www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Taniec przez całe życie?

coppelia - Czw Kwi 13, 2006 2:48 pm
Temat postu: Taniec przez całe życie?
Taniec jest bardzo ważnym elementem w moim życiu. Teraz nie wyobrażam sobie, żeby skończyć trenować, czy przerwać to co zaczęłam od małego dziecka.
Jakie jest Wasze podejście?

małgo... - Czw Kwi 13, 2006 3:15 pm

ja też od poczatku to wedziałam....i tak już pozostanie...mam nadzieje że ta pasja nigdy nie zgasnie.
Nena - Czw Kwi 13, 2006 3:27 pm

Jestem pewna, że w przyszłości będę dbała, by moje doświadczenie baletowe z młodości przetrwało, będę starała się utrzymać rozciągnięcie, formę, figurę...

No i chciałabym, by taniec stał się moim zawodem ;)

klara - Czw Kwi 13, 2006 3:37 pm

tez bym chciala, teraz porzadnie sie wyszkolic, potem gdzies do teatru, a potem juz po zakonczeniu kariery moc dalej kontynuowac swoja pasje do baletu
czekoladka - Czw Kwi 13, 2006 3:39 pm

ja oczywiscie tez tak uwazam ze taniec bedzie obecny w calym moim zyciu i nie tylko :wink: nie ma dla mnie wiekrzej pasji i radosci z tego co robie :lol:
śnieżka_balerina - Czw Kwi 13, 2006 3:48 pm

JA też uważam że balet jest całym moim życiem. NIe wyobrażam sobie skończyć z tym. Najchętniej poszłabym teraz na taką pożądną lekcje bo już nie moge wytrzymać!! Czemu już dzisiaj nie ma baletu??!!!
Nena - Czw Kwi 13, 2006 4:41 pm

Wydaje mi się, że takie pogaduchy to na PM dziewczyny ;)

Chciałabym tańczyć przez całe życie... Niestety za te 20-30 lat mięśnie, kości będą już nie te co teraz :D Trzeba korzystać z młodości :D

śnieżka_balerina - Czw Kwi 13, 2006 4:43 pm

też tak myśle jak już będę starsza to będę chodzić dla własnej przyjemności na jakieś zajęcia baletowe
raisa - Czw Kwi 13, 2006 9:26 pm

Tak, trzeba korzystać z młodości. Też chce by balet nie był pewną sztuką odrywającą mniejszą role w moim życiu ale właśnie żeby był całym moim życiem (właściwie i tak już teraz jest całym życiem i sposobem na życie :D ). Moje siostra mi ciągle mówi, że za pare lat balet znudzi mi się i popsuje mi życie. Jak będę już starsza i tak nie oderwe się ob baletu. A może będę choreografką? Kto wie?
.:tutu:. - Czw Kwi 13, 2006 10:22 pm

Ja, gdybym miala taka sznse cofnelabym sie w czasie i poszla do OSB. Ale niestety takowej nie ma wiec musze zadowolic sie moimi zajeciami. ( ktore wprost uwielbian, zeby nie bylo :P ) Jestem pewna ze gdybym wybrała "baletowa" droge zycia, taniec nie znudzilby mi sie nigdy. 8)
just_me - Czw Kwi 13, 2006 11:25 pm

Mam takie same odczucia, jak .:tutu:. . Gdybym mogła cofnąć czas, moje życie wyglądało by teraz zupełnie inaczej. Chociaż wiem, że moja przyszłość raczej nie będzie związana z tańcem, to zrobię wszystko, by zajmował balet zajmował w nim sporą część.
sfra - Czw Kwi 13, 2006 11:31 pm

A ja nie chciałbym cofnąc czasu, jestem zadowolony z tego, ze mogę podziwiać tancerzy i rozkoszować się tym co prezentuą, od czasu do czasu samemu coś pląsając. Nie chciałbym chodzić do OSB, gdyż miałem okazję poznać jak wygląda praca tancerza i nie ukrywajmy, ze to co widzimy na scenie jest tylko odrywaniem kuponów od tego co się zrobiło wcześniej (od tych litrów potu wylanych na sali prób, od tych chwil rozpaczy i przeszywającego bólu). Jest to krótki, często niewdzięczny (szczególnie w Polsce) zawód , ale jakże piękny i pożądany...
Nena - Pią Kwi 14, 2006 9:43 am

No cóż, z pewnością chciałabym chodzić do OSB, ale... jestem i tak przekonana, że los się do mnie uśmiechnął, że chodzę do SOB, że jestem zdrowa i mam predyspozycje do baletu, a z mojego Ogniska wychodzą naprawdę znakomite tancerki. Czuję się tam spełniona i jestem pewna, że jeśli tylko się postaram, wyjdą ze mnie 'ludzie' ;)

Nie zamieniłabym moich zajęć za nic na świecie :)

małgo... - Pią Kwi 14, 2006 11:36 am

no właśnie nie trzeba chodzić do OSB aby być dobrym tancerzen lub tancerką......jezeli systematycznie sie pracuje...to będą efekty
Czajori - Pią Kwi 14, 2006 12:34 pm

Był moment w moim życiu, kiedy nie miałam nic wspólnego z tańcem...i strasznie tęskniłam! Hasło "balet" od razu wzbudzało emocje, tak jak wszelkie filmy, artykuły itp. Wróciłam więc przy pierwszej możliwej okazji :) Moja pasja do tańca przetrwała próbę czasu i mam nadzieję, że nadal tak będzie :)
aankaa_baletnica=) - Pią Kwi 14, 2006 1:19 pm

Dla mnie też balet jest sensem życia Coppelio :D
Ja chyba nie chciałabym iśc do OSB... (a i tak bym sie nie dostała :mrgreen: ) Zresztą nie wiem... może bym i chciała, ale nie jest mi to napewno koniecznie. Jest mi dobrze tak jak jest. Mamy super klase, super panią i super zajęcia (klasyka..). Więc jest ok. Trzeba sie tylko starac i może coś z mojego tańczenia kiedyś będzie. Nie chce żeby w przyszłości balet był moim jedynym zajęciam... ale chce żeby był zajeciem, chciałabym kiedyś gdzieś tańczyc...<marzenia> :D

Tranquility - Pią Kwi 14, 2006 3:21 pm

uważam, że zamykanie się w pudełku o nazwie 'balet' jest niezdrowe... jest wiele innych wartości, które to właśnie powinny być sensem życia... taniec to niestety nie wszystko... ważna jest też miłość, czy przyjaźń...
śnieżka_balerina - Pią Kwi 14, 2006 4:05 pm

MOże i mówisz prawde ale gdyby wszyscy ludzie tak myśleli teraz nie byłoby takiech mistrzów pozatym każdy myśli inaczej. Ja kocham balet i tym chce się zająć.
Maron - Pią Kwi 14, 2006 4:31 pm

Tranquality napisał/a:
uważam, że zamykanie się w pudełku o nazwie 'balet' jest niezdrowe... jest wiele innych wartości, które to właśnie powinny być sensem życia... taniec to niestety nie wszystko... ważna jest też miłość, czy przyjaźń...


Tranq ale to nie chodzi o to by izolować się baletem od ludzi!! wręcz przeciwnie - jak jest się tancerzem to się ich więcej poznaje... a chyba każdy normalny człowiek główną pasją ma inne hobby np. powiedzmy lubi malować, zwiedzać czy nawet gotować!! a to się przecież po części z tańcem łączy... :D
za przyjaźń można zawierać z każdym z naszego otoczenia (tyle że trzeba chęci obu stron, ale to też sie tyczy np. seksu czy miłości, ale to nie do tego temat :lol: ). takim przyjacielem może być przecież nawet kolega z zespołu tanecznego. a nawet jeśli nie jest tancerzem to prawdziwy przyjaciel pozostanie przy tobie, a z kolei miłość - nie rdzewieje... :D trzeba je tylko pielęgnować. ;)

Tranquility - Pią Kwi 14, 2006 5:46 pm

pytanie było o cały sens życia... dlatego napisałem, że jeśli dla kogoś taniec jest sam w sobie jedynym sensem życia to mu współczuję... :roll: :lol:
Ewa - Pią Kwi 14, 2006 6:30 pm

Jeżlei ktoś zajmuje sie baletem ,,na poważnie", niewiele ma czasu na inne sprawy. Taka jest klasyka - albo calkowiecie sie oddajesz, albo figa z makiem. Chociaż zgadzam się z Tranquality, ze jest wiele innych rzeczy, którymi warto się zająć. Ale przypadku tancerzy wszystko mieści się w baletowym światku - życie towarzystkie i sprawy zawodowe, egzystencjalne. (ło, jakie trudne słowo :wink: )
Maron - Pią Kwi 14, 2006 7:16 pm

hmm, Tranq, jeżeli dla kogos taniec jest sensem życia to znaczy że taniec mu daje wszechobecną radość, potrafi godzinami siedzieć na sali baletowej by ćwiczyć do znudzenia kolejne kroki, wie że chce to robić przez całe życie...
każdy kto kocha to co robi, powie że to jest jego sens życia, ale wątpię że nie może bez tego czegoś żyć (bo to już jest fanatyzm... :roll: )

aankaa_baletnica=) - Pią Kwi 14, 2006 7:19 pm

no nie wiem... ja nie potrafiłabym życ bez baletu... To byłoby straaaaaszne! Teraz nawet jak jest przerwa świąteczna i nie mamy zajęc to mnie czegoś brakuje... Tęsknie za baletem....
Maron - Pią Kwi 14, 2006 7:43 pm

tylko tak się mówi... niektórzy muszą się pogodzić z odejściem od baletu/tańca na zawsze.
nie twierdzę że nie kochasz baletu na tyle mocno, ale myślę że sobie byś nie odebrała życia, gdybyś miała ogromne problemy zdrowotne.

rozumiem co do Anny Pawłowej, która wolała umrzeć niż przestać tańczyć (pleuritis - zapalenie opłucne), no ale ona już miała z 50 lat!! oddała tańcowi to co miała i co potrafiła oddać. oddała swoje życie tańcowi... wolała umrzeć niż nigdy więcej nie tańczyć. w sumie łatwo zrozumieć dlaczego - medycyna była wtedy bardzo słaba, więc i tak by było źle i tak by było nie dobrze... :(

z kolei Wacław Niżyński. człowiek był przecież "troche" niezrównoważony...
http://www.niniwa2.cba.pl/nizynski.htm
(pozatym tak się czasem zastanawiam jak on trafił do tego psychiatryka...)

pewnie mnie zjecie po tym poście :P (dać serniczka na deser? ;))

Marysia W - Pią Kwi 14, 2006 8:08 pm

Taniec jest moim życiem, ale kocham też robić inne rzeczy. Balet jest ważny, ale ważniejsza od niego jest moja rodzina, jej zdrowie... oprócz baletu piszę opowiadania, wiersze, dużo czytam, uprawiam róznego rodzaju sporty... nie można się odgradzać barierą od wszystkiego, co nie jest związane z tańcem, bo to jest po prostu niedorzeczne. :roll:
Pozdrawiam

Maron - Pią Kwi 14, 2006 8:19 pm

ba. NIEMOŻLIWE.
małgo... - Pią Kwi 14, 2006 9:35 pm

...najwazniejsza jest miość....do tańca ,do innej osoby....tak więc sensem życia dla mnie jest to co kocham.....i kogo kocham
.:Odylia:. - Sob Kwi 15, 2006 10:45 am

dla mnie jest jedynym sensem...dlatego gdy go nie ma -nie ma mnie a raczej chciałabym żeby mnie nie było (interpretacja dowolna) :roll: :(
gonia - Sob Kwi 15, 2006 1:06 pm

ja balet bardzo kocham, ale on nie ma żadnej przyszłości w moim wypadku... ale kto się tym przejmuje ;) ? mam nadzieję, że zawsze będę go kochała, i że zawsze będę miała ochotę potańczyć... ale (tak jak pisała Marysia W ) też uważam, że od baletu ważniejsza jest rodzina- więc gdy będę musiała zrezygnować z baletu na rzecz rodziny- zrobię to. ale chyba do końca życia będę lubiła chociaż trochę potańczyć... bo takiej przygody jak balet się nie zapomina
Bajaderka - Sob Kwi 15, 2006 3:36 pm

U mnie balet zajmuje ogromną część w życiu, w sercu. Ja żyję baletem, ale nie można też przesadzać, przynajmniej ja tak uważam, wszystko powinniśmy robić w granicach rozsądku. Nie można żyć samym baletem, a nóż coś kiedyś nie wyjdzie, trafi się poważna kontuzja i trzeba przestać tańczyć, nie ma wyjścia. Zawsze wtedy trzeba mieć jakąś drugą drogę życia, którą wybierzemy sobie wcześniej, myślę, że musimy w jakiś sposób zabezpieczać sobie przyszłość.

Oczywiście- wiążę swoją przyszłość z baletem, chce robić coś w tym kierunku, chciałąbym tańczyć w jakimś teatrze, chociaż w corps de ballet..
Dla mnie balet jest czymś, przez co mogę wyrazić swoje uczucia, emocje... mogę wyrzucić z siebie żal, smutek, złość... i zawsze tym będzie.
Ale muszę się liczyć z tym, że kiedyś może mi się przydarzyć coś przykrego i nie bedę mogła tańczyć. Przeciez nie odbiorę sobie wtedy życia- ba, byłabym do tego zdolna, ale po co to robić? Przecież jeśli nie tańczymy możemy oglądać i podziwiać innych. To też jest piękne. A tego nam nikt nie odbierze.

małgo... - Sob Kwi 15, 2006 4:53 pm

no tak jeżeli przydaży sie jakaś kontuzja to nici z naszego tańczenia.....dlatego mam inna pasje w życiu oprucz balet , choć po części są związane....Fotografia....kocham to ...a robienie zdjec baletnicą jest cudowne....apropo szukam modelki???... :D :D
Nena - Sob Kwi 15, 2006 5:13 pm

To ja baaardzo chętnie :P Ale trochę niefotogeniczna jestem :P

Ja niestety nie mam żadnych specjalnych pasji poza tańcem... Ale lubię śpiew, języki obce... Więc jeśli coś by się stało i nie mogłabym tańczyć, na pewno bym się załamała, ale żyłabym dalej i szukała innej pasji :)

Maron - Sob Kwi 15, 2006 5:25 pm

ale co by było gdybyś dostała tej kontuzji w wieku 20-kilku lat?
Nena - Sob Kwi 15, 2006 6:04 pm

Myślę, że w końcu po jakimś czasie bym się z tym pogodziła... Nie miałabym wyboru ;)
Jest jeszcze wiele rzeczy do robienia.

Ale nadal mam nadzieję, że taka kontuzja się nie przydarzy i będę jeszcze długo, długo cieszyć się baletem :)

Kasia :)) - Sob Kwi 15, 2006 6:11 pm

balet przez cale zycie bedzie moja pasja jednak nie zawsze bede tanczyc. gdybym miala lepsze predyspozycje to moze wiazalabym z tym jakas przyszlosc, chociazby jako dodatek. ale nie mam i trudno. teraz dodali nam 4 lata baletu w klasie repertuarowej, moze potem jeszcze cos doloza. nie wiem jednak czy bedac na studiach poradzilabym sobie jeszcze z baletem.
jesli trzeba bedzie zrezygnowac, to zrobie to, mimo ze z wielkim bolem. znajde sobie inne zajecia, na pewno rowniez warte uwagi i oddania sie im, tylko ze bedzie ich mniej.
bo z tego co wiem teraz mamy 8godzin tygodniowo baletu (lekcyjnych) i wszyscy narzekaja ze jest za malo (nauczyciele), wiec pewnie nam doloza...
nie wiem kiedy przekrocza granice, a mam nadzieje ze tego nie zrobia.
ale jesli, bede gotowa zrezygnowac... jednak z samego tanca nigdy calkowiecie nie zrezygnuje. przeciez sa nawet jakies zajecia dla doroslych ;)

aankaa_baletnica=) - Sob Kwi 15, 2006 9:17 pm

Właśnie dlatego, że zawsze może zdażyc sie cos przykrego (kontuzja) i pozatym baletnicą mozna byc do jakiego czasu i jeszcze ja nie jestem jakos szczególnie uzdolniona to może chciałbym wiązac przyszłośc z baletem, ale częściowo. Oprócz tego chciałbym isc na studia i miec jakiś normalny (chodzi o to że nie tymczasowy) zawód.
małgo... - Sob Kwi 15, 2006 9:55 pm

no właśnie studia sa bardzo ważne...ale nie przestane tańczyć , a jak juz będę nie chce powiedzieć stara to będę uczyc takie małe dzieciaczki ja sie stoi na releve i takie tam.....
Tranquility - Nie Kwi 16, 2006 12:20 am

i tutaj pojawia się pytanie, czy z baletem (tudzież tańcem) naprawdę wiążemy swą przyszłość? jedni tak, inni nie... dobrym rozwiązaniem, ale i potwornie trudnym, jest połączenie nauki, np. na jakiejś uczelni wyższej, z tańcem w celu zdobycia wykształcenia i jakiś perspektyw na ewentualną pracę w innym zawodzie niż tancerz... takie swojego rodzaju zabezpieczenie.
just_me - Nie Kwi 16, 2006 4:35 pm

Masz rację Tranq, ale sam napisałeś, że to niezwykle trudne. Większość, która nie ma pewności, że uda jej się znaleźć pracę w zawodzie tancerza, pewnie wybierze naukę. Takie wybór wiąże się z ogromnymi konsekwecjami.
aankaa_baletnica=) - Nie Kwi 16, 2006 7:06 pm

Ja bym chciała zrobic tak jak mówi Tranq... ale narazie jeszcze mam dużo czasu... Więc nie musze sie tak mocno nad przyszłością zastanawiac :D
sfra - Nie Kwi 16, 2006 9:22 pm

Już coraz bardziej ogólnikowo się tutaj zrobiło. Temat przenosimy więc do Pogadalni, gdzie takie rozmowy o życiu i śmierci bardziej pasują :wink: - s

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group