www.balet.pl
forum miłośników tańca

BALET - Praktyka - Zarobki tancerzy

.:Agga:. - Sro Gru 28, 2005 12:56 pm
Temat postu: Zarobki tancerzy
Orientujecie sie moze ile zarabiaja tancerze?
Wiadomo, ze pensje nauczycieli tanca klasycznego sa porownywalne z zarobkami normalnych nauczycieli, a ile zarabiaja tencerze np w operach lub teatrach? Czy ich pesnsje sa rozne w zaleznosci od tego jakie zajmuja stanowisko w zespole? Czy tak jak w kazdym innym zawodzie wiecej zarabia sie za granica niz w kraju?

drCoppelius - Sro Gru 28, 2005 12:59 pm

Myśle, że za granica zarabiają o wiele więcej, ale wysokość ich też mnie ciekawi...
Gość - Sro Gru 28, 2005 1:04 pm

Oczywiście za granicą zarabia się więcej.
U nas tancerze dostaja stałą pensję + coś za próby + większe coś za spektakle (czyli ich zarobki zależą też od tego w ilu spektaklach biorą udział)
Zarobki zależą też od pozycji w zespole

A konkretnych kwot nie jestem w stanie podać

sfra - Sro Gru 28, 2005 1:09 pm

Tez zalezy to od "sławy" tancerza , granej roli, przedstawienia, budźetu teatru wystawiajacego, etc. Nie podam dokłądnych kwot, bo uważam to za nieco niedyskretne.
Za wystep w pewnym spektaklu solisci otrzymywali ok. 1000 zł od spektaklu.

Nefretete - Sro Gru 28, 2005 1:13 pm

To chyba rzeczywiscie zależy od zespołu. W TW-ON chyba nie jest tak zle, ale w innych miastach niezaciekawie, nawet bardzo. nie wiem jaka jest stawka za spektakle, ale pensja malutka. a kiedy jest się np adeptem w ogóle się nie dostaje za spekatkle.
sfra - Sro Gru 28, 2005 1:53 pm

Tak, pensja rzeczywiście jest niewielka, a adepci nie dostają nic, bo uczą się zawodu... Tak jest w kązdym zawodzie teatralnym.
Domi - Sro Gru 28, 2005 5:54 pm

W któryms numerze Dance Europe jest obszerny artykuł o zarobkach tancerzy. Jesli będę miała czas, to spróbuje go zamieścic, ale wynika z niego jasno, że tancerzom nie powodzi się wyśmienicie, a można nawet powiedziec, że nieproporcjonalnie do wysiłku jakiego ten zawód wymaga i poświęceń osobistych
sfra - Sro Gru 28, 2005 6:04 pm

Na pewno tak jest, bo jak wiemy kariera tancerza jest krótka, a wysiłki weń wkładane są ogromne, koszty całego dzieciństwa, chwil spędzonych przy drązku (barrze :twisted: ), kontuzji, rozpaczy, prób, etc są niewspólmierne z zarobkami.
No, ale kto powiedział,ze to ma sie opłacać ? :roll:

Maron - Sro Gru 28, 2005 9:40 pm

no ale tancerzem jest sie raczej z pasji niż z zawodu. ;) .
Tranquility - Sro Gru 28, 2005 11:11 pm

sfra napisał/a:
Na pewno tak jest, bo jak wiemy kariera tancerza jest krótka, a wysiłki weń wkładane są ogromne, koszty całego dzieciństwa, chwil spędzonych przy drązku (barrze :twisted: ), kontuzji, rozpaczy, prób, etc są niewspólmierne z zarobkami.
No, ale kto powiedział,ze to ma sie opłacać ? :roll:

no właśnie, tancerz to podobno jedne z najcięższych zawodów...
więc i zarobki powinny być adekwatne do pracy... :roll: :roll:

Bajaderka - Sro Gru 28, 2005 11:13 pm

hehe, już od dzieciństwa powinniśmy dostawać po 1000 zeta za miesiąc:] hihi, zartowałam
.:Agga:. - Czw Gru 29, 2005 6:49 pm

Jesli zarobki wygladaja nie zaciekawie to z czego zyja tancerze?? :?
Wiadomo, ze nie wszyscy prowadza dodatkowe zajecia, ciezko jest tez pewnie podjac druga prace (np w sklepie) bo proby zajmuja sporo czasu. Jak sobie z tym radza bo za pasje tego co sie robi ciezko jest kupic cos do jedzenia..

Nefretete - Czw Gru 29, 2005 6:57 pm

ledwo zyją, tzn zyja bardzo skromnie. najtrudniej, kiedy mają rodzine na utrzymaniu. nadzieja w zarobkach wspołmałżonka. Plus dodatkowe zajecia, choc na stala dodatkowa prace nie ma czasu. wiekszosc dorabia własnie jako pedagodzy, prowadzac rozne warsztaty, ale i to nie jest zyła złota.
gonia - Czw Gru 29, 2005 7:15 pm

Tancerze w ogóle mają mało "prac" w których mogą brać udział z racji swojego zawodu. Chodzi mi o to, że co może robić tancerz po ukończeniu szkoły? Pracować w teatrach itp., w OPP, założyć zespół, uczyć prywatnie, w szkole baletowej, w jakiejś szkole (???????????)... no właśnie. Żeby zostać np. nauczycielem w szkole baletowej ktosiek musi skończyć sb i pojść na studia pedagogiczne i jakieś taneczne czy coś w tym rodzaju?
Nefretete - Czw Gru 29, 2005 7:18 pm

no tak na pedagogikę baletu na warszawskiej Akademii Muzycznej. Albo jakies studia na uczelniach zagranicznych, zwłaszcza jesli chodzi o techniki tanca wspolczesnego itp.Zdarza sie ze tancerze studiuja kierunki zupelnie nie zwiazane z tancem, by miec co robic kiedy zakoncza juz kariere na scenie.
Ania - Czw Gru 29, 2005 10:13 pm

Cytat:
W TW-ON chyba nie jest tak zle

Zdaje się, że rzeczywiście nie jest źle. Tylko że niestety, jak pisała Gość, głównie zarabia się za spektakle, a tych jest jak wiemy niewiele. Poza tym większość tancerzy obowiązuje coś takiego jak "ryczałt" - muszą ileśtam spektakli zatańczyć żeby w ogóle dostać jakieś pieniądze. I tak jak przychodzi miesiąc przygotowań premiery i są np tylko 2 przedstawienia, tancerze zarabiają bardzo niewiele mimo iż mają wtedy najwięcej pracy. Ale nie wychodzą na scenę.

.:Agga:. - Pią Gru 30, 2005 11:31 am

Wychodzi na to, ze najlepiej zarabiaja tencerze - nauczyciele. Chociaz to tez pewnie nie zawsze.
Jak myslicie ( a moze wiecie) czy ciezko jest znalezc prace w panstwowej SB jako nauczyciel tanca osobie po szkole baletowej i pedagogice baletu?

Gość - Pią Gru 30, 2005 12:04 pm

Na pewno we własnej szkole nie powinno byc problemów. A i w innych tez wydaje mi sie, że nie.
Domi - Pią Gru 30, 2005 12:53 pm

English National Ballet
tygodniowe stawki w kiewtniu 2004

(w funtach)
Principal Dancer Ł624.23
First Soloist Ł536.63
Soloist 277.74
First Artist 422.40
Artist year 8 396.56
artist year 7 392.67
artist year 6 388.80
artist year 5 385.54
artist year 4 367.40
artist year 3 349.92
artist year 2 336.82
artist year 1 311.03

Royal Ballet
minimalne stawki tygodniowe

First Soloist 792
First Artist 558
5th year Corps 506
4th year corps 487
3rd year corps 467
1st year corps 446

dla porównania
working in Advertising in London
minimum weekly salaries
Accountant Year 1 711
Accountant Year 3 865
Chiep Accountant 1,154
Financial Director 1,538 - 2,308


w Stanach
New York City Ballet
minimalne gaże tygodniowe
Corps year 1 $956
Senior Corps $1,641
Soloist (performance weeks) $1,883
Soloist (rehearsal weeks) $1,743
principal $2,060


To są najwyższe zarobki tancerzy w wielkich, znanych teatrach, w mniejszych zarabiaja znacznie, znacznie mniej. Trzeba wziąc pod uwage ile kosztuje życie w Wielkiej Brytani, tak porównując tancerze są po prostu biedni.
W wolnej chwili przepisze Wam z gazety zarobki w innych państwach

Joanna - Pią Gru 30, 2005 4:56 pm

Artykuł dotyczy co prawda aktorów, ale być może kogoś zainteresuje:
http://www.foyer.pl/artyk...tualna_strona=0

Ayaka - Sro Sty 04, 2006 8:22 pm

Ja mam znajome które występują w rewiach i przedstawieniach typu Koty czy Opentaniec i twierdzą że z tańca da się wyżyć. Może jest to kwestia techniki którą się tańczy wiadomo że klasyka jest zbyt... hym ambitna, teraz hip hop i tym podobny areobic (patrz Mandaryna) są powszechnie popularne.
.:Agga:. - Pon Sty 09, 2006 5:56 pm

Moim zdaniem klasyka jest jak najbardziej ambitna i to znacznie berdziej niz inne techniki tanca.. Nie wiem czemu masz takie zdanie na temat tej techniki. Uwazam ze klasyka zawsze znajdzie i zawsze bedzie miala swoich sympatykow.
Orientujecie sie moze mniej wiecej ilu tancerzy po ukonczeniu kariery scenicznej zaczyna uczyc w szkolach. Czy jest to jakas duza ilosc? Jesli nie to co pozniej robia?

tenebra - Pon Sty 09, 2006 6:53 pm

Ayaka napisał/a:
wiadomo że klasyka jest zbyt... hym ambitna, teraz hip hop i tym podobny areobic (patrz Mandaryna) są powszechnie popularne.


Jeżeli dobrze zrozumiałam to Ayaka wcale nie twierdzi że klasyka nie jest ambitna... czytaj uważniej...

nathaliye - Pon Mar 10, 2008 3:44 pm

nawiazujac do zarobkow tancerzy pojawil sie pewnien artykul:
http://praca.gazeta.pl/ga...85,4976041.html

Joanna - Pon Mar 10, 2008 4:45 pm

Czy moglby ktos przekopiowac tresc tego artykulu na forum?
(mam baaardzo slaby internet i nie laduje mi sie tamta strona)

Father - Pon Mar 10, 2008 5:29 pm

Proszę Joanno! dla Ciebie wszystko.

Czy naprawdę można zarobić na tańcu?
Agnieszka Andrzejczak2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 11:34
Programy telewizyjne wykreowały tancerzy na prawdziwe sławy. Czy poszły za tym również pieniądze? Jak to jest mówią nam uczestnicy programu "Taniec z gwiazdami" - Marcin Hakiel oraz Kinga Jurecka i Marek Fiksa.

Fot. Renata Dąbrowska / AG
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel
ZOBACZ TAKŻE
Fundraiserzy - profesjonalni pośrednicy dobra (03-03-08, 16:25)
Praca dzięki Euro 2012 - póki co jest marnie (28-02-08, 10:22)
To tylko obietnice - gorące podwyżki w policji (28-02-08, 08:50)
Więcej pracy dla na niepełnosprawnych (27-02-08, 21:49)
Informatycy wracają z zagranicy (27-02-08, 20:40)
Rzemieślnicy chcą sami kształcić kadry (27-02-08, 19:41)
W Polsce brakuje ok. 40 tys. marynarzy (27-02-08, 14:40)
Rekord zatrudnienia - pracę w Polsce ma 15,6 mln osób (27-02-08, 09:59)
Pracownicy urzędów skarbowych grożą strajkiem (27-02-08, 07:28)
SERWISY
Kariera
Praca za granicą
Po sukcesie takich programów jak "Taniec z gwiazdami" i "You Can Dance - po prostu tańcz!" Polacy zainteresowali się tańcem i ruszyli na podbój szkół tańca, które zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Dla wielu młodych tancerzy popularne programy stały się przepustką do dalszej kariery. Taniec kojarzy się z elegancją, szykiem, pięknymi strojami i wielkim światem. Ale wbrew pozorom, tak naprawdę zarobić porządnie mogą na nim tylko nieliczni, a żeby dotrzeć na sam szczyt, trzeba zainwestować bardzo poważne kwoty. Dlatego, zanim rzucisz szkołę i zainwestujesz w intensywny kurs tańca, zastanów się, czy taka decyzja naprawdę się opłaca? Bo taniec to przede wszystkim naprawdę ciężka praca.

Czym skorupka za młodu...

O swoich doświadczeniach opowiedzieli nam Kinga Jurecka i Marek Fiksa, uczestnicy "Tańca z gwiazdami" - aktualni mistrzowie Polski w tańcach latynoamerykańskich, wielokrotni zdobywcy Mistrzostw Polski i finaliści największych turniejów tanecznych w Europie. A poza tym, po prostu dwudziestolatkowie, którzy muszą dzielić czas między studia, taniec... no i oczywiście życie towarzyskie. Pytani o to, jak wcześnie trzeba zacząć uprawiać ten sport, odpowiadają, że trudno określić w jakim wieku zapisać się na pierwszy kurs. Jak w każdym sporcie - im wcześniej tym lepiej, ale dobry słuch, odrobina talentu i ciężka praca mogą pomóc nadrobić późniejszy start.

Kinga i Marek zaczynali w wieku 7-8 lat i jest to raczej standardowy wiek dla kogoś, kto chce brać udział w rywalizacji na najwyższym poziomie. Kinga: - Zaczynałam wcześnie i faktycznie na taniec poświęcałam bardzo dużo czasu, ale robiłam to z przyjemnością i nikt nie zmuszał mnie nigdy do treningów. Jako dziecko trenowałam 4, 5 razy w tygodniu po dwie godziny na kursie, a dodatkowo miałam też prywatne zajęcia - wspomina. - Oczywiście weekendy są z reguły zajęte, bo wtedy zazwyczaj są turnieje. Często musiałam rezygnować z klasowych wycieczek, a wakacje spędzałam na obozach tanecznych. Trudno było też pogodzić taniec z nauką - zawsze pożyczałam od innych notatki i starałam się nadrobić zaległości - mówi.

Oboje jednak podkreślają, że nie rozważali tego w kategoriach poświęcenia, bo taniec od zawsze sprawiał im przyjemność. Marek: - Ja w ogóle miałem ciekawie, bo taniec łączyłem z treningami pływackimi. Ale powiem szczerze, że nie wytrzymałbym chyba długo. Wstawanie o 5 rano i monotonia tego sportu, jakoś mnie nie pociągały. Jak masz prawdziwą pasję, to możesz padać na twarz, mieć poobcierane stopy, ale nadal się starasz i cieszysz się z tego co robisz.

90 tys. zł rocznie... wydasz na taniec

Ile mogą zarobić na tańcu amatorzy? Nic. Przepisy dotyczące tancerzy zabraniają im pracy zarobkowej, na przykład dawania prywatnych lekcji tańca. Oficjalnie, prawo do szkolenia młodszych zawodników mają tylko tancerze, którzy przeszli na zawodowstwo, czyli ci starsi i bardziej doświadczeni. Ale powszechnie wiadomo, że przeważająca liczba amatorów łamie ten zakaz (nawet w szkołach zakładanych przez znanych działaczy), ponieważ koszty związane z uprawianiem tego sportu są ogromne.

Kinga Jurecka: - Za granicą zawodnicy mają sponsorów, którzy pokrywają koszty ich szkoleń i wyjazdów na turnieje. Również federacje pomagają im w organizacji wyjazdów i partycypują w kosztach. W Polsce za wszystko trzeba płacić z własnej kieszeni. Do niedawna sponsorzy nie byli zainteresowani tańcem, bo nie jest to sport olimpijski, a na zawody przychodziła mała grupa zainteresowanych osób. Teraz powoli się to zmienia - mówi. - Trudno zresztą oficjalnie rozliczać się na przykład z konsultacji u znanych instruktorów. Nie wystawią oni przecież faktury, a zajęcia trudno udokumentować, więc kluby zrzeszające zawodników miałyby problem, żeby się rozliczać z tych pieniędzy.

Marek: - Na taniec można wydać dowolną kwotę pieniędzy, przede wszystkim na stroje, instruktorów i koszty podróży na turnieje. Tak naprawdę to, co jesteśmy w stanie dorobić, na przykład na pokazach, to tak naprawdę połowa tego, co potrzebujemy. Bez wsparcia rodziców byłoby nam bardzo trudno znaleźć potrzebne środki - przyznaje.

O jakich kwotach mówimy? Jurecka i Fiksa wydają około 400 zł za 45 minut zajęć z instruktorem, a potrzebują około 10 do 12 takich zajęć w miesiącu. Czasem latali też na konsultacje w Londynie i tam płacili podobne pieniądze - około 70-80 funtów. Do tego trzeba dodać koszty wynajęcia sali - im udało się wynegocjować około 150 zł miesięcznie, oraz koszty strojów - jedna sukienka kosztuje około 3 tysięcy złotych, a w ciągu sezonu trzeba ich mieć przynajmniej trzy (ale, jak przyznaje Jurecka, wiele tancerek ma nową sukienkę na każdym turnieju). Buty to wydatek od 400 do 500 zł i też trzeba kupić trzy pary rocznie, bo szybko się zużywają. Ale największe wydatki to wyjazdy na turnieje - potrzebne chociażby po to, żeby zaistnieć w światowym rankingu. Kinga: - Żałuję, że mamy tak ograniczone możliwości. Teraz wyjeżdżamy tylko na większe imprezy do Europy, np. na Blackpool, bo na dalsze podróże po prostu nas nie stać. Szkoda, bo fantastyczne turnieje organizowane są w Azji i w Stanach. Federacja pokrywa tylko koszty udziału w mistrzostwach świata i Europy, ale dlatego, że jesteśmy mistrzami kraju - dodaje. Ale tak naprawdę potrzeby tancerzy są nieograniczone - dużo wydaje się na kosmetyki, odnowę biologiczną, czasem na konsultacje lekarskie. Podliczając, rocznie na taniec (zakładając wyjazd na 5 turniejów zagranicznych, z przelotem tanimi liniami) trzeba wydać co najmniej 90 tys. zł, czyli 7,5-8 tys. zł miesięcznie...

Magda i jej taniec brzucha

Magdalena Sienkiewicz studiuje na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Dodatkowo, podyplomowo, również prawo pracy. Ale Magdę równie często jak na uczelni, można spotkać na parkiecie, gdzie już nie jest studentką, ale instruktorką tańca brzucha...

- Tańcem zainteresowałam się na początku studiów, gdy wraz z grupą taneczną występowałam na różnego rodzaju imprezach firmowych - mówi Magda. - Były to pierwsze pieniądze, jakie na tym zarobiła. Potem została instruktorką tańca brzucha i dziś sama prowadzę zajęcia.

Czy na tańcu można zarobić? - Są na to dwa sposoby: prowadzenie zajęć i kursów, albo występowanie na wspomnianych imprezach firmowych, pokazach okolicznościowych itd. Podczas jednej takiej imprezy można zainkasować od 300 do 1000 zł - dodaje Magda, która w swoją przyszłą karierę zawodową nie łączy jednak z tańcem. - Tańczyć oczywiście nie przestanę, bo bardzo to lubię, ale po studiach poszukam raczej pracy w instytucjach i organizacjach pozarządowych. Zobaczymy, jak to będzie - uśmiecha się.

Zobacz, jak tańczy Magda:



Jak zostać tańczącym magistrem?

Zarówno Kinga, jak i Marek są nadal studentami. Ona jest na ostatnim roku psychologii na UW, on na pedagogice na Wyższej Szkole Społeczno - Ekonomicznej, ale ma kilka lat poślizgu po tym, jak się przeprowadził do Warszawy i powoli przymierza się do zrobienia licencjatu. - Zawsze chciałem skończyć studia, ale wychodzę z założenia, że uczelnia nie zając, nie ucieknie - żartuje. - Kierunek, który wybrałem, podoba mi się i na pewno pomoże w przyszłości, bo bardzo lubię trenować młodych tancerzy i chciałbym być instruktorem.

Natomiast Kinga tłumaczy, że czuje się bardziej studiującą tancerką, niż tańczącą studentką: - Edukacja była dla mnie bardzo ważna, po części dlatego, że tak wychowali mnie rodzice. Ale pogodzić te dwie rzeczy jest bardzo ciężko - przede wszystkim wtedy, kiedy sesja i ważne zaliczenia pokrywają się z ważnymi wyjazdami. Udało mi się ułożyć zajęcia, żeby być na uczelni tylko od 16 do 19, ale i tak mam duży kłopot. Wielu moich znajomych musiało zarzucić studia, albo przenieść się na zaoczne, bo przez kolidujące godziny musieli rezygnować z prowadzenia zajęć w szkołach, a wtedy nie było ich stać, żeby samemu trenować. Z drugiej strony mam wrażenie, że jestem na tyle dobrze zorganizowana, że radzę sobie z różnymi obowiązkami. Nie zauważyłam, żeby mój taniec poprawiał się jakoś specjalnie kiedy mam więcej wolnego.

Wielu tancerzy ma za to problem z ułożeniem sobie życia osobistego, szczególnie z osobą spoza środowiska tanecznego. Marek: - U nas nie było tego problemu, bo w życiu również jesteśmy parą i spędzamy ze sobą całe dnie. Ale środowisko tancerzy jest dość hermetyczne, i trudno znaleźć sobie partnera z zewnątrz. Nawet nie chodzi o zazdrość, bo jednak taniec to też dotyk i bliskość, ale przede wszystkim czas. Ciągłe wyjazdy, treningi, turnieje to ciężka próba dla takiego związku - dodaje.


1 2 następne »


Szukaj pracyKarieraPraca za granicąStaże i praktykiKomunaMoje kontoDla pracodawcówGazeta.pl > Gazeta Praca > Kariera > Wiadomości z rynku pracy
A A A
Czy naprawdę można zarobić na tańcu?
Agnieszka Andrzejczak2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 11:34

Fot. Renata Dąbrowska / AG
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel
ZOBACZ TAKŻE
Fundraiserzy - profesjonalni pośrednicy dobra (03-03-08, 16:25)
Praca dzięki Euro 2012 - póki co jest marnie (28-02-08, 10:22)
To tylko obietnice - gorące podwyżki w policji (28-02-08, 08:50)
Więcej pracy dla na niepełnosprawnych (27-02-08, 21:49)
Informatycy wracają z zagranicy (27-02-08, 20:40)
Rzemieślnicy chcą sami kształcić kadry (27-02-08, 19:41)
W Polsce brakuje ok. 40 tys. marynarzy (27-02-08, 14:40)
Rekord zatrudnienia - pracę w Polsce ma 15,6 mln osób (27-02-08, 09:59)
Pracownicy urzędów skarbowych grożą strajkiem (27-02-08, 07:28)
SERWISY
Kariera
Praca za granicą
Taniec z gwiazdami? Raz wystarczy

Marek i Kinga wystąpili w piątej edycji popularnego "Tańca z gwiazdami". Ona z Bartoszem Obuchowiczem, a on z Ewą Wachowicz. Mimo, że występ w programie zdecydowanie podreperował ich budżet, to nie zgodzili się na udział w kolejnej edycji. Kinga tłumaczy tę decyzję: - Na pół roku musiałam wziąć urlop dziekański i muszę nadal nadrabiać zaległości. W czasie przygotowań do programu trenowaliśmy tylko na tyle, żeby nie stracić formy, ale nie rozwijaliśmy się w ogóle. Nie startowaliśmy w turniejach, więc wypadliśmy ze światowego rankingu, a dotąd dobra pozycja pozwalała nam na starty z pominięciem rundy wstępnej. Prawda jest taka, że zrezygnowaliśmy z kolejnej edycji, bo nie pozwalała nam skupić się na treningach - mówi Kinga. Warto dodać, że tancerze, którzy brali udział w programie, albo już zrezygnowali z rywalizacji, albo wyraźnie pogorszyły się ich wyniki, bo po prostu nie mogli trenować. Przykre jest to, że część z nich nie miała wyboru - wzięli udział w programie po to, żeby zarobić na rozwój kariery. Marek dodaje: - Wiele gwiazd z programu skarży się, że sędziowie na turniejach są wobec nich dużo bardziej surowi niż wobec innych zawodników i stąd gorsze wyniki. Ale to trudno udowodnić. Niestety tancerz popularny, to nie zawsze automatycznie mistrz w swojej dziedzinie. Jest wielu znakomitych tancerzy, którzy nie mogą pozwolić sobie na udział w takim przedsięwzięciu jak "Taniec z gwiazdami". Ale przynajmniej dzięki niemu tancerze mają dużo lepszą opinię niż kiedyś, a sponsorzy docenili atrakcyjność tego sportu - podsumowuje.

Kinga Jurecka i Marek Fiksa należą do grupy tanecznej Showdance (www.showdance.pl ).

Marcin Hakiel o tańcu

O tańcu postanowiliśmy porozmawiać chyba z najlepiej rozpoznawalnym tancerzem w Polsce, zwycięzcą drugiej edycji "Tańca z gwiazdami" - Marcinem Hakielem. Program otworzył mu drogę do kariery, ale przede wszystkim pozwolił na otworzenie własnej szkoły i wydania płyt z kursem tańca, o przeróżnych propozycjach pokazów nie wspominając. Mimo tego, że osiągnął szczyt popularności, podjął wysiłek i skończył studia na Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego i uważa, że była to bardzo dobra i przemyślana decyzja.

Czy taniec to ciężka praca?

Taniec to przede wszystkim życiowa pasja - większość osób, tak jak ja, zaczyna trenować już w szkole podstawowej. Tak naprawdę taniec amatorski to przede wszystkim hobby, a nie sposób na zarabianie. Ja zacząłem tak naprawdę zarabiać na tańcu na poważnie po udziale w "Tańcu z gwiazdami" i kiedy założyłem własną szkołę tańca - no i oczywiście wcześniej jako instruktor. Oczywiście talent jest w tym sporcie potrzebny, ale regularne treningi i poświęcenie mogą przynieść duże efekty.

Jakie są koszty nauki?

Przede wszystkim trzeba pokryć takie wydatki jak kurs tańca, prywatne zajęcia z trenerem, koszt strojów, butów itp. Tak naprawdę na taniec można wydać każdą kwotę, zależnie od możliwości. Pary, które chcą sięgać po tytuły mistrzowskie, muszą zainwestować w swój rozwój i naprawdę poświęcić się temu, co robią. Warto zadbać też o zdrowie i dostosować trening do możliwość organizmu - przede wszystkim rozkładać wysiłek systematycznie i potraktować go tak samo, jak każdy inny trening sportowy, żeby nie nabawić się potem kontuzji.

Mimo, że zajmujesz się tańcem, zrobiłeś niedawno magistra z bankowości i finansów...

Tak, skończenie studiów było dla mnie bardzo ważne, ale trudno było je pogodzić z tańcem - szczególnie, kiedy wziąłem udział w programie. W końcu zrobiłem magistra tylko z kilkoma miesiącami poślizgu więc i tak uważam, że nie było tak źle. Studia były dla mnie priorytetem, bo dają mi większe szanse rozwoju zawodowego w przyszłości - mam nadzieję, że boom na taniec będzie trwał nadal, ale przecież kiedyś może się skończyć. Zresztą, znam wielu tancerzy, którzy nie dbają o wykształcenie i niestety wpadają potem w pułapkę, kiedy ich kariera się kończy i pojawia się szara rzeczywistość. Dlatego warto zainwestować, nawet dużym wysiłkiem, w zapewnienie sobie solidnego wykształcenia.

Czy na tańcu można tak naprawdę zarobić?

Oczywiście najlepszą metodą jest założenie własnej szkoły tańca. Ale zazwyczaj większość osób zaczyna od pracy instruktora. Tak naprawdę można zrobić uprawnienia, ale nie to jest najważniejsze. W swojej szkole przede wszystkim obserwuję, jak dany kandydat prowadzi zajęcia, jakie ma umiejętności i czy jest lubiany. Muszę dbać o poziom zajęć, bo w końcu firmuję szkołę własnym nazwiskiem. Na początku pieniądze nie są największe - to jest około 30-40 zł na rękę za godzinę dla instruktora. Ważne jest podejście, no i oczywiście umiejętności taneczne. Najlepszą metodą szukania pracy jest po prostu zgłoszenie się do jednego z wielu klubów tańca. Dobrzy instruktorzy nie mają zazwyczaj problemu ze znalezieniem pracy.

Jak zakłada się szkołę tańca?

Tak samo jak każdą działalność gospodarczą, trzeba złożyć odpowiednie dokumenty, pozwolenia itp. Obecnie bardzo ważna jest lokalizacja - wiele osób traktuje szkołę tańca jak fryzjera, czy kosmetyczkę - musi być blisko ich domu, albo ulokowana w miejscu z dobrym dojazdem. Jej podstawą są jednak ludzie, czy odpowiednio dobrani instruktorzy. Wiele osób zazwyczaj zakłada szkoły, gdzie samemu prowadzą zajęcia, ale prawda jest taka, że wtedy jest bardzo ciężko. Prowadzenie własnej działalności powoduje, że dużo czasu trzeba poświęcić na załatwianie bieżących spraw, a to trudne, jeżeli cały dzień wypełniony jest kursami. Obecnie taniec stał się bardzo popularny i na kursy zgłasza się wielu chętnych - ale ludzie oczekują już dobrego standardu - łazienek, przebieralni, dużych, ładnych sal, klimatyzacji. Ale jak przy zakładaniu każdego innego biznesu - ryzyko jest zawsze, więc powinna być do dobrze przemyślana decyzja.

Sagittaire - Sob Lut 06, 2010 2:28 pm

będę nietaktowna ale co tam, glowy mi nie urwiecie :) . Najwyżej się wkurzycie- ale to przynajmniej przeżyję.

Dzięki temu dzisiejszemu ogłoszeniu TEATRu BALETU SVETLANY GAIDY przynajmniej po raz pierwszy na tym forum zostały podane konkretne kwoty, co prawda kwoty podstawowe ale zawsze. Do tej pory była zasada: o innych krajach mozna pisac, a o stawkach w Polsce za zadne skarby.

A skoro juz mowa o innych krajach, to dzis po raz pierwszy przeczytalam ten tu temat i stawki z Anglii i jestem lekko zdziwiona ich niskością, bo z rok temu czytalam w angielskiej prasie jakis artykul o pierwszej solistce w Royal w Londynie, ktora niby miala jakies niewyobrazalne wrecz wynagrodzenie i potem chodzilam z przeswiadczeniem , ze wszyscy tancerze z Royal w anglii taplają się w dobrobycie. Niestety jak widać życie az tak nie rozpieszcza tancerzy- nawet w Anglii..

Czajori - Sob Lut 06, 2010 3:36 pm

Agnieszko, myślę, że nasze przekonanie o wielkich pieniądzach zarobionych na tańcu w Europie zachodniej bierze się stąd, że mylimy prestiż z wypłacalnością :) Nigdzie chyba tancerze nie zarabiają jakichś oszałamiających kwot.
jaromir - Nie Lut 07, 2010 12:46 am

Ktoś podał zarobki w czolowych zespolach w UK i w Nowym Yorku, zarobki wygladaja bardzo umiarkowanie, chociaż da sie przeżyć i są wyższe od przecietnej, porownywac z ludzmi z agencji marketingowych czy ksiegowosci trudno.
A wynika to z faktu, ze do pewnego stopnia, każdy liczy, ze zostanie gwiazdą, a ksiegowy nie, a wówczas obowiązują kontrakty indywidualne, kontrakty na występ gościnny itd ( czytaj:duże pieniądze )

W Rosji, czolowka ma wielkie gaze, teatry dofinasowuja czeso miliarderzy, jak Abramowicz klub Chelsea. Pisaliscie o Woloczkowej jak wychodzila za maz, a wczesnej prasa rosyjska pisala przy okazji skanbdalu i odejscia z Balszoj, ze remont mieszkania kosztowal ja 60 000 dolarow- wiec zarobki miala w Moskwie wyzsze niz tu podajecie.

Ponadto sa kraje i zespoły ( opera Paryska, Niemcy, Skandynawia ) gdzie wystepuje względnie duza stabilniosc i pewnosc parcy w jakims okresie - to tez wazne.

W USA z kolei poza najlepszymi zespolami, w przerwach w angazach., normą jest dwuzawodowość - mozna być kelnerka, hostesa, stwewrdesa - niekoniecznie jak piszecie pedagogiem, po studiach i fakultetach.
Jest taki "emerytowany" piosenkarz Krawczyk, ktory swego czasu wyladowal w USA, cos nagral, sprzedaz sie slizgała, a jemu proponowano, by w miedzyczasie wział sie za roboty budowlane. To bylo ponizej jego godnosci. Wrocił, i klał na USA, wladze, (chyba stanu wojennego) - chetnie go pokazywaly w tych wypowiedziach, aby dokopac Reganowskiej Ameryce.

Chociaż sa rozne systemy wynagrodzen i motywowania, o placy decyduje rynek.

Father - Nie Lut 07, 2010 5:30 am

Pragnę zauwazyć, że dżentelmeni i artyści nie rozmawiają o pieniądzach. :D
Czy prawdziwy artysta a chyba za takiego chce sie uważac każdy szanujący sie tancerz myśli o pieniądzach? :wink: To pytanie kieruję głównie do Joanny albowiem na jej prośbę onegdaj zamiesciłem powyższy przedruk, chcąc, nie chcąc inicjując tę dyskusję.

P.S. Oni je poprostu mają i nieładnie jest im zaglądać do kieszeni :oops:
Wiem, że to hipokryzja ale ona zawsze występuje na granicy sztuki i realiów życia

jurecq - Nie Lut 07, 2010 7:26 am

xx
Joanna - Nie Lut 07, 2010 10:09 am

Father napisał/a:
Pragnę zauwazyć, że dżentelmeni i artyści nie rozmawiają o pieniądzach. :D
Czy prawdziwy artysta a chyba za takiego chce sie uważac każdy szanujący sie tancerz myśli o pieniądzach? :wink: To pytanie kieruję głównie do Joanny albowiem na jej prośbę onegdaj zamiesciłem powyższy przedruk, chcąc, nie chcąc inicjując tę dyskusję.

P.S. Oni je poprostu mają i nieładnie jest im zaglądać do kieszeni :oops:
Wiem, że to hipokryzja ale ona zawsze występuje na granicy sztuki i realiów życia


Moje zdanie: oczywiście, że TAK! Jak każdy inny, 'artysta' również jak taki księgowy chce opłacić mieszkanie, telefon, mieć co jeść, itd. Jak ktoś ma np. rodzinę/ dzieci to tym bardziej myśli o tych pieniądzach, bo przecież trzeba dziecku dać jeść również. Chyba to oczywiste. Wielu osobom 'z ulicy' zawody artystyczne kojarzą się głównie z natchnieniem, misją, blablablaitp. itd., a zapominają, że na CO DZIEŃ to jest po prostu praca, rzemiosła, a Sztuka to jest, i Artysta się bywa, jedynie w ulotnych momentach...

PS. Dżentelmeni może o pieniądzach nie rozmawiają, ale skąd to przekonanie o artystach? To chyba właśnie tutaj - abstrahując już od samych tancerzy - właśnie są te wszystkie dyskusje o zapłacie, stawkach, kontraktach, bo w końcu wolny zawód - co w dość wyolbrzymionej wersji możemy zobaczyć w show buissnesie: aktorzy, muzycy, tancerze, itp.

PS. 2. A czy tancerze mają pieniądze - to różnie... Stawki w zespołach w Polsce są bardzo niewielkie, 'głodowe' więc. Trochę się zarabia tez na uczeniu, ale wiadomo nie każdy uczy, i tutaj stawki są dość zróżnicowane - niektóre nawet dość wysokie, oczywiście jak na realia taneczne, przeważają jednak średnie stawki, czasem wręcz b. niskie.
Na Zachodzie jest trochę lepiej - ale też dlatego, że tam poziom życia jest lepszy, i za równie niewygórowaną stawkę można sobie na więcej pozwolić, np. na opłacenie mieszkania/ pokoju, itp., i takie codzienne życie. A w Warszawie co można kupić za 1000 miesięcznie, skoro wynajem głupiego pokoju (jednego!) kosztuje kilkaset złotych, to wtedy nawet głupia kawa na mieście to jest wydatek do przemyślenia...
Oczywiście, są też na Zachodzie tancerze, w Polsce mniej (bo nie mamy aż takiej kadry, może nieliczne osoby), którzy mają się całkiem nieźle, bo np. dużo uczą, w sensie międzynarodowo, i to są całkiem przyzwoite pieniądze (chociaż w porównaniu z tymi glodowymi stawkami z polskich teatrów, to chyba wszystko inne wypada przyzwoicie ;) ), albo też sporo grają. Tancerz to wolny zawód, więc wiele zależy od tego, jak komu się uda 'zakręcić', itp. Oczywiście, tym kieruje nie tylko ekonomia, ale tez np. potrzeba rozwoju artystycznego, ambicja, itd.

Father - Nie Lut 07, 2010 11:37 am

Czyli wniosek taki, że tancerze potrzebuja sponsorów. :wink:
Sagittaire - Nie Lut 07, 2010 1:53 pm

trochę to dziwnie zabrzmiało: mam nadzieje ze tylko w mojej wyobrazni. :)

Osobiście uważam, że w miarę dobry tancerz: czy klasyczny czy wspolczesny nie powinien zarabiac mniej niż 5 tyś zl/miesiac. Bo za pewien poziom zawodowstwa i poswiecenia mniejsza stawka bylaby zwyczajnie smieszna.

A skoro temat się rozwinął, to na marginesie wypowiem coś, co mnie zawsze wkurzało: denerwuje mnie, kiedy I-si soliści baletu w łódzkim Tatrze Wielkim tańczą bokiem w operach. Toż to zakrawa o paranoję!!!! :evil: Teatr Wielki w Łodzi płaci dużo różnym ludziom, myślę, że 4 I-szym solistom winien zaproponować taką pensję, żeby ich nie interesowało "dorabianie" w operach. Jak dla mnie to jest to skandal.

Joanna - Nie Lut 07, 2010 8:57 pm

Agnieszka P., jak ktoś jest dobrym tancerzem (np. tańczył u uznanych choreografów jak Forsythe, Kylian, itp., i później uczy po całej Europie/ świecie), albo prowadzi masę zajęć w miejscach, gdzie udało mu się wytargować dobrą cenę ;) albo też prowadzi zajęcia nie tyle z tańca, ile z jakiegoś systemu body work - im modniejszego lub bardziej orientalnego tym lepiej (bo niektóre tego typu zajęcia/ sesje indywidualne są teraz w modzie), to nie wiedzie mu się źle. No ale zarówno uczenie tańca, jak i róznych systemów pracy z ciałem, to są wszystko prace 'okołotaneczne' - nie umniejszając ich walorów edukacyjnych, to często są głównie zarobkowe, by się utrzymać. Średnio na samym tańczeniu 'sztuki', czyli np. praca w zespole, czy chociażby jako free lancer, to dochody przynosi niespecjalnie wysokie - aczkolwiek na Zachodzie wydaje mi się, że o ile nie są to oszałamiające pieniądze, to 'dadzą' radę, za to w Polsce... :/ Nie znam dokładnych stawek w np. zespołach baletowych w Polsce, ale z tego co się orientuję, to zarzucony przeze mnie przysłowiowy 1000 zł nie jest daleki od prawdy.... :roll:
Tanc... - Pon Lut 08, 2010 8:15 am

Witajcie. Dawno nie zaglądałem na forum - a tu taki temat - niestety prawdziwy z tymi marnymi zarobkami tancerzy w Polsce. Generalnie od lat zarobki w teatrze były w miarę wymierne tylko w Teatrze Wielkim w W-wie. W innych miastach niestety już nie .Przepracowałem w teatrze 20 lat jako tancerz i ostatnia moja pensja z wysługą lat rzeczywiście była marna poniżej 1500 zł netto. W tej chwili pensje kształtują się średnio między 1200 a 2400 zł./ ale ta górna granica jest u jednostek / tak jak tu pisała Joanna samym tańcem i miłością do niego nie da się wykarmić rodziny.
Tancerze najczęściej dorabiają na tak zwanych "chałturach" - czyli jakieś występy w knajpie na sylwestra lub na jakimś festynie i inne...Inni dają korepetycje z tańca inni całe warsztaty, jeszcze inni zupełnie inne rzeczy nie związane z tańcem, jeszcze inni nie mają żadnego pomysłu i klepią biedę żyjąc na ciągłych debetach .Wszystko zależy od pomysłu ,zaradności i szczęścia danej osoby. Co prawda tancerz ma taki grafik ,że mało kiedy może dorobić - najczęściej w teatrach tancerze pracują od wtorku do soboty rano i wieczorem / 10-14 i 18-22 / pomiędzy tymi godzinami musi dojechac do domu - obiad, rodzina i.t.d i zaraz musi wychodzić zeby być na czas w teatrze wieczorem.Natomiast w niedziele najczesciej wszystkie są spektakle. Pozostają tylko wolne poniedziałki - jedyny dzień żeby załatwić sprawę urzędową ,a gdzie tu myśleć o dorobieniu ! Najczęściej taka możliwość rodzi się dopiero podczas urlopu ,który trwa w większości teatrów w okresie letnim - lipiec,sierpień - i wtedy to może tancerz gdzieś dorobić - np pracować 1,5 miesiąca a 2 tygodnie sobie tylko dać na odpoczynek i taka to rzeczywistość jest w polskich realiach. W moim przypadku jakby nie było wziąłem to pod uwagę i skończyłem studia na AM w W-wie - pedagogoka baletu. I po 20 latach zrezygnowałem sam z pracy w teatrze. Obecnie jest mi z tym dobrze - jestem na tak zwanym swoim - działaność gospodarcza - agencja artystyczna - teraz od czasu do czasu to ja daję możliwość dorobienia tancerzom :)
Wracając do tematu zarobków tancerzy - tancerz ma gażę podstawową i tak zwaną normę spektakli - dla przykładu niech to będzie : norma 3 - czyli w ramach tej gaży - wychodzi na scenę w 3 spektaklach. Każdy następny spektakl jest opłacany, albo procentowo od gaży tancerza / np 10 % od gaży zasadniczej / lub konkretna stawka kwotowa brutto. Oczywiście stawki te zależne są od roli - zespół, koryfejska, solistyczna a także każdy spektakl może mieć różne stawki.I jeszcze jeden problem, że tych spektakli jest w danym miesiącu najczęściej 5,6 / w tym te przykładowe 3 w ramach gaży tancerza / czasami troszkę więcej ,więc te dodatkowe pieniądze za spektakle są nieduże. I tak to w skrócie wygląda :) Z tanecznym pozdrowieniem Tanc...

Joanna - Pon Lut 08, 2010 9:56 am

Ano właśnie - zapomniałam o chałturach, a przecież to raz, że niezły pieniądz, a dwa to baaardzo popularna forma 'dorabiania'.
Znam też i takie osoby, które zrezygnowały z pracy bw teatrze (w corps), jako zupełnie nie-rozwijajacej i mało płatnej, i tańczą w jakichś zespolikach mało angażujących, a zarabiają głównie chałturami właśnie.
Ale generalnie tancerz musi się nieźle nabiegać, napracować, a przede wszystkim dobrze zorganizować, żeby zarobić jakieś przyzwoite pieniądze.

Kasia G - Pon Lut 08, 2010 10:39 am

Agnieszko - teatr (opera) zwykle nie zmusza solistów czy pierwszych solistów do wystepowania w operach, ani tancerze nie dorabiają w nich wystepując tylko nalezy to do ich raz: obowiązków (oprócz TW-ON od niedawna w każdym teatrze operowo-baletowym w Polsce sa to rzeczy połaczone i nierozdzielne). Po drugie - wystepy w operach to sposób na wyrobienie słynnej "Normy" spektakli w miesiacu - wujśc na scenę, gdy w anym miesiacu jest mało spektali baletowych - to po prostu dodatkowe pieniądze do golej pensji. Owszem - jestem za tym aby tacy artysci najwyzszej klasy nie musieli "dorabiać" i wystepowac we "wstawkach" baletowych (choć w historii polskiego baletu znae sa liczne wypadki wybitnych tancerzy demi-klasycznych ktorzy takimi wystepami zbudowali swoją legendę) ale sytuacja ekonomiczna jest jaka jest... Jest wreszcie aspekt artystyczny - dla mnie jako widza zawsze bylo wielka radoscią, gdy mogłam zobaczyć moich ulubionych tancerzy - solistów np. w mazurze w Strasznym dworze albo w Nocy Walpurgi w Fausćie - to były najwyższej klasy wystepy. teraz w TW-ON np. starają się np. w mazurze nie "wypuszczać" na scenę pierwszych solistów czego akurat bardzo żałuję. Najlepsi solisci jesli potrafią znakomicie tańczyć np. tańce narodowe nadają im charakteru bo sami sa przeciez obdarzeni sceniczna haryzmą.... Miałam kiedys takich "pierwszych mazurzystów" - dziś - chyba pozostał z nich tylko Piotr Chojnacki
Sagittaire - Pon Lut 08, 2010 1:07 pm

Na wstępie podziękowania dla Tanc... i Joanny za to, że swoimi wypowiedziami wreszcie przerwali jakąś swoistą "zmowę milczenia" na forum, dzięki czemu po raz pierwszy możemy rozmawiać konkretnie, szczerze i otwarcie.

Zarobki, o jakich piszecie, zwłaszcza osób z corpsu, czy jak mowicie zespolu, zwalają z nóg. Jest to dla mnie osobiście bardzo przykre, ponieważ dla mnie balet to jednak przede wszystkim, nie tyle DVD i nie ogladanie innych zespolow, ale taniec na żywo łódzkiego zespołu i naturalnym jest, że chciałabym, żeby moi ulubieńcy taplali się w luksusie za te miłe chwile, które mam siedząc na widowni i sobie na nich patrząc...

Patrząc na problem zarobków z drugiej strony, to tak sobie myślę, że odpowiedzialność za małe wpływy z baletu i w konsekwencji za niskie zarobki, ciąży często nie na malym zainteresowaniu baletem i nie na problemami z finansowaniem ale głównie na wyjątkowo nieudolnej dyrekcji... Od lat chodząc na ŁSB widzę, że jest dużo osób, które chętnie wydaja kilkaset i więcej złotych na obejrzenie dobrego baletu. Byle on był tylko dobry. I o dziwo przekonałam się, że dla łodzian dobry tzn wartościowy, nawet jeśli trudny w odbiorze.

Widzę też jak przez ostatnie kilka miesiecy w Łodzi ludzie ciągną na choreografie Madii. Mimo, ze wszystkie maja minimum rok!!!, to ostatnio z biletami trzeba sie super spieszyc, zeby zdobyc, bo sa wykupowane w pierwszych dniach!!! (2 X w tym roku juz mi sie zdarzylo ze w 5 dniu od rozpoczecia sprzedazy juz nie moglam kupic biletow!!!)

Inna sprawa, ze w ankietach, jakie rozdano kiedys widzom w TW niemal 70 czy 65 % powiedzialo , ze jesli chodzi o zmiany to pw chce wiecej baletu na scenie. Czyli popyt jest wbrew temu co sie wiecznie mowi ze to wina widzow ze tumany sie nie znaja..

Wkurza mnie tylko jesli wyrzuca sie w bloto masę pieniedzy na zenujace "towary", ktore wypadaja z repertuaru po kilku miesiacach. Sadze, ze myslacy dyrektor jest w stanie ocenic takiego knota od razu, po samym wczesniejszym dorobku choreografa itd, po co wiec ladowac w to koszmarne pieniadze? Tu bym glownie szukala pieniedzy. Oprocz tego sadze, nauczona doswiadczeniem z ŁSB, ze na rzeczywiscie dobry spektakl widzow nie zabraknie. Formą wiec oszczedzania dyrekcji winno byc pożądne inwestowanie w świetnych choreografow itd.

I jeszcze kilka slow na koniec apropo tego, co pisze Kasia G. Kasiu, piszesz-jak zawsze- z pewnoscia sensownie i wysuwasz argumenty obiektywnie przekonywalne ale mnie nie przekonalas...
OK- w polskich teatrach (poza TW-ON czy jak tam zwal) jest jeden teart jako całość, w ktorym sa 2 zespoly: opera i balet i jedno siłą rzeczy korzysta z drugiego.

Wiec (zdania nie zaczyna sie od więc- ale niech tam :) ) niech sobie tańczą osoby z corpsu, koryfeje, ba niech i tańczą soliści, jesli jest taka potrzeba ale NIE PIERWSI SOLISCI, KTORYCH JEST TYLKO 4. Sądzę, że jeżeli osiągnęło się już taki poziom w tańcu, ze ma sie stanowisko I solisty, to świadczy to o duzym kunszcie, ktoremu winno sie tworzyc dobre warunki, .Niech sie wiec doskonala sie I solisci w balecie, a nie rozdrabniaja na jakies opery.

Tym bardziej, ze nawet dobry tancerz, jezeli mu sie zawraca w glowie tanczeniem 100 glupot tylko traci. Spójrzmy na repertuar na swiecie. Dla przykładu nasz rodak W. Dudek w Statsballett Berlin tanczy w miesiącu srednio 2 spektale (i to te same), czyli np teraz w lutym 2 razy Zygfryda wJeziorze . Młodzi tj Buczko do czerwca wałkują tylko 1 spektakl!!! I to się nazywa dobre warunki pracuy, bo jak ma w miesiacu 1 spektakl , to ma fizycznie mozliwosc, zeby sobie cwiczyc i dążyć do perfekcji i tą perfekcję osiągnąć.
U nas 1 spektalk przez pol roku to rzecz nierealna, wiec OK niech bedzie kilka spektakli roznych ale po cholerę jeszcze opery!!!!Przeciez to pierwsi tancerze!!! winni wiec zarabiac duzo na miare swojego stanowiska tyle zeby nie tanczyc w operach i dobrze sobie zyc i zdania nie zmienie :)

Kasia G - Pon Lut 08, 2010 8:03 pm

ok, Agnieszko, ale żaden tancerz tańczący nie powie Ci żechcialby tanczyć jeden spektakl w miesiacu - nie z powodu zarobków tylko z powodu specyfiki swojej sztuki - tancerz realizuje się na scenie i swoja sztukę tworzy i szlifuje nie tylko podczas prób ale przede wszystkim w czasie wystepów. Ba, skoro jego kariera jest nieporównanie krotsza niż w innych zawodach to chce tanczyć (wytańczyć się) jak najwiecej. zatem jesli wymienieni przez Ciebie znakomici skądinąt tancerze tancza w swoich macierzystych teatrach tylko tyle ile wyliczyłaś, to znaczy ze poza tym tańcza na swiecie gościnnie w róznych teatrach...

Co do sytuacji w Łodzi i tańczących w operach 4 pierwszych solistów - to trudno mi wyrokowac - moze im się to opłaca, może lubią, moze muszą. Jesli muszą a nie chcą i przeszkadza im ze musza się "rozdrabniać' to oczywiście byłoby cudownie, gdyby dyrekcja mogła im zagwarantowac komfort pracy - z tym się zgadzam w odniesieniu do każdego wybitnego tancerza, bo mamy ich jak na lekarstwo. A od samych tancerzy wiem, ze największy komfort mają gdy np. po jakis 2 -3 tygodniach intensywnej pracy mogą w odstepach jedno-dwudniowych zatańczyć 3-4 lub więcej spektakli tego samego tytułu. Z racji działania w Polsce systemu repertuarowego a nie staggione - raczej niewykonalne (choć kilka teatrów stara się grac tzw. blokami 2-3 spektaklowymi tego samego tytułu). Niestety, nawet w stolicy (niealeznie że na niektóre tytuły cięzko dostac dobr bilet - Jezioro, Śpiąca, Romeo i Julia) to na 3 bajadere w tygodniu miejsca były "lezące" - do wyboru do koloru ;(

Czajori - Sro Lut 10, 2010 10:00 am

Agnieszka P. napisał/a:
Na wstępie podziękowania dla Tanc... i Joanny za to, że swoimi wypowiedziami wreszcie przerwali jakąś swoistą "zmowę milczenia" na forum, dzięki czemu po raz pierwszy możemy rozmawiać konkretnie, szczerze i otwarcie.


???

Agnieszko, wydaje mi się, że nie chodzi tu o "zmowę milczenia", tylko o prosty fakt, że większość forumowiczów nie zarabia na życie tańcząc i nie może się obiektywnie wypowiedzieć.

A propos zarobków tancerzy: na blogu dyrektora Opery Bałtyckiej toczy się właśnie zadziwiająco gorąca dyskusja na ten temat, podaję linka:

http://www.operabaltycka....bkach/#comments

BTW, pytanie do praktykujących tancerzy: czy to prawda, że dostaje się dodatek za tzw. trudne warunki pracy (ponoć "długotrwałe pozostawanie w nienaturalnej pozycji" kwalifikuje taniec jako zawód o trudnych warunkach :wink: ) ?

Torin - Wto Lut 16, 2010 11:45 pm

Ciekawy post a propos zarobków znalazł był się dziś na forum.
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są ;)

Torin
p.s.
i to w Krakowie - mieście centusiów i dusi groszów pełna piersią :D

Sagittaire - Sro Lut 17, 2010 2:39 pm

widze Torin, ze sie wybudziłeś ze snu zimowego ale jakos tak nie do konca :D

odsylam do mojego postu 16 postow wyzej z 6 II 2010, od ktorego zaczela sie cala ta dyskusja...

Father - Sro Lut 17, 2010 6:39 pm

Torin napisał/a:
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są

Może i nie sa ale jak ja bym miał takie kwalifikacje to bym sie nie zgodził, no chyba żebym repatryjantem z Kazachstanu i niczewo łuczszewo by nie imieł.

Sagittaire - Sro Lut 17, 2010 6:49 pm

tym bardziej, ze z tanca zyje sie tylko kilka lat...

i mimo, ze nasz rzad przeprowadził cudowne badania, w ktorych wyszlo ze mozna tak rehabilitowac, zeby tancerz mogl w wieku 60 lat , to nie moze...

Torin - Czw Lut 18, 2010 12:12 am

Agnieszka P. napisał/a:
wybudziłeś ze snu zimowego
No tak pobudka była zdecydowanie zbyt wczesna - śnieg nadal trzyma się mocno - chyba czas wracać do gawry :)

Torin

jaromir - Czw Lut 18, 2010 10:03 am

Kasia G napisał/a:
największy komfort mają gdy np. po jakis 2 -3 tygodniach intensywnej pracy mogą w odstepach jedno-dwudniowych zatańczyć 3-4 lub więcej spektakli tego samego tytułu. Z racji działania w Polsce systemu repertuarowego a nie staggione - raczej niewykonalne (choć kilka teatrów stara się grac tzw. blokami 2-3 spektaklowymi tego samego tytułu). Niestety, nawet w stolicy (niealeznie że na niektóre tytuły cięzko dostac dobr bilet - Jezioro, Śpiąca, Romeo i Julia) to na 3 bajadere w tygodniu miejsca były "lezące" - do wyboru do koloru ;(


Były miejsca na 4 lutego, gdyż:
1/ spektakl w środku tygodnia
2/ wczesniejsze wystawienie skupiło uwagę udziałem gościnnych solistow

Ja ( my ) np. nie możemy bywać ze wzgl. na pracę od poniedziałku do czwartku ( a jeszcze w ub roku tylko w niedziele ). Zastanawiam się, czy np. w TW nie ,moznaby obnizyc ceny np. w czwartek - dla studentow, a podniesc w piątek dla "elity" i wydłużyc antrakty ( konsumpcja), dodac jakies spotkanie po spektaklu itp.

Swoją drogą uważam takie bloki za dobry kierunek ze strony dyrekcji - niech ida w tym kierunku w nastepnym sezonie.

Wspomniałaś Kasiu o systemie, uważam, ze z takich powodów jak:
1/ płytkośc rynku nawet w W-wie ( max 3-4 spektakle, 6-8000 miejsc / 10 dni )
2/ tradycję na kontynencie w odniesieniu do takich królewskich ( czyt. panstwowych ) pomnikow kultury
3/ system zarzadzania, funkcjonowania TW ON i jego miejsce w kulturze
nie możliwe jest stosowanie systemu stagione ( chyba przez jedno g )- to nie Broadway, ani West End, ani Jozefowicz w malej salce dla masowej publiczności.

System tez oczywiście dotyczy wynagrodzeń, rodzaju umów, w USA można zarobić więcej, ale praca mniej pewna, poza tym system agentów, bez których ani rusz, no i mentalność musi byc bardziej kupiecka, jezeli nie ma jej artysta-tancerz, to ma ją agent.

U nas dla dobra baletu uważam, ze system repertuarowy jest lepszy, ważne jednak, aby wynagrodzenia były zdecydownie wyższe, aby pracownik -artysta-tancerz mogł sie skupic na sztuce i po czesci uwolnic sie od problemow egzystencjalnych, aby czuł sie bardziej dowartościowany.

Sorry za to patetycznie brzmiące zdanie na koniec, ale byłoby piękniej.

Bajaderka - Czw Lut 18, 2010 10:45 am

Torin napisał/a:
Ciekawy post a propos zarobków znalazł był się dziś na forum.
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są ;)

Torin
p.s.
i to w Krakowie - mieście centusiów i dusi groszów pełna piersią :D


Torin....te zarobki są orientacyjne, Kraków to Kraków- jest to dobra reklama napisać "3 tysiace złotych" z czego tancerz dostanie pewnie niewiele ponad tysiac jesli tyle w ogole....bo technika nie ta, bo wyraz nie ten, bo spektakli i widzow mamy za malo.
Zastanowmy sie, skad takie pieniadze dla kazdego z tancerzy? Z nikad sie nie wezma, a wiec tyle nie dostana.

Father - Czw Lut 18, 2010 11:16 am

Ja powiem, rzecz niepopularną, mianowicie: zarobki tancerzy zależą głównie od tego ile społeczeństwo jest gotowe im płacić. Spekulacje typu: ministerswo kultury przeznacza zamałą pulę na ich wynagrodzenia nie maja sensu skoro na występ Dody nie mówiąc o Madonnie walą tłumy a na dobry spektakl operowo baletowy chetnych jest zdecydowanie mniej, przy porównywalnych cenach biletów. Owszem Państwo(czyli my) powinno dotowac sztukę wysokiego lotu, co czyni w proporcji do zamożności a konkretniej do zasobności budżetu czyli chojności naszych podatków.
A jak z tym jest to każdy widzi. :(

Kasia G - Czw Lut 18, 2010 3:09 pm

nawiązując do postu Fathera - Państwo nie tylko powinno dotowac kulturę wysokich lotów żeby mogła istniec na równi z komercyjną, ale aby ew. musiec dotowac mniej powinno POPULARYZOWAC kulture wysokich lotów - przez to rozumiem ISTNIENIE w mediach publicznych oplacanych z abonamentu tejże kultury. Wiadomo ze popularne jest to co znane - jak się puści 50 razy jakąś piosenkę w radio to stanie się ona popularna. Jak się 50 razy pokaże w TV Bejarta to smiem twierdzic ze przynajmniej kilka procent telewidzów za którymś razem choćby z lenistwa nie przełączy kanału i obejrzy, a potem moze procent z tych kilku procent zechce obejrzeć Bejarta na żywo bo jak go bedą w teatrze pokazywali to już bedzie wiedziało co to Bejart i ze własciwie to nawet całkiem ładne (ciekawe, frapujace, niezłe).
Nie chcę pisać "że dawniej było lepiej" bo dawniej czyli za PRL były dwa kanały TV, brak wolnosci słowa i inne cele przyświecały decydentom pokazujacym to a nie co innego w TV - ale... balet w TV był, przynajmniej raz w miesiacu. Teraz jak TV Kultura którą nie każdy moze odbierac czasem coś póści to mamy święto. Owszem - jest Internet, DVD, kanały tematyczne ale to jest dla tych co już wiedzą ze balet jest fajny i chcą go ogladać. A dla tych co mogą sie dopiero o tym przekonac powinna istenić jakas dawka w szkołach, na uczelniach i w publicznej TV. Myslę, ze za tym szła by większa popularnosc baletu, więcej chętnych na spektakle a co za tym idzie większe wpływy z biletów. Owszem, wiem ze teatr operowo-baletowy nie utrzymuje się z tych wpływów, bo na to jest po prostu za drogi, bilety u nas musiałby kosztowac chyba z 10 razy wiecej niz obecnie, ale zawszeć jakies pieniadze to sa - i nie należy ich bagatelizować.

Sagittaire - Czw Lut 18, 2010 3:53 pm

1) apropo Jaromira: ILE w Warszawie jest spektakli baletowych miesiecznie? 3-4 max? bo w szoku lekkim jestem. Weszlam wlasnie na strone PBN ale tam jest to jakos strasznie nieczytelne a Wy i tak wszystko wiecie wiec zamiast to sobie rozrysowywac to wole zapytac Was. Bo to mi sie niemozliwe az wydaje: toz to w Łodzi , ktora ma nieporownywalnie mniejsze srodki teraz jest 5-6 baletow miesiac i i tak jest strasznie ciezko z biletami.

2) Kasiu, zainteresowalo mnie to co piszesz, ze zeby wyzyc z samych biletow bilety na balet by musialy byc 10 razy wyzsze. Myslalam ze z 2 razy wyzsze ale nigdy w to nie wnikalam. Ciekawa w takim razie jestem jak np za nasza zachodnia granica sobie radza? maja takie ogromne dofinansowania? bo bilety w Berlinie, przynajmniej na niektore spektakle nie sa az wcale jakies takie wygorowane a repertuar i tancerzy jakich maja kazdy wie.

3) nie za bardzo wylapalam co takiego kontrowersyjnego i niepopularnego F. miales na mysli :) ..., bo zapowiedz tresci wskazywala na jakas szokujaca zawartosc a tresc taka lagodna jak baranek...
Wiec ja pozwole sobie isc w ten desen i byc nieco bardziej kontrowersyjna: smiem twierdzis ze spoleczenstwo jest w stanie zaplacic za balet duzo ale pod warunkiem ze jest b dobry o czym najlepiej swiadcza Łódzkie Spotakania Baletowe, ktore udowadniaja ze jest caly pelny teatr ludzi, ktorzy za balet najwyzszych lotow sa w stanie zaplacis kilaset czy wiecej zlotych (a jesli np idzią 2 osoby na kilka spektakli to koszt jest ponad 1000 zl) .
Rzecz jasna ze wladze Łodzi pompuja w ŁSB sporo pieniedzy i bez tego nie byloby mowy o calej tej imprezie ale jednak koszt biletow jest i sa ludzie ktorzy sobie

4) promowanie w mediach jest super skuteczne co chyba najlepiej mysle widac np w Rosji czy chociazby korei Poludniowej czy Japonii

Father - Czw Lut 18, 2010 4:36 pm

Agnieszka P. napisał/a:
nie za bardzo wylapalam co takiego kontrowersyjnego i niepopularnego F. miales na mysli ..., bo zapowiedz tresci wskazywala na jakas szokujaca zawartosc a tresc taka lagodna jak baranek...

Łagodna i zrozumiała to ona jest ale dla starych wyjadaczy natomiast dla gawiedzi nie.
Agnieszka P. napisał/a:
promowanie w mediach jest super skuteczne co chyba najlepiej mysle widac np w Rosji czy chociazby korei Poludniowej czy Japonii

Promowanie też kosztuje spore pieniądze a budżet tv publicznej sie nie zamyka bo wiekszość nie chce płacić abonamentu do której i ja sie zaliczam i podejrzewam, że Wy też tylko boicie sie do tego przyznać..
W tv komercyjnych lepiej puscić reklamę bo to jest podstawą bytu tychże.

Sagittaire - Czw Lut 18, 2010 4:49 pm

Father napisał/a:
[quoteŁagodna i zrozumiała to ona jest ale dla starych wyjadaczy tychże.


rozumiem , ze mnie zaliczasz do szanownego grona starych wyjadaczy :D

Odnośnie zaś TV i puszczania w niej baletu i promowania go, to w przypadku Korei Południowej i Japonii to w mojej ocenie szerokie promowanie baletu w mediach w tych krajach jest scisle zwiazane z jakims szczegolnym zamilowaniem tych ludzi do tanca...

mowia ze tzw "żólta rasa " ludzi jest najbardziej inteligentna... i jak widze jak Japonczycy i Koreanczycy Płd kochaja balet to sobie mysle "co s w tym jest". Jakos tacy sa wrazliwi na to, a TV puszcza to co spotyka sie z aprobata znacznej czesci ludzi...

I patrzcie taka Japonia, zamozny kraj, z dostepem do glupich rozrywek dokladnie takim jak w USA czy krajach europejskich a jednak w tym natloku bezmyslnej glupoty to piekno tanca do nich dociera. swoja droga to ciekawe zagadnienie

Father - Czw Lut 18, 2010 5:59 pm

Cytat:
patrzcie taka Japonia, zamozny kraj, z dostepem do glupich rozrywek dokladnie takim jak w USA czy krajach europejskich a jednak w tym natloku bezmyslnej glupoty to piekno tanca do nich dociera. swoja droga to ciekawe zagadnienie
_________________

Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Przecież nie robiłaś żadnych badań i nie aglądasz tych telewizji na codzień? Byc może opierasz się na opinii jakiś autorytetów? jeśli są miarodajne to być może masz rację.
Jak jeszcze powiesz ,że Azjaci jako mężczyzni Ci się podobają to się załamię :roll:

Sagittaire - Czw Lut 18, 2010 6:09 pm

[quote="Father"]
Cytat:
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? roll:


co twierdze ? - zawarles kilka mysli i nie wiem do ktorej konkretnie mam sie ustosunkowac :)

Jesli chodzi o TV, to to ze w TV Płdn Koreanskiej jest promocja tanca w mediach wiem od czasu jak kilka lat temu sie tym interesowalam bardziej, ze jest sporo cykli z gwiazdami baletu . Są tez oranizowane spotkania w szkolach tancerzy z uczniami. Zas I gwiazda koreanskiego baletu Kim Joo-won jest tam traktowana z wiekszymi honorami niz gwiazda filmowa (co przyznajmy, ze jest w skali swiata rzadkoscia).

Co do TV Japonskiej, to nie mam informacji jakie sa tam programy w TV ale przypuszczam ze cos moze byc, bo zapotrzebowanie jest spore. Japonczycy slyna obecnie z tego, ze wyjatkowo licznie zachwycaja sie baletem.

A co do ostatniego zdania, to dla mnie osobiscie wyglad zewnetrzny to rzecz tak malo istotna... A i inna sprawa, ze w balecie w Tokyo czy w Korei tancza tez faceci bardzo wysocy, co sie nieco moze kloci ze stereotypem niskiego i krepego Azjaty. Ale to inna sprawa .

Father - Czw Lut 18, 2010 6:29 pm

Pomimo tego nie rozwiałaś moich wątpliwości ponieważ sila Twoich argumentow jest słaba aczkolwiek zmuszasz mnie do myślenia :sad:
Kasia G - Czw Lut 18, 2010 7:52 pm

wyjasniam:

tak, w Warszawie w tej chwili jest różnie - ok 3-4 baletów w miesiacu, czasem wiecej (grudzień - Dziadki) czasem mniej gdy sa przygotowania do premier operowych i scena zajęta na próby i spektakle czegoś "wazniejszego niż balet". Generalnie teraz jest ok. 50 paru spektali baletowych w sezonie, wliczajac w to małą scenę, jeszcze niedawno było ok. 40 a w dawnych dobrych czasach (późny PRL, poczatki transformacji) ok. 80 -90 w sezonie i wyjazdowe. A co do popytu na bilety: pamietajmy że sala TW-ON ma prawie 2 tysiace miejsc - nie jest to jakaś gigantyczna sala w skali świata czy Europy, ale Polski - owszem. Co nie znaczy że na Dziadka do orzechów w okresieświatecznym i Jezioro łabędzie zawsze łatwo się dostać - po prostu - lubimy to co znamy....

No, moze bilety nie musiał by być 10 razy droższe, ale pare razy tak. Akurat TW-ON jest wyjątkowo trudnym do utrzymania teatrem, po prostu zbudowanym bardzo nieekonomicznie, stąd duże wydatki na sam gmach. Po drugie na pewno pomogłaby reforma całej organizacji i infrastruktury teatru itd. Fakt, na świecie tez sa opery giganty ale raz że i dotacje mają jednak większe (w innej walucie), po drugie mają tez wielowiekowe tradycje mecenatu i sponsoringu oznaczajacego prestiz dla wielkich korporacji i przedsiębiorstw które chcą zaistnieć przy operze. U nas jest to w powijakach - państwo tez do mecenatu nie zachęca. Trzy - na świecie inwestuje się w artystów - u nas w scenografię (nie chce uogulniac, ale czesto tak bywa...)

Sagittaire - Czw Lut 18, 2010 8:36 pm

balet narodowy tanczy 3-4 balety????? nie no na to to mi slow szkoda. ... zeby to rozwijac.

na scenografie, na choreografow, na kostiumy tylko nie na tych, ktorzy zdrowiem przyplacaja kazdy wystep. Szkoda, tym bardziej ze coraz wiecej widzow przychodzi na balet np tylko dla Maksima Wojtiula (z tym,z e on to jeszcze w miare zarabia ale nawet)

Father - Pią Lut 19, 2010 3:59 am

Agnieszka P. napisał/a:
balet narodowy tanczy 3-4 balety????? nie no na to to mi slow szkoda. ... zeby to rozwijac.

Trzeba sobie powiedzieć, że to wynika ze niskich budżetów scen teatralnych.
Utrzymanie grupy baletowej na wyższym poziomie jest najkosztowniejszą pozycją w wydatkach każdego teatru ponieważ jest to najliczniejsza grupa ludzi to raz, dwa: wymaga obszernych specjalnych pomieszczeń do częstych ćwiczeń i prób a trzy to podnosi znacząco koszty scenografii ponieważ na przeważnie małych scenach należy ja zaplanować tak aby dać pole do popisu tancerzom.
Domyślam sie jeszcze, że absencja zwiazana z kontuzjami tancerzy też ma na to wpływ. Aktor jakieś drobne niedomagania zdrowotne potrafi w wiekszym lub mniejszym stopniu na scenie zatuszować natomiast u tancerza, zwłaszcza solisty ten numer nie przejdzie.

Czajori - Pią Lut 19, 2010 8:53 am

Wiecie co, tak się składa, że pracuję w instytucji kulturalnej, a w życiu paru innych czynnie uczestniczę siłą rzeczy. I wiecie, na co ludzie narzekają bardzo często? Na ceny biletów.

Najchętniej wchodziliby za darmo, gdzie się da, a jeśli już płacić, to jak najmniej.

W sumie nie powinno to nikogo dziwić, bo jeśli bilety kosztują średnio ok. 60-100 zł, to kogo stać na częste wyjścia? Rozumiem, za wyjątkowy występ gwiazdy światowego formatu, ale za repertuarowe pozycje?

Już słyszę głosy naszych etatowych forumowych idealistów, że "przecież dla sztuki warto wydać każde pieniądze". Cóż, nie dla każdego życie jest takie proste, nie dla każdego nie jest to wybór tak oczywisty, nie mówiąc już o tym, że podbijając stawki za bilety tak naprawdę robi się sztuce wielką krzywdę, gdyż oddala się ją od odbiorców.

Podsumowując, podwyżki cen biletów, które miałyby przełożyć się na podwyżki pensji tancerzy, to bardzo zły pomysł. :694:

PS. Nie wspominając już o tym, że całkowicie nierealny, bo jak już wcześniej zauważyła Kasia - zyski ze sprzedaży biletów to mały procent kosztów własnych instytucji. O tym, jakie są pensje osób zatrudnionych, decyduje w dużym stopniu organ zarządzający, czyli najczęściej instytucja samorządowa.

Kasia G - Pią Lut 19, 2010 10:50 am

niestety - nic dodać, nic ująć Czajori! ja tam chodze do Opery Narodowej na wejsciówki, a i tak przy wyjściu 3-4 razy w miesiacu po 20 zł to jest to jakas pozycja w budżecie.... :(
Father - Pią Lut 19, 2010 10:52 am

O tak, tak. Trzeżwe spojrzenie na sprawę. Sam tego doświadczam bo parusetzłotowy wydatek na spektakl gdy wybieram sie z rodziną (nawet bardzo wartościowy), niestety mnie zniechęca.
Ale tak jest w zasadzie wszędzie bo wysoka kultura jest dla elit, tylko, że u nas rzadko te elity(intelektualne) mają pieniądze, no może sie mylę przez to iż wydaje mi się, że do nich aspiruję :D Widać: zawysokie progi-głupcze! Dobrze, że chociaż jest to Forum :smile:

Tancerze tańcza za półdarmo+ satysfakcję. My nie mamy pieniędzy ale możemy dac im satysfakcję. Taki barterek :)

Sagittaire - Sob Lut 20, 2010 3:33 pm

ale ja nie twierdzilam nigdy, ze bym chciala podwyzki cen biletow :) , a jedynie zapytalam ile by musialy kosztowac, zeby nie bylo potrzebne wsparcie samorzadu.

Odnosnie zas ŁSB, to napisalam co napisalam w znaczeniu takim, ze jednak sa ludzie ktorzy sobie , nawet przy niewielkich zarobkach, tak uzbieraja, zeby raz na 2 lata wydac na nie np. 900 zł. I piszac to chodzilo mi tylko o to, ze jednak sa tacy milosnicy, co chyba jest warte zauwazenia. :)

jaromir - Sob Lut 20, 2010 11:34 pm

Agnieszka P. napisał/a:
sa ludzie ktorzy sobie , nawet przy niewielkich zarobkach, tak uzbieraja, zeby raz na 2 lata wydac na nie np. 900 zł. :)


Bardzo lubie czytac Twoje ciekawe posty, ale tu chyba jestes w błedzie.
Moze i tacy sa - ale ilu?
jezeli widownie w Łodzi ma 1000 miejsc ( niewiem ile ) i balet dawal by 50 spektakli rocznie, to znaczy 50 000 miejsc x 2 lata 100 000 ludzi chodzacych raz na 2 lata na balet za odlozone pieniadze.
Czy sadzisz, ze w Lodzi i promieniu 100 km jest tylu milosników baletu, sadze, ze jest mniej tych ktorzy uwazaja, ze jest im do czegoklwiek potrzebny.

Natomiast cena obecna jest bardziej realna ( rozne miejsca, rozne ceny ) gdyz tych zainteresowanych jest kilka, kilkanascie tysiecy i wielu bywa kilka i wiecej razy w ciagu roku - a spektakli jest duzo mniej.

No , ale to wszystko, a propos Twojego optymizmu i oceny "rynku" i businessu" baletowego.

Piszmy wiecej o sztuce, bo lepiej nam to wychodzi.

Sagittaire - Nie Lut 21, 2010 10:38 am

Oj, chyba trochę sie nie zrozumielismy :) , co w sumie jest zrozumiale biorac pod uwage jak sprecyzowalam swoje mysli, a w sumie jak ich nie sprecyzowalam, bo to co napisalam bylo na zasadzie rzucenia hasła.

Otoz piszac o wydaniu 1000 zl na balet mialam na mysli Łódzkie Spotkania Baletowe, odbywajace sie co dwa lata, w trakcie ktorych jest kilkanascie spektakli ze swiata po wyzszych niz na rodzime spektakle cenach, tak ze jesli ktos chce isc we dwojke na all lub wiekszosc, to musi wydac na przestrzeni powiedzmy 2 tygodni na balet 1000 zł.

To 1000 zł jest w sumie sporym wydatkiem ale i tak bilety nie sa realnie wygorowane, bo ogromne dofinansowanie daje na to samorzad, a i zespoly jak np przyjezdzaja z jakiejs Korei to niemal graja po kosztach, bez profitow, lub nawet w bardzo skrajnych wypadkach zdaza sie, ze czasem same doplacaja.

Niewątpliwym faktem jest to, ze sa osoby, ktore ida na ŁSB i wydaja te 1000 zl ot tak, bo wypada byc, a ten wydatek nie jest dla nich duzy. Tak samo jak sa ludzie, ktorzy z zalozenia chodza na all premiery tylko po to, zeby sobie o tym potem mowic w srodowisku, a tak rzeczywiscie to kompletnie tego nie czuja. Tak jest i to fakt.

Jednak spotkalam sie z kilkunastoma osobami, ktore przy rzeczywiscie niewielkich dochodach miesiecznych tak sobie zbieraja, zeby raz na te 2 lata na ŁSB, na balet wydac te 1000 zl.

A ze z zasady taką juz jestem niepoprawna optymistka i zawsze doceniam rzeczy wartoscioowe, ktore dostrzegam, to napisalam , ze mi takie osoby bardzo imponuja. Bo to rzeczywiscie wiaze sie czasem i wyborami np idziemy na ŁSB ale za to w tym roku nie zrobimy remontu czy nie pojedziemy na wakacje.

Rzecz jasna all bym szczerze zyczyla, zeby nie musieli z niczego dla baletu rezygnowac, bo kazdy z nas ludzi chcialby zarabiac tyle, zeby sobie dostatnio zyl i pieniadze sa bardzo mila rzecza, wiec nie chce glosic bzdur typu, ze to takie piekne poswiecenie. Piekne nie jest, bo piekniej by było gdyby wielbiciel baletu mial i na balet i na wakacje i na samochod i na all.

Gdyby patrzec na to tak, ze bilet na lodzki balet mial kosztowac 1000 zl, to szczerz mowiac nie wiem czy uzbieraloby sie z 5 osob, ktore by taka sume zaplacily: ja chyba nie, bo to taniej by wyszlo kupic bilet w obie strony do Berlina i na bilet na Statsballett Berlin...

Sagittaire - Sro Sty 19, 2011 6:08 pm

Musze przyznać, że jak ostatnio dane mi jest oprzeć się o realia w pewnym balecie polskim (który jest w pierwszej piątce najlepszych ale nie moim ukochanym łódzkim) to mi włos się zjezył na głowie jak są traktowani i wynagradzani tancerze. Jeżeli o mnie chodzi, to ja bym zorganizowała jakiś globalny strajk czy coś, bo to koszmar i nie mozna się z czymś takim godzić!!!!!!!!
W jednym owych teatrów wielkich polskich, gdzie muzyk (wcale nie geniusz! ale taki sobie w miarę) zarabia 4 tysiące a inny muzyk 5 tysięcy, dobry tancerz dostaje 1.500 zł netto, czyli kwotę najnizszą w całym teatrze. Facet, który zbija w teatrze deski i pani, która pracuje w kasie zarabia tyle samo a czasem nawet nieco więcej niż artysta baletu, który tańczy spore solowe wstawki i ma świetne umiejętności!!!!!!!!!!!
Kurczę! - czy komuś się poprzestawiało w głowie? Jak coś takiego może mieć miejsce?
I dwa: ocierając się o pracowników owego Teatru Wielkiego miałam nieodparte wrażenie, że najmniej szanowanymi pracownikami są tam tancerze. W życiu się z czymś takim nie spotkałam, załatwiając dziesiatki spraw. Co gorsze- te same osoby dla innych ludzi potrafia być całkiem miłe, tylko co do tancerzy czuja sie uprawnione do stawiania sie ponad.
Kiedyś prof. Wycichowska napisała w blogu żart, że jeden dyrektor TW w Polsce zwykł żartować, że tancerki do niego powinny zawsze przychodzić po dwie, bo jedna będzie słuchać , a druga mówić, to może jakoś by się z nimi dogadał. To jak dziś widzę się, że się traktuje tancerzy świadczy o tym, że ten zart to bardziej rzeczywistość niz fantazja.
Skąd się bierze takie traktowanie tancerzy? Skąd takie miejsce w hirarchii i skąd te koszmarne wynagrodzenia? Rozumiałabym, gdyby podobnie zarabiali muzycy czy śpiewacy ale nie, bo oni maja pensje sensowniejsze. Najnizsze stawki sa w Operze zarezerwowane dla tancerzy-osob, które dla sztuki poświęciły najwięcej i połozyły na ołtarzy sztuki swoje zdrowie, serce i mnóstwo czasu.

A ci tancerze-to jak czasem patrzę -to jak dzieci we mgle. Zero walki o swoje... Jej-cała ta sytuacja to jakiś koszmar.

estelle - Pon Kwi 11, 2011 2:00 pm

Tancerki mają wiele przywilejów np.
- postają pointy za niewielką zaplatą np. 10 dol. tancerki mają duuze podbicie więc często sie im lamią.
- mają bony w sklepach baletowych
- mają ladną figurę więc często są modelkami w sklepach baletowych. Modelka dostaje też nie ktore rzeczy taniej lub bezplatnie.
Zazdroszczę im!!!

Nataszaa - Pon Kwi 11, 2011 2:43 pm

No dobra, ale takie przywileje ma wiele zawodów, np. aktorki często mogą wypożyczać suknie czy biżuterię na premiery, itp. A weź pod uwagę, że akcesoria do tańca to jedno, ale utrzymanie siebie, opłacenie wszystkich rachunków też kosztuje. A przecież przychodzi czas gdy gdy wydatki się zwiększają... A za bycie np. modelką w sklepach chyba nie zarabia się dużo (nie wiem, ale tak mi się wydaje :) .
Sagittaire - Pon Kwi 11, 2011 4:20 pm

Generalnie można powiedzieć, ze dobry tancerz w czołowych zespołach polskich nie zarabia żle, złaszcza, gdy tańczy kilka razy w miesiacu główną rolę.
Osoby z corpsu, nie dostające głównej roli, zarabiają mało lub tragicznie mało (zależy od zespołu).
Jak tancerz corpsu np we Wrocłąwiu, gdzie zarobki są jednymi z najniższych w kraju, dostanie 1.200 coś złotych netto miesięcznie , plus czasem jakiś marny dodatek za operę w wysokości z 400 zł (ale to też nie co miesiąc, zwłąszcza jak sie jest kobietą) i ma dziecko, którego utrzymanie dziś wynosi od 1.000 zł na miesiąc, to cierpi biedę i nie może zaspokoić nawet potrzeb dziecka (wyżywienie, odzież, obuwie, lekarstwa, czasem prywatny lekarz, dentysta, jakiś taniec po lekcjach czy hobby inne, bilet do kina, oszczędności na wakacje). A wydatki typu wynajęcie mieszkania to rzecz nierealna dla niego. Marne to dla niego pocieszenie, że przynajmniej pointy ma za darmo, bo gdyby nie, to po prostu nie stać by go było na tę pracę i akcesoria do niej.
A reklamy? Takie w sklepie to grosze....
Dodam, ze zarobki w corpsie w Łodzi są prawie 2 razy większe niż we Wrocłąwiu i z ataką kwotą można jakoś się utzrymać.... Ale niestety nie każdy tancerz pracuje w Warszawie czy ŁOdzi..
No i uwzglednijmy fakt, ze nawet mając z 3.000 zł netto miesiecznie trzeba mieć świadomość,że tancerz to zawód na jeszcze kilka/kilkanaściejeszcze lat (w zalezności ilema sięlat kilka lub więcej) i wypad. Obecnie niemal każdy młody tancerz wydaje sporo pieniędzy na studia wieczorowe albo prywatne.

Nataszaa - Pon Kwi 11, 2011 4:57 pm

No właśnie, a tym bardziej trzeba wziąć pod uwagę, że koszt utrzymania w większych miastach typu Kraków czy Wrocław jest o wiele większy od kosztu utrzymania w małych miejscowościach. O Warszawie nie wspominając. I zastanawia mnie jedno: czy to nie Teatr powinien zaopatrywać tancerzy i tancerki w pointy? Bo przecież one bardzo szybko się zużywają z uwagi na częstotliwość korzystania z nich :)
Kasia G - Pon Kwi 11, 2011 7:09 pm

z tym bywa róznie. Wiem ze Polski Balet Narodowy zaopatruje tancerzy w pointy i baletki, ale czesto sa to tylko wybrane rozmiary, no i wybrane firmy, więc tancerki i tancerze sami kupują sobie lepsze (inne) baletki takie jakie lubią, w których lepiej im się tanczy. W pracownii obuwniczej TW-ON porafią też robić własne pointy, baletki i jazzówki, i nawet wiele osób spoza teatru tam zamawia węc to tez źródło tanecznego obuwia. Oczywiście w baletach gdzie baletki sa specjalne: kolorowe, zdobione albo tancerze tancza np. w wysokich butach z cholewkami lub innych takie baletki należa do kostiumu i tancerze otrzymują go wraz z nim do wjśc na scene ale to chyba oczywiste.
kika11 - Sro Wrz 01, 2021 10:32 am

A co myślicie o tym, żeby dodatkowo jednak odkładać co miesiąc pewną kwotę? :) Ostatnio dowiedziałam się, że świetnym rozwiązaniem jest założenie osobnego konta bankowego, świetnie sprawdzi się do tego darmowe konto w banku :) Nawet, gdy pensja nie jest wysoka, to czasem pasja i satysfakcja to więcej niż moglibyśmy sobie wymarzyć!
kika11 - Sro Wrz 01, 2021 10:33 am

A co myślicie o tym, żeby dodatkowo jednak odkładać co miesiąc pewną kwotę? :) Ostatnio dowiedziałam się, że świetnym rozwiązaniem jest założenie osobnego konta bankowego, świetnie sprawdzi się do tego darmowe konto w banku :) Nawet, gdy pensja nie jest wysoka, to czasem pasja i satysfakcja to więcej niż moglibyśmy sobie wymarzyć!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group