To, że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z wybitnym Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie powoduje, że ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą.
Mam dobre wiadomości dla Sagittaire, dla Kasi G. i dla Venus-in-furs również, choć ona już przed chwilą złożyła samokrytykę. Otóż oglądałem dzisiaj ponownie "Deszcze" - z Sergeyem Popovem w roli Tchnienia. Był naprawdę dokonały. Może więc odrzućcie Dziewczynki swoje uprzedzenia, włączcie bieg obiektywizmu i wznieście się ponad (uzasadnione zapewne) zachwyty dla śniadaj cery i charyzmy Rubiego Pronka, by docenić blądwłosego Popova w tej partii. 4 lutego tańczy ponownie!
Mam też niestety nienajlepszą wiadomość dla Sagittaire. Usłyszałem na widowni, że Robert Gabdullin uległ kontuzji na wczorajszej próbie generalnej i nie zadebiutuje na razie jako Złowrogi. Zastąpi go premierowy Egor Menshikov - dziś także bardzo dobry.
Bałem się troszkę o ten spektakl po dłuższej przerwie. Ale spokojnie, nic nie stracił ze swego magnetyzmu, porusza jak zawsze, do głębi...
Moim zdaniem (z którym nie kazdy sie musi zgadzac) Popov ma największe problemy z kondycją, wiec najgorzej wypada w dużych rolach jak Solor w Bajaderze, gdzie w pewnym momencie wysiada kondycyjnie i dalej nie może. Działa to tak, ze na poczatku każdej trudnej wariacji klasycznej wariacji zaczyna pięknie (technicznie poprawnie, z rosyjskim artyzmem, pięknie wydłuża skoki i jest cudownym księciem), a potem, po jakiś dwóch skokach- odpuszcza i każdy ruch, skok jest niewłaściwie wykonany. Dlatego uważam, ze absolutnie nie powinien nigdy grac Solora.
Natomiast Tchnienie w Deszczach jest specyficzne - ruch jest powolny, nie jest to nic siłowego, wytrzymałościowego. Chodiz generalnie o prezencję, o byt charyzmatyczny i świetne rozcięgnięcie - ale rola nie jest przeciążona wytrzymałościowo. Dlatego w Deszczach nie mam nic przeciwko obsadzaniu Popova (tyle, ze ja na te Deszcze po prostu nie jeżdżę).
To moje zdanie i jak ktos ma inne to OK, bo z tego, co widze obsady, to sam Pastor ma inne, skoro go obsadza caly czas w Bajaderze. Ale skończmy z mowieniem w stylu, ze nie uwielbianie Popva to wyraz braku obiektywizmu czy uprzedzen, bo dostatecznie duzo sie wpatrzylam w Popova, zeby wyrobic sobie zdanie. To, ze ktos ma inne zdanie to nie znaczy,z e mysli zle i zrozummy to wreszcie.
zachwyty dla śniadaj cery i charyzmy Rubiego Pronka
Mi się Pronk nie podoba w tym sensie
A Popowa widziałam mnóstwo razy i widziałam, co on wyprawiał. A wczoraj był świetny. Po prostu. Nie mam do niego uprzedzeń, lubię go, tylko po prostu nigdy mnie nie zachwycał jego taniec - aż do wczoraj, z czego się bardzo cieszę.
Choć trzeba mu przyznać wczoraj, że przez sekundkę "wrócił" do tego, o czym była mowa wcześniej, miał maluteńką wpadkę przy - a jakże - partnerowaniu. Ale nie ma o czym mówić, bo u mnie nałapał mnóstwo plusów
Kochani,
mam pewną propozycję. A wynika ona z tego, że nasze rozmowy o Polskim Balecie Narodowym rozrzucone są teraz w różnych miejscach: Ludzie baletu, Życie baletomana itd... Czasem trudno śledzić je wszystkie na bieżąco. Może dałoby się je jakoś scalić gdzieś w jeden "Ważny temat", dzieląc ewentualnie na bardziej precyzyjne tematy, typu np.: Sezon PBN, Tancerze PBN, Krzysztof Pastor - dyrektor PBN itd. Myślę, że najważniejszy zespół baletowy w naszym kraju zasługuje na to, a jego fanom łatwiej byłoby porozumiewać się i odnosić do wszystkiego na bieżąco. Tylko trzeba by tam chyba przenieść dotychczasowe posty rozrzucone po innych miejscach, przynajmniej z ostatniego okresu, o ile to możliwe oczywiście. Co Wy na to?
A to juz decyzja Kasiu G, bo ona moderuje i ludzi i życie baletomana.
Wczoraj I przejdą po raz pierwszy obejrzała wdowa po kompozytorze - pani Jadwiga Górecka.
A dziś istotnie nie tańczy Robret G., który ma kontuzję. Może to dobrze, bo ja też ledwo żyję i wczoraj oddałam moje bilety i przynajmniej pociesza mnie w nieutulonym bólu fakt, że Robert nie tanczy.
PS alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl...
PS alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl...
Mamy dobrze, ale powiem Ci taką prywatną rzecz: rok temu, byłam w TW co najmniej raz w miesiącu, a mieszkałam wtedy 65 km od Warszawy. Oczywiście, nie jest to taka odległość jak z Łodzi, jednak caluteńki dzień był podporządkowany wyjazdowi, a powrót pociągiem w godzinach okołopółnocnych do najprzyjemniejszych nie zależał. W październiku zamieszkałam w miejscu położonym 20 minut autobusem od Placu Teatralnego i co? Wczorajsze "deszcze" to prawdopodobnie jedyne, co zobaczę w tym sezonie, bo niezbyt mi się tegoroczny repertuar podoba, poza tym zagapiłam się z biletami na "Kopciuszka" i "Święto wiosny" ;]
Wyszczególniam, w razie by ktoś mający odpowiednie wpływy to czytał: jeśli w przyszłym sezonie wznowią "Kurta Weilla", to pójdę na wszystkie spektakle i przynajmniej na jeden zabiorę trzy inne osoby! :D
Oczywiście, internet nie rządzi, ale pamiętam, jak na stronie TW zapytano, co najchętniej widzowie zobaczyliby w sezonie 11/12, wielokrotnie padł ten tytuł - i Weilla nie ma. Strasznie szkoda. Mam szczerą nadzieję, że pojawi się w przyszłym roku.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 9:13 pm
venus, ale na Święta wiosny jest jeszcze sporo biletów - wprawdzie nie najtańszych ale są.
Co do rozmów o PBN to nie sądzę abysmy sie połapali we wszystkim jesli skleimy mechanicznie wątki o PBN, jego tancerzach, poszczególnych sezonach i dyrektorze, tak jest przejrzyściej o ile piszący będa pilnować sie odpowiednich waątków, w każdym razie ja myslę, ze obecny stan niczemu nie przeszkadza
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Do czasów Deszczy Kurt był moim ulubionym spektaklem. Też bardzo bym chciała, żeby wrócił.
Co do Swięta i Kopciuszka, to teraz rzeczywiscie widze, ze wypupione sa najtansze miejsca. Dobrze, ze mam bilety na parterze na to, bo moze byc ciezko znalesc miesjce wchodzac na wejsciowki....
alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl...
Bierz więc przykład z Venus i przeprowadzaj się do Warszawy, bo inaczej ten dzisiejszy niedosyt będzie Ci towarzyszył wiecznie. Z Twoja pasją trudno Ci będzie dalej żyć w cieniu remontu Waszego TW i w obliczu wielkiej niewiadomej na temat przyszłości łódzkiego baletu, bo wciąż nie jest tam najlepiej i nic nie wskazuje na to, że lepiej będzie.
Ale wracając do Warszawy i „Deszczy” Pastora, pisałaś Sagittaire: „ że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie” i „ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą”.
Masz w stu procentach rację. Tak jest zawsze, bo pierwszy wykonawca, tzw. kreator jakiejś partii baletowej, zawsze ustawia poprzeczkę artystyczną na swoim poziomie, a choreograf bazując na jego możliwościach i osobowości tworzy taki a nie inny wizerunek interpretacyjny każdej roli w swoim balecie. Tak też było pewnie z Tchnieniem w balecie Pastora. Ale jednak potem także inni wykonawcy przejmują te wykreowane wcześniej role, w tym samym zespole, albo na innych scenach i... często zaskakują nas bardzo pozytywnie.
Tak było wczoraj z Sergeyem Popovem, o tym już wspominałem, ale – i tu Cię zaskoczę – dzisiaj także z Vladimirem Yaroshenką. Wiesz już jak cenię tego artystę, ale ja także nie bardzo wierzyłem, czy zadowoli mnie jako Tchnienie w „Deszczach”. Nie obawiałem się o jego technikę i dojrzałość artystyczną, martwiłem się raczej w tej roli o potrzebę tej uduchowionej charyzmy, jakiej oczekiwalibyśmy w wizerunku symbolu Ducha Narodu (i to polskiego przecież!). Ale wierzaj mi Sagittaire, że byłabyś zaskoczona tym, co dzisiaj zobaczyliśmy na scenie. Dlatego bardzo ubolewam, że zmogła Cię gorączka. Wizyta na dzisiejszym przedstawieniu pozwoliłaby Ci może nabrać przekonania do tego artysty. A poza nim, dzisiaj duet powstańczy tańczył wspaniały i tutaj Maksim Wojtiul z Izabelą Milewską, która daje nadzieje powrotu do swej dawniejszej formy artystycznej. A był jeszcze Popov z Aną Kipshidze w ich wzruszającym mnie zawsze na nowo polsko-żydowskim duecie miłosnym. Piękne przedstawienie.
w razie by ktoś mający odpowiednie wpływy to czytał: jeśli w przyszłym sezonie wznowią "Kurta Weilla", to pójdę na wszystkie spektakle
Hej Dziewczyny, chyba nie czytacie strony PBN-u:
http://www.teatrwielki.pl...t_narodowy.html
przecież 'Weill" wciąż chyba jest w repertuarze, jadą z nim w czerwcu na festiwal do Finlandii, a przynajmniej z jego fragmentami. Czytam o tym dokładnie na:
http://www.teatrwielki.pl...zon_201112.html
może więc uchowa się także u nas w przyszłym sezonie...
Oj tak - Vojtiul z Milewską to zawsze jest wydarzenie.... i zawsze szkoda jak się traci ich występ.
Co do dzisiejszego i wczorajszego spektaklu, to ja nie widziałam, ale jak ten więzień zza krat na bieżąco jestem w kontakcie z widzacymi i właśnie rozmawiałam z kolegą, który jest na wszystkich Deszczach i był dziś i wczoraj i na jesieni na każdym spektaklu i on ma nieco inne zdanie. Mówił, ze w porównaniu z jesienią, kiedy Popov był w maksymalnej formie, wczoraj zatańczył nieco gorzej, natomiast i tak lepszy był wczorajszy Popov od dzisiejszego Yaroshenki. Zwłaszcza przeszkadzała dziś mu fizycznosc Yaroshenki - Popov jest jednak pięknym meżczyzną, co daje mu w tej roli przewagę. A dodam, ze ten chłopak, o którym piszę, jest wielkim fanem Yaroshenki jako tancerza i woli go np od Gabdullina.
Ja osobiście się nie wypowiadam, bo nie widziałam. Ogromnie szkoda, ze Gabdullina znów złapała kontuzja. I to tak nagle - podobno był jeszcze dzis w obsadzie we wkładkach obsadowych. Z pewnością ciężko pracował na próbach i znów taki pech. Za to Menshnikov, który go dziś zastąpił jak zawsze był dziś podobno świetny w tej roli.
A ciekawa jestem jak waszym zdaniem Yuka Ebihara ????? Zapomniałam o nią spytac, a widząc jak dyrektor w nią inwestuje, zdaje się, ze w tej dizewczynie moze byc wielki potencjał????
PS Ale dla mnie numerem jeden jest zespół łódzki, który jest zdecydowanie moim najukochańszym zespołem W dodatku i tak raz na dwa lata dwa miesiące bym musiała spędzac w Łodzi, wiec wyprowadzic by sie bylo cieżko.
Nie mam porównania do soboty, bylem wczesniej z Pronkiem, ale Yaroshenko był świetny, i duet Wojciul i Iza Milewska doskonała, Yuko Ebihara dostala nawet kwiatki.
_________________ Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
No właśnie - po Dziadku mam wrażenie, ze te 3 przymiotniki najlepiej ją określają. Bardzo tylko bym się chciała upewnic co do tej wyrazistości (upewnic , bo niestety nie widziałam ją jeszcze w roli, gdzie to miało znaczenie). Coś mi mówi podskórnie, że to będzie mogła byc niesamowicie wyrazista postac, sprawdzająca się zwłaszcza w rolach złych osób, gdize potrzebna jest świetna technika
venus, ale na Święta wiosny jest jeszcze sporo biletów - wprawdzie nie najtańszych ale są.
Widocznie się słabo rozejrzałam, zaraz to naprawię
Ali napisał/a:
Ale wracając do Warszawy i „Deszczy” Pastora, pisałaś Sagittaire: „ że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie” i „ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą”
Właśnie jeszcze co do tego: zanim to zobaczyłam, Popow mi bardzo "leżał" w tej roli wizualnie, bo i wzrost ma dostojny , i urodę słowiańską, i zależało mi, żeby go zobaczyć w tej roli, jednocześnie bałam się o jego technikę, mając w pamięci, co wyprawiał na Bajaderze, jak się połamał w Chopinie (oczywiście, każdemu może zdarzyć się kontuzja, jednak widok tancerza tańczącego z połamaną stopą bardzo zapada w pamięć), jak się potykał w Weillu. Na szczęście nie miałam racji - bez filozofowania i roztrząsania szczegółów, był po prostu świetny. I bardziej łapał za serce niż Pronk. Mam nadzieję, że już mu tak zostanie
Nie chciałam, żeby brzydko zabrzmiało, poza tym rozwinęłam to też i nie miałam żadnych nieładnych intencji, chciałam tylko podkreślić, że jak dotąd był to dla mnie ktoś, o czyj występ nie można było raczej być spokojnym.
Byłaś na spektaklu, na którym się uszkodził? O matko - to chyba najgorsze, co człowieka moze spotkac. Jak kilka godzin przed, to będzie zastępstwo, a tak to co biedny człowieku robic - chyba sie zabic - tanczyc nie mozna, zejsc nie mozna. Straszna sytuacja. A jak wyszedł z niej? Pociągnął do końca?
Byłam, byłam, uszkodził się jakoś na początku i pierwszy akt przebrnął, ale widać było, że się męczy, mimo tego, że trzymał tak zwaną pokerową twarz i starał się jak mógł. W drugim akcie zmienił go Yaroshenko. Jakiś miesiąc później widziałam go na widowni (na "Tańczmy Bacha" chyba), to miał stopę w gipsie. Porozmawiałam z nim chwilę, nie pamiętam dokładnie, co mówił, ale miałam wrażenie, że jest mu głupio za ten wypadek - co oczywiście jest nieuzasadnione z naszej perspektywy.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 30, 2012 8:43 pm
no, fakt że kontuzja w trakcie spektaklu to straszna sprawa - pamiętam okropny wieczór kiedy to Klaudiusz Paradziński w finale "Komix-komedii nieszczęśliwie upadł i miał okropna kontuzję kolana - dosłownie w ostatnim takcie muzyki przy opadającej kurtynie... brrrr
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Jej to jak wyjęte z koszmaru. Jaką trzeba miec wytrzymalosc, zeby nie dac poznac po twarzy bólu i tanczyc dalej. A zdarzys sie moze każdemu - tak jak w czasie prób tak i w czasie spektaklu - tyle, ze w czasie spektaklu to najgorszy koszmar chyba.
Porozmawiałam z nim chwilę, nie pamiętam dokładnie, co mówił, ale miałam wrażenie, że jest mu głupio za ten wypadek.
Sama więc widzisz jak niestosowne było pisać, że "się połamał" w "Chopinie". Zabrzmiało to wyjątkowo lekceważąco i niesprawiedliwie. Zresztą widzę, że to rozumiesz i zakończmy już te żale. Mnie też się wydaje, że Sergey Popov to chłopak i tancerz wyjątkowej kultury osobistej i skromności, o pięknych "princowskich" warunkach zewnętrznych, które tak wspaniale "grają" na przykład w "Deszczach" Pastora. A te jego "wpadki" mogą przecież wynikać jedynie ze stresu, tremy i wyjątkowego poczucia odpowiedzialności, aby nie zawieść Ciebie Venus, mnie i wszystkich innych podczas przedstawienia.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 31, 2012 7:10 pm
może nie debatujmy tu również co "nam sie wydaje" na temat osobowości, skromności i innych walorów duchowych tancerzy (którychkolwiek), bo są to - o ile nie zna sie danego tancerza osobiście - domysły nieuprawnione i brane z sufitu lub wyłacznie z wrażenia scenicznego i wyglądu - czyli zupełnie niemiarodajne Dyskutujmy o walorach scenicznych, wyrazie, technice, ujmującej prezencji jesli wola, i i tym, jakie wrażenie na nas dany tancerz/tancerka robi - w kwestiach tanecznych wyłącznie. Bo inaczej pójdziemy w plotki
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach