Co zwykle robicie przed występem? (Np. dłużej ćwiczycie, idziecie do fryzjera, depilujecie nogi (?))
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 74 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Pon Sty 23, 2006 1:13 pm
no na pewno sie depilujemy
poza tym rozgrzewamy stopy i 100 razy sprawdzamy czy wszystko mamy i rozrabiamy pointy....
i sie stresujemy....
i ciagle wydaje nam sie ze czegos zapomnialysmy...
ze nie pamietamy ukladow...
itp
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Sty 23, 2006 1:21 pm
Zależy kiedy przed wystepem...
Wystepy mam zazwyczaj wieczorem (około 19:00). Więc do południa dzień wyglada normalnie. Przed wyjściem z domu zazwyczja czesze sie w koczka, pakuje wszystkie rzeczy, a potem jade do teatru (to tak zazwyczaj na godzine 16:30, 17:00). W teatrze mamy najpierw normalną lekcje (rozgrzewka), potem próbe na scenie. No, a potem malujemy się, poprawiamy fryzury, jak zostanie czas do gadamy sobie o różnych rzeczach. Przed samym występem stoimy za kulisami, dajemy sobie kopniaki na szczęście i przypominamy sobie po raz kolejny cały układ, albo cwiczymy jakies tam elementy. No, a potem to jest już występ.
A kiedy mamy wystep przed południem, to wszytko jest tak samo. Czeszę sie w koczka i przygotowuje sie do wyjścia, potem jade do teatru itd...=)
Zazwyczaj jesteśmy w garderobie jakąś godzinę przed występem. Co robimy? Przygotowanie stroju, czesanie się (doplatanie warkoczy), makijaż, zakładanie tych kilogramów sukna i wełny na siebie Rozgrzewkę każdy robi sobie indywidualnie, i w zależności co tańczymy (np Górali czy Opoczno) trzeba się też czasem rozśpiewać przed wyjściem na scenę.
Za kulisami obowiązkowe kopniaki. Chyba, że tańczymy oberka albo Lublin, to jeszcze panowie lubią sobie poprzerzucać partnerką dla przećwiczenia
co innego, jeśli występ jest gdzieś poza Puławami- niejedno oko pomalowało się już w autobusie, niejeden warkocz zaplotło w biegu z graderoby na scenę
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 34 Posty: 1073 Skąd: z łąki
Wysłany: Pon Sty 23, 2006 1:57 pm
WYSTĘP to jest to co grupa CE4 uwielbia najbardziej na świecie, czyli:
o 9.00 wszyscy są już w garderobach, mimo że próba generalna zaczyna się ok. 11. do 10.45 się obcyndalamy, a potem na gwałt wszyscy szukają swoich baletek/wsuwek/tuniczek/kredek do oczu etc. jak już jest po próbie (ok. 15) to zaczynają się najwspanialsze 3 godziny roku, pod popularnym zawołaniem "idziemy w hutę!" jako iż galę mamy w teatrze ludowym w krakowie. wtedy to odbywają się masowe wycieczki po zupy w 5 minut do delikatesów tudzież kombinowanie pucharków po lodach w teatralnej kawiarni które miałyby robić za tależe, wyprawy po 2 kilo truskawek tudzież płukanie ich w umywalce w garderobie, po czym siadamy z tym przybytkiem na parapetach/stołach/blatach/szczytach foteli/foyer etc. i staramy się nie zaczepiać przechodzących przed teatrem młodzieńców. istnieją również skrajne przypadki zamawiania pizzy, ale odchodzimy od tych praktyk zważywszy na tejże niewielki rozmiar. najedzone i zadowolone udajemy się w najcudowniejsze miejsce świata w najcudowniejszych okolicznościach świata, czyli NA SCENĘ. półtorej godziny przed spektaklem nie ma tam nikogo (nawet kobieciny z mopem), tylko ŚWIĘTY SPOKÓJ. tu odbywa się intensywny flirt z akustykiem, coby nam się zdecydował w końcu puścić muzykę, a potem kładziemy się na wznak i rozmawiamy... opcjonalnie: odbywają się zakłady z młodzieńcami tańczącymi gościnnie na temat pompek, lecz również od tych praktyk się odchodzi z braku młodzieńców ostatnimi czasy. godzinę przed spektaklem - rozgrzewka na scenie. potem wszyscy zachrzaniają do garderób i sytuacja jest dokładnie odwrtona niż przed próbą - ubrane, umalowane, uczesane długo długo przed czasem. następnie jest wizytacja choreografa, owocująca poleceniem natychmiastowego zmycia z siebie "tego czegoś" i zrobienia z siebie człowieka (zawsze!) i tym sposobem tracimy rok w rok 8 zł wydane kolegialnie na czarną kredkę do oczu. i tak właśnie siedzimy jak na szpilkach do początku występu. ja np. preferuję słuchanie wybitnie głośnej muzyki na walkmanie co jest również rok rocznie linczowane przez dziewczęta (i tak potem moje dwie słuchawki są dzielone między 10 dziewczyn w garderobie - to się nazywa odstress ).
no a potem występ - czyli nic ciekawego
_________________ wild thing,
you make my heart sing,
you make everything groovy,
wild thing!!!
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 35 Posty: 65 Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Sty 23, 2006 9:17 pm
Hehe, ja mgę tylko dodać, że jeszcze odbywają się poufne rozmówki na tematy znacznie odbiegające od występu. NO i najlepsza jest zbiorowa rozgrzewka przed występem-każda ćwiczy przy krześle, fotelu czy innym meblu. Lubimy też drażnić panią portierkę, która przegania nas, stojących grubo przed czasem przy naszych garderobach!!!
No , u mnie to sobie godzinkę pogadamy w szkole, potem w jeszcze w operze, a potem to na ostatnią chwilę wskakujemy w stroje, czeszemy koczki, wpychamy do nich wsuwki, lakier, baletki i na scenę!
Związek z tańcem: instruktor fitness
Wiek: 35 Posty: 1116 Skąd: Szczecin
Wysłany: Pon Sty 23, 2006 10:52 pm
A więc Opowieść Z Dnia 19 Grudnia 2005
Zbórka w Teatrze o 8:30 na ale jakby nie patrzeć przeciez trzeba byc wcześniej bo 16 osób w jednej garderobie może mieć drobne problemy z pomieszczeniem się a każdy chce mieć 'swój kawałek podłogi'. Oczywiście wszyscy się złażą (niektórzy tradycjnie ostatni) no i część w swoich ciuchach, część (czyt. np. ja) w jakiś przytargancyh szmatach na które składają sie skarpetki właściwie dwie pary skarpetek, lekko rozpadające sie dresy i ogólnie same lekko zdezelowane ubranie. Po założeniu tego czegoś myk na scenę pomarudzić na nierówną podłogę i na wielkość sceny a jak juz się pomarudzi to w związku z tym ze rozgrzewka w zakresie własnym no to trzeba poskakać, pobiegac po scenie i takie tam. Później występ, to tu nie ma co opowiadać bo i nie tego dotyczy ten temat. Po występie mamy 40 minut czasu do następnego, czyli niektórzy pożerają darmowe drożdżówy (tak1 tak! darmowe) no i znowu przebiórka. W między czasie jakieś protesty nauczycieli ze byłyśmy za słabo pomalowane, ale to niezbyt ciekawy punkt probgramu. Po drugim spektaklu mamy sporo czasu więc przyjeżdża równie darmowa PIZZA po cztery osoby na sztuk jeden i tak obżeramyu się tym wysokokalorycznym wyrobem po czym stwierdzamy, że była taka se. No i część idzie spać w szatni (to znaczy zamykac oczy bo niektóryz krzykami spac nie dają0 a reszta idzie w okolice widowni trochę się pobrechtać i pozacieszać dewizą życiową "Pier**** wszystko). Później znowu malowanie, doszywanie gumek do baletem, bieganie po scenie i występ, po którym wszyscy rozchodzą się do swoich domostw bo ponacieszać sie smakiem owocowej herbaty :)
_________________ denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych
Kiedyś tancerka teraz instruktor fitness: w tym też można się spełniać :)
Związek z tańcem: uczeń/tancerz
Wiek: 35 Posty: 89 Skąd: gdzieś ze Śląska ;)
Wysłany: Wto Sty 24, 2006 12:04 pm
przed występem: wszystkie pakują sie do garderoby... jak to ujęła Paula: ,,aby mieć swój własny kawałek podlogi...'', nastepnie pożeramy ogromne ilości słodyczy i serowych bułek ze spożywczego z nad przeciwka:), potem mały stres w kierunku ,,Boże znowu nie pamiętam kroków.... gdzie jest p. Ania!?!?!''. A juz przed samym samym występem, minute przed wejściem na scene (oprócz kopniaków na szczęscie...) nagle wszystkie stwierdzają, że muszą siu-siu i chcą uciekac ....
mimo tej nerwówki...
to uczucie rosnącej adrenaliny...
=> rany jak ja to kocham!
to też...
''nie wiem po co ludzi biorą narkotyki '' (z pewnego serialu...
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Sty 24, 2006 12:20 pm
Mnie też zawsze przed samym wejściem na scenę chce się do toalety!!! To jest okropne!!! Zawsze zastanawiam sie przez 10 minut iśc czy nie isc. Ale nigdy nie ide, bo boje się, że się spóźnie na wystep. A jak wchodze na scene to jakoś zawsze mi się odechciewa toalety...
Z toaleta bywa nieciekawie, kiedys tanczyłam damy dworu w Kopiciuszku i miałam sukienke na wilekim kole i 4 halkach. podczas wizty w ubikacji zaplatałam sie w halki a koło sie zaklinowało, dobże ze kolezanka była w poblizu bo miałam minute do wyjscia na scene!!
Ja zbyt często nie występuję ( z jednej strony to dobrze, z drugiej niezbyt ), ale ten czas przed odsłonięciem kurtyny KOCHAM. Zazwyczaj ja latam ubrana w strój na godzinę przed występem, bo potem na to nie mam czasu, jako że muszę zająć się naszymi najmłodszymi baletnicami (wiek: ok. 6 lat). Jak mam jeszcze chwilkę, to ćwiczę z koleżankami najtrudniejsze elementy.
Jak sobie to wszystko przypomnę, to juz nie mogę doczekać się kolejnych występów (a to dopiero w kwietniu) !
_________________ What would happen to Juliet if there was no Romeo?
ale jest o tym co sie dzieje przed wystepem, a do toalety sie wtedy chodzi!!!!
Dokładnie. Właśnie jak mam hasło 'przed wystepem', to przed oczami pojawia mi się właśnie łazienka - makijaż, tudzież ostatnie poprawki, bo lustro , i siusiu, oczywiście o wiele za późno, bo najczęściej wtedy, kiedy już trzeba wejść na scenę, albo chwilę przed
Tzn tak w ogóle to te kilka chwil przed wyjściem na scenę nie wolno ani nigdzie się ruszać, ani się odzywać, ale czesto trudno jest się do tego dostosować
A tak w ogóle to moje 'przed' wygląda tak - najpierw jest próba, ale nalezy przyjść trochę wcześniej, aby się rozgrzać (fizycznie lub dykcyjnie ) przebrać, i wtedy zaczyna się próba - tu bywa różnie. Czasami są to tylko ostatnie poprawki sytuacyjnie, czasami leci się z całymi scenami czy spektaklem. Potem zostaje jeszcze trochę czasu, można więc sobie zapalić, wypić kawę, porozmawiać, czasami doćwiczyć jakieś fragmenty scen już we własnym zakresie, lub po prostu nie robić nic. Na kilka, kilkanaście minut przed wyjściem na scenę jest najwieksza nerwówka, każdy jest mniej lub bardziej spiety, i wtedy lepiej nie zaczepiać się i nie denerwować nawzajem, bo można usłyszeć coś niemiłego, ale generalnie panuje skupienie. Również wtedy, kiedy ktoś już zagra swoje, i potem nie wchodzi na scenę - nie rozprasza innych. Najczęściej albo słucha innych 'zza kulisy', albo idzie sobie na kawę czy papierosa.
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
O tak, siusiu to bardzo cenna uwaga.
To uczucie, że człowiek musi być wcześniej, ale się denerwuje czy wszystko zapięte na ostatni guzik - i siku jest jednym z elementów o którym tak nerwowo się myśli.
Jestem strasznie roztrzepany, więc zawsze muszę mieć dokładną listę wszystkich rzeczy i co po kolei ubierać/przebierać.
_________________ Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy.
Listę rzeczy, naprawdę? Ciekawe... Jakoś nigdy nie wpadłabym nawet na cos takiego
Ja z kolei o ile zwykle lubię porządek i mam wszystko pukładane, to przed występem panuje u mnie kompletny chaos - rzucam ciuchy gdzie popadnie, dosłownie, podobnie z różnymi innymi klamotkami, jak jakieś kosmetyki, itp. W ogóle chaos totalny... Inaczej się tego nie da opisać.
I u mnie to nie jest tak, że myslę, czy wszystko zrobiłam, i sobie przypominam, że jeszcze do toalety, ale mnie się naprawdę wtedy nagle zachciewa
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Sty 25, 2006 10:10 pm
Ja zawsze mam chos (wstyd się pubicznie przyznac, ale cóż... ) i na występach sie to nie zmienia...
A do toalety to się zachciewa... nie wiem... chyba ze stresu... bo tak naprawde jak się już pójdzie to sie nic nie robi...
Z tą lista to makova panienko dobry pomysł
Ja ostatnio po wystepach wziełam dziewczynie ze starszej grupy bluze... przypadkowo...
Ostatnio zmieniony przez aankaa_baletnica=) Sro Sty 25, 2006 10:12 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ja uważam się za specjalistę robienia sobie garderoby w nietypowych miejscach. Czasami w teatrze jest po prostu tłok, nie ma dostatecznej ilości garderób. Zamiast dzielić toaletkę z 2 innymi osobami wolę iść na korytarz, na zaplecze albo w inne ustronne miejce, byle niedostępne publiczności.
Czasami to wynika po prostu z warunków - w knajpie, markecie czy w plenerze organizatorzy płacą, ale zupełnie nie wiedzą co jest grane:
-"a Wy jesteście profesjonalnymi tancerzami? No wiecie, żeby jakieś jezioro łabędzie zatańczyć albo coś, żeby szpagaty były"
Nie mają pojęcia co jest potrzebne gdy tancerze się przygotowują, warunki uzgadnia się z kimś innym a na miejscu jest ktoś, kto o niczym nie wie A czasami z góry mówią - mamy tylko taką klitkę, musicie sobie poradzić.
Czasem więc garderobę mam w kuchni, w krzakach, w toalecie... Niekedy rozbieramy się w jednym pomieszczeniu do rosołu - chłopcy/dziewczyny, ale nikogo to nie gorszy, nikt nie patrzy bo jest zajęty występem.
_________________ Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Kózka skacze, kózka meczy, mówi czasem mądre rzeczy.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Sty 25, 2006 10:17 pm
my raz miałysmy garderobe w.... jakimś takim biurze... był małe a nasza klasa liczyła wtedy chyba prawie 20 osób... ciężko było się pomieścic, no i jeszcze brak lustra
A na jednym grupowym konkursie dostałysmy garderope najpierw w jakimś takim zimnm holu w którym było kilka krzeseł... a potem przenieśli nas do jakiegoś małego omieszczenia ze stołami i szafami...
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 34 Posty: 1073 Skąd: z łąki
Wysłany: Sro Sty 25, 2006 10:18 pm
to jest wszystko nic w porównaniu z warunkami na pierwszej próbie scenicznej przed galą. co roku każą nam przebierać się na widowni. a my się co roku tak samo dziwimy...
_________________ wild thing,
you make my heart sing,
you make everything groovy,
wild thing!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach