zastanawia mnie jak się sami motywujecie do ćwiczeń, gdy nie ma kto was do nich zaganiać i poprawiać, gdy coś źle wykonujecie.
mi od dawna motywacji właśnie brak... i nie wiem jak sobie samej pomóc.
_________________ Naucz się choreografii, a będziesz tańczyć dzień. Naucz się fundamentów, a będziesz tańczyć do końca życia. - Angel Ceja
mnie motywował plan 100 dni. a teraz? teraz... hmm... niezobowiązujący zakład z koleżankami o podniesieniu nogi?
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Jak sobie zaczniesz ćwiczyć lub nawet improwizorycznie tańczyć to ochota jakoś przychodzi (przynajmniej w moim przypadku) podchodzę do biórka (niestety nie mam drążka ) i zaczynam robić jakieś plie i wymachy nóg. Potem automatycznie kładę się na ziemi i robię żabkę. A w końcu ląduję w szpagacie z nogami na ścianie
A ja w koncu postanowiłam sie rozciagnąć i zeby przypadkiem nie naszedł mnie leń poprosiłam przyjaciółkę (baletnicę zresztą:P) żeby na obozie przymuszała mnie do cwicze[bn. I tak codziennie pomimo straszliwie syfnej podłogi dociskałam sie do łóżka i katowałam sie na różne inne sposoby...:P[/b]
My zaczełyśmy już ćwiczyć na początku sierpnia, z czego jestem bardzo szczęśliwa . Chodzi poprostu o to, żeby szybko wejść do dobrej formy przed nowym sezonem i od samego początku zacząć ostro ćwiczyć, a nie dopiero starać się poskładać do kupy do całych wakacjach przerwy. A poza tym teraz miałyśmy też więcej wolnego czasu, bo nie chodziłyśmy do szkoły i inne zajęcia. Ale i tak przez cały czas codziennie w domu się rozciągam i coś tam sobie poćwiczę, bo bez tego chyba nie wytrzymałabym nawet chwili. Już mnie ciarki przechodzą na samą myśl jak będę musiała wytrzymywać po kilka godzin w szkole nie mogąc tańczyć i ukrywając przed ludźmi jak np. pod ławką obciągam podbicie stóp ( wy też tak robicie? ). W każdym bądź razie nie wiem jak wy, ale ja nie wytrzymałabym przez całe wakacje, gdybym nie mogła ćwiczyć, bo... chyba bym oszalała
_________________ "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy..."
:*
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 32 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sro Sie 30, 2006 11:39 pm
Ja też koteczku
To sie nazywa Zaawansowany stopień przewleklej i nieuleczalnej choroby baletowej Ale z tym można żyć i nie jest groźne. Tylko po prostu musisz cwiczyć...
my dopiero od września zaczynamy... jż się nie mogę doczekać! chociaż się trochę boję... bo ostatnio forma mi bardzo spadła... ale moze to z niecierpliwości
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Związek z tańcem: Uczeń OSB
Wiek: 29 Posty: 1070 Skąd: z piosenki Grabaża ;)
Wysłany: Czw Sie 31, 2006 12:50 pm
Och...a ja już tak najbardziej, już tak na prawde zaczynam ćwiczyć razem z rokiem szkolnym w OSB. Tak wiec nie moge się doczekać. Ale juz teraz powoli się chce przygotować. Zeby nie było nagle "BOOM" XD
_________________ "Ale próbować warto" William Wharton
W naszej szkole rok szkolny kończy się praktycznie 9 lipca ( w moje urodziny) wtedy jest występ galowy na koniec roku. Wcześniej od 22 czerwca, aż do 9 lipcaq są warsztaty- przyjeżdżaja uczniowie z różnych szkół na świecie ( w tym roku ponoć przyjada już po raz któryś uczniowie z Państwowego Choreograficznego Koledżu z Mińska - Białoruś. Nikt nie narzeka, że "pół" wakacji siedzimy w szkole, bo jest na prawdę fajnie na tych warsztatach. Przez resztę wakacji ćwiczę sama, lub z koleżanką, ale nie zbyt regularnie. W tym roku chciała bym się wybrać na jakieś warsztaty z tańca współczesnego, albo klasycznego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach