Ja zawsze coś ćwiczę w domu.Czasem poprostu tak strasznie amatorsko czasem ćwiczę aż nie dojdę do skutku,też mieszkam w wieżowcu,ale większych problemów nie mam.
_________________ Spotkanie człowieka z kotem czyni człowieka lepszym,a kota gorszym.
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 31 Posty: 1516 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lut 10, 2007 10:49 pm
A mnie tylko czasami rodzice mowią żebym się nie trzaskała, bo mieszkam w domu. Zreszta też już sie przyzwyczaili...
A ogólnie często ćwicze. Rozciągam się, robie jakieś arabeski, atitit, albo nawet czsto nie świadomie np. chodze sobie na palcach, albo robie jakieś ćwiczenia.
Mimo iż trzymamy się ćwiczeń w domu to ja kiedyś odruchowo na lekcji w szkole(na historii a nudy że hej) naciągałam paluszki i podnosiłam nóżkę pod ławką. No i tak odruchowo się zamachnęłam, że cała ławka się zatrzęsła, nabiłam sobie siniaka, nauczycielka patrzyła się na mnie jak na jakąś wariatkę a cała klasa była w smiechu.. Czyli morał taki: czasami trzeba się kontrolować
P.S A co do ćwiczeń w domku to zawsze jak się uczę to siadam na łóżku przed sobą mam książeczkę i robię skłony (no i powiedzmy się edukuję )
Hehe ja też prawie caly czas cwicze w domu. schylajac sie robie arabesqe(jak zle napisalam to mnie poprawcie )sklony, przyciaganie nogi to twarzy jak siedze i takie inne. prezmieszczam sie po domu skokami lub piruetami ostatnio zaczelam sie uczyc lepszych i wyzszych skokow. chce skoczyc podwojnego "na sucho" i moi sasiedzi codziennie wieczorem przed spaniem maja fajne efekty dzwiekowe ale jak narazie sie nie buntuja i chwala im za to
P.S. tez mieszkam na drugim pietrze
Ja mam tylko niedziele wolne od szkoły baletowej, więc wtedy tylko powtarzam kombinacje i pracuję nad siłą nóg (czyli wszelkiego rodzaju podnoszenia nóg itp.) Zdażyło mi się, że z kuzynką ćwiczyłyśmy 7 godzin w pewną niedzielę, albo 1 godzinę przed północą w sylwestra zrobiłyśmy sobie lekcję na pointach.
Jeżeli choci o ćwiczenia z klasyki to zawsze kiedy nadarzy się okazja. Ale ogólnorozwojówka jakieś 30 do 60 min dziennie, weekendy wolne. No i łapie się na tym, że idąć ulicą uda mi się zrobić co nieco, aż ludzie się czasami dziwnie patrzą.... Gorąca krew
no to masz szczęście, Joasiu. dlatego, że masz warunki 'mieszkalno-pokojowe' i dlatego, że masz czas... ach, gdybym ja miała 3 godziny dziennie na taniec... <rozmarzony>
_________________ Na forum wróciłam po 2 latach, widać nie da się żyć bez tańca, chociaż już zapewne do niego nie wrócę. Trochę jakby nowe życie.
Nie wiem, czy wróciłam na stałe, może za chwilę znów zniknę. Ale co jakiś czas zaglądnę.
Ostatnio zmieniony przez gonia Sob Kwi 14, 2007 6:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
No..., ja też bym tak chciała. A tu nie ma kiedy, bo juz mi czasu brakuje.
Kiedy ty na to znajdujesz czas (oprócz szkoły)? Bo wtedy zawsze można coś ćwiczyć pod ławką np. podbicie
Związek z tańcem: oby wieczny!
Wiek: 73 Posty: 2627 Skąd: z dwóch końców Polski;D
Wysłany: Sob Kwi 14, 2007 11:47 pm
Jeżeli dobrze zrozumiałam twój post, to wcale nie daje to dobrych efektów, a wręcz przeciwnie. Systematyczne ćwiczenia pochłaniające mniej czasu są dużo bardziej efektowne od długich, ale raz na jakiś czas.
Tak to się można uszkodzić.
Ja ćwicze w domu codziennie ok 1 - 1,5 godziny plus rozciąganie. Czsami jednak wracam tak padnięta, że nie jestem w stanie. Przerwy w ćwiczeniach robie " na czuja". Najcześciej wiem, kiedy jestem przemęczona i musze odpocząc dzień lub dwa (najczesciej jest to w weekend , kiedy nie mam zajęc w szkole). Wiem, że odpocznek jest bardzo ważny ale czasami po prostu zrobienie dnia przerwy sprawia mi czysto psychologiczną trudność
Ja ćwicze kiedy tylko mogę i kiedy mam czas .
Czasem nawet jak uczę się historii czy czegoś innego to się rozciagam w szpagacie.Często też po kąpieli skacze wszystkie skoki jakie znam,albo stoje w atiutit(niewiem jak sie pisze)i uczę się .Wszyscy mówią ,że to już choroba a ja to kooooooooooocham.
ja gdy przechodze przez korytarz lub przez moj pokoj, to przewaznie musze zrobic wyrzut prawej nogi do przodu. eheh. a rozciagam sie czesto przed snem. pozdrowionka dla wszystkich.:) (to musze to nie znaczy w tym sensie ze ktos lub cos mnie zmusza, tylko samo tak przychodzi:) )
Związek z tańcem: czynny! SB+OEB
Wiek: 33 Posty: 805 Skąd: Zabrze
Wysłany: Pią Cze 13, 2008 9:08 am
no to zawzięta jesteś ja nie potrafię codziennie ćwiczyć w domu, tylko jak mnie napadnie, albo sobie coś tam nogami rzucam, ale nie żeby to jakieś porządne ćwiczenia były. Gdybym miała rano ćwiczyć to bym musiała chyba o 5 wstawać bo normalnie to musze o 6 lub 5
_________________ Taniec wymaga człowieka chętnego,
szlachetnego, opanowanego;
człowieka o zrównoważonych siłach.
Dlatego chwalę taniec...
Ja ćwiczę codziennie w domu, chyba że wracam koło 20, mam mnóstwo nauki i zero siły na nic. Ale osttanio mam mnóstwo energi, pomimo tego, że właśnie zaczęłam się odchudzać... Ćwiczę taniec około 40- 1h po przyjściu do domu przed obiadem i tyle samo wieczorem. Do tego cztery razy w tygodniu mam zajęcia z baletu.
Związek z tańcem: kompletna amatorka;)
Wiek: 33 Posty: 196 Skąd: Gliwice/ Kraków
Wysłany: Pon Cze 16, 2008 8:29 pm
różnie. ale staram się żeby była chociaż godzina dziennie w domu. ale rożnie bywa. przede wszystkim ciężko jest znaleźć w domu miejsce. no i potem ćwiczę jak wszyscy już śpią i kończe o 1 w nocy. a ostatnio kiepsko bo przedwakacyjny leń i deszcz pada, a tu tyle filmów do obejrzenia. ;P
Związek z tańcem: uczennica
Wiek: 30 Posty: 12 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 23, 2008 1:03 pm
Ja się nigdy nie mogę zebrać, żeby porządnie poćwiczyć, ale tak wogóle to przemieszczam się po domu piruetami Całej rodzince już to wychodzi bokiem, ale co ja na to poradzę- taki nawyk
Ogolnie całe moje przemieszczanie się po domu to albo piruety, albo grand pas de chat, albo sissonne. Kręcę codziennie dośc dużo piruettów, port de bras, arebesqui, relevelant (tak to się pisze?), ćwiczę podbicie kiedy się da, a jak założe pointy to wszystko co mi przyjdzie do głowy. Do tego oczywiście szpagaty, i czasem ćwiczenia na podbicie (kiedys robiłam codziennie, ale ostatnio zaniedbałam), śpiem w żabce.
W sumie to ćwiczę w każdej chwili, no chyba, że mam taki dzień co mi sie nic nie chce.
Ale całej lekcji tak nie potrafię przećwiczyć w domu. Tak trochę ciężko bez akompaniamentu.
releve lent - przyp. Joanny (sorry za wtargniecie w posta, ale juz nie chcialam pisac nowego)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach