Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Wrz 23, 2015 9:25 pm
Transmisje z Bolszoj w tym sezonie będzie można oglądać:
Dąbrowa Tarnowska | kino Sokół
Gliwice | kino Amok
Katowice | kino Rialto
Konin | kino Oskard
Kraków | kino Ars
Limanowa | kino Klaps
Łódź | w przygotowaniu
Łuków | kino Łuków
Wadowice | kino Centrum
Warszawa | kino Praha
Wrocław | kino Nowe Horyzonty
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 03, 2015 5:41 pm
do kin retransmitujących balety w Bolszoj - niestety nie na zywo - dołączyły:
kino Szpulka w Łodzi
kino Muza we Włoszczowie
kino Świt w Domu Kultury Świt (Warszawa - Targówek)
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 10, 2016 2:15 pm
Uwaga - w przyszłym tygodniu w sieci kin Multikino będzie można obejrzeć retransmisje "Dziadka do orzechów" w wykonaniu artystów baletu Teatru Bolszoj
a w lutym takze w 17 miastach sieci pojawi się Giselle z Bolszoj ze Swietłana Zacharową i Siergiejem Połuninem w rolach głównych!
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
w lutym na ekranach 17 in sieci pojawi się balet "Giselle" (od 12 lat nieobecny na polskich scenach) ze Swietłaną Zacharową i Siergiejem Połuninem w rolach głównych.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Wysłany: Nie Sty 10, 2016 5:14 pm Re: Balet Bolszoj w Multikinach
Kasia G napisał/a:
...w lutym na ekranach 17 in sieci pojawi się balet "Giselle" (od 12 lat nieobecny na polskich scenach) ze Swietłaną Zacharową i Siergiejem Połuninem w rolach głównych.
Słyszałem Kasiu, że przymierzają się do "Giselle" w Łodzi. Ale to u Ciebie - wymarzona obsada!!! Wybiorę się z prawdziwą przyjemnością...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: amatorski, z pasją
Wiek: 37 Posty: 236
Wysłany: Sro Sty 13, 2016 10:21 pm
Zdecydowanie warto! Ja tylko bardzo żałuję, że jednak nie udało mi się obejrzeć tej transmisji na żywo w kinie, a w domowym zaciszu, ale naprawdę warto objerzeć to wykonanie. Mi osoboście poza Svetlaną Zakharovą bardzo podobała się kreacja Ekateriny Shipuliny w roli Mirty (to tancerka o wyrazistych rysach twarzy, ale jednak mimo to delikatnej urodzie) - stworzyła ona niesamowitą kreację królowej willid.
P.S. Właściwie do dzisiaj nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że transmisja Giselle na żywo z Bolshoi była dostępna na Youtube dla użytkowników z Polski - jak dotąd, i również po tej transmisji, nie było to możliwe... Bez względu na wszystko, zazdroszczę tym, którzy mogli ten spektakl zobaczyć na dużym ekranie, a jeszcz bardziej tym, którzy byli wtedy na widowni w Moskwie.
_________________ Życie jest raczej walką niż tańcem – powiada Marek Aureliusz. Ale nie jestem pewien, czy to prawda. Życie jest najczęściej nie tyle walką, ile męczącym balansowaniem – tanecznym krokiem na palcach - pośród niebezpiecznych sytuacji.
Związek z tańcem: amatorski, z pasją
Wiek: 37 Posty: 236
Wysłany: Pią Sty 15, 2016 8:52 pm
Liczyłam, że tak samo będzie z "Damą Kameliową", ale niestety... Mam za to nadzieję, że "Don Kichota" obejrzę już w kinie. Ciekawe, jaka będzie obsada...
_________________ Życie jest raczej walką niż tańcem – powiada Marek Aureliusz. Ale nie jestem pewien, czy to prawda. Życie jest najczęściej nie tyle walką, ile męczącym balansowaniem – tanecznym krokiem na palcach - pośród niebezpiecznych sytuacji.
A co powiecie o tej obsadzie Poskromienia złośnicy?
Dmitrij Szostakowicz (1906–1975) / Jean-Christophe Maillot
Obsada:
Jekaterina Krysanowa jako Katarzyna
Władisław Łantratow jako Petruchio
Olga Smirnowa jako Bianka
Siemion Czudin jako Lucientio
Igor Cwirko jako Hortensjo
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 18, 2016 11:00 am
powiem, że się doczekac nie możemy - uwielbiam obu panów, każdego za co innego a obie panie maja osobowość, co w tak aktorskim spektaklu ma kluczowe znaczenie
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Byłam na Damie Kameliowej i muszę powiedzieć, ze zarówno choreografia jak i wykonanie było porażające.
Co do choreografii, to jest to dla mnie majstersztyk jakich mało. O ile sprawdzianem kunsztu choreografa może być umiejętność opowiedzenia książki szczegółowo i ułożenie choreografii bez najmniejszych dziur (minuty bez tańca, bez znaczenia), to tu ten sprawdzian został zaliczony na poziomie ponad celujący. Jako że z pół roku temu czytałam książkę i mam historię na zywo w glowie, to myślę sobie, że czasem reżyser filmowy (mając głos, scenografię i inne środki) nie jest w stanie tak wiernie opowiedzieć historii jak choreograf w tym balecie.
Przede wszystkim zaś każdy ruch jest przepełniony znaczeniem. Nie ma ani jednego ruchu bez sensu. Wszystko jest precyzyjne a przy tym oszałamiająco emocjonalne. We fragmencie duetu głownych postaci po wizycie ojca każdy ruch zdradza w Damie Kameliowej to, że czuje wewnętrzny przymus odejścia i wewnętzne pragnienie zostania. Znaczenie ruchu jest niesamowicie klarowne.
Sam ruch jest przepięknie skonstruowany. Figury niezwykle bogate, różnorodne, a przy tym perfekcyjnie spięte z emocjami.
Na marginesie tego, że w styczniu widziałam Sen nocy letniej w wykonaniu PBN narzuca mi się refleksja jak skrajnie różne od siebie są te choreografie. Są one tak skrajnie i totalnie inne, że w tej różnorodności widać geniusz choreografa. Po premierze Snu na spotkaniu w Warszawie padały sława, że nudny, że ma dziury choreograficzne, że się nie dzieje nic przez dłuższą częśc itd (ja nie byłam ale z tego co pisaliście obiły mi sie takie uwagi). Otóż ciężko stawiać takie uwagi w porównaniu z Sylwią czy Damą Kameliową. Skoro bowiem choreograf w innych dziełach stworzył coś całkowicie przesycone w każdej minucie niezwykle wyrazistym i bogatym ruchem i opowiedział historię wiernie, to narzuca się, że zupełnie inna konstrukcja Snu nocy letniej była zamierzona i czemuś słuzyła. Co to był? Sen? a zatem wszystko jest półsenne, na granicy zycia i śmierci, realności i ułudy. Z tym snem współgrało rozmycie akcji, chwile ciszy, fragmenty niby bez sensu, nie spójne. Do tego ruch w Śnie był nieco jak u Bejarta, czyli całkowicie inny.
Wracając do Damy kameliowej to wykonanie było cudowne. Swietłana Zacharowa bardzo emocjonalna i perfekcyjna. Armand bardzo delikatny, uduchowiony a przy tym tak swobodnie partnerujący w serii katorżniczych podnoszeń,....
Muszę powiedzieć, ze po tym spektaklu innym okiem patrzę na S. Zacharową, świetne wykonanie.
Wysłany: Pon Mar 14, 2016 12:01 am Spartakus w kinie
Dziś byłam na Spartakusie i muszę powiedzieć, że już z 2-3 lata czegoś takiego nie przeżyłam: siedziałam i jedyna moja myśl przez 3 godziny była taka, żeby to się nigdy nie kończyło. Coś idealnie pięknego. Pierwszy balet od kilku lat, co do którego nie mam całkowicie żadnych uwag krytycznych. (A już myślałam, że to jest niemożliwe)
Boże cóż to za cudo!
Zastanawiam się tylko jak to się stało, że dopiero dziś to odkryłam. Spartakusa wcześniej widziałam dwukrotnie, zawsze odtwarzanego na małym ekranie ale jakoś mnie nie porażał. Wydawał mi się zawsze strasznie sowiecki, archaiczny, z przesadnie patetyczną muzyką.
Dziś natomiast, na dużym ekranie nie wiem co się stało, ale zupełnie jakbym zobaczyła ten balet pierwszy raz w życiu. Podobało mi się wszystko. Nawet to, ze on taki radziecki. Podobała mi się muzyka (wcześniej była mi obojętna, dziś dopiero dałam się temu patetyzmowi porwać). Kilka razy miałam ciarki.
Michaił Łobuchin jako Spartakus przewspaniały. Dziki, silny, potężny, zwierzęcy. Budowa ciała typowa dla tego zespoły; męski, silny, potężne uda i ramiona napakowane jak u osiłka. Całkowicie inny typ urody niż nasze polskie baletowe chucherka (nie obrażając naszych kochanych chucherek . Technicznie tańczył zabójczo. A przede wszystkim ta wściekłość w oczach. Właśnie taki powinien być Spartakus. Ivan Vasiliev może skakał ciut wyżej, ale nie pamiętam tego zwierzęcego żaru z jego oczu. Był bardziej ugładzony wewnętrznie na scenie, nie był taki dziki i groźny. Do dziś wydawało mi się, że Ivan Vasiliev (młody) był Spartakiem wszechczasów. Teraz już nie wiem, ale nawet jeśli jest wciąż pierwszy, to tylko ex aequo z M. Łobuchinem. Władimir Vasiliev (stary) wypowiadał sie dziś w przerwie baletu i mówił, że Michaił Łobuchin mówi, że kiedy tańczy Spartakusa to przez 3 godziny przestaje być sobą i jest Spartakusem, czuje sie jak on, spala z tą rolą. Mówił, ze to jest osiągalne tylko w tej roli. Nie dziwię się, bo stopień w jaki przeistacza się w Spartaka jest taki, że to może być rola jego życia.
Władisław Łantratow jako Krassus na początku raził pustością spojrzenia, ale potem zdałam sobie sprawę, że tak ma być. On ma być pusty. Technicznie świetny, bardzo precyzyjny, delikatniejszy trochę w ruchach.
Swietłana Zacharowa jako Egina rewelacyjna. Kiedyś patrzyłam na nią jakoś bez zachwytu, ale porównując ją z lutego w Damie i dziś w wyniosłej i zepsutej Eginie, musze powiedzieć, że ujawniła dużą różnorodność.
A dzisiejsza jej wyniosłość przecudowna.
W II akcie kilka kroków przypominało Carmen Suitę, którą kocham. I o ile zawsze w Carmen Suicie mnie wkurzało coś w wykonaniu S.Z., to tutaj nic. Może ona się zmieniła, a może ja zaczęłam patrzeć inaczej?
Anna Nikulina jako Frygia chyba najslabiej z całej czwórki ale świetnie.
Zespół (zwłaszcza męski) -brak słów - tylko Bolshoy w Moskwie ma TAKI ZESPÓŁ, który TAK jest w stanie zatańczyć sceny zbiorowe w Spartakusie.
Akcja, tempo niesamowita. Człowiek siedział wbity w fotel całe 3 godziny.
Zastanawia mnie tylko jedno: w autobiografii Mai Plisieckiej napisała ona jak pojechali do USA ze Spartakiem i że to była taka klapa, że pocieszać musiała choreografa. Autorka na pół strony usprawiedliwia Grigorowicza, że nie jest złym choreografem, a on sam jej się wypłakiwał niemal na rękach i pytał, co jest źle. Wszyscy się tez na niego rzucili z krytyką, że nie umie robić baletów.
Natomiast dziś w przerwie słyszeliśmy wywiad, w którym mówiono, że od pierwszych wyjazdów zagranicznych Spartakus był wizytówką, na którym tłumy szalały z zachwytu. Od Spartakusa zaczynały się występy.
I tak naprawdę to już mam mętlik w głowie. Maja Plisiecka zaczęła wyjeżdżać chyba nie wcześniej niż w pod koniec lat 60-tych (strasznie długo nie miała pozwolenia na wyjazdy) więc musiała pisac o tej drugiej wersji, a nie pierwszej. Czy zatem klapę w USA odniosła I czy II wersja? Oddałam już biografię Mai i nie moge sprawdzić. Najwyżej pożyczę raz jeszcze. Chyba że ktoś z was może sprawdzić albo wie?
I dwa: CZY TE WSPANIAŁE, CUDOWNE TRANSMISJĘ BĘDĄ W PRZYSZŁYM SEZONIE? BO JA OD LUTOWEJ DAMY KAMELIOWEJ MAM ZAMIAR CHODZIC NA KAŻDĄ I UMIERAM ZE STRACHU ŻEBY SIĘ NIE SKOŃCZYŁY Z KOŃCEM BIEŻĄCEGO SEZONU.
I trzy: nie sądziłam, ze to powiem, ja która balet odbiera zawsze na żywo, ale nie wiem czy retransmisja w kinie nie jest czasem nawet lepsza od teatru. Postacie są w zbliżeniach na 2-3 metry, mamy doskonałe zbliżenia twarzy, widać mimikę. Nie ma bezpośredniego kontaktu, który jest magiczny sam w sobie, ale te retransmisje mają swój czas rownież, a momentami można zobaczyć więcej i lepiej niż w teatrze.
Ostatnio zmieniony przez Kasia G Pon Mar 14, 2016 11:00 am, w całości zmieniany 1 raz
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Mar 16, 2016 7:58 pm
chodzi, chodzi, bo wszak co miesiąc sa do wygrania bilety na transmisję do Warszawy.. Mnie trudno pisac bo ja przy tych transmisjach pracuję, z jednak strony jesli by mi się coś nie podobało, to nie wypada własnego "gniazda kalać" (na szczęście jesli mi cos nie pasuje w tych spektaklach to są absolutne drobiazgi), natomiast jak mi się podoba to głupio chwalić bo nie chce byc jak pliszka, co "swój ogonek chwali"
tu i ówdzie ukazują się recenzje (portal taniec.POLSKA, portal Maestro.net)...
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Ciekawa jestem kiedy będzie wiadomo co będzie można zobaczyć w przyszłym sezonie.
Wierzę, Kasiu, ze jak oficjalnie informacja się ukarzą, to dasz znać na forum.
Ja z wytęsknieniem czekam pw. na Jezioro łabędzie.
A tymczasem odliczam z utęsknieniem czas do don Kichota - jak dla mnie to zawsze był balet, który niegdzie nie jest tak dobrze tańczony jak w właśnie tu. Widze, że godzina jest późniejsza - godzinę później niż zawsze.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 20, 2016 11:29 am
Tak, czekamy w napieciu na ogłoszenie kolejnego sezonu transmisji, zwykle dzieje się to w kwietniu.
Jezioro łabędzie było na żywo w ub.roku - moze w przyszłym zostanie powtórzone jako retransmisja?
Przy Don Kichocie nie tyle godzina późniejsza ile zmiana czasu troche nam miesza - wszystko przez nasze polskie ruchawaki z godzina, której tam już nie ma - plus róznica czasu i wychodzi, ze Don Kichota u nas oglądamy o 17
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Pójdę na wszystko, co będzie.
Dziwne, bo zanim zaczęłam chodzić do kina na Bolshoy, to zdecydowanie preferowałam Marinski. Ale od zobaczenia Spartakusa cieszę się, transmisje nie są z Petersburga tylko z Moskwy.
Bardzo chętnie zobaczyłabym też Carmen.
Saggitaire, też byłam w niedzielę moją krótką recenzję przeczytasz na blogu oczywiście, również jestem zachwycona, szczególnie, że naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam balet z perspektywy widza siedzącego na widowni w zwykłym ubraniu Na 'Don Kichota' niestety nie dotrę, ponieważ mamy 'Burzę', żałuję, bo to 'nasza' wersja choreograficzna, z tym że w zupełnie innej oprawie scenograficznej... no szkoda, może się uda innym razem! (w szczególności, że w roli Basilia Łantratov, który skradł moje serce jako Krassus bardziej niż Spartakus, o dziwo!)
Świetna recenzja!
Zupełnie nie widziałam podkładu Spartakusa na nogach Frygii.
Bardzo ciekawe, że preferujesz Krassusa ale był rzeczywiście rewelacyjny.
Niesamowicie trafne spostrzeżenie:
Do każdej z głównych postaci przypisany jest odpowiedni wątek muzyczny oraz konkretne schematy ruchowe. Dla Krassusa to marszowe, triumfalne rytmy, dla Eginy popisowe są pozy attitude w przód oraz w tył, Frygia gestem prosi widzów o pomoc w walce, ucieczce czy po prostu zrozumieniu tragicznego losu niewolników. Spartakus zdobywa scenę wielkimi skokami oraz (co chyba najważniejsze) swoją nienaganną aparycją- idealnie umięśniony, doskonale oddaje siłę starożytnych gladiatorów.
Idealne wyczucie ma jednak któż jak nie tancerz.
Co do Spartakusa i tego zdania; "Dla mnie, jakkolwiek, za dużo było tu gry aktorskiej, którą chyba tylko rosyjscy tancerze mogą się poszczycić". Ta istotnie specyficzna, nieco przesadna gra aktorska to chyba domena tancerzy wschodu, tańczących na Wschodzie, gdzie karze im się takim być. Najpierw mnie to bawiło, potem to bardzo polubiłam. Są tak uczeni, tego się wymaga, a ja to coraz bardziej lubię z biegiem lat (choć mówia że im bardziej dojrzały widz, tym bardziej odwraca się w stronę baletu francuskiego czy zachodniego). Ja się widac uwsteczniam
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Mar 23, 2016 10:36 am
Jako Basilio w Don Kichocie zatańczy Siemion Czudin - wczoraj ogłoszono, jako Kitri - Jekaterina Krysanowa.
Don Kichota z Bolszoj w Warszawie można tez zobaczyć z nagrania 8 maja w Domu Kultury Świt.
PS. ja tez preferuję Krassusa - od zawsze
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach