www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - dyskoteki

Kasia :)) - Czw Cze 15, 2006 7:29 pm
Temat postu: dyskoteki
zastanawia mnie, jak wy czujecie sie na takich imprezach?
ja np nie potrafie poruszac sie w jednym miejscu otoczona ludzmi robiacymi to samo.
po prostu mnie to nie satysfakcjonuje i czuje sie nieswojo.

sfra - Czw Cze 15, 2006 8:12 pm

Co ciekawe wydawałoby sie, ze jezeli sie tańczy , to powinno się ostro wywijac na parkiecie. Ja po prostu sie nudzę na dyskotekach i niedobrze czuję. Bo ja generalnei strasznie sztywny i aspołeczny jestem... :wink:
gonia - Czw Cze 15, 2006 8:14 pm

sfra- trzymam się twojej wersji rękoma, nogami i pointami :D ja z tych powodów (jakie podał sfra) w ogóle na dyskoteki nie chodzę. za głośno, za tłoczno, nie ta muzyka (wyobrażacie sobie dyskoteki gdzie leci bach, mozart, czajkowski???).

poza tym epilepsja czycha ;) u mnie jak w szkole była dyskoteka to dwie dziewczyny dostały ataku epilepsji.... :roll:

aankaa_baletnica=) - Czw Cze 15, 2006 8:15 pm

Jak jest fajna dyskoteka (czyli nie tak gdzie wszyscy podbierają ściany), fajna muzyka (a nie beznadziejne polskie przeboje z przed 3 lat...) i jestem w towarzystwie fajnych osób (czyli nie takich które z tęsknotą patrzą na ławkę) to moge wywyjac i tańczyc dłuuuuugo :D
A na szkolne dyskoteki w ogóle nie chodze. Są beznadziejne i jeszcze zawsze w ten dzień kiedy mam balet.

Kasia :)) - Czw Cze 15, 2006 8:27 pm

dokladnie, denerwuje mnie, gdy ide na dyskoteke(musze, z pwoodu systemu pkt z zachowania w mojej szkole, ale to dluzsza sprawa), siedze sobie na lawce, obserwujac innych, a znajomi mowia mi, ze przeciez jestem baletnica, to powinnam tutaj pobic wszystkich i dziwia sie, ze nie chce wyjsc na 'parkiet'.
no coz. wcale mnie to nie pociaga.
co innego gdy zaczynamy tanczyc w wiecej osob w jakims kolku czy cos takiego.
wtedy sie czasem przylacze.
ale ogolnie to lubie miec jakis okreslony uklad z ciekawymi figurami, zamiast beznadziejnego przechodzenia z nogi na noge ruszajac tylkiem i ramionami.

Justi - Czw Cze 15, 2006 8:37 pm

sfra napisał/a:
Bo ja generalnei strasznie sztywny i aspołeczny jestem... :wink:

Dokładnie tak jak ja :) Nie lubię dyskotek bo źle się czuję wśród tych wszystkich ludzi, a poza tym nie lubię techniawy :x

*Julinka* - Czw Cze 15, 2006 9:16 pm

Ja w sumie sama nie wiem. Ogólnie czasem mam tak, że strasznie chce mi się tańczyć i iść na dyskotekę, a czasem wręcz przeciwnie.U mnie w szkole na dyskotekach są takie światła i efekty, że o mało nie zemdlałam ostatnio :? Ogólnie nie lubię techniawy i takiego ucisku, tłumu...
Joanna - Czw Cze 15, 2006 9:45 pm

Od czasu do czasu lubię pójść i sobie potańczyć, to znaczy pójść do klubiku i potańczyć lubię bardzo, tylko nie chodzę tam za często z innych powodów: zawsze panicznie się boję, że ktoś mi coś ukradnie (telefon, klucze, gotówkę, dokumenty, kurtkę), oraz wkurzają mnie co niektórzy mocniej podpici faceci :evil: .

Dlatego wolę domówki, i tańczyć na nich jak najbardziej też :)

Dancer in the rain - Czw Cze 15, 2006 9:52 pm

Joanna napisał/a:


Dlatego wolę domówki, i tańczyć na nich jak najbardziej też :)


o tak... domówki są najlepsze... ze swoim towarzystwem i swoja muzyka :wink:

sfra - Czw Cze 15, 2006 10:00 pm

i swoją koncepcją!!!
Personalnie najlepszą imprezą na jakiej byłem był bal przebierańców - wszyscy byli przebrani, muzyka była najbardziej kiczowata na świecie (sam wybierałem) no i było odjazdowo!

Czajori - Czw Cze 15, 2006 11:33 pm

Osobiście dyskotek nie trawię z kilku powodów:
po pierwsze, przejadły mi się po moim baaaardzo imprezowym liceum.
Po drugie, nie wierzę w odruchy stadne typu "wszyscy studenci powinni chodzić na imprezy do klubów studenckich" (jako że nie lubię wszelkich owczych pędów i tego typu spędów, o czym już pisałam w "Odchyłach").
Po trzecie, rzadko kiedy leci muzyka, do której z przyjemnością bym potańczyła, i wcale nie mam tu na mysli klasyki, ale ten prosty fakt, że nawet w Trójmieście, które podobno ma tak różnorodną scenę klubową, trudno jest znaleźć dobrą tańczoną imprezę.
Po czwarte: nie palę, niespecjalnie dużo piję i nie ćpam. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak to się odnosi do imprez.
Po piąte, przebywanie z pijanymi/naćpanymi ludźmi nie jest ani przyjemne, ani bezpieczne. Jasne, ze nie wszystkie imprezy takie są, ale jakoś dziwna większość podchodzi pod te klimaty.
Po szóste, zawsze się boję, że mnie okradną albo coś mi dosypią do drinka (w Trójmieście obie rzeczy w klubach zdarzają się nagminnie) albo co gorsza, ktoś nie będzie potrafił zrozumieć, ze nie mam ochoty na jego towarzystwo (jak wyżej).
No i żeby skończyć te smęty kolejnej osoby antyimprezowej (Jak się cieszę, że nie tylko ja mam takie zdanie!! :D ): nie ma dla mnie nic przyjemnego w nieprzespanej nocy, po której muszę wietrzyc wszystkie ciuchy, dwa razy myć włosy, jestem lekko głucha i nawet nie poznałam nikogo ciekawego, bo albo wszyscy byli "zrobieni", albo było zbyt głośno, żeby pogadać.
Uff.

Bajaderka - Czw Cze 15, 2006 11:43 pm

a ja tam lubię dyskoteki.
Ja na dyskotekach kręcę fouette. O tak. I normalne i włoskie. I szpagaty robię, i cancana tańczę!
A co, nie wolno? :D

Ale nie piję,nie palę i nie ćpam. I tego też nie trawię u innych. Raczej picie z umierem-ok, ale bez przesady!
No, ale dymu od papierosów nienawidzę.
I nigdy nie bede tolerować narkotyków.

Joanna - Pią Cze 16, 2006 12:16 am

Czajori napisał/a:

Po szóste, zawsze się boję, że mnie okradną albo coś mi dosypią do drinka (w Trójmieście obie rzeczy w klubach zdarzają się nagminnie) albo co gorsza, ktoś nie będzie potrafił zrozumieć, ze nie mam ochoty na jego towarzystwo (jak wyżej).

nie ma dla mnie nic przyjemnego w nieprzespanej nocy, po której muszę wietrzyc wszystkie ciuchy, dwa razy myć włosy, jestem lekko głucha i nawet nie poznałam nikogo ciekawego, bo albo wszyscy byli "zrobieni", albo było zbyt głośno, żeby pogadać.


Podpisuję się pod tym wszystkimi czterema kończynami :)

To znaczy osobiście b. lubię pochodzić ze znajomymi po knajpach, od czasu do czasu do klubu, ale właśnie w klubach denerwuje mnie też to (o czym nie wspomniałam wcześniej), że jest za głośno, nie ma jak porozmawiać, wszyscy są albo pijani albo naćpani, większość lasek wygląda jak [ekhem, cenzura ;) ], i odwieczny problem, żeby nocą wrócić normalnie do domu (nocny, taxa albo dłuższy spacer - żadne rozwiązanie nie jest idealne).
No i to, że świeżo uprane ciuchy znowu do pralki, bo śmierdzą jak stara popielniczka...

Z muzyką faktycznie różnie bywa, czasami trafi się jakaś fajna, ale wtedy i wjazd jest zwykle droższy... Ja nie lubię muzyki takiej typowo popularnej, jak np. z Mtv - jak tańczyć do jakiejś Beyonce czy Shakiry? Ale jakieś drum'n'base, mocniejsze trance, psytrance (ciekawe kiedy to ostatnie będą puszczać w klubach na normalnych imprezach heh), itd., to jest całkiem nieźle :)

A wspominałam już, jak denerwują mnie zbyt nachalni panowie? ;)

Wojtek4p - Pią Cze 16, 2006 12:27 am

Witam .Moja przygoda z dyskotekami jest bardzo śladowa i tak było w moich latach wczesnej młodości i tak jest teraz w wieku tzw. podstarzałej młodzieży . :) .
Nie podoba mi się po prostu to co się dzieje w niektórych lokalach tego typu , czyli min. to o czym wspominacie wszyscy wyżej .
Po prostu lepiej nie szukać sobie niepotrzebnie problemu , a lepiej jest się samemu od niego oddalić .
A jeżeli chodzi o muzę jaką się gra na dyskotekach , to lubię ją też od czasu do czasu posłuchać w zależności czy mam po prostu na nią odpowiedni nastrój .
Ogolnie nie potępiam dyskotek jako formy pewnej rozrywki , bo przecież wszystko jest dla mądrych i rozważnych ludzi . Pozdrawiam :wink: .

małgo... - Pią Cze 16, 2006 12:42 pm

ee ja nie lubie dyskotek...o wiele lepsze sa imprezyw domu!!!!!!!!!!!
na dustkotekach jest masamrycznie grąco, jest straszliwy tłok i wógóle masakra..(nie mówie tu o takich dyskotekach w szkole bo to inna bajka)

Bajaderka - Pią Cze 16, 2006 12:53 pm

w sumie racja z tymi domowymi imprezami:)
A szkolnych dyskotek nienawidzę. Poprostu nie ma co robić....

makova_panienka - Pią Cze 16, 2006 1:00 pm

dyskoteki = wielkie baraki na obrzeżach miast z techniawą non stop? nie trawię. i ten szelest białego ortalionu w połączeniu z solaryjną opalenizną :lol:
lubię się bawić, ale w klubach - gdzieś gdzie jest floor, fajni ludzie (kolorowe alkohole :lol: ) i fajna muzyka. bo chociaż ZDECYDOWANIE lepiej bawię się w pubach na koncertach, z konkretnym brzmieniem i konkretnymi ludźmi, to czasem aż się prosi sobotę spędzić skacząc do reagge dancehall :D wszystko jest dla ludzi, tak uważam, a jeśli z tego płynie dobra zabawa to tylko lepiej. i mi to jak najbardziej odpowiada. :D

Julcia - Pią Cze 16, 2006 6:44 pm

A ja lubie sobie potańczyć w taki inny nieokreślony żadnymi kanonami soposób. Żadnych pozycji, figur itd poprostu ruszać się tak jak czuje w rytm muzyki.

Jeśli chodzi o rytmy to nie jestem wybredna, w odpowiednim towarzystwie można się bawić przy każdych dźwiękach. (no poza metalem i innymi pochodnymi ;) )

Co do bezpieczeństwa to fakt polskie kluby do najbezpieczniejszych nie należą, ale jak się chce to i problemów można uniknąć. Oczywiście najgorsi są nachalni panowie.

Domówki też jak najbardziej, byle nie w moim domu ;) jestem zbyt leniwa, aby potem sprzątać :D

Czajori - Pią Cze 16, 2006 6:48 pm

Joanna napisał/a:

A wspominałam już, jak denerwują mnie zbyt nachalni panowie? ;)

Podejrzewam, że tak jak mnie :twisted: I tutaj możemy rozpocząć jeszcze wątek tzw. dyskotekowego podrywu, który zawsze wygląda tak samo:
"No, czeeeeść! No, jak się bawisz? A często tu przychodzisz?"

Tylko z jedną rzeczą, którą napisała Joanna, się nie zgadzam. Wstyd się przyznać, ale ja czasami lubię piosenki Beyonce i Shakiry - właśnie na imprezach! Takie kiczory tylko tam dobrze brzmią...

Bajaderka - Pią Cze 16, 2006 7:27 pm

Julcia napisał/a:
A ja lubie sobie potańczyć w taki inny nieokreślony żadnymi kanonami soposób. Żadnych pozycji, figur itd poprostu ruszać się tak jak czuje w rytm muzyki.


To się naywa IMPROWIZACJA.:D

..Safona.. - Pią Cze 16, 2006 9:58 pm

A ja lubie chodzic na dyskotyki, uciec od wszystkiego i tylko tańczyc przez cała noc aż zamkną klub. Z muzyką to mały problem, ale zawsze mozna sie zapytac znajomych jaka tam muza leci (styl) bo ja nie wytrzymuje samego techna i metalu. Chociaż ostatnio wytrwałam do 4 rano z technem, ale nie byłam zadowolona z imprezy. Mam jeden ulubiony klub. Mały parkiet, moja muzyka, sami starsi i zawsze jest się głównym puktem uwagi "bo nikt tak nie wymata". I najlepsze jest to ze nigdy nie spotkałam tam jakis bardzo niesympatycznych ludz.
Joanna - Pią Cze 16, 2006 10:27 pm

Julcia napisał/a:
Co do bezpieczeństwa to fakt polskie kluby do najbezpieczniejszych nie należą, ale jak się chce to i problemów można uniknąć.


Dodam, że w Niemczech pod tym względem jest trochę inaczej niż u nas. To znaczy jest owszem pełno pijanych i naćpanych ludzi, ale nie kradną, a przynajmniej bardzo rzadko. Wiem, bo byłam, i to nie raz.
Do tego stopnia, że można zostawić gdzieś na chwilę torebkę, i o dziwne, o tam nadal będzie, jak się wróci :shock: :)

Czajori - no Beyonce miała kilka fajnych piosenek kiedyś, ale Shakira w ogóle nie... ;)

Wracając do Polski - szkoda tylko, że im fajniejsza impreza, to tym droższy wjazd zwykle... :roll:

Columbina - Sob Cze 17, 2006 2:49 pm

Szkolnych dyskotek nigdy nie trawilam. Ani w gimnazjum, ani w liceum (bo tych z podstawówki nie pamietam :P ) Jedyna fajna impreza jaka przezylam z ludzmi ze szkoly byla studniowka :D :D:D
Dyskoteki klubowe lubie, choc domowki sa o niebo lepsze (dzis ide na domowke :wink: )

Tranquility - Sob Cze 17, 2006 4:12 pm

szkolna dyskoteka, na której defacto ostatni raz byłem w 6 klasie szk. podstawowej ;) , to naprawdę okropność... :roll: ble ble ble... ;)

lubię czasem pójść do jakiegoś dobrego kulturalnego klubu z niezłą muzyką... i kwestie bezpieczeństwa też tu się liczą...
co do stylu tańca na takich imprezach... to jestem bardzo tolerancyjny... ;) każdy bawi się jak chce... ;) cóż... nie każdy musi być dobrym tancerzem klubowym... ;)

Czajori - Nie Cze 18, 2006 12:30 pm

"Dobry, kulturalny klub z dobrą muzyką" - brzmi świetnie nawet dla mnie, Tranq :)

A zauważyliście, że jakoś w czasie wakacji są lepsze imprezy? tak jest w Trójmieście przynajmniej. Otwierają się sezonowe kluby (viva Copacabana!! :)) i właściwie każdy znajdzie coś dla siebie...a na plaży to już jest jedna wielka impreza od Stogów po Babie Doły :)

Poza tym, łatwiej się zorganizować dużą grupą, a wiadomo, wtedy jest i zabawniej, i bezpieczniej :) Dużą grupą to nawet na techniaczową dyskotekę zdarzało się trafiać... :P

Bajaderka - Nie Cze 18, 2006 1:13 pm

chciałabym kiedyś wybrać się na taką plazową impreze....albo zorbić takową. Ale niestety w tym roku nie mam możlwości :(
bluebird:)) - Nie Cze 18, 2006 3:56 pm

U mnie dyskoteki szkolne sa beznadziejne. Zawsze razem maja 4, 5 i 6 klasa... Czwartoklasistki dziko skaczą po sali, ich kolegów totalnie brak, piątoklasistki przestępuja z nogi na nogę i wymyślaja dziwne, zabiorowe układy, ich kolegów jest mało, lub brak. Szóstoklasistki wywijają bioderkami i tyłkami jak opętane, przestępuja z nogi na nogę, tworzą kółeczka,wygłupiaja się, bądź podpierają sciany. Tych, co tańczą jest najwyżej 5. (Na 4 klasy!!!)
Ich koledzy w liczebności baaaaaaaaardzo niewielkiej podpierają sciany.
Jak leci wolna piosenka sytuacja ulega zmianie (czy na lepsze sama juz nie wiem)... Czwartoklasiści jak uda im si e połączyc w parę obracają sie w kółko , tańcza odsunieci od siebie na odległość (jak najbardziej) wyprostowanych rąk. Dziewczyny albo tańczą ze soba, albo tworza coś w rodzaju kółeczek, podpieraja sciany, bądź wychodza... Piato i szóstoklasiści robia podobnie, tylko obracaja się w kółko pssssssytuleni:P
Ja osobiscie nie znosze wolniaków (nudaaaa...) czasem jestem tak dsesperowana, ze zaczynam liczyc obroty... Ale najgorsze jest jak kolega zapomni o dezodorancie:((( Ratuj sie, kto moze!!!
[/url]

Tranquility - Nie Cze 18, 2006 6:59 pm

plażowe całonocne dyskoteki są świetne... ;) ;) ach... już niedługo... złote piaski... :) :)
Susan - Nie Cze 18, 2006 7:29 pm

a czemu nikt nie wspomina o rockotekach i metalotekach? jak idziemy dużą grupą znajomych to nikt nas nie zaczepi więc jest w miare bezpiecznie, drinków nie wypuszczamy z łapek, muza sprawdzona. i jest po prostu super! jasne że zdarzają się jacyś dziwni ludzie, którzy potrafią skutecznie popsuć zabawę, ale co tam. zawsze dzieje się coś ciekawego.
Joanna - Pon Cze 19, 2006 12:03 am

To muszę przyznać, że na takich impreach jak np. rockoteki jest całkiem fajnie, bo ogólnie ludzie jacy tam przychodzą są, nie wiem, jak to powiedzieć, bardziej zwartą grupą niż jak się pójdzie do zwykłego klubu, gdzie jest przede wszystkim lans, i ludzie są bardziej zróżnicowani.
sfra - Pon Cze 19, 2006 9:53 am

... i wszyscy tańczą pogo! 8) :lol:
Justi - Pon Cze 19, 2006 12:51 pm

Yeah 8) Uwielbiam rockoteki :D
Susan - Pon Cze 19, 2006 6:52 pm

zawarłam mnóstwo przyjaźni na rockotekach. muzyka łączy ludzi. kiedyś nawet wymieniłam się z kolesiem numerami telefonów nie zamieniając z nim ani słowa , tylko dlatego, że miał koszulkę tego samego zespołu co ja naszywkę! trzymamy się razem. tymbardziej że nas nie lubią. zawsze mamy o czym pogadać, no i podobne poglądy. był ktoś kiedyś na takiej stricte gotyckiej imprezie? dużo w waszych miatach punków i metali?
asias - Pon Cze 19, 2006 11:10 pm

Nie bywam na dyskotekach. :P Na szkolnych, bo są beznadziejne, a do klubów rodzice mnie nie puszczają. Ale za to uwielbiam koncerty, też się mozna wytańczyć. :twisted:
A tak swoją drogą, to znacie może jakieś miejsce w 3miescie, w którym odbywają się rockoteki?

Agasiek - Wto Sie 08, 2006 11:10 pm

Ja nie chodzę na dyskoteki, a pozatym nie umiem inaczej tańczyć niż klasycznie......
Maron - Sro Sie 09, 2006 12:29 am

a ja chodzę. bynajmniej chodziłam. gdy poszłam do gimnazjum, siostra zabrała mnie do dyskoteki, najbardziej ekskluzywnego lokalu w Braniewie...

wstęp tylko dla elegancko ubranych: panowie pantofle i garniturek, panie szpilki i sukienki [ewentualnie eleganckie bluzki i spódnice].

wiek przewidywalny: od 18 do starości :lol: ale jak miało się kasę lub znajomości [właściciele klubu są przyjaciółmi mojej siostry] to się wchodziło bez dowodu.

ale nie ma tam żadnych gołodupców, po prostu właściciele nie chcą by tłumy drechów i "zbyt szybko dojrzewających" nastolatek z biustem na wierzchu się tam zwalały.

nikt tam specjalnie nie ćpa, nie okrada, nie wsypuje do kieliszka, nie wszczyna bójki, nie zmusza do nieprzyzwoitych rzeczy... a z alkoholem to różnie bywa :lol:

nikt też mnie nie zaczepia bo mam obstawę braniewskiej gangsterki [ustawieni biznesmeni panowie od 20 do 40 lat :mrgreen: z żonami czy bez, niektórzy mają nawet dzieci starsze ode mnie...].

Cheryl - Sro Sie 09, 2006 12:24 pm

XXXXXXX
martusiaa4u - Sro Sie 09, 2006 1:34 pm

Hmmmm ...
Kurde ... wiecie jak ja dawno się nie bawiłam na dyskotekach ...
ale zawsze jest tak że pierwsze 30 min. siedze
i poczekam aż ktoś rozkręci towarzystwo
a potem szaleje na parkiecie cały czas =D
mogłabym tańczyć do rana hehee ;)
Jak jest fajne towarzystwo to jest udana impreza =D

Cheryl - Sro Sie 09, 2006 1:41 pm

Martusui widze, że mamy tę sama sytuację ;]
Floren - Pią Sie 18, 2006 10:00 am

A ja lubie dyskoteki szkolne z tego powodu że u nas leci fajna muzyka (dobra polska alternatywa,rock,znacznie zadziej metal) (nie lubie techniawy i popu).Mam małą grupkę znajomych z którymi trzymam się i razem dajemy czadu.Czasem lubie się w ten sposób rozerwać.U nas nie na tłoku ani rzadnych urzywek(to normalne na szkolnych dyskotekach).A wracam kiedy mam ochotę bo szkołe mam "za rogiem".
Chat Gatto - Pon Mar 26, 2007 7:57 pm

Ja lubię tylko dyskoteki, na których jest dużo ludzi, bo inaczej... się wstydzę :oops:
baletnica_w_trampkach - Pon Mar 26, 2007 8:20 pm

ja chodze na wiejskie potańcówki gdzie leci muza w stylu Goombay Dance Band - Seven Tears albo Sun Of Jamaica ;P
bo przy tmy przynajmniej można tańczyć ;p

poza tym zawsze jest sie królowa parkietu bo po 12 już wszyscy sa tak pijani ze nie umieją utrzymać się prosto i tańczyć ^^

inscrutable.m - Pon Mar 26, 2007 8:52 pm

a ja Wam szczerze powiem, że uwielbiam dyskoteki i wszelkie imprezy taneczne.. i w przeciwieństwie do martusi i cheryl - zawsze z koleżankami rozkręcamy imprezę, wyciagamy naszych kolegow i kompletnie nie przejmujemy isę innymi, bo przecież tu chodzi o to, żeby sie dobrze bawić, zwłaszcza ze swietnymi ludźmi =) a najlepiej w rytm rock&rolla! =) oo tak.. przy rock&rollu jest cuuuudooownaa zabawa.. =)

baletnico, przy takich "hiciorach" zawsze jest najlepsza zabawa! :P

Estera - Wto Mar 27, 2007 4:20 pm

Oh dyskoteki..:) Ja chodze tylko na szkolne. Z przyjaciółmi zawsze okupujemy pół parkietu i szalejemy do końca mprezy:D. A co do wlnych kawałków... mnie zawsze ponosi i kręce sobie piruette ;)
~ balerinka ~ - Nie Kwi 01, 2007 6:57 pm

Ja uwielbiam wspólne dyskoteki z holendrami (z wymiany) :D Jest bosko... :D Zgadzam się z Chat Gatto, że najlepiej jest wtedy, kiedy jest dużo ludzi
Chat Gatto - Nie Kwi 01, 2007 8:17 pm

ale właściwie to, że było fajnie nie zawdzięczamy Holendrom, tylko... bo ja wiem? sobie i ludziom, którzy tam z nami byli? :wink:
wg mnie najważniejsi są ludzie, którzy są na dyskotece, a nie muzyka 8)

~ balerinka ~ - Nie Kwi 01, 2007 9:14 pm

Chciałaś dodać, że fajnie było bo był K... :lol: i nasze koleżanki z klasy :D Ale holendrzy też byli spoko. Na normalne dyskoteki szkolne nie chodzę (nuda) A co by było gdyby puszczali Techno...? Koszmar...
Bajaderka - Nie Kwi 01, 2007 10:32 pm

Ja w sumie lubię dyskoteki, ale nie jak jest pare osób, ani jak jest strasznie dużo. Tylko że nie do końca potrafię się wyluzować i przestawić z klasyki, na początku bardzo się krępuję i wstydzę, ale jak się rozkręcę to jest spoko, tylko że i tak wstawiam coś a'la klasyka do muzyki rozrywkowej |np. kręcę fouettes, włoskie fouettes, robię "Kitri", kręcę piruety z piątej do piątej, tańczę kankana itp. |
W sumie bardzo dawno nie byłam na dyskotece.

Cheryl - Pon Kwi 02, 2007 9:45 pm

Bajaderka napisał/a:
np. kręcę fouettes, włoskie fouettes, robię "Kitri", kręcę piruety z piątej do piątej


:shock:

groteska - Wto Kwi 03, 2007 2:32 pm

Ja osobiscie uwielbiam dyskoteki, ale raczej nic "baletowego" tam nie stosuje;) Chociaz przyznam sie, ze czesto paluszki u dloni mi sie same ukladaja "po baletowemu" (to jest maniera, prawda?) :P
Czasem dobrze jest sie wyszalec na dyskotece przy hitach z mtv, ale przyznam, ze uwielbiam tez pogo na kocertach rockowych czy metalowych :twisted:

Calineczka - Czw Kwi 05, 2007 10:33 am

Chat Gatto napisał/a:
Ja lubię tylko dyskoteki, na których jest dużo ludzi, bo inaczej... się wstydzę :oops:


mam to samo, tylko w moim przypadku muszą być jeszcze egipskie ciemności, jak nie ma to nie tanczę :lol:

szerina - Czw Kwi 05, 2007 11:00 am

---
Maron - Czw Kwi 05, 2007 1:19 pm

a uczestniliście kiedys w pojedynku tanecznym? :twisted:
szerina - Czw Kwi 05, 2007 1:24 pm

---
Książe Benno - Czw Kwi 05, 2007 1:34 pm

Ja raz w III klasie podstawowki, na balu karnwałowym ja jako Supermen z Królewną Śnieżką wygraliśmy konkurs taneczny :lol:
dorota - Czw Kwi 05, 2007 1:55 pm

Princess Maron napisał/a:
a uczestniliście kiedys w pojedynku tanecznym? :twisted:


chodzi Ci o battelki 8) ..?

groteska - Czw Kwi 05, 2007 5:25 pm

Ja tez nie uczestniczylam w takim pojedynku, ale takze wygralam konkurs taneczny ;) To bylo na jakiejs dyskotece (nie szkolnej) i zdziwilam sie kiedy wzieto mnie na srodek i zaczeto bic brawa, bo tak szczerze to nawet nie wiedzialam, ze jakis konkurs sie odbywal :shock: Ale nie ukrywam, ze bylo to bardzo mile :wink:
Maron - Czw Kwi 05, 2007 7:09 pm

dorota napisał/a:
Princess Maron napisał/a:
a uczestniliście kiedys w pojedynku tanecznym? :twisted:


chodzi Ci o battelki 8) ..?

no takie no... jak na filmach :lol:

dorota - Czw Kwi 05, 2007 8:46 pm

Princess Maron napisał/a:
dorota napisał/a:
Princess Maron napisał/a:
a uczestniliście kiedys w pojedynku tanecznym? :twisted:


chodzi Ci o battelki 8) ..?

no takie no... jak na filmach :lol:



generalnie robi się to dosyć popularne, na imprezie gdzie jest wielu tancerzy zawsze powstają kółeczka, a i na wielu zawodach new-stylowych często w finale (albo i od początku) są bitwy

inscrutable.m - Czw Kwi 05, 2007 11:14 pm

słysząc "pojedynek taneczny", kojarzy mi się to z "Rewanżem" bądź z... "Gorączką Sobotniej Nocy" =)
a ja osobiście brałam udział tylko w takim.. hmm.. podczas treningu.. Tzn. trenerka podzieliła nas na dwie grupy i poprosiła, bysmy rywalizowali ze soba.. Było to bardzo potrzebne do spektaklu, no a poza tym pomogło sie przemóc..

Jednak myślę, że na takich "typowych" dyskotekach czy imprezach (nie w kręgu tancerzy) zdarza sie to rzadko..

Tak sobie teraz myślę, że.. to mogłoby być ciekawe doświadczenie! =)

AIAN - Pią Kwi 06, 2007 12:02 pm

Ja np uwielbiam dobre kluby wpadac w ogromnym gronie znajomych caly parkiet jest nasz i robimy co tylko chcemy to jest suuper :D :D 8)
MiKi - Czw Sty 22, 2009 2:59 am

Ja lubię kluby w których panuje taki inny klimat. Muzyka jest bardziej nastrojowa, a w każdą nutę można się wczuć. Z przyjaciółką sobie obiecałyśmy, że jak skończymy 18-stkę, to się wybierzemy do takiego klubu :) Bo takie bezsensowne "umc-umc" mnie nie kręci :P
fijoletowa - Czw Sty 22, 2009 11:48 pm

a takie kluby, gdzie można się wczuć w każdą nutę istnieją? chyba coś mało bywam, bo jeszcze nie odkryłam.
MiKi - Pią Sty 23, 2009 12:00 am

Kluby/dyskoteki.. hm. Muszą gdzieś być! ;) A jeśli nie, to ja taki "lokal" będę prowadzić! heh. Bynajmniej we własnym domu! :)
Lady_Miśka - Pią Sty 23, 2009 11:18 pm

Ja pamiętam że jak miałam jakieś 12 lat to strasznie się wstydziłam na takie dyskoteki szkolne itp. chodzić. Bo według innych `NIE POTRAFIŁAM TAŃCZYĆ`. To jak się potem okazało nieprawda, po prostu nie mój kierunek był. :D Kto szuka, nie błądzi.
Jak teraz mówie że jestem w SB to reakcje starych kolegów są takie `TY??` albo `Miałaś słuch muzyczny, ale za grosz poczucia rytmu! Jak to się stało?`. Więc ja się do wesel ograniczam, jeżeli chodzi o tańce swojskie. Zostane przy moim najukochańszym BALECIE.

Siunia - Sro Sty 28, 2009 8:53 pm

Ja na dyskotece raz w życiu byłam :D I cały czas siedziałam na parapecie. Ewentualnie na schodach, bo tam było zapalone światło, a miałam pod ręką świetną książkę. I kiedy tak siedziałam na tych schodach zatopiona w lekturze, podeszła pani kierowniczka (to było na koloniach) i zapytała czemu nie tańczę. Ja na to, że dyskotek nie lubię. I wtedy popatrzała na mnie, jakbym się z choinki urwała. Nigdy tego spojrzenia nie zapomnę :lol:
Susanna - Sro Sty 28, 2009 9:23 pm

heh ja też nie zapomnę jak na koloni się szykowałam na dyskotekę (z przymusu :roll: ) bo moje koleżanki powiedziały że jak ja nie idę to one też nie :roll: to się poślizgnęłam na rozlanej wodzie :D i mi pękła kość w ręce :D i nie poszłam na dyskotekę :D (koleżanki tak się przestraszyły że zamiast iść na dyskotekę czuwały ze świecami ) :D a ja z obozu artystycznego wróciłam z pięknie wymalowanym gipsem :D
ladybird - Sro Sty 28, 2009 10:59 pm

To ja też kiedyś szłam na dyskotekę szkolną - pierwszy raz :D
Szłam na boso do łazienki, potknęłam się o próg i złamałam palec. Od tamtej pory już się nie wybrałam :P Widać ten rodzaj zabawy nie jest mi pisany :P

Lottie - Pią Sty 30, 2009 2:03 pm

właśnie wczoraj byłam na dyskotece szkolnej no i cóż... istne techo party... :roll:
nie przepadam za taką muzyką ale przynajmniej wyskakać się mogłam do woli w rytmie: umc, umc, umc.. ;)

Maron - Pią Sty 30, 2009 6:55 pm

hm... ja aż tęsknię za takimi dyskotekami... szkoda że w liceach nie organizują xDDD u mnie w mieście są tylko dwie jakieś przyzwoite miejsca do tańczenia, jeden w stylu bardziej dancingowym a drugi technowalenie, wolę to pierwsze, ale z drugiej strony wybawiłabym się przy czymś hiphopowym... a tego nigdzie niestety nie ma... :roll:
Alleoya - Pią Sty 30, 2009 9:38 pm

U mnie z dyskotekami to jest tak: jak u mnie w gimnazjum jest dyskoteka, to ja mam klasykę i oczywistym jest że wybieram to drugie :) W podstawówce dość często chodziłam na dyskoteki... Ale gimnazjum to nie podstawówka... Poza tym na dyskotekach nie puszczają prawdziwej (jak dla mnie) muzyki. Nie potrafię bawić się do techna i disco polo.
CzarnoCzarna - Nie Lut 22, 2009 11:46 pm

Hmm, a ja byłam ostatnio na dyskotece..więc wspomnienia nadal świeże:)
Poszłam tylko ze względu na to, że my- 3 klasy tańczyliśmy na początku poloneza. To taki szkolny zwyczaj. I to pół godziny najbardziej mi się podobało. A muzyka z Pana Tadeusza jest bardziej 'cool' od tego badziewia, które później leciało jeszcze przez 4GODZINY. No i jak zwykle zasiliłam skład parapetowy.
Co moge poradzić na to, że po 10 minutach gibania się na prawo i lewo robi się nudno?
A poza tym mam chyba jakiegoś fioła, ale te tańce dyskotekowe mnie denerwują i są strasznie...no...nie estetyczne.

Juda - Pon Lut 23, 2009 4:20 pm

Ja chodzę na szkolne dyskoteki.
Tylko na ostatniej źle się czułam i byłam 40 minut.
Prawdę mówić to nie przepadam.

Nataszaa - Wto Sie 11, 2009 9:27 pm

Hm, ja na szkolne dyskoteki nie chodzę praktycznie wcale - nie ta muzyka, itp.
Niestety, moja wychowawczyni nie przyjmuje odmowy do wiadomości, i za opuszczenie dyskoteki wpisuje uwagi negatywne. ;/
Jakby każdy musiał to lubić!!!
Na szczęście czasem udaje mi się wymigać z dyskotek szkolnych. ;)
A jeśli jest jakaś dyskoteka na której nie ma techno i jest miła atmosfera - jak najbardziej! =)

Maron - Wto Sie 11, 2009 11:32 pm

poczekajcie aż skończycie 16-18-21 lat [w zależności jakie miejsce] i zaczniecie chodzić do prawdziwych klubów :D
tak w przeciągu dwóch dni wieczornego tańczenia tracę w udach jakieś 2-3 cm :576:

Alya - Sro Sie 12, 2009 10:39 am

Ja na dyskoteki chodzę raczej z przymusu, bo znajomi mnie zmuszają. Zawsze mówią, że jak ja nie pójdę to oni też nie. czasem wykręcam się treningiem, ale nie zawsze się udaje. W sumie nie podpieram wtedy ścian, ale okropnie się czuje tańcząc do takiej muzyki, bo ogólnie nie nie przepadam za klubową. Chociaż na wolnych piosenkach raczej jest miło ;P . Tak jak większość wolę domówki, ale imprezy w klubie takie jak 18-stki też są niczego sobie. Nie ma to jak porządna muzyka i znajomi ;)
Paulina P - Nie Sty 03, 2010 10:12 pm

Przeczytałam w książce Katarzyny Krenz "Lekcja tańca" coś na kształt regulaminu tancerza.
Oto pewien punkt.

5. Dyskoteki są szkodliwe dla rozwoju duchowego tancerki.

:) to tak przy okazji:P

TheRytmiczka - Nie Sty 03, 2010 10:22 pm

To racja. Co do dyskotek, to raczej mnie na nie nie ciągnie. Na szczęści w szkole nie mamy przymusu chodzenia na tego typu imprezy... :)
TheKasia - Pon Sty 04, 2010 6:29 pm

Mnie też raczej nie ciągnie na tego typu imprezy, ta muzyka i w ogóle wszyscy tak jakoś skaczą...
TheRytmiczka - Pon Sty 04, 2010 7:36 pm

Tak. Skaczą i ryczą :D
Kasia :)) - Pon Sty 04, 2010 8:32 pm

A ja wyznaję zasadę, że nieważne gdzie, ale ważne z kim;D Więc jeśli dobierze się rewelacyjne towarzycho to żadne tam skoko-ryki nie zepsują mi zabawy!
Kiedyś też nie lubiłam dyskotek...
...a jednak się otworzyłam;D
Po prostu przestałam się zastanawiać jak wyglądampodczas tańca. Jednemu się spodobam, innemu mniej. Naturalna rzecz.
Moje ciało i moje emocje;)

Maron - Pon Sty 04, 2010 8:35 pm

Paulina P napisał/a:
Przeczytałam w książce Katarzyny Krenz "Lekcja tańca" coś na kształt regulaminu tancerza.
Oto pewien punkt.

5. Dyskoteki są szkodliwe dla rozwoju duchowego tancerki.

:) to tak przy okazji:P

jedno słowo mam na to -> BZDURA!! :P
ja mam najlepszy klub w mieście właściwie na przeciwko domu xD

Sagittaire - Pią Sty 08, 2010 2:52 pm

jak pisałyście o tych dyskotekach to mi się się jakoś tak cały czas widział Jose Manuel Carreńo , jak został sfilmowany na jednej z "kubańskich dyskotek". Wiem, że to strasznie głupie określenie kubanska dyskoteka, , ale wiecie przecież co mam na myśli.
Ale kubańczycy to mają chyba taniec we krwi i nawet jak są światowej sławy gwiazdami baletu, to i tak pozostaje w nich kubański zew taneczny

TheKasia - Pią Sty 08, 2010 8:13 pm

Sama prawda, taniec ma się we krwi!
Sagittaire - Sob Sty 09, 2010 10:42 am

tak też myślę, taniec ma się we krwi. We krwi ma się też zamiłowanie do takiej a nie innej muzyki, czy takiego czy innego tańca.
Maron - Czw Sty 14, 2010 12:39 pm

kubańskie dyskoteki to właściwie salsoteki :wink:
Sagittaire - Czw Sty 14, 2010 5:37 pm

cos w tym stylu :)
tak czy inaczej fajnie tam wygladal :)

Czajori - Sob Sty 16, 2010 6:20 pm

Ja też spotkałam się z opinią, że uczennice tańca klasycznego nie powinny chodzić na dyskoteki, gdyż wpływa to na estetykę ich ruchu. Ponoć gdy przebywa się w towarzystwie osób, które tańczą niekoniecznie rytmicznie czy technicznie poprawnie, podświadomie przejmuje się ich sposób ruszania! Dziwne, prawda?
dede - Sob Sty 16, 2010 11:46 pm

a czy uczennice/uczniowie szkoły baletowej mogą sikać, jeść i oddychać jak wszyscy normalni ludzie? robienie z tancerzy jakiś cyborgów którzy całe swoje życie mają podporządkować tańcu to już jakaś paranoja. tancerz to normalny człowiek, chyba że ktoś chce z niego zrobić maszynę do doskonałego wykonywania kroków. swoją drogą uczennicom szkół baletowych przyda się trochę dyskoteki- dla rozluźnienia;p
Father - Nie Sty 17, 2010 2:59 am

Czajori napisał/a:
Ja też spotkałam się z opinią, że uczennice tańca klasycznego nie powinny chodzić na dyskoteki, gdyż wpływa to na estetykę ich ruchu. Ponoć gdy przebywa się w towarzystwie osób, które tańczą niekoniecznie rytmicznie czy technicznie poprawnie, podświadomie przejmuje się ich sposób ruszania! Dziwne, prawda?

Jeśli dla przyszłych tancerzy dyskoteki stają sie kultową rozrywką to jest to oczywista prawdą a jeśli sa oni tam tylko sporadycznie to nie.
dede napisał/a:
a czy uczennice/uczniowie szkoły baletowej mogą sikać, jeść i oddychać jak wszyscy normalni ludzie? robienie z tancerzy jakiś cyborgów którzy całe swoje życie mają podporządkować tańcu to już jakaś paranoja.

To porównanie jest prostackie i niestosowne ponieważ nie każdy normalny człowiek jest bywalcem dyskotek.
dede napisał/a:
chyba że ktoś chce z niego zrobić maszynę do doskonałego wykonywania kroków.

Jesli chodzi o technikę to napewno tak powinno być. Jeśli myślimy o estetyce to już nie.
Ale napewno dyskoteki nie są żródłem czerpania wzorców estetycznych dla uczniów szkół baletowych.
Przypominam iż to forum jest dla miłośników poważnej sztuki tanecznej a nie dla bywalców dyskotek.

Sagittaire - Nie Sty 17, 2010 8:05 am

Cóż jeżeli nauczyciel z wieloletnim stażem tak mówi to coś w tym może być, że gmatwanie się z ludzmi poruszającymi się bez ładu i składu może jakoś w podświadomości zakiełkować. Zwłaszcza młodzitkich osób :wink: .

Jednak ja do wszystkiego w życiu mam podejście, że wszystko jest dla ludzi i nie ma rzeczy które psują (czy to życiowo czy tanecznie). ..

Z drugiej strony to rozumiem też Dede, bo może jakbym była tancerzem i z tej perspektywy widziała, że coś mogę robić i jest to dla mnie ok, to by mnie moze wkurzyło, gdyby ktoś wmawiał mi jakieś koncepcje z którymi się nie zgadzam :wink: .

Oprócz tego to kojarzę tancerzy (z tym że akurat nie klasycznych- co znaczy tyle, ze ja osobiscie nie znam a nie tyle ze tego nie robią ), którzy lubią sobie regularnie isć do klubu i potańczyć.

Tak więc dziewczyny i chłopaku :wink: - jako że taniec łagodzi obyczaje - to dla wyciszenia emocji załączam ten fajny kawałek filmu, o którym wyżej pisałam:
http://www.youtube.com/watch?v=Y-mskhTKz2E

I proponuję na troche sie nim zając, bo mnie od dawna rozbraja, bo:
1) rzadko sie widzi jak jeden z najznakomitszych tancerzy swiata tak sobie tanczy na ulicy czy gdzies tam (ale Ci kubanczycy maja takie chyba tez inne natury czule na dzwięki i jakos tak naturalnie zawsze po zaslyszeniu dzwieku idzie ruch i taniec....
2) bardzo bardzo bardzo podoba mi sie reakcja publicznosci w teatrze na Kubie kiedy tancerze tancza a publicznosc wprost szaleje, : klaszcze, krzyczy, wstaje z miejsc... To takie powiedzenie zbiorowe: jestesmy wami zachwyceni jak tanczycie do tego stopnia, ze usiedziec na miejscu nie potrafimy.

Jak to piszę, to mam w glowie kilka łódzkich obrazków z TW np jak przyjechal cudowny balet z Korei i ludzie przez wielkie pdd z jeziora bili brawo a potem były głosy że to prostackie, ze to nie wypada itd. Ja zawsze się dziwiłam - jak to nie wypada, ???? Czy nie wypada sie cieszyc jesli czlowiek jest upojony tym co widzi i mu tak dobrze? to nie wypada? a co w takim razie wypada? siedziec jak slup i zbyc artystow 5 sekundowymi oklaskami???? Podobnie mnie zawsze wkurzalo jak jakies dziewczyny pw ze szkół baletowych na balecie piszczaly albo wstać chcialy w trakcie baletu zeby klaskac na stojaco a ktos z tylu darł paszczę "to nie wypada". Otóż moim zdaniem to co w teatrze na balecie nie wypada to byc zamknietym na balet i nie poczuc go , a jesli sie czuje i jest sie szczesliwym na przedstawieniu to wszystko wypada.
Podobnie w Europie (konkretniej w Niemczech) czesto po wystepie Dinu Tamazlacaru w Les Bourgeois ludzie obsypują Dinu kwiatami a on sie słodko uśmiecha i podbiega i bierze te kwiatki (to widac n azalaczonym na forum Gopaku z nim, ale na żywo ma miejsce tez przy le Bourgeois). Założe sie ze gdybym z jakimis roslinakmi podbiegla do niego w Łodzi w TW to jakas pani za mna by sie zgorszyla, ze jak to - przeciez to nie wypada. A ja mowie raz jeszcze- jedyne co nie wypada to nie czuc tanca do tego stopnia, ze czlowiek głupieje.

Father - Nie Sty 17, 2010 8:37 am

Ag6x1! To co napisałaś jest piękne ale nie koresponduje z tematem a w szczególnosci do klimatu naszych dyskotek.
Pasuje jak kwiatek do kożucha :D

Sagittaire - Nie Sty 17, 2010 9:29 am

wiem :) ale odwraca uwage od atmosfery, jaka sie wytworzyla :) a o dyskotekach to tez troche było: na poczatku :)
dede - Nie Sty 17, 2010 11:06 am

rozumiem że porównanie którego użyłam jest "prostackie" gdyż zawiera wcale nie wulgarne określenia czynności fizjologicznych naturalnych dla każdego człowieka?
Aga- dokładnie tak jak napisałaś, to jest wmawianie ludziom jakiś fanatycznych koncepcji które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. dlatego jak słyszę takie bzdury jak "tancerz nie powinien chodzić na dyskoteki bo..." to po prostu ironizuje;p otóż na dyskoteki zazwyczaj chodzi się po to żeby z grupą znajomych rozluźnić się po całym tygodniu, potańczyć tak jak się czuje, a nie technicznie czy poprawnie!!! wiadomo że każdy ma swój sposób na odreagowanie stresu a impreza jest właśnie jednym z takich sposobów.
Father- uważam że prostackie jest dzielenie użytkowników forum na wielce ukulturalnionych miłośników sztuki tanecznej i na jakiś tam miłośników dyskotek. trochę to stereotypowe bo ja na przykład jestem miłośniczką dyskotek, imprez czy jak to tam nazwać bo uwielbiam iść na taką imprezę i się zwyczajnie wyszaleć przy ulubionej muzyce w ulubionym towarzystwie( szczególnie jeśli idę ze znajomymi też tancerzami).
a jeśli chodzi o Kubańczyków o których pisała Aga. cóż, oni mają taniec we krwi, ale też traktują taniec jak coś zupełnie naturalnego, bliskiego im, a nie jak odległą, perfekcyjną sztukę tylko dla wybrańców. dlatego ich emocje są tak autentyczne.

TheRytmiczka - Nie Sty 17, 2010 3:38 pm

dede, ale pomyśl nad tym ilu tancerzy klasycznych, czy uczniów szkoły baletowej ma ochotę iść na taką dyskotekę i "wyszaleć się" przy techniawie? Myślę, że z tego co było już wcześniej napisane można odpowiedzieć sobie bardzo prosto na to pytanie. Jeżeli ktoś ma ochotę, to niech idzie na taką dyskotekę, chociaż myślę, że tancerze odreagowują stres właśnie podczas tańca klasycznego. Cóż, takie moje zdanie...
Sagittaire - Nie Sty 17, 2010 3:52 pm

masz racje rzecz jasna z tym, że wiekszosc nie chce, bo nie chce a częśc nie chce bo ogolnie ledwo sie trzyma na nogach po treningach i wystepach i w wolnych chwilach marzy o statecznym a nie dynamicznym spedzaniu czasu ...
Jednak - o ile zrozumialam - dede pisala w tym duchu, ze jesli ktos chce (chce bo lubi, chce bo ma sile nogami powłuczyć) to potanczenie sobie w klubie czy na dyskotece nie spowoduje ze zepsuje suię jako tancerz :wink: Inaczej mówiąc, że takie pójście na dyskotekę (czy jak zwał) to nie bedzie epizod ktory go artystycznie zaraz pociągnie do dna (że tak przesadnie powiem :) )
No , chyba że źle zrozumialam.

Czajori - Nie Sty 17, 2010 5:33 pm

Dede, nie uważasz, że troszeczkę przereagowujesz? Nikt tutaj nie dzieli ludzi na kulturalnych tancerzy i prostackich bywalców dyskotek, tylko dyskutujemy na temat opinii, z którą paru Użytkowników się zetknęło. Porównanie tańca do czynności fizjologicznych jest trochę bez sensu, bo mówimy o pewnych zasadach szkolenia zawodowego, a nie o tym, że tancerze to inny gatunek humanoidalny :roll: Muzykom i aktorom nie wolno mieć maniery, krytykuje się ich za przejęcie czyjegoś stylu - zastanawiamy się, czy tancerza też strofowano by za manierę z dyskoteki, tylko tyle.

PS nr 1: Nie wiem, od kogo inni Forumowicze usłyszeli tę opinię, ale ja osobiście usłyszałam to od nauczycielki z gdańskiej OSB, u której uczyłam się przez pięć lat, więc i Ty powinnaś znać taką opinię, a czy się z nią zgadzasz czy nie to już kwestia Twojego osobistego odczucia

PS nr 2: Gwoli ścisłości: "podporządkować tańcowi" :694:

Father - Nie Sty 17, 2010 5:40 pm

Nie ma co roztrzepiać zapałki na czworo. Wg. mnie to jest sztuczny problem co w zasadzie nie wprost, zauważyła TheRytmiczka.
Niech sobie chodza gdzie chcą nawet do sauny czy do agencji towarzyskiej a najlepiej to na dansingi do Grand Hotelu jeśli tylko pomoże im to w wenie twórczej :smile:

Sagittaire - Nie Sty 17, 2010 9:23 pm

oprócz tego to tak sobie myślę, że balet się zmienia, ewoluuje. Dawniej były sztywniejsze, nieprzekraczalne kanony co do wyglądu tancerza, parametrów i zachowania na scenie. Gesty, usmiech etc... wszystko bylo zamkniete w jakis schematach. Tancerz musial wejsc calym soba w te schematy zeby je poczuc i zyc w nich zeby w nich czuć sie swojsko. nie mogl np parknąć śmiechem tancząc w balecie klasycznym :)

Teraz jednak balet sie zmienia i nie mowie tu tylko o tancu wspolczesnym, ktory zupelnie zerwal ze sztywnymi schematami ale mysle o tym jak ewoluowal balet klasyczny.

nie wiem czy widzieliscie berlinskie jezioro labedzie (swoją drogą klasyczne jak nic) a w nim Benno zatanczonego przez Dinu Tamazlacaru mojego ulubienca. Jakiż to byl inny Benno, ile mial dynamiki, radosci zycia, a jak sie smial i cieszyl, kiedy wyruszyl z Zygfrydem na polowanie z nowym lukiem czy czyms tam do polowania.- - jakby rzeczywiscie to polowanie z kumplem to byl jego żywioł.

Nie wiem czy w carskiej Rosji takie okazywanie szczescia i autentycznego smiechu przez tancerza by było ok.. Tancerze zamknieci byli w swoich pozach i to byly jedyne srodki wyrazu (no moze jeszcze jakies egzaltowane miny byly ok). A teraz autentycznosc i szczere emocje (chodzi mi konkretnie o śmiech,ktorego aktor nie umie ukryc, bo Dinu smieje sie zawsze na scenie we wszystkim - czasem mam wrazenie ze wrecz wybucha smiechem) sa zupelnie akceptowane.

Do czego zmierzam??? A do tego, ze jesli teraz wiecej swobody mozna miec na scenie w klasyce, to nawet jakby sie tancerz zepsuł :D chodzeniem na dyskoteki i :wink: i innym luxnym stylem zycia , to i tak moglby byc swietny w klasyce.

Inna sprawa ze w tym zawodzie jednak duzo trzeba pracowac, a po pracy pada sie z sil...

dede - Nie Sty 17, 2010 9:36 pm

TheRytmiczka napisał/a:
dede, ale pomyśl nad tym ilu tancerzy klasycznych, czy uczniów szkoły baletowej ma ochotę iść na taką dyskotekę i "wyszaleć się" przy techniawie?


bywa różnie, nie musi to być techniawa przecież;p a jeśli chodzi o odreagowywanie stresu to ciężko jest mi sobie wyobrazić że można to robić przy klasyce, ale może to dlatego że za bardzo za nią nie przepadam;p

może trochę gwałtownie zareagowałam, ale strasznie nie lubię stereotypów, ot co.
czy naprawdę wierzycie w to że po tych paru godzinach na imprezie można przejąć jakieś nawyki ruchowe? i jeśli tak to od kogo jeśli na imprezie tańczy się zazwyczaj dla siebie, w gronie znajomych ewentualnie, a nie obczaja co kto i jak tańczy. myślę że ta pani o której piszesz Czajori jest po prostu fanatyczką klasyki, taką od czystości i świętości:)

Sagittaire - Nie Sty 17, 2010 9:46 pm

dede napisał/a:
[czy naprawdę wierzycie w to że po tych paru godzinach na imprezie można przejąć jakieś nawyki ruchowe? i jeśli tak to od kogo jeśli na imprezie tańczy się zazwyczaj dla siebie, w gronie znajomych ewentualnie, a nie obczaja co kto i jak tańczy. )


Rozbawilo mnie to zdanie do łez,.. Dzieki za poprawienie mi nastroju (choc dzis i tak jest dobry).


Niemniej jednak szanuję ludzi, dla ktorych czysty klasyczny balet jest światynią w ktorej nic nie mozna zmienic, bo moje uzaleznienie od baletu zaczęło się od zauroczenia sie najczystsza klasyką.

ps to nie łuk byl w berlinskiem jeziorze ale strzelba jakaś :)

dede - Nie Sty 17, 2010 9:50 pm

ok, niech sobie balet będzie dla niej świętością, ale klasyka na sali w szkole to jedno, a prywatne bycie na imprezie to drugie. dwa różne światy jak dla mnie.skoro uczysz się na to aby w przyszłości taniec był twoim zawodem to zdrowo jest rozgraniczyć życie prywatne i zawodowe. a pani od klasyki nic do tego co robisz w czasie wolnym od zajęć:)
Chiaranzana - Nie Sty 17, 2010 10:17 pm

A ja mam pytanie, kto uczy i twierdzi ze dawniej ludzie byli wcisnieci w jakies sztywne reguly tanca a dzis juz nie? Kto wogle uczy takich bzdur w szkole? Wystarczy wziasc jakikolwiek opisy dawnych tancow chociazby XIX wiecznych kadryli czy kontredansow.
Tanca dyskotekowego nie da sie porownywac z klasyka ani z tancem nawet towarzyskim czy wspolczesnym, a to czy ktos to lubi czy nie to jego juz indywidualne podejscie do tanca.

Dzis tez obowiazuja reguly a przynajmniej jakies powinny, a regula to nie znaczy ze nie mozna dac swojemu tancowi wlasnej ekspresji tanca. Inaczej to juz nie jest taniec tylko odtworcze i bezsensowne uzywanie ruchu, a wtedy nie ma mowy, ze ktos taki jest tancerzem.

Sagittaire - Pon Sty 18, 2010 7:57 am

Chiaranzano wczytaj sie prosze w to co napisałam :)
1) nie pisalam o kadrylach itd ale tylko i wylacznie o tancu klasycznym;
2) napisalam wyraźnie, ze caly czas ogowiazuja reguly;
3) zgadzam sie , że własna ekspresja tańca jest oczywistością. To jest pewne i niepodwazalne. Wszyscy wiemy, ze inny wyraz ma taniec Corelli, Malakhova czy W.Dudka. Każdy tancerz jest indywidualnością (podobnie jak każdy człowiek) i ten sam skok w wykonaniu różnych tancerzy może miec całkowicie inny wydźwięk. Jeden moze go skoczyc z wirtuazerią (VM), inny moze coś zrobić ze szczególnym temperamentem (AC) a jeszcze inny z wrodzoną klasą i delikatnością(W.Dudek...). Ten sam skok (w znaczeniu tak samo nazwany) a w sumie 3 zupełnie inne....
4) mój powyższy post był tylko i wyłącznie rezultatem moich luxnych przemyśleń, jakie zrodzily sie we mnie po obejrzeniu berlinskiego jeziora. Byłam go bardzo ciekawa bo Dinu Tamazlacaru widzialm do tej pory a to w jakiejs polce węgierskiej, a to w żarcie typu Le Bourgeois i nie moglam sobie wyobrazic jak on tanczy w czystej, najczystszej kalsyce. I zatańczyl technicznie super ale do tej czystej klasyki przemycił to co zawsze mial czyli autentyczna radosc i smiech.
Podalam go bo powiem szczerze ze do tej pory w klasyce chyba nie widzialam nikogo, kto ma niekontrolowane wybuchy smiechu. A jednak można - mimo ze wyobrazam sobie, po wpatrzeniu sie w sposob pracy z tancerzami Balszoj , ze tam to by nie przeszło... Nie dlatego, ze jest gdzies napisane, ze tancerz ma sie nie smiac w jeziorze labedzim ale dlatego, ze oni tak ucza i tacy sa (na marginesie to ogladajac filmy z nimi sama sie ich boje-, bo jak cos nie po ich mysli to samo ich spojrzenie zabija)
Czy teraz sie zrozumialyśmy? :)

Maron - Pią Sty 22, 2010 8:13 pm

dla mnie porównywanie tańca klubowego, dyskotekowego do tańca klasycznego jest wręcz rzeczą absurdalną. dla mnie prawdziwy tancerz potrafi z każdego tańca zrobić coś wartościowego, obojętnie czy tańczy do Piotra Czajkowskiego czy do Calvina Harrisa... :roll:
NinaA - Czw Kwi 28, 2011 6:42 pm

Ja generalnie nie przepadam za dyskotekami. Zawsze leci muzyka, za którą nie przepadam wszystkie dziewczyny wymalowane na maxaaaaa. Chłopcy pod ścianą połowa dziewczyn obok nich próbując zwrócić na siebie uwagę. Ale bywają też naprawdę fajowe dyskoteki :razz:
Megara - Nie Maj 01, 2011 10:02 am

A ja uwielbiam kluby:) I to zatracenie się w tańcu przy migających światłach:)
Laranda - Nie Maj 01, 2011 10:41 pm

uwielbiam imprezy :) szczególnie kiedy muzyka jest typowo taneczna i normalni faceci! XD tacy co się nie wstydzą. Przez cała noc nie schodze z parkietu.
Niestety ostatnio mam wrażenie że dyskoteki sa coraz gorsze...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group