Związek z tańcem: uczeń, miłośnik
Wiek: 33 Posty: 121 Skąd: kielce/kraków
Wysłany: Pią Lut 29, 2008 3:51 pm
No to teraz wypowiem się ja czyli "ta wysoka". Pomimo, że tańczę hmm powiedzmy współczesny, a nie klasykę to oczywiście z moimi 176 centymetrami, zawsze tańczyłam w ostatnich rzędach, może teraz się trochę zmieniło. Jest jeszcze jeden minus bycia "aż" taką wysoką, chodzi mi o podnoszenia. Skoro w zespole nie mamy żadnego chłopaka to kto podnosi dziewczyny? Najwyższa i nienajchudsza dziewczyna, no bo w końcu to ona ma siłę i "możliwości". Wszyscy mi mówią, że tez by cgcieli być tak wysocy jak ja (chodzi mi o dziewczyny), ale naprawdę dużo bym dała żeby być niższą.
Związek z tańcem: tancerz, choreograf
Wiek: 37 Posty: 808 Skąd: Koszęcin
Wysłany: Pią Lut 29, 2008 7:19 pm
milton napisał/a:
aaaa..... I co do wyrzyucenia dziewczyn ze szkoły. Jeżeli było to 50 lat temu jeszcze zrozumię. Ale jeżeli to jest sprawa nowsz (choćby ostatnich 10-15 lat) to tyle mogę powiedzień: zła, nieprofesjonalna, archaiczna szkola. W ogóle bardzo głupie to było jeśli dziewczyny były dobre i miały warunki.......
Moze troche archaiczna, ale na pewno nie zla i nieprofesjonalna. Nie badz za madry milton.
Wcale nie bez sensu. Bo co? Mialyby potem tanczyc wiecznie w ostatniej linii? Jezeli dziewczna stojac na calych stopach jest o glowe lub pol, wyzsza od wiekszosci chlopakow? To co bedzie jak stanie na pointy? Moim zdaniem to bylby komiczny widok. Pomimo, ze tanczylaby swietnie.
_________________ Nikt nie zobaczy łez przez wnętrze płynących i nikt nie usłyszy skargi z warg zaciśniętych głucho.
Uważam, że tancerki na pointach powinna być niższa od partnera. Jest to o wiele bardziej wygodne przy partnerowanie dla jednej i dla drugiej osoby. Miałam niestety wątpliwą przyjemność tańczenia z niższym partnerem..
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości.
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Mar 01, 2008 12:56 pm
Cytat:
dziewczyna ma 170 i waży powiedzmy 46 kilo
Wiesz co Milton, tancerki przy wzroscie 170 zazwyczaj ważą max. 49 więc nie przesadzaj z tym 46.
Jeżeli chcesz podnosic anorektyczkę, to prosze bardzo........
Cytat:
A kończąc tą jak zwykle przydługą wypowiedź stwierdza że po kilku miesiącach w szkole jeszcze bardziej się utwierdziłem w przekonaniach na temat wagi i figury tancerek. Z różnych doświadczeń. Takie życie......
Ależ wiadomo, że tancerki muszą byc szczuple. Ale bez przesady!!
Mam dla Ciebie propozycję- moze kupisz sobie szkieleta (są takie modele) i będziesz z nim tańczyc?
Do teatru nie przychodzimy po to, żeby zobaczyc kości ale kogoś na scenie. CHUDĄ/SZCZUPŁĄ tancerke, bo tj ładne i to jest charakterystyczne dla baletu ale nie KOŚCI.
A Ty ciągle się wbijasz w przekonanie, że tancerka musi byc jak najlżejsza. Ta waga, którą podajesz ciągle maleje...
...i wydaje mi się, że to dobrze nie wróży
Tancerki są różne, różne mają budowy i musisz sie do tego przyzwyczaic...jesli nie dzadza Ci tancerki, która jest chudziutka to co zrobisz? Nie dasz rady postawic tancerkom warunkow, bo skreslisz siebie.
Róznica pomiedzy 49 a 46 to tylko 3kg. I o to nie warto sie kłócić. Ważniejszy jest wzrost. Chyba łatwiej operować ciężka piłką niz tyczką o tej samej wadze.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Ostatnio zmieniony przez Czajori Sob Mar 01, 2008 5:17 pm, w całości zmieniany 2 razy
Związek z tańcem: uczennica KT
Posty: 53 Skąd: underworld;P
Wysłany: Sob Mar 01, 2008 9:03 pm
Czyli wysokim w balecie jest trudniej. Ale z kolei mozna na siebie bardziej zwracac uwage (wiem, zaraz napiszecie mi, ze przeciez chodzi o to jak sie tanczy i ja absolutnie tego nie neguje, poza tym nie zawsze moze byc to w pozytywnym sensie)
myslicie, ze tancerka powinna miec jakies okreslone BMI? Np. ponizej 18? U modelek to pewnie norma, a u normalnych ludzi niedowaga....
Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 32 Posty: 293 Skąd: Grudziądz
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 4:41 pm
Sam tytuł tematu w ogóle sugeruje, że tancerka i modelka to jedno a człowiek to drugie, ale...
Różnica pomiędzy szczupłą a chudą jest. Duża. Jedne tancerki są szczupłe a inne mniej. Jeszcze nie grube, ale nie szczupłe. Normalne po prostu. Nawet w ABT. I nic się nie dzieje. Podnoszenie w pewnym stopniu zależy też od partnera, prawda?
Na moje oko to niczym się nie różnicie psychicznie bo fizycznie to owszem jesteście szczupłe(aż za) i ładniej się poruszcie. Poprostu celebrujecie niemalże każdy ruch.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: uczeń
Wiek: 33 Posty: 500 Skąd: Krzywe Zwierciadlo
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 8:32 pm
Father napisał/a:
Na moje oko to niczym się nie różnicie psychicznie
Chyba zartujesz Wiele tancerek jest bardziej odpornych psychicznie na rozne czynniki, bardziej zdyscyplinowanych (chociaz to chyba zwlaszcza w OSB), z ukierunkowanymi ambicjami. No a poza tym to jeszcze ta ogromna wrazliwosc na sztuke
To tak uogolniajac.
Związek z tańcem: miłośnik baletu :)
Wiek: 57 Posty: 1577 Skąd: ja się tu wziąłem ??
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 10:18 pm
kosssela napisał/a:
Torin uważasz ze tak wiele różnimy się od normalnych ludzi
Hmmm ...
Mógłbym odpowiedzieć krótko, mógłbym i złośliwie, a najlepiej było by i krótko i złośliwie.
Ale troszkę z innej strony zrobię
Czy bardzo - bardzo może nie. Ale w szczegółach tak. A o te szczegóły chodzi
Filiżanka też tylko nieco różni się od kubka - a wrażenie inne.
Ja w ogóle świat odbieram przez wrażenia. No a tych wrażeń dostarczacie mnóstwo.
Połączenie ducha i ciała musi dać piorunujące wrażenie.
A taniec - balet w szczególności to właśnie to.
Sztuka przekazana poprzez własne ciało.
Piękne ...
Torin
p.s.
A w dodatku fajnie jest wychwytywać na przykłada na widowni która z siedzących, nadchodzących kobiet to tancerka (a nawet była tancerka). Być może w całkowitym "cywilu" tego nie widać ale w sytuacji oficjalnej, że tak powiem, prawie zawsze widać to coś co was wyróżnia
_________________ Statler - Świetny jest ten spektakl. Leczy moje dolegliwości.
Waldorf - A co ci dolega ?
Statler - Bezsenność !!!
Chyba zartujesz Wiele tancerek jest bardziej odpornych psychicznie na rozne czynniki, bardziej zdyscyplinowanych (chociaz to chyba zwlaszcza w OSB), z ukierunkowanymi ambicjami. No a poza tym to jeszcze ta ogromna wrazliwosc na sztuke
A co powiesz o kobietach wojskowych, też sa zdyscyplinowane, a muzyczki i malarki czyż nie sa wrażliwe na sztukę? Moim zdaniem dyscyplina ze sztuką sie trochę gryzie.
Jak już sie czymś wyrózniacie to narcyzmem. Jesli chodzi o odpornośc psychiczną to bym tu dyskutował. Najbardziej odporne psychicznie są kobiety samotnie wychowujace dzieci.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: uczeń
Wiek: 33 Posty: 500 Skąd: Krzywe Zwierciadlo
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 10:57 pm
Zdaje mi sie, ze potraktowales mojego posta tak, jakbym twierdzila, ze tylko tancerki sa odporne psychicznie i tylko tancerki sa wrazliwe na sztuke, a tego nie napisalam.
No i co maja do tego samotne matki? Nie napisalam, ze tancerki sa NAJBARDZIEJ odporne psychicznie, jesli chodzi o kobiety.
Moglbys rozwinac, co masz na mysli, jesli chodzi o narcyzm?
Mogę rozwinąć ale sie boję, że otworzę Puszkę Pandory. A niech tam.
Powiem krótko tancerki łatwo wpadają w samouwielbienie, ba brakuje im tego jak roślinom deszczu. Musza być też uwielbiane bo inaczej zycie dla nich traci sens.
No, zdaje sobie sprawę ,że trochę przesadziłem ale coś jest na rzeczy.
Zresztą, ja Was uwielbiam!
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 11:31 pm
To ma też dwie strony Fahter. To znaczy- mnóstwo jest tancerek, które mają zbyt niskie poczucie wartości, a są też takie, które myślą o sobie jako boginiach tańca. A skąd to się bierze? właśnie z tego poczucia niskiej wartości, ale podświadomego.
Tancerka ogólnie powinna znać swoje możliwości, wiedzieć na co ją stać, ale być skromną. Oczywiście że potrzeba tancerkom uwielbienia (z pewnej strony), pochwał za pracę, którą włożyły przez całe swoje życie w to, co robią.
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer
Wydaje mi się iz fochy wynikają z ogromnego stresu wpisanego w posłannictwo tańca bo niechcę tego nazwać zawodem. Zawodem jest stolarstwo lub informatyka.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Związek z tańcem: uczeń-ekstern w osb
Wiek: 36 Posty: 408 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 03, 2008 1:57 pm
Nie mam dostępu codziennie do internetu więc teraz odpisuje. Spróbuje pokolei.
Co do postu Olimpi i kwesti wyrzucenia za szkoły. Dla mnie wyrzuceniie wysokiej dziewczyny z piątkami jest po prostu skandalem. Świedczy jak sama przyznałaś o archaiczności, prowincjonalności i z tym wiążącej się nieprofesjonalności (to już odemnie....ale to co piszę wynika jeden z drugiego i jest absolutnie logicznym ciągiem). Sama zresztą napisałaś że nie od wszystkich a od większości. Co już powinno dawać do myślenia. To jest szkoła. Jedni dojrzewają i rosną szybciej, drudzy wolniej. Możliwe że jej wzorst już by się zatrzymał a później w teatrze znalazła by wysokiego partnera. Bo nie tylko tancerki są caraz wyższe ale również tancerze. Zresztą nie tylko musiała by tańczyć w ostatniej lini. Naprawdę muszę wymianiać głowne solowe partie dla wysokich osób?? Jak tak to proszę bardzo: Królowa Driad, Mirta, Wróżka Bzu czy Królowa śniefu i Kawitów z Dziadka. Więc mnie nie rozśmieszaj tymi ostatnimi liniami. Było wiele znakomitych tancerek, które było wysokie robiły w balecie karierę. Nom...... to tyle co do tamtych dziewczyn (sowją drogą jak były dobre, to powinny po prostu zmienić szkołę na inną, bo jestem pewny że nie wszędzie by je tak potraktowano). to tyle na ten temat.
Po drugie....przestańmy się awanturować o 2 czy 3 kilo bo to śmieszne. Nie o to chodzi, chodzi mi tylko o typ tancerki który dziś obowiązuje na świecie ( w mniejszym czy większym stopniu..... to zależy również od poziomu baletu danym miejscu). Bo znowu jest na szczeście tak że Rosja wytycza trendy, na czym balet zawsze dobrze wychodził.
I teraz jest prosta sprawa. Albo przyjmniemy te standardy będzimy się ich trzymać, albo będziemy w stecz za całym światem. Bo to nie jest tak Bajderko, że są różne figury i ciała kobiet i jest wszystko ok. Owszem, są różne, ale w balecie większość jest nie ok. I to co było ok 50 lat temu dziś jest baaaardzo nie ok. Ponieważ balet ciągle się rozwija i nie możemy wiecznie patrzeć w przeszłość.
Dalej..... kiedyś już kilka krotnie prosilem o nie nazywanie szczupłych tancerek anorektyczkami. To jest chamskie i wulgarne. Anoreksja to choroba prsychiczna. I można ją mieć mają BMI 27 a można nie mieć przy BMI 17. Już samo stwierdzenie chuda w przypadku tancerki, która jest artystką jest niesympatyczne. Ale wyzywanie od anarektyczek i samych kości jest prostackie. Zostańmy przy formach szczupła i bardzo szczupła. Bo z tym wiąze się kolejna z sprawa normalnie wyglądająca kobieta to jest otyła w balecie. I to wierzcie mi jest naprawdę niesmaczne (raz już mdłości z tego powodu dostałem) Więc nie przystwiajmy standardów ze świata codziennego do baletu bo to śmieszne jest.
Kolejna sprawa partnerowanie. Oczywiście tancerka w pointach powinna być trochę niższa od pertnera. Czasem oczywiście zdaża się w szkole że jest odwrotnie ( w teatrach duuużo żadziej) .Wiadomo. Nic przyjemnego, trzeba jakoś przeżyć. Ale estetyczne i wygodne to nie jest. I dalej co do pratnerowania. Raz juz to pisałem ale się powtórzę. Partnerowanie to ciężka praca obojga. Nie tylko partnera.
Cytat:
No tak musi chłop trochę dłużej pochodzić na siłownie zamiast oddawać się kontemplacji sztuki
Sprawa siłowni. Owszem, jest ona wręcz niezbędna w pełnym wyksztalceniu tancerza. Ale mądrze i z umiarem, a nie tylko po to by za przeproszeniem dźwigać otyłe tancerki. Bo jest wiele negatywnych stron nadużywania siłowni. Choćby problemy z sylwetką i właściwą w balecie postawą. Co już dyskwalfikuje tancerza.
I coś też od dawna powtarzam. Tancerz to nie jest ruchomy dźwig do podnoszenia trancerek, tylko równoprawny artysta , niezbędny do wykonania w harmoni pas de deux.
Znowu się zbytnio rozpisałem.......
p.s a tancerki (jak i tancerze) muszą być bardzo silni psychicznie i zdyscyplinowani, bo taka jest specyfika tego zawodu (nic to w tym przypadku się nie gryzie ze sztuką)
_________________ Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
Ostatnio zmieniony przez milton Pon Mar 03, 2008 1:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jesli chodzi o odpornośc psychiczną to bym tu dyskutował. Najbardziej odporne psychicznie są kobiety samotnie wychowujace dzieci.
Father napisał/a:
Powiem krótko tancerki łatwo wpadają w samouwielbienie, ba brakuje im tego jak roślinom deszczu. Musza być też uwielbiane bo inaczej zycie dla nich traci sens.
Father napisał/a:
Wydaje mi się iz fochy wynikają z ogromnego stresu wpisanego w posłannictwo tańca
Związek z tańcem: uczennica,miłośnik
Wiek: 32 Posty: 221 Skąd: Krk
Wysłany: Pon Mar 03, 2008 3:51 pm
milton napisał/a:
można ją mieć mają BMI 27 a można nie mieć przy BMI 17.
Skąd ja to znam..
Do wielu ludzi niestety nie dociera ze to ze ktos (np. tak jak ja) jest bardzo szczupły nie dlatego ze nic nie je i nie daltego że ma problem psychiczny ze swoja waga a tylko dlatego ze duzo sie cwiczy...
Nie przejmuj sie Kossselo! Szczupłym zawsze łatwiej przytyć niż otyłym schudnąć. Zaręczam Ci, że okazji do przytycia bedziesz miała co niemiara w życiu.
_________________ To mnie przerasta!
Ale da sie udżwignąć
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach