Wysłany: Sob Lis 12, 2005 11:54 am Jak to się zaczeło?
Jak to się stało że zaczeliście chodzić na balet? U mnie to była sprawa płaskostopia! zajęcia na balecie miały to wyleczyć. Dzięki temu pokochałam balet...
Kiedys podczas ciszy poobiedniej w psiećkolu nawiedzila mnie Anna Pawłowa Jako Sylfida (jako ze urodzilysmy sie tego samego dnia tego samego miesiaca) powiedziała TAŃCZ ! i zniknela a tak na powaznie to zaczynałam od gimnastyki artystycznej-szczerze mowiąc to ja nie wiem jak to sie zaczelo,to bylo tak dawno i wczesnie ,ze nie pamietam i trwałam w niej przejawiając jakieś zamiłowanie do klasyki na treningach poki nie zobaczyłam kiedys Jeziora Łabędziego na pływającej scenie miedzy pergolami pod halą ludową we Wrocławiu (zespol-nie pamietam ale ze wschodu i b.szanowany)i stało się...
_________________ "Chcemy tylko tańczyć i milczeć..."
Ja piemiętam, ze byłam strasznie ruchliwa i pojawiły się informacje o naborze do gimnastyki artystycznej. Poszłam i zostałam tylko dla tego, że byłam najmłodsza, wszyscy się mną zajmowali i przynosili prezenty. Miałam wtedy 4 latka a z czasem przeżuciłam się na balet....:D
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Sob Lis 12, 2005 1:47 pm
Zacznijmy od tego, ze moi rodzice pracują w teatrze i spędziłem tam swoje dzieciństwo. Ogladałem prawie wszystkie spekatkle dramatyczne , spałem na próbach na widowni, etc. Nienawidziłem tańca (paradoksalnie moja mama jest choreografem). Uważałem taniecza kiepski środek wyrazowy, bo cóz moze rzec arabeska, czy attitude... Poza tym to takie nudne przecież! No i tak żyłem bardzo długo.
Uczęszczałem na zajęcia teatralne od małego. Nie odczuwałem żadnej potzreby tańczenia, warto dodać, ze nazywano mnie "sprężynką" bo jak chodziłem to tak się wybijałem w stawch do góry, i do dołu... Pewnego dnia wszystkie zespoły naszego ośrodka kultury zjednoczyły się by wystawić musical "Dziadek do orzechów", spiewaly tam moje kolezanki. Gdy miala miejsce zmiana scenografii z domu na palac Króla Myszy, to w pięknych soutenus baletnice wkrocxzyły na scenę (śnieżynki). Miały białe paczki, tańczyły w baletkach, było ich dużo i wspaniale się kręciły... Choć ten motyw baletowy trwał kilkadziesiat sekund, to moje serce zdązyłoz awibrowac i podskoczyć. Zachwycilem sie. Potem nastąpiłą dluga cisza.
Rok później otworzono w naszym teatrze scenę baletową i moja mama zmieniała stanowisko z kier. promocji na pedagoga. W ten sposób rozkwitał balet w moim mieście, akurat zbiegło się to jak moher w praniu z moim wyjazdme na staż do Francji. Toteż straciłęm kontakt z teatrem a tym samym rozwijajacym się baletem na 3 miesiące.
Gdy wróciłem organizowano juz III Międzynarodową Galę Baletową, na którą zaproszono znakomitych solistów wielkich teatrów Europy, m/in. Geraldine Meslier (absolwentkę Opery Paryskiej i solistkę w Ballet des Flandres)- byłem jej tłumaczem i asystentem. Tym kształtem poznałem życie tancerza od podszewki, przygotowania, rozgrzewki, żywienie, etc. Dużo rozmawiałem z Geraldine... Obejrzałem Galę dwa razy zza kulis i byłem oczarowany. Przezylem katharsis! Zapragnąłem być taki jak oni!
Gdy powiedziałem to mamie, wyśmiała mnie (przecież niedopuszczono mnie do szkoly muzycznej ze wzgledu an brak sluchu!) , ale gdy zaprezentowałem jej mostek is zpagat (sumiennie cwiczylem) , to stwierdzila ze jednak nie powinna bagatelizowac tego zauroczenia. Byłem gotów chodzić na zajęcia dla dzieci (klasy baletowe w SP) , ale pan Niekrasow oceniwszy moje predyspozycje przyjął mnie do grupy młodziezowej. W ten oto sposób zacząłem tańczyć...
A na zajęciach teatralnych martwią się, ze się za bardzo usztywniam.
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
U mnie się tak zaczęło,że kiedyś w telewizji, czy gdzieś zobaczyłam jak tańczą baletnice...I tak mi się to spodobało,że poszłam do Mamy i powiedziałam,że chcę baletować ( )Kiedy poszłam na moją pierwszą lekcję baletu to tak bardzo mi się podobało,że się zakochałam...A teraz z dnia na dzień coraz bardziej kocham balet i nie mogę bez niego żyć
Zacznijmy od tego, ze moi rodzice pracują w teatrze i spędziłem tam swoje dzieciństwo. Ogladałem prawie wszystkie spekatkle dramatyczne , spałem na próbach na widowni, etc. .
taką notkę tez moge umiescic w swoim zyciorysie,witam w klubie "dzieci sceny":)
_________________ "Chcemy tylko tańczyć i milczeć..."
Ostatnio zmieniony przez .:Odylia:. Sob Lis 12, 2005 4:00 pm, w całości zmieniany 1 raz
Esmeraldas Gość
Wysłany: Sob Lis 12, 2005 3:37 pm
A ja już jako trzy - czteroletni szkrab przebierałam się za baletnice i po po prostu tańczyłam, mimo ze nie wiedziałam nawet że coś takiego jak balet istnieje. Jako pięciolatka zakochałam się w tasiemcu "Paloma" i postanowiłam zostać akrobatką, rok później powiedziałam rodzicom, że marzę o karierze baletnicy . Później wszystko przypieczętował wyjazd na "Mrówkę Bogo Jogo" do teatru we Wrocławiu i zobaczyłam wtedy prawdziwą baletnicę(na korytarzu), no i oczywiście wyjazd na Lednicę gdzie miałam okazję podziwiać dziewczyny z poznańskiej baletówki. Wszystko się złożyło w całość i OTO JESTEM .
moja rodzina zawsze była związana ze sceną: jedna prababcia w TW-ON, druga w operze poznańskiej, babcia w warszawskiej SB... zaczęło się więc oczywiście od oglądania i zachwycania się starymi fotografiami. potem chodziłam na rytmikę do Zamku. pewnego razu byłam z mamą na jakims koncercie dla dzieci i prowadząca pani zapytała czy ktos chce przyjsc cos zaspiewać. moja mama nie zdązyła nawet mrugnąc, jak ja juz stałam na scenie, a pnieważ nie umiałam słów wymaganej piosenki, to... zaczęłam improwizować spodobało mi się
będąc w podstawówce strasznie chciałam iść do szkoły baletowej, ale koleżanka z podwórka, która się tam uczyła stwierdziła ze jestem na to za gruba. ja jako 10 latka oczywiscie jej uwierzyłam i nie przyznałam się rodzicom a oni nie proponowali. potem przez jakiś czas był taniec towarzyski (krótko) i przełomowe wyjscie z babcią do opery. byłyśmy na "Aidzie". w pewnym momencie jest krótka wstawka baletowa... byłam absolutnie oczarowana.
potem to już zbieg okoliczności - w gimnazjum koleżanka z klasy zaproponowała mi pójscie na spektakl w którym tańczyła jej siostra... i tak trafiłam do zespołu
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Poodbny być moze, ale pytający o WRAŻENIA z pierwszych zajęc, a by pójśc na pierwsze zajęcia, to coś musi najpierw się stać, i to właśnie opisujemy tutaj.
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
U mnie to było troszeczke inaczej niż u reszty
Kiedy miałam 5-6 lat, moja mama urządzała rodzinne "kolacje przy świecach" ( ). I zawsze podczas tych kolacji była puszczana muzyka klasyczna, a ja zawsze odstawiałam "mały spektakl" i moja Mama doszła do wniosku, że mam ładną pracę rąk i zapisze mnie na balet. Na pierwszy nabór nie poszłam, z powodu choroby i musiałam czekać cały rok na następny. Potem wszystko poszło bezproblemów i tak oto chodze do Ogniska Baletowego już 9 rok
_________________ you know miss sunshine,
she starts paint a perfect picture.
today.
ja najpierw chodziłam niby na gimnastykę a póżniej nie podobało mi się to i poszłam na balet.I do teraz chodzę i zawszę będę tańczyć! kaaażdego dnia coraz bardziej go kocham!! Zakochałam się w nim po uszy!To jest moje życie
Związek z tańcem: na całe życie! :)
Posty: 1638 Skąd: Gdańsk
Wysłany: Nie Lis 13, 2005 10:16 pm
Julcia napisał/a:
Kiedy miałam 5-6 lat, moja mama urządzała rodzinne "kolacje przy świecach" ( ). I zawsze podczas tych kolacji była puszczana muzyka klasyczna, a ja zawsze odstawiałam "mały spektakl" i moja Mama doszła do wniosku, że mam ładną pracę rąk
Heh, Twoja mama nie jest przypadkiem baletnicą?
_________________ Anna Pawłowa nigdy nie zakręciła więcej niż dwa piruety, ale jakiż wyraz miały jej arabeski!
Kiedy miałam 5-6 lat, moja mama urządzała rodzinne "kolacje przy świecach" ( ). I zawsze podczas tych kolacji była puszczana muzyka klasyczna, a ja zawsze odstawiałam "mały spektakl" i moja Mama doszła do wniosku, że mam ładną pracę rąk
Heh, Twoja mama nie jest przypadkiem baletnicą?
Moja prywatna Mama jest sobie taką oto zwyczajną Kasięgową i z tańcem nigdy doczynienia nie miała, chyba że jakow widz I może dlatego, że się na balety na patrzyła stwierdziła, że moje rączki też tak ładnie pracują
A skąd takie domysły, że jest tancerką?:)
_________________ you know miss sunshine,
she starts paint a perfect picture.
today.
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 54 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Czw Lis 17, 2005 12:13 am Wrażenia po pierwszych zajeciach z tańca klasycznego ...
Witam . Chciałbym się troszkę podzielić moimi wrażeniami już po pierwszych zajęciach z tańca klasycznego , które udało mi się zorganizować u mnie w Bydgoszczy .
Taniec klasyczny jest po prostu niesamowity takie są moje odczucia jako faceta i muszę przyznać , że jest to bardzo trudna forma tańca gdzie naprawdę trzeba wiele ćwiczyć i wymaga wiele poświęcenia . Min. trzeba też znaleźć kontakt ze swoim ciałem ja się z nim powoli dogaduję ale to jeszcze długa droga . .
Oczywiście na początek były ćwiczenia przy drążku i na środeczku sali , troszkę rozciąganka i nawet nie wiem kiedy nasz czas lekcji 1g. 30 min. się zakończył jakby to trwało z minutkę .
Oczywiście moje mięśnie w czasie zajęć i po dały o sobie troszkę znać , ale jak wiadomo nic nie przychodzi lekko . .
Wybaczcie , że nie nazywam tych wszystkich ćwiczeń w orginalnej terminologi Francuskiej bo było ich tyle na zajęciach , że ja już sam się w określeniach pogubiłem , a poza tym nie znam języka francuskiego .
Może gdy się troszkę bardziej podszkolę w fachowej terminologi to będę nią więcej operował .
A na koniec mała prośba do tej męskiej nie wtajemniczonej w tej profesji części społeczeństwa taniec klasyczny nie " gryzie " , nie ma się go co bać , wstydzić ,a broń boże szydzić , jeżeli tylko jest ktoś chętny i się nim interesuje to powinien pójść na takie zajęcia jeżeli ma takie możliwości i zobaczyć ile jest w tej formie tańca naprawdę piękna , wirtuozerii i oczywiście ile trzeba włożyć własnej pracy .
Pozdrawiam wreście już spełniony w swojej pasyjce . .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
gratulacje Wojtku! cieszę się, że podobało ci się na pierwszych zajęciach powodzenia na dalszych!
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Związek z tańcem: miłośnik itp.itd...
Wiek: 54 Posty: 259 Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: Czw Lis 17, 2005 9:08 pm
Witaj Sisi i dziękuję za gratulacje . Hm... bardzo tylko żałuję , że moja przygoda z tańcem zaczęła się o te kilkanaście latek za późno .
Ale chyba i tak lepiej później niż wcale . . Pozdrowionka Sisi . .
_________________ Wojtek-pozytywnie zakręcony...
...JESTEM JAK RUSKI CZOŁG NIE DO ZAJECHANIA...-hi hi hi...
Specjalne słodkie pozdrowienia dla JustDance...
Gdy miałam cztery latka byłam bardzo żywa (jak i większość dzieci w tym wieku)i musiałam gdzieś "rozładowywać" swoją energię, więc mama zapisała mnie do Szkoły Baletowej na zajęcia z rytmiki i baletu. Uwielbiałam je! (a szczególnie mój strój do tańca- biały trykocik z białą, śliczną falbanką). Pani na każdych zajęciach wymyślała nowe rzeczy, raz kazała nam przynieść ulubioną zabawkę, a potem na zajęciach tańczyliśmy dookoła niej.:P Organizowane były mini-występy dla rodziców, dziadków etc. Gdy miałam lat sześć chciałam dalej kontynuować tę naukę, a że byłam już "za stara" na zajęcia w SB, mama zapisała mnie do ogniska baletowego na Zaspie. Zajęcia na ognisku trwały dwie godziny- godzina tańca i godzina śpiewu. Bardzo lubiłam te dwie godzinki przyjemności, ale jednak zdecydowanie wolałam pierwszą godzinkę. Balet odbywał się na zwykłej sali baletowej, gdzie z grupą uczyłyśmy się masy różnych układów tanecznych, które potem wystawialiśmy publicznie. Na zajęciach tańczyliśmy w spódniczkach takich jak do tańca ludowego(chłopcy w spodniach). Druga godzina- śpiewu, była podobna do rytmiki- w małej salce rozstawione były krzesła, a my uczyliśmy się piosenek. Chodziłam tam rok, a potem miałam roczną przerwę.
W drugiej klasie szkoły podstawowej rozpoczynał swą działalność Dziecięcy Teatr Tańca Allegro przy Teatrze Miniatura. Byłam punktualnie na pierwszych zajęciach, które strasznie mi się podobały. Ćwiczyłam w zwykłych baletkach, krótkiej bluzeczce i leginsach, ponieważ dopiero w drugim półroczu dostaliśmy kostiumy.
Na "Allegro" były cztery grupy, ja chodziłam do trzeciej. Po każdym półroczu były "wielkie występy" dla ludzi z zewnątrz, a co 2-3 miesiące występy dla rodziców na deskach teatru "Miniatura". W tym teatrze byłam najdłużej, bo prawie pięć lat. W
czwartej klasie nie dostałam się do OSB. Wtedy chciałam zostawić balet, ale na szczęście nie stało się tak , i dzięki mojemu uporowi jestem teraz w szkole baletowej w Gdańsku. Spełniłam moje marzenia, choć wiodła do ich spełnienia długa, długa i ciężka droga. Żeby ją opisać, trzeba by było na to napisać 200-stronnicową książkę. ;P
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach