Pas de deux - duet w balecie klasycznym, taniec wykonywany przez pierwszego solistę i pierwszą solistkę, którego celem jest ukazanie ich kunsztu tanecznego. W tradycyjnej wersji składa się z następujących części:
pas de deux - taniec dwojga tancerzy mający prezentować ich grację i techniczne mistrzostwo. Tradycyjna forma p.d.d. uformowała się w epoce romantyzmu w drugiej połowie XIX w. i przetrwała do dziś w choreografiach np. Perrota i Petipy. Klasyczne p.d.d. składa się z entrée, adagia dwojga tancerzy, wariacji czyli solo tancerza, wariacji tancerki i kody
Grand pas to także złożona, wieloczęściowa forma taneczna, która narodziła się w epoce romantyzmu, a szczyt osiągnęła w twórczości choreograficznej M. Petipy. Zbudowana jest zwykle z: entreé (ekspozycja), adagia i wariacji zakończonych codą. Przykłady znajdziemy m.in. w Bajaderze i Rajmondzie.
(ABC baletomana)
duet-taniec dwuch osób-tancerza i tancerki, dwóch tancerzy, dwóch tancerek. może być częścia spektaklu lub samodzielną kompozycja
(mój zeszyt od WOT-u
wychodzi na to że pas de deux i grand pas de deux to to samo
w moim mniemaniu zwrot "pas de deux" używane jest podczas mówienia o:
- tańcu w duecie dwóch tancerzy tej samej [dwa łabędzie z "Jeziora Łabędziego" w wersji ABT] lub różnej płci [przykładowo: Basilio i Kitri z "Don Kichota", którzy mają kilka pas de deux]
- nazwowym skrótem wersji rozbudowanej, do której jest dodany 'przedrostek' "grand" - składa się z entrée, adagia, dwóch wariacji i cody.
w grand pas to centrum i właściwe pdd stanowi tak naprawde adagio [za granicą są lekcje adagia, u nas zwanym wdzięcznie partnerowaniem] - wariacje i coda to tylko 'dodatki'.
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
często jednak można spotkać się z użyciem terminu pas de deux w odniesieniu do układów neoklasycznych, które nie są zbudowane dokładnie według wspomnianego klasycznego schematu, np. Irena Turska w "Przewodniku" opisując "Carmen" Rolanda Petit wymienia pas de deux - a układ ten ogranicza się, powiedzmy, tylko do adagia
Właśnie przeczytalam dyskusję o pas de deuxi grand (może to stara dyskusja ale to co ) I ja uważam że Grand Pas De Deux to najważniejsze pas de deux np. w Giselle Adolphe Adam'a w pierwszym akcie jest pas de deux dwóch wieśniaków, a Grand pas de deux jest w drugim akcie kiedy to Giselle i Albert tańczą ten baardzo długi duet, dwie wariację i codę.
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 37 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Sob Cze 09, 2007 11:47 am
Dla mnie najpiekniejsze jest pas de deux z "Dziadka do orzechow", zarowno pod wzgledem ukladu jak i muzyki. Ta druga jest tak piekna, ze az ciarki po plecach przechodza
_________________ Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.
Związek z tańcem: uczeń-ekstern w osb
Wiek: 37 Posty: 408 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 09, 2007 2:51 pm
Jak dla mnie to Grand Pas de Deux ze Śpiącej Królewny. Śliczna muzyka (szczególnie adagio i coda) piękna choreografia. Po zobaczeniu na żywo z Maksem Wojtiulem i Izą Milewska zdecydowanie moje ulubione psa de deux
_________________ Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
Witam,
moim zdaniem najpiękniejsza jest Scena Balkonowa z baletu Romeo i Julia,szczególnie w wykonaniu Alessandry Ferri z Angelem Corellą.Oni tańczą do choreografii Kennetha MacMillana - kto zna akurat to wykonanie,napewno się ze mną zgodzi (pisałam w Kanonie Baletów o tym spektaklu).Muzyka jest przepiękna i taka trochę dramatyczna;ilekroć ją słyszę,mam gęsią skórkę.Jak dla mnie - cudo! Widziałam też Romeo i Julię na żywo w wykonaniu Moscow City Ballet,może nie zatańczyli porywająco,ale też mi się podobało.
Uwielbiam też Pas de Deux z Dziadka do Orzechów i z Jeziora Łabędziego,Rose Adagio ze Śpiącej Królewny (podoba mi się bardziej niż Pas de Deux),cały pierwszy akt Giselle z Wariacją Giselle na czele,a także kocham ponad wszystko miniaturę baletową Umierający Łabędż do muzyki Camille Saint-Saens.
Brak mi czasem słów,aby wyrazić,jak piękną formą tańca jest balet,powiem tylko,że każdy balet dostarcza mi niezapomnianych wrażeń,czasem to aż płakać mi się chce ze wzruszenia,np.gdy widzę Corps de Ballet w Jeziorze Łabędzim,są to pozytywne odczucia,na które duży wpływ na piękna muzyka.
Widziałam tę chor. MacMillana, miałam to szczęście, że na żywo, chociaż akurat nie z Alessandrą Ferri. Absolutnie się jednak zgodzę, że ta choreografia jest świetna, i wymienione pas de deux również, bardzo liryczne, i zawiera w sobie - zresztą cały balet - wszystko to, jak powinna wyglądać inscenizacja 'Romea i Julii'.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Witaj Joanno,
cieszę się,że Ty również zwróciłaś uwagę na niebanalność choreografii MacMillana,osobiście podziwiam tego człowieka za jego pracę i wkład w tak piękną sztukę,jaką jest balet.Kilka lat temu kupiłam balet ''Mayerling"
zafascynowałam się wówczas niespotykaną wcześniej choreografią i moja fascynacja trwa do dziś.Myślę,że Kenneth MacMillan -który balet kochał ponad wszystko,a w szczególności klasyczny -potrafił niezwykle ciekawie spojrzeć na choreografię, tworząc bardzo nowatorskie figury taneczne i piękne,choć trudne podnoszenia,które dodawały do spektaklu niesamowitej "świeżości",a przecież były oparte na klasycznych podstawach.W efekcie osiągnął coś,czego żaden inny choreograf wcześniej nie osiągnął - jego własna choreografia przekroczyła granice czysto choreograficzne, pozwalała bowiem tancerzom,a w szczególności solistom,(przy odrobinie talentu aktorskiego), perfekcyjnie wyrażać - właśnie poprzez tę choreografię - dramatyzm lub liryzm danej chwili, albo przeciwnie - upojenie miłością i poczucie szczęścia.
Jest jeszcze coś,na co bym chciała zwrócić uwagę: ilekroć oglądam balet w choreografii MacMillana, odnoszę nieodparte wrażenie,że tancerze tańczą całkowicie naturalnie i spontanicznie,zupełnie bez stresu,tak jakby nie spędzali wielu godzin prób nad poszczególnymi krokami, (a przecież spędzają).Gdyby uważniej przyjrzeć się Scenie Balkonowej,to jest tam taki moment,w którym Romeo klęcząc przed Julią przykłada fragment jej sukienki do swej twarzy,dosłownie na kilka sekund,tak,jakby wchłaniał jej zapach całym sobą, dokładnie tak,jak robią to kochankowie spragnieni siebie nawzajem,na scenie wygląda to zupełnie spontanicznie,tak jak wiele chwil bliskości i przytulań,które jednak są wyuczone,ale tego po prostu nie widać.Podobnie jest w Pas de Deux baletu "Manon","Mayerling" czy "Prince of the Pagodas".
Mam w domu wydanie "Romea i Julii" w chor. Rudolfa Nureyeva - technicznie perfekcyjnie zatańczone...i to wszystko.Figura po figurze,krok za krokiem,troszkę brakowało mi w tym balecie płynności tańca i gry aktorskiej,ale i tak ten balet ma dla mnie wartość.
Czy mogłabyś mi Joanno powiedzieć,gdzie widziałaś balet,o którym piszesz,bo w Polsce chyba nie są wystawiane balety w choreografii Mac Millana? Ja byłabym skłonna zapłacić krocie za bilet na spektakl w jego choreografii (wzięłabym kredyt w banku,ale bym poszła).
Rowniez bardzo lubie MacMillana
Wrecz stwierdze, ze o ile nie przepadam z baletem 'Romeo i Julia', gdyz zwykle jest dla mnie zbyt przechodzony i nie oddaje piekna muzyki, to choreografia MacMillana jest jedyna, ktora mi sie do tego spektaklu podoba, i ktora wrecz sprawia, ze ta inscenizacja 'Romea i Julii' jest jednym z moich absolutnie ulubionych spektakli w ogole.
Ladnie ujelas cos, co tez mam ogladajac jego balety. Mianowicie te 'naturalnosci', jakby kroki same wychodzily spod nog tancerzom.
Spektakl widzialam w rodzimej siedzibie ABT. Tez sie nie spotkalam w Polsce z baletami MacMillana, a szkoda.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Myślę,że Kenneth MacMillan -który balet kochał ponad wszystko,a w szczególności klasyczny -potrafił niezwykle ciekawie spojrzeć na choreografię, tworząc bardzo nowatorskie figury taneczne i piękne,choć trudne podnoszenia,które dodawały do spektaklu niesamowitej "świeżości",a przecież były oparte na klasycznych podstawach.W efekcie osiągnął coś,czego żaden inny choreograf wcześniej nie osiągnął - jego własna choreografia przekroczyła granice czysto choreograficzne, pozwalała bowiem tancerzom,a w szczególności solistom,(przy odrobinie talentu aktorskiego), perfekcyjnie wyrażać - właśnie poprzez tę choreografię - dramatyzm lub liryzm danej chwili, albo przeciwnie - upojenie miłością i poczucie szczęścia.
Beato widze że naprawde MacMillan cie urzekł, ja też uważam ze był wybitnym choreografem, jego rozwiązania formalne tworzone w materiale klasycznym sa bardzo innowacyjne i pomysłowe, ale mimo to nie jestem aż tak radykalna i uwazam iz było jeszcze "paru" twórców tańca którzy przekroczyli granice czysto choreograficzne. Faktycznie Macmillan potrafił poprzez ruch pokazać namietnosci i emocje. zlekcewazył pewną zasade Balanchine'a który mówił iż "w balecie nie ma szwagierek". MacMillan lubił mnożyć watki i postacie drugoplanowe.Co do "Romeo i Julii"(zazdroszcze Joannie wrazeń na żywo) tez uważam ze ta wersja jest wrecz paradygmatyczna choć przecież wielu twórców zrealizowało ten temat, (choć ja nie widziałam tych chodzonych )m.in wspomniany Nurejew - faktycznie stworzył maraton taneczny naszpikowany elemenatami technicznymi ale pozbawiony finezji, czułości i mimo iż mamy nagranie ze wspaniałą parą Manuel Legris i Monique Lourdies to czegoś brakuje.
Ja natomiast widział w teatrze Manon która robi nie mniejsze wrazenie jak "Romeo i Julia "własnie z Legris i pewnie już żaden tancerz w roli les Grieux nie jest w stanie mnie tak zachwycic. "Manon" mozna obejrzec w Berlinie
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Sob Sie 11, 2007 1:38 am, w całości zmieniany 1 raz
No moze te inne wersje tylko dla mnie sa przechodzone
Wersja z Opery Paryskiej (swojego czasu w Zlotej Dwunastce) byla jakas taka nie do konca mi pasujaca
A MacMillana - idealna! Nie tylko choreografia, ale i cala inscenizacja (o wykonaniu nie wspomne...).
Jest to tez jedyna wersja, gdzie uwazam, ze udalo sie wydobyc muzyke, gdzyz zwykle mam wrazenie, ze inscenizacja zostala po prostu przycmiona genialna muzyka Prokofieva. Byc moze dlatego tez nie przepadam zwykle za inscenizacjami tego baletu, trudno jest im po prostu dorownac muzyce, przynajmniej wobec mojej wyobrazni.
Szkoda, ze w Polsce nie wystawia sie jego baletow, chocby 'Manon', tak popularny wszedzie (no, przynajmniej wystawiany )...
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Moje ulubione pas de deux, to to z pierwszego aktu Jeziora. Dużo jest takich duetów, ktore uwielbiam, ale tego chyba nigdy nic nie zdoła pobic. Nie dość, że jest piękne, to mam do niego ogromny sentymet...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach