Wysłany: Czw Paź 30, 2014 9:37 pm POLSKI BALET NARODOWY
To się zapowiada naprawdę ekscytująco: http://www.teatrwielki.pl..._narodowym.html
Jooss z Zielonym stołem - wreszcie! Nowy Bondara - z pewnością wbudza ciekawość. Ale ja czekam zwłaszcza na Mszę polową Kyliana - widziałem ją kiedyś gdzieś w świecie i do dziś nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, jedno z moich najsilniejszych doznań baletowych. Nie przegapcie.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Ostatnio zmieniony przez Ali Sro Lut 24, 2016 12:40 am, w całości zmieniany 4 razy
http://www.teatrwielki.pl...nth=11&kid=1502
Mocno obsadzona i chyba nawet podwójnie: Bartosz Anczykowski, Eduard Bablidze, Viktor Banka, Piotr Bednarczyk, Michał Chróścielewski, Kenneth Dwigans, Tomasz Fabiański, Robin Kent, Vadzim Kezik, Paweł Koncewoj, Carlos Martín Pérez, Shunsuke Mizui, Adam Myśliński, Lachlan Phillips, Remigiusz Smoliński, Sebastian Solecki, Kristóf Szabó, Łukasz Tużnik, Patryk Walczak, Takeshi Watanabe, Maksim Woitiul, Kurusz Wojeński, Vladimir Yaroshenko, Simon Yoshida, Bartosz Zyśk.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Kasia G. też zachęca: http://www.naczubkachpalc...oj-i-wielkiego/
A tam: Liashenko, Fiedler, Ebihara, Yaroshenko, Woitiul, Koncewoj, Banka, Walczak, Kent... I śpiewa Adam Szerszeń. Czyż trzeba więcej?
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Podali już pierwsze - są wszyscy, których chciałbym zobaczyć:
http://www.teatrwielki.pl...nth=11&kid=1502
...może poza Aną Kipshidze, która niedawno zrobiła na mnie wielkie wrażenie w "Romeo i Julii".
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2014 11:03 am
Mnie sie podobało, choć mm tez parę zastrzeżeń. W ogóle przy takim wieczorze o takim ładunku tragizmu jak "1914" trudno mówic o "podobaniu się". Poruszyło mnie, pare scen niezwykle pięknych, parę, no, moze ze dwie bym pominęła. Za drugim razem podobało mi się o wiele bardziej co znaczy że nie jest to dzieło łatwe i oczywiste w odbiorze
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Faktycznie, "podobanie się" to nie jest najlepsze kryterium w tym przypadku. Moje pytanie wynikało z tego, że jak dotąd nigdy jeszcze nic w TW nie zrobiło na mnie tak dużego wrażenia. Najbardziej nastawiałam się na Mszę polową, jednak po Nevermore trudno było mi się skupić - 15 minut przerwy to o wiele za mało - więc na Mszę będę musiała wybrać się drugi raz. Jestem wstrząśnięta i coraz mocniej utwierdzona w przekonaniu, że Robert Bondara jest genialny.
...jak dotąd nigdy jeszcze nic w TW nie zrobiło na mnie tak dużego wrażenia....
Podoba mi się Venus autentyzm Twojej reakcji, w końcu takich właśnie przeżyć trzeba sobie życzyć w kontakcie ze sztuką. Odnoszą jednak wrażenie, że masz spore zaległości w poznawaniu repertuaru TW, albo... powinnaś częściej chodzić do teatrów off-owskich niż do opery. Ty byłaś wstrząśnięta, a ja dla odmiany zawiedziony z lekka propozycją Roberta Bondary. Bo coraz bardziej odchodzi od baletu, a nawet od tańca. Głowę ma pełną różnorodnych pomysłów i fascynacji, inscenizuje z fantazją, ale nie rozwija się jako choreograf. Tworzy rodzaj ekspresyjnego teatru ruchu, do którego wcale nie są mu potrzebni wysokiej klasy tancerze. (Właściwie nie wiem po co zaprosił do współpracy tak wybitne solistki, jak tu Ebihara, Fiedler czy Liashenko, skoro zupełnie nie korzysta z ich warsztatu.) Chwilami jest to wszystko wyraziste i nawet ładne plastycznie, nie bez zasługi scenografa Borisa Kudlicki. Ale dla mnie to trochę mało na scenie opery i baletu. Nie bardzo wyczuwam do czego zmierza Bondara jako twórca, bo przecież ciągle jest na początku drogi. Jednak jego "Nevermore...?" przyjmuję raczej jako piękną (momentami) baletową katastrofę - w dobrej sprawie. Cieszę się więc, że robi wrażenie, żałuję tylko, że nie na mnie. Nic na to nie poradzę.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
No właśnie - ciągle jest na początku drogi. Doceniam to, że próbuje nowych rzeczy, trudno też prognozować, jak to się rozwinie. I muszę przyznać trafną ocenę mojej sytuacji - miałam prawie roczną przerwę od scen wszelakich, czterogodzinne dojazdy na zajęcia nie pozostawiały miejsca na cokolwiek innego. Niemniej jednak sądzę, że Bondara po raz kolejny stworzył coś niesamowitego, właściwie nie jestem pewna, czy mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że nie korzystał z warsztatu wybitnych solistek. Nie tylko ich technika przecież ma znaczenie. Zresztą zdaje się, że lubi pracować z konkretną grupą osób, więc można stąd wysunąć wniosek, że znalazł tancerzy, którzy go rozumieją.
Nie wiem Venus czy trafiłaś już na nowo-stary spektakl Ejfmana „Po drugiej stronie grzechu” wg „Braci Karamazow”. Wybierz się, bo jest on dobrym punktem odniesienia w naszej rozmowie o niewiadomej, do jakiej zmierza Bondara. Daleki jestem oczywiście od porównywania wciąż jeszcze debiutanta z uznanym mistrzem rosyjskiego baletu współczesnego i stawiania na równi swoich wobec nich oczekiwań. Dostrzegam też różnicę gatunkową między impresyjnym obrazem Bondary nt. skutków wojny a fabularnym baletem Ejfmana wg Dostojewskiego. Jednak oglądając to przedstawienie uświadomisz sobie, że efektowne igraszki teatralne między tancerzami a dekoracją, ruchome ściany, więzienne kraty, śpiewy, krzyki, klaskania, fruwanie na linach, gra świateł, toporne często (niestety) kolaże muzyczne, czy emisje tekstów, które dopowiadają bezradną czasem znaczeniowo choreografię (lub jej brak) - wszystko to i inne pomysły obserwowaliśmy już w balecie wielokrotnie, i pewnie nie raz jeszcze spotkamy. Nie neguję bynajmniej tego rodzaju środków inscenizacyjnych, ale same w sobie nie robią już na mnie wielkiego wrażenia. Co robi? To przede wszystkim solidna porcja nowej, twórczej, spójnej z muzyką choreografii (choćby tylko w światłach, na gołej scenie), ale operującej niebanalnym tańcem baletowym (bądź tzw. współczesnym) w wykonaniu wspaniałych tancerzy. A tego właśnie coraz bardziej brakuje mi w kolejnych propozycjach Roberta Bondary.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Dla mnie spektakl Ejfmana byl udowodnienieniem kiczu na scenie i przerysowanej gry aktorskiej
A w woli ścisłości nie jest to taniec współczesny. Zapraszam do zaznajomienia sie z pracami takich tworcow jal lightfoot- leon, guecke, gat czy akram khan.Wtedy podyskutujemy o tancu wspolzesnym. Dlaczego na tym forum wypowiadaja sie ludzie, ktirzy zakończyli swoja edukacje na latach 80??
Dlaczego na tym forum wypowiadaja sie ludzie, ktirzy zakończyli swoja edukacje na latach 80??
Tego akurat nie wiesz bibi86, ale nawet gdyby tak było - nie był to najgorszy czas na baletową edukację. Byłoby gorzej, gdyby wymądrzali się tu ludzie, którzy ograniczyli swoją wiedzę wyłącznie do dorobku ostatniego 25-lecia. Byłaby ona kaleka i powierzchowna, bo pozbawiona korzeni. Choć i to się zdarza, niestety. A poza tym tu akurat mówi się przede wszystkim o balecie, o tańcu współczesnym (jakkolwiek go rozumiesz) też pogadasz na tym forum, ale raczej pod adresem: http://www.balet.pl/forum_balet/viewforum.php?f=26
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Hmm Tak sie zdaza ze konczylem 9 letnia szkole baletowa i 9 lat historii tanca ;/ weekendowe spektakle ejfmana pokazaly Ze nuestety przechodzi juz do historii..niesetety poczucie estetyki sie zmienia ;//
Hmm Tak sie zdaza ze konczylem 9 letnia szkole baletowa i 9 lat historii tanca...
Hmm. Ciekawe, czy z równym skutkiem co naukę języka polskiego...
Cytat:
... spektakle ejfmana pokazaly Ze nuestety przechodzi juz do historii...
Czemu "niestety"? To raczej komplement. Myślę nawet, że już przeszedł, czy się to komuś podoba, czy też nie. Zresztą należałoby tego życzyć każdemu choreografowi. A że sporo u Ejfmana "kiczu i przerysowanej gry aktorskiej" - tu akurat zgoda, ale to żadne odkrycie, taki jego styl i chyba szerzej - współczesnego baletu rosyjskiego. Są tacy, którzy przyjmują to bezkrytycznie, też się dziwię.
Cytat:
... poczucie estetyki sie zmienia
No nie wiem. Prawdziwe piękno zawsze pozostanie pięknem, niezależnie od przelotnych mód estetycznych.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Nie dla wszystkich, bibi, i nie u wszystkich... Są też tacy, dla których w teatrze baletu i teatrze tańca mniej ważne są formy, język i estetyka, a bardziej przemawia do nich myśl, sens i wydźwięk - bez względu na środki wyrazu. I potrafią nie tylko zrozumieć, ale też coś mądrego na temat wyartykułować. Na przykład: http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/193255.html
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Powiem tak- o gustach sie nie dyskutuje. Jednakze jak sie okazuje -do histori nie przechodza Ci , ktorych krytyka zawsze chwali, ale Ci ktorzy mimo obstrzalów czasami ida pod prad. SWieto wiosny nizynskiego, to chyba najlepsze przyklad. Nie mowie ze jest to zawsze zasada, jednak dla mnie Ejfman teraz podkreślam teraz zmierza do komercji, i popisow na zbyt duza skale.. ( 4 obroty w powietrzu po czym szpagat na linach- nie jestem w cyrku). Nie przemawiaja mnie w nowym spektaklu tlumy corps de ballet nierowno tanczacych, zbyt przerysowana ekspresja. Jak to znajomy aktor powiedzial "sztuka aktorstwa nie polega na tym aby widz widzial ze grasz ale zeby poczul ze prowadzisz z nim dialog i byl w stanie Ci uwierzyć' spoRO ludzi niestety nie uwierzylo... ale u sa tacy ktorzy tak. Zatem pozostawmy subiektywne opinie i nie przekomarzajmy sie kto ma racje.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 02, 2014 7:49 pm
zwłaszcza, że watek nie dotyczy Ejfmana ale sezonu PBN (choc dopuszczając tu rozmowę o występach gościnnych zostawię Wasze wpisy w tym wątku)
pozdrawiam
Administrator Kasia G
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
... watek nie dotyczy Ejfmana ale sezonu PBN (choc dopuszczając tu rozmowę o występach gościnnych zostawię Wasze wpisy w tym wątku)...
Droga nasza Administrator(ko), dzięki za "dopuszczenie" i "zostawienie", ale też bez przesady. Po to się tu chyba zagląda, aby ewentualnie wymieniać myśli i bronić swoich racji. A ta konkretna rozmowa z pewnością dotyczy lub wywodzi się z sezonu PBN: wieczoru "1914", spektaklu Bondary, występu zespołu Ejfmana. I dobrze jeśli przybiera pogłębiony, a nawet polemiczny charakter. Jeżeli ludzie się tu spierają, poszerzając argumentację o rozmaite aspekty swojego widzenia lub powołując się na dowolne argumenty - to bardzo dobrze, a czasem nawet cenne. Na tym wszak polega "Życie baletomana". Proszę więc nie ograniczać swoich gości do banalnych wpisów typu piękne-brzydkie, genialne-okropne, boski-żaden i nie obawiać się ożywiających rozmowę dygresji. Bo jeśli nie da się tu dyskutować z pozawątkowym także uzasadnieniem odmiennych punktów widzenia, to nie będzie po co tu wracać.
_________________ Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 03, 2014 10:50 am
off top - Ali, nie sądziłam, ze tak okrutnie poważnie i źle przyjmiesz moją prosta administratorską uwagę. Wynika ona przeciez nie z chęci ograniczania czegokolwiek, a już na pewno nie ograniczania wypowiedzi do prostych antynomii dobre/złe, tylko z dawno ustalonej potrzeby jako takiego porządkowania naszych mysli i zagadnień tu poruszanych. Fajnie się rozmawia, a przyznaje, ze Wasza wymiana poglądów jest bardzo ciekawa, tylko musimy pamiętac, ze mnóstwo osób korzysta z forum, często nawet po latach.... Wiem naturalnie, że dyskusja wynikła z tematu "1914" i własnie nie uznałam za konieczne jej wydzielanie, pozwoliłam sobie tylko zaznaczyć jako administrator jej średnią adekwatność do tytułu wątku... Prosze więc, byś nie reagował tak nerwowo, bo nie ma o co kruszyć kopi i psuć atmosfery na forum. Wykonuje tylko swoje obowiązki, które przyjęłam (nałożyłam?) na siebie kilkanaście lat temu i zresztą niezwykle rzadko w jakis szczególny sposób ingeruje w treści forum.
pozdrawiam serdecznie i tycze owocnych dysput Administrator Kasia G
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Niedługo luty i mam wreszcie nadzieję zobaczyć Sen nocy letniej. Zastanawiam się tylko co do tej inscenizacji, czy można na to iśc z zupełnym laikiem, czy lepiej isc sama a dla wtajemniczenia przeznaczyć don Kichota? I dwa jaka jest według Was najlepsza obsada Snu? ciekawa jestem kiedy się mogą pojawić obsady?
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 03, 2014 11:32 pm
Uważam, że można zabrać laika, ale trzeba mu przed ociupinkę wytłumaczyć że będą trzy rodzaje scen, muzyki i tańca. Obsady sa równorzędne, ale Ja (prywatnie) wolę przemierową czyli Maks i Saszka jako Demetriusz i Helena, ale być moze będą jakieś nowe obsady bo od czasu premiery pojawiło się paru nowych tancerzy i tancerek, którzy moga objąc jakies partie w tym spektaklu, no i straciliśmy jednego Oberona?Tezeusza więc ktoś musi wejść w tę partię, więc pewnie obsady będą na ostatnią chwilę...
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach