www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Balet w operze
Autor Wiadomość
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Pią Maj 13, 2005 5:01 am   Balet w operze

Wiem, ze nie wszystkich pasjonuje opera, ale zdarzaja sie takie dziela operowe, w ktorych niemala role odgrywa balet, a poniewaz wielu z Was ma dostep do takich kanalow jak Mezzo (czy nawet TVP, gdzie od czasu do czasu tez puszczane sa opery), pomyslalam, ze warto zwrocic uwage na kilka oper z baletem.
Obejrzalam wlasnie po raz kolejny "Ruslana i Ludmile" Glinki, fantastyczna produkcje z St. Petersburga pod dyrekcja Gergieva. Jest tu sporo wstawek baletowych, bajecznie kolorowych, "orientalizujacych", ktore zapieraja dech w piersiach. Jest to w ogole piekna basn, doskonale wykonana, moze chwilami przydluga, ale jakosc calej produkcji wynagradza chwilowe dluzyzny. Polecam goraco, a jesli komus nie chce sie siedziec przez ponad 2 godziny spiewania, zachecam do upolowania aktu IV, jakies 2 h 15 min od poczatku programu, gdzie przez ok. 15 minut sa tylko tance!

Milosnikom tanca nowoczesnego polecam nowe produkcje francuskich oper barokowych. Obecnosc baletu jest jedna z cech charakterystycznych opery francuskiej. W operze Rameau "Les Boreades", ktora, zdaje sie, pokazuje od pewnego czasu Mezzo, traficie na sceny baletowe w wykonaniu zespolu La La La Human Steps. Choreografia jest fantastyczna, choc na dluzsza mete wydala mi sie nieco monotonna.
Inna opera Rameau, komedia "Platee" tez jest wypelniona ekstrawaganckimi tancami nowoczesnymi, ktore dodaja calej produkcji wigoru i humoru.
W tych dwoch operach trudno wskazac jakies konkretne taneczne momenty - taniec przewija sie wlasciwie przez cala produkcje, ale bardziej obecny jest chyba w "Platei", jest tez bardziej urozmaicony i wpleciony w narracje. Gdybym miala wybierac, zdecydowanie wybralabym "Platee", takze ze wzgledu na samo dzielo, ktore jest niezwykle barwne muzycznie . Poza tym, to pyszna komedia w nowoczesnym "przebraniu", swietnie wykonana pod kazdym (muzycznym, tanecznym, aktorskim) wzgledem.

To tylko kilka przykladow baletu w operze i to produkcji, ktore sama widzialam. Wiem, ze coraz wiecej oper barokowych trafia "na wizje" i ze sa to czesto produkcje nowoczesne, wykorzystujace takze taniec nowoczesny. Jesli zauwazycie w programie TV opery takich kompozytorow jak Lully, Charpentier, Rameau, mozecie sie spodziewac sporych fragmentow tanecznych. Wiem, ze pokazywany jest tez czasem film pt. "Le roi danse" (Krol tanczy), w ktorym kompozytor Lully uczy Ludwika XIV tanczyc. Sama tego filmu nie widzialam i nie wiem, jak duzo jest w nim samego tanca, ale slyszalam duzo dobrych opinii. Na pewno jest to piekne widowisko z doskonala muzyka.
Jestem pewna, ze Kasia doda jakies dalsze przyklady z nowszego repertuaru operowego, w ktorym ja nie jestem dobrze "oblatana". Myslalam kiedys o stworzeniu takiej prywatnej antologii baletu w operze, ale to niestety wymaga odpowiedniego sprzetu do kopiowania, ktorego nie mam. Ale jesli uda nam sie stworzyc jakas liste, tez bedzie dobrze :wink: .

Pozdrawiam,
I.
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 13, 2005 3:22 pm   

Chwilowo nie ma czasu sie rozpisac ale do głowy przychodzą mi: Aida (scena baletowa w II akcie), Faust (Noc Walpurgi), Samson i Dalila (bachanalia), podobnie jest w naszym rodzimym Królu Rogerze. W Traviacie w scenie balu w III akcie jest sporo muzyki baletowej (różnie wykorzystywanej). Jeśli chodzi o obecność scen baletowych można z powodzeniem obstawiać grand opera francuskie - była i tradycja, i doskonały zespół i upodobanie. Co tu kryć - musiał byc balet w II lub III akcie żeby młodzi arystokraci mogli popatrzeć na ładne tancerki i ich... nóżki. w Gicondzie Ponichiellego jest piękny Taniec godzin - sama muzyka jest piękna, a jak jeszcze zrobią ładna choreografię...
Zupełnie innym rodzajem istnienia baletu w operze jest Niema z Portici Aubrea - postac tytułowa bywa powierzana własnie tancerce, bo jak wskazuje tytuł jest niema. Oczywiście zależy od rezysera czy będzie tańczyć czy w inny sposób grać i poruszac się po scenie. U Berlioza w Potepieniu Fausta (znów Francuz) choć to własciwie nie opera a oratorium a kantata sceniczna, jest taniec błednych ogników i powietrznych duchów.Tańce sa obecne w Lakme Delibesa (tego od Copelli), w Poławiaczach pereł i Carmen Bizeta, gdzie co prawda nie ma wydzielonej sceny baletowej ale na róznych fragmentach instrumentalnych i podczas śpiewu Carmen w gospodzie u Lillasa Pastii często prowadza się stylizowane tańce hiszpańskie i cygańskie. Nie można zapominac o tańcach narodowych w operach Moniuszki (polonezy i mazury w Halce i Strasznym dworze) ale także o scenie baletowej w operze Hrabina (taniec satyrów, Neptun na Wisle). Tańce połowieckie z Kniazia Igora Borodina to juz nawet wstyd przypominać - w choreografii Fokina zrobiły kariere jako osobny utwór sceniczny prezentowany podczas wieczorów baletowych. Żeby zostac przy Rosjanach - u Czajkowskiego mamy polonezy w Eugeniuszu Onieginie i Damie pikowej. U twórców bardziej współczesnych balet jako taki pojawia się rzadko - chyba z dbałości o czystośc gatunku, zwięzłośc wypowiedzi itp. Balet kojarzony był bowiem z wprowadzaniem czegos dla rozrywki (vide praktyka opery paryskiej dopisywania dla tej sceny scen baletowych do skomponowanych oper), itd. Dzis w dobie postmodernizmu, mieszania sztuk łączenie tańca ze spiewem znów wraca do łask. Wiele zalezy też od inscenizatorow - np. wwarszawskim przedstawieniu Raju utraconego Pendereckiego postaci Adama i Ewy były i tańczone i spiewane (podwójnie obsadzone).
A opery dawne, zwłaszcza frabncuskie opero-balety to miejsce gdzie na taniec w róznej formie natknąc sie najłatwiej. W Pradze np. wystawiono Kastora i Polluxa wg starych rycin z epoki, przy swietle swiec, w XVIII wiecznych kostiumach. I w ostatnim akcie była duża scena baletowa - tańce planet. Śliczne :)
 
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 14, 2005 12:23 pm   

Co do filmu Le roi danse to juz gdzies o nim pisałam chyba na forum ale ponieważ nie moge znaleść to wklejam jeszcze raz krótką recenzję:
Le Roi danse


Wszyscy ci, którzy nie mieli okazji zobaczyć w kinie kolejnego barwnego muzyczno-historycznego widowiska w reżyserii Gerarda Corbiau, mogą teraz nadrobić ten brak. W dobrych wypożyczalniach jest już dostępna wersja z polskim tłumaczeniem (lektor). (...)
Teraz wystarczy udać się do wypożyczalni video (choć podejrzewam, że w zwykłej osiedlowej nie znajdziemy Le Roi danse), aby rozkoszować się bogatą wizją życia Jeana-Baptiste’a Lully’ego stworzoną przez Corbiau. Król tańczy jest bowiem, podobnie jak Farinelli filmem do oglądania po wielokroć. Kiedy już poznamy fabułę, przesłanie czy muzykę, która odrywa w filmie niezwykle istotną rolę (gra Musica Antiqua Köln, dyryguje Reinhard Goebel), pozostaje nam jeszcze przyjemność przyglądania się odtworzonym z pietyzmem realiom czasów Ludwika XIV. Kostiumy, fryzury, makijaż, przedmioty codziennego użytku i tzw. teatralna alchemia tamtych czasów współtworzą kompletny obraz epoki Króla Słońce. Jego nieodłączną częścią jest taniec. W Farinellim fabuła naszpikowana była scenami z opery, w których bohater śpiewał wspaniałe arie di barvura na tle ówczesnej scenografii. W Król tańczy oglądamy sceny z baletów dworskich, w których z upodobaniem od najmłodszych lat występował Ludwik XIV. Pierwszym, jaki widzimy jest słynny Balet Nocy, w którym niepełnoletni jeszcze król odgrywał rolę słońca. Później następują sceny z kolejnych grands ballets, gdzie Ludwik wciela się w Jowisza – króla bogów i ponownie w słońce (ostatni raz Król Słońce wystąpił w balecie w wieku 32 lat, ogółem wystąpił w 27 tytułach). Najciekawsze są sceny, w których oglądamy króla ćwiczącego. To uświadamia nam, na jakie wyżyny stopniowo wznosiła się w tamtym okresie sztuka tańca (styl noble) i jak wiele pracy musieli włożyć możni ówczesnej Francji, by dotrzymać kroku tańczącemu królowi, oraz jak on sam z zamiłowaniem poświęcał się tej sztuce. Jest to także rzadka okazja do podziwiania XVIII-wiecznego stylu tańca scenicznego, pełnego wirtuozerii, gracji i wyrafinowania. Ciekawostką jest fakt, że we wszystkich scenach tanecznych oglądamy nogi... tancerki, która „dubluje” w tych momentach aktorów grających Ludwika XIV (Benoît Magimel) i Lully’ego (Boris Terral).

Tytuł filmu jest w pewien sposób mylący. Król tańczy nie jest w takim stopniu filmem o tańcu i tancerzu, jak Farinelli był o śpiewie, śpiewaku i operze. Za pomocą retrospekcji oczyma umierającego Lully’ego oglądamy wybrane obrazy z całego jego życia – życia, które poświęcił Ludwikowi i własnej chwale. Wątek tańca jest co prawda bardziej uwypuklony, ale wiele scen poświęconych zostało współpracy z Molierem (powstanie comédie-ballet), czy powstania opery francuskiej (tragédie lyrique). (...)
Król tańczy jest filmem, w którym fabuła ustępuje freskowi historycznemu. Narracja jest powolna i porozrywana na epizody, za to poszczególne kadry uderzają swą urodą. Sceny taneczne są zachwycające, ale bodaj jeszcze piękniejsze są momenty, w których kamera pokazuje dyrygującego Lully’ego. Bo dyryguje on z niezwykłą ekspresją i elegancją. W końcu zanim został kompozytorem, był tancerzem.

KKG

W filmie wykorzystano fragmenty: Pomone Roberta Camberta, La Bocanne compliquée i La Bocanne primitive Jacquesa Cordiera oraz baletu Alcidiane, Te Deum, oper Amadis, Armide, Atys, Isis, Le Triomphe de l’amour, Persée, Xerxes, Phaéton Jeana-Baptiste’a Lully’ego.
 
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Sob Maj 14, 2005 6:31 pm   

Dzieki, Kasiu za swietny przeglad innych operowych baletow i za recenzje. Do oper dodam jeszcze moze "Manon" Masseneta, w bardzo pieknej inscenizacji z Opery Paryskiej, z Renee Fleming i Marcelo Alvarezem. W akcie 3 jest przepiekna "ludwikowska" scena baletowa (niestety, niezbyt dluga).

A co do filmu, w zapoznionej kulturalnie Ameryce jeszcze go nie ma, choc film zrobiony byl juz ladnych pare lat temu. Pojawila sie jednak sciezka dzwiekowa, moze wiec jest to jakis zwiastun "nadchodzacych atrakcji".

Filmy Corbiau sa zawsze piekne do ogladania: "Farinelli" i "Nauczyciel muzyki" to naprawde uczta dla oka. Ale zawsze wstaje od nich z uczuciem niedosytu - scenariusze sa czesto bardzo slabe, dialogi pretensjonalne (jakby wyjete ze slownikow i encyklopedii), warstwa psychologiczna cieniutka. To szczegolnie uderzalo w "Farinellim", ktory w rzeczywistosci byl fascynuajaca, zlozona postacia, niekoronowanym wladca kilku dworow europejskich. Tu zostal sprowadzony do nieszczesnika, ktory z racji wiadomego wszystkim okaleczenia, musi zadowolic sie namiastka rozkoszy seksualnych i spiewem, w ktorym jest oczywiscie niedoscigniony.
Z Twojej recenzji wynika, ze "Le roi danse" tez nie jest jakims intrygujacym portretem psychologicznym, ale po prostu pieknym widowiskiem, od ktorego trudno oderwac oczy. Czy to mialas na mysli?

Pozdrawiam,
I.
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 14, 2005 10:31 pm   

""Le roi danse" tez nie jest jakims intrygujacym portretem psychologicznym, ale po prostu pieknym widowiskiem, od ktorego trudno oderwac oczy"

jako żywo, to własnie miałam na mysli. A film warto zobaczyć dla kostiumu, realiów epoki, nielicznych scen tańca które mają jednak wielką siłe wyrazu.

PS. Tak, w "Manon" o której piszesz jest bardzo ładna scena tańca dworskiego
 
 
 
Filip
Nowicjusz


Posty: 16
Skąd: katowice
Wysłany: Nie Maj 15, 2005 5:23 pm   

do zestawu operowego tak na szybko mogę dorzucić jeszcze Poławiaczy Pereł Bizeta gzie są piękne fragmenty muzyczne dla baletu czy też Rycerskość Wiesniaczą Mascaniego gdzie są piękne Intermezza, które często ilustrowane są tańcem do Oper Verdiego mozna dorzucić Rigoletto choć tam taniec ogranicza się jedynie do pierwszego aktu. Znane mi są również inscenizacje oper Donizettiego Napój Miłosny i Don Pasquale bogato ilustrowane tańcem, podobnie z Czarodziejskim Fletem Mozarta. Osobną sprawę powinny stanowić filary dzieł operetkowych: Strauss- Baron Cygański ze swoją suitą tańców cygańskich, Zemsta Nietoperza- czardasz,Walc i Polka, Offenbah - Życie PAryskie, Orfeusz w Piekle kakany, Lechar, KAlman- w większości swych operetek pełno mają czardaszy, a przechpodząc dalej możemy zejść do musicalu, który obfituje w taniec:)
w zasadzie te dwa gatunki nie są już operami ale są tak jaby dziećmi opery więc myślę, że nie można o nich zapominać.

A co do oper barokowych to w zasadzie w tamtych czasach balet z operą stanowiły jedność więc nie można dziwić się, ze nawet współczesne inscenizacje obfitują w taniec
 
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 08, 2005 12:09 pm   

w ,,Salome" Straussa jest całe 10 minut dla baletnicy, chociaż we współćzesnych inscenizacjach to śpiewaczka tańczy lub wykorzystuje ten czas ;) Może to i lepiej bo wiadomo, że to tańczy Salome :)
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Pią Gru 09, 2005 10:26 pm   

Rotbart napisał/a:
w ,,Salome" Straussa jest całe 10 minut dla baletnicy, chociaż we współćzesnych inscenizacjach to śpiewaczka tańczy lub wykorzystuje ten czas ;) Może to i lepiej bo wiadomo, że to tańczy Salome :)


No wlasnie, czy lepiej? Ostatnio namnozylo sie produkcji "Salome", w ktorych spiewaczki same wykonuja taniec siedniu zaslon i czesto wyglada to po prostu zalosnie. Wymaga to od spiewaczki specjalnych warunkow fizycznych, bo "Taniec siedniu zaslon" to w pewnym sensie strip-tease, a poza tym z zalozenia tanczy go nastolatka. Niewiele spiewaczek jest w stanie zrobic to przekonujaco, nie mowiac juz o tym, ze sama rola Salome jest bardzo wymagajaca dla glosu, a wiec nie mozna obsadzic w niej spiewaczki jedynie ze wzgledu na stosowna aparycje (co ostatnio czesto dzieje sie w operze). Jest to rola dla spiewaczek "wagi ciezkiej", z mocnym glosem, co czesto przeklada sie tez na mocna budowe ciala, delikatnie mowiac. Stoimy wiec przed wyborem: swietnie zaspiewana rola, a taniec zatanczony przez tancerke lub rola odspiewana tak sobie przez spiewaczke , ktora sama jest w stanie wykonac taniec (z roznym efektem). Rzadko sie zdarza, by rola byla swietnie zaspiewana i zatanczona przez jedna osobe. Ostatnio takiego cudu dokonala ponoc w MET Karita Mattila, ale nie widzialam tego przedstawienia.
_________________
Pozdrawiam,
Iza Zbikowska-Aaboe - Wasza Prima Ballerina Assoluta ;-)
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 10, 2005 5:20 pm   

Hmm, śpiewaczki wykonujace partię Salome zwykle wykonują same taniec siedmiu zasłon. Wyjątkiem (choc zdarzajacym się) sa raczej inne wariacje na ten temat, kiedy to spiewaczke zastępuje tancerka lub nawet kilka tancerek. Oczywiscie "taniec" śpiewaczki nie jest tańcem baletowym ale bywa całkiem interesujacy, zwłaszcza jesli spiewaczka (nawet nie olsniewajacej urody) ma to coś ;) - Malfitano na przykład.
W najnowszej warszawskiej inscenizacji Salome (moim zdaniem okropnej) także spiewaczka wykonuje sama taniec 7 zasłon. Odtwórczyni Salome Eilana Lapplainen jest młoda, ładna i pełna seksapilu. Sam taniec nie bardzo mi się podoba (bardziej w ostatnim momencie przypomina taniec na rurze) ale taka jest cała ta inscenizacja...
zdjęcia ze spektaklu ( z tanca przedostatnie na dole) mozna zobaczyć:
http://www.teatrwielki.pl...&full=1&id=351#
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 10, 2005 5:43 pm   

a tak o poprzedniej warszawskiej inscenizacji i ciekawym Tańcu 7 zasłon pisał Andrzej Matul:

TANIEC SALOME
Realizatorzy Salome Richarda Straussa zawsze stawali przed dylematem: żądać od wykonawczyni tak piekielnie trudnej wokalnie i aktorsko roli Salome zmierzenia się z dodatkowym wyzwaniem — tańcem, czy też zastąpić w Tańcu Siedmiu Zasłon śpiewaczkę tancerką. Premierowej Salome w Operze Drezdeńskiej (1905), Marie Wittich nie dane było popisać się umiejętnościami tanecznymi. Ale już rok później, Chorwatka Franchette Verhunc wykonała także taniec. Nasza Salomea Kruszelnicka na scenie mediolańskiej La Scali też musiała zatańczyć.
Wykonawczynie partii Salome w premierowych spektaklach w warszawskim Teatrze Wielkim (9 i 10 stycznia ‘93r.): Hasmik Papian i Ewa Iżykowska — młode, urodziwe i zgrabne kobiety — pewnie poradziłyby sobie z tańcem. Decyzja ograniczenia ich tanecznych popisów do paru pierwszych taktów cudownej muzyki i krótkiego jak mgnienie finału, wymagającego jednak od artystek pokonania bariery wstydliwości i niemal całkowitego rozebrania się, wiązała się z koncepcją inscenizatorów: Marka Weissa-Grzesińskiego i Andrzeja Majewskiego.
Ich Salome dzieje się w paru wymiarach czasowych jednocześnie: w pierwszych latach chrześcijaństwa w pałacu króla Heroda w Palestynie, w czasach powstania dzieła w początkach XX stulecia na wiedeńskim dworze poczciwego cesarza Franza Josepha, a także dzisiaj w ogrodach dyktatora. Salome zdaje się być współczesną divą, niosącą w sobie doświadczenia wszystkich kobiet od czasów Herodiady. To także nasze współczesne wyobrażenie o Salome, ale również wizja bohaterów dramatu: Jochanaana, Heroda, Herodiady. Myślę, że stała się również ucieleśnieniem „ marzeń autora Oscara Wilde”a, kiedy zamienia się na moment w złotowłosego nagiego efeba (Tomasz Dembczyński).
Ta tańcząca Salome jest jednocześnie: dzieckiem ciekawym świata, popisującym się przed dorosłymi (Ewa Głowacka i Elżbieta Kwiatkowska), młodą, beznadziejnie zakochaną dziewczyną - (Anita Kuskowska i Irena Woźniak), dojrzałą, namiętną kobietą (Anna Białecka i Beata Więch) i rozwiązłą kokotą, świadomą swej niszczycielskiej siły (Izadora Stasiak i Monika Kłoczkowska). Jest zarazem ucieleśnieniem niewinności i wyuzdania, wzniosłych, szlachetnych uczuć i perwersji. To nie tylko nieskrywane tęsknoty Heroda, nieuświadomione — Jochanaana, ale też ucieleśnione przez Herodiadę w Sałome — zdaje się realizować tajemniczy mistrz ceremonii (Karol Urbański), wyczarowujacy w fałdow magicznego płaszcza kolejne wcielenia Salome. (...) Autor choreografii Emil Wesołowski w sposób bliski ideału zrealizował rózne wcielenia Salome, wykorzystując naturalne predyspozycje i bardzo różne osobowości tancerek i tancerzy. I tak powstał bardzo piękny i oryginalny Taniec Siedmiu Zasłon na śpiewaczkę, cztery tancerki i dwóch tancerzy. Przeszedł tym samym do historii realizacji oper Ryszarda Straussa.

Andrzej Matul (Taniec, nr 2 (15) 1993)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 10, 2005 10:29 pm   

Niestety nie dane mi było zobaczyć inscenizacji SALOME z 1993 roku. Co do najnowszej SALOME w TW-ON to muszę przyznać, że Taniec Siedmiu Zasłon, choć nie był przesadnie pełen wdzięku ( ;) ) bardzo dobrze pasował do ogólnego zamysłu i był dość pomysłowo przedstawiony. W tym wypadku stworzenie choreografii dla śpiewaczki jest bardzo trudne - to aż 10 minut, a śpiewaczka nie może się zmęczyć, bo ma przecież przed sobą najtrudniejszą część swojej roli i trzeba założyć, że nie ma fenomenalnych zdolności tanecznych :) Dlatego też jestem pełen podziwu dla Eilany Lappalainen, że dzielnie dotrwała do końca tańca w zupełnie niekompletnym na dodatek przyodziewku ;) Widziałem Taniec Siedmiu Zasłon w wykonaniu Teresy Stratas, który w ogóle trudno nazwać tańcem (to raczej tarzanie się i ocieranie się o ściany, a w zrzuceniu ostatniej zasłony zastępstwo niezbyt zgrabnej ( :!: ) dublerki), chociaż wszystko było nagrywane w studiu, gdzie taniec można bez problemu przedstawić tak, by zapierał dech w piersiach przy minimalnym wysiłku śpiewaczki (jak w ,,Grease" ;) )
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
ZawszePrzyTobie
ADMINISTRATOR

Posty: 29
Skąd: z nienacka :)
Wysłany: Nie Gru 25, 2005 10:52 pm   balet w operze: Wiener Blut

Przeszukałem Forum i nie znalazłem niczego co by mi pomogło.. jeżeli cos przeoczyłem to wybaczcie.. ale chciałbym się dowiedzieć czegoś o balecie w w/w operze: ile osób tańczy, ich role, etc:) - wiem że nie jest to zbyt długi balet ale gdyby ktoś coś więcej wiedział..;)
Z góry dziękuje

I korzystając z okazji życze każdemu pełnego wrażeni Drugiego Dnia Świąt ;)

Pozdrawiam
_________________
Kto kocha, musi cierpieć.
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Gru 25, 2005 10:59 pm   

"Wiedeńska krew" czyli "Wiener Blut" to operetka, szukaj pod tym tytułem, na początek tu:

http://www.teatry.art.pl/!recenzje/wiedenskak_ros/ospektaklu.htm

http://www.teatr.gliwice....l.php%3Fid%3D11

http://www.infoludek.pl/kultura/details?id=9388

http://www.teatr-rozrywki.../wiedenska.html
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
ZawszePrzyTobie
ADMINISTRATOR

Posty: 29
Skąd: z nienacka :)
Wysłany: Wto Gru 27, 2005 4:56 pm   

nie znalazłem jeszczee tego co chciałem ale z drugiej strony tylko pobieżnie przejrzałem te linki.. dziękuje w każdym razie bo innych ciekawych rzeczy dowiedziałem się... :) To jest niesamowite jak to może ciągle zadziwiać...

Pozdrawiam :)
_________________
Kto kocha, musi cierpieć.
Ostatnio zmieniony przez ZawszePrzyTobie Wto Gru 27, 2005 5:03 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 27, 2005 4:59 pm   

myślę, ze nie ma jednej choreografii do tej czy innej operetki, a co za tym idzie stałej obsady, ról etc. W każdym razie nie spotkałam sie z czymś takim. jest książka Kydryńskiego o operetce ale nie sprawdzałam tam
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 12:00 am   

Ariodante napisał/a:
Rzadko sie zdarza, by rola byla swietnie zaspiewana i zatanczona przez jedna osobe. Ostatnio takiego cudu dokonala ponoc w MET Karita Mattila, ale nie widzialam tego przedstawienia.


Karita Mattila rzeczywiście według relacji zatańczyła i zaśpiewała bardzo dobrze, ale na nastolatkę to ona bynajmniej nie wygląda (jest po 40stce). Widać nie można mieć aż tak idealnej Salome :)

http://lakarita.bravehost...hard_Avedon.jpg
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Justyna Ch-ipcio 
Koryfej


Związek z tańcem:
obserwacyjny
Posty: 612
Skąd: z błota, z dna bajorka
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:25 pm   

Salome raczej jest do słuchania a nie do ogladania. Piekna Salome - to chyba z plajbacku. Taki sopran to raczej musi dojrzeć, czyż nie?
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:29 pm   

Ja tez wole sluchac niz ogladac - czuje sie zaklopotana widzac, jak niezdarnie probuja rozne spiewaczki wcielic sie w role juz nie tyle Salome, co tancerki. A potem same sa zazenowane i to widac.
A swoja droga, do roli Salome szykuje sie teraz Deborah Voigt, ktora po operacji "odchudzajacej" (gastric bypass) schudla rzeczywiscie sporo. ale czy az tyle, zeby podjac takie ryzyko?
_________________
Pozdrawiam,
Iza Zbikowska-Aaboe - Wasza Prima Ballerina Assoluta ;-)
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:43 pm   

Oczywiście, że walory muzyczne przede wszystkim - ja uwielbiam Evę Marton jako Salome (a ona raczej figury nastolatki nie posiada). Ale mimo wszyskto zdarzaja się śpiewaczki i z głosem i z urodą - jak Eilana Lappalainen w naszym TW-ON (czy choćby Salome z tej samej inscenizacji w drugiej obsadzie - Kelly Cae Hogan, choć lata juz nie te).

Co do Deborah Voight to jestem ciekaw co z tego wyniknie... W sumie to Salome nie musi się doszczętnie rozbierać ;) Na naszym ,,rynku muzycznym" Wioletta Chodowicz, raczej nie będąca chudzielcem była bardzo seksowna w "Wozzecku". Niewykluczone, że i ona niebawem zaśpiewa Salome, jeśli ktoś złoży jej propozycję.
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:45 pm   

Ale tu nie chodzi o rozbieranie, tylko o uwodzicielskiego ducha, ktorego mozna przekazac nawet w kozuszku ;-) . jesli spiewaczka jest skrepowana tym, ze sie podjela roli, ktora przerasta jej walory fizyczne, nawet jesli ma figure nastolatki, to od razu to czuc i psuje sie cala atmosfere.
_________________
Pozdrawiam,
Iza Zbikowska-Aaboe - Wasza Prima Ballerina Assoluta ;-)
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:56 pm   

O to mi chodziło, ponieważ rozbieranie i uwodzicielskiego ducha bardzo często mylą reżyserzy i widzowie :)

A wracając jeszcze do Voigt, czytałm o aferze z "Ariadną na Naxos", w której nie została obsadzona z powodu swojej postury.
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 10:59 pm   

Tak, to byl slynny skandal, "The Little Black Dress" story, ostatniego lata, kiedy zwolniono ja z kontraktu, poniewaz nie wygladalaby najlepiej w malej czarnej, ktora wymyslil dla Ariadne rezyser. Ale jak sama dzis przyznaje, ta reklama, w koncu negatywna, bardzo pomogla jej karierze.
_________________
Pozdrawiam,
Iza Zbikowska-Aaboe - Wasza Prima Ballerina Assoluta ;-)
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 11:10 pm   

Ostatnimi czasy jednak pojawiła się spora konkurencja w tej kwestii - Izoldy z roku na rok mają suknie o rozmiar mniejsze ;)

Słyszałem, że Janice Baird, podobnie jak Lappalainen, dobrze śpiewa i dobrze wygląda jako Salome.

www.janicebaird.com/photos.htm

Czy przy takiej konkurencji śpiewaczki o bardziej opływowych kształtach maja szanse śpiewać Salome?
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Ariodante
Koryfej


Posty: 835
Skąd: New Haven, CT, USA
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 11:13 pm   

Sa jeszcze ludzie, ktorzy wola glos od wygladu, a to (glos) sie wlasnie bardziej liczy w Salome.
_________________
Pozdrawiam,
Iza Zbikowska-Aaboe - Wasza Prima Ballerina Assoluta ;-)
 
 
Rotbart
Corps de Ballet

Posty: 394
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 05, 2006 11:26 pm   

Owszem są, i ja do takich należę, ale jednak prawa rynku są bezlitosne - publiczność nie znosi umowności i na Salome z nadwagą nie przyjdzie :( Pozostaja jeszcze wersje koncertowe (ale w koncertowej "Salome" w KAtowicach śpeiwała właśnie Lappalainen ;) )
_________________
Když už něco děláš, dělej to pořádně.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 37