A mi przeciwnie - "Czerwona Giselle" nie podobała mi się. Oglądałam tą wersję ze "Złotej Dwunastki" i owszem, wspaniała technika, ale libretto - nie mój typ.
_________________ What would happen to Juliet if there was no Romeo?
Ja uwielbiam "Czerwoną Giselle" Ejfmana - to w ogóle moj ulubiony balet. Szczególnie gdy tańczy Kuzmina!
O tak, 'Czerwona Giselle' była wprost cudowna, chociaz widziałam ją tylko w wersji emitowanej przez tvp... Ale za to ogladałam ja już tyle razy, jak żaden inny balet
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Związek z tańcem: baletoman
Posty: 1605 Skąd: Varsovie
Wysłany: Sro Gru 28, 2005 11:53 pm
Tak, ta wstrząsająca historia mimetyzmu ogarniającego Spiesiwcewą i fantastyczne kompilacje Czajkowskiego ze wspólczesnymi brzdękami, no i wreszcie taniec ach, och , mrrauh!
_________________ sfra- odnaleziony pośród manewrów sztuki i jezyka francuskiego
A mnie się bardziej podobał Czajkowski... Może dlatego, że widziałam go na żywo, i to z dwoma wspaniałymi (zwłaszcza MW... ), I Izą Milewską, i rewelacyjną w swojej roli Krzysztoforską .
Żeby było trochę na temat, to dodam jeszcze, że 'Czajkowski' bardziej podoba mi się również od zwykłej 'Giselle'
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Oczywiście, i to od czasu mojego pierwszego spektaklu z jego udziałem, czyli właściwie pierwszego spektaklu baletowego jaki w ogóle widziałam, i tak właściwie to chodzi właśnie o 'Czajkowskiego' Ejfmana, do którego już chyba rozumiecie, dlaczego mam taki sentyment
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Droga Kasiu! Chciałam zaświadczyc, iż obie z Joanną jestesmy świadome swojego karygodnego zachowania, ale, jak to stwierdziłysmy, milosc jest slepa i czego sie dla niej nie robi...
A tak na temat: "Czerwona Giselle" genialna. Jeden z bardziej trafionych spektakli pana Kaczynskiego w Zlotej XII
_________________ We are never more human than when we are dancing. (Jose Limon)
Droga Kasiu! Chciałam zaświadczyc, iż obie z Joanną jestesmy świadome swojego karygodnego zachowania, ale, jak to stwierdziłysmy, milosc jest slepa i czego sie dla niej nie robi...
A tak na temat: "Czerwona Giselle" genialna. Jeden z bardziej trafionych spektakli pana Kaczynskiego w Zlotej XII
Ja bym powiedziała, że jak do tej pory - najbardziej trafiony
Reszta jw
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell
Ja znalazłam to, co pisali o niej przy okazji Złotej (niepełnej) 12
Czerwona Giselle
Baletowa opowieść o życiu wielkiej rosyjskiej primabaleriny Olgi Spiesiwcewej w interpretacji tancerzy Sankt–Petersburskiego Teatru Baletu Borysa Ejfmana.
Historia „Giselle” rozgrywa się w Petersburgu po rewolucji i w Paryżu końca lat 20. Oparta jest na autentycznych losach tancerki Olgi Spiesiwcewej.
– Spiesiwcewa była genialną Giselle. Tancerka tak pogrążyła się w świecie swojej bohaterki, ze zabrakło jej sił na powrót do rzeczywistości. Los Giselle stał się jej losem – mówi Borys Ejfman o bahaterce swojego spektaklu.
Spiesiwcewa (1885 – 1991) była baleriną Teatru Maryjskiego w Petersburgu oraz Opery Paryskiej. Tańczyła również ze słynnymi baletami Rosyjskimi Diagilewa i z grupą Anny Pawłowej. By dobrze zagrać rolę Giselle, wiele razy odwiedzała szpitale dla umysłowo chorych. Jednak sama padła ofiarą szaleńczej miłości do Serge’a Lifara i popadła w obłęd. Odtrącona wyjechała z Rosji.
Występowała w Ameryce, w Sydney w Australii, tam oznaki choroby umysłowej wystąpiły już wyraźnie. Wybuch II wojny światowej zastał ją w Nowym Jorku. Błagała Lifara, by pomógł jej wrócić do Paryża, ale było to niemożliwe. Od 1943 do 1963 r. przebywała w szpitalu dla nerwowo chorych pod Nowym Jorkiem, a następnie w rosyjskim ośrodku opieki w Nyack, gdzie zmarła w wieku 96 lat.
– Chciałem przypomnieć światu Olgę Spiesiwcewą – mówi Ejfman. – Intrygowały mnie zawsze losy artystów baletu, którzy muszą ciągle odfruwać w świat swojej wyobraźni i marzeń, a stamtąd powracać na ziemię. Jak Spiesiwcewa powracała do strasznej rzeczywistości tamtego świata? Jej psyche nie wytrzymała tych powrotów, i odleciawszy pewnego dnia już nie wróciła. Właśnie ta cienka linia między dwoma światami, w jakich żyła tancerka, rozbudziła moje zainteresowanie.
to naprawde niesamowita historia... i straszna...kiedy pierwszy raz usłyszałam o historii Olgi Spiesewcewej byłam w szpoku,że można do tego stopnia zanużyć się w fikcyjnym świecie-baletu...
ale sam spektakl cudowny !!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach