www.balet.pl Strona Główna www.balet.pl
forum miłośników tańca

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
VLADIMIR YAROSHENKO
Autor Wiadomość
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 06, 2012 12:23 am   VLADIMIR YAROSHENKO

Zachęciłaś mnie Sagittaire swoim wczorajszym wpisem do otworzenia nowego tematu, chyba już czas i na niego. On sam natomiast przekonał mnie do tego swoim Tchnieniem w balecie Pastora.

Najpierw więc, tytułem wprowadzenia:

http://www.teatrwielki.pl...yaroshenko.html

I powtarzam Twój anons z Tancerzy PBN:

W kilku nowych rolach oglądamy w tych miesiącach pierwszego solistę Vladimira Yaroshenkę. Rozpoczął sezon m.in. od przypomnienia swojego Romeo w przedstawieniu Emila Wesołowskiego, a wkrótce pojawił się w dwóch głównych partiach nowej inscenizacji Dziadka do orzechów: jako Książę i bohater tytułowy. Z początkiem roku 2012 przyszedł czas na jego dalsze debiuty w repertuarze Polskiego Baletu Narodowego.

Podczas występów gościnnych zespołu w Sewilli po raz pierwszy wykonywał popisową partię Złotego Bożka w Bajaderze, komplementowany za nią przez hiszpańskich krytyków. „Trzeba wyróżnić wspaniały, akrobatyczny taniec Vladimira Yaroshenki jako Złotego Bożka” - pisano, „Yaroshenko dał pokaz sprawności fizycznej i zwinności, w pełni zasługując na owację publiczności”.


Vladimir Yaroshenko w roli Złotego Bożka, fot. Raphaël Rautureau

Po powrocie zespołu do Warszawy na artystę czekało prawdziwe wyzwanie – główna partia w balecie Krzysztofa Pastora I przejdą deszcze... Zadanie było niezwykłe, gdy wziąć pod uwagę, że przejmował rolę Tchnienia, wykreowaną wcześniej gościnnie z wielkim powodzeniem przez Rubiego Pronka i tańczoną już także alternatywnie przez Sergeya Popova. Ale również wykonanie Vladimira Yaroshenki zyskało zasłużone uznanie.

W lutym czeka go jeszcze jeden debiut – wielka klasyczna rola Solora w Bajaderze, którą przygotowuje pod kierunkiem naszego francuskiego baletmistrza Stéphane'a Dalle. Yaroshenko wystąpi tu jako partner Dagmary Dryl w popołudniowym przedstawieniu 11 lutego. Powtórzy też w Warszawie partię Złotego Bożka w przedstawieniu 12 lutego. Następną jego kreacją będzie rola Abla w kwietniowych przedstawieniach baletu Kain i Abel, którego próby rozpoczął już Emil Wesołowski.
Ostatnio zmieniony przez Ali Wto Lut 11, 2020 10:06 am, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Lut 06, 2012 1:49 am   

I dobrze zrobiłeś. A jaki on był jako Tchnienie???? Bo mnie gorączka zmogła i w końcu nie dojechałam.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 06, 2012 11:20 pm   

Sagittaire napisał/a:
A jaki on był jako Tchnienie?

Dla mnie, bardzo dobry, ale to już wiesz, więc Cie nie przekonam. Pewnie szukasz szerszego potwierdzenia. Poczekajmy..., o ile ktoś z Was poszedł na "Deszcze" pomimo mrozów.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 15, 2012 4:28 pm   

Yaroshenko w roli Solora (wybrane skądinąd):

Katarzyna Gardzina-Kubała na blogu "Na czubkach palców":
Przyznaję, że jakoś nie mam „nabożeństwa” do tego solisty: niby świetna prezencja, zgrabny i elegancki, czasami wygląda na scenie niesamowicie przystojnie, do tego zręczne, wdzięczne ruchy, czasami lekki i wysoki skok, może nieco słabszy w piruetach. Niestety, z jednej strony w większości ról wydaje mi się po prostu nijaki, jakby zupełnie pozbawiony aktorskiego nerwu, z drugiej – ewidentnie miewa problemy z amortyzacją lądowania po większych skokach. W Bajaderze poradził sobie całkiem zadowalająco – kulały właściwie jedynie niektóre najtrudniejsze elementy techniczne, co jest możliwe do wyszlifowania, natomiast z zachwytem stwierdziłam, że artysta stworzył postać, żywą i prawdziwą, świetnie partnerował obu głównym bohaterkom, po prostu podobał mi się! Szkoda, że w tym sezonie nie będzie już miał okazji „obtańczyć” tej roli chociaż dwa razy, bo to dałoby mu więcej swobody i być może pomogło opanować szwankujące elementy. Jak wiadomo – próby w sali ćwiczeń to jedno – a scena i spektakl drugie.

I moja refleksja tutaj, ale na marginesie innego tematu:
Solor jest wybitnie liryczną partią baletową. Wymaga nie tylko idealnej techniki tańca i partnerowania, ale też nieskazitelnej sylwetki, regularnych rysów twarzy, autentyzmu przeżyć scenicznych, szlachetności gestów, zachowań, spojrzeń i mimiki, ale nade wszystko duszy – słowem, idealnych warunków i talentu tancerza typu noble. Osobiście, wszystko to zauważam obecnie właśnie we Vladimirze Yaroshence, a jego najnowsza interpretacja roli Solora (nie pozbawiona jeszcze pewnych uchybień technicznych młodego tancerza) utwierdza mnie jedynie w takim przekonaniu.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Sro Lut 15, 2012 6:58 pm   

Cudnie, że wyciałeś :)
To ja jeszcze dodam, ze według mnie on nie ma porażającego artyzmu, a jego silna stroną jest ogromny potencjał techniczny - który na dzień dzisiejszy jest jeszcze potencjałem, bo popełnia sporo błędów a oprócz tego nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości. No ale potencjał ogromny i mam nadzieję, ze kiedyś będę się nim zachwycac jak Ali. Dla mnie najlepszy chyba w Bejartowskim Swięcie...
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 15, 2012 10:53 pm   

Sagittaire napisał/a:
Dla mnie najlepszy chyba w Bejartowskim Swięcie...

Też go lubię w Święcie Bejarta i wybieram się 29 lutego, aby zobaczyć go raz jeszcze jako Wybrańca. Tym bardziej, że teraz zatańczy z piękną Anną Lorenc.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Lut 16, 2012 8:33 am   

Ja mam od lipca kupiony bilet na 4 marca i w tym akurat przypadku, gdyby się okazało, że tańczy Yaroshenko, to bym się ucieszyła, bo dla mnie subiektywnie to jest chyba jedyna rola, w której Yaroshenko wypada lepiej niż wszyscy inni.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 16, 2012 10:07 am   

Sagittaire napisał/a:
Ja mam od lipca kupiony bilet na 4 marca i w tym akurat przypadku, gdyby się okazało, że tańczy Yaroshenko, to bym się ucieszyła

Nie widzę jeszcze obsad na stronie TW-ON, ale w lutym tańczą tę partie na zmianę z Woitiulem, więc jest bardzo prawdopodobne, że 4 marca trafisz właśnie na Yaroshenkę.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 25, 2012 11:39 pm   

Sagittaire napisał/a:
Ja mam od lipca kupiony bilet na 4 marca i (...) gdyby się okazało, że tańczy Yaroshenko, to bym się ucieszyła...

Graj w toto-lotka, bo trafiłaś w dziesiątkę. Jest już na stronie teatru obsada wszystkich trzech "Świąt wiosny" na 4 marca. Bejarta tańczy Yaroshenko:

I. Karolina Jupowicz
II. Barbara Bartnik, Marta Fiedler, Izabela Szylińska, Robert Bondara, Kurusz Wojeński
III. Anna Lorenc, Vladimir Yaroshenko, Adam Kozal, Wojciech Ślęzak, Paweł Koncewoj,
Carlos Martín Pérez
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Lut 26, 2012 12:14 am   

Tak, ukazała sie bodajże wczoraj rano. Z tym, że w tym sezonie to nie tyle szczęscie ile mania prześladowcza - Yaroshenko tańczył główne role we wszystkich niemal moich spektaklach abonamentowych.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 26, 2012 12:24 am   

A może to szansa od Boga, aby miał sposobność zrehabilitować się w Twoich oczach. Życzę mu tego z całego serca. I wierzę w to szczerze...
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Lut 29, 2012 11:51 pm   

Sagittaire napisał/a:
...w tym sezonie to nie tyle szczęście ile mania prześladowcza...

Poszedłem dziś by sprawdzić jak będzie na Twoim przedstawieniu abonamentowym 4 marca. Nie będziesz żałowała. Tańczył bezbłędnie, wyglądał pięknie i zakończył balet z wielkim bukietem czerwonych róż. Brakowało mi może tylko u niego (ale też u innych tancerzy) bardziej wyrazistej charakteryzacji oczu, którą tak bardzo lubił u facetów Bejart w najlepszym okresie Baletu XX Wieku. Może nikt mu tego nie podpowiedział, bo charakteryzatorki pewnie tego po prostu nie wiedzą i robią to bardzo stereotypowo, a tancerze nasi mogą nie mieć po prostu owej Bejartowskiej odwagi i świadomości. Może kiedyś dojrzeją i do tego.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 10:24 am   

No ale nie jest to powszechna opinia, bo mój kolega też był i powiedział, ze w tym sezonie Maksim w Święcie bije Yaroshenkę na głowę.

Ali napisał/a:
Brakowało mi może tylko u niego bardziej wyrazistej charakteryzacji oczu, którą tak bardzo lubił u facetów Bejart w najlepszym okresie Baletu XX Wieku.


Yaroshenko po prostu nie ma charyzmy i dlatego go nie wielbię. Technicznie jest całkiem, całkiem (choć zdarzają mu się słąbsze wystepy i spore błędy).

Zwróciłeś uwagę na szalenie ważną dla mnie rzecz - oczy. Dlatego zawsze siedzę w I rzędzie parteru, a w Warszawie 3-4 parteru, że dla mnie oczy i twarz ma ogromne znaczenie. Są tancerze jak Nazar Botsiy, którzy samym spojrzeniem mnie kupują całkowicie - cóż za niesamowita charyzma może czasem płynąć z oczu... Nazar jest niski i nie jest przystojny jako facet ale jak on czasem rzuca spojrzenia ze sceny, to wychodze jak pijana z teatru i całkowicie zahipnotyzwana tym, co mówi jego twarz. Spojrzenie i oczy są w niektórych rolach nieklasycznych podstawą dla mnie. Z tym, ze to nie jest coś, co może ktoś podpowiedzieć lub nie - to się ma lub nie ma. Dla mnie osobiście, gdy tancerz ma charyzmatyczną twarz, to (pomijając może klasykę) jest połowa sukcesu (inna sprawa, ze z moich obserwacji wynika, że jak jest słaby technicznie, to nie ma pewności siebie i nie ma też tego spojrzenia...).
Maksim ma swoje wady ale trzeba mu przyznać, ze spojrzenie ma pewne siebie. Nie ma zdolności hipnotyzowania oczami jak Nazar, który jest w tym mistrzem świata, ale ma bardzo fajne spojrzenie i choćby dlatego wygrywa z Yaroshenką w Święcie.

Ja osobiście Bejarta nie wielbię ale chyba masz rację, ze przez lata siłą jego zespołu byli min charyzmatyczni tancerze. Sama technika tam to mało, tancerz musi mieć charyzmę, której ujściem są dla mnie w wielkim procencie właśnie oczy, zeby był geniuszem Bejarta. Dlatego bycie tancerzem u Bejarta tyle znaczyło przez lata - bo to oznaczało samo z siebie, ze tam jest w tym człowieku dużo więcej poza warsztatem
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 7:12 pm   

Ma rację kolega, Woitiul jest także bardzo dobry jako Wybraniec u Bejarta, dla mnie może odrobinę za ostry w ruchu, nieco przerysowany. Ale kto kogo "bije na głowę" - to już jednak kwestia osobistej wrażliwości i odczucia każdego widza. Tu nie ma obiektywnych mierników.

A z tą charyzmą u tancerzy to bym jednak nie przesadzał, za duże słowo i bardzo niejednoznaczny jego sens. Dość długo oglądam przedstawienia baletowe, ale owej charyzmy nie dostrzegam zbyt często. Może dlatego, że nie za bardzo zaglądam tancerzom w oczy, jak Ty Sagittaire z pierwszego-trzeciego rzędu. Niektóre koleżanki dostrzegały ją u nas kiedyś u Sławomira Woźniaka, ale chyba jednak myliły wtedy pojęcia charyzmy, tupetu i może osobistego wdzięku.

A charyzmatyczni tancerze dla mnie? Przykładowo: kiedyś z pewnością Nurejew, nie zawsze Barysznikow, paru potem z NYCB i ABT, niektórzy w Operze Paryskiej, może Jorge Donn (ale tylko w repertuarze Bejartowskim), Malakhov (ze znakiem zapytania). U nas? Może rzeczywiście gościnny w PBN ostatnio Rubi Pronk - na swój sposób. Słowem, to rzadki dar od Boga, wiec może nie banalizujmy tego pojęcia.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Czw Mar 01, 2012 9:24 pm   

Masz rację - taką charyzme jak ja to rozumiem widziałam w Wwie tylko u Rubiego.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 04, 2012 10:53 pm   

I jak było Twoim zdaniem Sagittaire? Ale, proszę, czekam na "czucie" nie na "mędrca szkiełko i oko". Otwórz serce i napisz...
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Pon Mar 05, 2012 11:21 am   

Gorzej niż się nastawiłam. Bejart to choreograf, który umożliwia tancerzowi rozbłyśnięcie charyzmą. Jeżeli ktoś natomiast charyzmy nie posiada, to to tu wychodzi jak na dłoni. Władymir wczoraj technicznie ok, ale wyrazowo bardzo słabo.

A co do tej nieludzkości i szkiełka i oka. Dla mnie wybitny tancerz charyzmatyczny może się przewrócić na podłogę jak długi w trakcie i to nie ma znaczenia, moze nie mieć świetnej techniki i to też nie ma znaczenia, ale jak nie ma charyzmy, to nie będę wbaczać mu niedostatków. Jak chodziłam na pierwsze moje balety, to zachwycałam się nawet jak były słabe, bo nie miałam odniesień, porównania itd. Teraz wymagam więcej i nie ekscytuję się jak wyskoczy Yaroshenko bez charyzmy, Pietyra bez charyzmy i techniki, Koncewoj się potknie albo jak zespół łupie każdy sobie (jak na niektórych Bajaderach).
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 05, 2012 11:27 pm   

Sagittaire napisał/a:
Bejart to choreograf, który umożliwia tancerzowi rozbłyśnięcie charyzmą. Jeżeli ktoś natomiast charyzmy nie posiada, to to tu wychodzi jak na dłoni. Władymir wczoraj technicznie ok, ale wyrazowo bardzo słabo.

I znów pojawia się ta „charyzma”, słowo-wytrych do łatwego wyróżniania lub dewaluowania tancerzy. Ale o tym, że niewiele to wyjaśnia mówiliśmy już chyba wyżej. Co jest charyzmatyczne dla jednych widzów może nie być dla mnie i dla wielu innych. A może być też na odwrót. Nie przesadzajmy więc z tą charyzmą i mówmy raczej o osobowości artystycznej takiej lub innej, która u tancerzy może mieć różne oblicza i odcienie – przystające bądź nieprzystające do określonego typu roli. Oczywiście są także tancerze całkowicie wyprani z osobowości scenicznej, ale ci na ogól przez całe życie zawodowe tworzą bezimienna grupę corps de ballet lub awansowali niezasłużenie.

A wracając do Vladimira Yaroshenki, zacznijmy może o próby zrozumienia roli Wybrańca balecie Béjarta. W animalnej społeczności choreograficznej „Święta wiosny” Wybraniec nie jest ani najlepszy, ani najsilniejszy, ani specjalnie fascynujący, ani najbardziej jurny ze męskiego stada, które budzi się wiosną do aktu prokreacji. Przeciwnie, on jest młody i nieskażony (jedyny w białym trykocie!), nie rozbudzony jeszcze, nieco nieporadny na tle innych, może bardziej wrażliwy - ludzki w tym zwierzęcym klanie. Pewnie dlatego właśnie zostaje wybrany, zmuszony przez swoich towarzyszy do tej osobliwej ofiary? Jestem pewien, że dlatego – tak rozumiem założenie Béjarta. Przecież wybierają go, gdy jako jedyny potknął się w dzikich podrygach swojego plemienia. Ciężko, wstydliwie i niechętnie rozpoczyna swój taniec godowy. Rad nierad, wycieńczony wlecze się za całym podnieconym stadem na rykowisko. A potem, gdy ekstaza jego towarzyszy stale rośnie na widok stada bezbronnych i wylęknionych kobiet, on zostaje brutalnie wypchnięty do swojej erotycznej misji. Jest wymęczony, zażenowany, niechętny do publicznego wypełnienia tego zadania. Nie ciągnie go do Wybranej, lęka się jej wręcz - podobnie jak ona jego. Ale oboje zostają w końcu zmuszeni przez obie grupy do wiosennego aktu zbliżenia – ku zachęcie i ucieszne naśladującego ich stada.

Tak to mniej więcej wygląda w balecie Béjarta i taka jest rola Wybrańca. To nie jest przewodnik stada jak Dwaj Przywódcy, nie jest to też kogucik rwący się do tej zabawy jak Dwaj Młodzi i cała reszta. To jest Wybraniec z przypadku, zmuszony wbrew swojej woli, zniewolony przez prawa natury do spełnienia owej bezkrwawej wiosennej ofiary. Gdzież tu więc miejsce na charyzmę w popularnym tego słowa znaczeniu? Ta „charyzma”, a raczej niezbędna tu osobowość artystyczna polega w tym przypadku na wyrazie kruchości, intuicyjnego zagubienia, wrażliwości i lęku przed wolą stada - przerażenia ofiary "zgwałconej" postawionym zadaniem. I to wszystko Yaroshenko wyraża bezbłędnie. Moim zdaniem.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
Ostatnio zmieniony przez Ali Czw Mar 22, 2012 12:34 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 8:19 am   

a czy wyczytałeś jak na dłoni z jego tańca te wszystkie emocje i cechy, o których piszesz?? Bo ja właśnie nie. Generalnie nic nie wyczytałam z tego co on zatańczył.
Teraz wydaje mi się, zespół Bejarta nie jest już taki silny jak w przeszłości, ale nawet obecnie, jak widziałam go na żywo rok temu, to jego siłą jest to, że dużo treści jest między wierszami opowiedzianej dzieki tancerzom, którzy mają dużo więcej poza techniką. No ale żeby coś takiego przekazać to tancerze muszą mieć osobowość. Nawet jak ktoś ma być przestraszony i nieporadny, to trzeba to umieć odtworzyć.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 11:20 am   

Tak, tak, to wszystko wyczytałem właśnie ze sceny, kiedy patrzyłem na interpretację Yaroshenki oraz towarzyszej mu Lorenc, Koncewoja, Martina Pereza, Kozala, Ślęzaka i pozostałych. Bo też skąd miałem wyczytać? I mam wrażenie, że jest to zbieżne z intencjami Béjarta - jak rozumiem jego założenie twórcze. No, chyba że się mylę w interpretacji tego baletu, w "czytaniu" jego choreografii.
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 11:58 am   

Jasne, a zespól Bejarta winien przyjeżdżać do Polski na korepetycje jak go tańczyć :mrgreen: .
Ali imponuje mi Twoje zafascynowanie zespołem warszawskim, jest to urocze i świadczy o dużej wrażliwości. No i OK tancerze wkłądają w swoją pracę wysiłek, dobrze że mają ludzi, którzy to umieją docenić :) . Ja jednak zostanę przy moim zdaniu :)
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 06, 2012 3:46 pm   

Sagittaire napisał/a:
Jasne, a zespól Bejarta winien przyjeżdżać do Polski na korepetycje jak go tańczyć..

Dzięki za miłe słowa i popieram tę radę, ale poproszę o dawny Balet XX Wieku :smile: , bo Balet Lozański mi niestety nie zaimponował, więc cóż z takich korepetycji?
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 23, 2012 10:41 pm   

Sagittaire napisał/a:
nic nie wyczytałam z tego co on zatańczył...

Czytaj może uważniej Sagittaire, bo inni chyba jednak wyczytują skoro:
http://www.teatrwielki.pl...wy/nowosci.html
widzę go na zdjęciach, jak i Woitiula zresztą, w próbach aż dwóch baletowych opowieści biblijnych - u Przybyłowicza i Wesołowskiego.

Lubię te składane wieczory baletowe PBN-u, bo nie dość, że bogatsze programowo, to owocują jeszcze wielością i rozmaitością nowych ról dla warszawskich tancerzy...
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Sagittaire 
Pierwszy Solista

Wiek: 41
Posty: 2809
Wysłany: Nie Mar 25, 2012 10:02 pm   

Powiedz mi mój drogi, jakie to ma znaczenie, ze ktoś inny sie czyms zachwyca, jeżeli do mnie to nie dociera? Mam czasem wrażenie, ze wychiodzisz z założenia, że to działa tak, ze im bardziej się człowiek zna, tym bardziej powinien doceniac wszystkich tancerzy z PBN. a to nie tak, o czym świadczy najlepiej fakt, jak ciężkimi odbiorcami baletu bywają tancerze... Zresztą ja nie jestem profesjonalistą, jestem pasjonatem co daje mi prawo zachwycac sie tylko tym, co do mnie dociera. Yaroshenko jest daleki od moich zachwytów. zwłaszcza jak jest dzień jak dziś, gdy ma w głowie, na świezo, ruch lepszych tancerzy
 
     
Ali 
Koryfej


Posty: 845
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 25, 2012 11:01 pm   

Cytat:
Mam czasem wrażenie, ze wychodzisz z założenia, że (...) im bardziej się człowiek zna, tym bardziej powinien doceniać wszystkich tancerzy z PBN.

Jest wprost przeciwnie. Ja ich doceniam dla zasady i dlatego wiele im wybaczam. Traktuję ich poważnie, staram się dostrzegać osiągnięcia, przymykam oko na drobne usterki i potrafię docenić gdy mnie wzruszają. Bo na balet idę zawsze do teatru po wzruszenia właśnie, a nie aby ujadać z byle powodu. Będę więc chronił ich przez napastliwością, zwłaszcza tą nieuzasadnioną i nietaktowną. :twisted:

Cytat:
...jak ciężkimi odbiorcami baletu bywają tancerze...

To prawda, oni są na ogól okropnymi odbiorcami baletu: patrzą selektywnie, głównie na technikę, z lubością dostrzegają każde potknięcie konkurencji - patrzą bez krzty empatii i przeżycia, albo tylko takich udają. Z zasady odrzucają od siebie świadomość, że można tańczyć lepiej niż oni sami lub co najwyżej przemilczają swoje pozytywne wrażenia. Mam do tego dystans, niech odbierają jak chcą, byle sami tańczyli z talentem. :wink:

Cytat:
jestem pasjonatem co daje mi prawo zachwycać się tylko tym, co do mnie dociera.

I tu masz rację, Twoje prawo. :smile:
_________________
Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż... cokolwiek, i rzadko zawodzi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 36