www.balet.pl
forum miłośników tańca

Życie baletomana - Moscow City Balet - Giselle

tomasz czyz - Nie Gru 18, 2005 12:16 pm
Temat postu: Moscow City Balet - Giselle
SKANDAL !!!!!

t

Kasia :)) - Nie Gru 18, 2005 12:17 pm

why?
Paula - Nie Gru 18, 2005 12:25 pm

Można prosić o jakies dokładniejsze wytłumaczenie tego"skandalu". Fakt że juz wczesniej słyszeliśmy niepochlebne wypowiedzi na tem występów tegoż zespołu, ale myślę ze nie tylko ja ale i więcej innych forumowiczów z chęcią dowiedziałoby się czegoś więcej...
W jednym z wcześniejszych tematów znalazła się całkiem inna wypowiedź:
cytat: napisał/a:
A ja byłam wczoraj na Giselle w ck zamek w Poznaniu :) Muszę przyznać, ze ani chwili się nie nudziłam i było to dla mnie piękne przeżycie.Wydaje mi się , że zatańczyli b.dobrze, moze po prostu na tych poprzednich występach nie byli w formie :) W kazdym razie bardzo mi sie podobało.

Więc ciekawe skąd ta rozbiezność...

Kasia G - Nie Gru 18, 2005 12:44 pm
Temat postu: Re: Moscow City Balet - Giselle
tomasz czyz napisał/a:
SKANDAL !!!!!

t


Ojejku, jej - az tak źle? Rozumiem ze muzyka z tasmy, uroki Kongresówki itp. tak Tobą wstrząsneły? Czy chodzi o poziom spektaklu?

Justyna Ch-ipcio - Pon Gru 19, 2005 3:47 pm
Temat postu: ad. Giselle
Dziś właśnie słyszałam druzgocącą recenzje tego przedstawienia. Czemu niej estem zdziwiona?
Kasia G - Pon Gru 19, 2005 5:07 pm

druzgocącą? :shock: hmmm, prosimy o szczegóły (chyba ze to zbyt traumatyczne przeżycie) :wink:
tomasz czyz - Pon Gru 19, 2005 5:19 pm

Nie chce byc oceniony jako malkontent, dlatego pozostawiam indywidualnej ocenie kazdego z Was, takie fakty:

- zespol BARDZO mlody, przypominal przedstawienie na zakonczenie roku szkolnego w szkole baletowej
- szukajac danych na temat solistow mozna sie dowiedziec, ze pochodza z Doniecka, Ufy, Alma Aty i tam szlifowali swoj warsztat (dlaczego w takim razie Moscow City Balet)
- Zmeczenie widac bylo nie tylko na twarzach ale i w ruchach
- Naglosnienie skrzeczace i zmieniajace natezenie glosu ale nigdy glosno, wrecz bardzo cicho - przez chwile gralo naglosnienie tylko z jednej strony sceny
- Podczas scen zbiorowych bardziej slychac dudnienie sceny anizeli naglosnienie i muzyke
- scenografia nudna i bezbarwna
- Tancerze wpadali na elementy scenografii i z tylu i z bokow
- Siedzac w 8 rzedzie na 8 miejscu widzialem wiele z tego co sie dzieje za kulisami wlacznie z tym, ze zbiegajacy zespol rozpina sobie stroje itd (co widzieli Ci ktorzy siedzieli pod ostrym katem)
- Chaos podczas scen zbiorowych i szukanie swojego miejsca

I nie czepiam sie indywidualnych umiejetnosci, ktore tez pozostawiaja wiele do zyczenia.

Jezioro Labedzie bylo lepsze ale daleko temu przedstawieniu do prezentowanego przez Teatr Wielki.

pozdrawiam
T

Piotr Malaga - Sob Sty 21, 2006 1:11 am

A Ja mam inne zdanie. Choć rzeczywiście nie był to nieskazitelny spektakl, dopatrzyłem się wielu błędów w różnych warstwach i jako malkontent mogę wymienić co mi się nie podobało, to określenie "skandal" uważam za daleko nieobiektywne.

Bardzo mi się podobali, głęboko przeżyłem zarówno Giselle jak i Jezioro Łabędzie. Nie zgadzam się z Twoją opinią Tomku i przedstawię konkretne argumenty (również na podstawie Jeziora):

-mnie tancerze bardzo młodzi nie rażą. Weźmy np. Jezioro - według libretta książę Zygfryd obchodzi 21 urodziny. Odetta jest jego połowicą, 5 księżniczek z III aktu to przecież kandydatki dla 21-letniego księcia. Zwykle kobieta bywa nieco młodsza, niech ma powiedzmy 20 lat, choć w XIX wieku kobieta nawet 14 letnia bywała powszechnie kandydatką na żonę. Bliskie dwórki nastoletniej księżniczki (zaklęte w łabędzie) mogą być również nastolatkami. Tak więc wiek tancerzy raczej odpowiadał tym założeniom z rzeczywistości baletowej. Starsze postacie jak Tutor, albo giermek Wilfryd były kreowane przez starszych tancerzy. Choć od tej reguły zdarzały się wyjątki - księżna matka była np. bardzo młoda, ale sposób kreacji aktorskiej czynił z niej postać dojrzałą.

-Moscow City Ballet odwołuje się nazwą do Moskwy jako swojej siedziby. Jednak z założenia jest to zespół, który podróżuje. Nie ma własnego budynku scenicznego a tym bardziej szkoły, jak np. Teatr Maryjski czy Bolszoj. W tamtych teatrach tancerze zwykle zdobywają wykształcenie w szkołach przy teatrze, ale jako mali uczniowie są rekrutowani nie tylko w Moskwie, ale właśnie w Doniecku, Ałma-Acie, Kazachstanie itd. A MCB rekrutuje już wykształconych tancerzy z całej Rosji i byłych republik ZSRR a nie ze swojej szkoły.

-Nagłośnienie z nagrań oczywiście nie dorównuje orkiestrze. Ale gdyby mieli swoją orkiestrę, to musiałby podróżować dwa razy tyle osób + instrumenty, dlatego zwykle zespoły wędrowne nie mają orkiestry. Czasami przesterowanie rzeczywiście dawało złą jakość dźwięku, ale bez przesady. Dobra, równa niezbyt duża dynamika (prawdiłowa kompresja), niezły stosunek sygnału do szumu. Sam poziom głośności dla mnie był znakomity, nie lubię gdy muzyka ryczy powyżej 100 dB i podobało mi się, że nie jest zbyt głośna. Może na Twoim koncercie ludzie rozmawiali? Scena zachowywała się cicho. Natomiast bardzo chwalę sobie zgranie osoby puszczającej dźwięk i jej synchronizację z tancerzami. Mieli to opanowane do perfekcji - np. w grand pas de deux w Jeziorze Zygfryd zaczyna swoją wariację od dwóch skoków, a muzyka wchodzi na trzeci. Orkiestra wejdzie prawidłowo, ale puścić to z nagrania nie jest wcale prosto, a u nich było perfekcyjnie. Nie napisali tylko z nagrania jakiej orkiestry korzystają, a było to wykonanie bardzo piękne. Ekspresyjne, liryczne, zwłaszcza w patiach solowych skrzypiec, fletu i oboju doskonałe prowadzenie dźwięku.

-Scenografia, kostiumy i światła były zaprojektowane i wykonane według ustalonej rosyjskiej tradycji. Przestrzenna, trójwymiarowa w głębi scenografia, tradycyjne jupitery żółto-biało-niebieskie. Tradycja od dziesiątków lat określa jak wygląda kostium każdej postaci, a ich były wykonane zgodnie z tą tradycją wyjątkowo starannie. Jedyny błąd którego się dopatrzyłem miał miejsce w III akcie Jeziora Łabędziego. Księżniczka węgierska miała na głowie kokosznik - nakrycie głowy rosyjskich kobiet. A tymczasem rosyjskiej księżniczki nie było wcale (zamiast tego były dwie Polki). Według mnie scenografia i kostiumy były bardzo jednolite i spójne, dobrze współgrały i nie odwracały uwagi krzykliwymi szczegółami od tańca.

-Co do warunków scenicznych - totalna porażka. W Krakowie występowali w Filharmonii Krakowskiej, to z założenia nie jest budynek przystosowany do spektakli tanecznych. Płytka na dosłownie kilka metrów dwusopniowa scena, brak kulis, brak sztang - żadnego wyposażenia scenicznego. Nawet kurtyny tam nie ma! Tak jak Tomku piszesz również w Krakowie było pod ostrym kątem widać co się dzieje za "kulisami" zrobionymi prowizorycznie z kawałków materii (siedziałem w I rzędzie). I o ile jest to w gestii organizatorów (agencji Makrokoncert) aby postarać się o godziwy lokal, to uważam, że jak na te warunki które mieli, spisali się znakomicie. Tańczenie na tak wąskiej scenie jest kłopotliwe, ale radzili sobie świetnie. Scenografię zmieniali z aktu na akt w kilka sekund, przy otworzonej kurtynie. Widać, że są profesjonalistami w tym względzie, że potrafią zrobić co się da nawet w spartańskich warunkach.

-Co do techniki tańca, to rzeczywiście widywałem lepsze zespoły. Zdarzały się nawet spore potknięcia, jeden z koryfejów stracił równowagę przy skoku i o mały włos się nie przewrócił! Ale to był wyjątek. Bardzo wiele elementów zaparło mi dech w piersiach. Tałgat Kożabajew, Ich moim zdaniem najlepszy solista skakał potrójny en tournant jeden z drugiego. Dawno nie widziałem solisty, który w ten sposób skakał revoltade! To są rzeczy na które nie każdy solista może się poważyć, nie na darmo ten tancerz wygrał competition w Nowym Jorku. Michaił Michajłow też rewelacyjnie, choć dużo bardziej powściągliwie w wyrazie od Tałgata. Natalia Szelochowa Jako Odetta i Odylia była zwiewna, niewinna i filigranowa, a Gulnar Sarsjonowa, z bardziej okrągłą buzią zrobiła na mnie ogromne wrażenie w drugim spektaklu jako Odylia w akcie trzecim. Wiadomo, że Odylia musi być pełna seksapilu. Ale jej pełen perfekcyjnej precyzji i wyrazu taniec uwiódłby chyba samego diabła; Zygfryd nie miał więc najmniejszych szans! Po trzecim akcie z Odylią w jej wykonaniu uznałem, że zdecydowanie tancerka w czarnej tutu jest piękniejsza niż w czerwonej, jak mi się do tej pory wydawało. Inna sprawa, że wariacje pięciu księżniczek również wprawiły mnie w błogi nastrój i wywołały szereg skrytych westchnień.

Marysia W - Sob Sty 21, 2006 1:23 pm

Czytałam dość dużo o "Giselle" w wykonaniu Moscow City Ballet. Recenzje rzeczywiście nie były za bardzo pochlebne... ciekawa jestem, jak to wyglądało w rzeczywistości.
Byłam na "Jeziorze Łąbędzim" w wykonaniu tego zespołu... Bardzo mi się podobało. I nigdy np. nie widziałam pas de quatre tak świetnie wykonanego. I wątpię, żeby "Giselle" była taka okropna...

Kasia G - Sob Sty 21, 2006 2:37 pm

Nie widziałam obecnych Giselle i Jeziora bo po pierwszej wizycie Moscow City w Polsce i obejrzeniu w ich wykonaniu Jeziora i Dziadka powiedziałąm sobie "NIGDY WIĘCEJ", wiec nie moge sie ustosunkowac do Twojej Piotrze wypowiedzi. Ale... nie sądze, zeby od tego czasu gdy oglądałam MCB cos znacząco sie zmieniło - tancerze moga sobie byc młodzi ale niech bedą "dobrzy technicznie" i nie chwielją się na nogach, scenografia niech sobie będzie tradycyjna, ale nie "byle jaka i moim zdaniem kiczowata" (wiem, ze tak czesto jeszcze wystawia się Jezioro w Rosji i po prostu ta estetyka juz mnie razi, choc jestem "za" tradycją). Że się jednemu czy dwóm solistom udają popisowe pas nie znaczy jeszcze, że są przekonujący w swoich rolach, ze całośc ich tańca chwyta mnie za serce. Jest wielu wybitnych tancerzy np. Opery Paryskiej który (przepraszam za wyrażenie) świetnie machają nogami ale nie o to chodzi w balecie fabularnym. Technika ma być srodkiem wyrazu a nie sztuczką. Udane revoltade jeszcze nie czyni Księcia
aankaa_baletnica=) - Sob Sty 21, 2006 3:45 pm

Ja byłam i na Giselle i na Jezoirku. Podobało mi się jak tańczyli tylko biedni tancerze ledwo miescili sie na małej scenie filharmoni krakowskiej, a biedni widzowie wychylali sie jak mogli żeby coś zobaczyc.
Piotr Malaga - Wto Sty 24, 2006 5:30 pm

Kasia, zgadzam się z Tobą co do literki, ja również w kwestii założeń uważam tak samo jak Ty.

Zwrócmy jednak uwagę, że technikę w miarę obiektywnie można porównywać, a pozostałe rzeczy jak np. kreacja postaci zależą w bardzo dużej mierze od gustu. I to co dla mnie czyni wspaniałą księżniczkę (czy piękną wieśniaczkę !), dla Ciebie może nie być zgodne z oczekiwaniami.

Co do samego odbioru MCB to nie bronię ich absolutnie jako liderów w kwestii techniki tańca ;) Choć dostrzegłem skazy, to podobali mi się bardzo. Wiecie, myślę że lepiej jak przemówią zdjęcia i to niekoniecznie te prezentujące technikę tańca...









6 grudnia 2005 Filharmonia Krakowska
źródło Onet.pl S.A. fotografie własne

Nena - Wto Sty 24, 2006 5:49 pm

Zdjęcia są naprawdę śliczne :D :roll:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group