Rozbrajające to doniesienie ze sfer towarzyskich. Należało się jednak ograniczyć do oświecenia nas kto z kim i w jakiej kreacji, a nie próbować sił w recenzowaniu baletu.
A tak na poważnie, zespół zdobył szansę pokazania się z nowej, dobrej strony. Niestety orkiestra grała przeciętnie, powiedzmy: poprawnie, ale materia jest trudna, wymaga świetnego zespołu i dyrygenta mającego coś do zaproponowania. Jednak, po kompletnej porażce orkiestry Filharmonii Narodowej przy próbie wykonania marsza żałobnego ze Zmierzchu Bogów kilka lat temu nie liczę w Plsce na wiele, gdzie tradycji grania Wagnera prawie nie ma.
Sam balet - lektura libretta może wprawić na wstępie w przerażenie, tyle tam narracji, ale na scenie opowieść o kolejach Tristana nie przytłacza, chociaż pozostawia uczucie niedosytu, finał chciałoby się jeszcze raz i jeszcze raz widzieć....
Enuzjastyczny odbiór jest w dużej mierze pochodną samej muzyki (juz abstrahując, jak zagranej), absolutnie genialna, nie można o tym zapominać. To ona sprawia jak głęboko angażujemy się w odbiór.
Więc po trosze podzielam opinie zawodowcyh krytyków, zwłaszcza p. Marczynskiego, ale też pozwalam sobie zasugerować - niech nie kręcą nosem - to nie jest Wagnerowski Tristan i Izolda zaadoptowane dla baletu, i całe szczęście, że spotykamy się z różnymi propozycjami opowieści.
Pozwolę sobie także zabrać głos w tej ciekawej dyskusji Ja wyszedłem z TW-ON po "Tristanie" z pozytywnymi wrażeniami, chociaż do euforii było mi daleko. Zaczynając od pozytywów: para głównych bohaterów to absolutne mistrzostwo! Dobre aktorstwo, wrażliwość na muzykę, precyzja ruchu, dopieszczenie gestu i świetne "wsłuchanie się" w partnera - było na co patrzeć! Większość obsady również nie odbiegała od wysokiego poziomu, z drobnymi wyjątkami - jeśli drobnym można nazwać corps de ballet.
Ogromnym plusem jest koncepcja plastyczna spektaklu. Minimalistyczna, ale trafiona scenografia i niesamowita reżyseria świateł (najlepsza baletowa, jaką widziałem) ucieszą oko najbardziej wybrednego estety
Orkiestrę też można zaliczyć do pozytywów, chociaż zdarzało jej się niepotrzebnie prześcigać tancerzy.
Natomiast co do minusów - zacznę od kostiumów. Same w sobie ciekawe i nowocześnie pomyślane, ale nie do końca sprawdzające się w balecie (czy nikt nie przetłumaczył Zieniowi, że połyskujące brylanty odwracają uwagę od ruchu, a nawet powodują oczopląs u odbiorcy?). Sam Tristan bardziej przypominał Złotego Bożka niż opętanego kochanka-wojownika.
I największy moim zdaniem mankament - muzyka. Być może dla kogoś, kto nie zetknął się z arcydziełem Wagnera w całości, jest to defekt niezauważalny, ale ja najchętniej zatkałbym sobie w wielu momentach uszy - zwłaszcza w niefortunnych przejściach między poszczególnymi fragmentami. Genialna i zabójczo precyzyjna partytura Wagnera została bardzo nieumiejętnie poszatkowana i do obrazu scenicznego pasuje przeważnie jak pięść do nosa (z wyjatkiem finału, który jest w zasadzie i tak zamkniętą całością) i notorycznie odwraca uwagę od akcji scenicznej. Oczywiście wiem, że dzieła Wagnera nie należy zestawiać z baletem Pastora, bo są to dwa niezależne dzieła, jednak nie rozumiem czemu zdecydowano się wykorzystać właśnie partyturę Wagnera, na dodatek z tymi nieszczęsnymi "Wesendonck Lieder" które są najgorszym podkładem do baletu jaki można sobie wyobrazić. Jest w końcu tyle innych możliwości, Mahler, Szostakowicz, nawet Czajkowski - dlaczego zatem uparcie postawiono na popłuczyny po dramacie muzycznym Wagnera? Proste pytanie: dlaczego? Niestety nie znam odpowiedzi. Według mnie balet nie może istnieć w oderwaniu od muzyki i bez odpowiedniego jej poziomu (dlatego nie przepadam za "Bajaderą" i innymi dziełkami Minkusa), a w tym przypadku niestety nonszalancja twórców odnośnie warstwy muzycznej to poważny zgrzyt w ogólnie dobrym spektaklu.
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně.
Brawo za pozytywną recenzję, chociaż... "panie tańczące na pointach, wykonujące ekspresywne jetés i ujmujące pas de bourré", "panowie o lekkim acz męskim skoku", czy też balet który "dzięki Bogu jest tylko klasycyzowany"... Pobite gary!! Ktoś tu pisał ściągając ze słownika terminów baletowych! Widać też staranie, żeby nie urazić tej części czytelników którzy utożsamiają tancerza z homoseksualistą. Może trzeba było napisać też, że kostiumy zaprojektował "stylista, acz mężczyzna, Maciej Zień"? Nie, w świecie mody jesteśmy już o szczebel dalej na drabinie ewolucji. Mam nadzieję, że nowa era Polskiego Baletu Narodowego pomoże wspiąć się na ten szczebel również niektórym recenzentom.
fiu fiuuuuuuuuu... Przyznaję, Temida dokonała nie lada wyczynu. Rzekłabym, że żywotnie i z gracją gestu chylę czoła. Tylko te nie do końca jednoznaczne relacje w scenach męskiego duetu Tristan - Marek...
_________________ W carskim pałacu na Kremlu carówna Ksienia oddaje się tęsknym marzeniom nad portretem swego zmarłego narzeczonego, zaś jej braciszek, Fiodor, z uwagą studiuje wielką mapę Rosji.
Byłam kilka dni temu- nie powaliło mnie na kolana jak chyba wiekszości Scenografia ciekawa, muzyka Wagnera piękna, wykonanie: rzeczywiście niedopasowane do fabuły. Taniec- (Izolda) Izabela Milewska tańczyła zachwycająco jak dla mnie, lekko , artystycznie. Ogólnie jestem pod dużym wrażeniem tańca, ale czegoś mi tam brakowało, tak jak pisał ktoś wyżej czuje sie niedosyt , brak podsumowania. Co do kostiumów Zienia mam wrażenie, że zrobiono kostiumem konkurencję dla tancerza...szczególnie te brylanciki... Za to dziewczęta udające falę były zachwycające a stroje dopasowane:)
ja w sumie nie wiem czy mnie rozczarował,
Tristana widziałam z inna obsada, nie tą którą wielokrotnie się w tym temacie zachwycaliście ale o tym później.
Scenografia bardziej niż uboga, jedynie ekran ze zmieniającymi się wolno i leniwie animacjami, dla mnie było to wystarczająco a jednak czułam niedosyt tej scenografii,co prawda pozwalał się głównie skupić na tańcu bohaterów i niejako pokazywał ich osamotnienie w zaistniałej sytuacji ale wykorzystanie ekranów mogło być mocniejsze, chociaż las mnie zachwycił, spadające wolno zielone walce były naprawde niesamowite.
Co do samej fabuły to pierwszy akt mi się nieco dłużył, drugi nabrał tempa.
oczywiście wspominany wielokrotnie corps które nie był tłem a niejako grał jedną z ról,co do głównych ról podobała mi się ich charakteryzacja, głownie włosy nieco rozjaśnione i postawiono co niejednokrotnie dodawało postaciom charakteru jak np Gorwenalowi granemu przez Sebastiana Soleckiego.a co do ról tytułowych w których zoabzcyłam Dagmare Dryl i Pawła Koncewoja, mogę się domyśleć że grająca niezwykle emocjonalnie Izabela Milewska wypełniła tę rolę w pełni ale sama Dagmara też ją uniosła, była przyzwoita, nie było w tym przesady dramatyzmu a jednak widać było jak się miotała emocjonajnie, trudno mi ją na chłodno oceniać ponieważ za każdym scenę byłam pewna że Izabela zagra bardziej wyraźiście, co w sumie czasami mnie to irytowało bo jej gra zachaczała o przesadne zachwania, wszystko było jeszcze bardziej wyolbrzymione niż ja uważałam za wystarczająco ale to już kwestia gustu.
Główny bohater mnie zadowolił, ja po prostu lubię Pawła wiec czy w roli Mercutia czy w roli Tristana mnie bardzo zainteresował. Sama choreografia nieco współczesna, ciekawa, moim zdaniem nie była jakaś arcytrudna ale lakka i przyjemna.
Stroje które zrobiły furore mi się podobały, motyw spodni z rozcięciami po bokach jest moim ulubionym, uwielbiam takie spodnie więc gdzie się nie pojaiwą mi się podobają, strojów było dużo, często się przebierali co troche pewnie przypominało baletowy pokaz mody ale było ok, bardzo mi się podobały zrobione zbroje które wyglądały na ciężkie a tancerze tańczyli lekko.
Podsumowując: wokół tego był ogromny szum, oczywiście postać Zienia,premiera itp. Podobało mi się, spektakl był dobry, arcydziełem bym go nie nazwała ale był bardzo fajny i oby tak dalej.
Związek z tańcem: miłośniczka
Wiek: 41 Posty: 110 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 11, 2009 12:25 pm
Też byłam na "Tristanie" 6 maja, więc wtrącę swoje trzy grosze (a przy okazji będzie to pierwszy mój post na tym forum).
Tristan był genialny, o stronie technicznej nie wypowiadam się, bo nie jestem znawczynią, ale od strony aktorskiej - pięknie pokazał rozdarcie Tristana w dramatycznym trójkącie. Izolda przynim tak jakby trochę ginęła, wydaje mi się, że prawdopodobnie I. Milewska ma silniejszą osobowość sceniczną i bardziej "wypełniłaby sobą" przestrzeń. Izolda "książkowa" (mówię tu o wersji kompilacyjnej Bediera) nie jest malowaną lalą, jak wiele średniowiecznych księżniczek, wykazuje inicjatywę, ulega całej gamie emocji...
Hmm, jednak tytuł baletu to "Tristan", a nie "Tristan i Izolda", wiec może niewysuwanie się Izoldy na pierwszy plan było celowym zabiegiem?
Pamiętajcie, że ja to oceniam z perspektywy trzeciego balkonu, i jeśli mówię o aktorstwie, to raczej o gestach niż wyrazie twarzy
Wiele osób tutaj nie pochwala ubóstwa scenografii. Powściągliwość nie jest ubóstwem. Podobała mi się scenografia, nie odwracająca uwagi od tańca, ale sugerująca otoczenie - morze, Las Moreński... Zresztą, skoro momentami corps de ballet pełniło funkcję scenografii (Izolda przebywająca "morze"), scenografia tradycyjna wprowadzałaby tylko zamęt.
Wzmianka o corps de ballet przypomniała mi, żeby napisać o choreografii jako takiej - oczywiście również z punktu widzenia laika. Pięknie zachowana została równowaga między elementami tańca klasycznego, a takimi, których raczej nie zobaczymy w "Giselle" lub "Jeziorze". Szczególnie pamiętam scenę, w ktorej Tristan zostaje uprowadzony za morze.
I jeszcze jedna uwaga o choreografii (w formie dużej dygresji): kiedyś przeczytałam coś takiego o...tańcu japońskim:
"The movements, unlike ballet, (...) are slow and focus on one's relationship to the ground rather than the sky"
"Ruchy, odwrotnie niż w balecie, są wolne i dotyczą raczej związku (tancerza) z ziemią niż z niebem"
(Mineko Iwasaki, "Geisha of Gion")
Zostawmy rozważania o tańcu japońskim na boku. Ale stwierdzenie, ze w balecie wystepuje relacja z niebem (tym fizycznym, rozważania metafizyczne też zostawmy w spokoju) było dla mnie swego rodzaju odkryciem, a raczej nazwaniem tego, co w jakis nieokreślony sposób dostrzegałam już wcześniej.
Dlaczego teraz o tym mówię? Bo w choreografii "Tristana", zwłaszcza w pas de deux z Izoldą, została właśnie lekko nakreślona też "relacja z ziemią". Przynajmniej ja to tak odbieram. Bardzo delikatnie, ale jednak. Wnosi to pewien powiew świeżości i pozwala spojrzeć na sztukę baletową z innej strony. Mówimy oczywiście o przelotnym spojrzeniu
I jeszcze słówko o kostiumach Zienia - dużo fajnych pomysłów, całość taka sobie. Np. szerokie wycięte nogawki u mężczyzn to świetny pomysł, ale potem następuje...pampers (tak to wygląda w ruchu, zdjęcia tego nie oddadzą). Takie było moje pierwsze skojarzenie, drugiego już nie było, no i romantyzm kostiumów diabli wzięli... Podobnie z kostiumem Izoldy. Brylanciki to dobry pomysł, ale w nadmiarze powodowały, jak już ktoś tu napisał, oczopląs. Ale plus za stroje "morza", kostium Króla Marka, ciemne kostiumy, hmm, jakby ich nazwać..., Sił Zła? No wiecie, o kogo mi chodzi...
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 11, 2009 12:46 pm
Biedronka napisał/a:
I jeszcze słówko o kostiumach Zienia - dużo fajnych pomysłów, całość taka sobie. Np. szerokie wycięte nogawki u mężczyzn to świetny pomysł, ale potem następuje...pampers (tak to wygląda w ruchu, zdjęcia tego nie oddadzą). Takie było moje pierwsze skojarzenie, drugiego już nie było, no i romantyzm kostiumów diabli wzięli...
Hmmm.. mogę się tylko domyślać ze chodzi Ci o szpongi? To niestety nie bardzo do przeskoczenia - można rzecz ze owszem, jest to element ubioru tancerza, ale nie kostiumu jak powiedzmy stanik u tanecerki - odowedni kostium to ukrywa, ale jak chcemy mieć spodnie poprzecinane do bioder albo sukienki bez pleców i z dekoltem do pasa to sie nie da ..... Ale moze nie o to chodzilo?
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Związek z tańcem: miłośniczka
Wiek: 41 Posty: 110 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 11, 2009 12:56 pm
To było spontaniczne skojarzenie, niepoparte wiedzą specjalistyczną.
Potem poszukałam sobie tu na forum w kwestii bielizny baletowej , i chyba to jednak nie to. bo szpongi nosi się też pod trykotami, prawda? A trykoty takiego "pampersa" nie robią jednak.
Czyli albo dopracowac te rozcięte spodenki, albo wrócić do trykotów. Albo wybić z głowy Biedronce skojarzenia
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 11, 2009 1:03 pm
ba, ze skojarzeniami to najgorzej - są mimowolne i na tym zakończmy ten offtop. Fajnie, ze coraz więcej osób bierze udzial w dyskusji o spektaklu, dzieli się wrażeniami. Może pokusicie się o udzial w konkursie na recenzję?
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Znana jest już obasada na 20II:
Tristan - Paweł Koncewoj
Izolda - Aleksandra Liaszenko
Blancheflor - Dominika Krysztoforska
Riwalen - Sergey Basalaev
Król Marek - Wojciech Ślęzak
Gorwenal - Sebastian Solecki
Ozylda - Marta Fiedler
Morhołt - Sergey Popov
Baronowie - Eduard Bablidze, Michał Tużnik, Jacek Tyski .
Ciekawa jestem, jakie jest Wasze zdanie na temat takiej właśnie obsady?
I dwa: czemu dwa pierwsze terminy (z założenia pierwsze często=lepsze) są tańczone przez P.Koncewoja i A.Liaszenko, a M.Wojtiul jest w drugiej (poźnieniejszej ) obsadzie? Czyżby w tej roli P.Koncewoj tak dobrze wypadał?
I czemu I.Milewskiej zabrakło w obsadzie w tym sezonie? Mie widziałam jej w Tristanie ale jakos zawsze ją lubiłam, a po tym jak powiedziała, że na taka role czekala kilkanascie lat, to nabralam wyjatkowej ochoty, zeby ją w tym zobaczyc.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 15, 2011 12:09 am
To bardzo dobra obsada - fajnie ze na nią trafisz. To ze ktos tańczy pierwszy (chronoloicznie) nie znaczy tu ze jest lepszy czy gorszy - to ma znaczenie tylko przy premierach a i to nie zawsze bo w dzisiejszych czasach czesto sa "obsady równożędne" - kiedyś nawet robiło sie dwie premiery
Obecnie dopiero co zakonczyły się powtórkowe próby do Bajadery która poszła dziś - z Maksem jako Solorem z którym do sego (bardzo udanego) debiutu w partii Nikiji przygotowywała się Sasza Liaszenko. Stąd Maks był zajety bajaderą i nie mógł sie zająć przypominaniem sobie Tristana którego tez, podobnie jak bajadery nie grano juz ponad rok). W tym czasie Pasza Koncewoj choc mocno zaangazowany w Kreacje III ma jednak mniej tańczenia w biezącym repertuarze więc moze przygotowywac się do Tristana którego zresztą ma mocniej "otańczonego" niż Maks, który wykonał te partie zaledwie 2 czy 3 razy (??)
Z kolei z Maksem ma debiutowac w roli Izoldy Agnieszka Pietyra na co tez potrzeba więcej czasu na przygotowania - tak Maks będzie się przygotowywał spokojniej i dłuzej z kolejną debiutantką a Pasza z saszą zatańczą nam cudnie już 20 II
Iza Milewska niestety pauzuje z powodu - jak mi mówiono - skręconej nogi, więc ani w bajaderze ani w Tristanie nie występuje - szkoda ale czesto tak jest ze ciało po dłuższej przerwie w tańczeniu (urodzenie dziecka) jest podatniejsze na kontuzje bo nie tak przyzwyczajone do wysiłku związanego z tańcem. Licze ze zobaczymy ją już wkrótce w innych wspaniałych wcieleniach, a moze w nowym balecie Krzysztofa Pastora? Prace nad nim już się rozpoczeły....
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Acha, rozumiem. U nas w Łodzi zawsze jest tak (przynajmniej z tego, co mi dane jest widziec), że drugie obsady są gorsze (takie rezerwowe i na wiele gorszym poziomie niż pierwsze), przy czym dotyczy to i premier i późniejszych spektakli, które -o ile są grane blokami 3-5 dni - to na ostatnim/ostatnie spektakle wypuyszcza się drugą obsadę, którą z zasady tworza debiutanci, osoby z corpsu, koryfere albo soliści, którzy z zasady nie tańczyli by nigdy tego na premierze... Dlatego np nigdy nie ma co iść w Łodzi na Dziadka czy Śnieżkę pod koniec bloku przedstyawień.... , bo to są obsady rezerwowe. Jeżeli jakiś debiutant (np z corpsu) wychodzi w czyms genialnie, to wtedy wrzuca się go w pierwzą obsadę albo jedyną obsadę przy spektaklach jednodniowych.
Ale w Warszawie chyba generalnie od jakiegos czasu jest tak, że na wszystkie obsady warto chodzić, bo K. Pastor ma wyjątkowy talent do dobierania do ról, a tancerzy dobrych jest sporo, więc w sumie jest OK, że taka będzie obsada. Tylko jakoś mam zawsze niedosyt Wojtiula:). Podobnie było z Kopciuszkiem, który uważam za cudnie obsadzy w drugiej obsadzie z Gabdullinem i cieszę się, że mogłam go widzieć w tej roli (a propos nie widzę Gabdullina w żadnej obsadzie na luty ani styczeń, czemu????????????)
To że debiut A. Liaszenko w Bajaderze był udany, to niewątpliwe. Można to było w sumie przewidziec nawet bez chodzenia na spektakl
Nowego baletu K.Pastora wprost nie mogę się doczekać:) Inspiracja tego baletu już pobudza wyobraźnię, muzyka tez zapowiada sie interesująco ale przede wszystkim sukces wróży to, że ma to być pierwszy chyba balet Pastora zrobiony specjalnie dla PBN, co -przy wiadomym talencie dyrektora do rozpoznawania możliwości każdego tancerza - rodzi przypuszczenie, że stworzy choreografię, w której tancerze wypadną cudownie, bo będzie tworzył ją , mając w wyobraźni umiejętności i predyspozycje każdego tancerza, co pozwoli skonstruować dzieło takie, żeby poszczególni tancerze będą mogli w nim błyszczeć. A zatem to nie tyle moze być pierwsza choreografia Pastora dla PBN ile dla tancerzy PBN:)-przynajmniej tak sobie gdybam:)
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 15, 2011 11:05 am
Z Maksem w Tristanie to akurat jest tak jak mówisz o zwyczajach łodzkichz tym ze bsolutnie nie wynika to z klasy czy bycia "drugą" lub "rezerwową" obsadą, tylko z tego że podczas prac nad Tristanem maks złapał długotrwałą kontuzje i z przewidywanej "pierwszej" obsady stał się "rezerwową" - zatańczył dopiero po wakacjach podczas gdy premiera miała miejsce na wiosnę. Ale już potem w trakcie ekspoatacji przedstawień niekoniecznie bywa tak ze ten kto tańczy piewszy jest lepszy, zwłaszcza ze nie zawsze spektaklewystepują w seriach, raczej są grane po 2 - przerwa i dwa, albo tylko 2 w jednej obsadzie.
ze nie ma Gabdullina w najbliższych obsadach to nie dziwota - jest nowy i wszystkiego w cokolwiek miałby wejsć musi się dopiero nauczyć. Dotąd wszedł w Tańczmy Bacha, był Księciem w Kopciuszku, tańczył też w tm samym tytule jednego z przyjaciół księcia, pewnie pracuje nad nowymi partiami ale to musi potrwac, a w zespole ltóry wznawia Bajaderę, Tristana, pracuje nad nowym baletem Pastora i Kreacjami nie ma czasu na douczanie nowych kiedy sa 2, czasem 3 obsady gotowe do wyjścia na scenę. Ale zapewne praca wre
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Wieści niosą się po kraju, ze Maks był dziś genialnym Tristanem, a dzisiejszy Tristan był podobno najlepszym z wszystkich zagranych w Warszawie. Tancerka podobno odrobinę zawiodła ale Max pobił podobno wszystkich Tristanów...
Ech jaka szkoda, ze mnie tam nie było i nie moge ocenic na wlasne oczy...
Jestem zachwycona Tristanem - baletem. Swietna choreografia, miekko laczy taniec wspolczesny z klasyka. Bylam z goscmi z zagranicy, czesc z nich wogle pierwszy raz byla na balecie. Wszsycy wyszli poprostu zauroczeni. Swietna scenografia i kostiumy. Na pewno wroce jeszcze raz na to przedstawienie.
Problemem bylo tylko zrozumienie co to ta powiesc o Tristanie, i po przedstawieniu kazdy chcial sie czegos weicej dowiedziec. To lepsze niz wszytskie lekcje jezyka polskiego czy wyklady z literatury, skoro osoby ktore nigdy nie byly na balecie po tym przedstawieniu zainteresowaly sie ta sztuka.
Masz racje Ch . To jest cudowna choreografia... To zaszczyt dla Warszawskiej sceny, ze ja może wystawiac.... Jest dokładnie tak jak napisałaś: to bardzo świeże i unikatowe i oryginalne ujęcie klasyki. W mojej ocenie K.Pastor jest genialnym choreografem. Ja osobiście wolę Kurta niz Tristana ale z całą pewnościa Tristan bardzo na mnie działa i mnie nieskończenie zachwyca. Tam jest niesamowite wyważenie i umiar w tym pięknie ruchu. Jak kiedyś powiedział mój "prywatny" nauczyciel teorii tańca (Kasia G) w Tristanie jest sama esencja... czyste piękno baletu.
a do tego jak cudownie w tym sezonie to tańczy Aleksandra.... Poszłąm na Tristana m.in. z zamierzeniem , żeby wpatrzec sie w P.Koncewoja, a jak wychodziła Aleksandra, to koniec - człowiek patrzył TYLKO na nią.
A Ty Ch rozumiem, ze byłaś na Maksimie Wojtiulu? i jego nie za dobrej partnerce??? Jeżeli tak, to szkoda, ze goście z zza granicy nie widzieli mojej obsady......
PS generalnie Pastor doprowadzil zespol warszawski do tego, ze przypuszczam, ze juz niedługo może byc tak, ze nie będzie nie wypadało nie bywac na warszawskich premierach i gosci zza granicy bedzie więcej....
PS 2 - a na Tristanie pełno wolnych miejsc.... w odróżnieniu od czystej klasyki.... ech Ci Warszawiacy, nie wiedzą co tracą.... a może to kwestia tego, że niektórzy z załozenia chodza tylko na klasykę? Sama nie wiem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach