www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Czy nie przeszlo wam nigdy przez mysl aby odejsc??

patrychaa21 - Nie Mar 19, 2006 12:00 pm
Temat postu: Czy nie przeszlo wam nigdy przez mysl aby odejsc??
Wlanie!Czy nie mieliscie nigdy takich mysli,bo ja mialam takie od pewnego czasu i wkancu zdecydowalam ze rezygnuje.Troche zaluje ale wszystko mowi za tym zebym rozstala sie z baletem...:(Pochlania mi to mnustwo czasu-zwlaszcza ze musze dojezdzac i czasami nawet na nauke nie mialam czasu i sily no i tym sposobem opuscilam sie w nauce:/A po za tym,mysle ze ja sie do tego nie nadaje,jestem za stara(mam17lat i zaczelam dopiero 6miesiecy temu),jestem za gruba i wcale nie rozciagnieta i specjalnego talentu do baletu chyba nie mam.Choc bardzo bym chciala,no ale coz,moze wkancu znajde cos dla siebie,cos co da mi satysfakcje,ale teraz wiem ´ze balet mi nie da...ale ciesze sie ze sprobowalam czegos nowego i ciesze sie ze byl to wlasnie balet.Bo ten taniec jest czyms nie samowitym i bede trzyma za Was kciuki zebyscie wytrwali w swych marzeniach.
serdecznie pozdrawiam:)
Patrycha

just_me - Nie Mar 19, 2006 12:22 pm

Ja nigdy o kompletnym porzuceniu baletu nie myślałam, a teraz wiem, że bybłoby to zupełnie niemożliwe, bo jeżeli raz nie pójdę na zajęcia to szaleję. Czasu mam coraz mniej, ale na balet iść muszę, to ostatnio jedna z niewielu rzeczy, na które mam ochotę. Też jakiegoś wybitnego talentu nie mam, o figurze wolę nie wspominać, ale to sprawia mi tak ogromną przyjemność, że nie liczy się dla mnie, co mówią inni ludzie.
Bedę tańczyć dopóki kolana mi na to pozwolą :)

Marysia W - Nie Mar 19, 2006 12:37 pm

Świetna postawa, just_me.
Ja chwilę zwątpienia mam często... wydaje mi się, że to nie ma sensu, że sobie nie poradzę, że w mojej klasie niektóre dziewczynki są ode mnie lepsze, więc po co, kiedy to one pewnie odniosą sukces...
A czasem odwrotnie: że balet i ta szkoła to najlepsze, co mogło mnie spotkać...
Ale te gorsze chwile po prostu cierpliwie znoszę, i myślę sobie, że póki jestem w tej szkole i póki pozwala mi na to zdrowie, będę tańczyć na pewno. Patrycha, nie zostawiaj baletu, bo kiedyś tego pożałujesz. Uwierz mi, że chwile zwątpienia zdarzają się każdemu, nawet największym gwiazdom baletu...
Pozdrawiam

czekoladka - Nie Mar 19, 2006 12:39 pm

ja przyznam sie ze myslalam zeby zerwac z tancem mialam taki okres w swoim zyciu zdolowania, ale bylo to tez spowodowane szkola i rodzicami. Ale teraz wiem ze to by byl zly pomysl, poniewaz nawet teraz mam wlasnie przed maturalna przerwe w tancu tzw. urlop :wink: i ja juz tesknie i nie moge sie doczekac kiedy juz napisze ta mature i bede mogla wrocic.
Zawsze zastanawiałam sie co robia te osoby ktore nie maja zadnych dodatkowych zajec dla mnie to bylo niepojete jak mozna nic nie robic.
I bardzo sie ciesze z mojej decyzji ze nie zrezygnowalam, bo wiem ze bardzo duzo bym stracila :lol: i nie doszla do tego do czego wlasnie udalo mi sie dojsc
Dzieki temu takze po maturze bede robic zawodowego tanceza a pozniej choreografie juz nie moge sie doczekac :wink: :D
Pozdrawiam

Julcia - Nie Mar 19, 2006 12:50 pm

Każdy ma w życiu chwile zwątpienia. Raz jest gorzej, a raz lepiej, to jest wpisane w nasze życie. I ja też kilkakrotnie chciałam zrezygnować z baletu, zostawić to wszystko i odejść, bo po co się dłużej męczyć, poświęcać czas i serce. Skoro nic nie osiągne, bo co można robić po Ognisku Baletowym? Ale zawsze wracałam, wcześniej czy później. I dziękuje tym, którzy mnie przekonywali. Bo wiem, że warto. Nie wolno rezygnować z marzeń :)
czekoladka - Nie Mar 19, 2006 12:52 pm

mi bylo szkoda zaprzepascic te 14 lat tanca bo wkoncu tyle osiagnelam doszlam juz tak dalego wiec ciezko by bylo to wszystko zostawic i tak poprostu odejsc , ale teraz zjestem dumna ze zostala :lol: :wink:
Misour - Nie Mar 19, 2006 1:14 pm

Ja mam co raz częściej takie chwile .... :cry: mimo że mam za sobą ten trudny początek i nauka przychodzi mi coraz łatwiej..Czasami(teraz już parę dni mam takie przemyślenia} myślę że to nie ma sensu bo nigdy nie dorównam tym którzy zaczęli nauke wcześniej i w szkole baletowej, że i tak nic w tym nie osiągne, marnuje czas....

Smutna..

Kasia :)) - Nie Mar 19, 2006 1:27 pm

och, niejednorotnie chcialam zrezygnowac. najpierw w pierwszych latach klasyki. na poczatku bylo dobrze, ale potem mialam problem z nogami, wszystko musialam zaczac od poczatku i moja pani niezbyt dobrze pomagala mi odzyskac sily w nogach i rozciagniecie.. ciagle na mnie krzyczala i mowila, ze markuje, ze sobie olewam. wtedy chcialam odejsc, bo nie moglam juz tego psychicznie zniesc. ale mama mnie chyba wyczula, bo nie pozwolila mi zrezygnowac, niemalze sila przychodzilam na balet.. ale potem jej dziekowalam.
drugi raz chcialam zrezygnowac po dyplomie, dowiedzialysmy sie, ze mozemy chodzic dluzej, ale ja nie chcialam chodzic i placic za to, ze moja wychowawczyni ma na mnie focha i sie do mnie nie odzywa..
i nawet na poczatku roku nie przychodzilam na zajecia..
ale potem dziewczyny zaczely mnie namawiac bym wrocila i w koncu im sie udalo. teraz w ogole nie zaluje ze chodze, a to dzieki nim, za co jestem wdzieczna =* =* =* =*
jednak ciagle nauczyciele mowia ze mamy za malo zajec (8godz tygodniowo-niecale). wydaje mi sie ze jesli po wakacjach nam doloza (np w tamtym roku mialysmy 16godz tygodniowo) to nie wiem czy wyrobie. bede w 3 klasie gimnazjum i bede sie musiala zajac szkola a wiem ze jesli bede miala 16 godz baletu to nie poradze sobie, tak jak w tamtym roku ledwo sie wyrabialam, a wlasciwie to nawet nie do konca.
ale mam nadzieje ze zostanie jak jest.

drCoppelius - Wto Mar 21, 2006 10:58 am

a ja o rezygnacji z baletu (wcześniej gimnastyki) myśle średnio na co drugich zajęciach, jestem przekonana że juz więcej tam nie pójde, ale w domu gdy emocje opadną wiem że bez baletu bym zwariowała i ciągnie mnie tak jakaś siła odśrodkowa :D
Goosia - Sro Mar 22, 2006 10:25 am

nigdy nie myslałam o tym zeby skonczyc z baletem bo za krótko tańcze i bardzo dużo wysiłku kosztowało mnie zeby w ogóle przekonac rodziców :) ale z gimnastyki zrezygowałam i nie wiem czy kiedyś nie przyjdzie mi na myśl zeby przestac też tanczyć klasyczny.... nie wiem
gonia - Sro Mar 22, 2006 12:04 pm

Ja chyba nie myślałam... chociaż idealna nie jestem, szpagatów nie mam (tam mam jeden czy dwa), pique przepięknie nie potrafię, ale kocham to co robię, i robię to co kocham :) Nawet, jeżeli nie jest to idealne, i zabiera mi sporo czasu. Szczególne uciążliwe zajęcia są w tygodniu, gdy codziennie mam sprawdziany... ale na zajęciach się wyluzuję, w domu potańczę... i ideał szczęścia :)
Naprawdę, nie tańczę idealnie. Wielu, przewielu rzeczy nie potrafię, ale co tam :) Baleriną i tak nie zostanę, choćby dlatego, że odść późno zaczęłam przygodę z baletem, i nie za bardzo mam anatomiczne predyspozycje... ale się nie przejmuje :D I życzę wszystkim, żeby wytrwali przy balecie. Róbcie to, co kochacie, nawet, jeżeli nie ejst to idealne!

Bajaderka - Sro Mar 22, 2006 4:03 pm

Mi...? Przeszło....był taki moment kiedy powiedziałam sobie "KONIEC! już na następne zajęcia nie przyjde!!" ale przyszłam.... :lol:
Nena - Sro Mar 22, 2006 4:34 pm

A ja chyba nigdy nie chciałam tak na poważnie odejść. Miałam jakieś tam załamania, ale to było krótkie.

Zdecydowałam się, to chodzę :D A co! :D

Bajaderka - Sro Mar 22, 2006 4:38 pm

no tak. Te takie moje 'negatywne' myśli były krótkie. Za chwilę zmieniałam zdanie, bo uświadamiałam sobie ile zrobiłam i ile tak naprawdę balet dla mnie znaczy. Nigdy nie odejdę na zawsze. To jest pewne.
Misour - Sro Mar 22, 2006 5:31 pm

Szczerze mówiąc po obejrzeniu takiego jednego filmu pesymistyczne myśli przeszły....znów jestem w formie :] ...i oczywiście..... jest to również zasługa nadchodzącej wiosny ...
sisi - Sro Mar 22, 2006 5:36 pm

czasem nachodzą myśli w stylu "po co" "to nie ma sensu" itp... ale taniec to sposób na życie :) to coś, co kocham i nie wyobrażam sobie, bym mogła to porzucić.
Kasia :)) - Sro Mar 22, 2006 8:14 pm

sisi, czyzby to interpretacja mojego podpisu? :lol: ;)
Goosia - Sro Mar 22, 2006 8:27 pm

w sumie to najgorsze jest ciało w moim przypadku, to nie mysli, tylko ciało buntuje sie, ma zakwasy, siniaki i mam dość, wtedy musze niezle ze sobą walczyć zeby wreszcie odzyskać motywacje i zapał do stania parenascie minut w jednej pozie, ciągłego niekonczącego sie rozciągania, cwiczenia gibkosci, płynności itp.... ale jest ok :)
Gość - Sro Mar 22, 2006 9:26 pm

ja wieloktornie rozważałam możliwość rezygnacji. Ale zawsze powstrzymywało mnie wiele powodów - > kocham taniec, b. lubię swoją szkołę i klasę, mam przekorną naturę (moja mama zawsze jak jej się na cokolwiek skarżyłam to mówiła mi, że w każdej chwili może mnie zabrać z tej szkoły; ale ja jej "na załość" trzymałam się tam kurczowo). Ale chyba największym powodem który mnie od rezygnacji powstrzymuje jest baletowe uzaleznienie. Czesto nie chce mi się w wrano stawać, myśle, ze mogłabym jeszcze pospać gdybym sobie darowała balet (klasyke mam na 8.00), przed samymi zajęciami zdarza mis się "modlić", zeby odwołali lekcje. Takze w trakcie mam nierzadko ochote wyjść z sali i wiecej nie wracać. Gdy patrze na siebie w lustrze czesto chce mi sie plakac i mam ochote rzucic to wszystko w cholere. Ale jak chociaż jeden dzień nie ćwiczę to zaczynam chodzić po ścianch, czuje straszną potrzebę zrobienia chociaż kilku battements tendus. Jak zdarza mi się siedzieć na lekcji i nie ćwiczyć (np. z powodu kontuzji) to musze wlczyć ze sobą, zeby nie przyłączyć się do ćwiczących. po prostu - balet jak narkotyk.
Nefretete - Sro Mar 22, 2006 9:31 pm

Nauka w szkole baletowej wymaga szczególnej determinacji. Ale mnie, choc do SB nigdy nei uczeszczalam, tez czasem nachodzą myśli by zrezygnować, albo chociaż ograniczyć. Zwłaszcza im jestem starsza. Tylko gdybym przestała to pewnie stałabym się furiatką nie do zniesienia. I zgadzam się z Gościem w 100% - to jest uzależnienie. No bo jak inaczej nazwać fakt, ze gdy nie ide na zajęcia, to mam ogromne wyrzuty sumienia...? A przecież robię to absolutnie dobrowolnie i jeszcze na dodatek płacę za to mnostwo pieniedzy ;)
Marysia W - Sro Mar 22, 2006 9:53 pm

Gość napisał/a:
Czesto nie chce mi się w wrano stawać, myśle, ze mogłabym jeszcze pospać gdybym sobie darowała balet (klasyke mam na 8.00), przed samymi zajęciami zdarza mis się "modlić", zeby odwołali lekcje.

Mam dokładnie tak samo. Cóż, i pare razy z takiego zmęczenia klasykę sobie jednak darowałam, ale zdarzyło się to co najwyżej trzy razy, i najczęściej wtedy ,kiedy wracałam padła do domu z np. imienin u jakiejś cioci... :roll: Teraz przez calusieńki tydzień nie mieliśmy lekcji,bo pani Ałły nie ma w szkole. Po prostu już tak bardzo nie mogłam wytrzymać tego chodzenia na lekcje innych klas, i po prostu patrzenie się jak inni ćwiczą, że poszłam do mojej prawdziwej, drugiej klasy na lekcje klasyki. Byłam we wtorek i idę jeszcze jutro. Bo znieść nie mogę, kiedy nie robię codziennie ronde jane parte, jete, plie, czy pique. To jest po prostu część mojego życia, i cieszę się, że nie zrezygnowałam, gdy już byłam tego bliska
Pozdrawiam

Monia - Pon Mar 27, 2006 1:43 pm

Ja nigdy nie miałam czegoś takiego...chociaż jak byłam młodsza też często chciałam żeby lekcje były odwołane lub coś w tym stylu... ale widzę, że to były tylko obiawy dużego lenia :oops: teraz nigdy mi się nie zdarza niechciec przyjsc na klasykę, wręcz przeciwnie nie mogę się jej doczekać!!! :lol:
aankaa_baletnica=) - Czw Mar 30, 2006 2:10 pm

Ja nigdy nie miałam jakiś myśli żeby odejśc. Oczywiście miałam dużo razy takie chwile kiedy uważałam, że jestem totalnie beznadzijena totalnie nic nie umie i totalnie nic nie osiągnęłam... o, ale chyba aż tak źle nie jest, a już napewno nie z tym ostatnim... :wink: Ae ja nie mogłabym odejśc, nie potrafiłabym, nigdy nie chciałam i mysle, że nogdy nie będę chciała. Ja jak tylko wychodze z sali to sie nie moge doczekac nastepnej lekcji (szczególnie klasyki). Nie potrafiłabym życ bez baletu!
carewna - Nie Maj 28, 2006 11:05 pm

Oj o swojej beznadziejnosci nie raz myslalam ale niewidze siebie bez baletu! Kiedys mialam powazna kontuzje i lekarzetrabili o wozku wtedy pomyslalam ze jezeli bede musiala zrezygnowac , to pojde do zakonu . Chyba Pan Bog sie wystraszyl i dal mi druga szanse ...
Bajaderka - Nie Maj 28, 2006 11:36 pm

o zrezygnowaniu z baletu? Miałam takie myśli... ale szybko mi przeszły.
Ale miałam też zagrożenie od lekarza, ze moge nie moc tanczyc, ale na szczescie nic sie nie stalo i tancze. Balet to taka czesc mnie, ktora nigdy mnie nie opuści....

ktoś kiedys powiedzial, ze nierozłączna.... ktoś bardzo kochany:*

coppelia - Sob Cze 03, 2006 7:13 pm

XXX
Bajaderka - Sob Cze 03, 2006 11:22 pm

Droga Coppelio, tańczę już 10-ty rok i gdybym nie kochała baletu, to dawno by mnie na sali nie było. Zauważ, że to z kim się pracuje, jakich wybiera nauczycieli, szkołę, jest sprawą każdej z nas i powinnyśmy się szanować mając właśnie różne podglądy na ten temat. Zasady tańca klasycznego są jedne a pasja taneczna jest ponad poglądami i ona nas nie dzieli, tylko łączy. Ja kocham to co robię, bez względu na to, czy tańczę zawodowo, czy nie, czy jeżdżę na konkursy czy nie. Nie byłam jeszcze ani na jednym konkursie, nie tańczyłam wielkich ról w przedstawieniach, nawet nie tańczyłam nigdy swojej wariacji przed publicznoscia. Moja miłość do baletu może się realizować na wiele sposobów i jak każdy z nas cały czas je odnajduję.

Nie uważam, żebym zraniła Was, a w szczególności Anię. Ale myslę, że to jest jednak zbyt prywatna sprawa, by rozgrzebywać ja publicznie, na forum.. Więc jesli chcesz cos napisać mi na ten temat, to pisz na PW.

małgo... - Czw Cze 08, 2006 2:50 pm

ja mysle ze kazdy z nas kocha balet i nie zalezy to od podegogów,szkoly czy innych rzeczy.....to jest w nas....no ale wegłog mnie niektórym poprostu brakuje pokory,ona w tancu jest bardzo wazna, i zanim sie cos powie powinno sie to przemyslec...ja zawsze wiedziałam ze baletnica potrafia byc czasami poprostu wredne...
Bajaderka - Czw Cze 08, 2006 4:30 pm

baletnice to normalne dziewczyny przecież. Każda z nas ma inny charakter i każda się inaczej zachowuje. Niektóre są miłe, koleżeńskie a inne "wredne" i przemądrzałe. Z tą przemądrzałością u baletnic to jest tak, że to się bardzo często zdarza, szczególnie jak ma się "przeośnięte" ambicje. To też bardzo dużo zależy od pedagoga, bo też w jego towarzystwie wyrabiamy sobie samoocenę. Wynosimy to z tego, co mówi, co robi. I jesli pedagog mysli, że jego uczniowie są najlepsi na świecie i będzie wpajał im to do głów, to uczniowie w końcu mu uwierzą, bo pedagog to jest nasz autorytet (w sumie nie zawsze, ale w większości przypadków tak jest).
małgo... - Czw Cze 08, 2006 8:41 pm

no dlatego ja lubie jak nasi nauczyciele od baletu na nas krzycza i mówia ZE BARDZO DUZO NAM BRAKUJE TO BARDZO MOBIKLIZUJE I UCZ NAS POKORY.....
gonia - Czw Cze 08, 2006 8:45 pm

ja też uważam, że czasami krzyk mobilizuje, ale jak są też i pochwały. ja ostatnio na zajęciach ułyzałam od pani, że ja lepiej tańczę jak się na mnie pokrzyczy. może to i prawda, ale tańczę lepiej, żeby dostać pochwałę. mnie bardziej mobilizują pochwały.
aankaa_baletnica=) - Czw Cze 08, 2006 10:31 pm

Tak naprawde i pochwały i krzyk są potrzebne...
Chaton - Sro Lip 26, 2006 5:15 pm

Ja rok temu, po trzech latach nauki w Szkole Baletowej, postanowiłam zrezygnować. Ale tańczę nadal ;) chodzę na zajęcia, w wolnym czasie chętnie się rozciągam... Czyli tak ZUPEŁNIE to jeszcze się z baletem nie rozstałam ;) Zwłaszcza, że moja starsza siostra też kiedyś z baletem była związana, a młodszą chcemy zaprowadzić na zajęcia - może wytrzyma dłużej niż my :)
raisa - Sro Lip 26, 2006 9:10 pm

Chaton a mozna wiedzieć (jeżeli nie chcesz mówić to nie mów) dlaczego zrezygnowałaś z OSB?
tenebra - Czw Lip 27, 2006 10:22 am

ja też jestem tego bardzo ciekawa... a jeżeli chodzi o mnie to mi sie smutno robi jak tylko pomyśle ze kiedyś bed.e musiala zakonczyć przygode z tańcem (nie jako takim ale z tańcem bardziej na powaznie) nie wiem jak to zniose jak bede musiala odejsc z zespolu jak bede szla na studia i wogole... ehh ciezko bedzie cięzko...
Chaton - Pią Lip 28, 2006 11:21 pm

Prawda jest taka, że zdałam sobie sprawę, że nie zwiążę z tym mojej przyszłości i bałam się trochę tego, że będąc tego świadoma z chodzenia do OSB nic nie wyniknie - ani się nie będę dobrze uczyć, ani tańczyć.
Dlatego zrezygnowałam i przeniosłam sie do szkoły, w której miałam duże możliwości jeśli chodzi o rozwijanie zainteresowań innych od tańca, naukę języków.
Ale jeśli mam być szczera to czasami jeszcze żałuję tej decyzji, ale zawsze możemy razem ze starszą siostrą ponarzekać, pożałować, a potem planować przyszłość mojej młodszej siostry :) - ale jeśli najstarsza wytrzymała 5 lat, ja 3, to Julka prawdopodobnie rok, lub mniej :]

raisa - Sob Lip 29, 2006 3:14 pm

Ale znowu nie można na siłe dać do OSB twojej młodszej siostry. Mozliwe wcale nie będzie jej to pasowało. Ale jednego wam zazdroszczę: zrozumienia co do tańca. To też piękne i nawet moze mobilizować :D :wink:
aankaa_baletnica=) - Nie Lip 30, 2006 8:55 pm

A może akurat wasza siostra skończy OSB... Nigdy nic nie wiadomo :D
Bajaderka - Pon Lip 31, 2006 12:01 am

Chaton, w każdym razie życzę twojej siostrze żeby się jej udało przetrwać ciężkie lata w osb i później tańczyc!! :D
Chaton - Pon Lip 31, 2006 10:49 am

Dziękuję za dobre słowa dla siostry :)
Nikt jej na siłę na pewno nie odda, na razie zaprowadzimy ją na zajęcia, jeśli jej się nie spodoba, to trudno - będziemy musiały przeżyć :)
Ale jeśli się uda, balet jej się spodoba, to rzeczywiście będziemy ewenementem - trzy siostry w OSB. Może choć jedna wytrwa...
Szkoda, że bracia się nie pofatygowali :lol:

Krushyna - Czw Sie 24, 2006 2:34 pm

Nigdy o tym nie myślałam i mam nadzieję, że odejdę w wieku seniora ;p heh chciałabym zostać jak najdłużej.
PavlovaAnna - Czw Sie 24, 2006 2:50 pm

Ja "odchodziłam" już tyle razy, że nie da się tego policzyć, ale tak naprawdę, to nie umiałabym odejść...
gonia - Czw Sie 24, 2006 2:52 pm

ja raz chciałam odejść, po kłótni z panią... ale jak pomyślałam, że tyle pracy mam za sobą, tyle koleżanek, że nie ma zajęć na takim poziomie to poszłam na zajęcia...
Chat Gatto - Sob Mar 17, 2007 11:43 pm

Ja przestałam - i żałowałam. Rodzice też mówią, że jeżeli będę miała gorsze oceny, to koniec z baletem, więc się staram.
Marysia W - Nie Mar 18, 2007 8:48 am

A ja odeszłam z OSB i nie żałuję. :)
a.k. - Nie Mar 18, 2007 11:44 am

odeszłaś?!
A ja myślałam....no co Ty?

Marysia W - Nie Mar 18, 2007 11:45 am

No tak. :roll: Nie nadaję się na klasyczną tancerkę.
Cheryl - Nie Mar 18, 2007 4:53 pm

Ja no cóż... wiele razy miałam dość baletu i szczerze powiem, że czasem miałam takie tyogdnie że już miałam wszysrtkiego dośc płakałam i nic mi nie wychodziło potem były rozmowy z przyjaciółką i było lepiej. Ale wiem, że jeszcze wiele razy będę miała pewnie dość baletu :-) Jednak bez tańca chyba bym nie wytrzymała...
inscrutable.m - Nie Mar 18, 2007 5:54 pm

chyba każdy ma czasem gorsze chwile.. w końcu balet, ogólnie taniec, wymaga wiele poswiecen i nieraz też bólu.. ale jeśli się coś naprawdę kocha i widzi sie swój sens życia...
ja raczej mogę powiedzieć z drugiej strony - żałuję, że nie jestem w OSB... ale z tańca nie chcę rezygnowac, nigdy nawet mi to na myśl nie przyszło. Wręcz przeciwnie - planuję wciaz więcej i więcej...

pisałyście, że krzyk Was mobilizuje i lubicie, kiedy pedagog mówi, ze wiele wam jeszcze brakuje itd. Ja osobiscie powiem, ze dla mnie o wiele bardziej mobilizujące są pochwały, niż krzyk.. wtedy mam wrazenie, że ejdnak coś mi wychodzi i chce być coraz lepsza.. Oczywiscie - uwagi sa bardzo potrzebne, czasem srozsze, czasem łagodniejsze, ale nie krzyk, zdecydowanie nie.

Kasia :)) - Nie Mar 18, 2007 6:29 pm

Teraz ani myślę o tym, żeby odejść, chyba że w chwilach załamania nad sobą i tym, na ile mnie stać.
Ale i tak nigdy nie zrezygnuję. Choćby dla siebie ;)

Bajaderka - Nie Mar 18, 2007 10:25 pm

Czasem są chwile zwątpienia...ale trzeba się mobilizować...
Joanna - Nie Mar 18, 2007 10:26 pm

Ja je np. miewam prawie cały czas :roll:
Bajaderka - Nie Mar 18, 2007 10:33 pm

Joanno, ja też je miewam prawie cały czas... czasem jest lepiej, a czasem jest naprawdę nie fajnie... ciągle miewam wątpliwości, czy to dobra droga, mam na tle baletu inne dość poważne problemy... czasem wolałabym tańczyć tylko dla siebie, chociaż niedawno doszłam do osb... ale na razie nie rezygnuję. Cały czas się jakoś mobilizuje, myslę że co będzie, to będzie.
Jakoś trzeba ciągnąć...

Aga - Nie Mar 18, 2007 10:53 pm

Zrezygnować zawsze można, trudniej jest później wrócić...
Cheryl - Pon Mar 19, 2007 1:09 pm

Ja się np . wiele razy w sumie zastanwaim czy jak skończe szkołe to co ja będę miała? Oprócz pasji (która jest bardzo ważna) w sumie nic. Żeby być tamcerką trzeba być silnym psychicznie takie jest moje zdanie, inaczej Cię zjdzą :) Ale następnego dnia wstaję o 6 idę na klasykę i wątpliwości mijają:)
raisa - Pon Mar 19, 2007 4:13 pm

Taak...w moim przypadku jest tak jak mówi Cheryl (po raz kolejny zgadzamy się w kolejnej kwestii ;)) . Zastanawiam się, że jak teraz, w mojej sytuacji w jakiej jestem, gdzie czasem psychicznie nie wytrzymuje, np. w sytuacji faworyzowania ucznia przez nauczyciela, lub innych chamskich zachowań "tancerek-uczniów" to ręce mi opadają. A jak sobie pomyśle, że w TW będzie jeszcze gorzej (no, zakładając tak, że w ogóle wytrzymam i będę w TW) to zastanawiam się czy warto i czy wytrzymam. Wtedy wątpię.
.:Agga:. - Pon Mar 19, 2007 7:47 pm

Dlaczego zakladasz ze w TW bedzie gorzej?
Cheryl Ty po skonczeniu szkol bedziesz miala pasje, a co maja uczniowie liceow ogolnoksztalcacych? Sa dokladnie na takim samym poziomie co Ty. Zawsze konczac szkole mozesz zdecydowac sie zdawac mature z innych przedmiotow ktore lubisz i pojsc na studia nie taneczne.
Pewnie teraz pojawia sie glosy ze po OSB nie jest latwo dostac sie na dobre studia, uwazam ze jest inaczej. Do matury kazdy uczy sie sam, ja niby mialam poziom rozszerzony z chemii i biologii w szole ale mialam nauczycieli ktorzy nic nie robili z klasa. Do wszystkiego musialam przydotowac sie sama, podobna sytacje ma wiekszosc osob, wiec nie jest tak ze po OSB juz nic nie mozesz zrobic. Zawsze cos da sie zrobic. A pasja po skonczeniu szkoly.. hmm wedlug mnie to duzo.

Anna-Maria - Wto Mar 20, 2007 4:30 pm

I wnukom będzie co poopowiadać i popokazywać (stare pointy, tutu itd...) ;- )
Cheryl - Wto Mar 20, 2007 4:47 pm

Heej ;)
Ale ja nie odchodzę :P No cóż Aggo wiesz myślę, że masz rację. Ale to nam ciągle wmawiają, że po OSB nigdzie się nie pójdzie. :(

.:Agga:. - Wto Mar 20, 2007 9:45 pm

Ludzie mowia rozne rzezczy, naprawde nie ma sie co przejmowac. Wystarczy troche determinacji a chodzac do OSB napewno ja masz i nawet jesli nie bedziesz chciala dalej tanczyc dasz rade pojsc na studia i osiagnac swoje cele.
Sagittaire - Pią Lip 06, 2007 11:22 am

Doskonale Was drogie tancerki i tancerze początkujący i zaawansowani rozumiem... Nie chodziłam do SB i nie tańczę ale z moich doświadczeń "życiowych" wynika, że jeśli w życiu chce się dużo osiągnąc to prędzej czy później zaczynają się potworne przeszkody. Osiągnięcie sukcesu na jakimkolwiek chyba polu w pewnym momencie -wg mnie- łączy się z heroizmem. Ja nie miałam może problemów z kontuzjami, dietą ale z układami i niesprawiedliwością. Ogrom pracy który wkładam w to żeby nie zostać w tyle i zrealizować moje marzenia w gruncie rzeczy pozbawia mnie i przez kilka lat pozbawi tzw. normalnego życia.
Takie jest życie ale chyba właśnie o to w nim chodzi żeby się nigdy przenigdy nie poddać. Myślę, że aby sięgnąć po gwiazdy trzeba na wstępie uzbroić się w niesamowitą siłe i zdawać sobie sprawę, że bez ciężkiej pracy nic samo nie przyjdzie. Ale na pocieszenie powiem, że taki heroiczny czasem wysiłek i upór wcześniej czy później zaowocuje sukcesem. Bo jeżeli się czegoś tak strasznie chce to wcześniej czy później ale się to osiągnie...

Kelly - Wto Lip 24, 2007 8:01 pm

Ja miałam kryzys trzeciej klasy. Prawie za każdym razem, kiedy coś robię nachodzą mnie myśli, czy nie skończyć. Ale wtedy się nie poddałam!
aankaa_baletnica=) - Czw Sie 02, 2007 5:28 pm

Ja nigdy nie miałam pomysłu, żeby odejść, żeby przestać tańczyć, dać sobie spokój. Nigdy. Ale miałam takie chwile, w których stwierdzałam, że to nie ma sensu, nic nie umiem, nic mi nie wychodzi, jestem ogólnie do d... i nie chciało mi się ćwiczyć, starać, pracować, żeby cokolwiek poprawić... I np. przez jakiś tam czas na zajęcia chodziłam dla chodzenia, nie żeby mi się nie chciało, żebym się zmuszała "znowu balet, idź, nie opuszczaj!" nie, nie było tak... Chciało (chciało i nie chciało nie wiem jakiego tu słowa użyć, ale może zrozumiecie o co chodzi...) mi się chodzić, robić ćwiczenia, ale tylko robić, nie myśląc przy tym, nie starając się jakoś za bardzo, i robiąc wszystko zupełnie bez wyrazu. Po prostu odpuszczałam, wykonywałam ćwiczenia, ale nic więcej. Ale potem powracało zawsze wcześniej czy później do normalności. A takie momenty miałam też w sytuacjach typu: najpierw jakieś niepowodzenie (najczęściej to jeszcze coś takiego było, że ja wiedziałam, że to mi się nie uda, że do czegoś nie będę wybrana, że to nie dla mnie, ale miałam takie nadzieję "a może jednak", "przecież się staram to coś tam". Takie jakieś szukanie sobie nadziei i nie dopuszczanie, że mogłoby być inaczej chociaż w podświadomości wie sie jak będzie...) Np. jak kiedyś tam pani wybierała dziewczyny, które będą mogły zacząć ćwiczyć na pointach. Mnie nie wybrała. Przypuszczałam, że tak będzie, ale nie dopuszczałam tego do siebie... Potem nadchodziła mobilizacja, "zaczniesz codziennie ćwiczyć w domu i będziesz dobra", "zaczniesz ćwiczyć podbicie, stopy, rozciągać się" itp. I przez jakiś tydzień ćwiczyłam tak jak postanowiłam. Potem jakoś tak wychodziło, że przestawałam, a z tego jakoś tak wychodziło, że mi się w ogóle przestawało chcieć... A czasami tak bez powodu na jakiś czas przestawałam się starać i już, albo z jakiś tam innych powodów...
Także ja miewam takie zwątpienia, ale nawet w tym okresie jakoś chcę ćwiczyć, tańczyć...

shadow - Nie Wrz 16, 2007 10:47 am

Ja w tamtym roku zastanawiałam się czy nie odpuścić... I szczerze mówiąc dalej mam uczucie, że nie nadaję się do baletu, ale teraz chyba nie potrafiabym odejść :)
Kasia :)) - Nie Wrz 16, 2007 11:45 am

A ja miałam taką myśl-i to dość poważną, co zakończyło się tym, że w marcu tego roku...
...zrezygnowałam...

:521: :525:

...ale się mrocznie zrobiło :619: :634:

...na szczęście moja rezygnacja nie była calkowita, tylko spowodowana przejściem na inny styl taneczny...

:582: :581:

shadow - Nie Wrz 16, 2007 12:12 pm

zrezygnowalas z baletu calkiem? i.... nie masz zamiaru wrocic?
Kasia :)) - Nie Wrz 16, 2007 1:50 pm

Raczej nie. Tańczyłam 11 lat i doszłam do wniosku, że skoro nie planuję z tym swojej przyszłości, to i tak nie ma sensu, bym dalej uczęszczała na zajęcia, gdyż po dłuższych rozmyślaniach stwierdziłam, iz w sumie nie nauczę się tam już za dużo.

:(:: :596:

Oczywiście z samego tańca nie zrezygnowałam. Zresztą moja sytuacja była bardzo skomplikowana i nie sądzę, by komuś chciało się słuchac teraz całej opowieści :577: :578:
W każdym razie zmieniłam rodzaj tańca, teraz zajmuję się tańcem towarzyskim i nie żałuję swojej decyzji. Odkrywam nowe horyzonty i rozwijam się... przy balecie właściwie stałabym w miejscu.
Teraz się spełniam :)
I najważniejsze jest to, że ja jestem zadowolona. :582: :597:

A swoje baletowe kurczaki i tak odwiedzam... czasami... :575: :648: :649:
Zwłaszcza teraz, gdy zarówno szkołę, klub tt, jak i balet mam w jednym budynku :604: :687: :690:

Paula - Nie Wrz 16, 2007 7:24 pm

Ja też miałam takie myśli teraz już prawię bardzo poważne bo raz nie poszłam na zajęcia z myślą że już nigdy nie pójdę. Ale nie poszłam raz i na tym sięskończyło. Bo są miejsca z których nie da się tak łatwo odejść. I podziwiam Kasię :)) że udało jej się odejść z Ogniska, bo ja nie oparłam się namowom nauczycieli i wógóle. Kasiu :)) podziwiam!
shadow - Nie Wrz 16, 2007 9:26 pm

Kasiu, w takim razie najważniejsze, że jesteś zadowolona... i też Cię podziwiam :) i zaczęłam się znowu zastanawiać czy nie przerzucić się na coś innego, ale chyba nie będę miała odwagi :smile:
Kasia :)) - Nie Wrz 16, 2007 10:29 pm

Heh, Paulo, sama pamiętasz zapewne, jakie to miałam kuszące propozycje, byle bym tylko została, ale ja juz wtedy postanowiłam. I nieważne co by mi ktokolwiek powiedział-spałam z tą decyzją od miesięcy. Naprawdę. Prawie trzy miesiące się z tym oswajałam.
Bo musiałam z czegoś zrezygnować. I Paula o tym dobrze wie, bo sama pamięta jak wyglądała moja frekwencja i "wyrabianie się".
Szczerze przyznam, że czasami nie szłam na zajęcia, bo mi się po prostu nie chciało... Dlaczego? Zasmakowałam czegoś nowego. Czegoś, o czym wcześniej nic nie wiedziałam. I właśnie TO mnie tak urzekło-że się w ogóle nie orientuję!! Że ludzie coś mówią o tańcu, a ja nie wiem o co chodzi.
Tak więc postanowiłam się dowiedzieć. I teraz wciąż się czegoś uczę. Mam t świadomość, że jeszcze długo poznawać będę nowe elementy i kroki. Że jestem początkująca i mogę od samych podstaw dać z siebie wszystko, aby później być dobrą w tym co robię.
A z baletem było inaczej. Moja wychowawczyni zdemobilizowała mnie do jakiegokolwiek starania się, zdusiła we mnie ambicje.
Teraz mam trenerów, którzy je podbijają i wspierają mnie. Jest dużo ostrzej, fakt, ale trenerzy są w tym ze mną. I dla mnie.
A ja się cieszę, że nareszcie taniec znowu daje mi satysfakcję. Że lepiej się otwieram i być może już w najbliższym czasie całkowicie poświęcę temu swoją duszę.


Shadow, wszystko zależy od Ciebie. Jeżeli nie jesteś pewna, czy to balet jest twoim przeznaczeniem-spróbuj czegoś innego. Zapisz się na jakiś kursik... Zobaczysz, czy to Cię pociąga a później zdecydujesz.
U mnie zadecydował przypadek.
I jestem mu bardzo wdzięczna, że do mnie przyszedł.
:) :*

Sephia - Nie Wrz 16, 2007 11:00 pm

Kasiu to dobrze że zdałaś sobie dość wcześnie sprawę, że to nie było dla ciebie i że znalazłaś inną dziedzinę tańca, którą na prawdę lubisz :D Ja kiedyś zrezygnowałam z tańca a teraz tego żałuje bo dla mnie to nie była dobra decyzja :cry: teraz wróciłam do tego ale i tak cały czas żałuje że straciłam tyle lat bo mogła bym być teraz o wiele lepsza :/ Staram się to wszystko nadgonić i mój plan dnia jest całkowicie zawalony różnymi zajęciami oczywiście tanecznymi i w tym baletem :)
Kasia :)) - Pon Wrz 17, 2007 5:37 pm

Sephio, ja bardzo lubię i lubiłam balet. Po prostu działały na mnie pewne czynniki z zewnątrz, które powodowały, że nie potrafiłam dawać z siebie wszystkiego. ;)

A swoją drogą to ja też muszę wiele nadrabiać, Sephio :twisted:

shadow - Pon Wrz 17, 2007 8:49 pm

Kasiu, chciałabym się gdzieś zapisać, ale właśnie u mnie podobny problem, to byłoby raczej nierealne ze względu na brak czasu... Może w wakacje się uda. A póki co to na balet będę chodziła na pewno, przynajmniej w tym roku :) I myślę, że potem jednak też
Joanna - Sro Wrz 19, 2007 11:22 pm

Ostatnio sie zastanawialam nad tym, czy umialabym zupelnie przestac tanczyc, ale stwierdzilam, ze po jakims czasie zaczeloby mi sie nudzic i brakowac tego ;)
Wydaje mi sie to ez dlatego, ze cialo sie przyzwyczaja do jakiejs aktywnosci, i jak pozniej jest mniej, to jest to ciezko wytrzymac.

Ale jesli chodzi o klasyke, to mam obecnie mieszane uczucie. Wlasnie mialam teraz dosc dluga przerwe od niej, chyba ze 3 miesiace nie cwiczylam. I... jakos nie brakuje mi tego az tak bardzo, jak mi sie wydawalo ze bedzie. Ale to glownie dlatego, ze w tej chwili klasyka, jako mocno angazujaca cialo w niekoniecznie naturalnych dla niego kierunkach, kojarzy mi sie glownie z wielkim wysilkiem, wlasna niedoskonaloscia, ktorej bez wzgledu na wlozony wysilek nie daje sie pokonac; bolem, z powodu przeciazen i kontuzji, oraz niemoznosci
osiagniecia poprawnych pozycji bez dociskania na sile (a i wtedy tez nie za bardzo).

No i tak, jest to na swoj sposob trudne, bo jednak brakuje mi akurat tego rodzaju cwiczenze, mam wtedy zupelnie innych pion, inna sile.

I wlasciwie to zastanawiam sie, na ile jest sens to wszystko ciagnac, kiedy najwiekszy efekt wlozonego wysilku to nowa kontuzja. W sumie na tyle, ile sie zdrowie niszczy, to nie wiem, czy wystarczajaco w zamian sie cos otrzymuje, chyba jednak nie.

Sagittaire - Czw Wrz 20, 2007 8:07 am

Joanna napisał/a:
OI najwiekszy efekt wlozonego wysilku to nowa kontuzja. W sumie na tyle, ile sie zdrowie niszczy, to nie wiem, czy wystarczajaco w zamian sie cos otrzymuje, chyba jednak nie.


samo setno. Smutne, że za tak dużą ofiarę dostaje się tak mało.

M. - Pią Wrz 21, 2007 12:00 am

Za mało otrzymuje się w zamian? Pachnie mi to albo poczuciem rezygnacji albo prowokacją do dyskusji... Wolałabym by była to prowokacja :wink:
Joanna - Pią Wrz 21, 2007 12:19 am

Naprawde tak uwazam - otrzymuje sie niewspolmiernie malo, niz sie daje. Co prawda w zyciu nie musi chodzic o dawanie, ale kiedy np. pojawiaja sie kontuzje, czy inne problemy, to zaczyna to byc istotne, chociaz nie wiem, moze nie powinno. Na tyle wysilku, ile sie w to wklada, i tyle, ile sie rezygnuje ze wszystkiego innego, czasami sie zastanawiam, czy to faktycznie jest az tyle warte.
Kiedys znajomy aktor o swoim zawodzie mowil, ze co jest w nim ciezkie, ze m.in. to, ze naprawde sukces osiaga niewielu, a cala reszta skazana jest na jakies poczucie niespelnienia. Wydaje mi sie, ze z tancem jest podobnie.
Znalam tez kiedys rezysera, ktory lubil mawiac, ze 'nie ma ludzi niezastapionych' - nie ten, to ktos inny. I chyba cos w tym jest, ze jest zawsze mozna znalezc dziesiatki innych ludzi mlodszych, zdolniejszych, z lepsze technika, ciekawsza osobowoscia, itp.
Ale to chyba jest naturalne, ludzkie, i byc moze zludne, ze zwykle oczekuje sie czegos w zamian za poniesione koszty, a w rzeczywistosci wiadomo, wcale nie musi o to chodzic.
Takie tylko luzne mysli mnie ostatnio naszly, moze bezsensowne, ale chyba jesien wprowadza mnie w taki troche pesymistyczny nastroj :wink:

Nefretete - Pią Wrz 21, 2007 9:21 am

Joanna napisał/a:
Na tyle wysilku, ile sie w to wklada, i tyle, ile sie rezygnuje ze wszystkiego innego, czasami sie zastanawiam, czy to faktycznie jest az tyle warte.


wlasnie ostatnio przechodze taki stan :(
mam wrażenie, że ten mój taniec to taka wielka nieodwzajemniona miłość :/

Torin - Pią Wrz 21, 2007 9:27 am

Oj Joanna - późno już było jak pisałaś i pewnie stąd takie myśli :)
Jeśli rozważać życie w kategorii zysków i strat to myślę, że warto zainteresować się - nie wiem - wyłudzeniami okupów, handlem narkotykami itp.
Tam mimo wszystko zwykle zyski przewyższają straty. A przynajmniej jak już przyjdzie jakaś "strata" to sie ma poczucie że wcześniej się poużywało :)
Drugim skrajnym przykładem jest operator ręcznej maszyny oczyszczającej przemierzający np. ulicę a całość pozyskanego dochodu inwestujący w napój wino podobny "Ognista Balerina".
Cała reszta hołoty, rozpięta między tymi dwoma przykładami miewa podobne rozterki :)
I to nie zależnie czy jest baletnicą czy informatykiem :D Po cholerę ślęczeć przed tym kompem 18 h/dobę coby być na bieżąco czy też wyłamywać sobie w wyrafinowany sposób nogę jak i tak przylezie jakiś malkontent któremu efekt się nie spodoba :D
No w zasadzie tyle ;)
Tak jusz jest i quniec !! Trzeba się nauczyć z tym żyć - a co więcej jestem pewny że masz tego pełną świadomość tylko Cię nocne marki/koszmarki dopadły :)
Zalecam flaszkę "Ognistej Baleriny" na czczo - zaraz inne problemy przypełzną do głowy ;)

Torin
p.s.
Nie no drugą dopadło - załamka !!!
p.s II
eeee idę się napić kawy to mi zaraz przejdzie ;) :twisted:

Sagittaire - Pią Wrz 21, 2007 8:20 pm

taki bilans zysków i strat jest chyba jednak czymś bardzo ludzkim, naturalnym (myślę więc jestem -myślenie wiąże się z przeżywaniem i pewną wrażliwością w odbiorze bodźców). Sądzę, że im większe poświęcenie tym bardziej atakują nas różne pytania o sens a zawód tancerza to poświęcenie dla mnie ogromne chociażby tylko dlatego, że jestem skrajnie nieodporna na ból i w głowie sobie nie mogę pomieścić jak można go znosić niemal nieustawicznie...
Z drugiej strony słusznie myślę Torin napisałeś, że zawsze cokolwiek by człowiek nie robił to są jakieś czynniki które za wszelką cenę chcą nas zniechęcić i zagnać w pustkę. Ja swój zawód uwielbiam ale nie raz mnie bolały różne rzeczy i będą boleć do końca-taka jest rzeczywistość i nie ma co jej zwolczać co najwyżej można nauczyć się z nią żyć będąc mimo wszystko szczęśliwym.
Reasumując przed tego typu myślami myślę że się nie ucieknie- zawsze coś w zawodzie dokucza-bo to jest wpisane w nasze człowieczeństwo tak jak wpisane są w nie rzeczy dobre i radosne. Jednak takie dylematy u tancerza chyba są szczególnie zasadne mimo, iż zawód szczytny.

Scarpia - Sob Wrz 22, 2007 12:23 am

No tak, a dodatkowo pragnę wszystkie urocze tancerki i tancerzy zapewnić, że widzowie również czasami mają myśli aby "odejść".
Ja np. czasem sobie myślę, po kiego grzyba tak często łażę i łażę do tej opery. Jak by mnie nie było to i tak wszystko byłoby tak samo. Moja obecność nie sprawia że soliści, chór, orkiestra czy balet wykonuje sztukę piękniej czy gorzej. Jestem już jak fotel na widowni: wszyscy wiedzą że jest, ale nikt jego obecności już nie zauważa :lol:
No ale cóż... cudem miłości jest to że trwa mimo wszystko i pomimo wszystko. Pasji nie da się okiełznać.... inaczej to nie pasja

Bajaderka - Sob Wrz 22, 2007 10:20 am

Scarpio, ale zawsze jest o to jedno zajęte miejsce więcej na widowni jak Ty jesteś. A wiesz, to już coś...bo tak naprawdę tancerze jeśli widza pełną widownie mają też pełną mobilizacje, bo mają dla kogo tańczyć. A jak widowni jest połowa, to ręce opadają, noi nogi tez ;)
staace - Wto Paź 30, 2007 9:49 am
Temat postu: Re: Czy nie przeszlo wam nigdy przez mysl aby odejsc??
patrychaa21 napisał/a:
Czy nie mieliscie nigdy takich mysli,bo ja mialam takie od pewnego czasu i wkancu zdecydowalam ze rezygnuje.... A po za tym,mysle ze ja sie do tego nie nadaje,jestem za stara(mam17lat i zaczelam dopiero 6miesiecy temu),jestem za gruba i wcale nie rozciagnieta i specjalnego talentu do baletu chyba nie mam.Choc bardzo bym chciala,no ale coz,moze wkancu znajde cos dla siebie,cos co da mi satysfakcje,ale teraz wiem ´ze balet mi nie da...ale ciesze sie ze sprobowalam czegos nowego i ciesze sie ze byl to wlasnie balet.
Patrycha


Ja nie tańczę w balecie ale neleże do zespołu tanecznego. Tańczę od kąd miałam 5 lat i wiem że chcę to robić. Był jednak moment w którym niestety musiałam zrezygnować. Szłam wtedy do 1 gimnazjum i nie wyrabiałam się z lekcjami bo oprócz tańca ktory pochłaniał mi mase czasu miałam jeszcze inne zajęcia. Mimo prozb i blagan rodzice stwierdzili ze nie dam rady w szkole i ze mam sie wypisac. To bylo STRASZNE!!! I wiecie co??? Wróciłam do zespołu jeszcze w tym samym roku. mialam wiecej czasu gdy nie chodziłąm na zajęcia ale nie potrafilam do wykorzystac bo caly czas myslalam o tancu. Źle mi szlo w szkole. Udało mi się przekonać rodziców i wróciłam.
Co do twojej figury to nie sądzę, żeby miała jakiś większy wpływ na to jak tańczysz. Są osoby które naprawde dużo ważą a mimo wszystko tańczą świetnie!!! Naprawdę. Powiem Ci że talent to tylko część sukcesu. Jak to kiedyś napisał mój przyjaciel
"talent i zdolności to nawet nie połowa sukcesu. Podstawa to systematyczność, determinacja i upór w dążeniu do celu".
Dobrze że nie chcesz rezygnować z tańca i dobrze że probujesz różnych rzeczy. To się ceni. Wierzę że znajdziesz ten rodzaj tańca w którym będziesz się dobrze czuła, który będzie Ci odpowiadać, w którym znajdziesz część siebie.

Pozdrawiam
Staace

Sagittaire - Wto Paź 30, 2007 2:53 pm

Twoje motto zawarte w miejscu na podpis jest też moim ;) ;)
nathaliye - Sro Sty 30, 2008 8:44 pm

chciałam wlaśnie stworzyć taki temat odnosnie watpliwości wlasnie zwiazanych z tancem ale poszukałam (zasluguje na pochwale :D ) i znalazlam wiec chcialabym go wznowic, ja wlasnie ostatnio miewam takie watpliwosci, czy ta cala walka ma sens, czy to w ogole sie uda i czy da sie cos osiagnac w tym, nie jestem w OSB tylko w zespole ale mysle o tancu powaznie

jak to pryzhcodzi to jak sobie z tym radzicie? bilans zyskow i strat juz tu wspomniany wystarcza? wizja sukcesu i spelnienia? a moze czekacie na to co przyniesie los i staracie sie to nie roztrzasac?

Bajaderka - Sro Sty 30, 2008 11:57 pm

Wystarczy wejsc ponownie na salę.
lub
usłyszec muzykę
lub
po prostu podczas przerwy od tanca zatęsknic....
To wystarczy...

milton - Czw Sty 31, 2008 2:45 am

I po przerwie poczuć wchodząc na salę...... jestem w domu......
nathaliye - Czw Sty 31, 2008 3:12 pm

tak to ja też mam, jak mi sie nic nie chce to wchodze na sale i jak u siebie, i tak zyje od zajec do zajec
odette - Pią Lut 01, 2008 3:34 pm

ech ja tez znam takie uczucie, ale prawda jest taka ze jak wejde do zespolu i poczuje jego sile to czuje sie jakby juz nic nie bylo oprocz mnie i mujuzyki, tu znikaja moje smutki i problemy...to moj dom
nathaliye - Pią Lut 01, 2008 6:17 pm

to wiadomo, ale jak sie wychodzi z sali, i mam duzo czasu zeby pomyslec to znow mam watpliwosci, z jednej strony wiem ze musze szybko robic postepy i sie rozwijac bo jestem stara i nie moge sie bawic w spokojne podchodzenie do tanca raz w tygodniu, z drugiej boje sie zaczac nowe rzeczy w ktorych moglabyms obie nie poradzic
odette - Pią Lut 01, 2008 9:46 pm

wiesz ze nie mozesz sie zatrzymac i chcesz isc dalej ale boisz sie tego co cie czeka, bo wiesz ze jesli sie nie sprawdzisz to najbardziej zawiedziesz sama siebie
nathaliye - Sob Lut 02, 2008 3:27 pm

strasznie gleboko i powaznie zabrzmialy Twoje slowa ale cos w tym jest
odette - Sob Lut 02, 2008 6:08 pm

no coz moze powaznie, ale jak sie wczuwam to tak samo jakos mi wychodzi. w koncu nie mowimy o czerwonych majtkach w zolte kropki tylko o powaznej decyzji
martusiaa4u - Sob Lut 02, 2008 7:47 pm

Co do tego odchodzenia, to ja już zrezygnowałam z baletu ^^
po prawie 12 lata .... przez ostatnie 3 lata MĘKI ! ;///
szkoda gadać ....

Główna przyczyna :
- Ognisko baletowe w Szczecinie pod dyrekcją p. Anny Kubiak ....
- Zero wystepów
- Mało godzin klasyki ....

Nie martwcie się, nie rzucam tańca na zawsze
Przechodze [mam nadzieje xD] tam gdzie tańczy nasz Julka ^^ ;*

Father - Sob Lut 02, 2008 9:50 pm

Martusiu! Może by tak na łyżwy? Dla urozmaicenia.
Cheryl - Sob Lut 02, 2008 9:55 pm

Oj szkoda, szkoda ale sama wiesz najlepiej co powinnaś zrobić.

Mam nadzieję, że nie będziesz żałowała ;-)

~ balerinka ~ - Sob Lut 02, 2008 10:31 pm

Jeżeli taka jest twoja decyzja... Ale zastanów się :) Choć nic na siłę.
martusiaa4u - Nie Lut 03, 2008 9:52 am

Ja już się zastanowiłam, i to dobrze ^^

Na Łyżwy ;> heheh xD spróbowałabym kiedyś
a u nas w Sz-n jest jakaś taka szkółka ?! :>

No a do tej Rewi ide w poniedzialek, więc zobaczymy jak będzie ^^

Bajaderka - Wto Lut 05, 2008 4:49 am

Ja właśnie przeanalizowałam wszystko i stwierdzam, że to nie ma sensu i że chyba lepiej byłoby gdybym nie tańczyła.

I tak nic z tego nie wyjdzie.

martusiaa4u - Wto Lut 05, 2008 8:05 am

TY NIE TANCZYLA !!!!!!!!!!!!!! O_________O
Torin - Wto Lut 05, 2008 8:20 am

Bajaderka napisał/a:
gdybym nie tańczyła

Tuummmm
To odgłos opadającej szczęki :(
A już myślałem, że temat zamknięty ..........

Torin
p.s.
ale kładę to na karb godziny o której to pisałaś ;) :)

~ balerinka ~ - Wto Lut 05, 2008 11:51 am

Nie poddawaj się Bajaderko! Szkoda marnować taki talent:( Kto nas bęzie mobilizował do pracy...?
groteska - Wto Lut 05, 2008 12:27 pm

Bajaderko, nie wysilaj sie. I tak Ci nie wierze.
*:

Cheryl - Wto Lut 05, 2008 1:52 pm

Hmm...
Myślę, że pisząc tego posta spodziewałaś się jak szeroka będzie reakcja.
Ale no cóż, nie umiem ugryźć się w język czy tam w place żeby tego postu nie napisać.

Może pamiętasz naszą rozmowę na GG gdzie powiedziałaś, zę dojdziesz do tego co zwykli tancerze ale inną drogą.

Nie wiem dlaczego pisałaś posta o 4:49 nad ranem w to już nie wnikam. I albo miałaś mega dolinę, albo po prostu byłaś nie wyspana i nie wiedziałaś co piszesz ;] Nie napiszę Ci, że balet Cię potrzebuje, że zmarnujesz życiową szansę bo wcale tak nie uważam choć wierzę, żę tak po cześci jest.
Sama dobrze wiesz, że w tym zawodzie jest ogromna konkurencja wśród dziewcząt i jeśli nie chcesz skończyć w corps de ballet maleńkiego zespołu to musisz się starać.

Sama musisz ocenić swoje możliwości.

Bajaderka - Wto Lut 05, 2008 2:16 pm

Cytat:
Hmm...
Myślę, że pisząc tego posta spodziewałaś się jak szeroka będzie reakcja.

Jasne, bo każdy inny może się podzielic swoimi odczuciami a ja akurat NIE .

Pisałam posta o prawie 5 nad ranem bo nie mogłam zasnąc.

Nie chciałam żeby ktokolwiek mnie pocieszał. Po prostu musiałam to napisac- czasem jest taka potrzeba, żeby wyrzucic coś z siebie.

Wiem, że to niedługo przejdzie bo zawsze tak jest- KAŻDY MA CHWILE ZWĄTPIENIA

Cheryl - Wto Lut 05, 2008 2:55 pm

No i bardzo dobrze, że to tylko chwilowe ;-)
nathaliye - Wto Lut 05, 2008 3:44 pm

takie watpliwosci sa zawsze i chyba nie ma co to zrzucac na godzine pisania, mysli rozumiem ale takie myslenie czesto jest kokieteryjne, napisze a inni mnie pociesza i mi przejdzie, ja tez tak czasem marudze kolezankom i w sumie jak ta zaczna mowic to sie dostaje kopa od nowa i czlowiek przestaje miec takie mysli
Olimpia - Wto Lut 05, 2008 11:45 pm

Ale jesli ktos ma czesto takie watpliwosci, cyklicznie powtarzajace sie...to moze cos jest na rzeczy? I moze naprawde nie warto?
Skoro nie ma sie przekonania...

groteska - Sro Lut 06, 2008 1:29 pm

Hmmm moze to nie do konca na temat i nawet glupie jest to co napisze, ale jakis czas temu poszlam do spowiedzi (akurat mama mi kazala, ja tam mialam wtedy cos na kryzys wiary czy nie wiem nawet jak to nazwac, w kazdym razie mamie sie to nie podobalo :P :P ) i jakos tak wyszlo ze zamiast klepnac regulke, zaczelam z ksiedzem rozmawiac o swoich watpliwosciach itd. Ze raz wierze, raz watpie, no rozne takie. Nie wiedzialam do konca, czego sie spodziewac, ale tez nie oczekiwalam jakis glebokich refleksji. Ksiadz natomiast bardzo spokojnie do tego podszedl; powiedzial, ze to, ze mam te watpliwosci jest jak najbardziej ludzkie i nawet wlasciwe, bo to oznacza ze sprawy wiary nie sa mi obojetne i ze sie nad nimi zastanawiam, a nie tylko bezmyslnie klepie pacierz czy cos w tym stylu.
Czy z tancem nie powinno byc podobnie? To, ze troche nad nim filozofujemy swiadczy, ze nie jest to dla nas byle jakie zajecie. Z drugiej jednak strony gdy te watpliwosci sa zbyt czeste...
Hmmm.
Jakies refleksje?...

nathaliye - Sro Lut 06, 2008 3:38 pm

takie ze watpliwosci maja chyba glownie Ci ktorzy mysla o tym powaznie a nie chca tylko zajec w Ognisku tanecznym, tak mi sie wydaje, nie chodzisz tylko na tance co tydzien tylko myslisz czy to ma sens, czy mozna cos poprawic i co zrobic zeby bylo lepiej
karolinkaaa - Sro Lut 06, 2008 7:21 pm

Muszę przyznać,że ja mam zawsze wątpliwości,tak co 3 lata.Heh,zawsze przeżywam wtedy ogromny kryzys...
cynamonek - Czw Lut 07, 2008 6:37 am

coś w tym jest, ja mam wątpliwości w takich chwlach jak teraz, gdy wstając z łóżka znów mi się coś przesunęło w kolanie i boli. ( po zwichnięciu tak z 2 lata temu już 2 razy mi sie tak stało) I właśnie w takich chwilach zastanawiam sie czy warto ciągnać cały ten taniec. ( a tańczę współczsny)
: (

nathaliye - Czw Lut 07, 2008 2:45 pm

ja tak myśle w kategoriach czy jest sens brnac w to wszystko a nie zajac sie czyms w czym latwiej mi bedzie sie realizowac co nie znaczy ze sprawi taka sama frajde
odette - Sob Lut 09, 2008 7:52 pm

wlasnie, czasami sie wydaje zeby zamienic taniec na cos latwiejszego, ale wiadomo ze to nie beda juz te same emocje
Bajaderka - Sob Lut 09, 2008 8:29 pm

dokładnie...jak nie raz analizuje to wszystko (chociaz nie wiem po co) to zastanawiam sie, czy nie isc do normalnego liceum, wybrac sobie kierunek i w tym kierunku sie realizowac. moze bylabym szczesliwsza?
Ale nie.
Jak mialam dwu miesieczna przerwe MUSIALAM chociaz kilka piruetow zakrecic codziennie, zrobic chociaz kilka krokow.
Dlatego wiem, ze odchodzac od tanca nie bede sobą.

Father - Sob Lut 09, 2008 9:29 pm

Bajaderka napisał/a:
Ja właśnie przeanalizowałam wszystko i stwierdzam, że to nie ma sensu i że chyba lepiej byłoby gdybym nie tańczyła.

I tak nic z tego nie wyjdzie.


A co ma wyjść? Chyba już co nieco wyszło? Tak mi sie zdaje ogladając Twoje wyczyny baletowe. Odejście to dobra alternatywa pod warunkiem jak sie ma do czego bo szare wygodne życie chyba nie wchodzi w grę. Nie mnie radzic Tobie bo nie znam wszystkich za i przeciw. Jest jeszcze coś takiego jak zmęczenie materiału. Być może narazie właściwym posunieciem byłby urlop od tańca polegajacy na złagodzeniu jego rygorów co pozwoli Ci ocenić sytuację z większego dystansu a zatem bardziej obiektywnie.
A może jest nie coś tylko taki Ktoś? A to też dobre.

nathaliye - Sob Lut 09, 2008 9:31 pm

Father napisał/a:
A co ma wyjść? Chyba już co nieco wyszło?


prawda jest tez taka ze czasami na poczatku nie widac takich efektow jakie chcialo by sie zobaczyc, trzeba duzo trenowac i tanczyc w "ciemno" bo efekty beda widoczne po latach, mozna tez cwiczyc i cwiczyc i nic z tego nie bedzie

Bajaderka - Nie Lut 10, 2008 12:29 am

efekty jakieś tam są, bo zawsze cwicze do oporu, dopóki ich nie zobacze.
W tym momencie stawiam na to, że będę się starac i nie odpuszcze tej szansy żeby kiedys nie powiedziec "i zmarnowalam to wszystko!" aczkolwiek jesli sie nie uda, to mysle ze taniec bede kochac dalej, dalej bede tanczyla ale bede musiala pokochac tez co innego, cos co tez daje prace.

odette - Nie Lut 10, 2008 2:47 pm

wlasnie, nie wolno sie zamykac tylko w jednym "hobby" (tak to nazwijmy bo nie mam innego slowa). trzeba pokochac tez cos innego aby miec taka alternatywe, odskocznie
nathaliye - Nie Lut 10, 2008 3:04 pm

odette napisał/a:
trzeba pokochac tez cos innego


chyba troche za duze slowo :) najczesciej to drugie jest bo musi byc w zyciu plan B, chyba ze taniec jest planem B a zawod to pasja, tak tez mozna

Torin - Nie Lut 10, 2008 9:19 pm

Ja uważam, że zostawianie sobie furtki powoduje, że nie angażujemy się całkowicie w to coś pierwszego. Bo zawsze jakby co to można wrócić/pójść w ten plan b który jakoś tam hodujemy. I zwykle ani dobrze nie wychodzi jedno ani drugie. I potem trzeba realizować plan C :)
(tak trochę z doświadczenia mówię ;) )

Torin

gonia - Nie Lut 10, 2008 10:02 pm

ja może bym powiedziała trochę inaczej- nie otwierać furtki, ale zamknąć ją tylko na jeden zamek, nie na dwa. i zapomnieć. a jak nam się nie uda i zaczniemy szukać jakiś drzwi, to i ta furteczka się znajdzie :-)
Torin - Nie Lut 10, 2008 10:04 pm

Ach jakże obrazowe porównanie !
Ale trafne !!!!
Tu podpiszę się obiema łapkami :)

Torin

Bajaderka - Nie Lut 10, 2008 10:14 pm

Cytat:
Ja uważam, że zostawianie sobie furtki powoduje, że nie angażujemy się całkowicie w to coś pierwszego. Bo zawsze jakby co to można wrócić/pójść w ten plan b który jakoś tam hodujemy. I zwykle ani dobrze nie wychodzi jedno ani drugie. I potem trzeba realizować plan C :)
(tak trochę z doświadczenia mówię ;) )

Jest w tym prawda Torinie, ale nie do końca-takie jest moje zdanie :wink:

Myślę, że chodzi o to, aby miec jeden, główny cel, który będziemy realizowac za wszelką cenę (muszę dodac- są pewne granice) ale realizowac w miarę możliwości także ten cel drugi, mniejszy.
Nigdy nie ma tak, żeby interesowała nas jedna, jedyna rzecz i za nic w świecie nic więcej. Zawsze znajdzie sie cos, w co będziemy chcieli wejsc troszke głębiej i poszerzyc swoją wiedze na ten temat.

Po prostu nie nalezy nastawiac sie na tylko JEDNO, bo w momencie kiedy ta jedyna rzecz nie wyjdzie zawali się nam cały świat....
Ta jedna rzecz musi byc priorytetem, ale nie moze byc sama.

Torin - Nie Lut 10, 2008 10:18 pm

Tak dokladnie !!!
Ale cel GLOWNY powinien byc jeden !
Ja mam wrazenie ze czasem za duzo rzeczy mi po glowie chodzi ;) Ale niezaleznie od tego dosc dokladnie wiem co jest dla mnie najwazniejsze !
I wlasnie o taki priorytet mi chodzi.

WAZNY EDIT !!!
Ale co najmniej dwa razy juz mi sie w zyciu ten priorytet dosc mocno zmienial :)

Torin
p.s.
sorry za brak polskich liter ale ALT mi wysiadl osuszam .... ;)

Bajaderka - Pon Lut 11, 2008 6:56 am

Cytat:
p.s.
sorry za brak polskich liter ale ALT mi wysiadl osuszam .... ;)

Torin, przepraszam Cie za tą wylana herbatke...nie chcialam :517:

Torin - Pon Lut 11, 2008 9:22 am

Eeee tam spokojnie - trochę dobrego humoru z wieczora nikomu nie zaszkodziło.
A jak laptop mi sie ładnie odświeżył po czyszczeniu ;)


Torin

nathaliye - Pon Lut 11, 2008 9:41 am

ten plan B tez nie moze byc taki nie dokonca niedopracowany, w koncu w razie awarii to ma zostac droga zyciowa, zgadzam sie tez z tym ze nie ma tak ze tylko jedna rzecz jest w zyciu najwazniejsza, sa rozne rzeczy ktore nas interesuja, jedna bardziej inne mniej
odette - Pon Lut 11, 2008 12:35 pm

trzeba zawsze miec plan B i nie tylko dlatego, że jeśli plan A nie wypali, żeby nuie zawalił się cały świat. także dlatego, żeby nie zamykać się na inne rzeczy, bo wtedy horyzont na świat troszkę się nam zmniejszy...
martusiaa4u - Pon Lut 11, 2008 1:07 pm

A ja dzisiaj rozpoczynam zajęcia w Rewii tanecznej
- zobaczymy co z tego będzie ^^

odette - Pon Lut 11, 2008 1:24 pm

a ze tak troszki zbocze z tematu o co chodzi mniej wiecej w tej rewii tanecznej ?? to cos jak teatr buffo ?? :oops:
nathaliye - Wto Lut 12, 2008 2:52 pm

odette napisał/a:
horyzont na świat troszkę się nam zmniejszy...


chyba ze jest sie bardzo dobrym tancerzem ktory ma szeroki horyzont juz z samego powodu tanca :D

odette - Wto Lut 12, 2008 6:11 pm

nathaliye_r napisał/a:
chyba ze jest sie bardzo dobrym tancerzem ktory ma szeroki horyzont juz z samego powodu tanca


chyba ze tak ale to trzeba miec upodobanie do wielu technik tanca ktore niekoniecznie sie ze soba lacza

nathaliye - Wto Lut 12, 2008 7:18 pm

jak sie jest dobrym tancerzem w jednej dziedzinie to tez wystarczy, specjalizacje sie licza
Father - Wto Lut 12, 2008 8:51 pm

Powiem Wam, że dobry tancerz podobnie jak piłkarz(oprócz Maradonny) zawsze w sytuacjach kryzysowych sobie poradzi.
Martusiu! gdzie ta rewia będzie? Czy drogie będą bilety?

odette - Sro Lut 13, 2008 2:33 pm

nathaliye_r napisał/a:
jak sie jest dobrym tancerzem w jednej dziedzinie to tez wystarczy, specjalizacje sie licza

no dobrze a jak zdarzy sie wypadek i nie bedzie mozna tanczyc ??

nathaliye - Pon Lut 18, 2008 7:40 am

to sie ma jakies wykształcenie i wtedy sie szuka innej drogi
odette - Pon Lut 18, 2008 1:32 pm

ale mimo to trzeba interesowac sie czyms innym, moze byc tylko pobieznie, ale zawsze

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group