www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Zarobki tancerzy
Autor Wiadomość
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Pon Mar 10, 2008 5:29 pm   

Proszę Joanno! dla Ciebie wszystko.

Czy naprawdę można zarobić na tańcu?
Agnieszka Andrzejczak2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 11:34
Programy telewizyjne wykreowały tancerzy na prawdziwe sławy. Czy poszły za tym również pieniądze? Jak to jest mówią nam uczestnicy programu "Taniec z gwiazdami" - Marcin Hakiel oraz Kinga Jurecka i Marek Fiksa.

Fot. Renata Dąbrowska / AG
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel
ZOBACZ TAKŻE
Fundraiserzy - profesjonalni pośrednicy dobra (03-03-08, 16:25)
Praca dzięki Euro 2012 - póki co jest marnie (28-02-08, 10:22)
To tylko obietnice - gorące podwyżki w policji (28-02-08, 08:50)
Więcej pracy dla na niepełnosprawnych (27-02-08, 21:49)
Informatycy wracają z zagranicy (27-02-08, 20:40)
Rzemieślnicy chcą sami kształcić kadry (27-02-08, 19:41)
W Polsce brakuje ok. 40 tys. marynarzy (27-02-08, 14:40)
Rekord zatrudnienia - pracę w Polsce ma 15,6 mln osób (27-02-08, 09:59)
Pracownicy urzędów skarbowych grożą strajkiem (27-02-08, 07:28)
SERWISY
Kariera
Praca za granicą
Po sukcesie takich programów jak "Taniec z gwiazdami" i "You Can Dance - po prostu tańcz!" Polacy zainteresowali się tańcem i ruszyli na podbój szkół tańca, które zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Dla wielu młodych tancerzy popularne programy stały się przepustką do dalszej kariery. Taniec kojarzy się z elegancją, szykiem, pięknymi strojami i wielkim światem. Ale wbrew pozorom, tak naprawdę zarobić porządnie mogą na nim tylko nieliczni, a żeby dotrzeć na sam szczyt, trzeba zainwestować bardzo poważne kwoty. Dlatego, zanim rzucisz szkołę i zainwestujesz w intensywny kurs tańca, zastanów się, czy taka decyzja naprawdę się opłaca? Bo taniec to przede wszystkim naprawdę ciężka praca.

Czym skorupka za młodu...

O swoich doświadczeniach opowiedzieli nam Kinga Jurecka i Marek Fiksa, uczestnicy "Tańca z gwiazdami" - aktualni mistrzowie Polski w tańcach latynoamerykańskich, wielokrotni zdobywcy Mistrzostw Polski i finaliści największych turniejów tanecznych w Europie. A poza tym, po prostu dwudziestolatkowie, którzy muszą dzielić czas między studia, taniec... no i oczywiście życie towarzyskie. Pytani o to, jak wcześnie trzeba zacząć uprawiać ten sport, odpowiadają, że trudno określić w jakim wieku zapisać się na pierwszy kurs. Jak w każdym sporcie - im wcześniej tym lepiej, ale dobry słuch, odrobina talentu i ciężka praca mogą pomóc nadrobić późniejszy start.

Kinga i Marek zaczynali w wieku 7-8 lat i jest to raczej standardowy wiek dla kogoś, kto chce brać udział w rywalizacji na najwyższym poziomie. Kinga: - Zaczynałam wcześnie i faktycznie na taniec poświęcałam bardzo dużo czasu, ale robiłam to z przyjemnością i nikt nie zmuszał mnie nigdy do treningów. Jako dziecko trenowałam 4, 5 razy w tygodniu po dwie godziny na kursie, a dodatkowo miałam też prywatne zajęcia - wspomina. - Oczywiście weekendy są z reguły zajęte, bo wtedy zazwyczaj są turnieje. Często musiałam rezygnować z klasowych wycieczek, a wakacje spędzałam na obozach tanecznych. Trudno było też pogodzić taniec z nauką - zawsze pożyczałam od innych notatki i starałam się nadrobić zaległości - mówi.

Oboje jednak podkreślają, że nie rozważali tego w kategoriach poświęcenia, bo taniec od zawsze sprawiał im przyjemność. Marek: - Ja w ogóle miałem ciekawie, bo taniec łączyłem z treningami pływackimi. Ale powiem szczerze, że nie wytrzymałbym chyba długo. Wstawanie o 5 rano i monotonia tego sportu, jakoś mnie nie pociągały. Jak masz prawdziwą pasję, to możesz padać na twarz, mieć poobcierane stopy, ale nadal się starasz i cieszysz się z tego co robisz.

90 tys. zł rocznie... wydasz na taniec

Ile mogą zarobić na tańcu amatorzy? Nic. Przepisy dotyczące tancerzy zabraniają im pracy zarobkowej, na przykład dawania prywatnych lekcji tańca. Oficjalnie, prawo do szkolenia młodszych zawodników mają tylko tancerze, którzy przeszli na zawodowstwo, czyli ci starsi i bardziej doświadczeni. Ale powszechnie wiadomo, że przeważająca liczba amatorów łamie ten zakaz (nawet w szkołach zakładanych przez znanych działaczy), ponieważ koszty związane z uprawianiem tego sportu są ogromne.

Kinga Jurecka: - Za granicą zawodnicy mają sponsorów, którzy pokrywają koszty ich szkoleń i wyjazdów na turnieje. Również federacje pomagają im w organizacji wyjazdów i partycypują w kosztach. W Polsce za wszystko trzeba płacić z własnej kieszeni. Do niedawna sponsorzy nie byli zainteresowani tańcem, bo nie jest to sport olimpijski, a na zawody przychodziła mała grupa zainteresowanych osób. Teraz powoli się to zmienia - mówi. - Trudno zresztą oficjalnie rozliczać się na przykład z konsultacji u znanych instruktorów. Nie wystawią oni przecież faktury, a zajęcia trudno udokumentować, więc kluby zrzeszające zawodników miałyby problem, żeby się rozliczać z tych pieniędzy.

Marek: - Na taniec można wydać dowolną kwotę pieniędzy, przede wszystkim na stroje, instruktorów i koszty podróży na turnieje. Tak naprawdę to, co jesteśmy w stanie dorobić, na przykład na pokazach, to tak naprawdę połowa tego, co potrzebujemy. Bez wsparcia rodziców byłoby nam bardzo trudno znaleźć potrzebne środki - przyznaje.

O jakich kwotach mówimy? Jurecka i Fiksa wydają około 400 zł za 45 minut zajęć z instruktorem, a potrzebują około 10 do 12 takich zajęć w miesiącu. Czasem latali też na konsultacje w Londynie i tam płacili podobne pieniądze - około 70-80 funtów. Do tego trzeba dodać koszty wynajęcia sali - im udało się wynegocjować około 150 zł miesięcznie, oraz koszty strojów - jedna sukienka kosztuje około 3 tysięcy złotych, a w ciągu sezonu trzeba ich mieć przynajmniej trzy (ale, jak przyznaje Jurecka, wiele tancerek ma nową sukienkę na każdym turnieju). Buty to wydatek od 400 do 500 zł i też trzeba kupić trzy pary rocznie, bo szybko się zużywają. Ale największe wydatki to wyjazdy na turnieje - potrzebne chociażby po to, żeby zaistnieć w światowym rankingu. Kinga: - Żałuję, że mamy tak ograniczone możliwości. Teraz wyjeżdżamy tylko na większe imprezy do Europy, np. na Blackpool, bo na dalsze podróże po prostu nas nie stać. Szkoda, bo fantastyczne turnieje organizowane są w Azji i w Stanach. Federacja pokrywa tylko koszty udziału w mistrzostwach świata i Europy, ale dlatego, że jesteśmy mistrzami kraju - dodaje. Ale tak naprawdę potrzeby tancerzy są nieograniczone - dużo wydaje się na kosmetyki, odnowę biologiczną, czasem na konsultacje lekarskie. Podliczając, rocznie na taniec (zakładając wyjazd na 5 turniejów zagranicznych, z przelotem tanimi liniami) trzeba wydać co najmniej 90 tys. zł, czyli 7,5-8 tys. zł miesięcznie...

Magda i jej taniec brzucha

Magdalena Sienkiewicz studiuje na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Dodatkowo, podyplomowo, również prawo pracy. Ale Magdę równie często jak na uczelni, można spotkać na parkiecie, gdzie już nie jest studentką, ale instruktorką tańca brzucha...

- Tańcem zainteresowałam się na początku studiów, gdy wraz z grupą taneczną występowałam na różnego rodzaju imprezach firmowych - mówi Magda. - Były to pierwsze pieniądze, jakie na tym zarobiła. Potem została instruktorką tańca brzucha i dziś sama prowadzę zajęcia.

Czy na tańcu można zarobić? - Są na to dwa sposoby: prowadzenie zajęć i kursów, albo występowanie na wspomnianych imprezach firmowych, pokazach okolicznościowych itd. Podczas jednej takiej imprezy można zainkasować od 300 do 1000 zł - dodaje Magda, która w swoją przyszłą karierę zawodową nie łączy jednak z tańcem. - Tańczyć oczywiście nie przestanę, bo bardzo to lubię, ale po studiach poszukam raczej pracy w instytucjach i organizacjach pozarządowych. Zobaczymy, jak to będzie - uśmiecha się.

Zobacz, jak tańczy Magda:



Jak zostać tańczącym magistrem?

Zarówno Kinga, jak i Marek są nadal studentami. Ona jest na ostatnim roku psychologii na UW, on na pedagogice na Wyższej Szkole Społeczno - Ekonomicznej, ale ma kilka lat poślizgu po tym, jak się przeprowadził do Warszawy i powoli przymierza się do zrobienia licencjatu. - Zawsze chciałem skończyć studia, ale wychodzę z założenia, że uczelnia nie zając, nie ucieknie - żartuje. - Kierunek, który wybrałem, podoba mi się i na pewno pomoże w przyszłości, bo bardzo lubię trenować młodych tancerzy i chciałbym być instruktorem.

Natomiast Kinga tłumaczy, że czuje się bardziej studiującą tancerką, niż tańczącą studentką: - Edukacja była dla mnie bardzo ważna, po części dlatego, że tak wychowali mnie rodzice. Ale pogodzić te dwie rzeczy jest bardzo ciężko - przede wszystkim wtedy, kiedy sesja i ważne zaliczenia pokrywają się z ważnymi wyjazdami. Udało mi się ułożyć zajęcia, żeby być na uczelni tylko od 16 do 19, ale i tak mam duży kłopot. Wielu moich znajomych musiało zarzucić studia, albo przenieść się na zaoczne, bo przez kolidujące godziny musieli rezygnować z prowadzenia zajęć w szkołach, a wtedy nie było ich stać, żeby samemu trenować. Z drugiej strony mam wrażenie, że jestem na tyle dobrze zorganizowana, że radzę sobie z różnymi obowiązkami. Nie zauważyłam, żeby mój taniec poprawiał się jakoś specjalnie kiedy mam więcej wolnego.

Wielu tancerzy ma za to problem z ułożeniem sobie życia osobistego, szczególnie z osobą spoza środowiska tanecznego. Marek: - U nas nie było tego problemu, bo w życiu również jesteśmy parą i spędzamy ze sobą całe dnie. Ale środowisko tancerzy jest dość hermetyczne, i trudno znaleźć sobie partnera z zewnątrz. Nawet nie chodzi o zazdrość, bo jednak taniec to też dotyk i bliskość, ale przede wszystkim czas. Ciągłe wyjazdy, treningi, turnieje to ciężka próba dla takiego związku - dodaje.


1 2 następne »


Szukaj pracyKarieraPraca za granicąStaże i praktykiKomunaMoje kontoDla pracodawcówGazeta.pl > Gazeta Praca > Kariera > Wiadomości z rynku pracy
A A A
Czy naprawdę można zarobić na tańcu?
Agnieszka Andrzejczak2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 11:34

Fot. Renata Dąbrowska / AG
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel
ZOBACZ TAKŻE
Fundraiserzy - profesjonalni pośrednicy dobra (03-03-08, 16:25)
Praca dzięki Euro 2012 - póki co jest marnie (28-02-08, 10:22)
To tylko obietnice - gorące podwyżki w policji (28-02-08, 08:50)
Więcej pracy dla na niepełnosprawnych (27-02-08, 21:49)
Informatycy wracają z zagranicy (27-02-08, 20:40)
Rzemieślnicy chcą sami kształcić kadry (27-02-08, 19:41)
W Polsce brakuje ok. 40 tys. marynarzy (27-02-08, 14:40)
Rekord zatrudnienia - pracę w Polsce ma 15,6 mln osób (27-02-08, 09:59)
Pracownicy urzędów skarbowych grożą strajkiem (27-02-08, 07:28)
SERWISY
Kariera
Praca za granicą
Taniec z gwiazdami? Raz wystarczy

Marek i Kinga wystąpili w piątej edycji popularnego "Tańca z gwiazdami". Ona z Bartoszem Obuchowiczem, a on z Ewą Wachowicz. Mimo, że występ w programie zdecydowanie podreperował ich budżet, to nie zgodzili się na udział w kolejnej edycji. Kinga tłumaczy tę decyzję: - Na pół roku musiałam wziąć urlop dziekański i muszę nadal nadrabiać zaległości. W czasie przygotowań do programu trenowaliśmy tylko na tyle, żeby nie stracić formy, ale nie rozwijaliśmy się w ogóle. Nie startowaliśmy w turniejach, więc wypadliśmy ze światowego rankingu, a dotąd dobra pozycja pozwalała nam na starty z pominięciem rundy wstępnej. Prawda jest taka, że zrezygnowaliśmy z kolejnej edycji, bo nie pozwalała nam skupić się na treningach - mówi Kinga. Warto dodać, że tancerze, którzy brali udział w programie, albo już zrezygnowali z rywalizacji, albo wyraźnie pogorszyły się ich wyniki, bo po prostu nie mogli trenować. Przykre jest to, że część z nich nie miała wyboru - wzięli udział w programie po to, żeby zarobić na rozwój kariery. Marek dodaje: - Wiele gwiazd z programu skarży się, że sędziowie na turniejach są wobec nich dużo bardziej surowi niż wobec innych zawodników i stąd gorsze wyniki. Ale to trudno udowodnić. Niestety tancerz popularny, to nie zawsze automatycznie mistrz w swojej dziedzinie. Jest wielu znakomitych tancerzy, którzy nie mogą pozwolić sobie na udział w takim przedsięwzięciu jak "Taniec z gwiazdami". Ale przynajmniej dzięki niemu tancerze mają dużo lepszą opinię niż kiedyś, a sponsorzy docenili atrakcyjność tego sportu - podsumowuje.

Kinga Jurecka i Marek Fiksa należą do grupy tanecznej Showdance (www.showdance.pl ).

Marcin Hakiel o tańcu

O tańcu postanowiliśmy porozmawiać chyba z najlepiej rozpoznawalnym tancerzem w Polsce, zwycięzcą drugiej edycji "Tańca z gwiazdami" - Marcinem Hakielem. Program otworzył mu drogę do kariery, ale przede wszystkim pozwolił na otworzenie własnej szkoły i wydania płyt z kursem tańca, o przeróżnych propozycjach pokazów nie wspominając. Mimo tego, że osiągnął szczyt popularności, podjął wysiłek i skończył studia na Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego i uważa, że była to bardzo dobra i przemyślana decyzja.

Czy taniec to ciężka praca?

Taniec to przede wszystkim życiowa pasja - większość osób, tak jak ja, zaczyna trenować już w szkole podstawowej. Tak naprawdę taniec amatorski to przede wszystkim hobby, a nie sposób na zarabianie. Ja zacząłem tak naprawdę zarabiać na tańcu na poważnie po udziale w "Tańcu z gwiazdami" i kiedy założyłem własną szkołę tańca - no i oczywiście wcześniej jako instruktor. Oczywiście talent jest w tym sporcie potrzebny, ale regularne treningi i poświęcenie mogą przynieść duże efekty.

Jakie są koszty nauki?

Przede wszystkim trzeba pokryć takie wydatki jak kurs tańca, prywatne zajęcia z trenerem, koszt strojów, butów itp. Tak naprawdę na taniec można wydać każdą kwotę, zależnie od możliwości. Pary, które chcą sięgać po tytuły mistrzowskie, muszą zainwestować w swój rozwój i naprawdę poświęcić się temu, co robią. Warto zadbać też o zdrowie i dostosować trening do możliwość organizmu - przede wszystkim rozkładać wysiłek systematycznie i potraktować go tak samo, jak każdy inny trening sportowy, żeby nie nabawić się potem kontuzji.

Mimo, że zajmujesz się tańcem, zrobiłeś niedawno magistra z bankowości i finansów...

Tak, skończenie studiów było dla mnie bardzo ważne, ale trudno było je pogodzić z tańcem - szczególnie, kiedy wziąłem udział w programie. W końcu zrobiłem magistra tylko z kilkoma miesiącami poślizgu więc i tak uważam, że nie było tak źle. Studia były dla mnie priorytetem, bo dają mi większe szanse rozwoju zawodowego w przyszłości - mam nadzieję, że boom na taniec będzie trwał nadal, ale przecież kiedyś może się skończyć. Zresztą, znam wielu tancerzy, którzy nie dbają o wykształcenie i niestety wpadają potem w pułapkę, kiedy ich kariera się kończy i pojawia się szara rzeczywistość. Dlatego warto zainwestować, nawet dużym wysiłkiem, w zapewnienie sobie solidnego wykształcenia.

Czy na tańcu można tak naprawdę zarobić?

Oczywiście najlepszą metodą jest założenie własnej szkoły tańca. Ale zazwyczaj większość osób zaczyna od pracy instruktora. Tak naprawdę można zrobić uprawnienia, ale nie to jest najważniejsze. W swojej szkole przede wszystkim obserwuję, jak dany kandydat prowadzi zajęcia, jakie ma umiejętności i czy jest lubiany. Muszę dbać o poziom zajęć, bo w końcu firmuję szkołę własnym nazwiskiem. Na początku pieniądze nie są największe - to jest około 30-40 zł na rękę za godzinę dla instruktora. Ważne jest podejście, no i oczywiście umiejętności taneczne. Najlepszą metodą szukania pracy jest po prostu zgłoszenie się do jednego z wielu klubów tańca. Dobrzy instruktorzy nie mają zazwyczaj problemu ze znalezieniem pracy.

Jak zakłada się szkołę tańca?

Tak samo jak każdą działalność gospodarczą, trzeba złożyć odpowiednie dokumenty, pozwolenia itp. Obecnie bardzo ważna jest lokalizacja - wiele osób traktuje szkołę tańca jak fryzjera, czy kosmetyczkę - musi być blisko ich domu, albo ulokowana w miejscu z dobrym dojazdem. Jej podstawą są jednak ludzie, czy odpowiednio dobrani instruktorzy. Wiele osób zazwyczaj zakłada szkoły, gdzie samemu prowadzą zajęcia, ale prawda jest taka, że wtedy jest bardzo ciężko. Prowadzenie własnej działalności powoduje, że dużo czasu trzeba poświęcić na załatwianie bieżących spraw, a to trudne, jeżeli cały dzień wypełniony jest kursami. Obecnie taniec stał się bardzo popularny i na kursy zgłasza się wielu chętnych - ale ludzie oczekują już dobrego standardu - łazienek, przebieralni, dużych, ładnych sal, klimatyzacji. Ale jak przy zakładaniu każdego innego biznesu - ryzyko jest zawsze, więc powinna być do dobrze przemyślana decyzja.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sob Lut 06, 2010 2:28 pm   

będę nietaktowna ale co tam, glowy mi nie urwiecie :) . Najwyżej się wkurzycie- ale to przynajmniej przeżyję.

Dzięki temu dzisiejszemu ogłoszeniu TEATRu BALETU SVETLANY GAIDY przynajmniej po raz pierwszy na tym forum zostały podane konkretne kwoty, co prawda kwoty podstawowe ale zawsze. Do tej pory była zasada: o innych krajach mozna pisac, a o stawkach w Polsce za zadne skarby.

A skoro juz mowa o innych krajach, to dzis po raz pierwszy przeczytalam ten tu temat i stawki z Anglii i jestem lekko zdziwiona ich niskością, bo z rok temu czytalam w angielskiej prasie jakis artykul o pierwszej solistce w Royal w Londynie, ktora niby miala jakies niewyobrazalne wrecz wynagrodzenie i potem chodzilam z przeswiadczeniem , ze wszyscy tancerze z Royal w anglii taplają się w dobrobycie. Niestety jak widać życie az tak nie rozpieszcza tancerzy- nawet w Anglii..
 
     
Czajori 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
na całe życie! :)
Posty: 1638
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sob Lut 06, 2010 3:36 pm   

Agnieszko, myślę, że nasze przekonanie o wielkich pieniądzach zarobionych na tańcu w Europie zachodniej bierze się stąd, że mylimy prestiż z wypłacalnością :) Nigdzie chyba tancerze nie zarabiają jakichś oszałamiających kwot.
_________________
Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 12:46 am   

Ktoś podał zarobki w czolowych zespolach w UK i w Nowym Yorku, zarobki wygladaja bardzo umiarkowanie, chociaż da sie przeżyć i są wyższe od przecietnej, porownywac z ludzmi z agencji marketingowych czy ksiegowosci trudno.
A wynika to z faktu, ze do pewnego stopnia, każdy liczy, ze zostanie gwiazdą, a ksiegowy nie, a wówczas obowiązują kontrakty indywidualne, kontrakty na występ gościnny itd ( czytaj:duże pieniądze )

W Rosji, czolowka ma wielkie gaze, teatry dofinasowuja czeso miliarderzy, jak Abramowicz klub Chelsea. Pisaliscie o Woloczkowej jak wychodzila za maz, a wczesnej prasa rosyjska pisala przy okazji skanbdalu i odejscia z Balszoj, ze remont mieszkania kosztowal ja 60 000 dolarow- wiec zarobki miala w Moskwie wyzsze niz tu podajecie.

Ponadto sa kraje i zespoły ( opera Paryska, Niemcy, Skandynawia ) gdzie wystepuje względnie duza stabilniosc i pewnosc parcy w jakims okresie - to tez wazne.

W USA z kolei poza najlepszymi zespolami, w przerwach w angazach., normą jest dwuzawodowość - mozna być kelnerka, hostesa, stwewrdesa - niekoniecznie jak piszecie pedagogiem, po studiach i fakultetach.
Jest taki "emerytowany" piosenkarz Krawczyk, ktory swego czasu wyladowal w USA, cos nagral, sprzedaz sie slizgała, a jemu proponowano, by w miedzyczasie wział sie za roboty budowlane. To bylo ponizej jego godnosci. Wrocił, i klał na USA, wladze, (chyba stanu wojennego) - chetnie go pokazywaly w tych wypowiedziach, aby dokopac Reganowskiej Ameryce.

Chociaż sa rozne systemy wynagrodzen i motywowania, o placy decyduje rynek.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 5:30 am   

Pragnę zauwazyć, że dżentelmeni i artyści nie rozmawiają o pieniądzach. :D
Czy prawdziwy artysta a chyba za takiego chce sie uważac każdy szanujący sie tancerz myśli o pieniądzach? :wink: To pytanie kieruję głównie do Joanny albowiem na jej prośbę onegdaj zamiesciłem powyższy przedruk, chcąc, nie chcąc inicjując tę dyskusję.

P.S. Oni je poprostu mają i nieładnie jest im zaglądać do kieszeni :oops:
Wiem, że to hipokryzja ale ona zawsze występuje na granicy sztuki i realiów życia
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
jurecq 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
irlandzkim (luźny)
Posty: 241
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 7:26 am   

xx
Ostatnio zmieniony przez jurecq Wto Paź 26, 2010 12:03 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 10:09 am   

Father napisał/a:
Pragnę zauwazyć, że dżentelmeni i artyści nie rozmawiają o pieniądzach. :D
Czy prawdziwy artysta a chyba za takiego chce sie uważac każdy szanujący sie tancerz myśli o pieniądzach? :wink: To pytanie kieruję głównie do Joanny albowiem na jej prośbę onegdaj zamiesciłem powyższy przedruk, chcąc, nie chcąc inicjując tę dyskusję.

P.S. Oni je poprostu mają i nieładnie jest im zaglądać do kieszeni :oops:
Wiem, że to hipokryzja ale ona zawsze występuje na granicy sztuki i realiów życia


Moje zdanie: oczywiście, że TAK! Jak każdy inny, 'artysta' również jak taki księgowy chce opłacić mieszkanie, telefon, mieć co jeść, itd. Jak ktoś ma np. rodzinę/ dzieci to tym bardziej myśli o tych pieniądzach, bo przecież trzeba dziecku dać jeść również. Chyba to oczywiste. Wielu osobom 'z ulicy' zawody artystyczne kojarzą się głównie z natchnieniem, misją, blablablaitp. itd., a zapominają, że na CO DZIEŃ to jest po prostu praca, rzemiosła, a Sztuka to jest, i Artysta się bywa, jedynie w ulotnych momentach...

PS. Dżentelmeni może o pieniądzach nie rozmawiają, ale skąd to przekonanie o artystach? To chyba właśnie tutaj - abstrahując już od samych tancerzy - właśnie są te wszystkie dyskusje o zapłacie, stawkach, kontraktach, bo w końcu wolny zawód - co w dość wyolbrzymionej wersji możemy zobaczyć w show buissnesie: aktorzy, muzycy, tancerze, itp.

PS. 2. A czy tancerze mają pieniądze - to różnie... Stawki w zespołach w Polsce są bardzo niewielkie, 'głodowe' więc. Trochę się zarabia tez na uczeniu, ale wiadomo nie każdy uczy, i tutaj stawki są dość zróżnicowane - niektóre nawet dość wysokie, oczywiście jak na realia taneczne, przeważają jednak średnie stawki, czasem wręcz b. niskie.
Na Zachodzie jest trochę lepiej - ale też dlatego, że tam poziom życia jest lepszy, i za równie niewygórowaną stawkę można sobie na więcej pozwolić, np. na opłacenie mieszkania/ pokoju, itp., i takie codzienne życie. A w Warszawie co można kupić za 1000 miesięcznie, skoro wynajem głupiego pokoju (jednego!) kosztuje kilkaset złotych, to wtedy nawet głupia kawa na mieście to jest wydatek do przemyślenia...
Oczywiście, są też na Zachodzie tancerze, w Polsce mniej (bo nie mamy aż takiej kadry, może nieliczne osoby), którzy mają się całkiem nieźle, bo np. dużo uczą, w sensie międzynarodowo, i to są całkiem przyzwoite pieniądze (chociaż w porównaniu z tymi glodowymi stawkami z polskich teatrów, to chyba wszystko inne wypada przyzwoicie ;) ), albo też sporo grają. Tancerz to wolny zawód, więc wiele zależy od tego, jak komu się uda 'zakręcić', itp. Oczywiście, tym kieruje nie tylko ekonomia, ale tez np. potrzeba rozwoju artystycznego, ambicja, itd.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 11:37 am   

Czyli wniosek taki, że tancerze potrzebuja sponsorów. :wink:
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 1:53 pm   

trochę to dziwnie zabrzmiało: mam nadzieje ze tylko w mojej wyobrazni. :)

Osobiście uważam, że w miarę dobry tancerz: czy klasyczny czy wspolczesny nie powinien zarabiac mniej niż 5 tyś zl/miesiac. Bo za pewien poziom zawodowstwa i poswiecenia mniejsza stawka bylaby zwyczajnie smieszna.

A skoro temat się rozwinął, to na marginesie wypowiem coś, co mnie zawsze wkurzało: denerwuje mnie, kiedy I-si soliści baletu w łódzkim Tatrze Wielkim tańczą bokiem w operach. Toż to zakrawa o paranoję!!!! :evil: Teatr Wielki w Łodzi płaci dużo różnym ludziom, myślę, że 4 I-szym solistom winien zaproponować taką pensję, żeby ich nie interesowało "dorabianie" w operach. Jak dla mnie to jest to skandal.
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 8:57 pm   

Agnieszka P., jak ktoś jest dobrym tancerzem (np. tańczył u uznanych choreografów jak Forsythe, Kylian, itp., i później uczy po całej Europie/ świecie), albo prowadzi masę zajęć w miejscach, gdzie udało mu się wytargować dobrą cenę ;) albo też prowadzi zajęcia nie tyle z tańca, ile z jakiegoś systemu body work - im modniejszego lub bardziej orientalnego tym lepiej (bo niektóre tego typu zajęcia/ sesje indywidualne są teraz w modzie), to nie wiedzie mu się źle. No ale zarówno uczenie tańca, jak i róznych systemów pracy z ciałem, to są wszystko prace 'okołotaneczne' - nie umniejszając ich walorów edukacyjnych, to często są głównie zarobkowe, by się utrzymać. Średnio na samym tańczeniu 'sztuki', czyli np. praca w zespole, czy chociażby jako free lancer, to dochody przynosi niespecjalnie wysokie - aczkolwiek na Zachodzie wydaje mi się, że o ile nie są to oszałamiające pieniądze, to 'dadzą' radę, za to w Polsce... :/ Nie znam dokładnych stawek w np. zespołach baletowych w Polsce, ale z tego co się orientuję, to zarzucony przeze mnie przysłowiowy 1000 zł nie jest daleki od prawdy.... :roll:
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Tanc... 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 53
Posty: 538
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 8:15 am   

Witajcie. Dawno nie zaglądałem na forum - a tu taki temat - niestety prawdziwy z tymi marnymi zarobkami tancerzy w Polsce. Generalnie od lat zarobki w teatrze były w miarę wymierne tylko w Teatrze Wielkim w W-wie. W innych miastach niestety już nie .Przepracowałem w teatrze 20 lat jako tancerz i ostatnia moja pensja z wysługą lat rzeczywiście była marna poniżej 1500 zł netto. W tej chwili pensje kształtują się średnio między 1200 a 2400 zł./ ale ta górna granica jest u jednostek / tak jak tu pisała Joanna samym tańcem i miłością do niego nie da się wykarmić rodziny.
Tancerze najczęściej dorabiają na tak zwanych "chałturach" - czyli jakieś występy w knajpie na sylwestra lub na jakimś festynie i inne...Inni dają korepetycje z tańca inni całe warsztaty, jeszcze inni zupełnie inne rzeczy nie związane z tańcem, jeszcze inni nie mają żadnego pomysłu i klepią biedę żyjąc na ciągłych debetach .Wszystko zależy od pomysłu ,zaradności i szczęścia danej osoby. Co prawda tancerz ma taki grafik ,że mało kiedy może dorobić - najczęściej w teatrach tancerze pracują od wtorku do soboty rano i wieczorem / 10-14 i 18-22 / pomiędzy tymi godzinami musi dojechac do domu - obiad, rodzina i.t.d i zaraz musi wychodzić zeby być na czas w teatrze wieczorem.Natomiast w niedziele najczesciej wszystkie są spektakle. Pozostają tylko wolne poniedziałki - jedyny dzień żeby załatwić sprawę urzędową ,a gdzie tu myśleć o dorobieniu ! Najczęściej taka możliwość rodzi się dopiero podczas urlopu ,który trwa w większości teatrów w okresie letnim - lipiec,sierpień - i wtedy to może tancerz gdzieś dorobić - np pracować 1,5 miesiąca a 2 tygodnie sobie tylko dać na odpoczynek i taka to rzeczywistość jest w polskich realiach. W moim przypadku jakby nie było wziąłem to pod uwagę i skończyłem studia na AM w W-wie - pedagogoka baletu. I po 20 latach zrezygnowałem sam z pracy w teatrze. Obecnie jest mi z tym dobrze - jestem na tak zwanym swoim - działaność gospodarcza - agencja artystyczna - teraz od czasu do czasu to ja daję możliwość dorobienia tancerzom :)
Wracając do tematu zarobków tancerzy - tancerz ma gażę podstawową i tak zwaną normę spektakli - dla przykładu niech to będzie : norma 3 - czyli w ramach tej gaży - wychodzi na scenę w 3 spektaklach. Każdy następny spektakl jest opłacany, albo procentowo od gaży tancerza / np 10 % od gaży zasadniczej / lub konkretna stawka kwotowa brutto. Oczywiście stawki te zależne są od roli - zespół, koryfejska, solistyczna a także każdy spektakl może mieć różne stawki.I jeszcze jeden problem, że tych spektakli jest w danym miesiącu najczęściej 5,6 / w tym te przykładowe 3 w ramach gaży tancerza / czasami troszkę więcej ,więc te dodatkowe pieniądze za spektakle są nieduże. I tak to w skrócie wygląda :) Z tanecznym pozdrowieniem Tanc...
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 9:56 am   

Ano właśnie - zapomniałam o chałturach, a przecież to raz, że niezły pieniądz, a dwa to baaardzo popularna forma 'dorabiania'.
Znam też i takie osoby, które zrezygnowały z pracy bw teatrze (w corps), jako zupełnie nie-rozwijajacej i mało płatnej, i tańczą w jakichś zespolikach mało angażujących, a zarabiają głównie chałturami właśnie.
Ale generalnie tancerz musi się nieźle nabiegać, napracować, a przede wszystkim dobrze zorganizować, żeby zarobić jakieś przyzwoite pieniądze.
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 10:39 am   

Agnieszko - teatr (opera) zwykle nie zmusza solistów czy pierwszych solistów do wystepowania w operach, ani tancerze nie dorabiają w nich wystepując tylko nalezy to do ich raz: obowiązków (oprócz TW-ON od niedawna w każdym teatrze operowo-baletowym w Polsce sa to rzeczy połaczone i nierozdzielne). Po drugie - wystepy w operach to sposób na wyrobienie słynnej "Normy" spektakli w miesiacu - wujśc na scenę, gdy w anym miesiacu jest mało spektali baletowych - to po prostu dodatkowe pieniądze do golej pensji. Owszem - jestem za tym aby tacy artysci najwyzszej klasy nie musieli "dorabiać" i wystepowac we "wstawkach" baletowych (choć w historii polskiego baletu znae sa liczne wypadki wybitnych tancerzy demi-klasycznych ktorzy takimi wystepami zbudowali swoją legendę) ale sytuacja ekonomiczna jest jaka jest... Jest wreszcie aspekt artystyczny - dla mnie jako widza zawsze bylo wielka radoscią, gdy mogłam zobaczyć moich ulubionych tancerzy - solistów np. w mazurze w Strasznym dworze albo w Nocy Walpurgi w Fausćie - to były najwyższej klasy wystepy. teraz w TW-ON np. starają się np. w mazurze nie "wypuszczać" na scenę pierwszych solistów czego akurat bardzo żałuję. Najlepsi solisci jesli potrafią znakomicie tańczyć np. tańce narodowe nadają im charakteru bo sami sa przeciez obdarzeni sceniczna haryzmą.... Miałam kiedys takich "pierwszych mazurzystów" - dziś - chyba pozostał z nich tylko Piotr Chojnacki
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 1:07 pm   

Na wstępie podziękowania dla Tanc... i Joanny za to, że swoimi wypowiedziami wreszcie przerwali jakąś swoistą "zmowę milczenia" na forum, dzięki czemu po raz pierwszy możemy rozmawiać konkretnie, szczerze i otwarcie.

Zarobki, o jakich piszecie, zwłaszcza osób z corpsu, czy jak mowicie zespolu, zwalają z nóg. Jest to dla mnie osobiście bardzo przykre, ponieważ dla mnie balet to jednak przede wszystkim, nie tyle DVD i nie ogladanie innych zespolow, ale taniec na żywo łódzkiego zespołu i naturalnym jest, że chciałabym, żeby moi ulubieńcy taplali się w luksusie za te miłe chwile, które mam siedząc na widowni i sobie na nich patrząc...

Patrząc na problem zarobków z drugiej strony, to tak sobie myślę, że odpowiedzialność za małe wpływy z baletu i w konsekwencji za niskie zarobki, ciąży często nie na malym zainteresowaniu baletem i nie na problemami z finansowaniem ale głównie na wyjątkowo nieudolnej dyrekcji... Od lat chodząc na ŁSB widzę, że jest dużo osób, które chętnie wydaja kilkaset i więcej złotych na obejrzenie dobrego baletu. Byle on był tylko dobry. I o dziwo przekonałam się, że dla łodzian dobry tzn wartościowy, nawet jeśli trudny w odbiorze.

Widzę też jak przez ostatnie kilka miesiecy w Łodzi ludzie ciągną na choreografie Madii. Mimo, ze wszystkie maja minimum rok!!!, to ostatnio z biletami trzeba sie super spieszyc, zeby zdobyc, bo sa wykupowane w pierwszych dniach!!! (2 X w tym roku juz mi sie zdarzylo ze w 5 dniu od rozpoczecia sprzedazy juz nie moglam kupic biletow!!!)

Inna sprawa, ze w ankietach, jakie rozdano kiedys widzom w TW niemal 70 czy 65 % powiedzialo , ze jesli chodzi o zmiany to pw chce wiecej baletu na scenie. Czyli popyt jest wbrew temu co sie wiecznie mowi ze to wina widzow ze tumany sie nie znaja..

Wkurza mnie tylko jesli wyrzuca sie w bloto masę pieniedzy na zenujace "towary", ktore wypadaja z repertuaru po kilku miesiacach. Sadze, ze myslacy dyrektor jest w stanie ocenic takiego knota od razu, po samym wczesniejszym dorobku choreografa itd, po co wiec ladowac w to koszmarne pieniadze? Tu bym glownie szukala pieniedzy. Oprocz tego sadze, nauczona doswiadczeniem z ŁSB, ze na rzeczywiscie dobry spektakl widzow nie zabraknie. Formą wiec oszczedzania dyrekcji winno byc pożądne inwestowanie w świetnych choreografow itd.

I jeszcze kilka slow na koniec apropo tego, co pisze Kasia G. Kasiu, piszesz-jak zawsze- z pewnoscia sensownie i wysuwasz argumenty obiektywnie przekonywalne ale mnie nie przekonalas...
OK- w polskich teatrach (poza TW-ON czy jak tam zwal) jest jeden teart jako całość, w ktorym sa 2 zespoly: opera i balet i jedno siłą rzeczy korzysta z drugiego.

Wiec (zdania nie zaczyna sie od więc- ale niech tam :) ) niech sobie tańczą osoby z corpsu, koryfeje, ba niech i tańczą soliści, jesli jest taka potrzeba ale NIE PIERWSI SOLISCI, KTORYCH JEST TYLKO 4. Sądzę, że jeżeli osiągnęło się już taki poziom w tańcu, ze ma sie stanowisko I solisty, to świadczy to o duzym kunszcie, ktoremu winno sie tworzyc dobre warunki, .Niech sie wiec doskonala sie I solisci w balecie, a nie rozdrabniaja na jakies opery.

Tym bardziej, ze nawet dobry tancerz, jezeli mu sie zawraca w glowie tanczeniem 100 glupot tylko traci. Spójrzmy na repertuar na swiecie. Dla przykładu nasz rodak W. Dudek w Statsballett Berlin tanczy w miesiącu srednio 2 spektale (i to te same), czyli np teraz w lutym 2 razy Zygfryda wJeziorze . Młodzi tj Buczko do czerwca wałkują tylko 1 spektakl!!! I to się nazywa dobre warunki pracuy, bo jak ma w miesiacu 1 spektakl , to ma fizycznie mozliwosc, zeby sobie cwiczyc i dążyć do perfekcji i tą perfekcję osiągnąć.
U nas 1 spektalk przez pol roku to rzecz nierealna, wiec OK niech bedzie kilka spektakli roznych ale po cholerę jeszcze opery!!!!Przeciez to pierwsi tancerze!!! winni wiec zarabiac duzo na miare swojego stanowiska tyle zeby nie tanczyc w operach i dobrze sobie zyc i zdania nie zmienie :)
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 08, 2010 8:03 pm   

ok, Agnieszko, ale żaden tancerz tańczący nie powie Ci żechcialby tanczyć jeden spektakl w miesiacu - nie z powodu zarobków tylko z powodu specyfiki swojej sztuki - tancerz realizuje się na scenie i swoja sztukę tworzy i szlifuje nie tylko podczas prób ale przede wszystkim w czasie wystepów. Ba, skoro jego kariera jest nieporównanie krotsza niż w innych zawodach to chce tanczyć (wytańczyć się) jak najwiecej. zatem jesli wymienieni przez Ciebie znakomici skądinąt tancerze tancza w swoich macierzystych teatrach tylko tyle ile wyliczyłaś, to znaczy ze poza tym tańcza na swiecie gościnnie w róznych teatrach...

Co do sytuacji w Łodzi i tańczących w operach 4 pierwszych solistów - to trudno mi wyrokowac - moze im się to opłaca, może lubią, moze muszą. Jesli muszą a nie chcą i przeszkadza im ze musza się "rozdrabniać' to oczywiście byłoby cudownie, gdyby dyrekcja mogła im zagwarantowac komfort pracy - z tym się zgadzam w odniesieniu do każdego wybitnego tancerza, bo mamy ich jak na lekarstwo. A od samych tancerzy wiem, ze największy komfort mają gdy np. po jakis 2 -3 tygodniach intensywnej pracy mogą w odstepach jedno-dwudniowych zatańczyć 3-4 lub więcej spektakli tego samego tytułu. Z racji działania w Polsce systemu repertuarowego a nie staggione - raczej niewykonalne (choć kilka teatrów stara się grac tzw. blokami 2-3 spektaklowymi tego samego tytułu). Niestety, nawet w stolicy (niealeznie że na niektóre tytuły cięzko dostac dobr bilet - Jezioro, Śpiąca, Romeo i Julia) to na 3 bajadere w tygodniu miejsca były "lezące" - do wyboru do koloru ;(
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Czajori 
Solista Baletu


Związek z tańcem:
na całe życie! :)
Posty: 1638
Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sro Lut 10, 2010 10:00 am   

Agnieszka P. napisał/a:
Na wstępie podziękowania dla Tanc... i Joanny za to, że swoimi wypowiedziami wreszcie przerwali jakąś swoistą "zmowę milczenia" na forum, dzięki czemu po raz pierwszy możemy rozmawiać konkretnie, szczerze i otwarcie.


???

Agnieszko, wydaje mi się, że nie chodzi tu o "zmowę milczenia", tylko o prosty fakt, że większość forumowiczów nie zarabia na życie tańcząc i nie może się obiektywnie wypowiedzieć.

A propos zarobków tancerzy: na blogu dyrektora Opery Bałtyckiej toczy się właśnie zadziwiająco gorąca dyskusja na ten temat, podaję linka:

http://www.operabaltycka....bkach/#comments

BTW, pytanie do praktykujących tancerzy: czy to prawda, że dostaje się dodatek za tzw. trudne warunki pracy (ponoć "długotrwałe pozostawanie w nienaturalnej pozycji" kwalifikuje taniec jako zawód o trudnych warunkach :wink: ) ?
_________________
Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Wto Lut 16, 2010 11:45 pm   

Ciekawy post a propos zarobków znalazł był się dziś na forum.
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są ;)

Torin
p.s.
i to w Krakowie - mieście centusiów i dusi groszów pełna piersią :D
_________________
Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
 
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 17, 2010 2:39 pm   

widze Torin, ze sie wybudziłeś ze snu zimowego ale jakos tak nie do konca :D

odsylam do mojego postu 16 postow wyzej z 6 II 2010, od ktorego zaczela sie cala ta dyskusja...
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Sro Lut 17, 2010 6:39 pm   

Torin napisał/a:
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są

Może i nie sa ale jak ja bym miał takie kwalifikacje to bym sie nie zgodził, no chyba żebym repatryjantem z Kazachstanu i niczewo łuczszewo by nie imieł.
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 17, 2010 6:49 pm   

tym bardziej, ze z tanca zyje sie tylko kilka lat...

i mimo, ze nasz rzad przeprowadził cudowne badania, w ktorych wyszlo ze mozna tak rehabilitowac, zeby tancerz mogl w wieku 60 lat , to nie moze...
 
     
Torin 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
miłośnik baletu :)
Wiek: 57
Posty: 1577
Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 12:12 am   

Agnieszka P. napisał/a:
wybudziłeś ze snu zimowego
No tak pobudka była zdecydowanie zbyt wczesna - śnieg nadal trzyma się mocno - chyba czas wracać do gawry :)

Torin
_________________
Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
 
 
     
jaromir 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
milosnik
Posty: 281
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 10:03 am   

Kasia G napisał/a:
największy komfort mają gdy np. po jakis 2 -3 tygodniach intensywnej pracy mogą w odstepach jedno-dwudniowych zatańczyć 3-4 lub więcej spektakli tego samego tytułu. Z racji działania w Polsce systemu repertuarowego a nie staggione - raczej niewykonalne (choć kilka teatrów stara się grac tzw. blokami 2-3 spektaklowymi tego samego tytułu). Niestety, nawet w stolicy (niealeznie że na niektóre tytuły cięzko dostac dobr bilet - Jezioro, Śpiąca, Romeo i Julia) to na 3 bajadere w tygodniu miejsca były "lezące" - do wyboru do koloru ;(


Były miejsca na 4 lutego, gdyż:
1/ spektakl w środku tygodnia
2/ wczesniejsze wystawienie skupiło uwagę udziałem gościnnych solistow

Ja ( my ) np. nie możemy bywać ze wzgl. na pracę od poniedziałku do czwartku ( a jeszcze w ub roku tylko w niedziele ). Zastanawiam się, czy np. w TW nie ,moznaby obnizyc ceny np. w czwartek - dla studentow, a podniesc w piątek dla "elity" i wydłużyc antrakty ( konsumpcja), dodac jakies spotkanie po spektaklu itp.

Swoją drogą uważam takie bloki za dobry kierunek ze strony dyrekcji - niech ida w tym kierunku w nastepnym sezonie.

Wspomniałaś Kasiu o systemie, uważam, ze z takich powodów jak:
1/ płytkośc rynku nawet w W-wie ( max 3-4 spektakle, 6-8000 miejsc / 10 dni )
2/ tradycję na kontynencie w odniesieniu do takich królewskich ( czyt. panstwowych ) pomnikow kultury
3/ system zarzadzania, funkcjonowania TW ON i jego miejsce w kulturze
nie możliwe jest stosowanie systemu stagione ( chyba przez jedno g )- to nie Broadway, ani West End, ani Jozefowicz w malej salce dla masowej publiczności.

System tez oczywiście dotyczy wynagrodzeń, rodzaju umów, w USA można zarobić więcej, ale praca mniej pewna, poza tym system agentów, bez których ani rusz, no i mentalność musi byc bardziej kupiecka, jezeli nie ma jej artysta-tancerz, to ma ją agent.

U nas dla dobra baletu uważam, ze system repertuarowy jest lepszy, ważne jednak, aby wynagrodzenia były zdecydownie wyższe, aby pracownik -artysta-tancerz mogł sie skupic na sztuce i po czesci uwolnic sie od problemow egzystencjalnych, aby czuł sie bardziej dowartościowany.

Sorry za to patetycznie brzmiące zdanie na koniec, ale byłoby piękniej.
_________________
Tańcząc, ciałem powiesz także to, czego nie możesz wyrazić słowem.
 
     
Bajaderka 
Pierwszy Solista


Związek z tańcem:
tancerz
Posty: 2382
Skąd: Kraków
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 10:45 am   

Torin napisał/a:
Ciekawy post a propos zarobków znalazł był się dziś na forum.
Co by nie rzec całkowite grosze to nie są ;)

Torin
p.s.
i to w Krakowie - mieście centusiów i dusi groszów pełna piersią :D


Torin....te zarobki są orientacyjne, Kraków to Kraków- jest to dobra reklama napisać "3 tysiace złotych" z czego tancerz dostanie pewnie niewiele ponad tysiac jesli tyle w ogole....bo technika nie ta, bo wyraz nie ten, bo spektakli i widzow mamy za malo.
Zastanowmy sie, skad takie pieniadze dla kazdego z tancerzy? Z nikad sie nie wezma, a wiec tyle nie dostana.
_________________
You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
 
 
     
Father 
Solista Baletu


Wiek: 75
Posty: 1604
Skąd: ze Szczecina
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 11:16 am   

Ja powiem, rzecz niepopularną, mianowicie: zarobki tancerzy zależą głównie od tego ile społeczeństwo jest gotowe im płacić. Spekulacje typu: ministerswo kultury przeznacza zamałą pulę na ich wynagrodzenia nie maja sensu skoro na występ Dody nie mówiąc o Madonnie walą tłumy a na dobry spektakl operowo baletowy chetnych jest zdecydowanie mniej, przy porównywalnych cenach biletów. Owszem Państwo(czyli my) powinno dotowac sztukę wysokiego lotu, co czyni w proporcji do zamożności a konkretniej do zasobności budżetu czyli chojności naszych podatków.
A jak z tym jest to każdy widzi. :(
_________________
To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 18, 2010 3:09 pm   

nawiązując do postu Fathera - Państwo nie tylko powinno dotowac kulturę wysokich lotów żeby mogła istniec na równi z komercyjną, ale aby ew. musiec dotowac mniej powinno POPULARYZOWAC kulture wysokich lotów - przez to rozumiem ISTNIENIE w mediach publicznych oplacanych z abonamentu tejże kultury. Wiadomo ze popularne jest to co znane - jak się puści 50 razy jakąś piosenkę w radio to stanie się ona popularna. Jak się 50 razy pokaże w TV Bejarta to smiem twierdzic ze przynajmniej kilka procent telewidzów za którymś razem choćby z lenistwa nie przełączy kanału i obejrzy, a potem moze procent z tych kilku procent zechce obejrzeć Bejarta na żywo bo jak go bedą w teatrze pokazywali to już bedzie wiedziało co to Bejart i ze własciwie to nawet całkiem ładne (ciekawe, frapujace, niezłe).
Nie chcę pisać "że dawniej było lepiej" bo dawniej czyli za PRL były dwa kanały TV, brak wolnosci słowa i inne cele przyświecały decydentom pokazujacym to a nie co innego w TV - ale... balet w TV był, przynajmniej raz w miesiacu. Teraz jak TV Kultura którą nie każdy moze odbierac czasem coś póści to mamy święto. Owszem - jest Internet, DVD, kanały tematyczne ale to jest dla tych co już wiedzą ze balet jest fajny i chcą go ogladać. A dla tych co mogą sie dopiero o tym przekonac powinna istenić jakas dawka w szkołach, na uczelniach i w publicznej TV. Myslę, ze za tym szła by większa popularnosc baletu, więcej chętnych na spektakle a co za tym idzie większe wpływy z biletów. Owszem, wiem ze teatr operowo-baletowy nie utrzymuje się z tych wpływów, bo na to jest po prostu za drogi, bilety u nas musiałby kosztowac chyba z 10 razy wiecej niz obecnie, ale zawszeć jakies pieniadze to sa - i nie należy ich bagatelizować.
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,39 sekundy. Zapytań do SQL: 38