www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Anna Karenina w Warszawie
Autor Wiadomość
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 18, 2008 12:51 pm   Anna Karenina w Warszawie

Już jutro 19 listopada - premiera Anny Kareniny Ratmansky'ego w Operze Narodowej. Preierę swoją obecnością zaszczycą Maja Plisiecka - pierwsza wykonawczyni roli Anny na scenie baletowej i współtworczyni choreografii do pierwszej inscenizacji oraz jej mąż kompozytor Robion Szczedrin - autor muzyki do tego baletu.
Więcej można przeczytać na stronie Opery Narodowej
http://www.teatrwielki.pl...ion=det&id=1178

Po spektaklu Maja Plisiecka otrzyma wysokie polskie odznaczenie państwowe, następnego dnia spotka się z baletem TW-ON oraz na oficjalnym spotkaniu w Salach Redutowych z baletową publicznością
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Wto Lis 18, 2008 6:52 pm   

Mam nadzieję, że będzie to udana premiera. Warszawskiemu baletowi b. potrzebny jest sukces.

Wszystkie drobne fragmenty choreografii Ratmańskiego (własnych i opracowań), które widziałem w rosyjskiej telewizji niezwykle mi się podobały.

:)

[ Dodano: Wto Lis 18, 2008 10:55 pm ]
A tu można obejrzeć zdjęcia z próby.

http://zdjecia.pap.pl/fot...UP=1&SF_FIELD3=
 
     
M. 
Koryfej


Wiek: 40
Posty: 737
Skąd: znad morza :)
Wysłany: Sro Lis 19, 2008 2:51 pm   

Na pewno będzie bardzo ładnie - książka jest piękna, myślę, że sam fakt baletowego opowiedzenia emocji, które przeżywała Anna, w połączeniu z muzyką Szczedrina i dość nietypową scenografią (z wizualizacjami w tle) musi wróżyć sukces.

Za nasz balet też trzymam kciuki... czuję, że dziś i jutro to będą dwa wyjątkowe dni - chyba wszyscy traktują tą premierę nie tylko z typową "ciekawością nowego tytułu" a jako szczególnie ważne dni z powodu przyjazdu Mai...
_________________
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski
 
 
     
Nikiya 
Nowicjusz


Związek z tańcem:
uczeń/miłośnik
Posty: 26
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lis 19, 2008 6:05 pm   

M. napisał/a:
... czuję, że dziś i jutro to będą dwa wyjątkowe dni - chyba wszyscy traktują tą premierę nie tylko z typową "ciekawością nowego tytułu" a jako szczególnie ważne dni z powodu przyjazdu Mai...


A ja żałuję, ze to będą tylko dwa dni. Dziś być nie mogę na spektaklu, jutro tez nie, a kiedy kolejne przedstawienie...? Muszę, muszę zobaczyć "Annę Kareninę" na deskach TW a niestety, zarządzający teatrem nie ułatwiają mi tego. Co to są te dwa przedstawienia na tylu chętnych i spragnionych nowych wrażeń widzów? IMHO taka premiera powinna być grana co najmniej raz w tygodniu przez najbliższy miesiąc. Dlatego będę wdzięczna osobom, które juz teraz zobaczą AK za ich wrażenia, na które czekam z niecierpliwością :mrgreen:
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Sro Lis 19, 2008 11:22 pm   

Moim zdaniem, premiera była bardzo udana. Ja osobiście postawiłbym Annę Kareninę Ratmańskiego w rzędzie kilku najlepszych baletowych przedstawień TW-ON w ostatnich dwóch dziesięcioleciach.

Chorografia bardzo przypadła mi do gustu. Ratmański korzysta z języka tańca klasycznego, ale jest to wykorzystanie twórcze. Żadnego pustego popisu, absolutne podporządkowanie każdego ruchu, gestu akcji scenicznej lub wyrażanym uczuciom. W przedstawieniu jest seria, moim zdaniem, pięknych - w sensie dramaturgicznie i emocjonalnie udanych - pas de deux. W zasadzie nie wiem, które lepsze, czy dwa spotkania miłosne, czy dramatyczny upadek miłości, czy konfrontacja z mężem. Jest z czego wybierać. Kapitalnie też rozwiązane są sceny zespołowe, choć nie ma ich za wiele, bo balet jest skoncentrowany na trójkącie: Anna-Wroński-Karenin i w gruncie rzeczy kameralny. Ratmański ma też talent do opowiadania historii, jest dobrym narratorem, nawet jak ktoś nic nie wie o Annie Kareninie, to i tak powinien domyślić się, o co chodzi w poszczególnych obrazach.

Inscenizacja pomysłowa, akcja prawie filmowa, złożona z krótkich sekwencji wymagała rozwiązania problemu błyskawicznej zmiany miejsca zdarzeń bez opuszczania kurtyny. Nie wszystkie projekcje są jednakowo udane, moim zdaniem, ale większość tak, niektóre są zaś urzekające, choć może trochę naiwne, jak ta z kwitnącym sadem wiśniowym.

Zespół baletowy, na moje oko laika w zakresie techniki tańca, był dobrze przygotowany. Pozytwnie zaskoczyli mnie Panowie, udało się zebrać 9 przyzwoicie tańczących do scen zbiorowych. Zespół przyjemnie dla oka wyszczuplony (a może to tylko złudzenie związane ze strojami ?). Można oczywiście pomarudzić, że tu i ówdzie było nierówno, ale po co ? W udanej całości, moim zdaniem, jest to bez większego znaczenia.

Maksim Wojtiul znakomity. Najpierw trochę fircykowaty, radosny, potem coraz bardziej poważny. Marta Fiedler bardzo dobra. Może trochę zbyt skoncentrowana czasem na krokach. Sympatyczna Kitty - Izabeli Milewskiej. Piękne linie rąk u D. Krzysztoforskiej, która otrzymała dobry strój kryjący jej przerażającą dla mnie chudość.

Muzyka Sczedrina jest, moim zdaniem, nierówna. Na początku konwencjonalna, w drugiej części przedstawienia (która mnie w fotel wcisnęła) bardzo dramatyczna, drapieżna, obrazowa. Świetne są obie sceny, gdy muzyka obrazująca zdarzenia w świecie zewnętrznym, ściera się z muzyką pokazującą psychologię bohaterów i tłumu.
Szkoda tylko, że K. Trylnik i R. Bartmiński śpiewają przez tubę, nie znoszę tego. Przecież można było ich gdzieś z boczku na scenie lub w kanale postawić i dać im zaśpiewać to, co trzeba bez koszmarnych zniekształceń głosu.

Orkietstra przyzwoicie grała tę niełatwą partyturę. Trudno jest mi ocenić interpretację E. Volynskiego, bo nie mam żadnego punktu odniesienia, ale na moje ucho było to sprawne i przemyślane wykonanie, choć dżwięk orkiestry był znacznie ostrzejszy i bardzie "suchy" niż pod G. Chmurą w niedawnym Fauście.

Sala wypełniona po brzegi. Odbiór tego niełatwego przedstawienia dobry.

A na koniec zatańczyła Maja Plisiecka ! I do tego jeszcze bisowała. Uroczystość z wręczeniem odznaczeń na szczęście, sprawna, krótka, a nawet wzruszająca.

Dla mnie bardzo udany wieczór, z gatunku takich, co na długo pamietam.

Szkoda tylko, że po dwóch przedstawieniach balet schodzi z afisza na prawie dwa miesiące. Dziwaczna to niesłychanie decyzja byłej dyrekcji.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 8:35 am   

spokojnie, Anna Karenina pojawi się na scenie TW już w styczniu - niestety na okres świąteczny obowiązkowym punktem programu są Dziadki do orzechów - nie mam oczywiście nic przeciwko nim - przynajmniej edukuje się dla baletu najmłodsze grono widzów, ale Anna Karenina też mogła by być ;)

zgadzam sie w większości z przedmówcą - może jeszcze czeiłabym się tego i owego "na zimno", ale podczas premiery i po niej po prstu było mi dobrze czyli spektakl spełnił swoją rolę :) więcej nie piszę bo obiecałam nie recenzować tu spektakli TW-ON ;)

a dla tych którzy z lezką w oku będą wspominac ten wieczór i spotkanie z fenomenem Mai Plisieckiej coś dla utrwalenia TEJ chwili :))

_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 9:29 am   

Miejmy nadzieję, że ten spektakl nie będzie grany w dawkach homeopatycznych.

Moim zdaniem, Anną Kareniną można np. spokojnie zastąpić wszystkich planowanych Twardowskich :shock:
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 10:04 am   

wszyscy zaplanowani Twardowscy "spadli" z afisza - to już postanowione
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 10:44 am   

:D
 
     
Florina
Nowicjusz

Posty: 19
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 12:04 pm   

To jednak mi się "upiekło" :D
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 12:28 pm   

postuluję porzucić offtop o Twardowskim i wrocić do wrazeń z Anny Kareniny. Jaka jest Twoja opinia Florino? Mam nadzieję, zę odezwą sie też M. Milton i Caroline ;)
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 12:44 pm   

Ja też chętnie poznałbym opinie innych osób z dwu powodów:
1) w Polsce prawie nie ma oficjalnych recenzji przedstawień baletowych
2) jak pisałem powyżej w zakresie techniki tańca jestem mocno niedouczony, a więc to, co napisałem powyżej było opisem pozytywnych wrażeń czysto estetycznej natury.
Pozdrawiam.
Raoul.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 3:08 pm   

parę zdjęć na zachętę:







_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Ayaka
Corps de Ballet


Posty: 368
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 20, 2008 5:33 pm   

Ja byłam widziałam i powiem krótko jestem OCZAROWANA !!!
Podobało mi się wszystko kostiumy, choreografia, muzyka.
Niesamowite wrażenie robi przemieszczający się po scenie wagon.
A wizualizacje palce lizać akurat mi bardzo podobał się akurat ten fragment z kwitnącymi wiśniami bo dawał taką oazę spokoju i wytchnienia wśród szalejących emocji, namiętności żalu i tego wszystkiego o czym jest całe przedstawienie.
Piękne łapiące za gardło zakończenie, świetny przekaz emocji w wykonaniu M. Fidler.

Polecam.
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 11:11 am   

Zdjęcie Plisieckiej tańczącej w Warszawie:
http://www.rp.pl/galeria/9147,2,222448.html

oraz recenzja ze spektaklu:
http://www.rp.pl/artykul/9147,222448.html

ze sprostowaniem: rolę Kitty tańczyła Izabela Milewska, zaś wymieniona w tekście Dominika Krysztoforska kreowała postać Betsy
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Joanna 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
tancerka?
Posty: 2981
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 2:30 pm   

Nie widziałam spektaklu, ale ta recenzja jest beznadziejna! Przecież to miał być balet, i balet jest, więc o co panu recenzentowi chodzi? Że ma pretensje do baletu, że jest baletem, a nie teatrem tańca? Dwie różne bajki (nie wspominając, że w teatrze tańca mało kto dzisiaj bierze się za opowiadanie linearnej historii, więc ciekawe kto niby miałby wystawić taką 'Annę Kareninę' - de Kaersmaker czy Vandekeybus? :twisted: ;) ). To tak, jakby pójść do sklepu i kupić truskawki, i mieć pretensję, że nie są poziomkami :roll: .

Cytat:
Tylko ktoś mający tak charyzmatyczną osobowość jak wielka Maja Plisiecka mógł uważać, że tańcem da się opowiedzieć wszystko.

wygląda to tak, jakby przed Plisiecką balet w ogóle nie istniał, a po Plisieckiej znowu miał być skazany na niepamięć - chyba jednak trochę to nie tak?...

Cytat:
Ratmański jest zakładnikiem baletowej tradycji. Posługuje się techniką klasyczną

no niemożliwe, a jaką ma się posługiwać, indyjskim tańcem kathak?? A przepraszam, to też zbyt mało współczesne... ;)
_________________
"Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 4:50 pm   

Argument, że wadą spektaklu jest wykorzystanie techniki tańca klasycznego jest, moim zdaniem, nietrafiony. Wbrew temu, co pisze Recenzent RZ, uważam, że to właśnie zaleta tego spektaklu. Ujęcie emocji w sztywną formę powoduje, że stają się one bardziej wysublimowane, mniej wykrzyczane, ale nie mniej poruszające.

Na "zimno" napisałbym to samo, co przedtem. To bardzo dobry spektakl. Poleceam.
 
     
..::Caroline::. 
Adept Baletu


Wiek: 35
Posty: 80
Skąd: Gdynia
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 6:52 pm   

Muszę przyznać że jestem pod wielkim wrażeniem tego spektaklu!
Uważam że był wyjątkowo udany. Oczywiście nie przeczę że głównym powodem mojego zachwytu jest postać Wrońskiego tańczona przez Maksia (wiem, wiem... zauroczenie zauroczeniem ale chyba nikt nie wątpi w to że postać została pięknie przez niego przedstawiona). W jego tańcu było (jak zawsze...a może wyjątkowo?) dużo energii i emocji. Moim zdaniem idealnie oddał charakter Wrońskiego.
Co do Marty na początku miałam pewne wątpliwości, ale wszystko zmieniło się w drugim akcie. Tak jak w pierwszym nie czuła do końca klimatu Anny, tak w scenie finałowej łzy napłynęły mi do oczu.
Iza natomiast moim zdaniem idealnie wtopiła się w Kitty.
Oprócz tancerzy napewno ogromnym plusem dla spektaklu jest scenografia. Naprawde świetnie to wyszło. Do tego wszystkiego śliczne kostiumy i serduszko do teraz nie przestało bić przyśpieszonym tempem.
Uważam że spektakl można bez wachania zaliczyć do tych bardzo udanych ;)

Dodam jeszcze że na występie Maji straciłam oddech i zaniemówiłam, oczy mi się świeciły a rączki trzęsły..."wow" -> tylko tyle mogłam z siebie wydobyć wychodząc z teatru...
_________________
'Elle danse, pour partir, pour devenir invisible...'
 
     
milton 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
uczeń-ekstern w osb
Wiek: 37
Posty: 408
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 7:32 pm   

Mi się to inscenizacja bardzo spodobała. Wiedziałem obydwie obsady. I uważam, że recenzja w rzeczypospolitej jest kuriozalna i zbudowana na fałszywej tezie. Taniec klasyczny (a tak naprawdę neoklasyczny) idealnie pasuje do opowiedzenia historii Anny Kareniny. Co najwyżej konkretne osoby w konkretnych rolach mogą budzić kontrowersje. I tak z pierwszej obsady, jak dla mnie najlepsze były Dominika Krysztoforska jako Betsy oraz Iza Milewska jako Kitty. Za to trójkąt miłosny w/g mnie lepszy był w drugiej obsadzie. Co było dużym zaskoczeniem, szczególnie jeśli chodzi o Anne. Natalia Wojciechowska stworzyła swoją najlepszą rolę z dotychczas zatańczonych. Była znakomita tak technicznie jak i wyrazowo. Także Sergiej Basałajew stworzył świetną postać. I o ile w przypadku Maksa i Marty uwagę zwracał głównie taniec (w sensie technika), to u Natalii i Siegieja na pierwszy plan wysunęło się aktorstwo, właśnie ten artyzm o którym mówiła Maja Plisiecka. W spektaklu takim jak Anna Karenina uważam to za najważniejsze (ponieważ to jest świetny przykład prawdziwego teatru baletu). O ile jeszcze Marta poradziła sobie z rolą Anny a tyle Maks już nie. Technicznie owszem, przyczepić się nie można, ale aktorsko już tak. W porównaniu z Wrońskim w wykonaniu Siegieja po prostu nie istniał na scenie. Rola ta w pełni pokazała braki aktorsko-dramatyczne tego dobrego tancerza. Warto wspomnieć również, że zaskakująco dobry (co mu się bardzo rzadko zdarza) okazał się Wojciech Ślęzak jako Karenin. Za to bardzo rozczarowująca była Kitty z 2 obsady - Dagmara Dryl. Zespół się spisał dobrze.
Scenografia ciekawa, dobrze że taka skromna, reżyseria i choreografia bardzo dobra. Muzyka Szczedrina bardzo ciekawa i naprawdę dobrze zagrana przy orkiestrę pod dyrekcją J. Wołyńskiemu (brawa).
Podsumowując.......spektakl bardzo udany, a gdyby pomieszać obydwie obsada byłoby już cudownie.
_________________
Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
 
 
     
M. 
Koryfej


Wiek: 40
Posty: 737
Skąd: znad morza :)
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 10:03 pm   

No dobrze, jak wszyscy to wszyscy. Spróbuje najkrócej jak to tylko możliwe.

Oczywiście bardzo udana premiera i całościowo obydwa wieczory spędzone w Teatrze.

Nad recenzją pana Marczyńskiego załamałam ręcę, jest w moim odczuciu bardzo chybiona i choć się na tym nie znam zdaje mi się wręcz nie poprawna - nie rozumiem np. czy pan Marczyński uważa Kareninę za "starą" i taką, która "gdyby nie Ratmański zeszłaby ze sceny" czy za ponadczasową opowieść... Dlatego zazwyczaj długo się zbieram do czytania recenzji by zbytnio się nie denerwować. Już po przeczytaniu pierwszych wytłuszczonych zdań, można pomyśleć, że byliśmy na dwóch różnych spektaklach. Uważam, że twórcom przedstawienia udało się stworzyć mało, że nowoczesne przedstawienie to właśnie bardzo dobrze oddające emocje zawarte w powieści i ducha epoki. Duża w tym zasługa scenografa. Po pierwsze wspominane już wizualizacje w tle - czasem jako bierne tło wydarzeń (dworzec kolejowy, wypełniony książkami gabinet Karenina, teatr).
Czasem potęgują nastrój jak ciężkie chmury, śnieżyca, kwitnący sad (może rzeczywiście jak wspomniał Raul trochę banalny - ale czyż nie każdy romans vel miłość nie posiada w sobie odrobiny różu? ;) ) .
A czasem mam nawet wrażenie jakby zaczynały brać czynny udział w przedstawieniu – potępiający wzrok „śmietanki” towarzystwa patrzący na Karenina w bibliotece i pociąg w ostatniej scenie. Jak już zostało napisane - ułatwiają one szybkie i płynne przechodzenie między poszczególnymi scenami przy czym nie zagracają sceny. Chyba także dzięki nim spektakl jest tak łatwy do zrozumienia, nawet dla osób nie znających ani powieści ani nawet streszczenia (wypytałam, sprawdziłam - osoby, które nie czytały wszystko rozumieją - wszystko się zgadza ;) ).
Dochodzą do tego piękne kostiumy utrzymane w duchu epoki.

W przedstawieniu są moim zdaniem dwa bardzo udane fragmenty, w których akcja wychodzi wręcz poza granicę sceny - mam na myśli upadek Wrońskiego i scenę w teatrze. Obie sceny zasługują na szczególną uwagę zdaję się, że pod każdym względem. Pierwsza przede wszystkim ze względu na choreografię i muzykę, świetnie pokazujące rosnące napięcie związane z wydarzeniami na hipodromi. W drugiej z nich (nie wiem czy kwadryga była konieczna?) również jestem pod wrażeniem prześlicznej muzyki i całego obrazu, który widzimy na scenie. Uważam, że posadzenie artystów z przodu sceny na przeciwko publiczności jest wspaniałym rozwiązaniem - gdy pierwszy raz to zobaczyłam aż się obruszyłam, zadając sobie w środku pytanie "halo! no kto tu jest w teatrze?". Może nie ma konieczności zadawania sobie pytania czy zabieg ma służyć temu byśmy i my ocenili teraz postać głównej bahaterki - bo oczywiście dziś książke czytamy trochę inaczej niż wtedy gdy została napisana, ale według mnie Anna w swojej czerwonej sukni przechodzi w tej chwili tak samo przed tamtym zgromadzonym w tetrze społeczeństwem jak i przed nami teraz. Dzięki tej - właściwie prosto pomyślanej - relacji z publicznością sztuka jest żywa tak samo jak ponadczasowa powieść Tołstoja i wychodząca poza ramy Anna, której jak czytamy w programie nie mógł ujarzmić nawet autor.

Wogle mam wrażenie, że w spektaklu choregraf świetnie i bardzo pomysłowo wykorzystuje przestrzeń sceniczną. Według mnie bardzo pięknie, czytelnie i subtelnie zostały pokazane zarówno najważniejsze wydażenia powieści, emocje towarzyszące bohaterom i nawet sny i prześladujące, wiszące nad Anną fatum (mamy przecież nie tylko powracający koszmar, przecież ten pociąg wisi też nad Anną w muzyce) - przecież to wcale nie było takie proste do pokazania bez zbytniego okrojenia lub bez utraty czytelności - w moich oczach się udało.

Obie obsady są według mnie udane. A przyznam się szczerze, że odnośnie obydwu wykonawczyń głównych ról miałam wielkie wątpliwości przed spektaklem. Ku mojemu zaskoczeniu po obydwu przedstawieniach wyszłam szczęśliwa, że się udała i myśląc w duchu że taka właśnie jest Anna. Choć były to dwa zupełnie różne spojrzenia na tę postać. Pierwsze w wykoniu Marty Fiedler pokazujące uczucia Kareniny trochę bez osłony konwenansów których musiała się trzymać. Marta też z powodu swojej urody bardzo dobrze pasuje do postaci Anny. Natomiast Natalia pokazała nam Annę z zupełnie innej perspektywy - na zewnątrz silna i pewna siebie ale osamotniona w swoim dramacie Karenina była być może nieco bliższa opisowi Tołstoja, a być może oba spojrzenia na tą postać są bardzo cenne? Również obydwa spojrzenia są w pokazane w powieści - kiedy czytam po raz kolejny akapit opisujący wałkowaną przeze mnie wyżej scenę w teatrze - myślę sobie że zarówno w środę jak i w czwartek zobaczyłam na scenie bardzo dobrze zagraną Annę:

Cytat:
„Wroński nie wiedział, co mianowicie zaszło pomiędzy Anną a Kartasowami, odgadł jednak, że zaszło coś upokarzającego dla Anny. Zrozumiał to z tego, co zobaczył a przede wszystkim z twarzy Anny, która – wiedział to – resztką sił starała się odegrać do końca obraną rolę. I rola ta, zachowanie pozornego spokoju, udawała się jej znakomicie. Kto nie znał ani jej, ani koła jej znajomych, kto nie słyszał tych wszystkich wykrzykników współczucia, zgrozy i zdziwienia ze strony kobiet, że Anna odważyła się wystąpić w towarzystwie – i to tak wyzywająco ze swymi koronkami i swoją urodą – kto tego wszystkiego nie spostrzegł, mógł zachwycać się spokojem i pięknością tej kobiety i nie podejrzewał nawet, że czuła się ona jak pod pręgierzem”


Oczywiście ogromnym zaskoczeniem było to jak zatańczyła Natalia.

Obaj Wrońscy zgodnie z moimi oczekiwaniami, byli w porządku. Gdy ogląda się ich dzień po dniu, świetnie widać z jednej strony lekkość z jaką tańczy Maks, doceniłam to przede wszystkim drugiego dnia - gdy miałam wrażenie, że Basałajew dość niepewnie lądował po skokach i kończył piruety - ale jakoś mi to nie psuło miłego odbioru. Sergiej jest za to trochę bardziej wyrazisty - co świetnie się komponowało z silną i pewną siebie Kareniną. Obydwu bardzo dobrze mi się oglądało. Chociaż jeśli chodzi o grę aktorską, nie zgodziłabym się, że Maks źle gra. Ja na jego twarzy widziałam emocje odpowiednie do tego co akurat tańczył. Chociaż, podczas króciutkiego epizodu z dziewczęcą Kitty(Iza) utwierdziłam się w przekonaniu, że między Maksem a Izą występuje na scenie jakaś wyjątkowa relacja - nie wiem czy jest to kwestia tylko tego, że strasznie do siebie pasują, czy może wzajemnej sympatii, po prostu fajnie się ich razem ogląda, jest między nimi jakaś iskra. Mam wrażenie ze sceny zbiorowe (np. wyścigi) wypadły lepiej drugiego dnia.

Potwierdzam, że były to dwa wyjątkowo udane wieczory.

P.S. no i z przymróżeniem oka, trzeba zapamiętać drobne przygody z wagonem zarówno pierwszego i drugiego dnia ;) :lol:
_________________
"Kochamy wciąż za mało i stale za późno..."
J. Twardowski
Ostatnio zmieniony przez M. Sob Lis 22, 2008 12:29 am, w całości zmieniany 5 razy  
 
 
     
Raoul
Nowicjusz

Związek z tańcem:
miłośnik
Posty: 36
Wysłany: Pią Lis 21, 2008 10:14 pm   

B. się cieszę, że dyskuja o Annie Kareninie tak się dziś ożywiła. Z przyjemnością przeczytałem dzisiejsze głosy. :D
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lis 22, 2008 10:40 am   

milton napisał/a:
Technicznie owszem, przyczepić się nie można, ale aktorsko już tak. W porównaniu z Wrońskim w wykonaniu Siegieja po prostu nie istniał na scenie. Rola ta w pełni pokazała braki aktorsko-dramatyczne tego dobrego tancerza. .


Hmm, o gustach sie niby nie dyskutuje, ale tu mam zupełnie inny pogląd, podobnie jak powyżej M. Maks był jak najbardziej "w roli" i jego aktorstwo było jak najbardziej zauwazalne i znaczące - to chyba najlepiej opisał J. Marczyński " z lekka bezczelny Wroński" - Maks ze swoją świetlista urodą, malująca sie wkazdym ruchu pewnością siebie, lekkością i elegancją był jak najbardziej bliski obrazu jaki maluje Tołstoj piszac o podkręcającym wąsa młodzieńcu który cieszył się z wrażenia jakie robi na Kitty, z tego uczucia jekie udało mu sie wywołac w naiwnym serduszku. A potem sam wpada w sidła miłości do Anny, walcy o nia - ta miłośc, choc zupelnie inna tez daje mu szczescie. W tym sensie Wroński tak naprawde mniej jest zakochany a bardzie bumny i szcześliwy z miosci aka wzbudza w kobietach - i to było u Maksa, podobnie jak zal i odrzucenie gdy Anna po chorobie odtrąca go i wraca do meza - scenapróby samobójczej znakomita. S. Basałajewa widzialam tylko na próbie - bardzo mi się podobał ale z inego powodu - była bardziej niż ksiazkowy Wroński zakochany, szczery i elegancki... to Wroński wymarzony, a nie ksiazkowy, byc moze tancerz równiez go idealizuje, tak widzi i tak go odmalowuje. Obie kreacje oglądało sie z przyjemnoscią
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Kasia G 
ADMINISTRATOR


Związek z tańcem:
krytyk
Wiek: 48
Posty: 4412
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 24, 2008 9:18 pm   

o Annie Kareninie i nie tylko opowiada Maksim Wojtiul

http://www.plejada.pl/16,...et,artykul.html
_________________
Niech pamięta elita, że każda śmietanka na deser jest bita.
Lec
 
 
     
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
historyk, krytyk
Posty: 549
Wysłany: Wto Lis 25, 2008 4:14 pm   

Moje wrażenia z "Anny Kareniny " w wersji Ratmańskiego są raczej na minus niz na plus najlepsze są kostiumy. Natomiast to co najbardziej konstytutywne dla spektaklu tanecznego - czyli choreografia najsłabsza. Jak na spektakl który powstał w 2004 według mnie ten balet jest za bardzo konwencjonalny i schematyczny, mało oryginalny

Balet baletem ale dlaczego nie może to być balet współczesny ( chyba nie ma wątpliwosci że taki nurt istnieje). Może porónawanie tego spektaklu z tetrem tańca nie jest zbyt trafne ale to nie znaczy że sam fakt że "balet jest" ma byc wartością samą w sobie. Chyba znamy przykłady z historii nie tak dalekiej, choreografowie bazujacy na dyscyplinie techniki klasycznej nie ograniczaja swego jezyka tylko do baletowej tradycji, ci najlepsi najczesciej ja rozwijają

Styl Ratmańskiego jest właściwie niewidoczny taka"choreografia stylu zerowego" ,w której nieustannie powtarzaja sie podobne rozwiązania formalne - akademickie przyzwoite rzemiosło ale nic wiecej .Dodatkowo zamiast gry aktorskiej tancerze prezentuja coś bliżej pantomimy. Muzyka też nie pomaga budować ani nastrojów ani dramaturgii (jeżeli już to z nielicznymi wyjątkami)
Jak zauważył Pan Marczynski W tej wersji "Anny Kareniny" można dopatrzeć sie pewnych inspiracji Neumeierem i jego "Damą Kameliową" , oczywiscie chwali sie że Ratmanski nawiazuje do tak dobrych wzorców tylko równie dobrze by było gdyby miał od siebie coś ciekawego do powiedzenia. Poza tym "Dama Kameliowa" powstała w 1978 a mam wrażenie jakby było odwrotnie :wink:

Co do wykonania powiem krótko - wolałabym zobaczyć pierwszą obsadę z 19-tego tak apriori zakładam że by mi się bardziej podobała
 
     
milton 
Corps de Ballet


Związek z tańcem:
uczeń-ekstern w osb
Wiek: 37
Posty: 408
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 25, 2008 10:05 pm   

Dobrze, że na ten sam spektakl różne osoby mają bardzo różne spojrzenie. Tylko jedna kwestia jest dość kontrowersyjna. Absolutnie nie rozumiem przeciwstawienia aktorstwa pantomimie. Właśnie w teatrze baletu pantomima przecież jest podstawą aktorstwa. Przecież to by był dopiero akurat zgrzyt, gdyby w dość klasycznym spektaklu używać środków z awangardowego teatru......Zresztą w ogóle nie rozumiem jak w twórczości baletowej można przeciwstawiać aktorstwo pantomimie?? Oczywiście......w teatrze tańca sprawa wygląda inaczej, ale od Giselle na Ejfmanie kończąc aktorstwo opiera się właśnie na pantomimie.

A że nie jest to balet współczesny......uważam, że takie spektakle też są potrzebne w dzisiejszych czasach. W obecnej sytuacji repertuarowej może to być drażniące....że taka nie inna premiera. Ja mam nadzieję że jak już wróci Ek na scenę.....i inne współczesne choreografie będzie można przyjąć tego typu spektakl inaczej. Sprawa miała się podobnie z Onieginem. Zarzuty były podobne (no tyle że Oniegin to już klasyka dwudziestowieczna). Jest jeszcze inna sprawa. Po tym spektaklu słyszałem np. komentarze: "dobrze, że takie spektakle są, ale teraz chciałaby obejrzeć coś z klasyki....np. Giselle". Więc to też est kwestia punktu widzenia, to co dla jednych jest ramotą, dla innych przykładem właśnie baletu współczesnego. A ja osobiście lubię taki styl. Oczywiście, chętnie zobaczyłby na scenie również Eka, Kyliana czy Przybyłowicza. Ale akurat spektakl Ratmańskiego uważam za ciekawy i udany. I spójny....bo kostiumy, choreografia, emocjonalność i aktorstwo spójnie łączą się. Miałbyć rosyjski spektakl na podstawie klasycznej rosyjskie powieści....i jest.......
_________________
Bycie TANCERZEM nie jest kwestią posiadanych w danej chwili umiejętności, lecz STANEM UMYSŁU i gotowości poświęcenia życia dla tańca.....
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 33