www.balet.pl
forum miłośników tańca

POGADALNIA - Wasze załamania

Princess Kraehe - Wto Paź 21, 2008 6:15 pm
Temat postu: Wasze załamania
Czy czasami załamujecie się podczas ćwiczeń? Macie problem ze zrobieniem "sznurka" lub innego rodzaju szpagatu? Możesz się pożalić :)
Ja, niestety, o balecie mogę tylko marzyć. Kiedy miałam pięć lat, chciałam być baletnicą. Mama mówiła, że jeszcze za wcześnie. Aż mój wiek osiągnął pełną dziesiątke, karate i jazda konna zapełniły moje życie. Lecz niedawno zobaczyłam balet "Giselle". Wtedy po prostu...rozpłakałam się. Przypomniałam sobie marzenia, w których byłam ja...W pięknej, czarnej tutu, stojąca w pointach...Na balet mama absolutbie się nie zgadza...To mnie właśnie boli.
Zpraszam do zwierzeń, i witam wszystkich:)

Minarei - Wto Paź 21, 2008 7:10 pm

przepraszam,ze robie offtop... ale powiedz mi ,Princess Kraehe, dlaczego Twoja mama nie pozwala spełniać Twoich marzeń ? może nie traktuje tego poważnie ? wytłumaczyłaś jej, że to dla Ciebie bardzo ważne?

co do załamywania się... zdarza mi się czasami wątpić w siebie, zwłaszcza po intensywnym dniu w szkole, kiedy jestem zmęczona i nie mam na nic sił. wtedy nic mi nie wychodzi. Ale tak to jest, kiedy człowiek bierze na siebie strasznie dużo rzeczy, a potem musi wszystkiemu podołać...

Princess Kraehe - Wto Paź 21, 2008 7:46 pm

Mama nie bierze tego poważnie. Mówi, że to mi przejdzie itp. A ja naprawdę bardzo chcę tańczyć. Ona myśli, że zaraz będe miała deformacje, naciągnięte ścięgna, krzywe kolana (chociaż nie wiem, co ma balet do krzywych kolan 0_O). I powiedziałam przed chwilą, że ona już woli złamany nos, niż rozwalone nogi. Kocham karate i jazdę konną, ale balet...chyba bardziej. Niestety, tracę nadzieję.
Dopuszczam do słowa innych baletomaniaków z problemami :)

sasetka2505 - Wto Paź 21, 2008 8:36 pm

jesli mieszkasz w miescie gdzie nie ma szkoły baletowej to trudna droga, bo bardzo trudno jest byc baletnica ,,W pięknej, czarnej tutu, stojąca w pointach". Ale moze zapisz sie na jakies zajęcia, np.tak jak ja raz w tygodniu. A stopy deformuja sie od point, kola trzeba bardzo mocno wykrecać. Na scenie wydaje się to łatwe i przyjemne (i ma się tak wydawac) ale jest to opłacone godzinam ćwiczeń. Nic dziwnego, że mama c nie chce pozwolic, więc pokaż jej, że naprawdę tego chcesz. Dokładnie zaznajom się z teorią i ustal z mamą, że np po roku znów to omówicie. Nie poddawaj się. Nie gwarantuję, że się uda, ale warto spróbować.
ladybird - Wto Paź 21, 2008 8:46 pm

A ja raczej nie podczas lekcji, tylko po lekcji, i to często... :( Na przykład dzisiaj :/ Właśnie wróciłam do domu i mam doła :(
Joanna - Wto Paź 21, 2008 8:48 pm

a ja to chyba jednak mam załamanie permanentne :roll:
no ale cóż, też i tak bywa

Princess Kraehe - Wto Paź 21, 2008 8:56 pm

Byłyśmy raz z mamą na lekcjach baletu, ale jakaś dziewczyna zdjęła pointy, a mama, gdy zobaczyła jej stopy, powidziała że "to jednak nie jest dobrze przemyślana decyzja".
A tak ogólnie co mnie gryzie? Szlag mnie trafia, że jeszcze te 10 stopni zostało mi do szpagatu. Czyli, aby wykopać nogę 10 cm nad głowę, aby zaliczyć na egzaminie (karate) muszę poćwiczyć jeszcze dwa tygodnie. A zresztą naciągnęłam ścięgno, lekarz powiedział, że moje włókna kolagenowe są w fatalnym stanie. Czyli cios poniżej pasa w kwestii Princess Kraehe+balet. Ale walczę :)

Alleoya - Sro Paź 22, 2008 3:57 pm

Może powiem o moich załamaniach. W wakacje, kiedy mój tata pod żadnym pozorem nie zgadzał się na lekcje baletu, miałam totalne załamanie. Sądziłam, że nie nadaję się do niczego, a tymbardziej nie do baletu. Ale po kilku rozmowach tata przekonał się do całej akcji "balet" i nawet cieszył się, że kupiłam nowe pointy :) Wszystko da się załatwić :) i jestem teraz najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Robię to, co kocham, mam kogoś bliskiego mojemu sercu (czyt. chłopaka :) ) i wspaniałych przyjaciół. Nawet mama przyznała, że odkąd chodzę na balet, jestem bardziej uśmiechnięta i bardziej chętna do pomocy. Mam w sobie więcej życia niż wtedy, gdy miałam myśli samobójcze :D a i takie czasy się zdarzały :) pozdro i głowa do góry wszystkim załamanym :!: :D
Rossignol - Sro Paź 22, 2008 4:01 pm

Walcz i nie poddawaj się! Najgorsze, co można w życiu zrobić, to zrezygnować z marzeń... ja to zrobiłam i boli do dzisiaj. Bardzo boli...
fijoletowa - Sro Paź 22, 2008 4:20 pm

co do Rooni. coś w tym jest, taniec dodaje dużej pewności siebie. :D a to widzę po sobie. zresztą samo zdecydowanie 'ide się zapisać' było już wyzwaniem, bo zawsze musiało być tak, że szłam wszędzie z koleżanką. a nikt nie chciał ze mną iść tańczyć. udało mi się zebrać w sobie, bo albo się chce coś osiągnąć, spełniać marzenia, albo wiecznie ciągnąć wszędzie koleżanki.
a co do załamań: jeszcze w lipcu byłam na tyle rozciągnięta, że do szpagatów brakowało mi odobinę, bez problemu byłam w stanie się kłaść na nogach, a teraz przez własną cholerną ambicje, chyba za dużo samozaparcie i chcenie mieć wszystkiego na już, ponaciągałam sobie tak ścięgna, że ledwo mogę się schylić do stóp. :/ i wtedy przychodzi to 'nie dam rady'

Princess Kraehe - Sro Paź 22, 2008 4:44 pm

Załamał mnie dzisiejszy wkręt mamy.
Ona "nie chce mieć w domu anorektyczki" x_X
A czy czasami pomyśli, czego ja chcę?!
(trochę przesadzam z pisaniem w tym temacie-będe miss deprechy)
Mam myśli samobójcze. Jak oglądałam zdjęcia dzieci tańczących balet, to się popłakała, bo pomyślałam, że ja mogłabym tak samo. Ale przez mamę to niemożliwe.

fijoletowa - Sro Paź 22, 2008 5:43 pm

proponuje, usiąść i porozmawiać na poważnie. powiedzieć co czujesz, ale tak bez płaczów i krzyków. moja mama na wiele rzeczy się nie zgadzała (ciągle się nie chce zgodzić na wspinanie po skałach i łażenie po jaskiniach), z tańcem w tym roku było tak samo ( tu argument 'masz mature'), ale poważna rozmowa i tłumaczenie ile to dla mnie znaczy zmieniła jej podejście. twoja z tego co widzę po prostu się boi o ciebie, to normalne. musisz się starać jej wszytsko spokojnie wytłumaczyć i najlepiej przygotować się do rozmowy, bądź też dojść do jakiegoś porozumienia, godzić się na pewne ustępstwa. myśle też, że pokazując, że codziennie ćwiczysz i że to nie jest słomiany zapał są większe szanse że mama w końcu ' się złamie; powodzenia. ;*
przyjaciolka - Nie Lis 02, 2008 5:59 pm

a ja powiem tak - przeczytaj kilka razy to,co napisała sasetka 2505...
baaardzo ważne jest to,abyś umiała skonfrontować swoje marzenia z rzeczywistością.
może to dziwnie zabrzmi,ale na marzenia nie zawsze jest się gotowym, ba! bywa tak,że nas przerastają :-) ZAWSZE należy im się dokładnie przyjrzeć,przeanalizować czy jestem w stanie je zrealizować (w Twoim przypadku - czy masz zdrowie,kondycję? czy jesteś gotowa na ból, jakiego jest mnóstwo podczas ćwiczeń w balecie? czy masz w sobie wystarczająco dużo determinacji,by się nie poddać przy pierwszej przeszkodzie? to droga,która pozornie wydaje się być usłana różami,bo tyle w niej lekkości,wdzięku i łagodności..ale porozmawiaj z dziewczynami na forum ile kolcy im wbiły te "róże" zanim wyszły na scenę i wyglądały tak cudownie jak Ty sobie wyobrażasz siebie...
spokój to podstawa przy podejmowaniu decyzji :)
emocje nie są dobrym doradcą i będą dawały przewagę rodzicom nad Tobą - spokojny,przemyślany dialog więcej da niż krzyki i pretensje,że ktoś staje Ci na drodze do Twego szczęścia :) zwłaszcza,że absolutnie rozumiem obawy Twojej mamy.
Daj sobie czas i obserwuj,co się w Tobie dzieje...wsłuchaj się w swoje serce i pomódl się :)

POWODZENIA!!! :)

Joanna - Nie Lis 02, 2008 6:13 pm

no dobrze, ale jesli chodzi o Princess Kraehe, to tez nie ma co tego demonizowac, bo chyba mowimy o zwyklych zajeciach, a nie zawodowym cwiczeniu, czyli pojsciu do OSB (gdzie faktycznie nie ma przepros - albo sie zgadzasz na bol, wysilek, itp., albo do widzenia)? W przypadku zwyklych zajec pozaszkolnych nie ma takiego rygoru, i to tylko od samego zainteresowanego zalezy, ile bedzie sie przykladal, dawal wysilku, itp. - moze sobie bardziej odpuscic, jak jest za ciezko, jak i z drugiej strony moze duzo pracowac i tez osiagac dobre wyniki, rozwijac sie. Wiec tutaj nie za bardzo rozumiem, czemu rodzice nie chca sie zgodzic - tzn. moim zdaniem stwierdzenie typu 'nied chce anorektyczki w domu', swiadczy raczej o malym rozpoznaniu tematu przez mame - z calym szacunkiem. Nigdzie nie jest napisane, ze balet = anoreksja, to po prostu kolejny stereotyp, zwlaszcza w przypadku zajec dodatkowych, gdzie nie ma takiej presji, a kontrola rodzico nad tym, co dzieje sie na takich zajeciach moze byc wieksza, niz w przypadku szkoly panstwowej, nastawionej na wyksztalcenie do zawodu tancerza.
Balet jak najbardziej moze byc dla kazdego, wcale nie musi oznaczac az takiego bolu i wysilku, jak w przypadku profesjonalistow, czy az tak zniszczonych stop - to jest kwestia wyboru wlasnego, i wlasnych celow, im lepszym chce sie byc, to wiadomo, ze wklada sie w to wiecej wysilku i wiecej poswieca, ale nie jest powiedziane, ze kazdy kto przychodzi na zajecia i staje do drazka, od razu godzi sie na katusze. Nie robi sie w koncu nic ponadto, czego nie usprawiedliwi milosc i pasja do tanca ;) (no, o ile oczywiscie nie trzeba zarabiac tymi nogami na chleb... ale chyba o tym na razie nie mowimy? ;) )

Father - Nie Lis 02, 2008 8:01 pm

Joanna napisał/a:
a ja to chyba jednak mam załamanie permanentne
no ale cóż, też i tak bywa

Joanno ja w to nie wierzę ponieważ z Twojej bytnosci na forum wnioskuje iż jesteś nastawiona na walkę i zaprawiona w bojach. 8)

Joanna - Nie Lis 02, 2008 8:12 pm

Father, jak człowiek musi niemal cały czas udowadniać, że jednak coś tam umie, i jest czegoś wart, itp., to musi być zaprawiony w bojach ;)
Alleoya - Pią Lis 07, 2008 10:05 am

Kolejne załamanie... a raczej Z(a)ŁAMANIE... palucha lewej stopy...

CO jeśli nie będę mogła tańczyć?? Przecież to całe moje życie! Jestem skłócona z połową rodziny, że robię to, co kocham... A teraz się okaże że przez głupią kontuzję nie będę w stanie nawet stanąć na releve... :cry:


godz. 13:59
Po badaniach ortopedycznych lekarz zabronił mi tańczyć. Muszę zrezygnować z baletu. Jestem załamana!... :cry:

dusia - Pią Lis 07, 2008 7:33 pm

Rooni- weim, że może jesteśmy w trochę różnych sytuacjach (nie tańczyłam nigdy klasyki) to ja też miałam złamany paluch, a teraz mogę wszystko...może jak się zrośnie to się okaże, że możesz tańczyć. Trzymam kciuki
Maron - Pią Lis 07, 2008 8:46 pm

pff taki lekarz to głupoty pieprzy, idź do ortopedy zajmującym się sportowcami, tylko ten racjonalnie wytłumaczy jaki jest stan zdrowia i jak to się odnosi do dalszego tańczenia.
Alleoya - Sob Lis 08, 2008 1:10 pm

Byłam u ortopedy/chirurga/traumologa. Powiedział co powiedział. Nawet na wf nie mogę ćwiczyć, a codopiero taniec...

Doszłam do wniosku że się nie poddam i ciągle będę tańczyć bez względu na to, co powiedział jakiś lekarz. Za bardzo kocham balet by go rzucić z byle powodu.

monika - Sob Lis 08, 2008 2:40 pm

zdrowie to nie byle powod;]
ale hm to w sumie tylko palec gorzej gdybys miala cos z kolanem/kostka... tak jak mowila dusia jej sie zrosl i jest ok, poczekaj spokojnie, teraz go nie nadwyrezaj i jak siewyleczy to zastanowisz sie co dalej :)

Torin - Sob Lis 08, 2008 2:44 pm

Zabronił Ci pewnikiem ćwiczyć aż do wyleczenia !
I to jest jaaaaaak najbardziej rozsądne !!! Daj mu się wyleczyć.
To długo nie potrwa. Potem możesz normalnie wszystko robić.
Kapkę cierpliwości ....

Torin

Alleoya - Sob Lis 08, 2008 3:06 pm

Tzn. Uderzyłam tym palcem o próg ok. miesiąc temu. Był pęknięty staw i źle się zrósł. Teraz już nic nie idzie zrobić, mam jakieś lekarstwa, pomagają bardzo, od wczoraj zeszła mi spora część opuchlizny :) Jest lepiej, palec nie boli już nawet jak staję w pointach bez wkładek :)
monika - Sob Lis 08, 2008 3:12 pm

rooni napisał/a:
nawet jak staję w pointach bez wkładek

nastepnym razem chwilke pomysl czy warto :roll:

Alleoya - Sob Lis 08, 2008 3:29 pm

monika napisał/a:
rooni napisał/a:
nawet jak staję w pointach bez wkładek

nastepnym razem chwilke pomysl czy warto :roll:


Ale wkładki mam prawie zawsze. Jak chcę sobie w domu tak stanąć, tak sobie, to czasami (rzadko) nie wkładam, ale wkładam zawsze jak ćwiczę dłużej niż jedno parosekundowe stanięcie en pointe.

dusia - Sob Lis 08, 2008 8:12 pm

rooni lepiej nic z nim nie rób... ja "tylko" chodziłam za dużo i zafundowałam sobie złamanie wieloodłamowe z przemieszczeniem... a po 1,5 miesiąca mogłam już prawie wszystko, cierpliwości :)
Siunia - Nie Lis 09, 2008 4:03 pm

rooni! Trzymam za Ciebie kciuki! Nie poddawaj się, mam nadzieję, że będziesz mogła dalej tańczyć. Szkoda by było gdybyś odeszła, w końcu chodzisz do ogniska niecałe pół roku.
Princess Kraehe - Nie Lis 16, 2008 1:11 pm

przyjaciolka napisał/a:
a ja powiem tak - przeczytaj kilka razy to,co napisała sasetka 2505...

(w Twoim przypadku - czy masz zdrowie,kondycję? czy jesteś gotowa na ból, jakiego jest mnóstwo podczas ćwiczeń w balecie? czy masz w sobie wystarczająco dużo determinacji,by się nie poddać przy pierwszej przeszkodzie?


Kondycję (nie żeby było, że się chwalę!) mam świetną. Jestem rozciągnięta na tyle, że kopię parę centymetrów nad głowę. Czy jestem gotowa na ból? Myślę, że serce po zrezygnowaniu z marzeń boli bardziej, niż złamany palec lub zerwane ścięgno...
Mama wciąż nie może się przełamać...Ostanio była ze mną na "Jeziorze łabędzim" i "Giselle", i chyba już się przekonywała, ale dostałam tróję z matmy, taka właśnie ocena z tego przedmioty wychodzi mi na koniec roku, więc jestem w punkcie wyjścia. Ale nie poddaję się, będę silna :)
A żeby nie odbiegać od tematu-trója z matmy na koniec semestru, naciągnięty dość poważnie mięsień (przy czym moja łydka rozcięta jest do kości-wypadek na sali), pokłóciłam się z najlepszą kumpelą (no cóż, dorastam i często mam "humory"_, co zdarza się coraz częściej.
Pozdrawiam was!

Maron - Pon Lis 17, 2008 8:27 pm

Kraehe, dorastanie to jeszcze przed tobą... :P
Father - Pon Lis 17, 2008 8:34 pm

Hehe! Przyganiał kocioł garnkowi...... :smile:
Maron - Pon Lis 17, 2008 10:57 pm

no mnie jeszcze jakieś dwa-trzy lata czekają do zakończenia, a Kraehe to dwa-trzy lata do rozpoczęcia w ogóle, więc... xD
Princess Kraehe - Wto Lis 18, 2008 9:37 am

Princess Maron, moja koleżanka miała okres w wieku dziesięciu lat, a ja zaczęłam już dorastać...Wiesz, to się raczej widzi xD
Dowiedziałam się, dlaczego mama nie chciała mnie zapisać. Jstem chora na jakieś cholerstwo, nieuleczalne. Karate mój organizm jako-tako wytrzymuje, ale balet oznaczał by dla mnie...Śmierć we wczesnych latach życia. Mama nie chciała mi tego powiedzieć, nawet zastanawiała się, czy ten balet aż tak mi może zaszkodzić. Nie dało rady. Biorę jakieś leki, pewnie będe miała operację, ale o balecie mogę zapomnieć. Mój organizm tego nie zniesie...
To jest właśnie mój smutek.

Maron - Wto Lis 18, 2008 4:36 pm

okres można mieć nawet w wieku lat 5 [no ale to już jest jazda hormonalna i to się leczy], fizjologicznie możesz już dorastać po ukończeniu 10 roku życia, ale psychicznie... to jeszcze cię troche czasu czeka i uwierz mi nie jest to najfajniejszy okres :P szczególnie będąc w gimnazjum - narduniejszy wiek...

twoje ciało karate znosi, a balet już nie? chyba właśnie sztuki walki bardziej obciążają organizm niż taniec...
o ile są już jakieś schorzenia które nie pozwalają na ćwiczenie t. klasycznego - kości, stawów, mięśni, ścięgien, narządów wewnętrznych etc. bądź też zła budowa - to niweluje jakiekolwiek szanse na trenowanie sportu czy w ogóle na podejmowanie się większego wysiłku fizycznego... a na sztuki walki tymbardziej.
no chyba że jakoś cofnięta jestem. o_O

sasetka2505 - Wto Lis 18, 2008 9:21 pm

ciężko słyszeć jak komuś zostają zniszczone marzenia :sad: mam nadzieję, że się nie poddasz i będziesz interesować się baletem. Życzę Ci powodzenia!
Princess Kraehe - Sro Lis 19, 2008 12:44 pm

Princess Maron, to jest coś ze ścięgnami i kośćmi. Cóż, mojej mamie mówił to lekarz, a karate i balet raczej sie różnią...Nie chodzi raczej o obciążenie, ale technikę wykonywanych ruchów, obciążenie na nogi...
Nigdy nie przestanę interesować się baletem, będe marzyć :)

Joanna - Sro Lis 19, 2008 1:27 pm

Princess Kraehe, nie wiem, czy wypada się tak dopytywać, ale czy wiesz, jak to się nazywa?

Jeśli chodzi o balet - zawodowe ćwiczenie na pewno odpada, ale być może amatorskie zajęcia, typu raz/ dwa razy w tygodniu mogłoby wchodzić w grę? Taka ilość to naprawdę bardzo niewiele w porównaniu z tancerzami, i co za tym idzie, również nie powoduje takich problemów, przeciążeń, i zmian np. w stawach/ kościach, jak w przypadku codziennego, wieloletniego ćwiczenia, przed czym faktycznie mogłabyś mieć znaczne przeciwwskazania. Ale ćwiczenie np. raz w tygodniu baletu nie ma szans, aby przeciążyło Ci jakoś znacząco stawy, itp., to jest po prostu za mało (o ile oczywiście byś ćwiczyła poprawnie, czyli np. nie wykręcała za bardzo nóg, etc.). Pomyśl nad taką ewentualnością.

Aha, wydaje mi się,że mając takie problemy nie powinnaś się też przesadnie rozciągać - dla własnego dobra (a właściwie swoich stawów), czyli nie naciągać na siłę, przesadnie, nie dążyć do jakiegoś super dużego rozciągnięcia, bo i zresztą nie ma to sensu.

Maron - Sro Lis 19, 2008 6:35 pm

Princess Kraehe napisał/a:
Princess Maron, to jest coś ze ścięgnami i kośćmi. Cóż, mojej mamie mówił to lekarz, a karate i balet raczej sie różnią...Nie chodzi raczej o obciążenie, ale technikę wykonywanych ruchów, obciążenie na nogi...
Nigdy nie przestanę interesować się baletem, będe marzyć :)

eeeeeeee

ten twój lekarz to hmpf dziwny jakiś. xD

no na pewno sztuki walki się różnią od tańca klasycznego/współczesnego/jazzowego etc. etc., ale na pewno obciążenie ciała w obu tych przypadkach jest raczej porównywalno takie same

Princess Kraehe - Pią Lis 21, 2008 1:42 pm

Princess Maron, nie rozumiesz, prawda? Karate obciąża INNE PARTIE nóg i reszty ciała, niż balet. A właśnie te części są zagrożone w moim wypadku.
Tak właściwie to nie choroba, tylko komplikacje związane z tym, że moja prawie cała rodzina ma słabe kości i różne schorzenia. To się leczy od urodzenia, a ja byłam zle leczona. To są konsekwencje.

Zuzannka - Wto Gru 02, 2008 3:07 pm

Jeżeli ten wątek nadal się rozwija, to ja bym chciała się podzielić swoim załamaniem. Mam 14 lat, zakochałam się w balecie i w tańcu, ale tańcem interesowałam się wcześniej. Nie jestem za bogata, lecz na zajęcia z baletu raz do max.2 razy tygodniowo by wystarczyło, a pozatym grupy wiekowe są itp. i nie zawsze jest tyle zajęć. Nigdy wcześniej nie uczyłam się tańca klasycznego i nie mam dobrej figury bo nie jestem szczupła i moje ciało jest takie jakieś nieproporcjonalne , a podbicia nie mam wcale nic a nic - płaska stopa. I mam pewne obawy, że mnie ktoś wyśmieje, bo zgrabna nie jestem i nic nie umiem i jak bym się zapisała na zajęcia w środku roku to by to nie było dobre. Nie wiem czy powinnam śmiało iść na lekcje i się nie przejmować czy lepiej np. jakbym ćwiczyła w domu i może bym trochę schudła, lecz to wiadomo trochę potrwa. Co robić?
Siunia - Wto Gru 02, 2008 3:42 pm

Przede wszyskim się nie martwić! Do mojego ogniska chodzą dziewczyny "przy kości" i bardzo szybko się uczą, a nikt (no dobra- ci najbardziej wścibscy owszem) nie zwraca uwagi na ich sylwetkę. Jeżeli będziesz pewna siebie na pewno sobie poradzisz, a w domu bardzo ciężko jest uczyć się tańca (nie chodząc do szkoły, lub ogniska)
Maron - Wto Gru 02, 2008 6:38 pm

heh może najpierw zacznij w ogóle od ćwiczeń, nie tylko baletowych :) od nowego semestru często są nowe zapisy do różnych grup...
Domi - Wto Gru 02, 2008 7:50 pm

a z jakiego jesteś miasta?
Spróbuj na zajęciach dla amatorów, tam nie liczy się figura, czy warunki, ale pasja i miłość do tańca. Zresztą dzięki baletowym ćwiczeniom Twoja sylwetka nabierze smukłości i lekkości, więc nie zrażaj się na zapas!!!

Zuzannka - Wto Gru 02, 2008 10:21 pm

Jestem z Poznania i już sobie upatrzyłam zajęcia w OSB dla początkujących. Chodzę jeszcze na taniec współczesny z el. jazzu i ćwiczę jak mam czas, w czym przeszkadza mi nauka i zad.dom :/ Chciałabym mieć np. gdzie biegać, ale iść przez pół miasta w centrum w stroju sportowym i w ogóle to już nie jest fajne. A jak już ćwiczę w domu to robie podstawowe plie i tendu, motylki, mostki, "foczki", rozciągam się i robie takie ćwiczenia bardziej "dynamiczne" np. jak brzuszki, rowerek itd. Mam zamiar się dokładnie zapytać o te zajęcia i dowiedzieć się jakie są tam grupy itp.
Alice - Czw Gru 11, 2008 3:44 pm

Ja miałam szansę dostać się do OSB w Warszawie w wieku 13 lat, ale zrezygnowałam , bo rodzice mi powiedzieli, że musiałabym się uczyć się dodatkowo z pewną panią i wtedy normalna nauka trochę, by ucierpiała , a gdy chciałam zapisać się w innym mieście do MDK-u na grupę baletową tak się zestresowałam, że zepsułam podstawowe kroki, odjęło mi mowę...wtedy pani prowadząca zajęcia powiedział mi ,że może kiedyś jak się poduczę , a mnie zostało tylko zacisnąć mocno zęby i wyjść..... :sad: :(
Ale teraz oczywiście chodzę do innej grupy :smile:

Lady_Miśka - Pon Gru 29, 2008 3:10 pm

Po przyjeciu do OSB-wszyscy się znają, znaja dobrze kroki a ja taki cielun...
Oni gadali a ja siedziałam z boku, oni w pointach ja w baletkach...
Dopiero potem przyszedł do mnie chłopak o rok starszy i ćwiczył przy mnie, na lekcji mi pomagał, odrabiał ze mną lekcje. Wtedy był tylko kolegą. Ja żyłam swoim życiem Misiek swoim. Dopiero jak wyjechaliśmy razem i rodzice zgodzili się abyśmy mieli wspólne mieszkanie zostaliśmy parą. Gdyby nie on padła bym już w 4 klasie. :D
A teraz to już leciem razem, i jesteśmy w tym dobrzy :D

Qna - Pią Sty 02, 2009 1:07 pm

rooni, trzymaj się! A ja chcę się wyżalić: zdałam do OSB w Warszawie, ale starsi się nie zgodzili, i nadal jestem w SOB :sad: Coś czuję, że zmarnowali mi życie.
baletnicamarta - Sob Sty 03, 2009 10:26 pm

A ja czuje że sobie sama zmarnowałam życie bo tata chciał mnie dać do OSB a ja nie chciałam! :cry: :cry: :cry:
.dulce. - Sob Sty 03, 2009 11:21 pm

Ja się niedawno załamałam bo nie mogłam sobie dać rady z układem a do pokazu był tylko tydzień .. Wziełam sie ostro do roboty, wspierał mnie kolega i jakoś dałam rade :)
fijoletowa - Nie Sty 04, 2009 2:59 pm

Lady_Miśka, historia jak na film o tańcu. ;)
.dulce. - Czw Sty 22, 2009 10:49 pm

Ja teraz jestem załamana :( .. Babka powiedziała mi że mam sie nauczyć takich przeskoków jakby z obrotami ( zawsze mamy to na rozgrzewce a ja nie umiem tego robic chociaż z pozoru jest to łatwe ). jeszcze powiedziała że w układzie będa trudniejszcze rzeczy .. boje sie że sobie nie poradze i wyśle mnie do inej gorszej grupy :(
Maron - Pią Sty 23, 2009 1:34 am

lol, ja w dalszym ciągu nie ogarniam w stu procentach prostych kroków z oberka [wszystko wykonuję bardzo dobrze, kujawiaki, krakowiaki, polonezy i inne takie... tylko oberka nie] i mamy mieć z tego układ, lol, a jeszcze do nas gościu z Mazowsza przyjedzie specjalnie xD
ale co tam... always look for the bright side of life xD

SYJKA - Sob Sty 31, 2009 10:06 pm

Chcę o coś zapytac, ale nie wiem czy odpowiednio wybrałam wątek.
Otóż...Chodzę do prywatnej SB i duuużo tańczę. Jednak ostatnio z powodu braku zrozumienia od wielu osób zaczęłam się poważnie zastanawiac czy w ogóle jest w tym wszystkim sens...Bo raczej już do OSB mnie nie przyjmą. I jak myślicie czy jest jakakolwiek szansa, ze uda mi się zaistniec (nie chodzi o jakąś superkarierę, ale o np. taniec w popularniejszym zespole baetowym)? Zawsze sobie powtarzałam, że się nie załamię i coś osiągnę, ale po dzisiejszym dniu myślę tak całkiem poważnie...Czy droga, którą wybrałam zaprowadzi mnie tam gdzie chcę? ...

(Tak wiem, wątek raczej nie ten. Przenieście jak coś...)

Kasia :)) - Nie Lut 01, 2009 2:11 am

Wątek wybrałaś jak najbardziej właściwy, Syjko ; )
Pamiętaj, że miejsce, w którym się uczysz, ma bardzo duże znaczenie, ale ostatecznie to od Ciebie i twojej pracy zależy, na ile wyćwiczysz swoje ciało oraz ile artyzmu włożysz w swój taniec. Zespół zapyta Cię o przeszłość taneczną, ale przede wszystkim będzie się kierował tym, co zaprezentujesz.
Życzę wytrwałości i determinacji ; ) oraz osiągnięcia celu!

SYJKA - Nie Lut 01, 2009 12:41 pm

Bardzo dziękuję za odpowiedz! :]
Muszę wziac się za siebie i się nie poddawac.... :)

Susanna - Nie Lut 01, 2009 1:48 pm

A ja mam doła że u mnie nie mam żadnej szkoły baletowej nawet zajęć prywatnych! A balet to jest moja pasja kocham tańczyć kocham dzielić się nim z innymi ... i niestety pozostaje ćwiczyć w domu .... :(
Maron - Nie Lut 01, 2009 2:02 pm

zawsze możesz się zapisać do jakiegoś zespołu na współczesny albo jazz... lepsze to niż nic...
Susanna - Nie Lut 01, 2009 2:02 pm

nawet takiego zespołu u nas nie ma ==
.dulce. - Nie Lut 01, 2009 2:06 pm

a w jakim mieście mieszkasz ?
Susanna - Nie Lut 01, 2009 2:10 pm

na wsi XD ale kolo Świeradowa Zdroju
Maron - Nie Lut 01, 2009 2:12 pm

no dziwne że nie ma na wsi -_- w każdym mieście jest jakiś mały zespolik przynajmniej jeden. sprawdź w domu kultury w Świeradowie Zdroju, czy gdzie...
.dulce. - Nie Lut 01, 2009 8:29 pm

I moje kolejne załamanie .. za szybko sie poddaje, ale chyba tego nie zmienie .
Znów niedaje rady z układami i rezygnuje z tańca .. troche mi ciężko, ale cóż .

Torin - Sro Lut 18, 2009 11:06 pm

Hmmm - mam nadzieję, że już PO (nie mylić z peo) załamaniu i tańczysz znów (nadal...) ?? :)

Torin

nin(j)a - Sro Kwi 22, 2009 4:24 pm

ostatnio miałam doła, bo noga w arabesce nie chciała się podnieść na pożądaną wysokość :oops:
fijoletowa - Sro Kwi 22, 2009 6:43 pm

eh, znacie to uczucie, kiedy puszcza się muzykę, próbuje się tańczyć i nie da się z siebie wykrzesać nic, zero ruchu, zero uczuć, nic nie pasuje? :(
Susanna - Sro Kwi 22, 2009 8:04 pm

Nie, ja ostatnio uczuć mam za wiele :(
nin(j)a - Sob Kwi 25, 2009 4:44 pm

u mnie to chyba tylko złość,że nic mi nie wychodzi :sad:
Kolorowe_kredki - Sob Kwi 25, 2009 8:28 pm

Jestem wściekła jak nic mi nie wychodzi, ale robię dana rzecz aż mi wyjdzie wyjdzie, ale jestem tak spięta ze złości to i tak nie wychodzi...ale po chwili nerwy powoli puszczają i jestem z siebie nawet zadowolona. Najgorsze, jest jak mam załamanie nerwowe i przychodzę do domu to płaczę bo na zajęciach nic kompletnie mi nie wychodziło, ale biorę się w garść i dalej jest już okej :)
Kasia :)) - Pon Kwi 27, 2009 8:56 pm

Cytat:
eh, znacie to uczucie, kiedy puszcza się muzykę, próbuje się tańczyć i nie da się z siebie wykrzesać nic, zero ruchu, zero uczuć, nic nie pasuje?


Nazwałabym to marazmem tanecznym.
Tak, znam to uczucie. Choć na szczęście towarzyszy mi nadzwyczaj rzadko.
I z reguły jest efektem ogromnego - większego niż zwykle - przemęczenio-wycieńczenia. Lub choroby.
Straszna rzecz.
Oo

Lorenzo - Sro Cze 10, 2009 8:57 pm

A czy macie czasami takie dni, że mimo wszelakich starań NIC Wam nie wychodzi?
Ja własnie ostatnio często tak mam na lekcjach i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nawet najprostsze rzeczy robię źle, jeszcze dodatkowo się stresuję, bo nauczyciel cały czas patrzy.. A najgorzej jak w takim dniu muszę robić sama na środku lub coś pokazać przy wszystich. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że mam tak często. Rozumiem, są lepsze i gorsze dni, ale ile można..
Np. dzisiaj prawie się popłakałam ze złości na siebie. Nawet piruetów nie mogłam dobrze zrobić, jakaś masakra.

Kasia :)) - Sro Cze 10, 2009 10:20 pm

Bywają treningi, na których jesteś 'nie w formie', to naturalna rzecz:) Ma na nią wpływ bardzo dużo czynników towarzyszących.
Ale czytając Twój post byłabym skłonna zaryzykować stwierdzenie, że u Ciebie problem przeniosł się z mięśni do główki, bo tak naprawdę bardzo dużo zależy od naszego podejścia i myślenia. Jeżeli z góry założysz, że może Ci się nie udać, albo chociaż będziesz dopuszczać taką myśl, może Ci to wejść w nawyk i zaczniesz się załamywać, co przerodzi się w jeszcze gorsze niepowodzenie.
Zrelaksuj się jakoś, spróbuj poimprowizować w domu... albo wręcz przeciwnie! Zrób sobie tydzień przerwy. To też czasem pomaga (tydzień to dla niektórych sporo - wszystko zależy od indywidualnej ilości treningów).
I nie myśl czy Ci się uda. Skup się na tym co masz wykonać:) Powodzenia:)

Zuzannka - Sro Sie 05, 2009 7:18 pm

A ja mam znowu doła, bo właśnie moja mama poinformowała mnie, że nie będę na pewno chodzić więcej niż raz w tygodniu na zajęcia, ponieważ nie ma pieniędzy. Nie ma co. I nie ma szans. ćwiczenia w domu tylko uzupełniają, lecz nie doprowadzą cię do perfekcji ani nawet amatorstwa "na wyższym poziomie". I jak zawsze wszystko okazuje się bez sensu. Załamka.... :(
SYJKA - Czw Sie 06, 2009 9:20 pm

Zuzannko, a nie możesz wystąpisc o jakieś stypendium? Np. socjalne.
dusia - Czw Sie 20, 2009 12:04 pm

ja się załamałam przed chwilą... w mej małej miejscowości mają być zajęcia z tańca klasycznego (podobno) ale będą prowadzone w klubie tańca, do którego należałam i do którego nie mogę wrócić z różnych względów (właściciele są niezbyt mili oraz niezbyt uczciwi)! właśnie znienawidziłam jeszcze bardziej to miasto. komentarz rodziny: to tylko taniec. tylko...

musiałam się pożalić :cry:

Alya - Nie Sie 23, 2009 9:33 pm

A ja prowadzę odwieczną walkę z rodzicami, którzy twierdzą, że tańcząc marnuję swój czas, który mogłabym poświęcić na naukę i że z tańca i tak się nie utrzymam w przyszłości, więc po co mam go trenować. W sumie to opłacają mi mój tetr tańca ( 170 zł na rok ),a resztę, czyli ok 7h tygodniowo muszę opłacać sobie sama. Do tego sama płacę sobie również za stroje i rzeczy w których trenuje. W sumie to nie chodzi nawet o to, że sama sobie opłacam te różne rzeczy, bo to nawet lepiej bo zauważyłam, że wtedy więcej daje z siebie an treningach, bo wiem że sama sobie je opłaciłam. Ale o to, że nie doceniają tego, ze kocham taniec i że to nie taka strata czasu skoro już tyle czasu trenuje. Zwykle na występy przychodzi albo mój chłopak albo siostra, bo rodzice nigdy nie chcą. Często przez to się załamuje, ale przechodzi mi to gdy zaczynam tańczyć, bo wtedy wiem, że jednak jest jakiś sens w tym co robię ;) .
katrina - Sro Wrz 16, 2009 6:56 pm

Ja też miewałam załamania...wiele ich było i wiele razy musiałam się zebrać...
3razy wracałam do tańca dwa razy po dwóch operacjach, raz po urazie kręgosłupa... ale widocznie życie chce mnie dalej doświadczać...
mianowicie jestem teraz przed operacją rekonstrukcji więzadła krzyżowego w kolanie...załamuje się coraz bardziej bo ilekroć pomyśle, że czeka mnie roczna rehabilitacja to aż mi się chce płakać.. :cry:
boję się, żę nie starczy mi sił psychicznych;/

Pozdrawiam wszystkich;)

Chiaranzana - Sob Wrz 26, 2009 11:30 pm

Ja się załamałam wnioskami z Kongresu Kultury Polskiej. Czasami jestem wściekła, czasami myślę żeby uciec.......eh, ciężko mi zrozumieć ten kraj.
Na duchu podnosi mnie fakt, że takie forum jak to istnieje i że są ludzie z którymi można porozmawiać na temat kultury. Dziękuję Wam za to że istniejecie, mam nadzieję, ze jak najdłużej.

Torin - Sob Wrz 26, 2009 11:35 pm

Chiaranzana napisał/a:
Dziękuję Wam za to że istniejecie, mam nadzieję, ze jak najdłużej.

Ja mam zamiar istnieć jeszcze ze dwadzieścia - trzydzieści (a może i dłużej...) lat :)
Ale ja to Pani niekulturalny jestem - a tacy mają łatwiej ;)
Będzie dobrze - a nawet coraz lepiej.
Trzeba sobie to zawsze powtarzać - a nuż się spełni ;)

Torin

Chiaranzana - Nie Wrz 27, 2009 9:06 pm

Będę powtarzać.
fortepianistka - Pon Cze 25, 2012 12:48 pm

Ja nie tańczę, aczkolwiek chciałabym :)
I strasznie przeszkadza mi to, że mój duży palec u nogi jest strasznie sztywny. I nic nie mogę z nim zrobić. Wy też tak macie, albo mieliście jak zaczynaliście tańczyć?

venus-in-furs - Pon Cze 25, 2012 4:45 pm

Ja tak mam u jednej nogi, która w ogóle jest jednym wielkim drewnem (nie chce się rozciągać, nie czuję w niej oporu nawet), u drugiej nie. Jak dotąd nie udało mi się z tym nic zrobić. Ale w wieku 14 lat to raczej kwestia ćwiczeń.
Anucha - Pon Cze 25, 2012 5:25 pm

ja cały czas walczę ze swoimi nogami :< nie są wykręcone z natury, może nawet troche zakrecone. na dodatek w góre nie chcą iść(szczególnie do przodu). Oprócz tego zupełnie nie mogę podniesc nogi do boku BEZ biodra. staram się jak mogę, ale jak wstawiam biodro, to automatycznie noga idzie w dół.
Od początku strasznie mnie dołują te moje nogi. Wiem, że to pewnie jeszcze da się wyćwiczyć, ale znacie to uczucie - chcecie czegoś, ale czasem te chęci nie wystarczą, bo w balecie gra tez rolę budowa. a to nie zawsze da się zmienić. Ale grunt to się nie poddawać ; )

Midnight - Nie Sty 26, 2014 11:56 pm

Ja baardzo nie mam predyspozycji( czyt. Małe podbicie, " zamknięte " biodra, bardzo trudno jest mi się rozciągnąć) ale się nie poddaje!!!
Chociaż właśnie z tego powodu sie często załamuje...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group