 |
www.balet.pl
forum miłośników tańca
|
Klasyka - należy wykonywać ją idealnie albo wcale... |
Autor |
Wiadomość |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 12:52 am Klasyka - należy wykonywać ją idealnie albo wcale...
|
|
|
Jestem ciekawa czy zgadzacie się z powyższym. Zacytuje tu zdanie z opisu Scarpi:
Cytat: | "Baletu Czajkowskiego nie wolno tańczyć poprawnie, trzeba to robić dobrze albo wcale. (...) Wykonywać takie arcydzieła "poprawnie" jest rzeczą niedopuszczalną." Tacjanna Wysocka |
Z jednej strony opinia wydawała by się słuszna bo chciałoby się oglądać jedynie takie wykonania, które zachwycają doskonałą techniką, wyrazem i oczywiście piękną żywą muzyką próbując zbliżyć się jaknajbardziej do ideału. Są tacy, którzy uważają, że te słabsze, tańsze wykonania "ośmiesząją" tą piękną sztukę jaką jest balet.
Z drugiej strony, wspaniałych zespołów baletowych jest na świecie tylko kilka, kto z nas poznałby balet gdyby nie został kiedyś przyprowadzony na swoje pierwsze, na pewno nie idealne ale mające coś w sobie, przedstawienie "na żywo". Ja przyznam szczerze, że choć widzę, że nasza gdańska opera nie zawsze ma warunki na super klasykę to lubię/lubiłam ( ) obserwować jak nasi tancerze się z nią mierzą. I gdybym nie zobaczyła kiedyś - wtedy nawet nie wiedziałam czy było to dobre czy słabsze wykonanie - na żywo "Don Kichota" to nie wiem czy sięgnęłabym po na pewno milion razy poprawniejsze wykonanie jakiegoś obcego mi i odległego Bolszoi-a czy innej POB a co za tym idzie --> gdyby nie te różnej jakości, ale prawdziwe, żywe wykonania to nie wiem czy sięgałabym dalej po kolejne taneczne klasyczne i mniej klasyczne dzieła...
Pewnie zauważyiście, że temat pojawił się w ścisłym związku z tym co dzieję się z baletem w Gdańsku i jest on "inspirowany" zaszłyszanym dziś przeze mnie uzasadnieniem rezygnacji (choć padły też słowa budzącą jakąś nadzieję w tej sprawie...) z klasyki.
Ale jestem ciekawa czy w którymkolwiek z Waszych miast balet jest na tak świetnym poziomie, że nie można by z niego zrezygnować pod pretekstem rezygnacji z czegoś co jest "parodią" klasyki. Jak bardzo zmniejszyło by się grono osób mających dostęp do dzieł, które zapisały się w historii tańca gdyby wystawiały je tylko najlepsze światowe teatry?
Jestem ciekawa Waszych zdań na pytanie zadane w temacie. Z tego co czytam na forum - jeśli nawet w Warszawie jest średnio to może wogle w Polsce nie powinno się wystawiać mało że zakurzonego i nie będącego wogle w duchu naszych czasów to jeszcze wykonywanego niepoprawnie baletu? |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
ladybird
Adept Baletu

Związek z tańcem: uczeń
Wiek: 29 Posty: 249 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 10:50 am
|
|
|
Witam,
Nie wiem, tylko czy chodzi o tańczenie w teatrze, czy jeszcze na sali baletowej, bo jeżeli o to ostatnie, to nie zgadzam się, ponieważ, jeżeli ktoś tańczy od niedawna, to nie może wykonywać wszystkiego poprawnie.
Jeżeli zaś, chodzi o tańczenie w teatrze, to powinno się wykonywać sztukę poprawnie, bo o to przecież chodzi.
Myślę, jednak, że cytat, jest trochę przesadzony, bo uważam, że jeżeli ktoś chce się dalej uczyć, stara się, to ma prawo, przedstawić ( zatańczyć ) rolę o której marzył od dawna, bo wie, że będzie ją ćwiczył, i robił wszystko, alby stała się ona idealna.
Takie jest moje zdanie,
Pozdrawiam |
_________________ Balet to po(d)stawa |
|
|
|
|
 |
Torin
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 58 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 11:06 am
|
|
|
OK - to ja wrzucę swoje 0,03 zł.
Ja czytam ten cytat troszeczkę inaczej. Być może nie poprawnie ale tak CHCĘ go odczytać.
Baletu Czajkowskiego nie wolno tańczyć poprawnie - dla mnie znaczy tyle, że tancerz (i w ogóle wszyscy którzy biorą w tym udział) nie może robić tego na odczepnego. Musi włożyc w to całego siebie albo sobie odpuścić.
Słowo poprawnie traktuję jako synonim bez zaangażowania. Takie podejście zabija ducha nieodwracalnie.
Dotyczy to zresztą nie tylko baletu ale i wielu innych dziedzin sztuki a nawet i działań poza artystycznych.
Uważam, że osiągając jakieś minimum techniczne uniemożliwiające właśnie poprawne technicznie wykonanie dzieła TRZEBA je wykonywać. Wkładając w nie dusze i starając się przekazać nie tylko myśl autora ale i siebie poprzez odtwarzaną postać.
Idąc tropem rozumowania, tylko perfekcja to generalnie trza by pozamykać prawie wszystkie teatry filharmonie, zakazac koncertów większości muzyków itp itd.
Jasne, że w czasach dvd olbrzymich ekranów plazmowych w każdym domu można sobie oglądnąć dowolny balet w dowolnie perfekcyjnym wykonaniu, płacąc za niego porównywalne pieniądze jak za wyjście do teatru.
Ale to zuuuupełnie nie to samo
To może być wspaniałe uzupełnienie, wspaniałe dopełnienie ale właśnie tak traktowane.
W końcu balet był pisany/wymyślony do odbioru na zywo i właśnie wtedy okazuje swoją największą magie. Szczególnie dziś, gdy jednak jest już czymś odległym od codziennego życia.
Ale to tylko dobrze
Tak więc moim zdaniem nie trafnym pomysłem jest likwidowanie przedstawień czy też całych scen dlatego, że POB tańczy to lepiej.
To jeszcze jedna dygresja ...
W Warszawie baletem rządzi pani R. - duuuuuże kontrowersje itd itp (powtarzam słowa innych wiedzących lepiej)
W Trójmieście baletem rzadzi pani W. - duuuuuuże kontrowersje itp itd (powtarzam za forum )
No to wystarczy chyba jeszcze aby w Poznaniu znalazł się ktoś tak "fajnie" kontrowersyjny i powoli mozna zacząć zamiatać po polskim balecie ..... No może po balecie w Polsce będzie lepszym określeniem.
Torin - zupełny nie specjalista |
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!! |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 1:25 pm
|
|
|
Dobrze rozumiesz, Torin i ja też tak rozumiem. Tylko chciałam to troche rozszeżyć, bo nie chodzi jedynie o serce i to co tancerz wkłada w rolę...
Raczej o to, że w mniejszy teatrach tańczą mniejsze zespoły, mające różne możliwości techniczne (gdy sobie przypominam Pana W. wyszydzającego balet i śmiejącego się z przerysowanej wizji, że "zrobi taka 2 fouette i się przewróci" to nawet nie wiecie co mi się w środku przewraca ) że są sceny mniejsze, scenografia bywa skromniejsza, nie zawsze jest orkiestra, nie zawsze tancerze dają z siebie wszystko... Razem to wszystko składa się na to, że taki balet (nie wiem czy tylko w Gdańsku - podejrzewam, że w tych miastach w których jest jeszcze klasyka, być może jest podobnie...) jest dość odległy od ideału - i skoro z racjonalnych powodów (kasa, ilość tancerzy i ich możliwości, rozmiar sceny) nie może się do niego zbliżyć to właśnie należy z niego zrezygnować by tymi 'marnymi' próbami wystawiania czegoś co powinno mieć dużo większą formę, ta "wieeelka sztuka" jest ośmieszana.
Czy też tak myślicie?
Heh, Torin z tym zmiataniem to trafiłeś ... idąc po najprostszym skojarzeniu z nasuwającym się obrazkiem z ostatniego gdańskiego widowiska - w tym momencie żałuj, że nie widziałeś - obdarta ze wszystkiego Marzena S. jak ta nasza gdańska klasyka, umiera na mrozie i jak nic nie warty śmieć zostaje sprzątnięta przez panów z obsługi... potem kończą się piękne obrazy i pozostają nam sztuczne halogenowe lampy, jednorożce w strojach jak przememłane, sprane i za małe baletowe paczki i cała ta nowoczesność, z którą próbujemy się "oswoić" jak ze śmiercią i która ma być niby lepsza... ot taka luźna offtopowa nadinterpretacja... |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
Ostatnio zmieniony przez M. Sro Mar 19, 2008 4:22 pm, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
 |
Torin
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 58 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 1:59 pm
|
|
|
To jeszcze ciutkę poszerzę o własne marzenia
Wydaje mi się że gdyby właśnie na tych mniejszych scenach zuuupełnie nie idealnych i nie przystosowanych itp itd wystawiano klasykę - wystawiano cokolwiek baletowego - to i szansa że na tych większych było by coś bardziej wartościowego wzrosła by niewspółmiernie.
Przecież szansa na kontakt z baletem poza w zasadzie trzema miastami w Polsce jest hmmm średnia. A jeśli były by wystawiane przedstawienia biorące pod uwagę możliwości danego teatru. Czyli nie silące się na wyskoczenie poza swoje możliwości to i świadomość istnienia takiej sztuki jak balet wzrosła by wśród ludzi
(Przykładem niech będzie Father i ja - obydwoje doszliśmy do zainteresowania/zafascynowania baletem dość okrężną drogą ...)
Tak więc ja uważam że rezygnacja z baletu w mniejszych scenach jest błędem (wiem - wyłazi ze mnie myślenie życzeniowe) i to błędem o dużych i długotrwałych konsekwencjach ...
(A jak na takiej mniejszej scenie jakaś solistka umie wykręcić tylko dwa fouette to warto dostosować nieco choreografię do jej możliwości i tyle - to tak trochę złośliwe teraz mówię ! )
Torin |
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!! |
|
|
|
|
 |
nathaliye
Pierwszy Solista

Posty: 2264
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 2:01 pm
|
|
|
mysle ze jesli mamy na mysli spektakle teatralne to pewnie tak, jak juz sie cos wystawia to zeby to nie byly jakies marme imitacje choc to pewnie mocne okreslenie to lepiej zeby ich nie bylo, ale to tez zalezy od popytu na pewne rzeczy, jesli tak zwany "lud" sie na to zgadza i chodzi to ogladac to takie rzeczy beda wystawiane, jednak jesli okaze sie ze ludzie chca ogladac wspomniana "wieelka sztuke" to wtedy bedzie poput wlasnie na nia i imitacje sie nie przebija |
_________________ http://www.funpic.hu/swf/monitor_cleaner.swf
sukces? 100% talentu, 100% pracy |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 7:03 pm
|
|
|
tak, Torin słusznie odczytał cytat wykonywaniu baletu klasycznego TYLKO idealnie jako inspiracji i dązenia do doskonałości. Bo tym jest wogóle taniec klasyczny. Przeciez chodzi w nim o to aby idealnie piekne ciało (baletowy kanon o małej głowie, długiej szyji, nienagannych proporcjach) poruszało się lekko i bez wysiłku przybierajac wyłacznie piekne pozy. Po prostu ideał.
Tak trzeba to rozumieć.
Z drugiej strony - no własnie. jezora łabedziego w moim przekonaniu nie może bardzo dobrze wystawić żaden zespoł baletowy w Polsce, ale to nie znaczy że chciałabym aby ten balet znikł z afiszy. Bo jak widze spektakle w Poznaniu czy Łodzi i czytam zachwyty na forum to nie rozumiem (z punktu widzenia profesjoalisty i krytyka) ale rozumiem z punktu widzenia widza i wrażliwego odbiorcy że przy wszystkich niedostatkach wykonawczych spotkanie z zywa sztuką moze wzruszać. Więc... nalezy dążyc do ideału ale WYSTAWIAJĄC balety a nie ich nie wystawiajac - to chyba oczywiste.
Po polskim balecie moim zdaniem mozna już pozamiatać - dyrekcja baletowa w Poznaniu budzi takie same kontrowersje jak inne wymienione w tym wątku, jakoś mniej sie moze to manifestuje na forum, ale od tamtejszych tancerzy nasłuchałam sie dosć. No i sam poziom - brrr widziałam to i owo. No ale to jednak offtop w stosunku do tematu |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Cheryl
Solista Baletu

Posty: 1890
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 10:13 pm
|
|
|
Oj Scarpio... ten temat specjalnie dla Ciebie
Moje myśli po przeczytaniu tegoż podpisu kierują się na balet "Jezioro Łabędzie".
Tego baletu faktycznie nie można wykonywać poprawnie trzeba robić go dobrze. Są to na tyle trudne partie dla solistów, że gdy im coś nie wychodzi nawet najlepsze corps nie uratuje sprawy.
Sądzę, że chodziło to. Jednak zgadzam się z nim całkowicie, i myślę, że z klasyką jest tak samo.
Trzeba dążyć do celu. |
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości. |
|
|
|
|
 |
gonia
Solista Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Posty: 1705
|
Wysłany: Sro Mar 19, 2008 10:42 pm
|
|
|
ja początkowo ten podpis zrozumiałam dosłownie- albo robisz te nogi na 180* itd., albo nie rób ich wcale.
ale jak się zastanowić, to dla mnie oznacza to poświęcenie- albo dajesz z siebie wszystko, albo nie tańcz. ważne, by dać z siebie wszystko, a nie, żeby podnosić nogi na 180*, jak 'wystarczy' 150*.
(mogłabym zarzucić cytatem z Biblii, ale nie wiem, czy by się forumowicze nie wzburzyli)
Z drugiej strony- wiadomo, że bardziej będzie się ludziom podobał łabędź mający super odkręcenie i nogi do sufitu, i że takie wykonanie będzie b.dobre technicznie. no ale...
2000 post ;D |
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę. |
|
|
|
|
 |
Scarpia
Adept Baletu

Związek z tańcem: Scarpia
Posty: 208
|
Wysłany: Czw Mar 20, 2008 9:52 am
|
|
|
Wspaniale, że M. założyła ten wątek. Będę go z uwagą śledził, a na razie wstrzymam sie z własną wypowiedzią, bom ciekawy wielce waszych opinii
Kasia G napisał/a: | (...)no własnie. Jezora łabedziego w moim przekonaniu nie może bardzo dobrze wystawić żaden zespoł baletowy w Polsce(...) Po polskim balecie moim zdaniem mozna już pozamiatać - dyrekcja baletowa w Poznaniu budzi takie same kontrowersje jak inne wymienione w tym wątku (...) No i sam poziom - brrr widziałam to i owo. No ale to jednak offtop w stosunku do tematu |
Cóż w ten Wielki Czwartek rzec mogę... Myślę że wszyscy to co napisałaś Kasiu w sercu swoim dawno już wiedzą, a jesli nawet nie wiedzą to pewnie czują ale jako kochający tę dziedzinę sztuki może trzeba spojrzeć na to jak w poniższym cytacie:
"Trzciny nadłamanej nie dołamie ani knota gasnącego nie dogasi" Iz(42,1-3) |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Pią Mar 21, 2008 2:31 am
|
|
|
Zdecydowanie, im dłużej myślę, tym bardziej jestem zdania, że idea klasyki i dążenie do ideału nie musi polegać na porównywaniu się z innymi teatrami czy tancerzami... a tym bardziej na rezygnowaniu z tańca, gdy te porównania wypadają na naszą niekorzyść - o czym już napisała Kasia G...
Rzeczywiście to piękne gdy widzimy, że inni robią coś lepiej od nas i popypycha to nas samych do poprawy. Myślę jednak, że w tym dążeniu do ideału rzecz w tym by poprostu robić swoje najlepiej jak jest to teraz możliwe. Jeśli teatr ma za mało środków bo nie jest Operą Paryską, ale jeśli wszyscy zaangażowani w realizację spektaklu ludzie, choć również nie są idealni (bo nikt taki nie jest) wspólnie, jednomyślnie i uczciwie włożą w realizowane przedsiąwzięcie rzetelną pracę, no i oczywiście serce to właśnie wtedy to co robią, choćby dekoracje były najtańsze a zespół niezbyt duży na pewno będzie wartościowe. Z resztą przecież my - gdańska czy inna lokalna publiczność też nie jesteśmy wybitnymi światowcami i choć znamy w miarę Jezioro i Dziadka, to nie koniecznie wiemy o co chodzi np. Paquicie... Nie zmienia to faktu, że oglądamy to co nam dane jak najuważniej umiemiemy i z każdym kolejnym przeczytanym librettem i obejrzanym przedstawieniem jesteśmy (mam nadzieję ) mądrzejsi.
Ponoć magia teatru będzie zawsze polegała na zwykłej/nie zwykłej relacji między tancerzami czy aktorami na scenie a publicznością siedzącą na widowni. Jedni i drudzy powinni przyjść zawsze odpowiednio przygotowani na przedstawienie, bo Opera jest miejscem, które tego WYMAGA. Wymaga byśmy się postarali, ale nie żebyśmy byli idealni bo nigdy nie będziemy. Jeśli dla obu stron: realizatorów i odbirców to spotkanie będzie czymś ważnym wtedy bedzie dobrze.
I być może te stawiane coraz wyżej wymagania będą stanowiły o prawdziwej wartości tego co jest wystawiane na teatralnych deskach. U nas, przez dziwną teorię dyrekcji o słabych możliwościach Opery Bałtyckiej ta poprzeczka została diametralnie obniżona. Tak jakby powiedzieć - że skoro klasyka jest za trudna zarówno dla tancerzy jak dla całego małego teatru i dla publiczności to należy "odpuścić" i zrobić coś prostszego. Coś dla mas. Coś, co zostanie podane na tacy, szybko wchłonięte przez tłum, głośno oklaśnięte ale szybko zapomniane...coś jak "You can dance...".
Oczywiście miło jest słyszeć, że publiczność wychodzi zadowolona z przedstawienia. Szkoda tylko, że ta publiczność niewiele wie. Ja sama niewiedząc wiele, łatwo się wzruszam widząc piękny ruch, ładny obraz i dobrą muzę. Wolę jednak spotykać w Operze ludzi, którzy wiedzą i wymagają nieco więcej niż młodziutki tłum i często naprawdę sporo więcej niż ja sama. Super jest wychodząc z przedstawienia czy stojąc w foyer czuć, że są tu nie tylko tacy, którzy przyszli zobaczyć "tych śmiesznych facetów w rajtuzach", ale i Ci którzy dobrze znają przedstawienie i którzy na pewno uważniej niż ja ocenią każde pas i dadzą mi bodzieć do doczytania czegoś w domu czy do powrotu na przedstawienie i tym razem lepsze zwrócenie uwagi na to czego niedopatrzyłam.
A nasz gdański teatr operowy zamienia się właśnie w coś łatwostrawnego dla tłumów. Coś do czego nie trzeba się przygotowywać. Przecież Opera nie powinna być takim miejscem. Powinna stać twardo na straży tego, co nie jest proste ani dla tancerzy ani dla odbiorców. Zamiast zniżać się do tych, którzy od razy wszystkiego nie zrozumieją, podnosić im poprzeczkę i ciągniąć ich do góry. To tak jak by powiedzieć, że Mickiewicza trzeba zmienić bo jest napisany nie modnym językiem i my już tego języka nie znamy. Ja jako młody człowiek, mogłabym tak powiedzieć, ale nie dyrektor opery! Właśnie on powinien pilnować tego bym gdy dojrzeję, nie tyle do Mickiewicza co do Czajkowskiego i Petipy, miała gdzie przyjść i go poznać. Powinien też, jeśli widzi, że owy Petipa czy inny Lew Iwanov nie jest tańczony dobrze, zamiast wyrzucać go z repertuaru, poprawić co należy... ha, nie jest to proste? zawsze było łatwiej burzyć niż budować... Panie dyrektorze, przedstawienia Pani Izadory też nie są idealne. Ich wystawiania w takim razie tym bardziej należałoby zaprzestać.
Jestem ciekawa jakby zareagowała opinia publiczna gdyby dyrektorem np. Muzeum Narodowego został ktoś kto woli sztukę współczesną i jest zdania, że stare obrazy są bardzo zniszczone, zakurzone i należy je wszystkie spalić. Ich renowacja bowiem wymaga zbyt wielkiego wysiłku, pieniędzy, ogromnej ilości czasu i pracy a przede wszystkim prawdziwego serca do tego czego czas nieubłagalnie minął i co nigdy już nie będzie nowe...
Czyż nie lepiej by było, gdyby ten ktoś znalazł sobie własne miejsce w budynku obok, wzbogacając okolicę o coś innego, własnego?
Teatr autorski to piękna sprawa - tym bardziej jeśli jest robiony za pieniądzę autora a nie publiczne. W tym momencie radzimy sięgnąć do tego co robi w Warszawie Krystyna Janda. Opera NIE JEST WŁASNOŚCIĄ dyrektora, on został powołany na stanowisko by DBAĆ o nią najlepiej jak potrafi - czyli ratować to co w niej cenne - a jest jeszcze parę takich rzeczy.
Nie wiemy czy nowe dzieła będą lepsze, a tego co zostanie doszczętnie zniszczone już nie odzyskamy...właściwie nawet nie wiem czy tancerki, które zejdą z point będą mogły po latach na nie wrócić? Czy dawna konserwatywna ale wierna publiczność odzyska stracony szacunek do tej instytucji? Wspaniale jeśli Pan Weiss ma dobry pomysł na coś własnego co będzie firmowane jego nazwiskiem. Opera i sztuka (nawet ta która nam się nie podoba) jest jednak czymś publicznym - czy w takim ujęciu niszczenie tego, nawet nie najpiękniejszego, nawet " śmiesznego" baletu, by robić coś własnego nie jest bezprawiem? Czy gdyby polecono mi konserwacje zniszczonego dzieła np. Rembrandta miałabym prawo zamalować go jakimś "Czarnym kwadratem na białym tle"? Czyż nie powinnam sobie znaleźć własnego płótna?
Jeśli przyjdzie do mnie pacjent w podeszłym wieku, nie odmówię mu leczenia dlatego, że jego czas już powoli mija, że nie wszystkie organy mogę dobrze wyleczyć, czy dlatego,że teraz jest czas pięknych i młodych. Całym sercem i wiedzą zrobie co w mojej mocy, bo ten człowiek MA GDZIEŚ SWOJE MIEJSCE. Tak jak ten balet - który, uważacie za dogasający, czy podłamany (nie wiem czy taki jest, Scarpio?) ma swoje miejsce w Operze i tam powinni go bronić! Taniec współczesny czy teatr tańca obroni się sam, bo może rzeczywiście teraz jest jego czas. Tak jak młodość, która broni się sama bo ma siłę i jest na nią moda.
To właśnie nie-idealny, słabiutki, balet potrzebuje stworzenia mu odpowiednich warunków w państwowej instytucji, dofinansowania i doglądania. Tak jak zagrożone gatunki potrzebują rezerwatu. Potrzebuje on też, przede wszystkim serca, bo jeśli będą tacy którzy chcą i umieją go dobrze tańczyć (a chyba jeszcze są tacy, prawda?) i tacy którzy chcą ich starania oglądać (o tych tym bardziej nie muszę pytać) to nawet na małej, lokalnej scenie nie będzie to parodia... a to, że zauważymy, że czyjeś fouette nie jest idealne, tylko potwierdzi, że duch klasyki jeszcze nie zginął.
Ot, tyle mam Wam dziś do powiedzenia.
Właśnie tyle różnych myśli przewija się przez młodą, dopiero odkrywającą, mam nadzieję, że nie-umierający-balet i szukającą prawdziwych odpowiedzi i jakiegoś wytłumaczenia na to co widzi M.
Nie zaprzestaje prób znalezienia wiary w sensowność zmian w gdańskiej POB, ale zdają się one być coraz bardziej śmieszne.
Pozdrawiam tych co przebrnęli przez cały tekst. |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Torin
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 58 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
|
Wysłany: Sob Mar 22, 2008 12:19 am
|
|
|
Cóż dodam tylko jedno.
Widać jak wiele emocji wzbudza "nowa opera", sam ten fakt powinien dać dyrekcji do myślenia.
A z całego twojego tekstu który przeczytałem z uwagą i przyjemnością zarazem, poza innymi łatwo odczytać (usłyszeć) jedną nutę. Jak będą tacy odbiorcy baletu jak ty - to nie może on umrzeć było by to coś tak niesprawiedliwego, że jest po prostu jest to nierealne
Torin |
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!! |
|
|
|
|
 |
Piotr Malaga
Adept Baletu

Wiek: 50 Posty: 169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Mar 22, 2008 12:50 am
|
|
|
M. Cieszę się, że piszesz czasami dłuższe listy - teraz inni forumowicze nie będą mieć pretensji o moje -niekiedy tasiemcowe - epistoły
Co do cytatu pani Wysockiej - uważam, że nieporozumienia wynikają z różnic pomiędzy językiem polskim i rosyjskim. Nie wiem, w jakim języku ten cytat był wypowiedziany oryginalnie, ale przecież pani Tacjanna była z pochodzenia Rosjanką i wychowała się w Rosji - dopiero będąc dorosła przyjechała do Warszawy. A sposób formułowania myśli jest ściśle zależny od języka.
I tutaj uważam, że bardzo dużą różnicę robi jedno słowo. Przymiotnik "правильно" w rosyjskim tłumaczy się rzeczywiście jako "prawidłowo", "poprawnie" ale takie słownikowe tłumaczenie nie wystarczy. Te wyrazy w obu językach mają zupełnie inne znaczenie pejoratywne. Po polsku "dobrze", "prawidłowo" i "poprawnie" to są niemal synonimy, prawie to samo znaczą. Polak, gdy robi coś "poprawnie" i "prawidłowo" to może być w 100% zadowolony
W rosyjskim jest zupełnie inaczej - "правильно" (poprawnie) oznacza coś, co się kwalifikuje żeby nie być złe. Po drugie ten przymiotnik Rosjanie stosują wyłącznie do określania spraw merytorycznych (technika, szkolny warsztat) a nie używa się go w odniesieniu do emocji, wyrazu, odczuć czy wrażeń.
Spotkałem się nie raz z określeniem "правильно" ze strony nauczycieli Rosjan - w ten sposób zawsze określali sytuację, gdy uczeń zaczynał coś już łapać, jego próby szły w dobrą stronę, ale był to dopiero początek drogi aby coś wyćwiczyć (wykonać) porządnie.
I rzeczywiście, tak jak już interpretowali to Thorin, M. i Kasia G - "poprawnie" wcale nie oznacza tego, co się nam Polakom wydaje, dlatego cytat tak tłumaczony może być kontrowersyjny.
-------------------
A co do samego problemu - na taniec można spojrzeć różnie. Można traktować taniec sportowo - robimy konkursy, oceniamy wykonania (przede wszystkim technicznie). Gdy ktoś wygra - jest zwycięzcą i przyznajemy tej wygranej wartość. Gdy przegra - traktujemy to jako porażkę, a więc wartościujemy przegranego jako gorszego.
Tak jak w sporcie - sport owszem, jest zdrowy, każdy w jakimś zakresie powinien go uprawiać amatorsko. Ale to nie jest widowiskowe. Nie jest wielką atrakcją patrzeć jak inni ludzie się gimnastykują albo biegają w parku. Nie jest też wielką atrakcją oglądanie meczu czwartej ligi - no chyba, że akurat gra znajomy. Co innego patrzeć jak Małysz skacze i wygrywa w światowej czołówce, albo oglądać mistrzostwa świata w piłce nożnej!
Jeżeli więc będziemy balet traktować sportowo - to owszem - niech na sali ćwiczy każdy kto chce, a pokazujemy tylko najlepszych ze ścisłej czołówki. W ten sposób 99% tancerzy zostałoby bez pracy, bo przecież ścisła czołówka jest tylko jedna...
Ale taniec to nie musi być tylko sport!
Kiedyś rozmawiałem z tancerzem (nie techniki klasycznej). Tańczył od lat, czuł się spełnionym, jest w swoim zawodzie szanowany. Żaliłem mu się, że mam problem - bo jestem świadom swoich niedostatków technicznych, a poproszono mnie o wyjście na scenę.
Poradził mi, żebym skupił się głównie na tańcu i mocno się starał, a nie starał popisać się techniką - ponieważ na widowni są osoby, które po prostu mojego tańca oczekują i chcą na mnie patrzeć z różnych powodów - nie tylko oceny techniki. Dla nich więc powinienem się starać i zaprezentować jak najlepiej.
Te dwa podejścia ścierają się nie od dziś. Wiadomo, że podejście "sportowe", porównywanie technicznych umiejętności, konkurencja jest konieczna w tańcu instytucjonalnym, przy pewnych kanonach tańca klasycznego. Ale to nie jest dla baletu cel, tylko środek - (jeden z wielu środków).
Jednym z celów jest np. zachowanie pewnej tradycji (również tej, gdy w kanonie baletu klasycznego nie było takich wymagań wobec techniki tancerzy jak dziś)! Celem są oczekiwania widza - czasami spragnionego igrzysk i komercji, a czasami pewnych wyższych potrzeb - ale widza nie zawsze świadomego wszystkich technicznych niuansów na poziomie "top one".
A co do teatrów, oper i innych instytucji w których rezygnuje się z widowisk baletowych z powodu "niewystarczającej techniki wykonawców", to w moim odczuciu tutaj nie technika tańca jest głównym powodem, tylko nieudolność organizacyjna. Bo bardzo często jest tak, że wyłączny nacisk kładzie się na ten środek jakim jest wyszkolenie tancerzy, zupełnie zapominając o innych środkach które leżą i kwiczą - np. reklama i marketing spektakli.
Najlepsze zespoły mają zapewniony marketing niejako automatycznie - są znane i mają pewną tradycję. Opera Paryska, Bolszoj, ABT - tych instytucji już sama opinia broni (i zarazem zobowiązuje, bo trzeba się starać, żeby ją utrzymać).
----------------
A teraz będę cyniczny - ale nie bez powodu - chcę przekazać pewną prawdę. Prawdę o nas, socjologiczną, o której często będąc pod wpływem pewnych wyższych idei zapominamy. Jesteśmy wielkim stadem - trochę podobnie jak kierdel owiec które pasą się na hali, które technikę tańca mają głęboko w... nosie. Nikogo nie obrażam - doczytajcie dalej, zrozumiecie.
Wyobraźcie sobie proszę taki scenariusz - wybierzmy jakiś przeciętny zespół - pod kątem kostiumów, scenografii, i techniki tancerzy z małego prowincjonalnego teatru w Polsce. I przeciętny spektakl (baletowy oczywiście!). Już wiem - niech to będzie Jezioro Łabędzie tańczone zaledwie "poprawnie" - z powiedzenia pani Wysockiej. Nawet gorzej niż "poprawnie".
Teraz załóżmy, że jest bogaty sponsor - gotowy wpompować ogromne pieniądze w marketing - tak dla zabawy. Robi się badania, określa różne grupy widzów których chcemy mieć (przedziały wiekowe płeć). Dalsze badania, jak tych ludzi skutecznie zmanipulować. Projekty różnych kampanii reklamowych. Znów badania, które kampanie lepiej chwycą - 90% odrzucamy, bierzemy te na które ludzie najlepiej się łapią. Idą reklamy w telewizji, billboardy w całej Polsce, mające charakter show zajawki. Dosłownie tak, że otwierasz rano lodówkę, a tam reklama naszego spektaklu
Potem wystawiamy spektakl np. katowickim spodku przed 10 tysiącami widzów i mamy komplet publiczności Krytycy piszą, że tancerze są do niczego... no i co z tego? Kogo to obchodzi? Jeżeli mamy skandal - to super - tylko nam pomoże w marketingu Ważne że spektakl jest popularny! Jeszcze trochę reklamy i na kolejnych spektaklach też jest komplet widzów, którzy nie są w stanie ocenić techniki tancerzy, a są tak nakręceni że się im podoba. Możemy obwieźć nasz spektakl w tournee po Europie, nie ma problemu! Byliśmy w Moskwie, Petersburgu, Paryżu i USA
I teraz najlepsze - może się różnie zdarzyć. Kiedy już się napasiemy tym spektaklem, to możemy go po prostu zdjąć i jechać na wakacje na egzotyczne wyspy.
Ale można inaczej. Gdy przez dłuższy czas będziemy w ten sposób promować zespół, zadbanie o poziom techniczny jest już bardzo proste. Członkowie zespołu są coraz bardziej zmotywowani - są popularni, znani, biorą niezłą kasę. Nawet nie wiadomo kiedy zaczęli coraz lepiej tańczyć - dosłownie technika rośnie w oczach! Dodatkowo do tak prestiżowego zespołu stara się przyjąć coraz więcej znanych tancerzy - przychodzą ze znanych teatrów, laureaci konkursów, znane nazwiska...
Bardzo uprościłem, taki scenariusz to pewien skrót myślowy - w rzeczywistości jest to trochę bardziej złożone. Ale czy nie przypomina Wam to czegoś? Tak więc to nie technika ma tutaj przełożenie na atrakcyjność; jest dokładnie odwrotnie!
Można sprzedać takie rzeczy, o których się nam nawet nie śniło! Ludzie kupują działki na księżycu! W Czechach "kupili" nieistniejący supermarket (udowodnione empirycznie, przyszli na otwarcie). Dla specjalisty sprzedanie spektaklu ze słabymi technicznie tancerzami to pestka.
No i co, opłacało się tańczyć to Jezioro "poprawnie"? Zależy jak na to patrzeć, ale sami rozumiecie że dla bohaterów naszego przedsięwzięcia Tacjanna Wysocka mogła się mylić. |
_________________ Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy. |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Mar 22, 2008 11:31 am
|
|
|
oczywiście, świetny przykład Piotrze! Zawsze "opłaca" się tańczyć Jezioro łabedzie czy cokolwiek innego nawet nie-prawilno - bo to daje szanse ze moze yć lepiej. jak sie nie tanczy - zadnej szansy się nie daje, ani publicznosci, ani artystom. Oczywista nie wystarcza wystawić spektakl i poziom sam się polepszy, ale przynajmniej jest na zym i nad czym pracowac. A jak dojdzie motywacja i to wszytsko o czym napisałeś to oczywiscie ze poziom w pewien sposób sam sie buduje - choćby dlatego ze do sławnego, dobrze zarabiajacego zespołu będa sie garneli utalentowani, dobrzy tancerze |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Piotr Malaga
Adept Baletu

Wiek: 50 Posty: 169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Mar 22, 2008 10:24 pm
|
|
|
To miło że się rozumiemy i zgadzamy Kasiu. Właśnie zorientowałem się, że to co napisałem:
"Krytycy piszą, że tancerze są do niczego... no i co z tego? Kogo to obchodzi?" mogło np. Ciebie dotknąć w jakiś sposób Na szczęście moje intencje nie zostały źle zrozumiane.
Ocena dzieła (tym bardziej rzetelna i poparta analizą specjalisty) jest bardzo ważna dla wielu odbiorców, zwłaszcza tych najbardziej świadomych. Dlatego jest bardzo potrzebna, tak samo jak dążenie do technicznej perfekcji wykonania. Przecież zazwyczaj czytając recenzje (zarówno przed jak i po obejrzeniu baletu), nabieramy zdecydowanie szerszej świadomości tego dzieła - nawet gdy w wielu sprawach mamy opinie odmienne od krytyka. Ale to dotyczy tylko pewnej grupy odbiorców.
Dlatego ma się prawie nijak do mechanizmów promocji i sprzedaży. |
_________________ Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy. |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Mar 23, 2008 12:53 pm
|
|
|
alez skad - generalnie jestem świadoma opozycji między artystami i krytykami, a czasem (czesto - utarty stereotyp) widzów i krytyków. Bo widzowi (zwłaszcza nie wtajemniczonemu) podobało się, bo było ładnie, kolorowo, wesoło, i tancerze tanczyli równo - a krytyk wydziwia i "czepia się" że niestylowo, ze noga nie tak podniesiona albo cos tam... U nas na szczeście wsród świadomych jako tako widzów baletu jest trochę inaczej bo są oni podobnie jak artyści spragnieni jakiejkolwiek reakcji ze strony krytyki, tak mało bowiem pisze się i publikuje o balecie. Niemniej faktem jest ze jesli nawet najbardziej fachowy, rzetelny krytyk znający sie na rzeczy odsądzi dzieło od czci i wiary nie oznacza to ze nalezy rozwiazac zespół albo przerwac wystepy bo widac wykonanie jest do kitu.. tylko przemyslec zarzuty i pracowac nad tym zeby było lepiej.
Sorry, ale wracając do głównego tematu watku po prostu uwazam ze lepiej miec nawet marny balet niż nie miec żadnego, bo wtedy nie mamy szansy ze ten marny przekształci się kiedyś w lepszy.... |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Torin
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 58 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
|
Wysłany: Nie Mar 23, 2008 2:43 pm
|
|
|
A w dodatku krytyk nie zarobi bo nie będzie miał co krytykować
Torin |
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!! |
|
|
|
|
 |
Scarpia
Adept Baletu

Związek z tańcem: Scarpia
Posty: 208
|
Wysłany: Pon Mar 24, 2008 12:56 pm
|
|
|
Торин правильно сказал
Z wiekiem coraz bardziej doceniam formę bajki/przypowieści jako przystępnej formy przedstawienia swoich poglądów zamiast uczonego języka elaboratów naukowych (choć i to jest bardzo potrzebne). A zatem dla odmiany wielkanocna bajka barona Scarpii dla dzieci dużych i małych….
Pewnego razu był sobie OGRODNIK. Wielkim afektem darzył on TRUSKAWKI, więc założył ich plantację. Trudził się niemało. Od małości pielęgnował sadzonki, sadząc je troskliwie, podlewał, dbając i chroniąc jak umiał najlepiej. Zbiorów czas letni nadszedł niespodzianie. Pojawił się SMAKOSZ. Smakosz chleb codzienny jadając, szybko docenił słodki smak truskawek jako bardzo specjalny. Pojawiła się PROSTA RADOŚĆ. Zaprzyjaźnił się tedy smakosz z ogrodnikiem i oboje byli szczęśliwi. Ogrodnik był kontent, że sam robiąc co lubi najbardziej komuś tak niekłamaną radość sprawia. Smakosz z kolei z podziwem patrzył na ogrodnika i nie mógł się nacieszyć, że potrafi on wyhodować coś takiego jak truskawka, która nie tylko że smaczna i wykwintna ale i kontrast znakomity dla codziennej, mącznej diety stanowi. Ale jak to w bajkach bywa, szczęścia ogrodnika i smakosza ciekawski KRUK zdzierżyć nie mógł. Wśród grządek chętnie chadzał, trzepotał skrzydliskami i począł wydziwiać, a to że truskawki zamiast kul idealnych jakieś brzydkie, nierówne i pod złym kątem rosną, a to że smakosz nie wie jak owoc ten prawdziwe wyglądać powinien. W porównaniach swych uczonych kruk przywoływał IDEAŁ truskawki, którego ani on sam nigdy nie wiedział, ani smaku pełnego nikt nigdy nie poczuł, ani nawet nikt nigdy opisać w pełni go nie umiał. Zmartwił się tedy ogrodnik, że choć pragnął bardzo, truskawki idealnej hodować nie umie. Zmartwił się tedy i smakosz że ogrodnik mu towar niepierwszej jakości podaje, a sam prostą radością się ciesząc pokazuje siebie jako naiwny i nieuczony światu. Martwi się tedy i kruk, że prostą radość rozdziobując sam nie zdolnym będąc już jej doświadczyć, zniechęca ogrodnika, zasmuca smakosza, samemu do upadku plantacji się przyczynia. I tak we troje martwią się i martwić będą po dzień ostatni…
A teraz w myślach wstawcie sobie OGRODNIK=artystka/artysta, TRUSKAWKA=taniec/balet, SMAKOSZ=szary widz, KRUK=krytyk
A rola pojęcia abstrakcyjnego IDEAŁ jest moim zdaniem taka, jak rola latarni morskiej. Jest potrzebna bo pozwala na orientację w kierunku i odległości, ale sama w sobie NIE JEST CELEM (nie można jej osiągnąć, a nawet gdyby jakiś statek próbował to się o nią rozbije). Może to naiwne przyrównanie, ale skutecznie reprezentuje mój pogląd na temat "ideału". |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Mar 24, 2008 1:31 pm
|
|
|
bardzo dobre to porównanie z latarnią morską - bo idałów w zyciu (czy w tancu) nie bywa.. ale dązyć do nich trzeba.
A niech Pan Bóg broni i nas i artystów i krytyków tez od takich krytyków-kruków... W końcu nie chodzi o to by ludziom prosta radość obrzydzać ani nikogo dołowac, zresztą zajęciem krytyka jest OPIS, OCENA i ew. KRYTYKA a nie KRYTYKANCTWO |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
M.
Koryfej

Wiek: 40 Posty: 737 Skąd: znad morza :)
|
Wysłany: Wto Mar 25, 2008 12:28 am
|
|
|
W takim razie dochodzę do wniosku, że czym innym jest mówienie o dążeniu do ideału a zupełnie czym innym wizja nowego ogrodnika, który na miejsce truskawek poprostu pragnie posadzić porzeczki. Dziękuje Wam za wszystkie odpowiedzi i za konsekwentne stanie przy tym, że klasykę tańczyć należy.
Piotrze, Tobie dzięki za tasiemce, naprawdę dobrze i szybko mi się je czyta. Moglibyśmy dyskutować o tym czy za popularnością i kasą musi iść rozwój.. ale to nie ten temat
Tak poświątecznie: zarówno mądrym krukom jak i zwykłym zjadaczom truskawek zyczę samych miłych spotkań przy ulubionych owocach podawanych w odpowiedniej oprawie ze śmietany i cukru. Będę też bronić zdania, że choć możemy o nich dyskutować, to i tak te z własnego ogródka smakują zawsze najlepiej |
_________________ "Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski |
|
|
|
|
 |
Piotr Malaga
Adept Baletu

Wiek: 50 Posty: 169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Mar 25, 2008 2:58 am
|
|
|
Przede wszystkim dziękuję Wam bardzo za tą dyskusję, bo szalenie miło się tutaj z Wami rozmawia. Jakoś ten wątek stał się wyjątkowy i uważam, że każdy stara się i wkłada serce i co tam jeszcze ma najlepszego Bardzo to miłe, że wypowiadamy się tak różnymi technikami jak język elaboratów i bajkowe przypowieści Scarpii.
Temat główmy w znacznym stopniu wyczerpaliśmy - ale ja uważam, że jeżeli mamy jakieś wątki poboczne, to nie powinniśmy ich unikać. W końcu problemy bardzo ściśle się zazębiają, przepływają jedne w drugie. Jeżeli pewna kwestia stanie się rozbudowana i będzie zupełnie odrębna, to zawsze można założyć osobny temat i tam ją wydzielić. A już widzę dwa takie poboczne wątki które się nam przewijają - rola krytyka, oraz wpływ popularności na technikę.
Co do uwagi M.:
Cytat: | Moglibyśmy dyskutować o tym czy za popularnością i kasą musi iść rozwój.. ale to nie ten temat |
Napiszę krótko - Za popularnością i kasą nie musi iść rozwój. I zazwyczaj nie idzie. Najczęściej działania komercyjne polegają właśnie na tym, że wkłada się kasę, po to, żeby zrobić popularność i z tego wyciągnąć więcej kasy niż się włożyło.
Przy okazji takiego mechanizmu biznesowego jednak tworzy się dobra możliwość rozwoju. jeżeli ktoś to zauważy i odpowiednio tą możliwość wykorzysta, to jest szansa na rozwój. I tak się czasami dzieje.
A co do roli krytyka - Kruk z bajki Scarpii ma tylko "krytyk" w nazwie. To nie jest żaden krytyk, tylko pospolity malkontent z kompleksem okrągłej truskawki!
Scarpio drogi, Twoja bajka mnie urzeka, więc pozwól że przejmę od Ciebie nieco stylu
Kruk fachowiec bowiem zna się na truskawkach jak mało kto! Ma czarne szerokie skrzydła (ponad metr rozpiętości!) i zwiedza różne plantacje jedna za drugą. Przylatuje sobie elegancko, siada na kołku ogrodzenia od plantacji truskawek i kracze powiedzmy tak niby od niechcenia:
-Kraaaa, fajna plantacja, ale inny ogrodnik, sąsiad zza miedzy ma mniej spleśniałych truskawek! Za to te truskawki które tutaj widzę, są dorodniejsze i bardziej czerwone od tych u sąsiada. Ale widzę, że w tym roku truskawki tutaj ładnie obrodziły! W ubiegłym sezonie było zdecydowanie skromniej i były mniej okrągłe, a w tym roku są już zupełnie obłe. Ale tymi truskawkami tam z kraja, to jestem przerażony - wszystkie robaczywe!
Zakrakał i poleciał.
A mądry ogrodnik nadstawiał uszu, bo już wie co ma robić! W końcu fachowiec i darzy swoje truskawki afektem, na speśniałe nie pozwoli! Idzie do sąsiada ogrodnika zza miedzy i podgląda jego plantację, potem się umawiają i wymieniają doświadczeniem. No i okazało się, że truskawki pleśnieją bo mają za dużo wilgoci. Sprytny ogrodnik już wie, że dobrze będzie ograniczyć podlewanie, a może wdrożyć system irygacji. Ale są dorodne i okrągłe, bo rosną po południowej stronie zbocza! Ogrodnik powstrzyma się z przeniesieniem plantacji na inny stok, zadba tylko żeby nie wyjałowić ziemi. Podsypie też z kraja środka przeciw robakom.
Po kolejnym zbiorze smakosz urzeczony prostą radością powiada:
-no, niezłe te truskawki! Lepsze niż ostatnio. Nie są co prawda idealnie okrągłe, ale bardziej mi smakują, sam nie wiem dlaczego!
A kruk kracze z kołka:
-smakują lepiej, bo jest zdecydowanie mniej spleśniałych i robaczywych, a dorodne są jak wcześniej.
Na co ogrodnik się zatroska:
-no cieszy mnie poprawa moich plonów. Ale w innym miejscu wyspy widziałem też takie ładne truskawki jak moje, tylko jeszcze bardziej słodkie...
A kruk skwituje:
-A, tamte, to są może i słodkie i nawet okrągłe bardziej! Ale lepiej z nimi uważać bo to odmiana modyfikowana genetycznie i już niektórym zaszkodziły.
Pozdrawiam! |
_________________ Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy. |
|
|
|
|
 |
Natashy
Corps de Ballet

Związek z tańcem: uczennica/miłośnik
Posty: 341 Skąd: z Krainy Elfów
|
Wysłany: Wto Mar 25, 2008 11:03 am
|
|
|
Piotr Malaga napisał/a: | W rosyjskim jest zupełnie inaczej - "правильно" (poprawnie) oznacza coś, co się kwalifikuje żeby nie być złe. Po drugie ten przymiotnik Rosjanie stosują wyłącznie do określania spraw merytorycznych |
"Baletu Czajkowskiego nie wolno tańczyć poprawnie, trzeba to robić dobrze albo wcale. (...) Wykonywać takie arcydzieła "poprawnie" jest rzeczą niedopuszczalną." Tacjanna Wysocka
Tak jakoś przypomniało mi się w związku z tym ocenianie zachowania w szkołach na koniec roku. Zachowanie POPRAWNE to jest trójka (3), więc ja również rozumiem ten cytat tak jak wielu z Was, że nie można tańczyć baletu na odczepnego.
Skoro już jesteśmy przy szkole, to można to przyrównać do dwóch uczniów, jeden ma zachowanie poprawne i szczerze mówiąc to wszystko mu zwisa, a drugi stara się, chce mieć zachowanie wzorowe (6) i robi mnóstwo rzeczy, aby to osiągnąć. |
_________________ http://mimi-dance-555.bloog.pl
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu." Paulo Coelho |
Ostatnio zmieniony przez Natashy Wto Mar 25, 2008 7:41 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
 |
Scarpia
Adept Baletu

Związek z tańcem: Scarpia
Posty: 208
|
Wysłany: Wto Mar 25, 2008 11:46 am
|
|
|
A propos kontynuacji bajki przez Piotra - No i wyszedł nam dobry duszek z mięciutkiego, satynowego worka na ręcznie szyte i dekorowane pointy, związanego starym, wytrzymałym troczkiem którym zwykła opasywać swą niezwykle kształtną lewą stopę jedna bardzo szczęśliwie zakochana balerina pewnego niezapomnianego paryskiego teatru... a świstak zawija to wszystko w sreberka.
Hmmm... Dobre zakończenia bajek jednak źle się sprzedają. Jak w dobrym romantycznym balecie, ktoś musi zginąć. Zawsze powtarzam, że gdyby Romeo i Julia żyli zdrowo i szczęśliwie, mając liczne potomstwo – nikt prócz specjalistów nie sięgnąłby do dzieła Szekspira i podzieliłoby ono los innych „romansideł”. Pomijając niepomijalnie hipnotyczny czar brzmienia samego języka ziomka ze Stradtford nad Avonem pod względem fabuły odeszłoby jako przeciętna przeciętność do lamusa w zapomnienie.
Kruk to bardzo mądry ptak i nawet Ci co go nie lubią na pewno nie mogą zaprzeczyć obecności tej cechy. Wszak jest jej wręcz ex-librisowym symbolem. "Komu więcej dano, od tego i więcej wymagać będą". A zatem ponadprzeciętnej roztropności od kruka wymagać możemy, aby "złotą" proporcję "szczypty soli, łyżki dziegciu" (a nie odwrotnie!!!!) serwował. Ogrodnik z natury swej ponadprzeciętnie wrażliwym jest więc i miary zwykłego śmiertelnika odczuwania przykładać tu nie można. Ogrodnika zasmucić łatwo,o depresję przyprawić i trwałego zniechęcenia się nabawi, i zamiast truskawek – porzeczki cierpki owoc w przyszłym roku hodować nam będzie. A ja chcę truskawek, truskawek, TRUSKKAAAAAAAAAAWEK! Niestety. Truskawki "wyszły" z mody, nie są en-vogue,trendy, hodowla truskawek droga, nieopłacalna, a ile starać się trzeba! Amatrów też jakby coraz mniej, a prześmiewców jej staroświeckiego choć dla mnie cudownego kształtu coraz więcej. "Porzeczek nam trzeba! Truskawkom śmierć!" – krzyczą stale i pomału celu dopinają... A kruki zamiast osłonnie tylko ten krzyk mimowolnie wzmacniają. Dlaczego?
"Różnica między tańcem klasycznym a współczesnym? Olbrzymia (...) w pierwszym wolno tylko t-o i tylko t-a-k. W drugim wolno wszystko." Tacjanna Wysocka.
Fajnie powiedziane. Rzeczowo, krótko acz treściwie. I tu widać pewną jaskrawą cechę tańca klasycznego (nasze "truskawki")! TRANSPARENTNOŚĆ wykonania i oceny. Widz / krytyk / osoba oceniająca od razu widzą wszelkie odstępstwa w wykonaniu tańca klasycznego. Zobaczcie co napisała gonia parę postów wyżej. Ona wie że trzeba podnieść obie nogi aby kąt wynosił 180 stopni. Każda inna wartośc tego kąta jest błędem. A teraz oceńmy to samo w przypadku tańca współczesnego / nowoczesnego (nasze "porzeczki").... ups........ czy ta noga ma być na 45 stopni....... eeeeeee....... ale była na 30....... yyyy... to tak miało być?..... A może to tak celowo zrobiła, w celu zwiększenia ekspresji, albo wyrażenia chwilowego ograniczenia w możliwości wyrazu stanu emocjonalnego.....
No i jak tu napisać krytykę o takim wykonaniu. Pewnie można, ogólnie np. że tancerka była w tym dniu nierozciagnięta, jakaś niedysponowana, albo że przekaz był dla danego odbiorcy nieczytelny. Można też zawsze coś "zwalić" na scenografię, kostiumy czy oświetlenie. Natomiast ponieważ w tańcu wspólczesnym "wszystko wolno" – trudno cokolwiek skrytykować. I to jest największa tarcza obronna tańca współczesnego/nowoczesnego – zawiązuje krukom dzioby na pętelkę (z podwójną kokardką ). Z tańcem klasycznym jest tu niestety odwrotnie – wśród krytyki był i będzie ZAWSZE jak najpiękniejszy biały gołąbek szybujący chyba już ostatkiem sił w stadzie jastrzębi, sępów, kruków i wron.
Podsumuję: Nie można stosować tych samych metod krytyki i percepcji do "truskawek" i "porzeczek". W takim przypadku taniec klasyczny zawsze "przegra", choćby brać pod zwykłą miarę ilościową analizę błędów (z znaczeniu liczby odstępstw od tego co przewiduje IDEAŁ). A zatem powtarzam: ponadprzeciętnej roztropności od kruka wymagać trzeba, bo rzeczywiście są widzowie którzy potrzebują krytyka, który niuanse dzieła wyjaśni, pomoże zrozumieć,zinterpretować i... podpowie co trzeba o nim mysleć (a jest ich większość). A skoro potrzebują to będą na jego zdaniu polegać. Skoro więc widz zobaczy że tu "przedstawienie giętkie choć tancerka nierozciągnięta była", a tu "przedstawienie to ramotka, milionem błędnych pas i niewłaściwym ułożeniem stóp obarczone" to jak myślicie, jaki będzie skutek?
M. napisał/a: | (...)Będę też bronić zdania, że choć możemy o nich dyskutować, to i tak te z własnego ogródka smakują zawsze najlepiej |
No jasne. Może nie są takie dorodne, jak te zagraniczne z plantacji we Francji, słonecznej Italii czy innej Hiszpanii, tudzież znakomite mrożonki z St.Petersburga ale mają swój niepowtarzalny, domowy smak i za to je kochamy
Piotr Malaga napisał/a: | Ocena dzieła (tym bardziej rzetelna i poparta analizą specjalisty) jest bardzo ważna dla wielu odbiorców, zwłaszcza tych najbardziej świadomych. |
W tej kwestii wybitnie się nie zgadzam!!!!!!!!!!. Taka analiza z natury rzeczy jest potrzebna (a wręcz uważam za absolutnie niezbędną) ALE JEDYNIE dla wykonawców, specjalistów i profesjonalistów-histryków-analityków! Jako szary widz i odbiorca, który kupuje bilet nie życzę sobie aby ktoś mi mówił na co mam zwrócić w danym przedstawieniu uwagę, i jak mam je odbierać, i co mam o nim myśleć. WIDZ MA SAM DO TEGO DOJŚĆ I SAM MA COŚ Z TEGO WYCIĄGNĄC DLA SIEBIE (oczywiście w miarę swoich ograniczonych-niespecjalistycznych możliwości i światopoglądu)! Ja nigdy nie czytam żadnych rezenzji PRZED obejrzeniem spektaklu. PO i owszem - miło jest skonsultować swoje poglądy, ale nigdy nie wolno tego robić PRZED. Im bardziej widz świadomy, tym bardziej sam sobie z analizą dzieła poradzi i nie będzie potrzebował do tego pracy krytyka-specjalisty. |
|
|
|
|
 |
Kasia G
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Mar 25, 2008 3:55 pm
|
|
|
Scarpio drogi - oczywiście, ze możesz i masz prawo SOBIE NIE ZYCZYĆ aby ktos Ci DYKTOWAŁ co ma Ci się w danym spektaklu podobac lub na co masz zwracac uwage lub nie - ale... krytyk tego nie robi. Po pierwsze on dzieli się tak jak i Ty i kazdy widz swoim odbiorem i odczuciami na temat wszystkich aspektów wykonania i samego zdieła, równiez tymi specjalistycznymi i technicznymi. Zwykle po premierze, więc jesli i Ty ją oglądasz to mówi Ci to wszystko post factum. No i przede wszystkim - nie musisz go czytać słuchac czy tez oglądać. Mam takich przyjaciół, w tym forumowiczów, którzy nawet nie lubia słuchac dyskusji w trakcie czy po spektaklu o detalach wykonania bo wola zachowac dla siebie wewnetrzne prezycie radości z oglądania chocby niedoskonałego przedstawienia i uciekaja od rozdyskutowanej grupy. jednak wielu odbiorców lubi wiedziec czy wg krytyki (fachowców) dany spektakl, dane wykonanie jest warte zachodu, warte obejrzenia itd. tak samo jak recenzje ksiazki czy filmu ukierunkowują widza który nie zawsze chodzi na wszystko, a chce wybrac dobrze, lubi wiedziec więcej przed lub po spektaklu, lubi poznawac zdanie kogos innego o spektaklu bo np. lubi sie z nim nie zgadzac |
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec |
|
|
|
|
 |
Father
Solista Baletu

Wiek: 76 Posty: 1604 Skąd: ze Szczecina
|
Wysłany: Sro Kwi 16, 2008 11:14 pm
|
|
|
Z opóznieniem ale za to z wielką przyjemnościa zapoznałem się z Waszą jakże wspaniałą dyskusją.
Na poczatku mojej małofinezyjnej wypowiedzi powiem tak: Nie zgadzam się dosłownie z treścią cytatu Tycjany Wysockiej ponieważ wszystko zależy od punktu siedzenia. Pani Wysocka umiejscowiona wysoko w hierarchii baletu jest jak najbardziej uprawniona do wygłaszania takich opinii ale jest jeszcze kwestia jej interpretacji co zresztą uczyniliście.
Zadam pytanie. Czy można tańczyć dobrze ale niepoprawnie? Aby na to odpowiedzieć należy zastanowić sie co to znaczy dobrze bo "niepoprawnie" nie powinno nastręczać trudności. Dla mnie słowo "dobrze" w przypadku tańca oznacza wyraz artystyczny czyli umiejetność wyrażenia złożonych uczuć nawet niepoprawnym i nieokrzesanym językiem ciała. Więc odpowiedż brzmi-można.
Na koniec powiem iż wolę zobaczyć "Jezioro" w wykonaniu prowincjonalnego zespołu złoznego z młodych adeptów sztuki baletowej pod warunkiem iż da sie zauważyc ich autentyczne zaangażowanie niż nie zobaczyć go wcale. |
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć |
|
|
|
|
 |
|
|