Wysłany: Wto Maj 21, 2013 9:24 pm V Dni Sztuki Tańca 2013
Już wiadomo co zobaczymy w Teatrze Wielkim podczas jesiennego festiwalu Polskiego Baletu Narodowego: http://www.teatrwielki.pl...tanca_2013.html Widzę szwedzki Cullberg Ballet i obiecujący polsko-litewski tytuł "Barbara Radziwiłłówna", będzie Elo z Bydgoszczy i Prelocaj z Kielc oraz nowe polskie choreografie z Wilna i Gdańska. Wraca też "Sen nocy letniej" Neumeiera. Ciekawe od kiedy zaczną sprzedawać abonamenty...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Dzięki Venus, Tobie też pięknie z muchą do popiersia. Jak zauważyłaś, lubię sobie postrzelać: a to dla wiedzy innych , a to w scenę , a to w nasz tu zdrowy rozsądek , a to w serce , a to dla zabicia czasu... Staram się celnie, ale nieszkodliwie mam nadzieję. No chyba, że nerwy zawiodą...
A Bregovic ze Snem nocy letniej? Nie jestem pewien skutku...
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Też tak sądzę, a jak gdańszczanom nie wyjdzie (czego nie życzę!) to w parę dni później mamy piękny "Sen" Neumeiera na polepszenie nastroju, i to aż cztery razy!
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Od jutra w TW-ON V Dni Sztuki Tańca, zapowiada się ciekawie i mimo, ze publiczność elektryzuje jutrzejszy występ Cullberg Ballet, ja czekam na spektakle Wileńskiego baletu a zwłaszcza na "Čiurlionisa" Roberta Bondary
Dzięki za przypomnienie Kasiu, przenoszę tę wiadomość tu także, bo sam rozpocząłem kiedyś wcześniej taki wątek i biegnę jutro po jakieś bilety, a zupełnie zapomniałem o festiwalu. Pal licho nawet Cullberg Ballet, bo coś cicho o nim po rozwodzie z Matsem Ekiem. Ale Wilno bardzo mnie interesuje: Radziwiłłówna - wiadomo, piękny temat, i nowy Bondara oczywiście.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 05, 2013 10:03 pm
bilety sa - dla Ciebie "stety", dla teatru niestety - cos cicho o Dniach a szkoda, no ale konferencja była dopiero dziś a jutro już rozpoczęcie. Dzis Robert Bondara bardzo ciekawie opowiadał o tworzeniu czy raczej współtworzeniu tego baletu z kompozytorem, który byl też autorem scenopisu.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
trochę taki off ale może się ciut zmieści w temacie?
czemu dla teatru niestety? mimo tego, że jest cicho o dniach tańca to bilety się rozchodzą na pniu i nawet pasjonaci baletu mają problemy z ich zdobyciem. powołując się trochę na to co mówił Emil Wesołowski na spotkaniu i na to jaka jest polityka Teatru Wielkiego to czemu narzekamy na brak promocji baletu, skoro (mała!!!!) ilość wystawianych spektakli nie pozwala nawet tym najbardziej zainteresowanym zdobyć upragnione bilety? to nie jest mój zarzut tylko taka refleksja..
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lis 06, 2013 10:16 am
chodziło mi o to, że dzień przed rozpoczęciem Dni bilety jeszcze są - a powinno ich juz nie być w kasach - własnie powinny się rozejść na pniu Zwłaszcza, że są to pojedyncze tytuły grane tylko raz. Dla każdego kto zapomniał kupić bilety to dobra sytuacja - brak tylko najtańszych biletów, bo te rozchodzą sie pierwsze a jest ich w ofercie TW coraz mniej.
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
ale dzięki temu rzutem na taśmę zdobyłam bilet na Sen nocy letniej, którą, ktoś bardzo mądrze rozplanował na premierę i raptem pare spektakli latem. może Ty Kasiu wiesz, jaki jest sens szykować zapewne drogą scenografię, wyszukane kostiumy i uczyć tancerzy długiej choreografii, skoro i tak się potem tego nie eksploatuje, jak mówił Wesołowski, po roku czy 2 to jest uczenie się wszystkiego od nowa. słyszałam trochę o tych powodach od osób mających krótką styczność z TW-ON ale może jesteś bardziej rozeznana.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lis 06, 2013 11:46 am
powody są rózne: przede wszystkim wspólna scena z operą, która pracuje w systemie stagione czyli seria 3-4 spektakli i potem pół-rok przerwy w pojawianiu sie tytułu na scenie (co spowodowane jest tym, że obsady operowe sa zwykle z castingu, złozone ze śpiewaków z całego świata przy wsparciu naszych rodzimych i trzeba ich zwołac na 2 tygodnie prób, potem serie spektakli i do domu...) To wymusza podobną prace baletu, choc tańczy nasz zespół etatowy, który cały czas jest na miejscu. Po prostu skoro scena tak pracuje... plus próby, co za tym idzie ustawianie na niej codziennie innej scenografii jest nieopłacalne... kosztowne...
Widzowie o tym nie pamietaja ale niemal codziennie przed spektaklami scena jest zajeta na próby - operowe lub baletowe - to tez jest praca teatru i liczy sie do godzin pracy zespołów technicznych. Przy tym kiedy na wszystko brakuje pieniędzy na tym sie oszczedza, zwłaszcza że przepisy prawa pracy nie uwzględniają specyfiki pracy teatru (wieczorami) i de facto trzeba "technicznym" płacić non stop nadgodziny lub miec druga ekipie na wieczory... Do tego dochodzi (jesli masz na mysli planowanie sezonu i np.premiera Snu tuz przed wakacjami) dostepnosc choreografa i jego asystentów ( w przypadku Neumeiera wyjątkowo zajętego i zapewne planowano to z duuuuzym wyprzedzeniem) oraz z dostępnością naszej sceny, pracowni i innch mocy przerobowych teatru, które non stop sa zajete przygotowywaniem kolejnych premier. Z rozkladu ich podczas sezonu zwykle wynika, ze jedną premiere balet moze zrobic w najgorętszym sezonie artystycznym czyli okresie jesień/zima, ale drugą musi zrobić pod koniec sezonu (maj/czerwiec? ) - rzadko bywa inaczej.... Zrobienia scenografii i całej oprawy baletu nie żal, bo ona zostaje jako nasza i moze byc dowolnie eksploatowana, za to pracy tancerzy na pewno żal, nie zdążą się często "otańczyć" ze spektaklem po cyklu 4-5 dni prób scenicznych i np. 4 spektaklach, gdy muszą zawiesić swoje kreacje "na kołku" na np. pół roku. Przez tak długi czas mnóstwo się zapomina, a i zespół zdązy się zmienić i np. nowe osoby trzeba douczać ról, choć by w corps...
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
to wiele wyjaśnia, wcześniej nie zorientowałam się, że to jest przecież tak ściśle związane z operą, i z tego wiele rzeczy wynika, mimo, że zespół się tworzy zgoła odmiennie (przy balecie etat a operze casting).
a z tą scenografią to wiem, że nie będę grali co dwa dni co innego, ale miałam na myśli szerszą eksploatacje spektaklu jak np nie 3 razy ale np 10 razy.
ja też słyszałam a bardziej smutnych i prozaicznych powodach jak bardzo częste zajęcie sceny na imprezy branżowe sponsorów lub gale typu "Viva najpiękniejsi" czy inne "Róże Gali" (nie wiem co konkretnie tam się odbywa), ponieważ takie imprezy czy gale generują większe zyski niż balet czy opera, ale nie wiem czy to rzeczywiście prawda.
Tych gal nie ma az tak duzo, natomiast faktem jest, ze sa bardziej dochodowe niz ranie spektakli - jakichkolwiek - w ogóle bardziej dochodowe (przy dotacji) jest nie granie niż granie - gdy olbrzymi teatr trzeba otworzyć, oświetlić i zapełnic pracownikami... Tak niestety jest, natomiast skoro to teatr państwowy to powinien grac jak najczęściej, krzewić polska i światową kulturę, tradycje i stwarzać miejsce dla rozwoju polskich i innych talentów. Ale nie przedłużam offtopu
Administrator Kasia G
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 12, 2013 12:28 pm
Ali - specjalnie dla Ciebie:
a ja chętnie podyskutowałabym o tym balecie w odpowiednim wątku, bo przy całej słabości wielu elementów Snu z Gdańska to byłabym skłonna go bronić jako "widowiska tanecznego dla szerokiej publiczności". Mysle że jego porównywanie ze Snem Neumeiera nie ma większego sensu chocby ze względu na dobór muzyki... Ali, czekam na dyskuje z Toba w wątku o Dniach Sztuki Tańca
...przy całej słabości wielu elementów Snu z Gdańska to byłabym skłonna go bronić jako "widowiska tanecznego dla szerokiej publiczności"...
Dziękuję Kasiu za zaproszenie do dyskusji, ale wierzaj mi – nie mam na to ochoty. Przyznam Ci tylko rację w kwestii „całej słabości wielu elementów” tego taniego estradowego show i odradzę jego obrony - zwłaszcza jako „widowiska tanecznego dla szerokiej publiczności”. Nawet, a może zwłaszcza tej „szerokiej publiczności”, która w masie swej nie rozróżnia niestety tandety od wartości, a intuicyjnie zawsze ulega chętnie szmirze i łatwiźnie, więc jej właśnie od szanującego się teatru należna jest sztuka na najwyższym poziomie. Nawet, jeśli ma służyć jedynie zwykłej rozrywce. Tym bardziej gdy zwodniczo odwołuje się w tytule do arcykomedii Szekspira. Tu zaś otrzymaliśmy, moim zdaniem, produkt sceniczny wyjątkowo nieporadny dramaturgicznie i narracyjnie, prostacki ruchowo i choreograficznie, niezdarnie wykonany, niegustownie ubrany, a do tego komercyjnie opakowany w popularną muzykę rozrywkową Bregovića, która nijak się ma do czegokolwiek w tym spektaklu. Byłem tym wszystkim zdegustowany, a najbardziej – bezkrytycznym odbiorem tego przedstawienia właśnie przez tę tzw. szeroką publiczność.
Oczywiście, że „porównywanie ze „Snem” Neumeiera nie ma większego sensu”. Byłoby wręcz świętokradztwem, na które być może liczył ten zespół proponując nam w Warszawie taki produkt. Również dlatego Kasiu nie przyjmę Twojego zaproszenia do dyskusji. A już wkrótce – dla odrzucenia złych wspomnień - z tym większą przyjemnością zasiądę dwukrotnie wśród „szerokiej publiczności” przedstawienia tegoż Neumeiera w TW, bawiąc się doskonale po raz enty, ale też czerpiąc głęboką satysfakcję ze wspólnego z całą resztą obcowania z wielką sztuką.
PS. Szkoda, że nie dotrwałaś do końca przedstawienia, bo z ich „Świętem” (poprawionym teraz jak słyszałem) było nieco lepiej. Przynajmniej dostrzegłem tam jakiś pomysł ideowy i inscenizacyjny, a ubóstwo języka tanecznego nie było tu aż tak dotkliwe.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lis 13, 2013 11:31 am
OK, przyjmuję Twoje racje - ja po prostu sądzę, że taki produkt a la bollywood mieści sie jakos w ofercie scenicznej, jaka powinna gdzieś tam n naszych scenach tez sie pojawiać. Jestem natomiast zawiedziona i zwiedziona tym, że najpierw Sen ten sadzi się na widowisko tańca współczesnego (jaki by on nie był), a konczy sie dobrą wprawdzie zabawą, ale w stylu gal biesiadnych - (one tez sa dla ludzi, ja tez lubię "Hej sokoły" zaspiewac przy ognisku). Nie wszystkie kostiumy sa tandetne, byleby wziąc je w nawias, a wykonawcy w tym co im zaproponowano sprawdzili sie w większosci dobrze a nawet stworzyli kreacje sceniczne. Nie kupuję tylko sado-maso-Osła - ani to zabawne, ani nowatorskie, głównie obrzydliwe. No i rozbieranie tancerza o takich warunkach graniczy z sadyzmem....
PS. Ja oczywiście tez wybieram się co najmniej dwa razy na warszawski "Sen nocy letniej" Nie na zasadzie odtrutki, tylko z dawna wyczekiwanej (od premiery) przyjemności, bo wtedy po dwóch spektaklach nie bylo szans dostac się na kolejne
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
"Sokoły” uleciały już do swoich gniazd, każdy pewnie w poczuciu festiwalowego sukcesu. A za nimi frunie wyjątkowo łaskawa diagnoza stanu polskiego baletu na łamach „Rzeczpospolitej”: http://www.rp.pl/artykul/1064943.html
Nie podzielam aż takiego optymizmu, skoro te „sokoły” omijają konsekwentnie wszelkie „góry, lasy, rzeki...” warsztatowe, estetyczne i repertuarowe sztuki BALETOWEJ, mierząc się jedynie z jej „...dołami”, bo w tzw. teatr tańca (jakkolwiek rozumiany) bawią się dziś nawet pospolite wróble, czasem nawet z powodzeniem. Widać też, że oczekiwania stawiane naszym instytucjonalnym zespołom baletowym bardzo osłabły w ostatnich latach, pewnie w myśl przysłowia o bezrybiu.
Dla mnie jednak dopiero „Sen nocy letniej” Neumeiera w pięknym wykonaniu PBN na zakończenie festiwalu okazał się balsam, lekiem na wszelkie osobiste niedosyty tegorocznych Dni Sztuki Tańca. Jeśli więc nawet nasz szeroko pojmowany „taniec budzi się ze snu” - jakoby, to z baletem poza Warszawą nie jest chyba dobrze.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach