www.balet.pl
forum miłośników tańca

Życie baletomana - Co z tańcem w Trójmieście

Joanna - Sro Maj 07, 2008 3:20 pm
Temat postu: Co z tańcem w Trójmieście
Przewijał się na forum co jakiś czas temat o sytuacji tańca i baletu w Trójmieście, z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca odbyła się debata w Nadbałtyckim Centrum Kultury:
M. napisał/a:
U nas była beznadziejna debata:
http://kultura.trojmiasto...nca-n27815.html
Jak to określiła M. ;)

Program debaty.

Owa dyskusja miała również swoje odbicie w mediach [z e-teatru]:

Biczowanie na święto tańca (Tadeusz Skutnik z Dziennika Bałtyckiego)

Pieniądze przesłoniły taniec (Barbara Kanold w Gazecie Wyborczej)

Po debacie (Joanna Czajkowska, tancerka i choreografka sopockiego Teatru Okazjonalnego, dla e-teatru)

Komu pieniądze przesłaniają taniec? (Marek Weiss-Grzesiński, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gazecie Wyborczej)


Jak to jest więc z tym tańcem w Trójmieście?

M. - Sro Maj 07, 2008 4:29 pm

J. Czajkowska napisał/a:
Warto tu zaznaczyć, że w czasie burzliwej dyskusji, nikt z zebranych nie kwestionował znaczenia baletu jako formy sztuki, a tym bardziej znaczenia nauki techniki tańca klasycznego w procesie edukacyjnym młodych tancerzy.


Nikt nie kwestionował? Jedyne broniące baletu osoby, wśród ktrórych była legendarna Alicja Boniuszko zostały niemalże wyśmiane za swoją "staromodność" i nie rozumienie wpsółczesnych realiów...

Cytat:
taniec współczesny "może sobie być" tylko nie w Operze, niech sobie będzie "gdzie indziej


Cholera mnie bierze, gdy słyszę takie słowa wkładane w usta "obrońców klasyki". Nie słyszałam jeszcze ani razu by ktoś miał coś przeciw tańcowi współczesnemu. Wręcz przeciwnie. Ile razy rozpoczynamy te bolesne rozmowy nt zmian w Operze najpierw pada stwierdzenie "nie mam nic do baletów Isadory" i dopiero potem dyskusja schodzi do przypomnienia tego, że klasyka również musi mieć swoje miejsce i tym miejscem powinna być właśnie Opera.

To ciekawe, że pani Czajkowska wyszła zadowolona z dyskusji. Moje odczucia były wręcz przeciwne. Zrozumiałam coś, czego do tej pory starałam się nie przyjmować do siebie. Pomimo tego, że Pan Weiss zaprasza nas ciągle do dyskusji, są one absolutnie bezsensowne, ponieważ jest on absolutnie zamknięty na zdanie "środowiska" i będzie się upajał ile może w swojej cudownej nowej wizji Opery. Teraz on rządzi w Operze i będzie to robił po swojemu czy tego chcemy czy nie. Pytanie tylko po to są takie spotkania? Po spotkaniu ze studentami po premierze "4&4" i po wspomnianej wyżej debacie mam wrażenie, że głównym celem tych happeningów jest nie tyle otwarta dyskusja a zaprezentowanie szerszej publiczności specyficznego poczucia humoru państwa Weiss. Do stałego programu tego repertuaru należą niskiego lotu (żeby nie powiedzieć żałosne) dowcipy o facetach w rajtkach, o tresurze w szkole baletowej czy o tancerkach przewracających się po wykręceniu 2 fouette. Pomimo tego, że mam zupełnie inne poczucie humoru od tych Państwa, czekam z utęsknieniem aż Isadora Weiss pokaże nam w praktyce, jak z łatwością kręci 32 f - bo przecież "nie po słowach a po czynach ich poznamy."

Rzeczywiście napisałam, że debata była beznadziejna. Teraz to uzasadnie: po pierwsze nic z niej nie wyniknęło, każdy przyszedł zwyczajnie wykrzyczeć swoje bóle. A po drugie przebieg rozmowy pokazał, że choć byśmy tupali nóżkami i walili piąstkami w podłogę jak małe dziewczynki balet klasyczny nie ma już w Gdańsku swojego miejsca.

Joanna - Sro Maj 07, 2008 4:52 pm

Z tego co zrozumiałam, debata dotyczyła nie tylko pozycji tańca klasycznego, ale również tańca współczesnego, zwłaszcza jego finansowania, z czym generalnie nie jest łatwo w PL, i wygląda to dużo inaczej, niż w przypadku finansowania bądź co bądź, większych państwowych instytucji kulturalnych, jak teatry baletowe (jeśli ktoś mówi, że finansowanie t. baletowych jest słabe, to dobrze sobie uświadomić, że z niezależnymi - profesjonalnymi - zespołami bywa jeszcze trudniej, zwykle spektakle są robione dosłownie za ułamek ceny obowiązującej na Zachodzie, a ponadto nierzadko się zdarza, że taki tancerz musi robić za własnego technika, oświetleniowca, itp...).

Może więc spróbować spojrzeć też od strony Joanny Czajkowskiej, czy szerzej - tańca współczesnego, gdzie do wszystkiego trzeba dochodzić samemu, i samemu sobie torować drogę, a sytuacja Opery może i jest problemem, ale na pewno nie jedynym, i nie najważniejszym.
Sam fakt debaty, i spotkania się różnych osób jest raczej objawem pozytywnym. Jeszcze nie tak dawno słyszałam opinie od gdańskiego tancerza, że środowisko taneczne trójmiejskie jak było rozproszone i na zasadzie 'każdy sobie' kilkanaście lat temu, tak jest i teraz. To zresztą problem nie tylko Trójmiasta. Ale właśnie dlatego warto się spotkać, przynajmniej spojrzeć sobie wszyscy razem w oczy, spróbować podjąć jakiś dialog.

Sytuacja Opery jest dość dyskusyjna, ale jest to odrębny problem od tego, jak np. finansować niezależne (niepaństwowe) projekty, czy jak choć trochę zintegrować trójmiejskie środowisko taneczne.

M. - Sro Maj 07, 2008 7:26 pm

Rzeczywiście sytuacja Opery to nie jedyny temat. To ciekawe, że nasza rozmowa zaczyna się niemal identycznie jak rozpoczęła się wspomniana debata - od powiedzenia, że taniec to nie tylko balet. Ok. Tylko że taniec to TEZ balet i nie spychajmy go na margines, jak to starają się zrobić zwolennicy współczesnego. Mam nadzieję, że na łamach naszego forum potoczy się jednak nieco bardziej konstruktywnie i znajdzie się miejsce na poruszenie każdego problemu.

To, który temat jest ważny bardziej lub mniej - jest jak widać kwestią bardzo subiektywną. Mi ze wszystkich wspomnianych najbliższy jest temat Opery i dziwi mnie, że dla środowiska może on tematem z tych "mniej ważnych". Oczywiście staram się zrozmieć, że zwyczajnie dla każdego to jego własna sprawa jest najważniejsza. Debata nie mogła przynieść żadnej odpowiedzi - przyglądając się jej z boku miałam wrażenie, że każdy przyszedł tam z własną sprawą, starając się dosłownie wyszarpać czas na zajęcie się właśnie jego problemami. Bardzo dużo czasu zostało zmarnowane właśnie na próbę określenia o czym właśnie mamy rozmawiać. Czy o tańcu ogólnie? Czy też o balecie? Ale nie tylko o balecie, bo on nie najważniejszy. Też o współczensym. Nie zapominajmy o współczesnym, bo on też potrzebuje miejsca. Liźnięte zostało wiele tematów, ale z braku czasu i racji właśnie mnożących się problemów, żaden z nich nie został doprowadzony do końca.

Być może forum daje większą przestrzeń do rozmowy na każdy z nich. Niestety jeśli chodzi o problem finansowania, nie mi się wypowiadać i nie jestem dobrym partnerem do dyskusji w tej sprawie. Jeśli wiecie jak zostało to rozwiązane w innych krajach europejskich to chętnie poczytam.

Trochę mnie dziwi, że mówicie, że taniec współczesny musi walczyć o swoje miejsce. Przecież on je zdobył już dawno, zwłaszcza w trójmieście. Miał je w Operze i w czasach Jarzynówny i w ostatnich latach, gdy obok klasyki wystawiane były współczesne choreografie, ma swoje miejsce cały czas, teraz ma go jeszcze więcej i nikt mu go nie broni. Obok Opery, dzieją się różne rzeczy związane z tańcem w innych miejscach w trójmieście. Jest Leszek Bzdyl w Żaku czy właśnie Joanna Czajkowska ze swoim Teatrem Okazjonalnym i walczą dzielnie o swoje i dobrze! Natomiast gdy poruszamy temat walki o miejsce baletu (którego już wogle nie ma) mówicie, że to temat mniej ważny? Nie rozumiem.

Joanna - Sro Maj 07, 2008 10:35 pm

Zwolennicy wspolczesnego spychaja balet na margines? Od kiedy? Odnosze wrecz wrazenie, ze w szeroko pojetym srodowisku tanecznym jest dokladnie odwrotnie - tancerz to ten, co tanczy w operze, a jak ktos jest w niezaleznym teatrze tanca, jak gdanskie zespoly, to nie zawsze traktuje sie go powaznie, na zasadzie ze sobie cos tam tancuje (co z tego, ze wiele takich tancerzy jezdzi na miedzynarodowe festiwale, itp.)...

Nie mowie, ze zmiana linii repertuarowej Opery Baltyckiej jest dobra - imho jest to odbrebny temat, i nalezy go odzielic od dyskusji nt. integracji srodowiska baletowego i wspolczesnego, oraz z urzednikami! To sa dwie rozne rzeczy, a nie 'marginalizacja baletu'. Sprawy opery, a kondycja tanca trojmiejskiego, czy polskiego w szerszym kontekscie (bo podobna sytuacja jest nie tylko nad morzem).

Oczywiscie, wazkosc tematu jest rzeczy bardzo subiektywna, zalezy 'od miejsca siedzenia', jak to sie mowi. Rozumiem wypowiedz Joanny Czajkowskiej, biorac pod uwage, ze sama jest tancerka i choreografem nie klasyczka. Inaczej spojrzy widz, dla ktorego obcowanie z tancem to jednak sfera rozrywki (spedzania wolnego czasu), a inaczej tancerz, to ktorego jest to 'byc albo nie byc'.
To nie chodzi o to, ze jeden temat jest mniej istotny od drugiego, tylko one dotycza innych osob. Zagorzalego wielbiciela klasyki moze malo interesowac, co sie dzieje w t. wspolczesnym, natomiast niezaleznego tancerza bardziej interesuje to, czy bedzie mial za co zrobic spektakl, a dopiero kiedy moze tym tancem zarobic, a juz najlepiej miec mozliwosc tworzenia fajnych, ciekawych rzeczy, miec do tego przestrzen i warunki, moze sie zaczac interesowac, co robia inni 'po fachu'. Sorry, taka rzeczywistosc.
Stad uwazam, ze te dwa watki trzeba potraktowac bardziej rozlacznie.

Taniec wspolczesny w Trojmiescie? No ktos tam dziala, ale ile jest tych osob? Bzdyl (obecnie raczej nie Trojmiescie...), T. Okazjonalny, moze pare innych osob. Generalnie kazdy musial sie kiedys jakos przedzierac o walczyc o to swoje miejsce, jakie ma teraz, co zreszta jak widac wcale sie nie przeklada na jakies super warunki niestety - jesli ktos po nawet nie kilku, a kilkunastu latach przebijania sie, i to z sukcesami, dostaje ledwo 3-5 tys na zrobienie spektaklu, to jest to kpina.
A jak czesto sa wystawianie spektakle teatru tanca w Trojmiescie? Nie sadze, zeby bylo jakos wybitnie lepiej, niz w wielu innych podobnych miastach w Polsce, tzn brak stalej sceny, spektakle od przypadku do przypadku, spektakl na miejscu gra sie gora pare razy, a dalej co? Wiecej sie gra na wyjazdach, festiwalach.

Jesli chodzi o finansowanie na Zachodzie - nie wiem, jak wyglada to dokladnie od strony technicznej, natomiast duzo latwiej jest o nie. Duzo latwiej jest znalezc sale, znalezc osoby, ktore zajma sie techniczna strona spektaklu, produkcja, promocja, itp. - i na to znajda sie pieniadze szybciej niz w Polsce, gdzie ponadto wiele rzeczy nietanecznych tancerz musi zrobic sobie sam. I to maja byc dobre warunki?...

Sama nie mowie, ze balet jest mniej wazny, bo nie jest. Natomiast nie mieszajmy dwoch tematow. Natomiast nt. obecnych zmian sie nie wypowiem, poniewaz ciezko mi cokolwiek powiedziec - nie widzialam obecnych spektakli, nie widzialam poprzednich. Wiec w tej kwestii po prostu milcze :)

Kasia G - Czw Maj 08, 2008 7:11 pm

Joanna napisał/a:

Nie mowie, ze zmiana linii repertuarowej Opery Baltyckiej jest dobra - imho jest to odbrebny temat, i nalezy go odzielic od dyskusji nt. integracji srodowiska baletowego i wspolczesnego, oraz z urzednikami! To sa dwie rozne rzeczy, a nie 'marginalizacja baletu'. Sprawy opery, a kondycja tanca trojmiejskiego, czy polskiego w szerszym kontekscie (bo podobna sytuacja jest nie tylko nad morzem).



wlasnie, i dlatego źle się stało, ze debata mająca w założeniach zrobić cos dobrego dla tańca w ogóle została sklejona z tematów tak trudnych, emocjonujacych rózne grupy i zamiast integrujących - skłócajacych tzw. tancerzy współczesnych i klasycznych (stary to spór i jakze przykry)

Problemy tańca w ogóle - jego złej kondycji finansowej, braku reprezentacji w mediach, wśród decydentów odpowiedzialnych za tworzenie polskiej kultury itd to zagadnienia bardzo wazne. na każdym kroku doświadczam generalnie lekceważenia problemów tańca, niezaleznie czy to wpółczesnego, czy klasycznego. Przyglądajac sie blizej zauwazmy natomiast: klasycy o ile załapią sie do zespołu baletowego (przyoperowego) są traktowani powaznie, jako artyści nobilitowasni przez dyplom itp. Współcześni o wszytsko musza walczyć sami, sa traktowani jako samouki (jesli nie ukończyli szkoły baletowej) - amatorzy. To źle - brak jest rozwiązań sankcjonujacych istnienie innych niz klasyczne karier tancerzy - zdobywania wykształcenia i doświadczenia zawodowego, a co za tym idzie "bycie" tancerzem zawodowym.

Z drugiej strony np. w mediach taniec współczesny jest w natarciou i dobrze sobie radzi dzięki modnym nietypowym formom prezentacji, kontrowersyjnym, awangardowym pomysłom, wpisujacym sie w modne teatralne trendy. tanie współczesny ma tez nad klasycznym te przewagę ze w skrajnie trudnych warunkach moze istnieć w róznych, nawet zupełnie nietanecznych przestrzeniach, przystosowywac swoje formy do możliwosci prexzentacji - małych sal, dziwnych postindustrialnych przestrzeni itd. Balet w mediach uważany jest za przestażały, anachroniczny, nudny, nikogo nie interesujacy bo nie jest "trendy". Staia tez wyższe wymagania organizacyjno-przestrzenne: musi miec dużą (w miarę) scenę, bez podłogi aletowej itp ani rusz, na etradzie, parkiecie i innych lokalach zastępczych wariacja klasyczna po prostu źle sie prezentuje.
Żeby byc dobrze zrozumianą: nie wartosciuję: obu gatunkom tańca i ich mieszankom i formom łączonym chciałabym przychylić nieba, chciałabym aby oba mogły byc prezentowane w żaleznosci od fantazji twórców (a nie możliwości lokalowych) jako wielkie widowiska na pieknych scenach, przed duze zespoły, albo kameralnie, awangarodowo, czasem solo w małych niezwykłych pomiezszceniach dodajacych coś do tańca samego. Ale - specyfika tych rodzajów tańca jest rózna i jedemu i drugiemu daje to i pewne szanse i narzua pewne ograniczenia. Stąd rozumiem ból "klasyków" którzy w Gdańsku traca ostatnie miejsce nadajace sie do prezentacji baletu (nie licze opery leśnej bo to jednak specyficzne miejsce o czym przekonali sie widzowie którzy przyszli na odwołany występ baletu Ejfmana np.). Rozumiem tez radosc i racje "współczesnych" którzy ciesza sie i chcą miejsca dla tańca współczesneo w placówkach tak szacownych jak Opera Bałtycka. Tylko ze:
jak słusznie zauwazono taniec współczesny zawsze tam sowje miejsce miał, ponadto naprawdę w Gdańsku i innych miejscach w Polsce rozwija sie bardzo prężnie dzięki temu ze od biedy da sie tańczyć współczesny (w róznych formach) w róznych przestrzeniach.

balet - jako źródło tańca senicznego, w tym współczesnego jest niezbędny zarówno w wykształceniu tancerza (każdego) jak i widza. Dlatego słuszny sprzeciw budzi całkowita rezygnacja z baletu w POB. Wielkie tradycje, wspaniała szkoła baletowa - wszystko to uzasadnia dalsze istnienie baletu na tej scenie. A jesli zespł wg dyrekcji nie jestw stanie prezentowac na odpowiednim poziomie klasyki to trzeba go do tego przygotować, jesli trzeba stworzyc od nowa. Świetnie, ze ma być w POB zespół mogący prezentowac najlepsze choreografie współczesne: rozumiem ze maja to byc zieła tak powazanego przez Marka Grzesińskiego Eka, mistrza Izadory Weiss - Kyliana, Neumaiera, Duato i innych. Ale... jesli zbudują zespół mogący na odpowiednim poziomie zatańczyć Kyliana - to taki zespoł moze tańczyć najbardziej wyrafinowaną klasykę, bo na tym Kylian bazuje.

Sprawy finansowania, doceniania i promowaia tańca współczesnego to osobny i ogromny temat - najpierw trzeba zienic świadomosc rządzących Polską i odpowiedzialnych za kulture żeby nie sądzili ze taniec = taniec z gwiazdami, ze tancerze to ie "machajacy nóżkami", ze balet to nie podrygi dla gejów, a taniec współczesny to nie jakies dziwactwa dla koneserów...

Sagittaire - Czw Maj 08, 2008 9:48 pm

dziwna taka rezygnacja z klasyki. Bo jeśli balet klasyczny jest dziś niepopularny to klasyczny wymaga chyba jednak bardziej wprawionego widza. Dlatego w dosc dużym miescie jednak dobre by bylo i to i to.
Joanna Bednarczyk - Pią Maj 09, 2008 10:04 am

ag111111 napisał/a:
dziwna taka rezygnacja z klasyki


Przecież w Tearze Wielkim w Łodzi od paru lat nie ma baletów z repertuaru klasycznego, oczywiście nie mowię o samych tytułach, czy tańczeniu na pointach, a o całej formule spektaklu i w sumie stało się to mimo chodem, bez wielkiej wrzawy - tylko stwierdzam fakt. Mam wrażenie że właściwie tylko w Operze Narodowej i jeszcze może w Poznaniu,( choć zaznaczam że nie widziałam poznańskich spektakli) ta formuła widowiska którą nazywamy Baletem klasycznym jeszcze istnieje

Oczywiście nie twierdzę że tak powinno być, w sumie w idealnym świecie powinniśmy mieć wspaniałe zespoły baletowe przy operach w dużych miastach które tak jak napisała Kasia powinny móc zatańczyć różnorodny repertuar. Tymbardziej że kiedyś było lepiej

Jednak jednocześnie uważam, że nie byłoby złym pomysłem powołac w Polsce zespól działajacy przy Operze który specjalizowałby się w tylko tańcu XX wiecznym i najnowszym myśle o neoklasyce, szeroko pojetym tańcu współczesnym. W sumie takie zepoły istnieja w Europie np Balet Lyoński działający przy Operze- świetny zespół, nie tańczą repertuaru klasycznego.
Oczywiscie, to co pisze to sa rozważania teoretyczne, które nijak sie mają do sytuacji w Polsce bo do tego żeby zbudować repertuar składajćy sie z choreografii wspomnianych np. Eka, Kyliana, Forsythe'a trzeba mieć możliwości finasowe i zespól który poradzi sobie z róznorodnym stylami.

Co do sytuacji w operze Bałtyckiej trudo nie będąc pezpośrednio świadkiem zachodzących tam przemian opowiadać sie za bądz przeciw, Parę lat temu w Łodzi kiedy przez krótki okres czasu dyrektorem baletu był Gorgio Madia też były takie plany żeby stworzyć zespól z autorskim repertuarem - z choreografiam Madii ( W sumie tak zrobił Nacho Duato obejmując Narodowy Balet Hiszpański) wtedy pomysł upadł, ale po latach mimochodem się tak stało, W skromnym repertuarze mamy głównie pozycje GM :wink:

Sagittaire - Pią Maj 09, 2008 2:32 pm

ale chyba rok temu byla Gizelle? w Łodzi? mam rację? jakos zimą.
ponadto to w lodzi to, że sa wystawiane rzeczy gm to dobrze, bo łódzki zespol mi bardziej do tego pasuje. A braku takiego nie odczuwam, bo i tak 1 na 2 lata mozna zobaczyc balet klasyczny jakis.

Joanna Bednarczyk - Pią Maj 09, 2008 3:54 pm

ag111111 napisał/a:
ale chyba rok temu byla Gizelle? w Łodzi? mam rację? jakos zimą.
ponadto to w lodzi to, że sa wystawiane rzeczy gm to dobrze, bo łódzki zespol mi bardziej do tego pasuje. A braku takiego nie odczuwam, bo i tak 1 na 2 lata mozna zobaczyc balet klasyczny jakis.


Giselle była,ale czy klasyczna wersja raczej "paraklasyczna"/ tudzież demiklasyczna no i cały anturaż był uproszczono uwspólczesniony, oczywiscie nie jakoś radykalnie. ale najgorsze że była nijaka czyli ani typowa Giselle klasyczna ani współczesna, autorska

co do baletów GM mam stosunek raczej pozytywny może poza Bolerm

M. - Pon Maj 12, 2008 10:49 pm

Wybaczcie monotematyczność i moje trzymanie się tematu klasyki w Operze, ale wciąż jest to jeden z wątków dyskusji o tańcu w trójmieście. Już powoli wszystkim odechciewa się toczyć dyskusję, która donikąd nie prowadzi, ale pomimo tego myślę, że osoby spoza Gdańska chciałyby być "na czasie" i dlatego wrzucam Wam cytaty z programu ostatniej premiery:

Marek W-G napisał/a:
Jałowe spory o uprawianie klasyki w formie prowincjonalnej parodii tego gatunku trwają jeszcze tu i ówdzie, ale nie będziey się nimi przejmować. Nie poświęcimy też zbędnej uwagi napaściom sfrustrowanych artyswów, którym milsze jest przywiązanie do wygodnej rutyny, niż poszukiwanie w pocie czoła nowych form wyrażania ruchem swoich emocji i związków z muzyką. Internetowe anonimy stały się przykrą plagą naszego środowiska, ale przecież nie są żadnym miernikiem prawdziwego stosunku naszej publiczności do pracowitości i talentów tej grupy tancerzy, jaką mamy zaszczyt Państwu prezentować


Isadora W. napisał/a:
Taniec współczesny, tak wyszydzany przez niektórych zagorzałych miłośników klasyki, jest domeną wielu liczących się na świecie zespołów baletowych, gdzie jest prawdziwą sztuką, dzięki której odkrywamy w sobie wrażliwość i szczere emocje. Nie mogę tego powiedzieć o tańcu klasycznym, bo od przeszło stu lat niczego nam nie objawił. Nie widzę też powodu, aby scena operowa przyporządkowana była klasyce, skoro współczesne inscenizacje operowe odbiegły dość daleko od swoich muzealnych kanonów. Na szczęście nie ma dziś żadnego nakazu, aby prezentować w operze ten gatunek tańca


Mi samej już się dyskutować nt nowej opery odechciało. Państwo W. weszli tu z butami i niech mają na zdrowie - niech się tylko nie zadławią tą swoją wspaniałością i samozachwytami...

Joanno, piszesz, że samo spotkanie jest pozytywnym przejawem - ja po przemyśleniu sprawy i po przeprowadzeniu kilku rozmów w "realu" utwierdzam się w przekonaniu, że jedynym celem takich spotkań jest nie tyle zjednoczenie środowiska czy zapoczątkowanie jakiś konstruktywnych zmian a zwyczajnie autopromocja organizatorów spotkania - a więc znów, również Państwa W.

A jesli chodzi o pomysł stworzenia wspaniałego zespołu specjalizującego się w tańcu wpółczesnym -byłoby super. Może właśnie wąska specjalizacja a nie wszechstronność jest drogą do bycia naprawdę dobrym w danej technice? [heh - ostatnio ciągle zadaje to pytanie, również w sprawach nie tanecznych]
Ale idąc tym tropem oddałabym niebo w zamian za jeden w kraju zespół, który stałby na wysokości zadania i wystawiałby te "starocie" klasyczne w takiej formie na jaką zasługują. Idąc za skojarzniem z pewną ksiązką - taki cmentarz zapomnianych baletów dla sztywniaków zachwycających się wciąz takimi samymi, "banalnie prostymi" 32 f... ach...

[ Dodano: Wto 13 Maj, 2008 00:02 ]
Joanna napisał/a:
Zwolennicy wspolczesnego spychaja balet na margines? Od kiedy? Odnosze wrecz wrazenie, ze w szeroko pojetym srodowisku tanecznym jest dokladnie odwrotnie - tancerz to ten, co tanczy w operze, a jak ktos jest w niezaleznym teatrze tanca, jak gdanskie zespoly, to nie zawsze traktuje sie go powaznie, na zasadzie ze sobie cos tam tancuje (co z tego, ze wiele takich tancerzy jezdzi na miedzynarodowe festiwale, itp.)...


Tak, takie miałam wrażenie na debacie. Dla każdego z przedstawicieli teatrów tańca są ważne jedynie sprawy ich teatrów - stąd ta walka o zejscie z "mniej ważnego" tematu klasyki. Właściwie nie wiem czy mogę mieć im to za złe, że każdy dba najpierw "o swoje"...

[ Dodano: Wto 13 Maj, 2008 00:19 ]
Joanna napisał/a:

Jesli chodzi o finansowanie na Zachodzie - nie wiem, jak wyglada to dokladnie od strony technicznej, natomiast duzo latwiej jest o nie. Duzo latwiej jest znalezc sale, znalezc osoby, ktore zajma sie techniczna strona spektaklu, produkcja, promocja, itp. - i na to znajda sie pieniadze szybciej niz w Polsce, gdzie ponadto wiele rzeczy nietanecznych tancerz musi zrobic sobie sam. I to maja byc dobre warunki?...


No dobrze, ale ktoś musi też odpowiadać na pytanie - czy to co robi dany artysta jest warte owego dofinansowania i pomocy. Dla mnie to jest chyba normalne, że jeśli sama nie zrobie to nikt niczego za mnie nie wykona. Nie wiem co jest dziwnego w tym, że młody twórca musi sam walczyć o pieniądze na to co robi. Albo, że sam musi wypełniać wnioski o dofinansowanie. Sorry, czasy państwa opiekuńczego dawno się skończyły. Każdy mógłby wtedy sobie powiedzieć, że chce zakładać swój teatr i żadać na to pańswowej kasy tylko dlatego, że jest "artystą". Nie prawda?

Joanna - Wto Maj 13, 2008 12:53 am

Ad. ostatni akapit. Nie zrozumialysmy sie. Co innego pisac wnioski i starac sie o dofinansowanie, co innego je uzykac to raz, a dwa to sumy, jakie sie dostaje... Z wywiadu sama czytalas - kilka tysiecy zlotych na projekt. Przeciez to jest tak naprawde NIC. Piszesz, ze jest oczywiste, ze - zwlaszcza na poczatku drogi - trzeba sobie na wszystko zapracowac. Ale czemu tancerz musi byc od razu technikiem, dzwiekowcem, oswietleniowcem, producentem, scenografem, itp. w jednym?? Czemu jakos na Zachodzie tancerz moze sobie w spokoju potanczyc i na tym sie skupic, a nie siedziec nocami i samodzielnie sklejac muzyke do spektaklu, a tuz przed spektaklem samemu w kabinie ustawiac sobie swiatla, itp?... To naprawde nie chodzi o to, ze 'jest sie artysta, to sie nalezy', tylko o jakies przyzwoite warunki pracy. I zeby ta praca byla jakos traktowana powazniej (co sie wlasnie przeklada na finansowanie), tzn nie traktowana jako 'o ktos sobie tancuje, takie ma hobby, fajne nie, niech sie bawi w ten caly teatr czy co tam', tylko traktowane na rowni z innymi rodzajami sztuki, teatru (nie mam tu na mysli czolowki europejskiej, czy instytucjonalnych polskich teatrow teatrow tanca, bo to tez troche inne sytuacja).
Kasia G - Wto Maj 13, 2008 8:06 am

oczywiscie Joanno, z tym ze własnie u nas sytuacja jest z zasady zupełnie nienormalna i długo jeszcze będzie. Nie ma miejsc wyposarzonych w odpowiednie urzadzenia i fundusze, które byłyby swoistymi centrami choreograficznymi, gdzie kazdy zaakceptowany przez radę czy dyrekcję tego miejsca twórca - tancerz, choreograf mógłby pokazac swoje dzieło. Takie miejsce zapewniałoby dźwiękowca, oswietleniowca itp bo MIAŁOBY NA TO PIENIADZE. I o taką sytuacje trzeba walczyć. Natomiast w tej sytuacji niewiele zmiei przekształcenie jednego teatru operowego w zespół tańca współczesnego bo raczej będzie on prezentował swoje lub zaproszone a nie niezalezne grupy czy twórców. No ale to inny watek.
Generalny problem z finansowaniem inicjatyw artystycznych w tym tanecznych jest taki ze pieniędzy jest za mało oa świadomosc rozdajacych pieniądze niska - wolą dac na impreze masowa z Dodą niż na 10 wystepów teatru tańca. W Warszawie w ostatnim rozdziale pieniędzy na organizacje pozarządowe zajmujace się kulturą taniec jako jedyna dziedzina dostał połowe tego co np. malarstwo, teatr czy muzyka... znamienne, prawda?

malach15 - Wto Maj 13, 2008 11:11 am

w Polsce są trzy grupy zawodowe zajmujące się tańcem współ: poznań (choć bardzo klasyczny), śląski teatr tańca i lubelski teatr tańca. są tam zatrudnieni tancerze na etacie. i za swoje tańczenie dostają małe piniązki. i myślę sobie, że cała afera gdzie problemem jest brak pieniędzy dla współ dotyczy tego- że każdy tancerz pracujący w trójmieście chciałby tak żyć- czyli za swoją taneczną pracę dostawać wynagrodzenie. bo pracują każdego dnia- próby próby, lekce które sami prowadzą żeby móc żyć. za grane spektakle dostają procent z biletóww- np w żaku.
myślę że tancerze klasyczni są troszkę w lepszej sytuacji- po pierwsze mają szkołę w polsce gdzie zdobywają dyplom, mają szansę zatrudnienia w teatrze- bo pomimo wszystko jest ich więcej, a co za tym idzie pensję. zdaję sobie sprawę z tego, że w teatrach też niema tyle wolnych wakatów- ale świeża krew wymusza konkurencję. tancerz współczesny dokształca się za granicą aby zdobyć kilka papierków- bo niestety dzięki nim np go zatrudnią do prowadzenia zajęć.
choć osobiście nie przepadam za baletem- ale na prawdę wielki szacunek oddaję tancerzom. myślę że maja wielu odborców i w operze winny być spektakle kalsyczne i współczesne.
jeszcze tak swoją drogą dodam- jakiś rok temu byłam na otwartej prbie baletu (nawet nie pamiętam jakiego)- zapamiętałam adeptki z SB- one były lepsze technicznie od stałej kadry... o czym to świadczey???
tak sobiej jeszcze myślę o Pani Czajkowskiej- pracuje w Biczu (pensja), gdzie regularnie tańczy (tez pewnie dostaje pieniążki)- to chyba w takiej dramatycznej sytuacji nie jest jak wielu innych tancerzy współczesnych. .... ale to taka wolna moja uwaga...

Katja - Nie Mar 20, 2011 11:09 pm

tak sobiej jeszcze myślę o Pani Czajkowskiej- pracuje w Biczu (pensja), gdzie regularnie tańczy (tez pewnie dostaje pieniążki)- to chyba w takiej dramatycznej sytuacji nie jest jak wielu innych tancerzy współczesnych. .... ale to taka wolna moja uwaga...[/quote]

Ale czego ma dotyczyć ta uwaga? Z tego co wiem, to Pani Czajkowska, razem z pozostałymi osobami biorącymi w dyskusji, została wybrana przez środwisko TKT i reprezentowała ich wszystkich, a nie siebie. Z resztą, to i tak już nie ma znaczenia.
Kilka lat od dyskusji minęło i wszystko jest jasne. Państwo Weiss chcieli posłużyć się tancerzami niezależnymi, by ogłosić światu swoją WIELKOŚĆ.
Niech jeszcze wykupią nastepne strony w GW, jak to mają w zwyczaju i opiszą swoją WYBITNĄ SZTUKĘ!
Cała Polska wstrzymuje oddech przed premierą Święta Wiosny! Przecież to będzie lepsze niż orginał, nie wspominając Bejarta, czy Bausch...

Kasia G - Pon Mar 21, 2011 10:11 am

dziś się wybieram więc przekażę swoje odczucia ;)
Chiaranzana - Pon Mar 28, 2011 4:30 pm

I co dalej z tancem w Gdansku? tancerze wspolczesni ciagle powielaja swoje bledy, i inscenizacje, nic nowego nic czym mozna zaskoczyc. Wszytsko bylo i sie nadal kotluje we wlasnym sosie.
Co do Pani Cz. oj pamietam ja jak zaczynala.... nie cenie jej jako tancerza ani pedagoga, jesli uczy. No ale ja pod tym wzgledem nie jestem obiektywna i nie bede.

Dla mnie idealem tancerza i charyzmatycznego choreografa i tez czlowieka ktory ma ogromna wrazliwosc, wiedze o srodowisku jak i madrosc jest K. Pastor.
Mam nadzieje ze bedzie na Kongresie.

Sagittaire - Pon Mar 28, 2011 4:44 pm

Będzie, trzeciego dnia (w piątek) będzie współprowadzącym panel. Z tym, ze o ile zgadzam się co do oceny Pastora to jednak, nie wiem czy Gdańsk ze swoimi funduszami byłoby stać na ściągnięcie tej klasy choreografa .... Ja dla Łodzi nie marzę kimś jak Pastor z tych właśnie wzgledów finansowych ale chociażby marzę o kimś takim jak Przybyłowicz...

A czy byłaś na tej premierze Święto wiosny w Gdańsku? Ciekawa jestem jak to wyszło.

Chiaranzana - Wto Mar 29, 2011 11:01 am

Zastanawiam sie bo patrzenie na gwalty kobiet, jakos do mnie nie przemawia.
Ja mysle ze takiej formy choreograf jak Pastor, moze byc zapraszany np. do szkol baletowych.
Hmm... powinnien teraz chyba odbywac sie konkurs baletowy i Pastor w nim zasiada jak rowniez Pani Weiss.

A tak wogle to zadziwiajaca jest dlugosc czasu dyrektorowania Pradzynskiego bo az od 1972 roku. :shock:

Sagittaire - Wto Mar 29, 2011 11:27 am

Chiaranzana napisał/a:
Zastanawiam sie bo patrzenie na gwalty kobiet, jakos do mnie nie przemawia.

Haha no tak, do nas kobiet to może średnio przemawiać w odróżnieniu od akrobatycznych niemalże przewrotów itd w wykonaniu chłopaków. Bardzo lubię dynamiczny, akrobatyczny niemal ruch męskiego baletu, a tam podobno to było. Na marginesie powiem, ze ostatnio nieco nadużywam tego sformułowania "męski balet" po tym jak słyszałam na jego temat jeden dowcip ale taki mało cenzuralny, więc na forum nie zacytuję. W każdym razie sentyment mi został:)

A co do gwałtu to masz rację Ch- zawsze zależy jak scena jest pomyślana. Nawet zwierzęcy zryw moze być oddany prymitywnie, wprost itd, a może być pomyslany inaczej nie stając się przez to mniej zwierzęcy ale będąc przyjemnym dla oka. Do tego nawet oddanie gwałtu wprost może być wykonane ciekawie, a moze prostacko. Ja sama -jako kobieta - zawsze czekam na scenę gwałtu w łódzkiej Ziemi Obiecanej ale nie z uwagi na to, ze gwałcą, ale z uwagi na to, ze fantastyczna aktorsko jest tam dziewczyna gwałcona, zresztą jest to - w mojej ocenie-lepsza z aktorek wsród tancerek w Polsce. Fantastyczna jest ta dziewczyna. Ostatnio nawet dałąm jej za tę scenę kwiatka, mimo że jest krótka ale bardzo fajnie zaprezentowana.

Ciekawa jestem jakie będzie Swięto wiosny w Warszawie, zatańczone przez PBN, premiera już wkrótce :) Może być ciekawie móc porównać różne zamysły.

Chiaranzana - Sro Kwi 06, 2011 10:21 pm

Bałtycki Festiwal Teatrów Tańca... bez Gdańska?

http://kultura.trojmiasto...ska-n46939.html

Wyglada mi to na jakas rywalizacje. :?: :roll:

Katja - Wto Gru 27, 2011 9:06 pm

Chiaranzana napisał/a:
Co do Pani Cz. oj pamietam ja jak zaczynala.... nie cenie jej jako tancerza ani pedagoga, jesli uczy. No ale ja pod tym wzgledem nie jestem obiektywna i nie bede.


Jak można kogoś cenić, lub nie, jesli nawet nie wiesz CZY ta osoba uczy?
Chyba najpiew wypadałoby pójść do tej osoby na zajęcia, a potem wysuwać twierdzenia.
Czym innym jest praca tancerza, czym innym pedagoga, a czym innym choreografa.
Można być świetnym tancerzem, a nie mieć umiejętnośći, predyspozycji do nauczania i na odwrót.
To, że nie cenisz pani Czajkowskiej jako tancerki to jedno. Co innego ocena pracy jako pedagoga, czy choreografa... tak myślę...
Ja akurat ją cenię pod każdym względem. Przede wszystkim jako choreografa i twórcę teatru, co w polskich warunkach wymaga niebywałego hartu ducha. Ale też jako tancerkę i pedagoga. Nie jest może idealną technicznie tancerką, ale ma osobowość, świadomość sceniczną, tak zwaną haryzmę. A to w teatrze tańca jest chyba najważniejsze...

Co do rywalizacji na trójmiejskim gruncie... pewnie, że jest. Państwo Weiss boją się jak ognia choreografów spoza OB. Wiadomo dlaczego...

Katja - Wto Gru 27, 2011 9:25 pm

Chiaranzana napisał/a:
I co dalej z tancem w Gdansku? tancerze wspolczesni ciagle powielaja swoje bledy, i inscenizacje, nic nowego nic czym mozna zaskoczyc. Wszytsko bylo i sie nadal kotluje we wlasnym sosie.


A kiedy ostatnio byłaś na jakimś spektaklu któregokolwiek z trójmiejskich teatrów tańca? Ja chodzę i widzę, że trójmiejska scena się rozwija... choć część choreografów jest bardzo skupiona na swojej drodze, to inni robią róźnorodne rzeczy, eksperymentują...
Do eksperymentujących i najważniejszych choregrafek zaliczam p. K. Chmielewską (Dada von Bzdulow) i J. Czajkowska (Sopocki Teatr Tańca). To dwie osoby, które mocno szukają w warstwie ruchowej spektakli, w choreografii.
Ostatnio widać było też mocno zmianę estetyczną w Kino Varaitino (Anna Haracz) i w najnowszym spektaklu Teatru Amareya.
Jeśli miałabym się wypowiadać o czołowych zespołach, to Dada nie rzucił mnie na kolana w ostatnim czasie. Najbardzij podobało mi się Fruu - kameralne i spokojne, nastawione na poszukiwania. Natomiast STT zdecydowanie artystycznie miał super rok. Zrobili niesamowite 4 spektakle, które skrajnie różnią się od siebie. Wszystkie ciekawe, ale najważniejsze to niesamowicie plastyczny DALI i ostatni Fast Act - Sztuka Znikania, z bardzo ciekawą choreografią.

Kasia G - Wto Lip 05, 2016 8:34 pm

Dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku Warcisław Kunc oraz kierownik baletu Opery Bałtyckiej Wojciech Warszawski ogłaszają audycje dla tancerzy na stanowiska solistek i solistów baletu oraz corps de ballet posiadających wysokie kwalifikacje w technice tańca klasycznego i współczesnego na sezon 2016/2017.

Audycje odbędą się w dniu 05.09.2016 o godz. 11:00 w gmachu Opery- Gdańsk al.Zwycięstwa 15. Prosimy o dostarczenie do dnia 25.08.2016 zgłoszeń zawierających C.V. wraz ze zdjęciem portretowym i tanecznym. Prosimy o przygotowanie wariacji lub duetu z repertuaru klasycznego i etiudy lub duetu w technice tańca współczesnego.

Zgłoszenia prosimy kierować na adres mailowy BaletaudycjeOperabaltycka@wp.pl. Osoby zakwalifikowane na audycje zostaną powiadomione mailowo. Wszelkie pytania prosimy kierować telefonicznie ; Wojciech Warszawski 608497836 lub Izabela Sokołowska-Boulton 609661270

Ali - Wto Lip 05, 2016 10:10 pm

Kasia G napisał/a:
...kierownik baletu Opery Bałtyckiej Wojciech Warszawski...

:shock: A kto to taki? I gdzie się podział Bałtycki Teatr Tańca ze swoją dyrektorką?

Migotka - Czw Lip 07, 2016 7:42 pm

http://www.taniecpolska.pl/ludzie/116

Miałam przyjemność go oglądać jeszcze w poprzedniej inscenizacji Dziadka do orzechów na scenie warszawskiej, czyli całkiem niedawno. Sądząc po Twoich wypowiedziach na forum niewiedza w tym temacie bardzo mnie dziwi....

Kasia G - Sob Lip 09, 2016 4:58 pm

Ali chyba wyraził po prostu zdziwienie szybkim obrotem spraw: poprzedni dyr. naczelny Opery Bałtyckiej Marek Weiss po 2 kadencjach na tym stanowisku stanął do konkursu i nie wygrał. Wygrał Warcisław Kunc i jako nowy naczelny Opery Bałtyckiej zaproponował stanowisko kierownika baletu tejże placówki Wojciechowi Warszawskiemu, ponieważ uznał, że Opera Bałtycka potrzebuje baletu klasycznego.
Co dalej z BBT i Izadorą Weiss niestety nie jest mi wiadomym:

http://kultura.trojmiasto...iss-n99957.html

Ali - Nie Lip 10, 2016 4:03 pm

Kasia G napisał/a:
Ali chyba wyraził po prostu zdziwienie szybkim obrotem spraw... Co dalej z BBT i Izadorą Weiss niestety nie jest mi wiadomym...

Ot co! Jak to możliwe, by zespół, który zyskał w ostatnich latach sporo uznania, także za granicą, zniknął tak z dnia na dzień? Kolejny przejaw :evil: dobrej zmiany? Obawiam się, że tak, bo w niszczeniu dorobku poprzedników nikt nas jeszcze nie prześcignął, to narodowa specjalizacja.

A w zamian pan Wojciech Warszawski? Dzięki Migotce uświadomiłem sobie, że był przed laty taki artysta na stołecznej scenie. Ale chyba nie upamiętnił się niczym szczególnym. Popraw mnie Migotko, jeśli się mylę. Bo ja zapamiętałem jedynie, że :? bardzo mnie uwierał jako wyjątkowo nieudany Griemin w "Onieginie" Cranki. Ale może coś przeoczyłem...

Migotka - Pon Lip 11, 2016 8:34 am

Z tego co czytałam to BTT będzie teraz działał niezależnie od Opery, głownie ze względu na nierozłączność pp. Weiss a także niechęć pani choreograf do tańca klasycznego, co może powodować problemy przy wystawianiu nowych spektakli jeśli klasyczni tancerze będą w nich potrzebni.
Co do tańca W.Warszawskiego to ciężko mi się szerzej wypowiedzieć, bo widywałam go już tylko w rolach typu Drosselmayer w Dziadku, niemniej warto wiedzieć kto zacz jeśli jest się wielbicielem sceny warszawskiej. Oniegin w ogóle mnie nie porwał, być może to kwestia obsady ówczesnej, być może tego że po zobaczeniu Oniegina w choreografii Ejfmana żaden inny nie jest mnie w stanie poruszyć...

Kasia G - Pon Lip 11, 2016 1:41 pm

Ali, teraz to już przesadziłeś "uświadomiłem sobie, że był przed laty..." Ty, który wyrażasz w swoich postach tyle szacunku dla pracy tancerzy, Ty, który zwracasz tak baczną uwage na aktorstwo, wyraz artystyczny, ba... nawet fryzurę naszych tancerzy, a radosnymi wpisami fetujesz występy swych ulubieńców choćby w najmniejszych rólkach - Ty pytasz czym wsławił się Wojciech Warszawski?
Być może zapamiętałeś go z ostatnich lat jako Gremina (moim zdaniem wyjątkowo UDANEGO) ale można mieć swoje zdanie w "Onieginie", ale to rażąca niesprawiedliwość. Wojciech Warszawski był przez całe dziesięciolecia filarem warszawskiego zespołu, a jego ról solowych, wprawdzie nie tych pierwszoplanowych (ze względu na aparycję) nie sposób zliczyć poczynając od pas de deux wiejskiego w "Giselle" (ale kto pamięta, że mieliśmy w Warszawie "Giselle"?), aż po choreografie Neumeiera, Butlera i Wesołowskiego. A każda z tych ról, bo w wykonaniu Wojciecha Warszawskiego nie można mówić o "partii" jedynie była aktorską etiudą, od najmniejszej do największej, od gwardzisty w "Trzech muszkieterach" po Putyfara w "Legendzie o Józefie". Ponadto warto podkreślić wyśmienite partnerowanie Wojciecha Warszawskiego - o takim partnerze śni każda balerina.
W ostatnim czasie Wojciech Warszawski sprawdził się jako pedagog, zobaczymy jakim będzie dyrektorem

Ali - Pon Lip 11, 2016 3:39 pm

Kasiu Droga, fakt – staram się doceniać pracę tancerzy, ale fetuję wpisami tych jedynie com ich oglądał na scenie i zrobili na mnie wrażenie. Pana Warszawskiego przypomniałem sobie jedynie jako nieudanego, a dla Ciebie „wyjątkowo udanego” Griemina. Ja oczywiście pozostanę przy swoim wspomnieniu, może po prostu oglądaliśmy różne przedstawienia. Stąd :? z pewnym zdziwieniem przeczytałem, że mógł on także tańczyć wiejskie pas de deux w „Giselle”, które wymaga przecież solidnego warsztatu technicznego. I tym razem chyba :wink: to Ty przesadziłaś Kasiu. Jest taka strona w internecie TW, gdzie można sprawdzić codzienne obsady dawnych przedstawień, w tym również „Giselle”: http://archiwum.teatrwiel...976/43683/20181 i widzę tam różnych wykonawców tego pas de deux – z tych, jakich kojarzę: Bieliczkowa, Mazepczyka, Stasiewicza i Woźniaka, czyli dobrych solistów klasycznych. Ale ani śladu Wojciecha Warszawskiego w tej partii. Pojawia się za to w zespole wieśniaków, a później także jako epizodyczny Hilarion. Innych Twoich przykładów nie sprawdzałem, szkoda mi pogody. Jednak dziwne wydają się słowa, że „o takim partnerze śni każda balerina”. O ile wiem warszawskie baleriny tamtych lat :wink: śniły raczej o partnerze Sławomirze Woźniaku – co wcale mnie nie dziwi.

A panu Warszawskiemu życzę oczywiście sukcesów kierowniczych w Gdańsku – zdziwiony nieco, że tak lekko Kasiu przyjęłaś wiadomość o skasowaniu tam BTT. Mnie to zmartwiło...

Kasia G - Sro Lip 13, 2016 1:55 pm

Ad. Postać Wojciecha Warszawskiego: trochę wcześniejsze czasy niż te, kiedy Sławek Woźniak zaistniał na warszawskiej scenie miałam na myśli.

Ad. BTT - nie przyjęłam "lekko" wiadomości o skasowaniu BTT - wiadomość taka nie padła, pojawiła się informacja o zmianie profilu zespołu baletowego przy Operze Bałtyckiej, los BTT był niewyjaśniony i niepewny, jak dowiadujemy sie z powyższych wpisów okazuje się ze BTT ma istnieć jako twór osobny i samodzielny. Natomiast jest wiadomym nie od dzis, ze wielką admiratorka BTT nie jestem, spektakli mało oglądam, więc staram sie nie zabierać głosu w jego sprawie.

Ali - Czw Lip 14, 2016 10:31 am

Wybacz Kasiu, ale zestawianie ze sobą na jednej półce pp. Woźniaka i Warszawskiego wydaje się :? niestosowne. Z tego co wiem, to między wyjazdem z Polski pp. Wołk-Karaczewskiego i Wiśniewskiego, a pojawieniem się pp. Woźniaka, Stasiewicza i wreszcie Woitiula, w grupie męskich solistów baletu warszawskiego trwała kompletna bryndza, bo w głównych rolach repertuaru pojawiali się przez kilka lat jacyś nieopierzeni debiutanci, z których żaden tak naprawdę się nie dorównywał czołowym balerinom – też zresztą bardzo różnej klasy.

Ja również nie należę do wielbicieli BTT i twórczości jego szefowej, która mieniąc się uparcie uczennicą Kyliana niewiele się od niego nauczyła, a przypisując sobie nauki u Hansa van Manena nawet nie zauważyła, że jego język choreograficzny zawsze opierał się na maestrii tańca klasycznego, który ona całkowicie w Gdańsku lekceważyła. Co więcej :wink: wygibasy taneczne bez solidnego warsztatu baletowego, uprawiane przez mnożące się u nas TT, w ogóle nie są w moim guście. Dostrzegłem wszakże, że pani Weiss udało się stworzyć w Operze Bałtyckiej formację, która pomimo rosnącego niedoboru dobrych polskich tancerzy baletowych, to z tym jakich zgromadziła dopracowała się jednak pewnego dorobku i ciekawego oblicza artystycznego. Dobrze więc, jeśli pomimo eksmisji z OB jej grupa znajdzie gdzieś miejsce do dalszego funkcjonowania. Miejmy taką nadzieję. http://gdansk.naszemiasto...rt,t,id,tm.html

Zaciekawiła mnie natomiast ambicja - jak wspomniałaś - „zmiany profilu zespołu baletowego przy Operze Bałtyckiej”. Bo cóż to może wróżyć? Powrót tam baletu, czyli sztuki opartej na bazie tańca klasycznego? Idea godna wsparcia, zważywszy choćby na gdańską szkołę baletową i lokalne tradycje. Jak jednak zapewnić odpowiedni zespół tancerzy dla jej realizacji, skoro nawet Polski Balet Narodowy musi wspierać się absolwentami szkół zagranicznych przy ciągłej niewydolności krajowych? I gdzie jest lider artystyczny tej nowej formacji, który przyciągnąłby dobrze wyszkolonych tancerzy klasycznych z kraju i zagranicy pomimo milczenia nowej dyrekcji OB na temat baletowych planów repertuarowych, mizernych w naszym balecie zarobków i jedynie pewnej perspektywy wysługiwania się operze np. mazurem w "Strasznym dworze"? Łatwo nie będzie :? więc marnie to widzę.

Kasia G - Nie Lip 17, 2016 5:57 pm

Ali, czy ja powyżej "zestawiała" na jednej półce wymienionych przez Ciebie pierwszych solistów TW-ON i Wojciecha Warszawskiego? Pan Wojciech to zjawisko wyjątkowe na scenie baletowej i tyle, nie mówiłam nigdzie ze to wybitniejszy czy równie wybitny solista jak wymienieni, wskazałam tylko na jego niezaprzeczalne zasługi i osiągnięcia. Bez porównywania z nikim.

Co do wszystkich Twoich zastrzeżeń, pytań i wątpliwości - zobaczymy. Nie odważyłabym się wyrokować "że marnie to widzę", bo nie wiemy na razie oficjalnie nic o planach artystycznych nowej ekipy Opery Bałtyckiej, wiemy to co umieszczono w ogłoszeniu, które wywołało taka lawinę wątpliwości.

Ali - Nie Lip 17, 2016 9:24 pm

Kasia G napisał/a:
...Pan Wojciech to zjawisko wyjątkowe na scenie baletowej i tyle...

Trudno dyskutować Kasiu nt. zjawisk :wink: nadprzyrodzonych... Co dla kogoś wyjątkowe, dla innych bywa jedynie ułudą, ale dajmy już temu spokój. Niechaj mu się wiedzie...

A to ogłoszenie rzeczywiście wywołało we mnie lawinę wątpliwości, które wynikają z książkowej wiedzy o zmarnotrawionym przed laty spadku po matce gdańskiego baletu Janinie Jarzynównie-Sobczak. Wydawało się, że ostatnio próbowała po swojemu pójść jej śladem pani Weiss, a balet w Operze Bałtyckiej znów budował jakieś nietuzinkowe oblicze; niezależnie od tego, czy kogoś brało ono za serce. Stąd moje zaskoczenie tak nieoczekiwanym rozwojem wypadków. Może z nich wynikać, że balet w Gdańsku już po raz drugi w swojej historii odrzuca :? drogę innowacyjnej oryginalności na rzecz przyoperowej rutyny. Oby nie!

Kasia G - Wto Lip 19, 2016 12:21 pm

A propos - dziś w Rzeczpospolitej tekst na ten temat:

http://www.rp.pl/Taniec/3...onfliktowe.html

Ali - Wto Lip 19, 2016 2:16 pm

No właśnie. Na moje oko :? sporo w tym tekście przesady w ocenie BTT i jego dyrektorki, ale trzeba chronić ten zespół. Moja rada jest taka: uciekać z bezrozumnego Trójmiasta. Może pod skrzydła dynamicznego i rozkochanego w Słupsku prezydenta Biedronia, albo wręcz poza granice województwa – Koszalin, Elbląg? Byle nadal w okolicach Bałtyku, bo nazwa zespołu utrwaliła się już w pamięci, więc warto kontynuować pracę pod tą samą. Pracować na co dzień można gdziekolwiek, a występować wszędzie. Zaś w najgorszym przypadku starać się przenieść :wink: do... Kaliningradu, wtedy dopiero krętacki :evil: pomorski urząd marszałkowski miałby się z pyszna!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group