Wysłany: Sob Paź 01, 2005 12:07 pm Pierwszy dzień w pointach
Ciekawość skłania mnie do podrążenia tematu (wielokrotnie już eksploatowego), ale trochę z innej strony.
Otóż córka znajomych, uczennica sb zaczęła w tym roku tańczyć w pointach.
Pamiętam jak niecierpliwe oczekiwanie i zachwyt dziewczynki w dniu zakupu bucików ustąpiły wobec dyskomfortu i bólu po ich założeniu. Przez chwilę radość z posiadania upragnionych point została przyćmiona przerażeniem i rozczarowaniem…
Jak to naprawdę wygląda? Czym są okupione pierwsze kroki w pointach i kiedy uczucie niewygody znika?
Co prawda od niedawna tańcze na pointach, ale myśle ,że to czy taki problem wystąpi, czy nie to w pewnej mierze kwestia zabezpieczenia.
Ja na początku nie wiedziałam które wkładki do point kupić. Kupiłam takie białe, z pianki w środku z jakąś czarną gąbką. Nie polecam ich zdecydowanie bo są po prostu tragiczne!! Miałam potem na wszystkich palcach zdarta skórę. Ostatnio nabyłam sobie silikonowe, fakt że dość drogie, ale na pointach moge ćwiczyć i ćwiczyć i nic nie czuję (oczywiście w miare możliwości , ale różnica jest kolosalna).
Poza tym wydaje mi się że to czy kogoś mniej boli czy bardziej to sprawa indywidualna i kwestia wrażliwości skóry.
_________________ "zanim wejdziesz na sale baletową zastanów sie kim chcesz być, a nie co masz robić"
kiedy poraz pierwszy założyłam pointy na nogi, nie miałam wkładek... nie muszę chyba mówić, że momentalnie czar prysł ale już za drugim razem miałam dobre wkładki i to była już sama przyjemność!!
ponadto wydaje mi się, że im większe podbicie tym łatwiej (nie łąpią skurcze jak się dłużej stoi na pointach), ale oczywiście zapewne jak jest zbyt wysokie to też może przeszkadzać (Gościu?).
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 35 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 3:39 pm
Ja pointy zaczęłam w V klasie w Ognisku (co odpowiadałoby wiekowo II klasie SB czyli tak akurat). Pamiętam moje oczekiwanie na założenie point, zazdrościłam strrasznie starszym dziewczynom które mogły już tańczyć, szczególnie na spektaklach. Pamiętam jak w trakcie "Dzidaka do orzechów" dziewczyny tańczyły coś bez point a na drugi akt ubiarały pointy, to my w oczekiwaniu na swój występ ubrałysmy na chilę te ich pointy :) Ależ byłyśmy zadowolone.
Na swój pierwszy raz z pointami to ubrało pełno obciętych rajstop, którymi obwiązałam sobie palce, waty i tym podobnych rzeczy dzięki czemu w ogóle mnie nie bolało :)...
P.S. Dzięki mojemu oczekiwaniu na pointy, zrozumiałam młodsze dzieciaki z Ogniska, które zawsze mogą liczyć na moje już zużyte pointy :) Ich zadowolenie na twarzach wynagradza mi utratę, w końcu przecież i tak niepotrzebnych, point...
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 35 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 7:58 pm
Podobny jest ból przy rozciąganiu...osobiście nie sprawia mi przyjemności ale znam osoby, którym ten ból sprawia przyjemność, bo wiedzą że dążą do celu...
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
pamietam swoj pierwszy raz w pointach to bylo rok temu bylam tak podekscytowana, ze nie czulam bólu, pamietam ze lapały mnie okropne skurcze (zreszta lapia mnie do dzis) z pod paznoci leciala mi krew. Nie bylam rozczarowana, tylko czulam sie gorzej. do dzis je mam i czasem jeszcze z sentymentu zakladam
Ja też nie mogłam się doczekac na pointy. I nigdy się nimi nie rozczarowałam. Pamiętam jak porównywałyśmy z dziewczynami w młodszych klasach, która ma najwięcej obtarć, blizn itp. Ach, to były czasy ... :)
_________________ "Są trzy zasady rządzące życiem: rodzimy się, umieramy, rzeczy się zmieniają... i może jeszcze jedna: każdy ma osobę, po której już nikogo nie będzie mógł tak pokochać"
Sisi, spróbuj zakrecić, albo zrobić ballone w czymś takim, to się przekonasz. Bo o ile jeszcze przy samym stawaniu przelatywanie daje się opanować, to w tych momentach jest już gorzej.
Dla mnie trudniejsze były początki. Jak trochę poćwiczyłam, zaliczyłam serię zdartych palców, przetestowałam różne wkładki i przyzwyczaiłam się jakoś. A najpiewwsiejszej lekcji juz nie pamiętam (pamiętam tylko, że pierwszyraz pointy "ciut" przyduże, miałm na sobie jak byłam w przedszkolu). A pierwsze pointy, w których ćwiczyłam, zachowałam na pamiątkę.
Związek z tańcem: Tancerz,choreo,naucz
Wiek: 54 Posty: 538 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 10:54 pm
Heh pointy ........Pan Thalioni sobie wymyślił ...( chyba dobrze napisałem nazwisko ?) Filip mu było ...Jego pomysł ,ale cierpienia dał kobietom ,a potem nie tylko kobietom ,ale i tancerzom ...
Cóż efekt jest , ale ból zdarte palce ,rozrośnięte tkzw " michały " ...i.t.d. Ale ładne jest efektowne ,tylko jakim kosztem ????
Tanc... chyba muszę Ci dać prywatne lekcje z edytowania postów... Tranq...
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 35 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 10:57 pm
Michały czyli inaczej po prostu halluksy (niekótryz moga nie znać potocznej mowy:P)
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Kiedy po raz pierwsz zalozylam pointy bylam poinformowana (mniej wiecj) ze trzeba miec jakies bandarze itp. Ja uzylam zwyklych chusteczek z materialu. Nie stety nic wiecej nie pamietam.
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Paź 02, 2005 10:13 pm
Moja pierwsza lekcja w pointach była o wiele mniej przyjemna niż mój pierwszy kontakt z moimi pierwszymi pointami , które odziedziczyłam po córce znajomej mojej mamy. Oczywiście były na mnie sporo za duże i byłam jeszcze zbyt młoda, żeby w nich tańczyć (miałam jakieś dziewięc lat), ale samo posiadanie ich było dla mnie wielkim powodem do dumy A w czasie pierwszych kilku lekcji w pointach wypróbowywałyśmy (coś za dużo "wy" mi się chyba zrobiło w tym słowie ) różne prowizoryczne wkładki, m. in. z takiej folii z bąbelkami powietrza. Nie sprawdzają się, bo bąbelki przebijają się - dodatkowy efekt dźwiękowy tańca w pointach Obecnie też używam wkładek, ale nie powiem, żeby było mi bardzo wygodnie
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 54 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Nie Paź 02, 2005 11:00 pm
Mam pytanko drodzy forumkowicze . Jak wyglądają pierwsze zajęcia na pointach ?. Tzn. czy to są np. same tylko ćwiczenia , czy może wykonuje się jakieś inne elementy . Chodzi mi o takie a,b,c tego rzemiosła . .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 34 Posty: 1073 Skąd: z łąki
Wysłany: Pon Paź 03, 2005 3:45 pm
mojej pierwszej lekcji na pointach nie pamiętam.
ale na zawsze zapamiętam jedną lekcję. to było w moim pierwszym roku nauczania na pointach, lekcja otwarta dla rodziców. drugie w życiu pointy (bytomskie) i ZERO wkładek. bo ja cymbał jestem i oczywiście zapomniałam. pamiętam tylko że po pół godziny takiego tańcowania miałam pointy ubabrane krwią i żywcem ryczałam. a nauczycielka tylko "dobrze dominika, idziesz idziesz!!!!!!!!!!!!". i miałam ochotę zabić ją, wszystkich po kolei rodziców a na sam koniec siebie...
_________________ wild thing,
you make my heart sing,
you make everything groovy,
wild thing!!!
Mam pytanko drodzy forumkowicze . Jak wyglądają pierwsze zajęcia na pointach ?. Tzn. czy to są np. same tylko ćwiczenia , czy może wykonuje się jakieś inne elementy . Chodzi mi o takie a,b,c tego rzemiosła.
Uczy się samego wchodzenia i schodzenia z pointy. Robi sie proste releve, echappe. Zasadniczo wykonuje się elementy na dwóch nogach. Wykonuje się także kroki w stylu np. suivi
Więcej grzechów nie pamietam........
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Pon Paź 03, 2005 10:02 pm
...za wszystkie serdecznie żałuję.
Szczególnie za kompletną nieumiejętność stawania na półpalcach w pointach oraz zbyt mało wyraźnym "szuraniu" przy echappes.
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
a ja pamietam 1 lekcje, pointy bez wkładek, stare wyrobione grishko po starszej kolezance, rozciaganie podbicia, pas de bourré passé, relevé i arabesque przy drązku
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 35 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Sro Paź 05, 2005 5:06 pm
Ja bardzo dobrze pamiętam, że miałyśmy tylko zwykłe releve i siadanie na pięcie w palcach, żeby rozrobić pointki :)
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Paź 05, 2005 7:38 pm
ja pamiętam pierwszą lekcje...... cwiczyłam w pożyczonych pointach (nawet nie wiem od kogo....). Nie miałam wkładek tylko chusteczki do nosa. Byłam taka ucieszona z tego powodu, że mogę cwiczyc na pointach, że nawet nie wiedziałam jak je zawiązac chociaż cwiczyłam to już dośc dłudo na sznurwanych sandałach...:mrgreen: No i od razu robiłam cwiczenia takie same jak dziewczyny, które cwiczyły już ponad pół roku, na środku też. w prawdzie było to tylko, echape, relewe itp., ale i tak myślałam, że się zabiję....... No......palce mi się zdarły, ale na szczęście nie do krwi....=) No, ale to był pierwszy i ostatni raz zdartuch palców. Chyba mam mocną skórę Potem nawet jak dlugo cwiczyłam to mi się nie zdarłu i nie zdzierają=) Tylko mnie podbicie boli...
Ostatnio zmieniony przez aankaa_baletnica=) Pon Lut 20, 2006 8:07 pm, w całości zmieniany 2 razy
Esmeraldas Gość
Wysłany: Sob Paź 15, 2005 2:26 pm
A ostatnio na lekcji, usłyszałam komentarz jednej dziewczyny, która pierwszy raz założyła pointy "nie wiedziałam że pointy mogą być takie wygodne!", dodam ze nie miala wkladek bo zapomniala. Mi jeszcze daleko do point, no ale chodziłam na czubkach w chodakach, to chyba mniej więcej to takie uczucie...(Wiem, ze kiepskie porównanie ).
Mój pierwszy raz w pointach... Tak, pamiętam... Kurczowo podtrzymywałam się drążka i syczałam z bólu (jako wkładek używałam chusteczek). Ale ten ból był taki... TAKI PRZYJEMNY !! Po zajęciach zdjęłam pointy. Były całe we krwi, miałam czerwone palce i całe stopy mnie strasznie piekły. A gdy byłam już w domu, to pobiegłam do pokoju, założyłam moje buciki znowu i zaczęłam tańczyć. Tańczyłam i płakałam z bólu. Czułam się cudownie Po chwili do pokoju weszła moja mama. Powaliła mnie na łóżko i zdjęła prawą pointę. Spojrzała na krew i spytała mnie, czy na pewno chcę tańczyć, czy nie sprawia mi to przykrości. Odpowiedziałam jej: "Przecież nie odniosę sukcesu bez cierpienia, wszyscy muszą cierpieć!". Mama mnie przytuliła i wyszła. A ja znów zaczęłam tańczyć...
_________________ KOCHAM TAŃCZYĆ!! KOCHAM BALET!! KOCHAM ŻYCIE BALETNICY!!
Ja pamiętam, że lekcje na pointach zaczęłyśmy w 5 klasie Ogniska Baletowego. Oczywiście ja zawsze byłam nadgorliwa i pointy kupiłam już w 4 klasie Potem na zajęciach miałam lepiej od innych dziewczyn, bo moje pointy już były wyrobione i idealnie dopasowane do stopy i pani była bardzo zaskoczona, ale do niczego się nie przyznałam
Moje pierwsze pointy leża sobie teraz spokojnie na dnie kartonu z baletowymi rzeczami w moim pokoju
_________________ you know miss sunshine,
she starts paint a perfect picture.
today.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach