|
www.balet.pl forum miłośników tańca |
|
Życie baletomana - sezon 2011-12 Polski Balet Narodowy
Kasia G - Wto Lip 05, 2011 6:22 pm Temat postu: sezon 2011-12 Polski Balet Narodowy Uwaga - ruszyła sprzedaz i rezerwacja bieltów na cały sezon 2011/12. We wrzesniu Dni Sztuki Tańca!
venus-in-furs - Wto Lip 05, 2011 11:36 pm
To jest już pełny repertuar? Nic nie dojdzie?
Kasia G - Sro Lip 06, 2011 9:34 am
pełny, wydrukowany, ba, już sporo wyrezerwowany
venus-in-furs - Sro Lip 06, 2011 11:23 am
To fatalnie, od października zbierałam się na Weilla No trudno, pospieszyć się trzeba z rezerwacją 2-3 przedstawień i tyle w tym sezonie dla mnie. Mam nadzieję, że tylko ja marudzę.
Kasia G - Sro Lip 06, 2011 11:37 am
faktycznie - marudzisz Wszyscy żałują, ze nie ma Wailla, ale za to wraca Tristan, jest Świeto wiosny i aż 3 premiery oprócz Kreacji: Dziadek do orzechów, Persona i wieczór Opowieści biblijne No i Dni Sztuki Tanca - bogate i ciekawe. Każdemu czegoś w repertuarze brakuje - mnie Śpiącej królewny która ponoć ma być wznowiona ale jak widać nie w tym sezonie) i jakiegos nowego Jeziora - ale na to pewnie przyjdzie poczekac. Ciesze się na nowego Dziadka, zamierzam tez nachozić się "do upojenia" na Bajadere, Kopciuszka i Romea i Julię
venus-in-furs - Sro Lip 06, 2011 12:08 pm
No tak, tak, ja też się cieszę na Dziadka, i na Święto wiosny, i Kopciuszka może wreszcie zobaczę - ale Bacha dawno nie widziałam, i Jezioro miało być... Ale że w gruncie rzeczy marudzę to zdaję sobie sprawę
dede - Wto Lip 19, 2011 3:45 pm
boże ile przedstawień Tanztheather Wuppertal!!!! chyba umrę, są jeszcze bilety??????
Kasia G - Wto Lip 19, 2011 7:28 pm
są, mozna kupic przez Internet na stronie TW-ON
Sagittaire - Sro Lip 20, 2011 9:21 pm
Wróciłam po urlopie i od razu rzuciłam sie głodna, zmęczona oraz przesiąknięta wodą (ulewa w Łodzi) do Internetu i do repertuaru (miałam przecieki od pewnej miłej forumowiczki, że juz jest no i nie zawiodłam się. 21 spektakli w moich wymarzonych terminach, w tym 7 w godzinach przed 18:00 - to miód na moje serce podróżnicze. Na wszystkie 21 spektakli nie dam rady się wybrac ale na pewno będę po jednym razie na I przejdą, Romeo, Dziadku, Bajaderze, święcie wiosny, Opowieściach biblijnych, Kreacjach i Kopciuszku.
Venus- mi tez ogromnie szkoda Kurta, który długo był moim subiektywnym, warszawskim nr 1 . Sądzę, że zdjęcie go z repertuaru jest najgorszą wiadomością sezonu.... i serce pęka z żalu na tę wiadomośc ale cóż. Nie wiem, czy to kwestia sprzedaży biletów, czy innych powodów ale jak dla mnie to jest majstersztyk choreograficzny i szkoda, ze nie dane mi sie opatrzyc nim do woli.
Oprócz tego żałuję braku Chopina i Anny Kareniny. Obydwa spektakle wśród kilku osób, z których zdaniem się często zgadzam nie należą do czołówki ale ja ani pierwszego ani drugiego z nich nie widziałam, bo zawsze było cos fajniejszego w tym samym miesiącu, ale miałam w planach się z nimi zapoznac i wyrobic sobie zdanie.
Najbardziej niecierpliwie czekam na upragnione I przejda oraz na święto i Dziadka. Z ogromna przyjemnoscia pójde też na Kopciuszka i Bajaderę.
A tak na marginesie, to - o ile się nie mylę- pojawił się ciekawy abonament - 7 spektakli dowolnych z 15 % zniżką. Na stronie zapis na ten temat jest dosc enigmatyczny (albo ja czytac nie umiem) ale gdyby tak było, to świetna rzecz.
Kasia G - Czw Lip 21, 2011 8:00 am
tak, jest taki abonament - możesz sobie sama go skompoowac - dla mnie i wielu fanów baletu i nie tylko ma tylko jedną wadę (jak wszystkie abonameny) - obejmuje tylko wydzielone dobre (czytaj: drogie) miejsca - więc nie stac mnie po prostu - wole wejściówki na 20 spektakli ale dla Ciebie to moze być coś
Sagittaire - Czw Lip 21, 2011 12:53 pm
eee ten abonament z mozliwością samodzielnego wyboru spektakli to taki do kitu. Myslałam, ze tam jest błąd ale nie ma - otóż on nie przewiduje obniżki cen ale przeciwnie podwyzkę. A zatem kupujac w abonamencie z własnym wyborem spektakli płacimy 15% więcej niż wykupujac poszczególne spektakle osobno.
Za to całkiem fajne sa w tym roku abonamenty Balet I i Balet II, które dają spore oszczędności ( 100 zł) , a ponadto dostęp do lepszych miejsc i gratis wszystkie programy, wiec jeżeli ktoś kupuje programy, to zaoszczędzi nawet ponad 100 zł w sezonie. Jest też możliwośc zapłacenia przelewem i panie w kasach , przy wykupie abonamentu, sa bardziej elastyczne odnośnie kwestii odbioru. Tak wiec abonamenty Balet I i Balet II polecam.
A wracając do sezonu - nie będę na Personie, bo jest w zbyt późnych godzinach. Będę zatem czekała na Wasze relacje , bo to może byc ciekawa rzecz. Zresztą biorąc pod uwagę, kto w tym będize maczał palce, to gdybym miała taką mozliwośc to na pewno bym poszła, chocby dlatego, żeby zobaczyc jak sie coniektórzy swietni choreografowie rozwijają i co nowego robią.
I dwa - bardzo jestem ciekawa, czy i ewentualnie kiedy zatańczy gościnnie w Warszawie Rubi Pronk..... Jak będziecie wiedziec, to prosimy o informację
Kasia G - Czw Lip 21, 2011 1:04 pm
No ja licze ze Personę zobaczę nie na premierze (scena kameralna na premiery jest prawtycznie wyrezerwowana cała na zaproszenia) to na kolejnych spektaklach i napewno zdam wyczerpująca relację Rubim tez jestem zainteresowana o yle, ze chciałabym pokazać I przejdą... moim Dziadkom w mozliwie najlepszej obsadzie oczywiście
venus-in-furs - Czw Lip 21, 2011 7:33 pm
Ja bardzo chciałam komuś pokazać Weilla
Za to mam takie szczęście, że w tym roku przeprowadzam się z miejscowości 65 km od Warszawy do samej Warszawy, więc wyjścia będą dla mnie mniej problemowe.
Sagittaire - Sob Sie 27, 2011 1:29 pm
W sumie powinnam załozyc nowy temat w ogłoszeniach ale jako że nie lubie mnozyc tematów, a skorzystanie z propozycji TWON jest na sezon i daje możliwośc bliższego kontaku w sezonie, to zamieszczam tu.
Otóż - Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie zaprasza studentów na wolontariat w centrum promocji.
Osoby zainteresowana muszą do środy 7 września wysłac na adres informacja@teatrwielki.pl swoje CV z podaniem imienia, nazwiska, uczelni, roku studiów i krótkiego uzasadnienia swojej decyzji. Rozmowy z chętnymi bedą przeprowadzane w dniach 9 i 12 wrzesnia . W ramach wolontariatu można też zrealizowac praktyki studenckie.
Gdybym była studentem, mieszkała w Warszawie i miała baletową pasję, to bym się na 100% zgłosiła, bo to zawsze jakieś wejście w środowisko, byc moze jeżli by byli zadowoleni, to po jakims czasie można by sie wkręcic w jakis wolontarial w innym dziale, bardziej interesującym. Oprócz tego, jeżeli komus marzy się np bycie krytykiem teatralnym czy cos w tym stylu, to kazde doswiadczenie ma sens, a oprócz tego nie wiem, czy w zyciu zawodowym nie wieksze znaczenie ma znajomosc niz rzetelna wiedza i takie tam.
Uwaga miłosnicy Rubiego Pronk - 24 i 25 września zatańczy on gościnnie tchnienie w I przejdą deszcze!!!!!!! Biletów jest jeszcze ogromnie dużo, a ten spektakl z nim, to moim subiektywnym zdaniem najlepsze, co widziałam na deskach TW-ON!!!!!!!!
Z kolei 28 września widzowie będą mogli sobie porównac Popova z Rubim, bo tchnienie w tym dniu będzie próbował tańczyc S.Popov.
venus-in-furs - Sob Sie 27, 2011 7:51 pm
Zastanawiam się właśnie, chociaż nie wiem, czy pierwszy rok to jeszcze nie stadko szczeniaczków, 7 września jestem studentką tylko na papierze właściwie, no sama nie wiem.
Sagittaire napisał/a: | bo tchnienie w tym dniu będzie próbował tańczyc S.Popov. |
Sagi, cała Ty
Sagittaire - Sob Sie 27, 2011 9:46 pm
Co do obsady na I przejdą, to czasem mnie wprawia w zdumienie fakt, czemu K. Pastor, który ma genialne wyczucie obsadowe i zazwyczaj dobiera tancerzy wprost idealnie do ról, daje takie charyzmatyczne role Pronka w drugiej obsadzie Sergiejowi. Tak było z Kurtem i tak jest z I przejdą. Nie wiem, czy tutaj najważniejsze są wzrost, figura i takie tam. Nie wiem czy Tchnienie bardzo by ucierpiało, gdyby było ciut niższe ale za to z iskrą bożą w środku...... No ale to nie ja tylko Pastor wymyslał swoje balety, wiec pewnie ma to jakis dla niego sens.
Venus - jeżeli uznają, że szukają "studenta z doświadczeniem", to najwyżej Cię nie przyjmą, wiec zwasze można złożyc cv i czekac na obrót zdarzeń, chociaż na moje wyczucie, to bardziej szukają darmowej siły roboczej, niż jakiejś wykwalifikowanej elity studenckiej. Oceń sobie jak czasowo będzie ze studiami, bo pierwszy rok jest zazwyczaj najbardziej czasochłonny. No i dwa - jakby Cie przyjęli i byś nie wyrabiała czasowo, to zawsze mogłabyś zrezygnowac.
venus-in-furs - Nie Sie 28, 2011 12:42 am
Sagittaire napisał/a: | chociaż na moje wyczucie, to bardziej szukają darmowej siły roboczej, niż jakiejś wykwalifikowanej elity studenckiej. |
Możliwe, ale nie przeszkadza mi to za mocno, tak lubię to miejsce, że mogę być i darmową siłą roboczą Dzięki za rady
Kasia G - Nie Sie 28, 2011 5:51 pm
venus, oczywiście ze składaj CV - chodzi o udielanie informacji w Centrum Promocji, xerowanie, noszenie i wożenie po mieście maeriałów promocyjnych, czasem jako pomoc przy organizacji konferencji prasowych, przygotowywaniu materiałów na nie itp. Założę się, ze posiadasz do tego odpowiednią i wiedzę (a przynajmniej o balecie), i zdolności. Przynajmniej nie będziesz mówic "Romeo i Dżulia" albo "w naszym Turandocie śpiewa..." - a za to bedziesz otrzymywac materiały promocyjne, plakaty, może czasem uda Ci sie bywac na próbach i kontaktowac bezposrednio z artystami
venus-in-furs - Nie Sie 28, 2011 6:26 pm
No dobrze, czuję się przekonana
Ewa J. - Pon Sie 29, 2011 11:58 am
Wcześniej się tym nie interesowałam, bo dopiero od roku jestem studentką, ale teraz to co innego Tylko jak widać mam pecha - tak się składa, że 9 wyjeżdżam i gdyby te rozmowy odbywały się w godzinach przedpołudniowych to ok, ale w innym wypadku jestem skreślona.. Czy ktoś ma pojęcie w jakim przedziale czasowym może się to mieścić? Oczywiście na pewno zadzwonię i zapytam, ale może ktoś z forumowiczów wie coś na ten temat, dlatego pytam również tu:)
Kasia G - Pon Sie 29, 2011 12:50 pm
chodzi Ci o przedział czasowy rozmów? Mysle ze warto zadzwonic i umówic sie indywidualnie, często wolontariusze są też zapraszani do współpracy w ciagu roku, na kilka miesięcy, bo nie każdemu moze odpowiadac zaangażowanie czasowe - w zalezności od układu planu zajęc na uczelni. dlatego tez przede wszystkim telefon do teatru i pozyskanie informacji z pierwszej ręki. Bo też czasami trudno po 6 -8 gozinah na uczelni iśc jeszcze do teatru i np. w centrum promocji "osiedziec swoje"
Ewa J. - Pon Sie 29, 2011 2:06 pm
Tak, to miałam na myśli. Nie mogę się na razie od dłuższego czasu dodzwonić, ani na jeden numer ani na drugi, ale na pewno jeszcze będę próbować
Sagittaire - Wto Wrz 27, 2011 2:25 pm
Kawałek "Dziadka do orzechów i króla myszy" w choreografii Toer van Schayk, czyli najbliższa premiera PBN:
http://www.youtube.com/watch?v=3gDL1BPIrAA
Kasia G - Sro Paź 26, 2011 11:38 am
najbliższe dni to uczta dla baletomanów - 4 spektakle Romea i Julii w trzech róznych obsadach. Do roli Julii wraca po dłuzszej przerwie Izabela Milewska! Ponadto Julie zatańcza tez Aleksandra Liashenko i Agnieszka Pietyra, Romea Maksim Wojtiul i Vladimir Yaroshenko.
28 października podczas spektaklu bedziemy także świetowac jubileusz 45lecia pracy artystycznej Emila Wesołowskiego, choreografa przedstawienia, które zostanie zaprezentowane po raz 100!
http://www.teatrwielki.pl...wy/nowosci.html
Kasia G - Czw Paź 27, 2011 2:41 pm
Złoty Medal „Gloria Artis” dla Emila Wesołowskiego
W 45-lecie pracy artystycznej Emila Wesołowskiego, choreografa-rezydenta Polskiego Baletu Narodowego, minister kultury i dziedzictwa narodowego uhonorował jubilata Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis” za jego dorobek artystyczny.
venus-in-furs - Nie Sty 01, 2012 3:32 pm
Czy w którychś "deszczach" w tym sezonie będzie tańczył Rubi Pronk?
Sagittaire - Nie Sty 01, 2012 10:52 pm
W styczniu na pewno nie, bo mu się pokrywa z czymś tam.
venus-in-furs - Nie Sty 01, 2012 11:32 pm
To mi wystarczy, dzięki
Ali - Sob Sty 14, 2012 5:58 pm
Sagittaire napisał/a: | W styczniu na pewno nie, bo mu się pokrywa z czymś tam. |
Też tak wyczytałem na stronie TWON, ale i to, że zastąpi go jak zwykle bardziej "słowiańskie" dla mnie Tchnienie - czyli Sergey Popov. A poza tym debiutuje w tej roli również Vladimir Yaroshenko - piękne wyzwanie dla tego wspaniałego tancerza.
Ale czy słyszał ktoś jak poszło naszemu Baletowi Narodowemu w Sewilli? Podobno duży sukces...
venus-in-furs - Sob Sty 14, 2012 10:09 pm
Ali napisał/a: | A poza tym debiutuje w tej roli również Vladimir Yaroshenko - piękne wyzwanie dla tego wspaniałego tancerza. |
O kurczę, szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, mam teraz bilety na "wersję z Popowem", a chyba mnie nie stać na pójście jeszcze raz
Ali - Sob Sty 14, 2012 11:38 pm
O kurczę, szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, mam teraz bilety na "wersję z Popowem", a chyba mnie nie stać na pójście jeszcze raz [/quote]
Przyjdź na wejściówkę i oklaskujmy razem Yaroshenkę. Niestety warszawka nie doceniła jeszcze tego znakomitego przedstawienia i - jak widzę na planie sprzedaży - będzie sporo wolnych miejsc.
venus-in-furs - Nie Sty 15, 2012 3:38 am
Nie wiem, czy docenianie lubi niedocenianie czegoś można tak mierzyć, szczególnie, że np. Kopciuszek to coś powszechnie znanego, na co rodzice chcą zabrać dzieci, na co dzieci chcą iść. Deszcze są dość niszowe, to fakt, i zdziwiłabym się, gdyby biegły na to tłumy. Wydaje mi się, że lepiej mieć zaangażowaną widownię, niż ciała siedzące na krzesłach
Sama na Deszcze idę trzeci raz, ale nie skusiłabym się chyba gdyby nie to, że chcę to pokazać komuś ważnemu.
Hmmmm, wejściówka.... ;>
Kasia G - Nie Sty 15, 2012 11:17 am
własnie, i nie przesadzajmy z "warszawką" - Polacy generalnie, poza wyedukowana przez Spotkania Baletowe Łodzią, na balet chodza tylko na to co znają (Czajkowski) albo na bajke w tytule (Kopciuszek) i lekture (Romeo i Julia) Cenie te balety niezmiernie i uwielbiam ale trzeba edukować, edukować i jeszcze raz edukować w dziedzinie baletu.
Dlatego nagłosnijmy sukcesy PBN i głosujmy na Krzysztofa Pastora w plebiscycie Gazety Wyborczej Wdechy 2011
http://cjg.gazeta.pl/CJG_...dech_2011_.html
Ali - Nie Sty 15, 2012 11:56 am
Kasia G napisał/a: |
Dlatego nagłosnijmy sukcesy PBN i głosujmy na Krzysztofa Pastora w plebiscycie Gazety Wyborczej Wdechy 2011 |
Racja, wiele od nas zależy. Już głosuję, ale czy nas wystarczy aby się przebić?
Sagittaire - Pon Sty 16, 2012 9:32 pm
Tak Venus - przyjdź - ja też będę na debiucie Jaroshenki (a raczej powinnam powiedziec na debiucie Gabdullina, który równiez w tym dniu ma swój debiut . I debiutuję do tego wejście na Deszcze na wejściówkę, bo za każdym razem, jak byłam na Deszczach, to co drugie miejsce na parterze było wolne i zawsze sobie obiecałam, ze następnym razem na ten konkretny, mało oblegany balet, nie przepłacam za bilet (chociaz stresik jest, jak widze,jak się dobrze sprzedają miejsca na 29I).
venus-in-furs - Czw Sty 19, 2012 7:35 pm
W niedzielę 29, tak? To trzeba się spiąć z nauką w takim razie
Sagittaire - Czw Sty 19, 2012 8:01 pm
Boże, co za tragiczne obsady Bajadery na luty. Kurczę aż się chce płakac. A to taki cudowny spektakl, jak jest dobrze obsadzony......
jaromir - Czw Sty 19, 2012 8:46 pm
Co drugie miejsce wolne na parterze ? czyli mozna przyjśc i na wejsciowke siedizec gdzie sie chce?
No to czuję sie "oszukany", bo na 29 01 kupilem na parterze jakis czas temu bilety i wydawalo sie , ze o miejsca nie jest łatwo.
A swoja droga to ciekawy balet, bylem w zeszlym roku, co prawda trudno bylo sie połapac kto jest kto, raczej ktorzy, bo grup jest kilka, po drugim razie bedize lepiej.
venus-in-furs - Czw Sty 19, 2012 9:24 pm
No może nie co drugie, chwilowo wygląda to tak: http://www.teatrwielki.pl...et.html?kid=719
Ali - Pią Sty 20, 2012 11:40 pm
Sagittaire napisał/a: | Boże, co za tragiczne obsady Bajadery na luty. Kurczę aż się chce płakac. A to taki cudowny spektakl, jak jest dobrze obsadzony...... |
Sagittaire, nie wzywaj Pana Boga nadaremnie i weź może pastylkę na uspokojenie zanim ponownie będziesz przesadzać na forum. Z obsad wynika, że te przedstawienia zatańczą najlepsi w Polsce tancerze: Dryl, Liashenko i Żuk – Bajaderę, Popov, Woitiul i Yaroshenko – Solora, Fiedler i aż trzy uzdolnione debiutantki jako Gamzatti (Ebihara, Kipshidze i Siplatova – daj im szansę zanim zwątpisz!), Koncewoj, Woitiul i Yaroshenko – Złotego Bożka itd. Zatem cóż to za „tragedia” - poza tym tragicznie nieodpowiedzialnym wpisem? Że brak Twego aktualnego idola? Fakt, ale może nie starczyło już dla niego miejsca, może trzeba było jechać obejrzeć go w Sewilli... Dla mnie ta obsada świadczy jedynie o tym, że w Polskim Balecie Narodowym jest teraz z kogo wybierać, aby pokazywać „ten cudowny spektakl” - tu się zgadzam. A może po prostu to Ty masz teraz problem, którą obsadę wybrać dla siebie? Moja rada: zobacz wszystkie i wtedy daj upust swojej literackiej fantazji. Z zaciekawieniem poczytam.
venus-in-furs - Sob Sty 21, 2012 10:12 am
Przy całej mojej ogromnej sympatii do jego osoby, nie nazwałabym Popowa najlepszym tancerzem w Polsce, ani w ogóle najlepszym tancerzem gdziekolwiek. Poza tym sądzę, że jaka by nie była obsada, to warto iść choćby dla samego Pawła Koncewoja w roli Złotego Bożka (właściwie to warto iść dla Pawła Koncewoja w każdej roli). Chociaż pozostali bożkowie też bardzo zacni
Ali - Sob Sty 21, 2012 11:37 am
venus-in-furs napisał/a: | nie nazwałabym Popowa najlepszym tancerzem w Polsce |
Cześć Venus, jak widzisz jestem tu „nowicjusz”, dlatego chętnie bym poznał Twoje preferencje. Podaj mi więc swoją dziesiątkę najlepszych tancerzy w Polsce – aktualnych i baletowych oczywiście...
Sagittaire - Sob Sty 21, 2012 12:36 pm
Po pierwsze daj sobie spokój z mówieniem w stylu "kompromitowac się", bo to przekracza granice. O gustach się nie dyskutuje, a Ty masz , jak widzę tendencje do tego, ze jak ktoś myśli inaczej, to znaczy, ze albo nie dorósł do twojego zdania, albo sie kompromituje, albo nie umie otrzorzyc seroko oczu.
Nie chcę się z Tobą sprzeczac, bo jeżeli ci się podobają, to ok- masz prawo. Mam inne zdanie i będę je bronic ale ciesze się, ze jesteś szczęsliwy z powodu tych obsach i chętnie je zobaczysz.
Moim zdaniem w Hiszpanii wszystkie Bajadery były świetnie obsadzone, nawet chyba lepiej niż te zeszłoroczne, bo były np świetne Gamzatti. Nie jest to zatem tylko moje zdanie, ze najbardziej cenionymi Solorami są Wojtiul i Gabdullin, skoro na występy mające promowac zespoł za granicą wytypowano właśnie tych dwóch tancerzy.
Te obsady powodowały, że te Bajadery hiszpańskie musiały prezentowac się na cudownym poziomie. Miałam wielką nadzieję, że w Warszawie będzie można zobaczyc Bajadery na tym samym światowym poziomie, co w Hiszpanii i nie mogłam się doczekac, jak widziałam te obsady styczniowe (miałam nawet zamiar jechac kilka razy albo i na wszystkie z Łodzi, zeby się nasycic tym warszawskim zespołem jak tylko mozna, bo rzeczywiście występy w Hiszpanii wydobywały , jak sądzę, ogromne mozliwości z zespołu).
Ja osobiście jestem zła, że wydając kilkaset zł w wakacje na abonament, gdzie nie można dokonac zwrotów, teraz co miesiąc okazuje sie, że trafiam na drugie czy trzecie obsady, których w tym roku jest więcej niż w zeszłym (w zeszłym roku co do zasady tańczyły gwizdy, tylko wyjątkowo trafiały sie inne osoby). Rozumiem, ze każdy tancerz pracuje i się stara, ale wydaje mi się, ze teatr tez powinien dbac co do zasady o ogólny wysoki poziom przedstawień i nie za bardzo mi odpowiada, ze w Warszawie tylko jedna Bajadera w bloku jest obsadzona pierwszą obsadą (sobota 19:00).
W zeszłym roku tego nie było, tak ze statystycznie w przeważajacej częsci trafiało się statystycznie na obsade I lub II gwiadorską. Jeżeli natomiast sie zdarzały inne obsady, to jakoś w ramach ciekawości, jak ktoś inny wypadnie, chetnie sie na nie jechało. Teraz natomiast, mam wrażenie, ze proporcje się zaburzyły. No ale to moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgadzac.
Kasia G - Sob Sty 21, 2012 5:32 pm
Dziewczęta, prosze o powściągnięcie emocji. fajnie że dyskusje o naszych ulubionych tancerzach wzbudzają az takie emocje, ale prosze o kontrolowany sposób ich wyrażania.
Nikt nie przeczy, że w każdym zespole są tzw. pewniaki i asy, tancerze znaomici, których ranga i poziom, klasa i miłośc publiczności nie budza zastrzeżeń. (na marginesie warto dodać, ze nawet oni miewają słabsze dni, albo nie są jednakowo doskonali w każdym balecie, roli i technice). Ale z drugiej strony prawdopodobnie w zespole tym takze ukrywają się (albo raczej sa ukryte) nowe, młode talenty które czekają na szansę na pokazanie sie i spróbowanie swoich sił w coraz większych rolach. Inaczej pierwsi solisci tańczyliby wszystkie głowne partie dokąd by im sprawność pozwalała a w tym czasie kolejne pokolenie tancerzy starzałoby się "grzejąc ławę". Muszą sie wymieniać - jedni dlatego, ze nie moge tańczyć wszystkiego (tak wydolnościowo, jak i z róznych innych racji), drudzy kiedyś muszą zosac wypróbowani ... To tyle względem ogólnie sformułowanego problemu.
Szczegółowo: skąd wiadomo, czy np. Robert Gabdullin (nie daj boże) nie nabawił się jakiejś kontuzji w Hiszpanii? A moze po prostu z jakis innych przyczyn jest na urlopie? (no bo chyba głównie o niego ta sała dyskusja). Maksim Wojtiul i przed i po Bajaderach ma do zatańczenia sporo w I przejda deszcze... oraz spektakl Święta wiosny Bejarta (jak sam mówi najbardziej wykańczającej roli w jego karierze), które praktycznie trzeba wznowic po półrocznej przerwie.. Zresztą cóz tu więcej tłumaczyć - ja tylko sugeruje, jak wiele rzeczy może wpływac na układanie obsad...
Rozumiem Sagittaire Twoje niezadowolenie ze tak się złożyło, że chciałabys oglądac the best of the best Polskiego Baletu Narodowego (ja też) ale to nie powód, zeby aż tak się "awanturować". Po pierwsze taka specyfika abonamentu i dlatego tez ja wyrażałam się niebyt pochlebnie o pomysle kupienia abonamentu, jesli komus nie jest wszystko jedno kogo i co ogląda (a Tobie nie jest), po drugie ZAWSZE sie moze zdazyć zmiana obsady (tak w balecie, jak i w operze - taka specyfika artystów których materiałem i instrumentem jest własne, zawodne ciało). Zatem w innym przypadku nie oburzałabyś się gdyby na chwile przed spektaklem okazało się ze w "twoim" spektaklu tanczy kto inny bo ulubieniec zachorował? tancerze to tez i tylko ludzie.
ja jednak pozostaje przy zdaniu że kiedyś musi nastąpic powolna zmiana warty na scenie i w poszczególnych spektaklach, chocby nas wielbicieli wprowadzało to w bezbrzeżną rozpacz. ja takich zmian przeżyłam już co najmniej kilka - cóz, nadal ich nie przebolałam, ale "to se ne wrati" - tak to juz jest. Wiem, ze jesteś wyjątkowym widzem, przyjeżdżającym na spektakle PBN z daleka itd. ale każdorazowo z Tobą czy na innych spektaklach PBN jest jeszcze prawie 2 tysiące osób.... Weź to pod uwagę
Ali - Sob Sty 21, 2012 7:11 pm
Sagittaire napisał/a: | Po pierwsze daj sobie spokój z mówieniem w stylu "kompromitowac się", bo to przekracza granice. |
OK Sagittaire, może przesadziłem z tą „kompromitacją”, zamieniam więc tę frazę na: „...zanim ponownie będziesz przesadzać na forum”. I przepraszam, jeśli poczułaś się dotknięta. Nie miałem takiego zamiaru, choć rzeczywiście wkurzyłaś mnie nieco. Bo przyznaj: powątpiewając tak gwałtownie w te lutowe obsady zachowujesz się nieetycznie. Oceniasz je na trzy tygodnie przed obejrzeniem. Tak się nie godzi.
Ali - Sob Sty 21, 2012 7:26 pm
Kasia G napisał/a: | Dziewczęta... |
… i chłopcy (jednak) Kasiu G. Mnie też trochę poniosło...
A poza tym zgadzam się z Tobą Kasiu z każdym calu. Oby zrozumiała te racje również nasza rozbrykana Sagittaire i wyciągnęła z tego jakieś wnioski. Ale czyż można pohamować takie nieokiełznane emocje?
Kasia G - Sob Sty 21, 2012 7:36 pm
Ali napisał/a: | Kasia G napisał/a: | Dziewczęta... |
… i chłopcy (jednak) Kasiu G. Mnie też trochę poniosło... |
masz racje, i fajnie że tak piszesz A emocje - no cóz - na to mamy swoje doświadczenie i rozum, zeby je ubrać w odpowiednie słowa. ja tez mogę napisać na forum "a ja chcę Ize Milewską jako Nikiję!!!" i tylko czy to cos zmieni?
Sagittaire - Sob Sty 21, 2012 7:42 pm
No to ja przepraszam Aliego, jezeli go uraziłam i bardzo doceniam to, ze on też przystosował. Myślę, ze teraz jest juz Ok?
Z tego natomiast, co wczoraj udało mi się ustalic, to kontuzji żadnej nie było - to raczej taka strategia, ze S.Popov i W. Jaroshenko powinni miec ileś spektakli.
Co do debiutów, jak najbardziej się zgadzam i np nowe Gamzatti bardzo mnie cieszą, podobnie jak to, ze daje się spektakl Yaroshence jako Solarowi. Bardziej chodzi mi o strukturę spektakli z obsad, przewidzianych jako drugie czy któreś w stosunku do głównych, bo prz tak małej ilości spektakli w bloku gwiazdy za malo tanczą. No i kwestia S.Popova, który w przeszlości już tańczył dużo, wiec te lutowe spektakle to nie dawanie szansy debiutontowi. . No ale nie ja podejmuje decyzje tylko dyrekcja, a komu jak komu , ale dyrektoraowi PBN szacunek sie nalezy.
Kasia G - Sob Sty 21, 2012 10:02 pm
fakt, trudno sie nie zgodzić, ze Solor to jednak nie jest rola dla Popova - technicznie, a nie ze względu na emplois (pamiętam, jakie były oczekiwania, kiedy przyszedł do zespołu, ze niby taki piekny jak "princ" i że Petersburg, Marinka, etc.) - cóz, oby nasz wojownik Solor lepiej niz dotychczas partnerował bo ja oglądając go zawsze dostaje palpitacji. Przekonamy sie w lutym. Żałuję że nie zobaczę wszystkich debiutów, ale 10go absolutnie nie mogę być na przedstawieniu... Za to całą sobote 11go spędzę w okolicach Teatru - faaajnie
venus-in-furs - Sob Sty 21, 2012 11:48 pm
Kasia G napisał/a: | fakt, trudno sie nie zgodzić, ze Solor to jednak nie jest rola dla Popova - technicznie, a nie ze względu na emplois (pamiętam, jakie były oczekiwania, kiedy przyszedł do zespołu, ze niby taki piekny jak "princ" i że Petersburg, Marinka, etc.) |
No właśnie, jego najlepszy moment w "Bajaderze" to gra w szachy. Ktoś tu się kiedyś żalił, że w jego wykonaniu skoki szpagatowe to skoki w trójkąt i to niestety jest prawda. Jednak idę teraz na "I przejdą deszcze" z nim w roli Tchnienia, bo nie jest dla mnie stracony, jestem zwyczajnie ciekawa, jak sobie poradzi - jednak cieszę się, że najpierw miałam okazję oglądać Pronka, bo wiem, z czym porównywać to, co zobaczę.
Sagittaire - Nie Sty 22, 2012 1:48 pm
To, że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z wybitnym Rubim Pronkiem, który tanczył ją wprost genialnie powoduje, że ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą. Popov ma ten plus, ze jest wysoki, co tutaj ma znaczenie duże, natomiast Yaroshenko może byc lepszy pod względem wykonania. Ja będę na debiucie Yaroshenki, ale mam cichą nadzieję, że w przyszłym sezonie uda mi się zobaczyc raz jeszcze Pronka, który jest w tej roli przecudowny.
Kasia :)) - Pon Sty 23, 2012 11:24 am
Dzień dobry, warszawiacy! Tak się zastanawiałam, czy nie byłoby miło wybrać się w tym roku na jakiś spektakl baletowy do TW-ON. Najciekszawsze w repertuarze wydały mi się dwa: Bajadera (co do której macie ambiwaletne podejście) i Święto Wiosny.
Podejrzewam, że nie mogę sprawdzić z wyprzedzeniem obsady ? Chciałabym dobrze trafić
Kasul - Pon Sty 23, 2012 11:45 am
Czemu nie?Obsada jest zamieszczona na stronie internetowej(oczywiście z odpowiednim wyprzedzeniem.)
http://www.teatrwielki.pl...ra.html?kid=694
Pod opisem przedstawienia jest napisane co trzeba
Jestem bardzo ciekawa nowej Gamzatti...
Sagittaire - Pon Sty 23, 2012 4:46 pm
Co do Święta Wiosny, to obsady lutowe już są, a marcowych nie ma. Z tym, ze jeżeli chodzi o Świeto, to wydaje mi się, że obsada nie jest tak istotna jak w przypadku Bajadery i moim zdaniem śmiało można kupować w ciemno moim zdaniem. Co do I i II części, to ich nie sposób "zespsuc" niewłaściwą obsadą, natomiast czy w III części zatańczy Wojtiul czy ktoś inny to i tak w zeszłym sezonie wszystkie obsady się świetnie sprawdzały.
Joanna Bednarczyk - Pon Sty 23, 2012 7:05 pm
Sagittaire napisał/a: | natomiast czy w III części zatańczy Wojtiul czy ktoś inny to i tak w zeszłym sezonie wszystkie obsady się świetnie sprawdzały. |
a kto inny jeszcze tańczył partie solowe w tej cżęści oprócz Wojtiula i Lorenc ? pytam z ciekawości bo dwukrotnie widziałm własnie ich, a "Święto" planowano w zeszyłm sezonie chyba zaledwie z cztery razy, w tym ostatecznie jeden występ odwołano. Ale z tego co pamiętam to sprawdzałam i obsady były te same, chyba że coś mi umknęło albo pamięc mnie zawodzi.
Osobiście uważam ze w każdej choreografii obsada ma duże znaczenie. Widziałam "Święto" Bejarta w wykonaniu czterech zespołów ( nie licząc starego nagrania Baletu XX wieku) i dla mnie to jednak różne wykonania i interpretacje. I to nawet nie w kategorii lepsze - gorsze, ale po prostu inne. Nie wiem skąd bierze się to silne przekonanie ,że kazdy/a solista/solistka jest w stanie zmierzyć się tymi partiami solowymi z równie dobrym skutkiem.
"Święta nie można zepsuć" - jasne samo sie tańczy
Ali - Pon Sty 23, 2012 10:02 pm
Joanna Bednarczyk napisał/a: | "Święto" planowano w zeszłym sezonie chyba zaledwie z cztery razy, w tym ostatecznie jeden występ odwołano. |
Nic nie odwołano Joanno, byłem na wszystkich czterech, bo taki spektakl to u nas wielka gratka. Wybraną u Niżyńskiego zatańczyły kolejno: Ciechowicz, Drabik, Jupowicz i Simonova – każda z sukcesem. Dziewczęcą Aleksanderę Liashenko podczas trzeciej prezentacji baletu Gata zatąpiła seksowna Barbara Bartnik. A Lorenc i Woitiula w czwartym przedstawieniu wersji Béjarta wymienili Joanna Drabik i Vladimir Yaroshenko. Zgadzam się z Sagittaire, że także u Béjarta obie obsady były świetne.
Joanna Bednarczyk - Pon Sty 23, 2012 10:28 pm
Ali napisał/a: | Joanna Bednarczyk napisał/a: | "Święto" planowano w zeszłym sezonie chyba zaledwie z cztery razy, w tym ostatecznie jeden występ odwołano. |
A Lorenc i Woitiula w czwartym przedstawieniu wersji Béjarta wymienili Joanna Drabik i Vladimir Yaroshenko. Zgadzam się z Sagittaire, że także u Béjarta obie obsady były świetne. |
widocznie odwołany spektakl z powodu rajdu o czym informowano na stronie to nie było "Święto"
Hmm nie o takiej zmianie w "Święcie" Bejarta bym pomyślała, że tę partie będzie tańczyć tancerka corps de ballet ale widać u nas wszystko jest możliwe. W sumie kto wie może, a nóż bym była mile zaskoczona.
Niemniej np. Ciechowicz w Święcie Niżyńskiego /Hodson zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie niż Drabik.
Sagittaire - Pon Sty 23, 2012 10:44 pm
Tak potwierdzam - w drugiej obsadzie tańczyli w III czesci Joanna Drabik i Vladimir Yaroshenko (tak długo to trwało, bo po tym jak Joanna reaguje na pomyłki dla pewnosci, ze nie mam dziur w pamięci, napisałam do dwóch osób, które widziały tę obsadę i one potwierdziły .
W każdym razie moim zdaniem w przypadku Święta Wiosny II obsada spisała się bardzo ładnie. W szczególności fajnie wypadł Yaroshenko, co do którego, to nie wiem,c zy to nie jego najlepsza rola na warszawskiej scenie. Znam jednego człowieka, który się w nim zakochał, jako w tancerzy, własnie po Święcie.
Generalnie zatem w przypadku Święta II obsada, to według mnie z pewnością nie żadna katastrofa jak w Bajaderze, gdzie w jednej z obsad krew sie leje i piesc zaciska
pS zazdroszę Ali tego, ze mogłes byc na każdym - gdybym mieszkala w Warszawie, to też bym tak zrobiła, bo to świetny spektakl. Byłam pod ogromnym wrazeniem każdej z części. Bejart, to wiadomo, ale mnie osobiscie bardzo na plus zaskoczyła I częsc Niżyńskiego.
Joanna Bednarczyk - Wto Sty 24, 2012 12:20 am
Sagittaire napisał/a: |
W szczególności fajnie wypadł Yaroshenko, co do którego, to nie wiem,c zy to nie jego najlepsza rola na warszawskiej scenie. Znam jednego człowieka, który się w nim zakochał, jako w tancerzy, własnie po Święcie. |
Tak ale jak wiadomo miłość jest ślepa
"fajnie" to dla mnie za mało przekonująco.
Najchętniej zobaczyłabym Gabdulina, (który przypomina mi notabene Marca Hwanga znakomtego wykonawcę tej partii) i Liaszenko lub Fernandez - mam wrażenie, że lepiej oddaliby "biologiczność" tego baletu i tej wersji. Interpretacja Anny Lorenc jest jednak dla mnie zbyt "lunarna" bardziej z ducha "Kaguyahime" Kyliana.
Ali - Wto Sty 24, 2012 1:44 am
Joanna Bednarczyk napisał/a: | Najchętniej zobaczyłabym Gabdulina, (...) i Liaszenko lub Fernandez - mam wrażenie, że lepiej oddaliby "biologiczność" tego baletu i tej wersji. |
Zabawny jest ten koncert życzeń. Swoją drogą, ciekawe co by na to powiedzieli realizatorzy tego baletu w Warszawie – byli tancerze „od Béjarta”, a dziś baletmistrzowie, stróże jego praw, stylu i jakości wykonania, którzy wybrali tych właśnie, a nie innych wykonawców głównych partii w jego „Święcie wiosny”. Oni chyba jednak wiedzieli najlepiej kto im gwarantuje jakość wykonania w zespole Polskiego Baletu Narodowego. I nic na to nie poradzisz Joanno, musisz im zaufać.
A przy okazji,,,, że Joannę Drabik wybrali z corps de ballet? Wiesz chyba, że każda tancerka / tancerz była / był kiedyś w corps de ballet, co nie znaczy, że pozostają tam na zawsze. Zresztą p. Drabik jest już po tej roli koryfejką. I oby tak dalej!
Sagittaire - Wto Sty 24, 2012 9:18 am
Moje odczucia tym razem są bardzo zbieżne z Aliego.
Joanna Bednarczyk napisał/a: | Najchętniej zobaczyłabym Gabdulina i Liaszenko lub Fernandez |
Joanno - tak się składa, że ta trójka (no plus jeszcze Maksim) to moi najbardziej ulubieni ulubieńcy spośród tancerzy warszawskich. Wszystkich ich ogromnie cenię i mogłabym oglądać we wszystkim, ale co do obsady w Świecie wiosny, to jednak w moim odczuciu dokonano prawidłowych wyborów i mimo, że nie obsadzono tego spektaklu moimi ulubieńcami, to osobiście podobają mi się te wybory.
R.Gabdullin i Aleksandra Liashenko to są przede wszystkim tancerze klasyczni, którzy urodzili się, zeby błyszczeć w czystej klasyce. O ile Aleksandra ma wielki temperament, to Robert jest pięknym tancerzem lirycznym, jak o nim słusznie pisano w Rosji (dlatego tak przesadnie ubolewam, że tak mało tańczy klasykę w Warszawie).
Z kolei Natalia Fernandez ma za mało charyzmy do Święta Bejarta.Mimo, ze ją uwielbiam, to jednak podobają mi się rolę, w których jest obsadzana w warszawie jak np. taniec hiszpański (uogólnienie) czy wiosna w Kopciuszku, czy finał wesoły Deszczy. Jako wielki wielbiciel Natalii, jej radosnej natury, wdzięczności dziewczęcej i dynamiki po tym jak widizałąm nagrania z nią Kyliana czy z klasyki, to mam wrażenie, że dawni współpracownicy Bejarta słusznie nie wybrali spośród mojej ulubionej trójki.
Z kolei Maksim mi osobiście się bardzo podobał - no ale on zawsze mówił o sobie, że lubi silny, męski taniec i ostatnio jestem oczarowana jak wykonuje role z duszą jak np w Deszczach (według mnie moja ulubiona jego rola, bo pokazuje, że pięknie umie odtworzyc silne emocje) czy właśnie w Swiecie.
Joanno - na pewno widziałaś Święto wiele razy, więcej niż ja, a wiadomo, że jak czlowiek kocha jakiś spektakl, to ciężej mu przyjąć czasem obsadę, która zmienia lekko rys, jaki ma się w głowie, ale znaleźć dwóch takich samych tancerzy i ich powielić się nie da. Te wybory warszawskie podobają mi się, bo tam się nie tyle, mam wrażenie, próbowano wybrać, zeby skopiować pierwowzory, ani nie wybierano z gwiazd, ale szukano głębiej pod kątem interpretacji. Dlatego chwała im za to,że odważyli się co do Joanny Drabik. Tym bardziej, że niestety zauważam, że o ile w Warszawie czasem przesadnie promuje się słabszych tancerzy wysokich rangą, to "zaniedbuje się" poczatkujących tancerzy z corpsu. Wystarczy tutaj podac przykłąd jednego z najbardziej charyzmatycznych uczniów sb z ostatnich lat - Patryka Walczaka, który odkąd dołączył do PBN przeżywa powolny regres. To jest bolączka, no ale też znajuduje swoje uzasadnienie w małej ilości spektakli jak na liczebność zespołu.
Joanna Bednarczyk - Wto Sty 24, 2012 10:11 am
Ali napisał/a: | Joanna Bednarczyk napisał/a: | Najchętniej zobaczyłabym Gabdulina, (...) i Liaszenko lub Fernandez - mam wrażenie, że lepiej oddaliby "biologiczność" tego baletu i tej wersji. |
Zabawny jest ten koncert życzeń. Swoją drogą, ciekawe co by na to powiedzieli realizatorzy tego baletu w Warszawie – byli tancerze „od Béjarta”, a dziś baletmistrzowie, stróże jego praw, stylu i jakości wykonania, którzy wybrali tych właśnie, a nie innych wykonawców głównych partii w jego „Święcie wiosny”. Oni chyba jednak wiedzieli najlepiej kto im gwarantuje jakość wykonania w zespole Polskiego Baletu Narodowego. I nic na to nie poradzisz Joanno, musisz im zaufać. |
Też bym chętnie z nimi o tym podyskutowała, może kiedyś nadarzy się okazja.
Z pewnością mogę szanować ich autorytet oraz ich status jako repetytorów, (który trzeba pamiętać jak to w wypadku schedy po wielkim artyście jest wypadkową wielu sił nie do końca zależnych od niego samego tylko od jego spadkobierców. Za życia Bejarta oprócz niego „Święto” przekazywała m.in. Kathryn Bradney). Gdyby jakość wykonania zależała tylko od autorytetu, wysiłków oraz decyzji obsadowych repetytorów / baletmistrzów to tancerze PBN nie mieliby absolutnie żadnych problemów ani z Balanchine’em i tańczyli to tak jak w NYCB ani wcześniej z Cranko i mielibyśmy już w 2007 drugi „cud Stuttgarcki”.
Powracając do meritum. Przy całym szacunku, do realizatorów „od Bejarta” i ich decyzji mogę jednocześnie wyrażać własne zdanie, interpretując "Święto" Bejarta przez pryzmat wiedzy i refleksji nad tym dziełem a nie tylko przez pryzmat "miłości" czy uwielbienia. To nie jest kwestia racji tylko innych perspektyw, równiez waszych i mojej. Kyra Kharkievitch, Domenico Levre i Tony Fabre są znakomitymi artystami a nie wszechmogącymi bogami, są ludźmi, którzy maja swoją wrażliwość, swój system pracy i w jakimś sensie swój pomysł na przekazywanie tej choreografii i jego specyfiki stylistycznej. (A ja jako miłośnik, krytyk i historyk tańca teatralnego mogę i chcę ten rezultat pracy z różnymi tancerzami, różnych zespołów oceniać i porównywać i czasem dzielić się tym na forum). Poza tym jak wszyscy gościnni repetytorzy muszą również dostosować się do zasad i kondycji określonej instytucji i zespołu baletowego. „Krawiec kraje jak mu materii staje.” Nie sądzę by mieli absolutnie nieograniczoną decyzyjność biorąc pod uwagę tak duży zespół. Dla przykładu w Operze Paryskiej "Święto" Bejarta jest tańczone tylko przez etoiles i pierwszych solistów, (i tam ostatnio repetytorami „Święta” byli Shonach Mirk i Michel Gascard ) w BBL tylko przez niektórych solistów więc zasady doboru tancerzy chociażby ze względu na hierarchię są bardzo różne. Zajmuję się twórczością Bejarta na tyle długo , że nie mogę być więźniem narzucanych z góry opinii bo nic twórczego bym o nim nie napisała. Bejart uwielbiał swoje Bolero w interpretacji Maii Plisieckiej czy w związku z tym ja też musze je uwielbiać, przyjmuje jego opinię do wiadomości, akceptuję jego argumenty ale osobiście wolę inne żeńskie wykonania tego utworu.
Sagittaire - Pierwsze słowa ostatniego akapitu naprawdę to zupełnie nie o to mi chodzi, jakie powielanie czy "klonowanie" tancerzy - niby ja tego własnie oczekuje według ciebie I w którym miejscu mojej wypowiedzi porównywałam kreację Anny Lorenc z pierwowzorem czyli Tanią Bari. Słowo "interpretacja" uzywam z całą swiadomoscią jego znaczenia choc i onna musi być wpisana w ramy określonego dzieła. Ale nie każda interpretacja jest przekonująca o czym nieustanie dowiadujemy się na tym forum dzieląc sie swoimi opiniami.
Kasia G - Wto Sty 24, 2012 11:19 am
Kasia napisał/a: | Dzień dobry, warszawiacy! Tak się zastanawiałam, czy nie byłoby miło wybrać się w tym roku na jakiś spektakl baletowy do TW-ON. Najciekszawsze w repertuarze wydały mi się dwa: Bajadera (co do której macie ambiwaletne podejście) i Święto Wiosny.
Podejrzewam, że nie mogę sprawdzić z wyprzedzeniem obsady ? Chciałabym dobrze trafić |
Kasia, przyjeżdżaj, Bajadera to tak piekny spektakl - inscenizacyjnie itd., że nawet jesli komus któraś obsada mniej sie podoba, to cały wieczór będzie udany - to poza Śpiącą królewną, której teraz nie ma w repertuarze największy i najbardziej klasyczny balet na polskich scenach. A wieczór z 3 Świętami wiosny jest z kolei tak niezwykły, ze zawsze warto, w każdej obsadzie, gdzie rzeczywiście nie można jakoś szczególnie "źle trafić"
Kasia :)) - Wto Sty 24, 2012 1:56 pm
Dziękuję, chyba czuję się przekonana do obejrzenia Bajadery. Będę śledzić obsady i na pewno dam znać o planowanej wizycie, bo może akurat nadarzy się okazja, by spotkać kogoś z Was przy gorącej kawce lub czymś.
Sagittaire - Wto Sty 24, 2012 3:20 pm
Cytuję sama z siebie:
"Te wybory warszawskie podobają mi się, bo tam się nie tyle, mam wrażenie, próbowano wybrać, zeby skopiować pierwowzory, ani nie wybierano z gwiazd, ale szukano głębiej pod kątem interpretacji. Dlatego chwała im za to,że odważyli się co do Joanny Drabik. Tym bardziej, że niestety zauważam, że o ile w Warszawie czasem przesadnie promuje się słabszych tancerzy wysokich rangą, to "zaniedbuje się" początkujących tancerzy z corpsu."
Z którego słowa wynika, ze uważam, ze Ty uważasz, iż należy kopiować pierwowzory???
Bo dla mnie jest jasnym, że po wstępie linijkę wyżej (nt taki, że z natury rzeczy, jeżeli napatrzyliśmy się na jakiś spektakl, tak jak Ty na Święto, to mamy własną wizję jego wykonania) potem pisałam ogólnie z myślą o tym, że dobrze, że wybrali obsady jak wybrali i np dali szansę komuś innemu, czy też np nie kopiowali.
Joanna Bednarczyk - Wto Sty 24, 2012 5:16 pm
Sagittaire musimy przeciąć tę przerzucankę skoro mimo szczerych chęci trudno jest nam porozumiec się za pomocą j. polskiego, bo taka rozmowa nie doprowadzi nas do niczego, poza tym dla innych może być nudna więc napisże na zakończenie tych dywagacji co ja Joanna B. myśle a nie co ja myśle że ty myślisz bądz ty myślisz co ja myśle, lub co i gdzie napisałyśmy bądz wydaje nam się że napisałyśmy i tym podobne szarady.
Nie oczekuję, żeby wszyscy tańczyli ten spektakl w taki sam, identyczny sposób,żeby tak samo wyglądali. Niemniej powtórzę stały litemotive forumowych dyskusji, że są kreacje, które podobaja nam sie bardziej inne mniej. Jeszcze wyżej napisałam, że wszystkie wykonania, które miałam okazję widziec były w jakims stopniu inne i inne na wielu poziomach, których nie mam czasu opisywać. Jedyne z czym moge się zgodzic to określenie, którego uzywasz czyli pewnien rys jakiejś roli, który jest nam bliski ale nie na chybił trafił, powodowany jakąś przypadkową preferencją czy tajemniczym widzimisię tylko mający pewną głębszą motywację.
Ali - Wto Sty 24, 2012 10:30 pm
Przepraszam za pomyłkowy podwójny wpis.
Ali - Wto Sty 24, 2012 11:09 pm
Ali napisał/a: | Kasia napisał/a: | Dzień dobry, warszawiacy! Tak się zastanawiałam, czy nie byłoby miło wybrać się w tym roku na jakiś spektakl baletowy do TW-ON. (...) Chciałabym dobrze trafić |
A może Kasiu, jeśli nie widziałaś – na przejmujący spektakl „I przejdą deszcze...” Pastora z poruszającą muzyką Góreckiego. W tych dniach są aż cztery przedstawienia. Naprawdę warto! |
Sagittaire - Sro Sty 25, 2012 9:26 am
Abstrahując od Kasi (która jest wyrobionym widzem , to zawsze pojawia się pytanie, czy wybrać jako pierwszy spektakl w Warszawie "I przejdą", czy klasykę. Ja teraz wybieram się na Deszcze z koleżanką, która będzie oglądać PBN pierwszy raz. Dla mnie (subiektywnie) I przejdą to świetny spektakl - najbardziej mnie poruszający z repertuaru i mój ulubiony, ale z drugiej strony Warszawa to jedyne miejsce w Polsce, gdzie można zobaczyć dobrze zatańczoną klasykę.
A wracając do Kasi - jeżeli to możliwe, to najbardziej bym Ci polecała Bajaderę 11 II o 19:00.
Ali - Sro Sty 25, 2012 10:46 am
Sagittaire napisał/a: | Warszawa to jedyne miejsce w Polsce, gdzie można zobaczyć dobrze zatańczoną klasykę. |
Masz racje Sagittaire, ale może to wystarczy jak na Polskę – zainteresowanie baletem, brak dobrych tancerzy klasycznych i pożal się Boże poziom naszego szkolnictwa baletowego. W końcu taka Francja też ma tylko jeden zespół baletu klasycznego w Operze Paryskiej – ale jaki! Owszem, inni też próbują u nas grać klasyczne tytuły balete, ale sama wiesz z jaki skutkiem. Przecież Jezioro czy Dziadek we Wrocławiu na przykład (nie wiem jak z tym jest Łodzi) wołają o pomstę do nieba – za coś takiego w repertuarze powinno się dymisjonować dyrektora teatru.
Inną sprawą jest udostępnienie warszawskich produkcji klasycznych szerzej w kraju. Czy nie uważasz, że Polski Balet Narodowy powinien mieć z takimi tytułami regularne cykle przedstawień w twojej ukochanej Łodzi lub właśnie we Wrocławiu? A zwłaszcza w Łodzi – tak wyczulonej w tym względzie dzięki Spotkaniom Baletowym. Jednak w takich przypadkach inicjatywa zawsze musi być lokalna – jak niedawno w Sewilli, gdzie widać zatęskniono za klasyką baletową skoro zaproszono Bajaderę z Warszawy.
Sagittaire - Sro Sty 25, 2012 1:45 pm
Bardzo ciekawa sprawy poruszyłeś
Właśnie, masz rację, we Wrocławiu przecież jest wystawiany Dziadek, Jezioro i Don Kichot, ale ja o nich jakoś podświadomie zapomniałam.
Wrocław dostaje spore dofinansowanie do oper, które z tego co się orientuję są prezentowane na tej scenie z dużym powodzeniem. Widząc, jak można pociągnąć operę nie mam wątpliwości, że mógłby być we Wrocławiu całkiem dobry zespół - tylko musiałby być ktoś, kto ma pomysł na choreografie i generalnie na funkcjonowanie baletu, a tam tego brakuje i efekt jest taki, że te spektakle są istotnie tragiczne.
Sam zespół ma kilka całkiem sensownych tancerzy i ich okropnie szkoda... (zwłaszcza mówię tu o Sergieju Oberemoku, którego bardzo cenię i cieszę się, ze już wkrótce go zobaczę na żywo w Łodzi:)).
Co do zespołu łódzkiego, to nie będę się rozwodzić, bo tu nie jest miejsce na to, ale po warszawskim są mniej więcej równorzędne łódzki i poznański (teraz to się lekko zmieniło na korzyść Poznania, bo w związku z remontem odeszło sporo tancerzy z Łodzi, ale jak się skończy, to znów przyjdzie masa osób zza zagranicy i będzie OK, bo stawki w Łodzi były zazwyczaj kuszące na tyle, ze zdarzało się, że zatrudniali się tu tancerze z Belgii czy Stanów (no w sumie Belgijka jeszcze jest).
Co do wystawiania klasyki w Łódzi, to ja osobiście zgadzam się z dyrektorem łódkziego baletu, który na ostatnim spotkaniu z miłośnikami baletu powiedział, że jako tancerz opery narodowej, któa wszystkie polskie zespoły traktuje jako podrzędne, jeździł jedynie na spektakle łódzkie, gdzie była jedyna poza Warszawą znośna klasyka i on chciałby przywrócić ten stan (obecnie Łódź bardziej obierała kierunek na neoklasykę i modern ale to się lekko zmienia i zmieniać będzie np dlatego, ze już wkrótce będzie zatrudniony fantastyczny tancerz klasyczny, któy spokojnie moim zdaniem pociągnie każdą rolę dużą klasyczną, jest też kilka wybitnych młodych osób jeżeli chodzi o klasykę np Valentyna Batrak, która tańczyła w Moskwie, czy cudna Iga Krata).
Co do regularnych cykli PBN w Łodzi, to nie wiem, czy by się sprawdziły. W Poznaniu jak najbardziej, w Bydgoszczy też, ale w Łodzi trochę się dzieje (raz na dwa lata jest nasycenie całkowite niemal łódkziej publiczności ŁSB, jest oprócz tego Konkurs Choreograficzny z galą z gwiazdami, są koncerty SB, gdzie jest zazwyczaj niemal cała widowniazajeta, są też z raz w roku występy gościnnych zespołów zza granicy - np,. raz na 2 lata Ejfman.).
Jak ostatnio przyjechał kilka lat temu zespół Opery Narodowej na ŁSB, to niemal wszyscy krytycy w poczytnych gazatach potem narzekali, ze zaniża poziom (i jak na tamte czasy to była prawda - bo poziom w Warszawie wywindował dopiero Pastor). Na Spotkaniach tańczą czasem w ciągu miesiąca takie gwiazdy światowe jak Balet z Permu, Royal Ballet Flandryjski, Sylvie Guillem i Russell Maliphant, Balet Bejarta, Akram i Zespół Baletowy Teatro Alla Scala, więc Narodowy Polski Balet by nie porażał i nie robił wrażenia. Jak ostatnio zapytałam jednego z pracowników o zespół warszawski, to stwierdzili, że w porownaniu z innymi gwiazdami miałby za niski poziom - przy czym mam wrażenie, ze może nie odnotowano, ze po ostatniej klapie jaką zrobili w Łodzi na Spotkaniach teraz poziom znacznie poszedł w Warszawie w górę. W każdym razie ja osobiście liczę,ze może za jakiś czas znów ich zaproszą, bo sama popadam ostatnio w jakiś rodzaj swoistego obłąkania na punkcie PBN, gdzie wiecznie jeżdżę i bardzo chętnie bym chciałą ich zobaczyc. Teraz natomiast o ile Warszawa jezdzi po Polsce, to TW w Łodzi zamknęli i sam ma limity spektakli na innych scanach, więc to jest fizycznie nie realne.
Co do Hiszpanii, to nie jestem pewna, czy mam dobre informacje, ale wydaje mi się, że to raczej była kwestia tego, ze znalazł się sponsor, który to przeforsował. A Hiszpania , tak na marginesie, generalnie jest bardzo chłonna, jeżeli chodzi o przyjmowanie obcych zespołów np. ukraiński KIev Modern Ballet wiecznie jeździ do Hiszpanii i zawsze ma mnóstwo widzów. Inne społeczeństwo dawno by się nim nasyciło, a tam można w nieskończoność
Kasia G - Czw Sty 26, 2012 11:10 am
Po pierwsze zawsze będe za tym, aby duże zespoły baletowe przy-operowe miały w swoim repertuarze klasykę - niekoniecznie te największa, jęsli liczebnośc i poziom nie pozwala, ale jest pare tytułów które w sensownym opracowaniu choreograficznym mozna wystawiac jak np. Copelia i Sylfida w Poznaniu - całkiem przyzwoite, podobnie jak Dziadek do orzechów, Kopciuszek, Córka źle strzeżona etc. daje to i mozliwośc utrzymania zespołu na dobrym poziomie technicznym i wiekszy wybór dla publicznosc. Nie przesadzajmy, we Francji co najmniej kilka zespołów ma w swoim repertuarze klasykę, to że słyszy się tylko o Operze Paryskiej i ogląda nagrania z niej nie świadczy o tym ze w innych teatrach klasyki nie ma. Owszem, moze nie każdy teatr operowo-baletowy na to stac i "musi" to wystawiać" - kwestia świadomego wyboru. Inna sprawa, ze dla polskiego widza (nie zapalonego baletomana) kwestia poruszania się po Polsce w celu oglądania spektakli to w duzej mierze abstrakcja równiez z przyziemnych powodów kosztów, problemów z dojazdem, komunikacji. Więc w ten sposób, gdy klasyka pojawiac się będzie np. tylko na 2 scenach - reszta Polski dokumentnie i ostatecznie została by od niej odcięta.
Pomysł z jeżdżeniem baletu warszawskiego po olsce nie jest nowa i zdaje się z powodu ilości spektakli mozliwych na miejscu do wykonania (ok. 40 w sezonie z powodu obłożenia sceny dla pery i dla prób do premier) były bardzo pożądany dla zespołu. Chodzi oczywiście o koszty (wspomniany przez Sagittaire sponsor) bo przewiezienie nawet nie całego zespołu, kostiumów i dekoracji (choćby fragmentów) to olbrzymi koszt! Dlatego tez i ak pewnie nie jeździła by "wielka klasyka" tylko inne rzeczy, np. wieczory baletowe - skądinąd równie pożądane w "terenie". Oczywiście, pomarzyć mozna ze powstałby program "edukacji baletowej" w ministerstwie i budżet pozwalający PBN w sezonie odwiedzić 3-4 miasta to byłoby cudnie.
O Hiszpanii rzeczywiście mozna powiedziec że to bardzo chłonny i wdzięczny rynek - sami nie mają zbyt bogatej tradycji baletowej, ale taneczna jak najbardziej, żywiołowo przyjmuja i reagują tak na spektakle baletowe, jak i opeowe (przez długie lata z cyklami przedsawien Rossiniego i Mozarta jeździła tam Warszawska Opera Kameralna). Warszawscy tancerze opowiadają, ze nigdy sie z takim przyjęciem, jak w Sewilli nie spotkali - więc sama radośc, że mieli okazję go zaznać Inna spawa, ze w takim razie polska publiczność powinna sie bardziej postarać
Ali - Czw Sty 26, 2012 6:36 pm
Kasia G napisał/a: | Nie przesadzajmy, we Francji co najmniej kilka zespołów ma w swoim repertuarze klasykę, to że słyszy się tylko o Operze Paryskiej i ogląda nagrania z niej nie świadczy o tym ze w innych teatrach klasyki nie ma. |
Zaintrygowałaś mnie Kasiu, może jestem nie na bieżąco. Ale które zespoły francuskie poza Operą Paryską wykonują jeszcze repertuar klasyczny? Aktualnie oczywiście...
Sagittaire - Czw Sty 26, 2012 10:03 pm
Co do tych wyjazdów PBN-u, to jeszcze bym dodała potrzebę porozumienia pomiedzy dyrektorami. W ramach np przyjaźni warszawsko-poznańskiej juz drugi rok z rzędu Warszawa zatańczy w Poznaniu.
A co do Francji, to klasyke średnio kojarzę za to pieknej neoklasyki jest juz całe mnóstwo, no ale to w sumie naród tancerzy. Tam bodajże milion ludzi tańczy czy jakos tak i mają narzędzia wypracowane do wspierania zespołów.
venus-in-furs - Sob Sty 28, 2012 10:30 pm
Odwołuję to, co pisałam, Popow był dzisiaj świetny.
(no, może nie odwołuję, może miał po prostu dobry dzień, ale naprawdę, naprawdę jestem po dzisiejszych "deszczach" bardzo zadowolona)
Ali - Sob Sty 28, 2012 11:23 pm
Ali napisał/a: | Sagittaire napisał/a: | To, że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z wybitnym Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie powoduje, że ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą. |
Mam dobre wiadomości dla Sagittaire, dla Kasi G. i dla Venus-in-furs również, choć ona już przed chwilą złożyła samokrytykę. Otóż oglądałem dzisiaj ponownie "Deszcze" - z Sergeyem Popovem w roli Tchnienia. Był naprawdę dokonały. Może więc odrzućcie Dziewczynki swoje uprzedzenia, włączcie bieg obiektywizmu i wznieście się ponad (uzasadnione zapewne) zachwyty dla śniadaj cery i charyzmy Rubiego Pronka, by docenić blądwłosego Popova w tej partii. 4 lutego tańczy ponownie!
Mam też niestety nienajlepszą wiadomość dla Sagittaire. Usłyszałem na widowni, że Robert Gabdullin uległ kontuzji na wczorajszej próbie generalnej i nie zadebiutuje na razie jako Złowrogi. Zastąpi go premierowy Egor Menshikov - dziś także bardzo dobry.
Bałem się troszkę o ten spektakl po dłuższej przerwie. Ale spokojnie, nic nie stracił ze swego magnetyzmu, porusza jak zawsze, do głębi... |
Sagittaire - Nie Sty 29, 2012 11:04 am
Moim zdaniem (z którym nie kazdy sie musi zgadzac) Popov ma największe problemy z kondycją, wiec najgorzej wypada w dużych rolach jak Solor w Bajaderze, gdzie w pewnym momencie wysiada kondycyjnie i dalej nie może. Działa to tak, ze na poczatku każdej trudnej wariacji klasycznej wariacji zaczyna pięknie (technicznie poprawnie, z rosyjskim artyzmem, pięknie wydłuża skoki i jest cudownym księciem), a potem, po jakiś dwóch skokach- odpuszcza i każdy ruch, skok jest niewłaściwie wykonany. Dlatego uważam, ze absolutnie nie powinien nigdy grac Solora.
Natomiast Tchnienie w Deszczach jest specyficzne - ruch jest powolny, nie jest to nic siłowego, wytrzymałościowego. Chodiz generalnie o prezencję, o byt charyzmatyczny i świetne rozcięgnięcie - ale rola nie jest przeciążona wytrzymałościowo. Dlatego w Deszczach nie mam nic przeciwko obsadzaniu Popova (tyle, ze ja na te Deszcze po prostu nie jeżdżę).
To moje zdanie i jak ktos ma inne to OK, bo z tego, co widze obsady, to sam Pastor ma inne, skoro go obsadza caly czas w Bajaderze. Ale skończmy z mowieniem w stylu, ze nie uwielbianie Popva to wyraz braku obiektywizmu czy uprzedzen, bo dostatecznie duzo sie wpatrzylam w Popova, zeby wyrobic sobie zdanie. To, ze ktos ma inne zdanie to nie znaczy,z e mysli zle i zrozummy to wreszcie.
venus-in-furs - Nie Sty 29, 2012 1:12 pm
Ali napisał/a: | zachwyty dla śniadaj cery i charyzmy Rubiego Pronka |
Mi się Pronk nie podoba w tym sensie
A Popowa widziałam mnóstwo razy i widziałam, co on wyprawiał. A wczoraj był świetny. Po prostu. Nie mam do niego uprzedzeń, lubię go, tylko po prostu nigdy mnie nie zachwycał jego taniec - aż do wczoraj, z czego się bardzo cieszę.
Choć trzeba mu przyznać wczoraj, że przez sekundkę "wrócił" do tego, o czym była mowa wcześniej, miał maluteńką wpadkę przy - a jakże - partnerowaniu. Ale nie ma o czym mówić, bo u mnie nałapał mnóstwo plusów
Ali - Nie Sty 29, 2012 5:05 pm
Kochani,
mam pewną propozycję. A wynika ona z tego, że nasze rozmowy o Polskim Balecie Narodowym rozrzucone są teraz w różnych miejscach: Ludzie baletu, Życie baletomana itd... Czasem trudno śledzić je wszystkie na bieżąco. Może dałoby się je jakoś scalić gdzieś w jeden "Ważny temat", dzieląc ewentualnie na bardziej precyzyjne tematy, typu np.: Sezon PBN, Tancerze PBN, Krzysztof Pastor - dyrektor PBN itd. Myślę, że najważniejszy zespół baletowy w naszym kraju zasługuje na to, a jego fanom łatwiej byłoby porozumiewać się i odnosić do wszystkiego na bieżąco. Tylko trzeba by tam chyba przenieść dotychczasowe posty rozrzucone po innych miejscach, przynajmniej z ostatniego okresu, o ile to możliwe oczywiście. Co Wy na to?
Sagittaire - Nie Sty 29, 2012 5:50 pm
A to juz decyzja Kasiu G, bo ona moderuje i ludzi i życie baletomana.
Wczoraj I przejdą po raz pierwszy obejrzała wdowa po kompozytorze - pani Jadwiga Górecka.
A dziś istotnie nie tańczy Robret G., który ma kontuzję. Może to dobrze, bo ja też ledwo żyję i wczoraj oddałam moje bilety i przynajmniej pociesza mnie w nieutulonym bólu fakt, że Robert nie tanczy.
PS alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl...
venus-in-furs - Nie Sty 29, 2012 7:56 pm
Sagittaire napisał/a: |
PS alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl... |
Mamy dobrze, ale powiem Ci taką prywatną rzecz: rok temu, byłam w TW co najmniej raz w miesiącu, a mieszkałam wtedy 65 km od Warszawy. Oczywiście, nie jest to taka odległość jak z Łodzi, jednak caluteńki dzień był podporządkowany wyjazdowi, a powrót pociągiem w godzinach okołopółnocnych do najprzyjemniejszych nie zależał. W październiku zamieszkałam w miejscu położonym 20 minut autobusem od Placu Teatralnego i co? Wczorajsze "deszcze" to prawdopodobnie jedyne, co zobaczę w tym sezonie, bo niezbyt mi się tegoroczny repertuar podoba, poza tym zagapiłam się z biletami na "Kopciuszka" i "Święto wiosny" ;]
Wyszczególniam, w razie by ktoś mający odpowiednie wpływy to czytał: jeśli w przyszłym sezonie wznowią "Kurta Weilla", to pójdę na wszystkie spektakle i przynajmniej na jeden zabiorę trzy inne osoby! :D
Oczywiście, internet nie rządzi, ale pamiętam, jak na stronie TW zapytano, co najchętniej widzowie zobaczyliby w sezonie 11/12, wielokrotnie padł ten tytuł - i Weilla nie ma. Strasznie szkoda. Mam szczerą nadzieję, że pojawi się w przyszłym roku.
Kasia G - Nie Sty 29, 2012 9:13 pm
venus, ale na Święta wiosny jest jeszcze sporo biletów - wprawdzie nie najtańszych ale są.
Co do rozmów o PBN to nie sądzę abysmy sie połapali we wszystkim jesli skleimy mechanicznie wątki o PBN, jego tancerzach, poszczególnych sezonach i dyrektorze, tak jest przejrzyściej o ile piszący będa pilnować sie odpowiednich waątków, w każdym razie ja myslę, ze obecny stan niczemu nie przeszkadza
Sagittaire - Nie Sty 29, 2012 9:28 pm
Do czasów Deszczy Kurt był moim ulubionym spektaklem. Też bardzo bym chciała, żeby wrócił.
Co do Swięta i Kopciuszka, to teraz rzeczywiscie widze, ze wypupione sa najtansze miejsca. Dobrze, ze mam bilety na parterze na to, bo moze byc ciezko znalesc miesjce wchodzac na wejsciowki....
Ali - Nie Sty 29, 2012 9:49 pm
Sagittaire napisał/a: | alez wy tam w Warszawie dobrze macie - czlowiek nawet z gorączką moze podjechac sobie na spektakl... |
Bierz więc przykład z Venus i przeprowadzaj się do Warszawy, bo inaczej ten dzisiejszy niedosyt będzie Ci towarzyszył wiecznie. Z Twoja pasją trudno Ci będzie dalej żyć w cieniu remontu Waszego TW i w obliczu wielkiej niewiadomej na temat przyszłości łódzkiego baletu, bo wciąż nie jest tam najlepiej i nic nie wskazuje na to, że lepiej będzie.
Ale wracając do Warszawy i „Deszczy” Pastora, pisałaś Sagittaire: „ że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie” i „ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą”.
Masz w stu procentach rację. Tak jest zawsze, bo pierwszy wykonawca, tzw. kreator jakiejś partii baletowej, zawsze ustawia poprzeczkę artystyczną na swoim poziomie, a choreograf bazując na jego możliwościach i osobowości tworzy taki a nie inny wizerunek interpretacyjny każdej roli w swoim balecie. Tak też było pewnie z Tchnieniem w balecie Pastora. Ale jednak potem także inni wykonawcy przejmują te wykreowane wcześniej role, w tym samym zespole, albo na innych scenach i... często zaskakują nas bardzo pozytywnie.
Tak było wczoraj z Sergeyem Popovem, o tym już wspominałem, ale – i tu Cię zaskoczę – dzisiaj także z Vladimirem Yaroshenką. Wiesz już jak cenię tego artystę, ale ja także nie bardzo wierzyłem, czy zadowoli mnie jako Tchnienie w „Deszczach”. Nie obawiałem się o jego technikę i dojrzałość artystyczną, martwiłem się raczej w tej roli o potrzebę tej uduchowionej charyzmy, jakiej oczekiwalibyśmy w wizerunku symbolu Ducha Narodu (i to polskiego przecież!). Ale wierzaj mi Sagittaire, że byłabyś zaskoczona tym, co dzisiaj zobaczyliśmy na scenie. Dlatego bardzo ubolewam, że zmogła Cię gorączka. Wizyta na dzisiejszym przedstawieniu pozwoliłaby Ci może nabrać przekonania do tego artysty. A poza nim, dzisiaj duet powstańczy tańczył wspaniały i tutaj Maksim Wojtiul z Izabelą Milewską, która daje nadzieje powrotu do swej dawniejszej formy artystycznej. A był jeszcze Popov z Aną Kipshidze w ich wzruszającym mnie zawsze na nowo polsko-żydowskim duecie miłosnym. Piękne przedstawienie.
Ali - Nie Sty 29, 2012 10:13 pm
venus-in-furs napisał/a: | w razie by ktoś mający odpowiednie wpływy to czytał: jeśli w przyszłym sezonie wznowią "Kurta Weilla", to pójdę na wszystkie spektakle |
Hej Dziewczyny, chyba nie czytacie strony PBN-u:
http://www.teatrwielki.pl...t_narodowy.html
przecież 'Weill" wciąż chyba jest w repertuarze, jadą z nim w czerwcu na festiwal do Finlandii, a przynajmniej z jego fragmentami. Czytam o tym dokładnie na:
http://www.teatrwielki.pl...zon_201112.html
może więc uchowa się także u nas w przyszłym sezonie...
Sagittaire - Nie Sty 29, 2012 10:13 pm
Oj tak - Vojtiul z Milewską to zawsze jest wydarzenie.... i zawsze szkoda jak się traci ich występ.
Co do dzisiejszego i wczorajszego spektaklu, to ja nie widziałam, ale jak ten więzień zza krat na bieżąco jestem w kontakcie z widzacymi i właśnie rozmawiałam z kolegą, który jest na wszystkich Deszczach i był dziś i wczoraj i na jesieni na każdym spektaklu i on ma nieco inne zdanie. Mówił, ze w porównaniu z jesienią, kiedy Popov był w maksymalnej formie, wczoraj zatańczył nieco gorzej, natomiast i tak lepszy był wczorajszy Popov od dzisiejszego Yaroshenki. Zwłaszcza przeszkadzała dziś mu fizycznosc Yaroshenki - Popov jest jednak pięknym meżczyzną, co daje mu w tej roli przewagę. A dodam, ze ten chłopak, o którym piszę, jest wielkim fanem Yaroshenki jako tancerza i woli go np od Gabdullina.
Ja osobiście się nie wypowiadam, bo nie widziałam. Ogromnie szkoda, ze Gabdullina znów złapała kontuzja. I to tak nagle - podobno był jeszcze dzis w obsadzie we wkładkach obsadowych. Z pewnością ciężko pracował na próbach i znów taki pech. Za to Menshnikov, który go dziś zastąpił jak zawsze był dziś podobno świetny w tej roli.
A ciekawa jestem jak waszym zdaniem Yuka Ebihara ????? Zapomniałam o nią spytac, a widząc jak dyrektor w nią inwestuje, zdaje się, ze w tej dizewczynie moze byc wielki potencjał????
PS Ale dla mnie numerem jeden jest zespół łódzki, który jest zdecydowanie moim najukochańszym zespołem W dodatku i tak raz na dwa lata dwa miesiące bym musiała spędzac w Łodzi, wiec wyprowadzic by sie bylo cieżko.
Ali - Nie Sty 29, 2012 10:27 pm
Sagittaire napisał/a: | A ciekawa jestem jak waszym zdaniem Yuka Ebihara? |
Świetna, bardzo techniczna, precyzyjna i wyrazista! Jak zostanie dłużej w PBN z pewnością jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy!
A kolega i Yaroshenko? Że fizyczność...? Nie bardzo rozumiem. Ale cóż, różnijmy się, byle pięknie!
jaromir - Pon Sty 30, 2012 1:49 am
Nie mam porównania do soboty, bylem wczesniej z Pronkiem, ale Yaroshenko był świetny, i duet Wojciul i Iza Milewska doskonała, Yuko Ebihara dostala nawet kwiatki.
Sagittaire - Pon Sty 30, 2012 12:07 pm
Ali napisał/a: | bardzo techniczna, precyzyjna i wyrazista! |
No właśnie - po Dziadku mam wrażenie, ze te 3 przymiotniki najlepiej ją określają. Bardzo tylko bym się chciała upewnic co do tej wyrazistości (upewnic , bo niestety nie widziałam ją jeszcze w roli, gdzie to miało znaczenie). Coś mi mówi podskórnie, że to będzie mogła byc niesamowicie wyrazista postac, sprawdzająca się zwłaszcza w rolach złych osób, gdize potrzebna jest świetna technika
venus-in-furs - Pon Sty 30, 2012 12:29 pm
Kasia G napisał/a: | venus, ale na Święta wiosny jest jeszcze sporo biletów - wprawdzie nie najtańszych ale są. |
Widocznie się słabo rozejrzałam, zaraz to naprawię
Ali napisał/a: | Ale wracając do Warszawy i „Deszczy” Pastora, pisałaś Sagittaire: „ że w wyobraźni publiczności rola Tchnienia jest już nierozerwalnie kojarzona z Rubim Pronkiem, który tańczył ją wprost genialnie” i „ciężkie zadanie mają wszyscy tancerze, którzy się jej podejmą” |
Właśnie jeszcze co do tego: zanim to zobaczyłam, Popow mi bardzo "leżał" w tej roli wizualnie, bo i wzrost ma dostojny , i urodę słowiańską, i zależało mi, żeby go zobaczyć w tej roli, jednocześnie bałam się o jego technikę, mając w pamięci, co wyprawiał na Bajaderze, jak się połamał w Chopinie (oczywiście, każdemu może zdarzyć się kontuzja, jednak widok tancerza tańczącego z połamaną stopą bardzo zapada w pamięć), jak się potykał w Weillu. Na szczęście nie miałam racji - bez filozofowania i roztrząsania szczegółów, był po prostu świetny. I bardziej łapał za serce niż Pronk. Mam nadzieję, że już mu tak zostanie
Ali - Pon Sty 30, 2012 5:01 pm
venus-in-furs napisał/a: | ...co wyprawiał, ...jak się połamał, ...jak się potykał w Weillu |
A fe! Venus, tak się nie pisze o kimś, kto „był po prostu świetny” i "łapał za serce". Miarkujcie słowa koleżanki!
venus-in-furs - Pon Sty 30, 2012 6:07 pm
Ali napisał/a: | venus-in-furs napisał/a: | ...co wyprawiał, ...jak się połamał, ...jak się potykał w Weillu |
A fe! Venus, tak się nie pisze o kimś, kto „był po prostu świetny” i "łapał za serce". Miarkujcie słowa koleżanki! |
Kiedy niestety tak było. W co teraz ciężko uwierzyć!
Ali - Pon Sty 30, 2012 7:18 pm
Ale, że się połamał? Bardzo brzydko to zabrzmiało. Przecież to był groźny wypadek, który artysta okupił podobno paromiesięczny leczeniem...
venus-in-furs - Pon Sty 30, 2012 7:26 pm
Nie chciałam, żeby brzydko zabrzmiało, poza tym rozwinęłam to też i nie miałam żadnych nieładnych intencji, chciałam tylko podkreślić, że jak dotąd był to dla mnie ktoś, o czyj występ nie można było raczej być spokojnym.
Sagittaire - Pon Sty 30, 2012 8:06 pm
Byłaś na spektaklu, na którym się uszkodził? O matko - to chyba najgorsze, co człowieka moze spotkac. Jak kilka godzin przed, to będzie zastępstwo, a tak to co biedny człowieku robic - chyba sie zabic - tanczyc nie mozna, zejsc nie mozna. Straszna sytuacja. A jak wyszedł z niej? Pociągnął do końca?
venus-in-furs - Pon Sty 30, 2012 8:30 pm
Byłam, byłam, uszkodził się jakoś na początku i pierwszy akt przebrnął, ale widać było, że się męczy, mimo tego, że trzymał tak zwaną pokerową twarz i starał się jak mógł. W drugim akcie zmienił go Yaroshenko. Jakiś miesiąc później widziałam go na widowni (na "Tańczmy Bacha" chyba), to miał stopę w gipsie. Porozmawiałam z nim chwilę, nie pamiętam dokładnie, co mówił, ale miałam wrażenie, że jest mu głupio za ten wypadek - co oczywiście jest nieuzasadnione z naszej perspektywy.
Kasia G - Pon Sty 30, 2012 8:43 pm
no, fakt że kontuzja w trakcie spektaklu to straszna sprawa - pamiętam okropny wieczór kiedy to Klaudiusz Paradziński w finale "Komix-komedii nieszczęśliwie upadł i miał okropna kontuzję kolana - dosłownie w ostatnim takcie muzyki przy opadającej kurtynie... brrrr
Sagittaire - Pon Sty 30, 2012 10:25 pm
Jej to jak wyjęte z koszmaru. Jaką trzeba miec wytrzymalosc, zeby nie dac poznac po twarzy bólu i tanczyc dalej. A zdarzys sie moze każdemu - tak jak w czasie prób tak i w czasie spektaklu - tyle, ze w czasie spektaklu to najgorszy koszmar chyba.
Ali - Wto Sty 31, 2012 6:59 pm
venus-in-furs napisał/a: | Porozmawiałam z nim chwilę, nie pamiętam dokładnie, co mówił, ale miałam wrażenie, że jest mu głupio za ten wypadek. |
Sama więc widzisz jak niestosowne było pisać, że "się połamał" w "Chopinie". Zabrzmiało to wyjątkowo lekceważąco i niesprawiedliwie. Zresztą widzę, że to rozumiesz i zakończmy już te żale. Mnie też się wydaje, że Sergey Popov to chłopak i tancerz wyjątkowej kultury osobistej i skromności, o pięknych "princowskich" warunkach zewnętrznych, które tak wspaniale "grają" na przykład w "Deszczach" Pastora. A te jego "wpadki" mogą przecież wynikać jedynie ze stresu, tremy i wyjątkowego poczucia odpowiedzialności, aby nie zawieść Ciebie Venus, mnie i wszystkich innych podczas przedstawienia.
Kasia G - Wto Sty 31, 2012 7:10 pm
może nie debatujmy tu również co "nam sie wydaje" na temat osobowości, skromności i innych walorów duchowych tancerzy (którychkolwiek), bo są to - o ile nie zna sie danego tancerza osobiście - domysły nieuprawnione i brane z sufitu lub wyłacznie z wrażenia scenicznego i wyglądu - czyli zupełnie niemiarodajne Dyskutujmy o walorach scenicznych, wyrazie, technice, ujmującej prezencji jesli wola, i i tym, jakie wrażenie na nas dany tancerz/tancerka robi - w kwestiach tanecznych wyłącznie. Bo inaczej pójdziemy w plotki
Ali - Wto Sty 31, 2012 7:27 pm
Kasia G napisał/a: | może nie debatujmy tu również co "nam sie wydaje" na temat osobowości, skromności i innych walorów duchowych tancerzy (...) Bo inaczej pójdziemy w plotki |
Debatujmy, a przynajmniej je dostrzegajmy, bo to te walory właśnie są podstawowym budulcem pogłębionej interpretacji roli, takiej czy innej. Bezduszny kołek – nawet o doskonałej technice - nigdy nie będzie prawdziwym baletowym księciem, bo ta jego bezduszność zawsze daje o sobie znać. I nie ma to nic wspólnego z plotkami, to widać gołym okiem.
Sagittaire - Wto Sty 31, 2012 7:34 pm
Ktoś kiedyś mówił, że nie ma złych tancerzy, sa tylko tancerze źle obsadzani. Sergiej ukończył najlepsza szkołę na świecie, jest dobrze rozciągnięty, ładnie wykonuje pojedyńcze elementy i jest z pewnoscią wiele ról, w których świetnie wychodzi np w Deszczach, w Romeo i Julii, w Chopinie itd. Natomiast - mówię to bez złośliwości - jest też kilka ról ciężkich kondycyjnie, w których nigdy sobie nie radził np ów Solor. Dlatego, aby nie robic mu krzywdy, nie powinien byc w niektórych rolach obsadzany i tego mojego zdania będę bardzo bronic mimo, że widzę że ten tancerz ma swoje zalety.
PS a piekny jest, a do tego świetnie wypada na zdjęciach - moim zdaniem najlepszy plakat PBN to Kurta Weilla z S.Popovem. Do tego na filmach z nim i w wywiadach widac dużą grację i umiejętnosc robienia bardzo dobrego wrażenia - on ma w sobie cos takiego arystokratycznego.
Kasia G - Wto Sty 31, 2012 7:35 pm
niech mój brak komentarza bedzie komentarzem - nie pisze tu konkretnie o Popovie czy jakimkolwiek konkretnym tancerzem, ale moge Cie Ali zapewnić że to w rzeczywistości zupełnie tak nie wygląda i nijak sie ma jedno do drugiego (tzn zycie dostarczyło mi na to wystarczających przykładów). Nie chodzi mi o to, że z zasady tancerze sa tacy czy owacy, tylko, że kreacja artystyczna w balecie, zwłaszcza klasycznym czasem nie musi iśc w parze z żadna duchowością i walorami osobowości To tak, jakbys zakładał że np. projektant pięknych ubiorów musi też miec piękną i głęboką duszę ale to juz straszliwy off top więc sama sobie daję po łapkach
Ali - Wto Sty 31, 2012 7:49 pm
Sagittaire napisał/a: | on ma w sobie cos takiego arystokratycznego. |
Ot co! Zgadzam się w pełni, i to jest jego bezcenny walor. Reszta to kwestia wytężonej pracy nad techniką...
Kasi G. przykład z projektantem nie był jednak najlepszy. Nie będzie też dobry z kompozytorem, pisarzem, malarzem, czy reżyserem teatralnym. Może bardziej - z aktorem, choć temu pomaga tekst autorski. Tancerz buduje rolę z samego siebie, więc wszelkie jego walory duchowe stają się dla niego naturalnym budulcem, środkami jego wyrazy artystycznego.
Sagittaire - Wto Sty 31, 2012 8:01 pm
Ha ha Ali - ostatnio zgadzam się z Tobą w zatrważającej wręcz ilosci zdań, ale tutaj mam podobne odczucia jak Kasia - niestety może byc tancerz niezwykle uduchowiony, który w życiu okaże się niski i pospolity. Ostatnio przecwiczyłam to na przykładzie jednej moje ulubioonej tancerki, która była właśnie nie tyle nawet techniczna, ile miała niesamowita zawsze duchowosc, ktora z niej 'prześwitywała" na scenie, a okazała sie ot pospolitą aktoreczką w życiu prywatnym....
ale to tak na marginesie, bo to już jest straszny off.
Ali - Wto Sty 31, 2012 10:30 pm
Współczuję Wam Kasiu G. i Sagittaire tych złych doświadczeń, zawodów, zranień? Potraktujcie to może jako ostrzeżenie, aby nie zbliżać się zbytnio do swoich baletowych bożków i bogiń, nie tracić bezpiecznego dystansu, bo nigdy nic nie wiadomo. Znacznie bezpieczniej kiedy wzruszają nas z daleka.
Sagittaire - Wto Sty 31, 2012 11:24 pm
Nie przesadzajmy z tym zbliżaniem i współczuciem, bo to nie o to tutaj chodzi. Jak się mocno żyje baletem, to pewne rzeczy wychodza i to nie ma nic wspólnego z angażowaniem się w uwielbienie i widzeniem w tancerzach bogów poza tańcem - bo to by była jakaś forma głupoty. Kasi chodziło, jak przypuszczaam, o to tylko, że czasem bywa, ze ktos jest na scenie uduchowieniem wyższej duchowości, a w życiu prywatnym jest urealnieniem wielkiej przeciętnosci i przeciwnie - ktoś na scenie może byc bardzo przeciętny, a w zyciu może byc rewelacyjnym kolegą. Chodziło o to, zeby nie wyciągac wniosków o ludizach po ich bytności na scenie, bo to bywa zwodnicze, nawet jak się wydaje, ze jesteśmy dobrzy w tych interpretacjach.
Ale to juz wielki off - nie wiem,c zy nie do wyciecia.
offtop zostawiam bo ciekawy i ku przestrodze choc to raczej w przypadku profesjonalnego zajmowania się baletem jest nieuniknione za to apeluje o powrót do głównego wątku i zaraz sama wymysle ku temu jakis asumpt
Ali - Pią Lut 03, 2012 10:36 pm
Sagittaire napisał/a: | czasem bywa, ze ktoś jest na scenie uduchowieniem wyższej duchowości, a w życiu prywatnym jest urealnieniem wielkiej przeciętności i przeciwnie... |
Święta prawda Sagittaire, często tak bywa, wiec jak najdalej od scenicznych boginek i bożków poza sceną. Bezpieczniej nie przekraczać tej cienkiej granicy między sztuką i życiem, by nie tracić złudzeń.
Sagittaire - Sob Lut 04, 2012 12:48 am
Złudzenia to mają głupcy. Można spokojnie byc baletowym pasjonatem, oceniając to co się widzi tylko w kategoriach sztuki i nie miec żadnych złudzeń. nie widze problemu.
Ale istotnie masz racje, że lepiej nie przekraczac granicy - tylko w innym znaczeniu -ale to juz nie na temat.
venus-in-furs - Pon Lut 06, 2012 11:43 pm
Nie mogę się zdecydować, którego dnia iść na Bajaderę, zależy mi na pewno, żeby zobaczyć Popowa-Solora, ale reszta obsady już taka jasna dla mnie nie jest.
10 lutego wygląda tak:
Nikija - Maria Żuk
Solor - Sergey Popov
Gamzatti - Svetlana Siplatova (po raz pierwszy w roli)
Wielki Bramin - Sergey Basalaev
Złoty Bożek - Maksim Woitiul
Radża - Robert Bondara
Magdawieja - Paweł Koncewoj
A 12 tak:
Nikija - Maria Żuk
Solor - Sergey Popov
Gamzatti - Marta Fiedler
Wielki Bramin - Sergey Basalaev
Złoty Bożek - Vladimir Yaroshenko
Radża - Adam Kozal
Magdawieja - Paweł Koncewoj
Główny punkt niezdecydowania polega na tym, że chciałabym zobaczyć jednocześnie Jaroszenkę i Siplatovą, a muszę się zdecydować na jedno z nich. No i nie wiem.
Pewnie skończy się tak, że nie pójdę wcale.
Sagittaire - Wto Lut 07, 2012 12:18 am
Ja bede 11 II na obu, a jakbym mieszkała w Warszawie, to bym poszła we wszystkich dniach-chocby po to, zeby byc na bieząco kto w jakiej jest formie.
Natomiast jakbym musiala koniecznie wybierac miedzy 10 a 12, to 10 II bez z miejsca bym wybrała. Po pierwsze Maksim jest, w mojej opinii, najlepszym bożkiem (chociaz nie widziałam w tej roli Jaroshenki, a on może byc też znakomity w tej roli akurat- no ale co do Maksa to jest pewne, oczywiste i ma sie jak w banku świetny występ), po drugie osobiście całkowicie nie trawię M.Fiedler w roli Gamzatti, więc z jej powodu bym odpusciła (mimo, ze znam osobę, która profesjonalnie zajmuje sie tancem i M.Fiedler w tej roli ceni- więc moja subiektywna ocena nie jest żadnym wyznacznikiem).
Natomiast co do Popova to bym sie jakoś szczegolnie nie ekscytowała nim jako Solorem. On w roli Tchnienia zawsze wypadał raczej dobrze, wiec to ze od jesieni sie udoskonalił w roli, jaka mu zawsze"leżała" w żadnym stopniu nie ma znaczenia dla tego, że z Solorem sobie nie radzi. Cud, z tego co wiem, zaden się nie wydarzył w tym zakresie. Generalnie on, jak pokazują niektóre spektakle, w niektórych rolach jest bardzo dobry (+ moim zdaniem ma wielki, niewykorzystany jeszcze do końca talent komiczny) ale obsadzając go w rolach, które nie są dla niego nie dosc, ze traci spektakl, to jeszcze on sam. Dlatego osobiście na prawdę nie rozumiem w jakim celu sie kontynuuje tą obsadzanie Popova w roli Solora.
venus-in-furs - Wto Lut 07, 2012 12:37 am
Sagittaire napisał/a: | po drugie osobiście całkowicie nie trawię M.Fiedler w roli Gamzatti, więc z jej powodu bym odpusciła |
Hmm, no i ja jakoś też nie uwielbiam
Sagittaire napisał/a: | Natomiast co do Popova to bym sie jakoś szczegolnie nie ekscytowała nim jako Solorem. |
Nie ekscytuję się, tylko, jak już pisałam, ciekawa jestem, czy sobie poradzi, szczególnie, że już raz go w tej roli widziałam. Ale rzeczywiście, obsadzanie go w tej roli przecież już któryś raz jest co najmniej ryzykownym pomysłem. No ale nie będę niczego krytykować, jeżeli nie zobaczę.
Ali - Wto Lut 07, 2012 12:42 am
venus-in-furs napisał/a: | Pewnie skończy się tak, że nie pójdę wcale. |
To zła decyzja, więc jak musisz wybierać - Sagittaire na rację - idź na Siplatovą, to będzie jej pierwszy duży debiut w Warszawie. Ale też wpadnij na spektakl z nowym Złotym Bożkiem, ja na Twoim miejscu - jeśli nie na cały spektakl - to przyszedłbym tylko na trzeci akt z Bożkiem i wyprosił "wpuszczalskich" aby Cię wpuścili bez biletu. Mnie chyba by nie wpuścili, ale zapalonej Venus pewnie ulegną.
Sagittaire - Wto Lut 07, 2012 8:43 am
Ewentualnie przyjdź na III akt w sobotę wieczorem - ja najprawdopodobniej będę musiała wyjść po drugim, więc oddam Ci mój bilet
venus-in-furs - Wto Lut 07, 2012 8:10 pm
Ojej, to byłoby super, ale okoliczności są takie, że do późnej niedzieli muszę zostać w mojej rodzinnej miejscowości. Wiedziałam, że ta Bajadera może nie wypalić
Kasia G - Wto Lut 07, 2012 9:28 pm
ja tez będę na dwóch w sobotę, moze da mi sie być na piątkowej - opowiemy
venus-in-furs - Nie Lut 12, 2012 12:48 am
Nie chciałam roztrząsać na Facebooku, bo to mogłoby być niezręczne, ale ciekawa jestem kwestii "nie-Solora" ;>
Ali - Nie Lut 12, 2012 1:02 am
venus-in-furs napisał/a: | ciekawa jestem kwestii "nie-Solora" ;> |
Nie sypiasz Venus? Nie wiem o którym myślisz? Ale jeden był PRAWIE-Solor, a drugi zadecydowanie TAK-Solor. Ale o tym może innym razem.
venus-in-furs - Nie Lut 12, 2012 1:34 am
Sypiam w późniejszych godzinach ;>
A wpadło mi w oczy ostatnio cytowane przez Ciebie określenie - nie jestem jego autorką, i czekam na rozwinięcie.
Kasia G - Nie Lut 12, 2012 9:42 am
wiem, chodzi o moje ujecie kreacji Popova w roli Solora. O dziwo - tym razem był gorszy aktorsko, a lepszy technicznie, ale niestety nadal niedobry Nadal najbardziej kuleje partnerowanie, co w Bajaderze jest kluczowe, bo to dwa duże pas de deux, z Gamzatti i Nikiją, w których w dużej mierze tancerka zależy od partnera, mniej by mnie martwiły w połowie nieudane wariacje, bo sa bardzo trudne, a Popov o ile czasem bardzo ładnie skoczy, to nie zawsze ładnie spadnie (że tak żartobliwie zrymuję). W 1 akcie pieknie zaczał swoją wariacje trzema wysokimi skokami z batteries, ale potem już było gorzej, tradycyjnie najsłabiej wypały soki po kole. W 2 akcie jeszcze słabiej technicznie, w 3 pogubił sie w scenie z Gamzatti i duchem Nikiji, ale to drobnostka. Bardziej przeszkadzało mi słabsze aktorstwo - cos zabrakło tej "arystokratyczności" o której pisały dziewczyny - może to kwestia skupienia na sprawach technicznych. Ale szerzej rozpisze się niebawem, jak znajdę chwilę. Yaroshenko zdecydowanie był juz prawe, prawie Solorem, tzn. gdyby nie pare problemów technicznych był by nim "pełną gębą". Maks - wiadomo - był wczoraj znakomity, choc widziałam go już w tej roli w o jeszcze "oczko - dwa" wyższej formie, ale to niuanse
venus-in-furs - Nie Lut 12, 2012 1:13 pm
Ech, szkoda. Chociaż nie powiem, że się tego nie spodziewałam. A jak tam Siplatova?
Ali - Nie Lut 12, 2012 3:58 pm
Kasia G napisał/a: | Ale szerzej rozpisze się niebawem, jak znajdę chwilę. |
Wreszcie zrozumiałem Wasze zaszyfrowane oceny warszawskich Solorów. O ile się nie mylę to owym NIE-Solorem Kasi G. jest w Waszej ocenie Sergey Popov. Vladimir Yaroshenko stał się teraz dla Kasi prawie PRAWIE-Solorem, a byłby nim „pełną gębą” gdyby nie... Tymczasem Maksim Woitiul zajmuje niewzruszoną pozycję lidera, czyli TAK-Solora, bo generalnie był „znakomity”, tyle że o „oczko-dwa” w niższej formie, „ale to niuanse”. Przypomina mi to bardziej kategorie oceny sportowców, łyżwiarzy lub skoczków narciarskich, aniżeli artystów teatru baletowego w ich rolach scenicznych, ale rozumiem - to tylko skrótowe i ogólne wrażenia.
O Waszym NIE-Solorze nie będę się wypowiadał, bo go tym razem nie oglądałem. Dwóch pozostałych widziałem i chyba Was zaskoczę, a zwłaszcza Kasię. Otóż dla mnie tym TAK-Solorem był wczoraj Yaroshenko, a dawno nie oglądany w tej roli Woitiul (nic mu nie ujmując z Kasinej „znakomitości”) wydaje mi się teraz PRAWIE-Solorem. I aby nie być gołosłownym, wkrótce postaram się uzasadnić swój punk widzenia... jak znajdę chwilę.
venus-in-furs - Nie Lut 12, 2012 9:12 pm
E tam zaraz kategorie oceny. Skoro ma się porównanie, to się porównuje, dotyczy to każdej dziedziny życia, a oceny Kasi są przecież pozbawione złośliwości i innych takich. No właśnie, uzasadniajcie i rozpisujcie się
Ali - Nie Lut 12, 2012 10:19 pm
venus-in-furs napisał/a: | Ech, szkoda. Chociaż nie powiem, że się tego nie spodziewałam. |
Więc poszedłem go dzisiaj obejrzeć, dla Ciebie Venus - Sergeya Popova, ale też sprowokowany przez Kasię G., która w piątek - jak widzę - wyszła z teatru z obrazem NIE-Solora, pełna zastrzeżen. Nie wiem jak było w piątek, ale dzisiaj całkiem dobrze. Była bezbłędna interpretacja aktorska roli, było znacznie lepiej z technicznym wykonaniem niż pisała Kasia i było bardzo dobrze z partnerowaniem - zwłaszcza pięknej i smukłej jak nigdy, bardzo lirycznej jak przystało na tę rolę i pewnej technicznie Marii Żuk w partii Nikii. Żałuj Venus, że się nie wybrałaś.
venus-in-furs - Nie Lut 12, 2012 11:18 pm
Maria Żuk moim zdaniem jest świetna zawsze i wszędzie. Owszem, żałuję, że się nie wybrałam (zatrzymały mnie sprawki rodzinne 70 km od stolicy), szczególnie teraz mając Wasze dwie różne relacje ;]
OlgaBulkov - Pon Lut 13, 2012 12:55 pm
Ali: Byłam, widziałam - Maria Żuk, faktycznie, zjawiskowa
Kasia G - Pon Lut 13, 2012 4:17 pm
Ali, moje uzasadnienie oraz inne wrażenia po-bajaderowe tu: http://www.naczubkachpalc...adera/#more-115
Ali - Pon Lut 13, 2012 10:00 pm
venus-in-furs napisał/a: | Maria Żuk moim zdaniem jest świetna zawsze i wszędzie. |
To bardzo piękne, że ją akceptujesz z taką wielką dozą zaufania. Rolą Nikii z pewnością na to zasłużyła. Ale "świetna zawsze i wszędzie"? Byłbym jednak ostrożniejszy, bo w sztuce różnie to bywa...
Ali - Pon Lut 13, 2012 10:03 pm
Tak, tak, Kasiu G., czytałem już relację pani Katarzyny Gardziny-Kubały z trzech ostatnich „Bajader” i muszę przyznać, że podzielam wiele z jej opinii oraz wniosków. Broniłby tylko Sergeya Popova, którego oglądałem w niedzielnym przedstawieniu, kiedy było chyba znacznie lepiej niż przeczytałem. Można by oczywiście podjąć dyskusję na temat szczegółów tych ocen, ale mniejsza o to. Obiecałem jednak tutaj wytłumaczyć się z mojego punktu widzenia na interpretację roli Solora. A zatem... będzie tego trochę więcej:
Zacznijmy może od tego, kim jest Solor w tej parahinduskiej baśni i w balecie Mariusa Petipy. Według libretta jest „szlachetnym wojownikiem” żyjącym w królestwie okrutnego Radży, a nawet „najszlachetniejszym wojownikiem w całym kraju”. Nie jest więc wojowniczym żołnierzem jak Spartakus, ani zadufanym w sobie dowódcą jak Krassus. Nie jest także beztroskim uwodzicielem jak hrabia Albrecht, ani rozpieszczonym przez matkę marzycielem jak książę Zygfryd, ani też porcelanowym kawalerem jak książę Désiré. W ogóle nie jest żadnym księciem, być może stałby się nim po udanym ślubie z Gamzatti...
Jest więc Solor wojownikiem, jednym z wielu na dworze Radży. Z pewnością najmężniejszym, a może nawet zasłużonym w walce z wrogiem. Jednak tym co go wyróżnia według librecistów jest właśnie owa „szlachetność”, a więc? Zapewne jakaś szczególna prawość i uczciwość, skromność i prostota, może jakaś wyjątkowa wrażliwość na cierpienie innych, z pewnością wrodzona elegancja i emanujące dobro.
Ale baśniowy Solor jest także atrakcyjnym młodzieńcem, wrażliwym na urodę kobiet i wzbudzającym ich żywe zainteresowanie. W pierwszym obrazie baletu spotyka się z tancerką świątynną Nikiją i nawet jej „przysięga wieczną miłość”. Ale kiedy poznaje księżniczkę Gamzatti – tak to widzą libreciści – „jest oszołomiony jej urodą” i „nie może się oprzeć urokowi” córki Radży. Nie ma on jeszcze wtedy zielonego pojęcia o skutkach knowań zazdrosnego Bramina, ani potem o tajemnym spotkaniu zaborczej Gamzatti z zakochaną Nikiją, ani tym bardziej o zbrodniczej intrydze Radży, prowadzącej do fizycznego wyeliminowania konkurentki córki. Zaszczycony propozycją małżeńską Radży (pewnie nie do odrzucenia), ale też zaślepiony urodą jego córki, Solor zapomina niestety o Nikii i bez skrupułów zaręcza się z Gamzatti, a nawet ochoczo i radośnie tańczy z nią jeszcze wielkie zaręczynowe pas d'action. Refleksja nachodzi go dopiero pod wpływem miłosnej skargi tanecznej Nikiii, a wyrzuty sumienia – po oskarżeniu Radży i Gamzatti przez umierającą Nikiję, czyli pod sam koniec trzeciego obrazu. Tak jest w baśni i w libretcie baletu, a jak to bywa na naszej scenie? Tam wiele zależy od obsady roli Solora.
Maksim Woitiul jest znakomitym tancerzem, więc przez szacunek dla niego można, a nawet należy podjąć polemikę na temat rozumienia tej roli. Dlatego właśnie nie będę ukrywał swoich wątpliwości. W moim odczuciu jego Solor ma niestety niewiele wspólnego ani z charakterem tej postaci, ani też z przypisanymi jej przemianami wewnętrznymi. Jest po prostu bardzo jednowymiarowy aktorsko – nazbyt „książęcy” i skupiony na technicznym wykonaniu tańca. Może dlatego już w pierwszym obrazie postrzegam go jako zajętego wyłącznie samym sobą. Wkracza buńczucznie, ostry, władczy i wyniosły. Nawet wtedy, gdy pozostaje już sam, nie sprawia na mnie wrażenia zakochanego, który wybiera się na tajemne spotkanie z umiłowaną. Jego taniec z Nikiją przy świętym ogniu pozbawiony jest autentyzmu i uczuciowości, a on sam wydaje się zajęty raczej rzeźbieniem formy swojego tańca – w istocie bez zarzutu. W drugim obrazie, wchodzi do pałacu Radży jak książę udzielny, a potem przez cały czas jest jakby nieobecny – bardziej jak Zygfryd w pierwszej części balowego aktu „Jeziora”. Nie widzę, aby Gamzatti zrobiła na nim „oszałamiające” wrażenia, a powinienem to odczuć, gwarantuje mi to libretto baletu. Jest wobec niej oschły i obojętny. Nie łapie z nią najmniejszego kontaktu podczas kilkuminutowej gry w szachy, traktuje ją lekceważąco, nie reaguje jej gesty, nie współpracuje z innymi partnerami, którzy grają swoje role jak je napisano. Nie zauważyłem pani Katarzyno tych „ukradkowych spojrzeń w stronę Wielkiego Bramina i swej ukochanej, chwil roztargnienia i wewnętrznego rozdarcia w obecności obu kobiet, drobnych gestów budujących postać” – może były one zbyt „ukradkowe” jak na scenę Teatru Wielkiego i dlatego mało komunikatywne? Zauważyłem faktycznie owo jego (nieuzasadnienie tu jeszcze) „roztargnienie”, trwające przez cały drugi obraz. Podobnie zachowuje się w trzecim obrazie – począwszy od przejścia z narzeczoną pod baldachimem, aż po wielkie pas d'action, w którym tańczy niemal idealnie, ale sam dla siebie; świetnie partneruje, ale bezdusznie, jakby tańczył z manekinem. Nie tak chyba miało być z Solorem i jego stosunkiem do Gamzatti w „Bajaderze”. On przecież „nie może się oprzeć jej urokowi”...
Można by tak dalej analizować interpretację roli przez Maksim Woitiula, ale nie chcę przynudzać swoimi wrażeniami, które nie poprawiły się niestety w dalszych aktach. W Królestwie Cieni brak mi było u jego Solora głębokiej skruchy i lirycznego uniesienia – przy nienagannym wciąż wykonaniu technicznym tańca. Dopiero w akcie świątynnym ów monotonny wizerunek aktorski bohatera zbiegł się wreszcie z sensem akcji, tyle że wtedy nie sprawił już na mnie żadnego wrażenia.
Chciałbym być dobrze zrozumiany. Wysoko cenię Maksima Woitiula jako artystę, chociaż ostatnio bardziej w wyrazistych rolach dramatycznych (czasem nawet komicznych) aniżeli w lirycznych. Czasem myślę sobie, że jest już nimi z lekka znudzony? A tymczasem Solor jest wybitnie liryczną partią baletową. Wymaga nie tylko idealnej techniki tańca i partnerowania, ale też nieskazitelnej sylwetki, regularnych rysów twarzy, autentyzmu przeżyć scenicznych, szlachetności gestów, zachowań, spojrzeń i mimiki, ale nade wszystko duszy – słowem, idealnych warunków i talentu tancerza typu noble. Osobiście, wszystko to zauważam obecnie właśnie we Vladimirze Yaroshence, a jego najnowsza interpretacja roli Solora (nie pozbawiona jeszcze pewnych uchybień technicznych młodego tancerza) utwierdza mnie jedynie w takim przekonaniu. I to by było na tyle.
PS.
Dla jasności dodam, że dostrzegam oczywiście w baletach klasycznych wagę jakości wykonania technicznego każdej partii, ale nie traktujmy tancerzy jak cyrkowców. Dla mnie balet to nie tylko ilość i precyzja piruetów, fouettes, grand jetes i innych efektownych ewolucji. One są ważne, często nieodzowne, i mają być wykonane czysto (a jeszcze lepiej po mistrzowsku), aby cieszyć oko widza. Ale kreacja baletowa to także wiele innych, bardziej subtelnych elementów, które składają się na wartość solisty i wykonania. To odpowiednie warunki zewnętrze, dogłębne zrozumienie roli, talent aktorski, muzykalność, interpretacja ruchowa, charakter, dusza..., nie wspominając już o autentycznej charyzmie, którą Pan Bóg obdarza niestety rzadko i jedynie swoich prawdziwych wybrańców.
Sagittaire - Pon Lut 13, 2012 10:30 pm
Ali to wszystko racja, ale jak Solor nie jest w stanie poprawnie wykonac żadnej pelnej wariacji, to przykro mi, ale ja tego nie kupuję. Balet to nie taniec robotów i wazne sa również inne czynniki i tu masz rację, ale tam gdzie zaczynają się rażące błędy, tam kończy się tolerancja.
Popov niestety tych rażących błędów robi zbyt duzo i to bez komentarza juz zostawię (z każdym słowem Kasi sie zgadzam w tym zakresie, wiec nie bede dublowac jej tekstu).
Yaroshenko ma ogromny potencjał, ale też robił w sobotę rano sporo błedów (on z kolei gorzej zaczynał i lepiej kończył wariacje przy czym psuł niemal zawsze piruety). Do tego aktorsko ma jeszcze słabą twarz, choc sie rozwija w dobrym kierunku. Przykro mi ale jak widze Solora, króty nie był w stanie zakręcic do końca poprawnie piruetów, to jakoś nie moge zapomniec o całym swiecie i dac sie poniesc akcji. To jest balet narodowy co zobowiązuje. Pewne błędy są tutaj dla mnie po prostu nie do przejscia.
To tak jakby czytac piękny tekst i co jakiś czas wyłapywac błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Tekst ładny, ale nie ma się co oburzac jak ktoś powie, ze 6 by za to nie postawił. Idąc tropem tekstu - też mniej drażni błąd ortograficzny u ucznia, a bardziej u nauczyciela czy dziennikarza. Tak samo i tutaj - jak mi zatańczyłby jakiś I solista poznański tak jak Yaroshenko to ok, ale jak to tańczy I solista ON w spektaklu, gdzie bilety sa 3 razy droższe to można oczekiwac 3 razy lepszego spektaklu i wtedy błędy rażą.
dla mnie osobiście prawdziwie lirycznym tancerzem jest w chwili obecnej jedynie Gabdullin i jego kreacja Solora jest dla mnie osobiście najlepsza w Warszawie. Kiedys jak tańczył w Bolshoj to pisano o nim, ze to jest tancerz, który ma taki liryzm, jakiego w obecnych czasach jest juz mało. Do tego on nie robi błędów- a nawet jeżli to na zasadzie wpadki a nie serii powtarzających się wpadek jednej po ddrugiej.. Dlatego ubolewam, ze niestety w bloku Bajader warszawskich nie zatańczył on swojej najlepszej warszawskiej roli ani jednego razu.
Ali - Pon Lut 13, 2012 11:47 pm
Sagittaire napisał/a: | Ali to wszystko racja... |
Dzięki Sagittaire za zrozumienie dla moich racji. Ja także rozumiem Twoją argumentację, zwłaszcza tę cenową. Ale pewnie nadal będziemy się różnić w odbiorze baletu. Ty pozostaniesz bezwzględna w egzekwowaniu technicznej doskonałości, a u mnie już zawsze będzie inaczej, bo cytując poetę „czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”.
Ale tak było chyba od zawsze, wystarczy sięgnąć do polskich archiwów. Byli u nas tacy, którzy cenili kiedyś Marię Krzyszkowską za jej bezduszną sprawność techniczną, gdy inni ubóstwiali Olgę Sawicką za jej niebiański liryzm i nieporównywalną wrażliwość sceniczną. Ale za to wszyscy razem byli zachwyceni Stanisławem Szymańskim, który tańczył jak nieziemski elf choć nigdy nie wykonał prawidłowo żadnej klasycznej pozycji i ewolucji technicznej.
Też uważam Roberta Gabdullina za świetnego tancerza. I wiem, że Nikołaj Bojarczykow (w Permie, a nie w Bolszom) uważał go za jednego z najlepszych rosyjskich tancerzy lirycznych, mówiąc to w kontekście roli Romea. Jest nim bez wątpienia. Ja bym jednak nie zawężał tak jego emploi. To fakt, że tańczył z powodzeniem wszystkie romantyczne i klasyczne partie liryczne, niektóre już także w Warszawie, ale mnie jeszcze bardziej zainteresowałby jako Basilio, Konrad, czy Escamillo. Myślę, że to tancerz uniwersalny w całym tradycyjnym repertuarze, może być świetny we wszystkich tych rolach.
Sagittaire - Wto Lut 14, 2012 8:51 am
Był też krytyk z Moskwy ale nie pamiętam teraz nazwiska- zresztą nie widizałąm tego tekstu, bo mi o nim powiedział mój znajomy z Rosji. Ten gosc, o którym piszesz jest podany na strnie ON-mi chodziło zawsze o inną osobę.
Gabdullin jak najbardziej jest tancerzem, który się sprawdza w wielu rolach i jest wszechstronny. Mi chodziło o to (moze niedokładnie sie wyraziłam), ze spośród tancerzy PBN to Solora Gabdullin tańczy moim zdaniem najdoskonalej, bo Maks rzeczywiście czasem wykonuje to tak jak napisałeś jeśli chodzi o oceny poza techniczne (choc i tak go w tym lubię, ale nie tak jak Gabdullina).
Ali - jestem ostatnią osobą, która widzi tylko technikę o czym świadczy chociażby fakt, że nie trawię większości tancerek z Bolshoy, gdize stawia się właśnie, w odróznieniu od Marinki, na stronę techniczną. Ale jeżeli chodzi o te błędy, które wyżej wspomniałąm, to są to podstawy. Oprócz tego sprawa kluczowa - wskazani przez ciebie tancerze nie mają takiej charyzmy, która by mogła rozgrzeszać ich błędy kardynalne. Gdyby mieli, to OK, bo dla mnie tancerz to nie sama technika- wspomnę np o tym, że patrząc globalnie najbardziej obsypany przeze mnie kwiatami tancerz nie ma techniki ani jak Gabdullin, ani jak Yaroshenko nawet -ale ma taki ogień w oczach i potrafi tak człowieka zahipnotyzować charyzmą, że nawet jakby się przewrócił na scenie, to to by nic nie zmieniło w moim odbiorze. To jest dla mnie ważniejsze niż wszystko inne ale żeby tak oceniac to ta charyzma musiałą by być w wysokim stopniu.
Pomijając arystokratycznego Popova (którego technika dyskwalifikuje całkowicie od tańćzenia Solora - zresztą gdyby tak nie było to by dostawał role tego typu w Marince a nie wegetował tam) to Yaroshenko nie ma takiej charyzmy, żeby mogła przyćmić niedostatki techniczne. Aktorsko Yaroshenko jest bardzo niedoskonały. Jego mimika twarzy pozostawia wiele do życzenia. Zresztą dziwi mnie rozgrzeszanie Yaroshenki w imię innych rzeczy, bo dla mnie i wszystkich osób, z którymi dane mi było rozmawiać, a które go widza z kilka razy na miesiąc jest oczywistym, ze to artysta, który aktorsko i wyrazowo mocno kuleje i ratuje go właśnie technika - dlatego ma takie znaczenie jak mu wyjdzie źle.
Kasul - Wto Lut 14, 2012 1:50 pm
Ekh-em,a widział ktoś może Svetlanę Siplatovą jako nową Gamzatti?
Powiedziałabym już dawno co myślę na temat Popova w roli Solora, ale nie umiałabym być w tej ocenie wystarczająco obiektywna.Wydaje mi się jednak ,że gdy my patrzymy na balet nieuchronnie widzimy błędy techniczne, natomiast z punktu widzenia osoby NIE związanej z baletem,przy wspaniałym oddaniu się roli (jak w przypadku owego Solora)każdy błąd zostaje po prostu..za kulisami.Niewidoczny.
Ach, tak tak, pani Żuk była naprawdę niesamowita.Szczególnie dobre wrażenie wywarło na mnie adagio w "cieniach"
Kasia G - Wto Lut 14, 2012 6:00 pm
Sagittaire dobrze to ujęła: balet, jak by się nie wczuwać w role i nie zachwycać interpretacją aktorską roli to przede wszystkim mistrzowski taniec (nie mylic z cyrkowymi sztuczkami). Jesli tancerz/tancerka nie daje rady wykonać większości przewidzianych w roli "ewolucji" to trudno się i jej/jemu i widzowi skupic na postaci (nawet jesli widz połowy niedociągnięc nie widzi). To tak jakby śpiewak operowy od czasu do czasu "wycinał koguty" ale poza tym był wspaniałym Radamesem, Don Jose czy madame Butterfly... Jedno z drugim jest niestety powiązane i ja po prostu nie potrafię zachwycić się nie do konca udolnym tancerzem, jesli widzę jego błędy. Zresztą - tu chyba najbardziej się róznimy Ali - ja nie żądam od baletu (zwłaszcza klasycznego, XIX -wiecznego, tak przecież wystylizowanego) az tak dogłębnej prawdziwości psychologicznej i osobowościowej, jak to co napisałeś odnośnie Solora. Co do detali to trudno mi sie dopatrzeć w interpretacji Maksa owej wskazanej przez Ciebie obojętności, czy skupienia na sobie (ewentualnie na prawidłowym wykonaniu partii) bo właśnie owo wykonanie generalnie nie nastrecza mu trudności, nie widac wahania czy "skupienia" na technice. A co do radości i miłości wrażanej w pierwszym tancu przy świętym ogniu, to własnie specjalnie siadam w 3-4 rzędzie na Bajaderze, zeby napawać się nimi płynącymi z twarzy Solora - Maksima i Nikiji - Saszy. Zresztą w poprzednim układzie Solor - Maks i Nikija - Milewska było to tak samo widoczne, urocze i wspaniałe. Podkreślę tylko, ze Yaroshenko tez to podczas swego debiutu miał i potrafił pokazać i dlatego tak bardzo mi sie podobał (w odróżnieniu od swoich poprzednich kreacji). zatem - technika plus wyraz dla mnie daja pełnie dobrego wykonania, choć potrafie tez docenić poszczególne elementy przy brakach na innym polu i wtedy oddzielam jedno od drugiego. Natomiast kwestie odbioru emocjonalnego postaci przez róznych widzów i ich wyobrażeń tego JAKI Solor jako postac powinien być nie podlegają dyskusji, dalatego tez na tym polu nie zamierzam sie spierać.
PS. owca - ja na blogu napisałam sporo o występie Siplatovej i nawet już mi sie za to dostało choć wydaje mis ie ze na tle ocen moich kolegów i koleżanek z forum i spoza forum, z którymi rozmawiałam na spektaklu to oceniłam ją całkiem pozytywnie
Ali - Wto Lut 14, 2012 7:38 pm
Kasia G napisał/a: | tu chyba najbardziej się różnimy Ali - ja nie żądam od baletu (zwłaszcza klasycznego, XIX -wiecznego, tak przecież wystylizowanego) aż tak dogłębnej prawdziwości psychologicznej i osobowościowej, jak to co napisałeś odnośnie Solora. |
Tak, tu się różnimy. Bo ja oczekuję tej prawdy psychologicznej i to kategorycznie. Dzięki niej właśnie niektóre z tamtych baletów przetrwały w repertuarze, wciąż zjednują serca widzów i poruszają do głębi. Nie tylko dzięki walorom choreografii – zmienianej i szlifowanej bezustannie przez następne lata. Nie tylko dzięki walorom tańca – wzbogacanego technicznie i modelowanego latami przez wielkie osobowości. Nie tylko dzięki muzyce – poza Czajkowskim miernej na ogół, choć melodyjnej, itd.
Jak wszystkie baśnie, tak one także trwają i porywają wciąż nowe pokolenia swoją uniwersalną i wielowarstwową prawdą psychologiczną, stale wzmacnianą, twórczo wydobywaną, a czasem nawet uwspółcześnianą przez dzisiejszych realizatorów. Dlatego zachowują prawo do obecności w repertuarze teatrów baletowych. Inaczej przepadłyby w niepamięci jak setki innych głupawych baletów XIX-wiecznych.
Ali - Wto Lut 21, 2012 9:41 pm
Kasia G napisał/a: | Sagittaire dobrze to ujęła: balet, jak by się nie wczuwać w role i nie zachwycać interpretacją aktorską roli to przede wszystkim mistrzowski taniec... |
Dedykuję obu Paniom dla przemyślenia słowa duńskiego tancerza i choreografa Kennetha Greve'a (twórcy poznańskiego "Jeziora łabędziego") zanotowane w "Glosie Wielkopolskim":
"W jednym z wywiadów powiedział Pan, że najważniejsze są oczy tancerza.
- To prawda, bo zapewniają kontakt między publicznością a tancerzem. Technika jest ważna, ale bez emocji nie ma sztuki".
Kasia G - Sro Lut 22, 2012 9:04 am
alez w tym punkcie się absolutnie zgadzam - dlatego sztuka jest dla mnie całość przekazu - sprawne narzędzie i przekazywane emocje. Rzeczywiście, nawet nie gesty a oczy zreszta w dobrym tańcu klasycznym kierunek spojrzenia tez jest okreslony - "oczy tez tańczą"
Ali - Sro Mar 07, 2012 10:50 pm
Kasia G napisał/a: | "oczy też tańczą" |
Tam tańczą, a przynajmniej powinny, a tu zerkają z niepokojem: gdzież podziała się Kasia G.?
Bo tymczasem ogłosił PBN:
Po "Święcie wiosny" w niezwykłej choreografii Wacława Niżyńskiego z 1913 roku, Polski Balet Narodowy włączy do swojego repertuaru kolejne wielkie dzieło choreograficzne XX wieku. To "Syn marnotrawny" w choreografii George'a Balanchine'a z muzyką Siergieja Prokofiewa, stworzony w 1929 roku dla Baletów Rosyjskich i przywołany ponownie do życia przez samego Balanchine'a w 1950 roku dla New York City Ballet, a następnie rozpowszechniony w tej wersji przez najsłynniejsze zespoły świata. Balet Balanchine'a nie był niestety dotąd prezentowany Polsce, jedynie po samą partyturę Prokofiewa sięgnęła kiedyś Opera Bałtycka (1963), realizując ją w choreografii Janiny Jarzynówny-Sobczak.
Prace nad polską premierą "Syna marnotrawnego" Balanchine'a prowadzi z zespołem PBN amerykański artysta Paul Boos, wychowanek Szkoły Baletu Amerykańskiego i były tancerz New York City Ballet. Od 1992 roku jest on jednym z firmowych baletmistrzów nowojorskiej Fundacji George'a Balanchine'a, która posiada i chroni prawa do spuścizny po wielkim choreografie. Realizował już jego balety m.in. w Teatrze Maryjskim w Sankt Petersburgu, Teatro alla Scala w Mediolanie, Holenderskim Balecie Narodowym, Joffrey Ballet, Operze Lipskiej, K-Ballet w Tokio i z kilkoma zespołami amerykańskimi.
Premiera w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej odbędzie się 14 kwietnia 2012 roku w ramach wieczoru baletowego "Opowieści biblijne". Dekoracje i kostiumy odtworzone zostaną jak wszędzie według projektów słynnego francuskiego malarza Georgesa Rouault, a Orkiestrę Opery Narodowej poprowadzi Jakub Chrenowicz.
Sagittaire - Czw Mar 08, 2012 8:22 am
Cóż polityka obsadowa ON i puszczanie tak wielu spektakli w 3-4 obsadach powoduje, że trzeba być na premierze, bo tylko w ten sposób człowiek ma gwarancję, że zobaczy gwiazdy. Ja mam bilety na dwa pierwsze spektakle - w razie czego oddal jeden jak już pojawią się obsady.
Kasia G - Pią Mar 09, 2012 11:43 am
Kasia G przestała posiaac wolne srodki na uczęszczanie do teatru za własne pieniądze i poszła do pracy, zatem nie zawsze może sobie pozwolic na "bywanie". Co do zapowiadanej premiery to akurat Syn marnotrawny średnio mnie podnieca - fajnie, ze go zobaczymy, ale dla mnie to troszke obiekt muzealny, który warto znac, ale może nie oglądac raz po raz. Nie ma tego wdzieku i walorów co inne prace choreografów dla Ballet Russes z tego okresu (oczywiście moim zdaniem). Natomiast zawsze ciesze się na nowe prace polskich współczesnych choreografów, bo nasi twórcy niezbyt czesto maja okazje do zrobienia czegos nowego a tu i Wesołowski, i Przybyłowicz Z niecierpliwością oczekuję premiery
Sagittaire - Pią Mar 09, 2012 12:02 pm
Kasia G napisał/a: | fajnie, ze go zobaczymy, ale dla mnie .... nie ma tego wdzieku i walorów co inne prace choreografów dla Ballet Russes z tego okresu (oczywiście moim zdaniem). |
Uważam dokładnie tak samo. Z prac Balanchine wiele rzeczy bym chętniej obejrzała. Zawsze fajnie jak są premiery, tancerze tańczą, przyjeżdżają dobrzy choreografowie (tu z NYCB!!!!!), ale żebym tak przeżywała tę premierę (jak nadchodzącą w Łodzi....) to nie mogę powiedzieć z czystym sercem.
Ali - Pią Mar 09, 2012 11:07 pm
Kasia G napisał/a: | akurat "Syn marnotrawny" średnio mnie podnieca - fajnie, ze go zobaczymy, ale dla mnie to troszkę obiekt muzealny, który warto znać, ale może nie oglądać raz po raz. Nie ma tego wdzięku i walorów co inne prace choreografów dla Ballet Russes z tego okresu... |
Muzealny? Podobnie jak "La Sylphide", "Giselle", "Bajadera", "Śpiąca królewna", "Les Syphides" i im podobnie. Muzea są jednak nieocenioną wartością, opoką kultury. Mnie więc "podnieca" zapowiedź tej premiery i będę wracał na ten spektakl, aby studiować arcydzieło Balanchine'e w najdrobniejszych szczegółach i obserwować jak sobie radzą z tą wielką rolą tytułową nasi tancerze - po Lifarze, Nuriejewie, Barysznikowie..., słowem po najsłynniejszych tancerzach XX wieku.
A co do wdzięku? On, zwłaszcza XIX-wiecznym balecie , to pewien walor (do dziś dla wielu), wyprany jednak na ogół z głębszej myśli. W repertuarze zespołu Diagilewa chodziło jednak o coś więcej. Na scenę baletową wkraczały nowe idee, silniejsze emocje, uniwersalne problemy, eksperymenty formalne, rozmaite próby teatru tanecznego... A wszystko to legło później u podstaw baletu współczesnego. "Syn marnotrawny" jest właśnie jednym z pierwszych i wybitnych tego rodzaju osiągnięć, obfitujących na przyszłość w znaczące następstwa w światowej choreografii. To jeden z korzeni współczesnego teatru baletowego, a balet polski - oderwany od tych korzeni - błąkał się przez lata po bezdrożach...
Więc rzeczywiście, "fajnie, że go zobaczymy" i będziemy mogli jednak na niego wracać.
Kasia G - Sob Mar 10, 2012 9:56 am
nie no, jasne, "muzealny" było tu pewnym skrótem myslowym - nie odbiera mu to wartości, ale po prostu nie porusza mnie emocjonalnie (a przecież Tobie Ali o te emocje i wzruszenia, czucie i wiare, przeciez chodzi). No więc nie znajduje tego w Synu marnotrawnym - przynajmniej gdy go oglądam na V, tak jak np. nie odnajduje tego w Legendzie o Józefie - z tego samego okresu. Oczywiście też w tym kontekscie nie chodziło mi o "wdzięk" baletowy - klasyczny czyli elegancje, lekośc ruchu, urok i powiewnośc, tulko o "wdzięk" czyli to co porusza. Tak rozumiany wdziek ma Święto wiosny, Popołudnie Fauna, Pietruszka, czy Trójkątny kapelusz... ale Syn marnotrawny nie. Co nie zmienia faktu że ciesze się, ze i z tym dziełem warszawska publiczność ma okazje poznac się na zywo, warszawscy tancerze zatańczyć, acz wieksze oczekiwania wiążę z nieznanymi bo dopiero tworzącymi sie baletami polskich choreografów w tym samym wieczorze
Ali - Sob Mar 10, 2012 8:02 pm
Cytat: | ...po prostu nie porusza mnie emocjonalnie (a przecież Tobie Ali o te emocje i wzruszenia, czucie i wiare, przeciez chodzi). No więc nie znajduje tego w Synu marnotrawnym... |
Jak to? Jest tam nieodpowiedzialna ucieczka z domu rodzinnego, poszukiwanie banalnych wrażeń, skręt na tzw. złą drogę, pochopne zaufanie przypadkowym kolesiom spod budki z piwem, bezmyślne poddanie się bezdusznej i wyrachowanej bogini seksu, zdrada przyjaciół, zatracenie się w pijaństwie i zabawie, utrata wszelkiego dobytku, a wreszcie samotność, opamiętanie, skrucha i... powrót do domu, a tam - ojcowskie miłosierdzie i wybaczenie. Ileż w tym wszystkim wzruszeń, emocji, "czucia i wiary" właśnie!
Cytat: | ...acz wieksze oczekiwania wiążę z nieznanymi bo dopiero tworzącymi sie baletami polskich choreografów w tym samym wieczorze. |
A tu racja, to zawsze godne uwagi i życzliwego zainteresowania. Też tak mam.
Kasia G - Nie Mar 11, 2012 7:10 pm
Ali, ale właśnie mnie nie porusza przypowieść, bo nie porusza tez - o dziwo - muzyka mojego ulubionego Prokofiewa, i taneczny język, którym jest to opowiedziane - nie wiem dlaczego, jakies wydaje mi sie to płaskie i nie-moje, jak oleodruk. No taka stylistyka. To troche tak, jakbym usiłowała Ci wytłumaczyć dlaczego mnie nie porusza symfonia Beethovena - choc "tyle tam emocji i uczucia" - a na mnie nie działa
Ali - Sro Mar 14, 2012 7:14 pm
Kasia G napisał/a: | ...mnie nie porusza symfonia Beethovena - choc "tyle tam emocji i uczucia" - a na mnie nie działa |
Hmmm... Rozumiem, że nie Beethoven, pewnie bardziej Czajkowski. Ja chyba też tak wolę. Ale na tego nietypowego Balanchine'a popatrz jednak na żywo i świeżym okiem. Ileż tam prostych, a doskonałych pomysłów tanecznych i inscenizacyjnych, jakież oryginalne, przemyślne (przewrotne rzekłbym) wykorzystanie techniki klasycznej w tym jego typowo ekspresjonistycznym balecie. Myślę, że w teatrze - wypełniony żywą ekspresją tancerzy - robi on jednak większe wrażenie niż na szklanym ekranie. Poczekajmy więc, może się przekonasz...
venus-in-furs - Wto Maj 29, 2012 3:52 pm
Jest już repertuar na przyszły sezon. Dużo Dziadków do orzechów, że tak powiem Nie mogę się doczekać na Sen nocy letniej.
I jeszcze...
http://www.teatrwielki.pl...onth=11&kid=995
Kasia G - Wto Maj 29, 2012 8:57 pm
i jeszcze plany na kolejne sezony: Zielony stół, Jezioro łabędzie, Don Kichot (!!!), nowy Romeo i Julia.... hura, hura, hura
venus-in-furs - Sro Maj 30, 2012 8:21 pm
Kurta Weilla już chyba nigdy nie zobaczę
Kasia G - Czw Maj 31, 2012 6:57 am
ma byc coś w rodzaju suity tańców z Wailla włączone w wieczór kameralny na małej scenie
venus-in-furs - Czw Maj 31, 2012 10:45 am
Niby pocieszenie, ale jednak nie to samo.
Ali - Czw Cze 14, 2012 8:50 pm
Jadą z "Weillem" do Finlandii, i z "Greenem" także...
http://www.teatrwielki.pl...wy/nowosci.html
venus-in-furs - Czw Cze 14, 2012 9:10 pm
Weill, Green i Finlandia. Wszystko, co wielbię w jednym miejscu i obyło się beze mnie, no co za życie.
eventail - Pią Cze 15, 2012 5:30 pm
a czy ktos sie moze wybiera za godzine na "Persone"? jestem bardzo ciekawa waszych opinii o tym bo to w sumie jeden z niewielu spektakli, ktory jest stworzony przez jednego z tancerzy PBN
Ali - Pią Cze 22, 2012 10:45 pm
venus-in-furs napisał/a: | Weill, Green i Finlandia. Wszystko, co wielbię w jednym miejscu i obyło się beze mnie, no co za życie. |
... a do tego poszło im całkiem nieźle, a nawet jeszcze lepiej - o ile dobrze rozumiem tę fińską recenzję
http://www.liikekieli.com/archives/3662
|
|