Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Sty 04, 2006 12:36 pm
oto podsumowanie "afery"
Kto się boi nagiego Wozzecka?
Muzyka: Próba wywołania skandalu obyczajowego w Operze Narodowej
Konflikt w kierownictwie Teatru Wielkiego od tygodnia podgrzewa tzw. „afera majtkowa” , chociaż od dawna wiadomo, że bohater jutrzejszej premiery nie pojawi się na scenie nago.
Jeszcze przed Bożym Narodzeniem na jednej z prób do premiery „Wozzecka” Albana Berga, grający główną rolę holenderski śpiewak Mateo de Monti, w scenie u Doktora zaimprowizował, rozbierając się na scenie do naga. Eksperyment nie znalazł uznania w oczach reżysera – Krzysztofa Warlikowskiego, który zdecydował, że aktor wystąpi w majtkach. Ale incydent natychmiast wywołał święte oburzenie.
Podniosły się głosy, że w czasach rządów PiS i LPR to niedopuszczalne, zwłaszcza, że w przedstawieniu biorą udział dzieci. Dzieci nagiego Monti nie widziały, ale w ich obronie podniosły się głosy domorosłych moralistów i cenzorów, którzy, podobnie jak one, przedstawienia nie widzieli.
Moraliści czuwają
„Czeka nas kolejna awantura obyczajowa” – zagrzmiał tydzień temu „Newsweek”. „Nie dość, że bohater tego widowiska zaśpiewa swoją partię nago, to w tym samym czasie na scenie pojawią się dzieci” – można było przeczytać w tygodniku, którego dziennikarze, jak usłyszeliśmy w Opery Narodowej, ani z dyrekcją, ani z twórcami nie rozmawiali na ten temat.
Wobec powstałych plotek i niejasności w zeszłym tygodniu dyrektor artystyczny opery Mariusz Treliński zaprosił na próbę przedstawienia rodziców i opiekunów dzieci. – Ta wizyta rozwiała ich wszelkie wątpliwości, rodzice byli zaskoczeni, że spektakl jest tak piękny i głęboki – mówi Ola Wojciechowska, kierownik biura prasowego teatru. – Zresztą, w „Wozzecku” nigdy nie miał się pojawić nagi mężczyzna, tym bardziej w otoczeniu dzieci. Wszyscy w teatrze są zaskoczeni tymi absurdalnymi plotkami.
Konflikt dyrektorów
Na konferencji prasowej przed premierą „Wozzecka” w minioną środę nikt nie był zainteresowany obroną moralności i skandalem obyczajowym, jak określił go wiceminister kultury Jarosław Sellin, na poziomie magla. Dużo bardziej niż rzekomy skandal, dziennikarzy interesował fakt, że ustanowiony przez byłego ministra kultury triumwirat dyrektorów po kilku miesiącach współpracy się rozsypuje.
Mariusz Treliński (dyrektor artystyczny) i Kazimierz Kord (dyrektor muzyczny) ogłosili, że wystosowali wobec dyrektora naczelnego – Sławomira Pietrasa wotum nieufności. Szefów narodowej sceny poróżniły odmienne wizje artystyczne (Pietras odcina się od najnowszej premiery), a także reformy sceny narodowej.
– Jest miejsce, pomysł i szansa na stworzenie sceny, która połączy się artystycznym krwiobiegiem z najważniejszymi scenami operowymi świata – twierdzi Treliński, dzięki któremu Teatr Wielki nawiązał współpracę z operami w Waszyngtonie, Los Angeles, Sankt Petersburgu i Frankfurcie. Scena ambitna, to scena kosztowna, a Teatr Wielki – moloch pochłaniający pieniądze – od lat czeka na reformę.
Obiecywał ją dyrektor Pietras, ale wobec oporu sześciu związków działających w operze, zmienił zdanie. Stwierdził, że nie będzie zwalniał pracowników, by znaleźć fundusze na kolejne projekty Trelińskiego. W ministerstwie kultury działania Pietrasa, zwłaszcza powołanie 33-osobowej rady artystycznej, w której zasiadają przedstawiciele wszystkich działów, w tym gospodarczego, nie spotkały się z uznaniem.
Decyzja w sprawie, wszystko na to wskazuje, odwołania dyrektora Sławomira Pietrasa, zapadnie w przyszłym tygodniu. Po rozreklamowanej „majtkowym skandalem” premierze.
Zamierzona prowokacja
W poniedziałek przeciw „nagiej wizji reżyserskiej” Warlikowskiego i w obronie dzieci wytoczył działa „Nasz Dziennik”. Rzecznik praw dziecka, Paweł Jaros, stwierdził, że bez względu na to czy rodzice zgodzili się na udział swych pociech w spektaklu, powinien zaregować minister kultury. „Kontakt z nagim człowiekiem jest bezlitosną formą molestowania seksualnego tych dzieci” – nie bał się nawet stwierdzić ks. Marek Dziewiecki.
Zapytany o swój pogląd na tę sprawę senator Jan Szafraniec (PiS) przekonywał na łamach „Naszego Dziennika”, że nagi aktor wśród dzieci, to zamierzona prowokacja. „Nie omieszkam w tej sprawie interweniować” – zapowiadał na łamach dziennika oburzony senator. Dziś, dowiedziawszy się, że dziennikarze mieli przeterminowane informacje, a w dodatku z nikim z teatru nie rozmawiali, ze swej wypowiedzi się wycofał.
Opera Narodowa w odpowiedzi na rewelacje „Naszego Dziennika” w oficjalnym komunikacie do Polskiej Agencji Prasowej podała wczoraj, że w jutrzejszej premierze „Wozzecka” w Operze Narodowej nie pojawia się żaden nagi mężczyzna.
Naga prawda
Wczoraj wieczorem w Teatrze Wielkim odbyła się próba generalna „Wozzecka” dla mediów. Była szansa przekonać się, że „afera majtkowa” to jedynie nagromadzenie tzw. faktów prasowych. Skądinąd dla samego przedstawienia pożyteczne, bo z pewnością będą na nie walić tłumy, by przekonać się czy bohater ma w końcu te majtki, czy nie.
Nagość, podobnie jak obecność na scenie dzieci czy zwierząt, musi mieć głębszy artystyczny sens. Inaczej staje się tylko celem samym w sobie, służy ukryciu niemocy twórczej autorów spektaklu. Wydawałoby się, że jeszcze mniejszy sens ma opisywanie „afery majtkowej”, której w rzeczywistości nie ma. Choć zapewne negatywny szum medialny wokół premiery „Wozzecka” miał się opłacić grupie trzymającej władzę w Teatrze Wielkim oraz skompromitować nowe kierownictwo artystyczne opery.
Można tylko liczyć na rozsądek urzędników ministerstwa i publiczności operowej.
2006-01-04
ADRIANNA GINAŁ STANISŁAW BUKOWSKI
PS. Potwierdzam - byłam na próbie generalnej KG
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
A oto zdjęcie z próby:
Tłum fotografów i kamer telewizyjnych jakiego często się nie widuje, i oczywiście główny temat - majtki.
Mam nadzieję, że zza tych "majtek" zauważyli pozostałych wykonawców, nie mówiąc już o dziele.
(przepraszam, zmniejszanie zdjęcia trochę "zjadło" ostrość)
Ostatnio zmieniony przez Kasia W Pią Sty 06, 2006 7:14 pm, w całości zmieniany 1 raz
O to, czego nie było...
A mógł być taki piękny skandal...
Przepraszam za jakość, warunki były trudne, ale to ilustracja do zainteresowania mediów - zdjęcie z premiery - do ukłonów wychodzą realizatorzy spektaklu.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 30, 2006 1:39 pm
jeśli komus chce sie jeszcze sledzić losy konfliktu dyrektorskiego w TW-ON to proszę:
Konkursu nie będzie
Wiele mówi się ostatnio o odwołaniu ze stanowiska szefa Teatru Wielkiego w Warszawie Sławomira Pietrasa. Przyczyną jest konflikt pomiędzy nim, a dyrektorem artystycznym, Mariuszem Trelińskim i dyrektorem muzycznym Kazimierzem Kordem.
Jak powiedział "Gazecie Poznańskiej" Filip Menches z Biura Prasowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego cały czas trwają konsultacje w tej sprawie. Na stanowisko jego następcy nie będzie jednak konkursu. Zostanie mianowany przez ministra Kazimierza Ujazdowskiego.
maz
Gazeta Poznańska
28 stycznia 2006
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
Rzeczywiscie bitwa o teatr trwa bardzo dlugo. Kasiu, a jak interpretowac zmiane internetowej strony "kierownictwo teatru". Spadek miejsca dyrektora baletu (wizualnie w sensie doslownym) o dobrych kilka punktow. Czy odzwierciedla to rzeczywista pozycje baletu w teatrze czy nie ma to znaczenia? Masz jakies informacje na ten temat? Pozdrawiam. K
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 48 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 30, 2006 4:55 pm
nie, myśle że to przypadek - namnozyło sie ostatnio w TW stanowisk dyrektorskich to i na stronie zrobiło sie ciasno. Mysle jednak ze to nie ma żadnego znaczenia - pozycja baletu jaka była, taka jest - mizerna
_________________ Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
A jednak decyzja zapadla. Dyrektor Pietras odchodzi. Koniec bitwy gigantow...(troche sarkastycznie), co to oznacza dla baletu? Rzeczpospolita pisze, ze bedzie nowy naczelny, jezeli tak to jst nadzieja. Pan Kord gdzies sie wypowiadal, ze im naczelny jest w zasadzie niepotrzebny, a to sila rzeczy znaczyloby jeszcze wieksze zmarginalizowanie baletu. Miejmy nadzieje ze dyrektor baletu ma interesujaca wizje dzialalnosci zespolu i jest wystarczajaco silny aby ja realizowac.
Jak podaje strona TW, w najbliższym "Wozzecku" w roli tytułowej nie wystąpi MAtteo de Monti, tylko Przemysław Firek, który przed premierą zniknął z obsady (tej na afiszach w każdym razie), a tu nagle taki powrót. Czyżby de Monti miał dość zamieszania wokół "Wozzecka"?
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně.
Koniec bitwy gigantow...(troche sarkastycznie), co to oznacza dla baletu?
'Bitwy' g dalszy, chociaz juz nie na temat 'Wozzecka':
z Gazety Wyborczej:
Cytat:
Roman Pawłowski 11-07-2006, ostatnia aktualizacja 11-07-2006 18:38
Ważą się losy Opery Narodowej, która po dymisji Kazimierza Korda jest w sytuacji kryzysowej. Od decyzji ministra kultury zależy, czy Kord i Mariusz Treliński pozostaną. Środowisko muzyczne staje murem za ich programem artystycznym
Minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski (PiS) ma się w najbliższych dniach spotkać z Kazimierzem Kordem. Dopiero po tym spotkaniu minister zdecyduje, czy przyjmie jego rezygnację z funkcji dyrektora muzycznego i p.o. naczelnego oraz kto będzie nowym dyrektorem naczelnym Opery Narodowej - zapowiedział rzecznik ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego Jan Kasprzyk.
Na powołanie nowego dyrektora Opera czeka od pięciu miesięcy, czyli od chwili, kiedy minister odwołał poprzedniego szefa Sławomira Pietrasa. W ostatnich dniach w Ministerstwie Kultury pojawiła się kandydatura Janusza Pietkiewicza, dyrektora stołecznego Biura Teatru i Muzyki, związanego blisko z PiS i prezydentem Lechem Kaczyńskim. Pietkiewicz już raz był dyrektorem Teatru Wielkiego (1996-98), ale został odwołany, bo jego koncepcja połączenia sceny operowej i dramatycznej poniosła klęskę. To wiadomość o kandydaturze Pietkiewicza miała być powodem rezygnacji Korda.
Drugim kandydatem jest Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Polskiego w Londynie, wcześniej szef Polskiego Instytutu Kultury w Nowym Jorku. Popierają go obecni dyrektorzy artystyczni.
Pytamy twórców ze świata muzyki i teatru o ocenę sytuacji w Operze Narodowej po pierwszym sezonie Mariusza Trelińskiego i Kazimierza Korda. Pytamy też o sposoby rozwiązania kryzysu.
Roman Pawłowski
Joanna Wnuk-Nazarowa
dyrektor Narodowej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach, minister kultury w rządzie Jerzego Buzka
Jestem całym sercem za tandemem Treliński-Kord. Kord jest bodaj jedynym polskim dyrygentem, który dyrygował w Metropolitan Opera, praca z nim to wielka szansa dla orkiestry i chóru. Z kolei Treliński to znakomity reżyser, sukces jego przedstawień, zwłaszcza "Madame Butterfly", nie wymaga komentarza. Ich program jest wart kontynuacji, bo stawiają na młodych artystów. Sukces opery w ostatnich latach w świecie polega na tym, że zaczynają się do niej garnąć młodzi ludzie, a nie tylko zamożni mieszczanie. Opera się zmienia, dzisiaj w cenie jest gra aktorska i nowoczesna inscenizacja. Pech polega na tym, że w Polsce brakuje menedżerów z prawdziwego zdarzenia, którzy potrafiliby poprowadzić tak skomplikowaną instytucję i pozyskiwać środki spoza budżetu.
Najlepszym dyrektorem Opery według mnie byłby Michał Merczyński, obecny szef Instytutu Audiowizualnego. Sprawdził się w organizacji wielkich przedsięwzięć, takich jak Festiwal Malta w Poznaniu, Festiwal Czterech Kultur w Łodzi, prowadził także Teatr Rozmaitości. Na jego miejscu podjęłabym to wyzwanie.
Krzysztof Warlikowski
reżyser teatralny i operowy
Nie rozumiem, skąd pomysł, aby zmieniać kierownictwo Opery Narodowej. Czy zmiana władzy politycznej w Polsce musi oznaczać zmianę dyrektorów instytucji artystycznych? Dlaczego nas się nie zostawi w spokoju? Artyści powinni robić swoje w teatrach niezależnie od tego, co się dzieje w polityce. A w Operze Narodowej zawsze miałem wrażenie, że to jest stawka większa niż życie. Przecież my chcemy tam uprawiać sztukę! Treliński z Kordem ledwo weszli, zaplanowali dwa sezony, czemu teraz mamy roztrwonić ten kapitał? Nie muszę bronić ich programu artystycznego, wystarczy otworzyć gazety - zgodnie chwalą to, co się zdarzyło w tym sezonie. W Operze Narodowej potrzebny jest człowiek, który uzdrowi sytuację ekonomiczną i będzie służył artystom, którzy już tam pracują. Myślę, że to obecna ekipa kierująca teatrem powinna wskazać kandydata, ja nie ma do tego kompetencji.
Tadeusz Wielecki
dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej "Warszawska Jesień"
Miniony sezon w Teatrze Wielkim należał do najciekawszych w ostatnich latach. Wcześniej brakowało mi w programie Opery Narodowej szerszego spojrzenia. Nie chodzi o to, aby w kółko grać żelazny repertuar, ale by otwierać scenę operową na muzykę współczesną i nowe formy sceniczne. I Teatr Wielki za dyrekcji Trelińskiego i Korda to przełamał, przede wszystkim za pomocą premier z cyklu "Terytoria". Bardzo ciekawe są plany na przyszły sezon, m.in. mamy współpracować przy wystawieniu opery współczesnego kompozytora włoskiego Salvatore Sciarrina "Luci mie traditrici". Warto kontynuować tę pracę, tym bardziej że mamy do czynienia w ostatnich latach z renesansem operowym. Być może trzeba pomyśleć o zaproszeniu menedżera z zagranicy, kogoś z zewnątrz, kto dałby teatrowi nową energię i nowe spojrzenie.
Prof. Michał Bristiger
muzykolog
Teatrowi Wielkiemu przypada rola jedyna - ustalenie poziomu sine qua non w dziedzinie opery. Żadna instytucja artystyczna w Polsce nie może zastąpić go w wypełnianiu tej funkcji, a to zobowiązuje. Dlatego też wszelkie decyzje dotyczące tej placówki muszą być oceniane z punktu widzenia kierunku artystycznego. Cała reszta zależy od sztuki muzycznej, bo czym byłaby dobrze zorganizowana, ale gorsza sztuka? Pierwszy sezon operowy aktualnej dyrekcji artystycznej przyniósł - mimo ograniczonych warunków finansowych - serię wydarzeń, które związane były z wielką tradycją muzyczną kultury europejskiej. Teatr otworzył się na zapoznane obszary muzyczne oraz na nowe zjawiska, także młodych artystów. Otworzył się także na bezpośredni kontakt z publicznością, a nie z kamarylą dyrekcji. Opinie na temat Opery Narodowej były niekiedy sprzeczne. Ale nie zapomnijmy, że poglądy na sztukę bywają różne, np. pogląd cesarza Austrii, że w "Don Giovannim" Mozarta jest za wiele nut.
Ludwik Erhardt
redaktor naczelny "Ruchu Muzycznego"
Poznaliśmy w ostatnich dniach dwa oświadczenia w sprawie rezygnacji dyrektora Kazimierza Korda - Ministerstwa Kultury i samego zainteresowanego - z których wynika, że jedna strona kłamie. W tej sytuacji żadnej propozycji rozwiązania kryzysu w Operze Narodowej nie mam, może poza tym, żeby z kłamcami nie rozmawiać. Problem w tym, że nie wiemy, kto jest kłamcą. Program artystyczny Korda i Trelińskiego jest oczywiście wart kontynuacji, zwłaszcza że nie mamy alternatywy. Janusz Pietkiewicz jest bardzo złym kandydatem - wielokrotnie się nie sprawdził.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach