Zalezy jaka to produkcja - Jezioro jest roznie dzielone na akty. Ale 32 f. wystepuja w scenie balu i wykonuje je Czarny Labedz (Odylia). Zauwazysz to latwo - bedzie to wyrazny moment popisowy Zygrfyda i Odylii. Najpierw on bedzie "duzo skakal", a potem ona bedzie krecic swoje 32 f.
Milego ogladania
lenka Gość
Wysłany: Pon Mar 28, 2005 10:39 pm dzięki:)!
no to oglądamy dalej. nie mogę się doczekać:)
Armida Gość
Wysłany: Pon Mar 28, 2005 11:12 pm fouette
No i byłu nasze fouette
lenka Gość
Wysłany: Pon Mar 28, 2005 11:13 pm było!!!
doliczyłam się 28f:)). Może nie mam wprawy w liczeniu. Uch, ja chcę jeszcze raz to zobaczyć:)!No a potem te piruety Nurejewa...
O tak tak, piruety były piękne. Fouettes rzeczywiście 28. Ale szczerze mówiąc to zachwycona tą wersją Jeziora nie byłam...
Dla mnie to Jezioro było o tyle dziwne, że było jakieś takie... mało niebieskie Jeśli chodzi o scenografię i kostiumy to bardziej podobały mi się te z naszego Teatru Wielkiego.
Margot Fonteyn ma rzeczywiście bardzo dużo wdzięku, ale jakoś mało było tego wszystkiego - mały skłon, noga mogłaby być podniesiona wyżej...
A, i Rotbard był jakiś śmieszny z tą maską
Ale generalnie mi się podobało, zawsze się wzruszam oglądając "Jezioro", no i ta genialna muzyka...
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Kasia G Gość
Wysłany: Wto Mar 29, 2005 11:27 am
No ba, - nie chce mi się liczyć, ale Fonteyn miała już wtedy sporo latek... Do końca swej długiej kariery zachowała młodzieńczy wdzięk i wyraz, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. No i przeciez kiedyś (nie tak niby dawno a jednak) technika tańca - rozciągnięcie itd. stały na niższym poziomie - mało kto machał nogą do ucha. I zresztą nie o to przeciez chodzi-o wyczyn.
Ale Nurejew piękny i młody - sam szał:)
Całość od strony wizualnej wybitnie w "niemieckim" stylu - przyciężka, "kolorowiasta", zresztą pamiętać też trzeba że taka własnie estetyka panowała wówczas w sztuce, równiez scenograficznej. Warto zawsze umieszczać produkcje sprzed tych kilkudziesięciu lat w historycznym kontekście (tak, to już historia). Przyjrzyjcie się zdjęciom z baletów wystawianych w Polsce w tym samym okresie - podobieństwo jest duże.
I na koniec - ja tez nie przepadam za tym Jeziorem, Aniu W.: zamiast pięknego pas de trois w I akcie to rozbudowane pas de cinque tańczone przez dwie panny, dwóch kawalerów i księcia. Wariacje pań ok, ale reszta? No i Rotbart właściwie nieistniejący, takie "strachy na lachy". Za to pomysł na finał z topieniem Zygfryda i "pływającym" w tle łabędziem bardzo, bardzo ciekawy i pomysłowy.
I na koniec - ja tez nie przepadam za tym Jeziorem, Aniu W.: zamiast pięknego pas de trois w I akcie to rozbudowane pas de cinque tańczone przez dwie panny, dwóch kawalerów i księcia. Wariacje pań ok, ale reszta?
No właśnie, jakoś nie mogłam dopatrzeć się tego pas de trois, teraz już wiem dlaczego
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Mnie to Jezioro wyjątkowo się nie podobało. Jedyne co może je jakoś usprawiedliwiać to to, że ma prawie 40 lat. Po za Nuriejewem nie było tam zupełnie nic ciekawego. O ile jeszcze jakoś przetrzymałam I (zabrakło mi pas de trois, które bardzo lubię) i II akt, o tyle w III i IV 'ocknęłam' się tylko na grand pas de deux (zresztą addagio też sobie darowałam). Spożytkowałam jednak czas spędzony przed TV bardzo pożytecznie - rozciągałm się cały III i IV akt. I w tym kontekście mogę powiedzieć, że obejżenie tego Jeziora dało mi bardzo dużo...
_________________ TO DANCE - MY AIM ! ! ! ! !
Ania Gość
Wysłany: Wto Mar 29, 2005 1:04 pm
Cytat:
zamiast pięknego pas de trois w I akcie to rozbudowane pas de cinque tańczone przez dwie panny, dwóch kawalerów i księcia.
Taaak, rzeczywiście pas de trois brakowało. Poza tym Odylia wcale jakoś nie jawiła mi się jako zła postać. I w ogóle miałam wrażenie, że Nurejew usiłował coś koniecznie pozmieniać, ale wcale nie zawsze z dobrym rezultatem. Wolę jednak wersję warszawską - oczywiście odpowiednio dobrze zatańczoną
Ja tez za tym Jeziorem nie przepadam. Nie ogladalam go wczoraj i nie pamietam szczegolow, ale pamietam, ze brakowalo mi w nim atmosfery. Nawet miedzy Fonteyn i Nurejewem nie ma iskierek!
Ale "pociesze" Was - nie ma idealnego nagrania "Jeziora", tak ze cokolwiek B.Kaczynski by wybral, zawsze bedzie niedosyt. Moja ulubiona Odetta/Odylia zawsze bedzie Plisiecka, szkoda tylko, ze nagranie, w ktorym bierze udzial jest brutalnie poskracane i technicznie slabe. Ale to swietny dokument z lat 50-tych, z kamerami skierowanymi od czasu do czasu na twarze ludu pracujacego! I to jakie twarze! Przejete, wzruszone, rozbawione. Naparwde, warto zobaczyc to Jezioro dla Plisieckiej i dla tych twarzy.
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Mar 30, 2005 3:10 pm
"nie ma idealnego Jeziora..."
Więc przy okazji zapytałabym drogich forumowiczów, które z oglądanych Jezior wywarło na Was największe wrażenie? W teatrze czy TV? A co powiecie o "męskim" Jeziorze M. Bourne'a albo zwariowanym Jeziorze M. Eka?
czekam na opinie
Gość
Wysłany: Sro Mar 30, 2005 7:45 pm
Niewiele tych roznych wersji "Jeziora" widziałam, ale pamietam, ze jakis czas temu Mezzo pokazywalo wersje (chyba calkiem nowa) z Opery Paryskiej. Zrobilo na mnie spore wrazenie, ale moze zasugerowalam bogata scenografia i kostiumami.
jesli moge wyrazic swoje zdanie jeszcze co do Jeziora nadawanego w Poniedzialek Wielkanocny-dla mnie nacodzień obcującej z baletem miało ono przede wszystkim wartosc historyczną,poniewaz po raz pierwszy widzialam w akcji Rudolfa Nurejewa i Margot Fonteyn(i padam do stóp z szacunkiem i uznaniem),ale nie oszukujmy się,ze zwyklym smiertelnikom nie zajmujacym sie tancem i baletem(ktorzy mam nadzieje rowniez w jakiejs czesci ogladaja "złota 12")te nazwiska nic nie mówią jak i to ze balet niesłychanie się rozwinął od czasu nakręcenia tej wersji najpopularniejszego dzieła klasyki baletowej (40 lat to bardzo duzo) i ze teraz np.(nie ublizając pelnej wdzięku Fonteyn) podnosi się nogi powyżej 90 stopni,naciąga podbicie i ogólem technika wykonywania baletowych pas bardzo się zmienila-ale to zauwazam ja i wszyscy ,ktorzy mają do czynienia z baletem. Nie oszukujmy się jednak-laicy musieli mieć niezły ubaw z tego spektaklu i ci ,ktorzy widzieli sztukę baletową po raz pierwszy w takiej wersji ją niestety zapamiętają...dlatego ubolewam nad tym że pan Kaczynski puszcza takie starocie(procz znakomitego Don Kichota,ale on nie jest znowu taki stary..)-mają one wartosc dla baletomanów,ale dla calej reszty są niejakim przekłamaniem...Piszę te słowa poniewaz oglądałam ten spektakl z osobami nie związanymi w zaden sposob z baletem i po paru salwach smiechu i osmieszajacych komentarzach sama uprawiając balet poczulam sie jak ktos nienormalny i smieszny ...A przeciez jest tyle swiezych produkcji ,ktore zapieraja dech w piersiach kazdemu...Pozdrawiam
_________________ "Chcemy tylko tańczyć i milczeć..."
Gość
Wysłany: Pią Kwi 01, 2005 2:54 pm
Ja osobiście dotrwałam tylko 3 aktu jeziora . A tak poza tym baletnice nie były w najlepszej formie... kiedy padło zbliżenie one po niezbyt męczącyn układzie sapaLy jakby tańczyły 6 godzin bez żadnych przerw !!! I osobiście chciałam sie dowiedzieć czy "zygfryd" był homo i czy naprawdę zmarł na HIV ???
Związek z tańcem: krytyk
Wiek: 47 Posty: 4412 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 01, 2005 3:32 pm Kasia G
""zygfryd" był homo i czy naprawdę zmarł na HIV ???"
Stwierdzenie co najmniej niestosowne, zeby nie powiedziec wulgarne - i co to ma do rzeczy??? - ale: TAK, był bi-seksulany i zmarł na AIDS (tak samo jak np. F. Mercury). I co z tego???
W 100% zdadzam się z Odylią że takie nagrania mają wielką wartość historyczną i uświadamiają, jak zmienia się nawet tak wydawałoby się - niezmienna sztuka baletowa. Zgadzam sie tez, ze nieprzyzwyczajony "zielony" widz może umierać ze smiechu na widok umalowanego, pokazywanego na zbiżeniu Zygfryda-Nurejewa. Pokazywac natomiast trzeba i takie spektakle, i współczesne - po to własnie aby pubiczność kształcić. No i to o czym już pisałam - taka była ówczesna estetyka: to się ludziom wówczas podobało i wcale ich nie smieszyło.
Warto obejrzeć czasem rzeczy jeszcze bardziej archiwalne - np. gwiazdy baletu rosyjskiego i radzieckiego na czarno-białych nagraniach. Boki zrywać! A jednak te nazwiska przeszły do historii, byli w swoich czasach, przed swoją publicznością - najwięksi
Jestem ciekaw, która tancerka w dziejach baletu wykonywała 32 fouttes najlepiej? A która zrobiłą równo 32? A może jakaś zrobiła i więcej?:) I czy zdarzyła się kiedyś jakaś spektakularna klapa podczas kręcenia? Tysiąc pytań ciśnie się na usta
oh, wiele tancerek narzeka na 32 fouette jako zdradliwe... przy takiej ilości zawsze coś się moze zdarzyć, nawet największej ballerinie. kręcenie jest dodatkowo utrudnione, gdy spektakl jest wystawiany w wykle nie przeznaczonych do tego miejscach, bo wtedy bywa, ze podłoga jest nierówna itd.... ALE podobno "złej baletnicy.... "
_________________ you broke my heart cause I couldn't dance
you didn't even want me around
but now I'm back to let you know
I CAN REALLY SHAKE THEM DOWN!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach