www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Magia
Autor Wiadomość
TANCERZYK
Gość
Wysłany: Pon Lut 28, 2005 10:31 pm   co jest co...????

Witam .Przeczytałem wasze rozmyślania na temat zawodu aktora czy też tancerza. Każda profesja ( zawód ) ma swoją specyfikę ,tak jak to pisał tu NIEZNAJOMY - ( choć podszedł do tematu troszkę filozoficznie ) .I uważam ,że tancerz czy aktor lub nawet przytoczony tu mechanik samochodowy muszą mieć w sobie pasję .Aktor czasami ma rolę do zagrania ,choćby tancerza , a tancerz musi być dobry aktorsko i to nie tylko w roli chrakterystycznej ,ale i lirycznej np.ROMEO z baletu "Romeo i Julia" i dramatycznej i.t.d. I to nie przekłada się i nie ma co spekulować co jest bardziej stresujące czy obciążające psychikę . Każda profesja ma swoje kanony a każdy artysta ma swoje EGO .Jeden to czuje i jest pasjonatem i zaangażowany a drugi może podchodzić do tego jak wyrobnik - bo taki mam zawód - zapłacili trzeba wykonać .Ot tyle .Pozdrawiam.
 
 
665
Gość
Wysłany: Pon Lut 28, 2005 11:32 pm   

[quote="nala"]To miłe wiedzieć, że osobnik płci męskiej interesuje się baletem... :) Teraz to zazwyczaj jest tak, że faceci nie interesują się tańcem. Tak, oczywiście są przecież sławni tancerze, nie zaprzeczam, ale chyba przyznacie, że kobiet jest "trochę" więcej. Ale taki przeciętny, nie tańczący facet nie zainteresuje się baletem, bo przecież "to nudne, <pedalskie u facetów> itp., a poza tym co powiedzą koledzy?!" Tak to teraz niestety jest...


Ależ mężczyźni zawsze byli zainteresowani tańcem, tym wojennym szczególnie albowiem w nim zawierała się moc, którą kompensowały podmuchy erotyzmu wydobywające się z lędźwi tańczącej dziewczyny.
-Wiec kiedy mu powiesz-nie..jedno słowo, drugie...zapomnij.
A kiedy mu powiesz- tak..oto jest nagi, pełen nasienia.
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Wto Mar 01, 2005 12:19 am   

nala napisał/a:
Pozdrowienia dla Ciebie Nieznajomy! :)

A dziękuje za pozdrowienia ;) i wzajemnie, dziękuje za miłe słowa :oops:
No i rzeczywiście tak jest, że faceci uważają innych, tańczących facetów za geji.Ale stereotypów się nie zmieni. A jeśli nawet byliby gejami to co w tym złego? Bo jestem pewien że są tancerze którzy są gejami, ale napewno nie wszyscy! Tak samo jak napewno są tancerki lesbijki :)
I wracając do moich mechaników ;) niektórzy też napewno są gejami :D
Wszędzie są homoseksualiści.
Bardzo ambitny ten post hehe :roll:
Ja sam siebie nie widze w roli tancerza :lol: no ale to, że lubie balet to wcale nie znaczy, że muszę tańczyć a raczej nie mam takiego talentu.
hehehe
!!Ale powiem wam, że bez takich jak ja wasz balet bardzo by się nie rozwinął :D !! Kino, czy teatr też nie :P
pa pa i pozdrowienia !!
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
nala
Nowicjusz

Posty: 16
Skąd: Szczecin
Wysłany: Wto Mar 01, 2005 4:39 pm   

Nieznajomy... napisał/a:
A dziękuje za pozdrowienia ;) i wzajemnie, dziękuje za miłe słowa :oops:
No i rzeczywiście tak jest, że faceci uważają innych, tańczących facetów za geji.Ale stereotypów się nie zmieni. A jeśli nawet byliby gejami to co w tym złego? Bo jestem pewien że są tancerze którzy są gejami, ale napewno nie wszyscy! Tak samo jak napewno są tancerki lesbijki :)
I wracając do moich mechaników ;) niektórzy też napewno są gejami :D
Wszędzie są homoseksualiści.
Bardzo ambitny ten post hehe :roll:
Ja sam siebie nie widze w roli tancerza :lol: no ale to, że lubie balet to wcale nie znaczy, że muszę tańczyć a raczej nie mam takiego talentu.
hehehe
!!Ale powiem wam, że bez takich jak ja wasz balet bardzo by się nie rozwinął :D !! Kino, czy teatr też nie :P
pa pa i pozdrowienia !!


Tak, tak... w zupełności się z Tobą zgadzam... Nawet "ten Twój" mechanik :D może być gejem. A oczywiście i tancerek lesbijek może być tyle samo ile tancerzy geji, ale tak się przyjęło, że zazwyczaj każdy tancerz to gej. Wszędzie możemy znaleźć homoseksualistów i nie zawsze muszą to być tancerze...
Oczywiście, że bez widza balet by się nie rozwinął... Bo przecież tańczymy nie tylko dla siebie, ale również i dla widzów. Gdyby nie oni balet dawno by padł... I tak balet nie cieszy się taką popularnością jak np. kino, choć muszę przynać, że gdy byłam w teatrze np. na balecie męskim z sankt petersburga, albo na moscow city balet - widownia była pełna... :)

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy kochają balet! :*
_________________
..::Marzenia nie miałyby sensu, gdyby wszystkie się spełniały::..
 
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Wto Mar 01, 2005 7:39 pm   

Heh małe sprostowanie - mówiąc o mnie i ludziach takich jak ja nie miałem na myśli widzów!!!! Chociaż oczywiście widze też mają duży na to wpływ :D
Pozdrowienia.
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
Gość

Wysłany: Wto Mar 01, 2005 8:22 pm   

widzowie chyba
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Wto Mar 01, 2005 8:25 pm   

Cytat:
widzowie chyba

Sorki, oczywiście że widzowie
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
TANCERZYK
Gość
Wysłany: Sro Mar 02, 2005 10:21 pm   

WITAM PONOWNIE .Dajcie sobie na LUZ z tymi gejami i lesbijkami .W każdym zawodzie mogą byż różne orientacje seksualne ,ale to nie znaczy ,że mamy ciągnąć ten stereotyp na wszystkich tancerzy ,tancerki !
I w ogóle na ludzi sztuki .Ot przyzwyczailiście się .A te czasy dawno minęły ja pracuje kilkanaście lat w zawodzie ( wjednym teatrze ) i nie było ani jednego geja i lesb... I nic do nich nie mam ,ale to nie musi być tak ,że każdy artysta to odmienny człowiek seksualnie-taki a taki ....Sprowokowaliśćie mnie ....ale chyba o to chodzi ...hihihihi.Pozdrawiam - absolutnie wszystkich ...
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sro Mar 02, 2005 11:30 pm   

Nieznajomy... napisał/a:
Dobra jeśli tak chcesz to chyba dzielić można to jeszcze dalej między aktorem występującym w filmie, a występującym na scenie na przykład. Bo chyba oczywiste jest, że jeśli reżyserowi filmowemu nie spodoba się jakiś gest aktora to albo wytnie scene albo będą ją kręcić jeszcze raz. Co innego oczywiście na scenie i tych aktorów, z teatru jeśli już można trochę porównać do tancerza, gdyż reżyser nie ma wpływu na efekt końcowy.
Mam być szczery- może i masz rację ale nie mogę się z Tobą zgodzić bo nie podoba mi się twoje przedmiotowe podejście do tego.

Wydawało mi się że pojęcie neardentalczyk powstało w naszej erze więc czemu nazywamy tak coś co żyło wiele tysięcy lat przed nią? I pojęcie popkultura być może nie jest jeszcze odnoszone do tej epoki ale tu się narodziło, a oczywiście że sama popkultura rozwinęła się świadomie po II Wojnie Światowej, ale gdzieś miała swoje początki. Gdyby nie rewolucja przemysłowa nie byłoby jej bo zaczynając od secesji przez konstruktywizm rosyjski po pop art i teraz juz ciągle sztuka przestała być tworzona dla elit a nawet dla nikogo. Umarło pojęcie sztuka dla sztuki, urodziło się inne - sztuka dla mas. Zaczęły powstawać wykonywane przez artystów meble, biżuteria - które wcześniej wytwarzali tylko rzemieślnicy. A odnosząc tą być może błędną teorię do tańca - w którym wieku we francji zaczęły powstawać kabarety i wymyślono kankana? w drugiej połowie 19 i był to już taniec stworzony nie dla elit, lecz dla każdego człowieka.

Naprawde nie ma ochoty się sprzeczać o takie rzeczy bo to czy jakie podejście do sztuki ma aktor czy tancerz to jest jego indywidualna sprawa dla jednych bardziej wyczerpujący może być taniec dla innych gra.Bez różnicy czy psychicznie czy fizycznie. Ale zarówno aktorowi nie powinien być obcy taniec jak tancerzowi aktorstwo.
I to jest moje nie obiektywne podejście że postawie i tak balet ponad tym chociaż nie jestem w prawie żaden sposób z baletem związany...
Dziękuje Joasiu za tak mocne argumenty ale tyle ile jest ludzi tyle może być spojrzeń na to wszystko. Ja nie jestem związany ani z aktorstwem ani z baletem jak juz mówiłem więc nie będę się sprzeczał gdyż w pewnym momencie mogę zacząć szukać głupich argumentów. W mojej głowie może się ich narodzić tysiące...
Wygląd aktorki chyba nie ma wpływu na to, że brakuje dobrych kobiecych ról... to jest kwestia jej umiejętności i talentu.Więc jest to chyba nieodpowiedni argument przeciw temu co powiedziałem, że dla każdego znajdzie się rola.W teatrze antycznym chyba tylko mężczyźni odtwarzali role zarówno kobiet jak mężczyzn...

I oczywiście nie nazywaj sztuki zawodem... niewazne czy jest specyficzny czy nie... zawód mechanika też jest specyficzny i też trzeba to kochać.
SZTUKA TO COŚ WIĘCEJ NIŻ MIŁOŚĆ!!!!!


*Teoretycznie masz rację, ale w praktyce to nie o gesty chodzi - reżyser patrzy na sceny, dramaturgię, napięcie, konflikt (i zadaniem aktora jest dobrze zagrać, aby m.in. wystąpiły te elementy), a nie zwraca uwagę na poszczególne gesty, nie mówi przecież aktorowi, co i w którym momencie ma z robić ręką. Zwłaszcza dobry reżyser, który prowadzi aktora, a właściwie jego rolę.
Oczwyiście, aktorstwo filmowe i teatralne różni się od siebie, z racji tego, że używa się innych środków.
Natomiast nie mogę się zgodzić, że reżyser ma mniejszy wpływ na efekt końcowy w spektaklu teatralny. Ma wpływ wręcz kolosalny, największy nawet! Reżyser prowadzi przecież aktorów, role, panuje nad różnymi sytuacjami scenicznymi. Btw, cięciami w filmie zajmuje się raczej montażysta.

Może moje podejście wydaje Ci się przedmiotowe dlatego, że sam zwracasz uwagę tylko na tę 'magiczną', urzekającą część tej sztuki (mówię o teatrze ogólnie, więc o balecie również, jako jednej z form widowiska scenicznego), której drugą stroną jest ciężka praca, a nie mistyczne natchnienia.
Zarówno w tańcu, jak i aktorstwie jest i technika, i talent.


*Aczkolwiek sztuka użytkowa pierwszej połowy XX wieku nie była jeszcze kiczem pop-artu. To przyszło dopiero później.


*Nie chodzi mi o to, że dla jednej osoby aktorstwo jest mniej męczące niż taniec, a dla drugiej odwrotnie. Bo tych sztuk właśnie nie można porównywać pod tym kątem, która z nich jest cięższa, bo tak naprawdę to żadna, obie cechuje porównywalny stopień trudności. Tylko w każdej pod innym względem. A cała rzecz rozchodzi się o to, że stwierdziłeś, że taniec jest cięższy niż aktorstwo. Bo nie jest. Laikowi może się tak wydawać, bo faktycznie podnieść wysoko nogę nie jest łatwo, o czym powszechnie wiadomo, natomiast już nie wszyscy wiedzą, jak trudno jest dobrze powiedzieć monolog.

"Ale zarówno aktorowi nie powinien być obcy taniec jak tancerzowi aktorstwo." Nie no, oczywiście. Aktor używa swojego ciała, a tancerz korzysta ze swoich odczuć i emocji. Mnie chodziło tylko o tę - nie wiem jak to dokładnie określić - podstawową istotę, to na czym opiera się dana sztuka, z czego powstaje.


*Na to, że nie ma kobiecych ról nie wpływa ani wygląd aktorki, ani jej umiejętności. W tym stwierdzeniu chodzi o to, że jest bardzo mało sztuk teatralnych, gdzie są ciekawe postacie kobiet. Częściej (dotyczy to głównie repertuaru klasycznego tylko towarzyszą mężczyźnie). W dramatach współczesnych to się zmienia, także z tego względu, że kobiety biorą się za pisanie sztuk.
A w teatrze greckim nie tylko nie wolno było kobietom grać na scenie, ale i nie mogły one wychodzić poza dom bez towarzystwa mężczyzny (czy jakoś tak ;) ). W każdym razie nawet dzisiaj kobiety w Grecji mają mniej swobody, niż w pozostałych krajach europejskich. Jak więc widzisz, była to kwestia kulturowa, a nie brak ciekawych postaci płci żeńskiej w twórczości tragików antycznych :)


*Nadal nie rozumiem, czemu nie nazywać zawodu tancerza czy aktora zawodem. Profesją.
Zawodu mechanika nie trzeba kochać.
Natomiast w teatrze czy operze przydałoby się co najmniej lubić swój zawód, bo inaczej z frustracji itp. aktorzy, tancerze, i śpiewacy skakaliby masowo z okien, tudzież innych wysokich punktów.

I tymże optymistycznym akcentem kończę post ;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Czw Mar 03, 2005 12:21 am   

Ehhh... Trudno jest Ciebie do czegoś przekonać, ale mnie też. Muszę się z Tobą jednak zgodzić w kilku kwestiach. Być może zawodu mechanika nie trzeba kochać, ale wszystko co się chce robić dobrze powinno się chociaż lubić. I tak samo jest ze sztuką. Nie ograniczam w swoim przekonaniu sztuki tylko do końcowego efektu, lecz kiedy pisałem pierwszego posta w tym temacie miałem chęć opisać swoje odczucia biorąc pod uwagę tylko tą magiczną strefę tańca.
Wiem jakim wysiłkiem opłacony jest końcowy efekt - zarówno fizycznym jak i psychicznym.
Cięciami zajmóje się montażysta, oświetleniem operator światła, scenografią scenograf, scenariuszem scenarzysta, ale to dopiero wtedy byłby kicz gdyby wszystkim nie nadzorował reżyser, więc montażysta sam tego nie robi.
A końcowy efekt na scenie teatralnej... myślę że mnie nie zrozumiałaś, jeśli powiedzmy np tancerz przewróci się - reżyser już na to nie wpłynie. W kinie jest inaczej.
Powiedz mi proszę, jesteś tancerką, czy aktorką??

Popart jest kiczem?? Żadna sztuka nie jest kiczem dopóki nie biorą się za nią osoby nie mające ze sztuką nic wspólnego. A początek XX wieku ... hmmm A co powiesz na temat malarzy Nazistowskich, co powiesz na temat socrealizmu. Kicz.... a co uważasz za kicz? Bo na przykład ja za kiczowate uważam niektóre płody "sztuki" Rokoka... który to okres był dużo wcześniej niż w XX wieku.
Za to za kicz nie uważam prac Andy Warhola np, choć to nie znaczy, że wszystkie mi się podobają.
Prawda jest taka, że to co teraz nazywasz kiczem jest tylko efektem zatarcia się awangardy. Teraz każdy próbuje zaszokować, gdyż myślim, że tylko tak osiągnie sukces. Więc gdy każdy jest artystą awangardowym- trudno już wspominać o istnieniu jakiejkolwiek awangardy.


I jeszcze jedno Sztuka jest sztuką i każda wymaga wysiłku bardziej chyba psychicznegho niż fizycznego- nawet jak mi się zdaje taniec.

I to, że nie jestem związany ani z baletem, ani z aktorstwem ( oczywiście zależy o jakie powiązania chodzi) nie znaczy że nie wiem co to znaczy ten wysiłek, momenty w których jest się na skraju wyczerpania psychicznego i obłędu. Kiedy musi powstać coś co istnieje już w twojej głowie.

Balet jest cudowny jest magią zarówno już na scenie, jak i na "kulisach"

Aktorstwo droga Asiu... też, lecz dla mnie mniej pociągające. Kwestia indywidualna.

Pozdrawiam Cię Joanno ;)
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
nala
Nowicjusz

Posty: 16
Skąd: Szczecin
Wysłany: Czw Mar 03, 2005 3:19 pm   

TANCERZYK napisał/a:
WITAM PONOWNIE .Dajcie sobie na LUZ z tymi gejami i lesbijkami .W każdym zawodzie mogą byż różne orientacje seksualne ,ale to nie znaczy ,że mamy ciągnąć ten stereotyp na wszystkich tancerzy ,tancerki !
I w ogóle na ludzi sztuki .Ot przyzwyczailiście się .A te czasy dawno minęły ja pracuje kilkanaście lat w zawodzie ( wjednym teatrze ) i nie było ani jednego geja i lesb... I nic do nich nie mam ,ale to nie musi być tak ,że każdy artysta to odmienny człowiek seksualnie-taki a taki ....Sprowokowaliśćie mnie ....ale chyba o to chodzi ...hihihihi.Pozdrawiam - absolutnie wszystkich ...


Więc własnie o tym mówię, że tak wiele osób uważa... A ja wcale tak nie uwarzam! Tancerze są normalnymi ludżmi. Są bardziej wspaniali niż normalni ludzie. To piękne, że mają tak cudowną pasję i bardzo ich za to podziwiam... :-) Więc proszę mi tu nie mówić, że uważam tancerzy za geji! Bo nie! :)
Pozdrawiam!
_________________
..::Marzenia nie miałyby sensu, gdyby wszystkie się spełniały::..
 
 
 
Gość

Wysłany: Czw Mar 03, 2005 3:42 pm   

uwaŻaj to ty lepiej na zasady pisowni j.polskiego
 
 
nala
Nowicjusz

Posty: 16
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią Mar 04, 2005 8:53 pm   

Anonymous napisał/a:
uwaŻaj to ty lepiej na zasady pisowni j.polskiego


Jesssooo! (czyt. Jezu - to tak dla mniej wtajemniczonych np. dla Ciebie) :x Stwarzasz sztuczne problemy. Piszesz post tylko dlatego, żeby wypomnieć mi, że raz pomyliłam się i napisałam "uważam" przez "rz". Boże! Czy nie sądzisz, że szkoda na to czasu?! bąc pod uwagę to, iż raz napisałam dobrze, a za drugim razem się pomyliłam. Tak, przyznam, że mnie też denerwuje brak poprawnej ortografii, ale nie wypominam komuś tego, że raz napisał "uważam" przez "rz". Więc proszę Cię, daj sobie z tym spokój...
Dzięęęki!
_________________
..::Marzenia nie miałyby sensu, gdyby wszystkie się spełniały::..
 
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pią Mar 04, 2005 9:06 pm   

Nieznajomy... napisał/a:
Ehhh... Trudno jest Ciebie do czegoś przekonać, ale mnie też. Muszę się z Tobą jednak zgodzić w kilku kwestiach. Być może zawodu mechanika nie trzeba kochać, ale wszystko co się chce robić dobrze powinno się chociaż lubić. I tak samo jest ze sztuką. Nie ograniczam w swoim przekonaniu sztuki tylko do końcowego efektu, lecz kiedy pisałem pierwszego posta w tym temacie miałem chęć opisać swoje odczucia biorąc pod uwagę tylko tą magiczną strefę tańca.
Wiem jakim wysiłkiem opłacony jest końcowy efekt - zarówno fizycznym jak i psychicznym.
Cięciami zajmóje się montażysta, oświetleniem operator światła, scenografią scenograf, scenariuszem scenarzysta, ale to dopiero wtedy byłby kicz gdyby wszystkim nie nadzorował reżyser, więc montażysta sam tego nie robi.
A końcowy efekt na scenie teatralnej... myślę że mnie nie zrozumiałaś, jeśli powiedzmy np tancerz przewróci się - reżyser już na to nie wpłynie. W kinie jest inaczej.
Powiedz mi proszę, jesteś tancerką, czy aktorką??

Popart jest kiczem?? Żadna sztuka nie jest kiczem dopóki nie biorą się za nią osoby nie mające ze sztuką nic wspólnego. A początek XX wieku ... hmmm A co powiesz na temat malarzy Nazistowskich, co powiesz na temat socrealizmu. Kicz.... a co uważasz za kicz? Bo na przykład ja za kiczowate uważam niektóre płody "sztuki" Rokoka... który to okres był dużo wcześniej niż w XX wieku.
Za to za kicz nie uważam prac Andy Warhola np, choć to nie znaczy, że wszystkie mi się podobają.
Prawda jest taka, że to co teraz nazywasz kiczem jest tylko efektem zatarcia się awangardy. Teraz każdy próbuje zaszokować, gdyż myślim, że tylko tak osiągnie sukces. Więc gdy każdy jest artystą awangardowym- trudno już wspominać o istnieniu jakiejkolwiek awangardy.


I jeszcze jedno Sztuka jest sztuką i każda wymaga wysiłku bardziej chyba psychicznegho niż fizycznego- nawet jak mi się zdaje taniec.

I to, że nie jestem związany ani z baletem, ani z aktorstwem ( oczywiście zależy o jakie powiązania chodzi) nie znaczy że nie wiem co to znaczy ten wysiłek, momenty w których jest się na skraju wyczerpania psychicznego i obłędu. Kiedy musi powstać coś co istnieje już w twojej głowie.

Balet jest cudowny jest magią zarówno już na scenie, jak i na "kulisach"

Aktorstwo droga Asiu... też, lecz dla mnie mniej pociągające. Kwestia indywidualna.

Pozdrawiam Cię Joanno ;)


*Widzisz, mi nie chodzi o to, że swój zawód dobrze jest lubić, jaki by on nie był. Chodzi o to, że jeśli wykonuje się zawód związany ze sztuką, to jeśli się go nie kocha, to jest bardzo ciężko, właściwie nie warto go w ogóle wykonywać, 1000 razy ciężej niż w normalnym zawodzie, którego by się nie lubiło w tym samym stopniu. Można być mechanikiem nie kochając swojego zawodu (np. ludzie teraz często pracują nie w swoich zawodach, byle tylko móc wyżywić rodzinę), ale nie można być artystą, jeśli się przynajmniej nie lubi tego, co się robi.
Btw, ja nic nie mówię o Twoim pierwszym poście w tym temacie, tylko o jednym z następnych ;)

Mówiąc o wysiłku właściwie nie chodziło mi o wysiłek jako taki, ale o codzienną rzemieślniczą pracę, jak w każdym innym zawodzie.

*Tańczę tylko amatorsko, z zamiłowania, natomiast kształcę się zawodowo w kierunku aktorskim.

*Ależ oczywiście, że pop-art jest kiczem, i co więcej - kiczem zamierzonym! To jest jedna z jego podstawowych cech :) Większość praca Warhola (szczególnie tych wcześniejszych) czy Lichtensteina jest kiczem, i o to właśnie w nich chodzi.
Rokoko kiczem? Hmm, może dzisiaj może być tak odbierane, ale tworzone było z zupełnie inną intencją. Już prędzej manieryzm, chociaż to też nie do końca to...
"choć to nie znaczy, że wszystkie [dzieła] mi się podobają" - tak napisałeś - btw, sztuka niekonieczne jest od podobania się ;)

*Taniec wymaga mimo wszystko większego wysiłku fizycznego niż psychicznego (co nie znaczy, że się tutaj nie myśli, bo nic bardziej mylnego, aczkolwiek stopień pracy fizycznej jest tutaj naprawdę przewyższający wszystko inne).
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Gość

Wysłany: Pią Mar 04, 2005 10:37 pm   

oczywiscie ze szkoda czasu jednak pomylilas sie rowniez w wyrazie geji bo tak sie tego wyrazu nie odmienia ale juz sie nie czepiam...zreszta to nie ja zapoczatkowalam mode na zlosliwosci na tym forum bo bylo juz szydzenie z konkurencyjnych szkol baletowych i czepianie sie ortografii nie tylko w jezyku polskim a to jest chyba forum BALET.PL jesli sie nie myle... trzymaj sie :wink: -ja tak tylko z troską[/b][/u]
 
 
Wojtek4p 
Adept Baletu


Związek z tańcem:
miłośnik itp.itd...
Wiek: 52
Posty: 259
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 1:49 pm   Magia

Witam wszystkich forumkowiczów . Mam propozycję zakopać toporki wojenne w kwesti wzajemnych pouczeń jeśli chodzi o pisownię itp. itd. bo to nie prowadzi do niczego dobrego .
Owszem czytając tekst z błędami jest to może drażniące , ale nikt nie jest w końcu nie omylny . Jest takie stare powiedzonko - '' nie myli się w życiu nikt co poprostu nic nie robi ''. Na koniec pozdrowionka dla wszystkich i wybaczcie jeśli zrobiłem błędy . Hi hi cześć . :D :wink:
_________________
Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
 
 
 
nala
Nowicjusz

Posty: 16
Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 3:52 pm   

Anonymous napisał/a:
oczywiscie ze szkoda czasu jednak pomylilas sie rowniez w wyrazie geji bo tak sie tego wyrazu nie odmienia ale juz sie nie czepiam...zreszta to nie ja zapoczatkowalam mode na zlosliwosci na tym forum bo bylo juz szydzenie z konkurencyjnych szkol baletowych i czepianie sie ortografii nie tylko w jezyku polskim a to jest chyba forum BALET.PL jesli sie nie myle... trzymaj sie :wink: -ja tak tylko z troską[/b][/u]


Dzięki za troskę! :wink: Więc w takim razie nie rozmawiajmy już o tym, może lepiej porozmawiamy dalej o tej magii tańca?! :wink:
_________________
..::Marzenia nie miałyby sensu, gdyby wszystkie się spełniały::..
 
 
 
.:Odylia:. 
Koryfej

Związek z tańcem:
tancerka
Posty: 688
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 7:29 pm   

Wracając do magii... Po której stronie kurtyny wolicie jej doznawać? Na scenie czy widowni? :roll:
_________________
"Chcemy tylko tańczyć i milczeć..."
 
 
Magika
Gość
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 7:37 pm   

odpowiadam kolezance nademna:) magia na scenie... hmmm... rzeczywiscie to co czuje sie podczas spektaklu badz podczas wystepu na scenie,mozna porownac z doznaniem iscie magicznym....
jako zawodowa tancerka musze przyznac ze ogladanie spektakli z tej drugiej strony(jako widz) daje mi wiele przyjemnosci... moze dlatego ze wiem jak to wszystko wyglada z tej drugiej strony... kiedy ludzie rozsiadaja sie zrelaksowanii na widowni, pojecia nie majac co dzieje sie w sercach tancerzy...
Zazwyczaj kiedy jestem w teatrze tylko jak widz...zawsze sobie mysle co Ci biedacy musza teraz czuc,jak zzera ich zapewne teraz terma, hehehe
mimo wszystko kocham scene i mowie wam ze wystep wart jest nawet tej przerazajacej tremy:)
 
 
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 11:43 pm   

Magika napisał/a:
Zazwyczaj kiedy jestem w teatrze tylko jak widz...zawsze sobie mysle co Ci biedacy musza teraz czuc,jak zzera ich zapewne teraz terma, hehehe
mimo wszystko kocham scene i mowie wam ze wystep wart jest nawet tej przerazajacej tremy:)


Aczkolwiek trema to jest coś, do czego można się przyzwyczaić, a poza tym ona jest tylko przed pierwszym wyjściem na scenę w spektaklu, potem to już jest się w roli...

I masz rację, bycie na scenie jest warte naprawdę wiele :)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
 
Magika
Gość
Wysłany: Nie Mar 06, 2005 4:27 pm   

Dobrze w takim razie moze nie dotyczy to wszystkich widzow, ale musisz mi przyznac ze odczucia na widowni a za kulisami przed rozpoczeciem spektaklu to zupelnie 2 rozne swiaty!!!!!!!!!
Nie mozna tego i drugiego zdenerwowania porownywac!!!!!!
Bo to zupelnie cos innego!
 
 
tekla
Nowicjusz

Posty: 29
Skąd: wodzislaw sl
Wysłany: Nie Mar 06, 2005 6:23 pm   

ja przed kazdym wyjsciem na scene mam ogramna treme bardzo sie denerwuje-ale uwielbiam to uczucie :) trema wg mnie jest potrzebna...moj choreograw zawsze nam powtarzal " tancerz bez tremy nie zatanczy dobrze"
kiedy ja siedze na widowni tez odczuwam treme ale calkiem inna niz przed wyjsciem na scene...hmm...moze to nie trema ja podniecenie i zafacsynowanie...(?) :)
ale prawda jest ze trema sceniczna i "trema" widza to dwie rozne rzeczy :)

zycze powodzenia wszystkim tanczacym zeby trema was nie zjadla tylko podbudowala i pomogla w lepszym wyrazeniu siebie tanczac :)
_________________
Zagubiona w sferze tanca i muzyki...
 
 
 
Gość

Wysłany: Nie Mar 06, 2005 11:09 pm   

Magika napisał/a:
Dobrze w takim razie moze nie dotyczy to wszystkich widzow, ale musisz mi przyznac ze odczucia na widowni a za kulisami przed rozpoczeciem spektaklu to zupelnie 2 rozne swiaty!!!!!!!!!
Nie mozna tego i drugiego zdenerwowania porownywac!!!!!!
Bo to zupelnie cos innego!



Yes, tu tak,i ty wiesz, który jest sztuką a który życiem?

http://homepage.mac.com/r...99D8E3011D9.jpg
 
 
Nieznajomy...
Nowicjusz


Posty: 21
Wysłany: Pon Mar 07, 2005 12:03 am   

Chciałbym nienawidzieć...
_________________
'Let all shapes express the feelings'
 
 
Magika
Gość
Wysłany: Pon Mar 07, 2005 1:20 am   ??!!

[quote=Yes, tu tak,i ty wiesz, który jest sztuką a który życiem?[/quote]


???????????????????????????????????????????????????????????????????????
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,43 sekundy. Zapytań do SQL: 38