www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wywiad z A. Nabokiną (Wysokie Obcasy)
Autor Wiadomość
Novice 
Adept Baletu

Związek z tańcem:
uczennica
Wiek: 28
Posty: 72
Wysłany: Sob Gru 08, 2012 9:53 pm   

A propos PBN, dzisiaj w Wysokich Obcasach (dodatku do sobotniej Gazety Wyborczej ) jest wywiad z Anastasią Nabokiną. Obowiązkowo do przeczytania. Naprawdę polecam.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Gru 08, 2012 11:27 pm   

Novice napisał/a:
...Obowiązkowo do przeczytania. Naprawdę polecam.

Czytałem, strata czasu, szkoda kasy. Od samego początku jakaś mitomania. Ta tancerka nigdy nie była żadną primabaleriną, jak się przedstawia w gazecie. Widziałem ją kiedyś na scenie, delikatnie mówiąc bez wrażenia. Potem zniknęła na pięć lat (mąż, ciąża, przeprowadzka do Krakowa, dziecko, wychowawczy, studia, inne sprawy), wydając na siebie wyrok w zawodzie. Okazuje się, że po latach przerwy w uprawianiu zawodu, w 38 roku życia postanowiła wrócić do teatru upominając się o dawną pozycję. Tyle, że tu już był PBN ze swoim podniesionym poziomem i ambitnym repertuarem, a nie jakieś wcześniejsze balecidła, w których czuła się kiedyś jak ryba w mętnej wodzie. Szybko zorientowała się pewnie, że nie ma teraz żadnych szans, więc - jak twierdzi - popadła w depresję i za radą psychiatry zwolniła się, a potem zaskarżyła teatr do sądu o mobbing. Dziś ma 41 lat, a jej depresja najwyraźniej się pogłębia, bo porównuje się teraz do Ułanowej, Makarowej i Barysznikowa. Tyle opowiada nam ten dziwny wywiad, wsparty zdjęciami, które mówią same za siebie o profesjonalizmie pacjentki.

Nie wiadomo – śmiać się czy współczuć i kiedy dowiemy się, że była lepsza w Moskwie od Mai Plisieckiej czy Natalii Biessmiertnowej. Ale żarty na bok, bo mnie to pachnie raczej cyniczną grą i prowokacją. Można jedynie życzyć byłej tancerce poprawy zdrowia psychicznego. A jeśli rzeczywiście wygrała w sądzie, to jeszcze jeden dowód braku kompetencji i upadku naszego sądownictwa.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Gru 10, 2012 2:17 pm   

Ali, nawet jesli Ty masz takie wrażenie po przeczytaniu tego wywiadu, nie uważasz, ze zbyt ostro i bezkompromisowo wypowiadasz się na temat baletu warszawskiego i ówczesnej pozycji A. Nabokiny?
Wywiad i cała sprawa to jedno, ale czasy, w których wszyscy podziwialismy na scenie TW to co było dobrego (choreografie klasyczne, Bajadera, Śpiąca królewna - obie do dzis w repertuarze, balety Wesołowskiego, Kyliana, Przybyłowicza wreszcie) nie były przeciez ani takie złe, ani tym bardziej zmarnowane i żadko wśród wystawianych rzeczy trafiały się "balecidła" - chyba że mówimy o niejakim "Panu Twardowskim" :))) Anastazja nabokina była świetną wykonawczynią roli Nikii i Odetty w Jeziorze łabędzim, miała predysponująca ją do tych ról melancholie i dobrą technike. Późniejsze jej wybory osobiste spowodowały długą przerwę w pracy i rzeczywiście można przypuszczać, ze po zmianach jakie w tym czasie zaszły w PBN trudno było oczekiwać jej powrotu. Niemniej powtarzam - jedno to "sprawa sadowa przeciwko TW", a dorobek artystki i jej zasługi dla tego zespołu to drugie. Nie zapominajmy ze PBN nie urodził się z niczego i w prózni, ze jego kościec i największe gwiazdy w większości wciąz stanowią artyści tamtego baletu sprzed 4-5 lat.


Ali, nie sądź, ze odmawiam Ci prawa do własnych poglądów na temat "sprawy Nabokiny", która niewątpliwie jest kontrowersyjna, a tym bardziej szokująca, ze o sprawach baletu nasza prasa zazwyczaj milczy, a tu "Wysokie Obcasy" zaszalały na całego - szkoda ze przy takiej okazji. Jednak uważam, ze rodzaj i poziom komentarza należałoby dostosować do tematu i do stylu i klasy, jaką staramy się prezentować w wypowiedziach na tym forum.

Poniżej wklejam na osobistą prośbę odpowiedź Karola Urbańskiego na wypowiedź Alego
moderator Kasia G
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Gru 10, 2012 2:21 pm   

"Osoba podpisująca sie pseudonimem Ali pisze z dużą pogardą o jednej z solistek baletu Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Z taką samą pogarda pisze o repertuarze tego zespołu, używając sformułowania "balecidła". Musze powiedzieć, że taka wypowiedz obraza mnie osobiście i tancerzy, którzy w tym zespole pracowali. Czy balecidlami można nazwać spektakle Matsa Eka( z tych spektakli pochodzą zdjęcia w wywiadzie), Jiriego Kiliana, Borysa Eifmana, Pierre Lacote'a, Ewy Wycichowskiej, Emila Wesolowskiego, Jacka Przybylowicza? Bo takie spektakle tanczylismy. Trudno mi oceniać czy nasz poziom techniczny był wyższy czy tez niższy, o artystycznym tym trudniej dyskutować. Ale czy to znaczy, że mamy przekreślić dorobek Eli Kwiatkowskiej, Sławomira Woźniaka, Beaty Grzesinskiej, Dominiki Krysztoforskiej( o której w innym komentarzu Ali wypowiedział sie w równie niestosowny sposob) i tylu innych tancerzy, którzy wtedy pracowali w zespole baletu. "[color=indigo]
Karol Urbański[/color]
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 11, 2012 12:43 am   

Kasia G napisał/a:
...rzadko wśród wystawianych rzeczy trafiały się "balecidła"...

Masz rację Kasiu, chyba przesadziłem z tymi „balecidłami”. Zbyt daleko idące uogólnienie, przepraszam zatem jeśli kogoś dotknąłem. Zresetowałem więc swoją pamięć i przyznaję, że pojawiały się wówczas w Teatrze Wielkim cenniejsze realizacje: „Śpiąca królewna”, „Panna Julia” i „Carmen”, „Czajkowski”, Serenada” i „Bajadera” oczywiście. Ale mnie jakoś tamte lata skojarzyły się z takimi „wypadkami przy pracy”, jak „Fortepianissimo”, „Dolce vita” i "Spartakus", czy bardzo marnymi moim zdaniem: „Dziadkiem do orzechów”, „Trzema muszkieterami” i „Jeziorem łabędzim”, w których oglądaliśmy właśnie Anastasię Nabokinę. W „Śpiącej” występowała tylko w partiach drugoplanowych, a w „Carmen” Eka wręcz w zespole – podobnie jak w „Córce źle strzeżonej” Ashtona czy „Harnasiach” Wesołowskiego. To nie była "primabalerina". Twierdzisz Kasiu, że była świetną Nikią w „Bajaderze”? No nie wiem, rzecz gustu. Pamiętam, że premiery nie tańczyła: byłem i oglądałem w tej partii awaryjnie sprowadzoną z Hamburga, urzekającą Silvię Azzoni (słyszałem, że z powodu kontuzji Izabeli Milewskiej). Po Azzoni rzeczywiście wystąpiła raz czy dwa, ale szybko została podmieniona przez wracającą do zdrowia Milewską, którą podziwiałem w tej roli parokrotnie. Jaką była Odettą nie mogę powiedzieć, bo zwyczajnie uleciały mi wrażenia, ale przecież pamiętam z tej partii Dominikę Krysztoforską, więc nie jest tak źle z moją pamięcią. Na koniec jeszcze jedno: oczywiście, że PBN „nie urodził się z niczego”, ale my nie mówimy tu o sytuacji „sprzed 4-5 lat”, ale sprzed 8-15 lat. A to w rozwoju i stanie osobowym zespołu baletowego ogromna różnica.

PS. I jeszcze osobista prośba o wytłumaczenie panu Karolowi Urbańskiemu, że częściowo jest poza tematem, przypominając realizatorów z zupełnie innych okresów, np. Lacotte'a, Kyliana, Wycichowską, Przybyłowicza. Jeśli dotknęły go moje pochopne „balecidła”, niech także przyjmie przeprosiny. Jeżeli odczuł „pogardę”, to nie takie były moje intencje, piętnowałem jedynie jawną „mitomanię”. Niech też, broń Boże, nie przekreśla dorobku wymienionych przez siebie tancerzy, których i ja cenię za ich wcześniejszy dorobek. Podobnie jak jego samego, zwłaszcza za rolę Króla w „Śpiącej”, w której oglądałem go najczęściej. I nic „niestosownego” nie widzę w stwierdzeniu, że „chryzma” pani Dominiki Krysztoforskiej wypełnia teraz dostojne role Matki w „Dziadku do orzechów” czy Królowej w „Śpiącej królewnie”. To tylko stwierdzenie zauważanej przez mnie kolei rzeczy w balecie.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 11, 2012 10:55 am   

bardzo celna wypowiedź Ali :) Sprostuje, ze w Coś jakby Eka Nabokina tworzyła świetną kreacje solowa w duecie z Wojciechem Ślęzakiem. O wartości artystycznej poszczególnych wówczas wystawianych spektakli rzeczywiście trudno dyskutować, bo np. mnie jako starszej nastolatce bardzo podobało się Trzech Muszkieterów (bo kostiumy, bo duzo partii solowych męskich ), a znów Dziadek do orzechów pochodził z przelomu lat 80-90 więc mógł się wydawac "okropny" przez swoja stylistyke i inscenizacje, ale po swojej premierze był przeze mnie jako dziecko (szkoła podstawowa) wielbiony za kolorowo-kiczowate dekoracje i kostiumy własnie. Dlatego nawet patrząc z dzisiejszej dorosłej perspektywy nie neguje wartości tych przedstawień dla kogoś, w tym dla takich dzieciaków jakim wówczas sama byłam.
Przy ocenie Bajadery pozostanę, pamietam zreszta ze w recenzji z Bajadery w "Trubadurze" pisałam, ze Azzoni jako zimna perfekcjonistka mi sie nie podobała, za to Nabokina bardzo. A Iza Milewska była wówczas długo niedysponowana (po operacji) stąd nie tak szybko weszła w role Nikiji i Nabokina całkiem sporo tańczyła, moim zdaniem z sukcesem. Podobnie było z Jeziorem, choc tu byc moze zawazyła kwestia partnera - Nabokina tańczyła głównie z Maksem...:)))
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
agoistka 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
tancerka ludowa
Wiek: 32
Posty: 5
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 3:12 pm   

nie zauważyłam aby ktoś podał link do wywiadu z A.Nabokiną, więc podaję: http://www.wysokieobcasy....atr_Wielki.html
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 3:36 pm   

Tak, czytalam, i stawia w zlym swietle to co dzieje sie za kurtyna tego zespolu.
Zawisc, zazdrosc i nienawisc zawsze byly i beda nawet po koncu swiata.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 4:14 pm   

tego akurat chyba najmniej wyczytałam w tym wywiadzie, sądzę jednak że żadne to "odkrycie" - takie elementy współżycia międzyludzkiego zdarzają się w kazdym środowisku zawodowym zwłaszcza zamkniętym i silnie zhierarchizowanym oraz skupiajacym osoby wrazliwe i nastawione na sukces. W koncu stereotyp zazdrosnych o siebie aktorek, div operowych czy primabalerin nie wziął się z nikąd. natomiast nie demonizowałabym problemu akurat na przykładzie tego wywiadu czy tego konkretnie zespołu
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 8:28 pm   

Chiaranzana napisał/a:
...stawia w zlym swietle to co dzieje sie za kurtyna...

Czy to przypadkiem nie nadmiar wyobraźni? Nic tam nie było o "zawiści, zazdrości i nienawiści" za kurtyną, chyba że domyślnie w postawie rozmówczyni? Sporo za to można wyczytać o przeroście ambicji i zawiedzionych nadziejach. To się zdarza wszędzie i dość powszechnie. Banalne.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Chiaranzana 
Corps de Ballet

Posty: 348
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 10:32 pm   

No, skoro, TO jest banalne ... czyli dozwolone, prawda? Czyli sama jest sobie winna? Czy jak mam rozumiec? To dobrze, ze takie sytuacje sie zdarzaja? Najlatwiej jest machnac reka i powiedziec ze tak jest wszedzie, trudno, banalne.

Nie rozumiem takich postaw, ja podziwiam te balerine bo odwazyla sie powiedziec o tym jak jest naprawde akurat w tym zespole a jesli w innych sie tez to zdarza to powinno byc tez w innych miejscach? Jak wszytsko powszednieje nawet rzeczy zle pozniej staja sie zwyklymi.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 12, 2012 11:23 pm   

Cytat:
...banalne ... czyli dozwolone, prawda?

Nie, Chiaranzano. Banalne to znaczy: pozbawione oryginalności, typowe, pospolite, oklepane, szablonowe. A banałem jest to mianowicie, że nasza własna samoocena jest zazwyczaj daleka od obiektywizmu, rzadko tożsama z oceną naszych przełożonych i otoczenia.
Cytat:
...odwazyla sie powiedziec o tym jak jest naprawde akurat w tym zespole

To znaczy jak tam naprawdę jest? Oświeć nas trochę skoro wiesz więcej, bo my z widowni widzimy jedynie coraz ciekawsze balety, coraz lepszych artystów, coraz wyższy poziom i coraz więcej sukcesów tego zespołu.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
venus-in-furs 
Koryfej


Wiek: 31
Posty: 660
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 13, 2012 12:54 pm   

Ali napisał/a:
widzimy jedynie coraz ciekawsze balety, coraz lepszych artystów, coraz wyższy poziom i coraz więcej sukcesów tego zespołu.


Warto pamiętać, że mowa o sytuacji sprzed kilku lat - przyznaję, że nie mam na ten temat żadnych dokładnych informacji, ale z tego co słyszałam, pod kierunkiem poprzedniej dyrekcji wcale nie było tak sympatycznie, jak jest obecnie.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 47
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 14, 2012 10:25 am   

venus, ale zarzuty w "sprawie" dotyczą własnie obecnej dyrekcji, bo Anastazja Nabokina chciała wrócic do pracy 3 lata temu, czyli gdy tworzył sie PBN. No i nie wiem, o której "poprzedniej dyrekcji" piszesz, bo przed powierzeniem Krzysztofowi Pastorowi kierowania zespołem baletowym Teatru Wielkiego, dyrektorował Emil Wesołowski, Jolanta Rybarska, króciutko Emil Wesołowski... i to wtedy Nabokina tańczyła swoje najlepsze role. Myśle, ze nastąpiło w tej dyskusji pomieszanie czasów i tematów - mobbingu, atmosfery, zmian w zespole i oblicza zespołu wtedy (przed 3-6 laty) i dziś

Wydzielam wątek
Administrator
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 14, 2012 10:41 pm   

Cytat:
Sprostuję, ze w "Coś jakby" Eka Nabokina tworzyła świetną kreację solową...

I znów masz rację Kasiu, było jeszcze to „Coś jakby” Eka. Trochę dziwadło, choć firmowane przez znanego choreografa. Walorem była muzyka Góreckiego. Pamiętam jak przez mgłę, że wchodził na scenę p. Ślęzak i wnosił walizkę, z której wypełzała sterana życiem kobieta :roll: , a potem coś razem tańczyli. Nie zapamiętałem tego jednak jako kreacji, może "coś jakby".
Cytat:
Przy ocenie "Bajadery" pozostanę... całkiem sporo tańczyła, moim zdaniem z sukcesem. Podobnie było z "Jeziorem", choć tu być może zaważyła kwestia partnera - Nabokina tańczyła głównie z Maksem...

Męczyło mnie to "sporo", więc sprawdziłem u źródeł. Tym razem ja miałem rację: premierę kreowała gościnnie Silvia Azzoni z powodu nagłej niedyspozycji p. Milewskiej, potem tylko 2 razy wystąpiła p. Nabokina (z tej samej przyczyny), a we wszystkich następnych „Bajaderach” tańczyła już tylko p. Izabela, na którą ja szczęśliwie potem trafiałem i była świetna w tej roli. A tamtych "Jezior" chyba jednak nie widziałem, ale rozumiem ewentualną zmyłkę w ocenie Odetty-Odylii z powodu partnera, z pewnością było na co popatrzeć. :wink:
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 28