 |
www.balet.pl
forum miłośników tańca
|
Alina Cojocaru |
Autor |
Wiadomość |
Rotbart
Corps de Ballet
Posty: 394 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Paź 01, 2005 10:53 pm Alina Cojocaru
|
|
|
Nie może nie być o niej mowy na tym forum Co o niej sądzicie? Mogliśmy ją u nas oglądać o ile sie orientuję tylko w ,,Dziadku do orzechów" ze Złotej Dwunastki w zeszłoroczne Boże Narodzenie, gdzie tańczyła Klarę.
Alina Cojocaru urodziła się 27 maja 1981 roku w Bukareszcie (Rumunia). Przez siedem lat uczyła się w Kijowie a następnie przystąpiła do Royal Ballet School po wygraniu konkursu w Lozannie (1998). Po sześciu miesiąciach powróciła do Kijowa by tańczyć w tamtejszym balecie przez rok (jej role to m.in. Kitri, Aurora, Księżniczka Florina, Kopciuszek, Klara, Coppelia). W 1999 roku dołączyła do artystów Royal Ballet w Covent Garden, a w 2000 roku awansowała na pierwszą solistkę. W Royal Ballet tańczy główne role m.in. w: ,,Jeziorze łabędzim" , ,,Giselle" , ,,Onieginie" , ,,Romeo i Julii" , ,,Dziadku do orzechów", ,,Maskaradzie".
 |
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně. |
|
|
|
|
 |
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet

Związek z tańcem: historyk, krytyk
Posty: 549
|
Wysłany: Wto Paź 04, 2005 5:46 pm
|
|
|
No tak, jedna z najbardziej nagradzanych tancerek ostanich 2 lat. Dla mnie niezwykle eteryczna, dziewczęca, predystynowana do ról własnie takich jak Klara. Choć z tego co się orientuje tańczy róznorody repertuar. |
|
|
|
|
 |
Joanna
ADMINISTRATOR

Związek z tańcem: tancerka?
Posty: 2981
|
Wysłany: Nie Mar 12, 2006 11:12 pm
|
|
|
Że też wcześniej nie zauwazyłam tego tematu... Uwielbiam Alinę - jest cudowna, urocza, jest jedną z moich ulubionych 'młodych' tancerek. Ma wdziek, technikę, i już tak duże sukcesy na swoim koncie w tak młodym wieku (principal w Royall Ballet), faktycznie często nagradzana. Repertuar też tańczy różny - aż się trochę zdziwiłam, że jest np. w Mayerling itp., bo mnie też się kojarzy z taką dziewczęcościa, Klarą, itp. |
_________________ "Plié is the first thing you learn and the last thing you master" Suzanne Farrell |
|
|
|
|
 |
kris
Nowicjusz
Posty: 10
|
Wysłany: Pon Mar 13, 2006 9:17 am Tancerze jak Alina Cojocaru nie rodzą się codziennie...
|
|
|
Każdy zgodzi się, że tancerze jak Alina Cojocaru nie rodzą się codziennie.
Urodzona by zatańczyć zna dokładnie obraną drogę
Urodziła się w Bukareszcie w bardzo normalnej rodzinie robotniczej.
[Tak jak wiele dzieci tam zaczęła uczęszczać na zajęcia gimnastyki.
Była malutka jak na swój wiek i drobna a ćwicząc gimnastykę miała
nadzieję, że się bardziej rozwinie i urośnie proporcjonalnie do swojego
wieku.
Przyjaciel rodziny odwiedzając jej dom rodzinny i widząc ją jak skakała
z obrotami i pełną energią postanowił sobie, że zaprowadzi ją do szkoły baletowej. I tak się stało.
Przystąpiła do przygotowań do egzaminu do Państwowości Szkoły Baletowej.
Przygotowania te trwały około trzech miesięcy.
Bardzo taniec ją pasjonował. Uczyła się tańczyć polki i walce itp.
Po czasie przygotowań poddała się egzaminowi wstępnemu do Szkoły,
który zdała celująco.
W tym samym roku odwiedził Szkołę w Bukareszcie
Dyrektor Szkoły Baletowej z Kijowa aby wybrać
grupę dzieci do kontynuowania nauki w jego szkole
na zasadach wymiany uczniów.
Wybrano 9-ciu uczniów a wsród nich Alinkę.
Rozpoczęła naukę w Kijowie po wielu wahaniach.
To była dla dziecka i jej rodziców decyzja bardzo trudna.
Dziecko bez żadnego doświadczenia, nie znające jeszcze co to jest balet,
( dotychczas nie widziała jeszcze pełnego spektaklu baletowego)
i co ją w życiu czaka, ciężka i mozolna praca.
W decyzji dopomogli jej wspaniali rodzice i stworzyli piękną szansę dla zdolnego dziecka.
W Kijowie dziewiątka wybrańców miała oddzielną klasę z tłumaczem,
ponieważ żadne z nich nie rozmawiało po rosyjsku.
Zaczęły się trudne, mozolne ćwiczenia.
Po sześciu latach nauki w szkole, zacząła brać udział w konkursach tańca,
w Moskwie i w Lozannie.
W Lozannie wygrała dwuletnie stypendium w Królewskiej Szkole
Baletowej.
Tym razem skorzystała z rady innej osoby,
aby taką a nie inną szkołę wybrać,
ponieważ w Kijowie nie mogła takiej informacji otrzymać.
Nie Kończąc szkoły w Kijowie pojechała do Londynu.
To był dla niej "nowy świat" i nowe wielkie doświadczenie
ciężkiej i ciekawej pracy pracy w Królewskiej Szkole Baletowej,
specjalnie z ludźmi jak Lesley Collier i tam naprawdę nauczyła się dużo.
Po sześciu miesiącach przeniesiona została na drugi roku nauki,
ale wówczas otrzymała zaproszenie od Dyrekcji Baletu w Kijowie
aby dołączyć do ich zespołu jak Solistka.
Powiedziała wtedy : „ Idę do Kijowa!” [śmiech] w czasie kiedy
Anthony Dowell oferuje mi kontrakt przy Królewskim Balecie
by zatańczyć w zespole baletowym!
Znowu, to była trudna decyzja. Nie wiedziała co wybrać.
Musiała znów wybierać, teraz między Londynem a Kijowem.
Dla wielu ludzi wybór byłby bardzo oczywisty.
Ostatecznie, stęskniona rodzina przekonała ją aby wrócić do Kijowa.
Zacząła pracować w zespole w Kijowie , w tym samym czasie
przygotowując się do egzaminów nadrabiając dwuletnie zaległości.
Był to dla niej okres bardzo trudny.
A potem rozpoczął się kolejny dobry rok w Kijowie.
Posypały się główne role.
c.d.n |
|
|
|
|
 |
.:Odylia:.
Koryfej
Związek z tańcem: tancerka
Posty: 688
|
|
|
|
 |
Cheryl
Solista Baletu

Posty: 1890
|
Wysłany: Czw Mar 08, 2007 8:02 pm
|
|
|
Ja również bardzo lubię Alinę, w tańcu jest bardzo "aktywna" i daje coś od siebie. idać, że nie robi takich wyuczoych kroków jak maszyna tylko wkłada coś od siebie |
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości. |
|
|
|
|
 |
Nati
Koryfej
Związek z tańcem: czynny! SB+OEB
Wiek: 34 Posty: 805 Skąd: Zabrze
|
Wysłany: Pią Mar 09, 2007 10:34 am
|
|
|
ja niestety pierwszy raz słyszę to nazwisko. Strasznie się cieszę ze jest to forum na którym mogę połknąc co nieco wiedzy |
_________________ Taniec wymaga człowieka chętnego,
szlachetnego, opanowanego;
człowieka o zrównoważonych siłach.
Dlatego chwalę taniec... |
|
|
|
|
 |
Cheryl
Solista Baletu

Posty: 1890
|
Wysłany: Pią Mar 09, 2007 5:17 pm
|
|
|
Nati w linkach forum (Życie baletomana) jest kilka filmików z jej udziałem |
_________________ Klawisze pianina są czarne i białe, ale grają niczym milion kolorów w Twojej podświadomości. |
|
|
|
|
 |
Rotbart
Corps de Ballet
Posty: 394 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Mar 21, 2007 10:25 pm
|
|
|
Byłem bardzo ciekaw jak sobie Cojocaru poradziła z "Jeziorem...". Szukałem, szukałem i w końcu znalazł się mały fragmencik. Serce mi się kraje, ale wypada w nim bardzo słabo. Tak czułem, że to nie rola dla niej. Aurora i Kitri w jej wykonaniu są świetne, ale za Odettę nie powinna się brać. Przypuszczam, że dużo lepiej poradziła sobie z Odylią, którą od biedy można tańczyć na modłę Klary z "Dziadka..."
http://www.youtube.com/watch?v=3aqwW-HXXIg |
_________________ Když už něco děláš, dělej to pořádně. |
|
|
|
|
 |
Bajaderka
Pierwszy Solista

Związek z tańcem: tancerz
Posty: 2382 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią Kwi 06, 2007 12:03 am
|
|
|
http://www.youtube.com/watch?v=E12wjTfCT00
No cóż, nie widać prawie, ale jest.
Alina jako Odylia. |
_________________ You can take the Dancer out of the Dance, but you can't take the Dance out of the Dancer |
|
|
|
|
 |
edysia baletnica
Adept Baletu

Wiek: 31 Posty: 88
|
|
|
|
 |
kotecek
Adept Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 36 Posty: 77
|
Wysłany: Pią Maj 04, 2007 8:55 pm
|
|
|
Powtórzył się, ale nic nie szkodzi na pewno spora część forumowiczów obejrzy go ponownie, a kto nie chce ten nie musi |
_________________ "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy, ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy..."
:* |
|
|
|
|
 |
Manon
Adept Baletu

Posty: 77
|
Wysłany: Pon Cze 09, 2008 6:46 pm
|
|
|
Podoba mi się-tylko tyle mogę powiedzieć....widziałam ją tylko w ,,Dziadku" |
_________________ WE LOVE MALAKHOV
,,W tańcu możesz sobie pozwolić na luksus bycia sobą..." |
|
|
|
|
 |
Nagash
Adept Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 47 Posty: 131 Skąd: Shaolin Temple
|
Wysłany: Sob Mar 12, 2011 3:30 pm
|
|
|
Ku mojej radości dorwałem wydanie Giselle na Bluray właśnie z Aliną Cojocaru i cóż mogę rzec... BARDZO lubię ten balet i widziałem go w niejednym wykonaniu ale od wczoraj dla mnie Giselle = Cojocaru (żeby była jasność mówię tylko o samej postaci Giselle a nie o całym balecie ). Urzekła mnie niesamowicie, pojawiła się na scenie (jak to ktoś ładnie kiedyś ujął) świeża jak poranek, radosna jak skowronek . Kilka dni temu oglądałem Giselle z Zakharovą i może to herezja ale Cojocaru podobała mi się bardziej (co nie znaczy że nie lubię Zakharovej bo lubię ją bardzo), jest w niej taka radość w tańcu która sprawia że samemu chciałoby się wbiec na scenę ale to oczywiście moje odczucie. Mam jeszcze 2 wersje Giselle nie oglądane ale na dniach nadrobię zaległości a mianowicie
Giselle (Svetlana Lunkina, Nikolai Tsiskaridze, Bolshoi Ballet 1998) oraz
Giselle (Diana Vishneva, Vladimir Malakhov Tokio Ballet 2004)
Nie chcę że tak powiem nieładnie krakać ale szczerze wątpię żeby któraś z tych wersji spodobała mi się bardziej niż interpretacja Cojocaru (ubolewam że nie widziałem Uliany Lopatkiny w tej roli w jakiejś dobrej kopii nagrania)
Kilka stopklatek za pozwoleniem
 |
Ostatnio zmieniony przez Nagash Sob Kwi 02, 2011 11:04 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
 |
Sagittaire
Pierwszy Solista
Wiek: 42 Posty: 2809
|
Wysłany: Sob Mar 12, 2011 3:49 pm
|
|
|
Nagash napisał/a: | Kilka dni temu oglądałem Giselle z Zakharovą i może to herezja ale Cojocaru podobała mi się bardziej |
To nie są żadne herezje. Zakharova to przypuszczalnie jedna z najgorszych Giselle w historii baletu rosyjskiego.
Natomiast nagranie z Dianą Vishnevą i Malakvovem obejrzałam kilkakrotnie i w moim subiektywnym odczuciu jest to najlepsza Giselle, jaką widziałam.
Druga po Dianie mogłaby byc Elena Obraztsova ale może za jakiś czas, ewentualnie w ostatnich może nagraniach (których w całości nie widziałam).
Cojocaru jest miarę OK ale mnie akurat nie rzuca na kolana tak jak Vishneva... - jak dla mnie Diana wyprzedza Alinę o mile świetlne |
|
|
|
|
 |
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet

Związek z tańcem: historyk, krytyk
Posty: 549
|
Wysłany: Nie Mar 13, 2011 2:45 pm
|
|
|
mnie w tej wersji RB wyjątkowo denerwuje paczka z II aktu taka odchudzona i powystrzepiana na końcu, zupełnie nieromantyczna, Alina wygląda w niej jak kopciuszek. Nie wiem czy to miała być próba uwspólcześnienia tradycyjnego kostiumu. A co do wykonania to trudno stworzyć ciekawą kreację, jak nie ma się dobrego partnera, z którym mozna osiągnąć emocjonalną i energetyczna więź. Niestety Johan Kobborg jest wyjątkowo slabym Albertem/Albrechtem, a jego ekspresja twarzy uhhh -straszna. W tej roli potrzebny jest liryzm najlepiej tzw. czystej wody bez cienia sentymentalizmu i manieryzmu, szczególnie nie może go zabraknąć w II akcie gdzie trzeba zatańczyć epitafium dla niespełnionej miłosci i utraconej młodości.. Alina w nagraniu z Manuelem Legris wypada dużo lepiej. Dla mnie w tego typu spektaklach kluczowe jest partnerstwo. |
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde |
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Nie Mar 13, 2011 3:43 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
 |
Ewa J.
Koryfej

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Mar 13, 2011 3:16 pm
|
|
|
Podpisuję się pod postem Joanny, dla mnie to jedno z najgorszych współczesnych nagrań Giselle (bo nie mówię tu o starszych koszmarkach, np. z Biesmertnową albo Mezentsevą). I Kobborg to chyba naprawdę najstraszniejszy Albrecht, jakiego do tej pory widziałam; pomijając samą interpretację (straszną), to nawet jego technika pozostawia dużo do życzenia, jest ociężały, nijaki, wręcz odpychający, razem z Aliną tworzą zupełnie nieprzekonywający duet.
Cojocaru tak samo jak Joannie dużo bardziej podobała mi się w tokijskim nagraniu, gdzie za partnera miała wspomnianego już geniusza Ale szczerze mówiąc to Alina ogólnie nie jest moim ideałem jako Giselle - jest zbyt infantylna, słodka i dziecięca, za mocno podkreśla jej najważniejsze cechy - naiwność, ufność i łatwowierność. Chociaż z drugiej strony ich duet był pewną innowacją; dojrzały mężczyzna zakochuje się w nastoletniej wieśniaczce, albo raczej nie zakochuje tylko zauroczony jest jej dziewczęcością i świeżością, bo o innych rzeczach, które mogłyby ich łączyć raczej nie można mówić. Ale to wg mnie spłyca całą opowieść, winę z Albrechta przerzuca na Giselle (sama jesteś sobie winna - to wszystko przez twoją naiwność i łatwowierność). Jeśli natomiast prezentuje się bohaterów na równym poziomie dojrzałości emocjonalnej, wtedy cały spektakl ma zupełnie inny wydźwięk i może być naprawdę niezwykły i poruszający. Dlatego ostatnio nie opuszcza mnie ogromna chęć zobaczenia Aurelie Dupont w "Giselle" albo z Manu albo Le Riche |
_________________ "Tańczcie głową." A. Pawłowa |
|
|
|
|
 |
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet

Związek z tańcem: historyk, krytyk
Posty: 549
|
Wysłany: Nie Mar 13, 2011 3:32 pm
|
|
|
myślę że jeszcze Mathieu Ganio w tej roli mógłby ci sie podobać. A w ogóle on sam mógłyby butelkować swój liryzm i sprzedawać go tym z deficytem. |
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde |
|
|
|
|
 |
Nagash
Adept Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 47 Posty: 131 Skąd: Shaolin Temple
|
Wysłany: Nie Mar 13, 2011 3:44 pm
|
|
|
Zaraz się jeszcze dowiem że sam się nią zauroczyłem jak Albrecht
Taki mały off zrobie - co do Albrechta całkowicie się zgadzam nie było za ciekawie, moje odczucie dotyczyło tylko i wyłącznie Aliny. Ja bym ją chętnie zobaczył z innym partnerem z innym corpse de ballet (bo z RB mi się średnio podobał), za to w tej scenografii. |
Ostatnio zmieniony przez Nagash Pon Mar 28, 2011 11:33 am, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
 |
Ewa J.
Koryfej

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Mar 13, 2011 5:36 pm
|
|
|
Joanna Bednarczyk napisał/a: | A w ogóle on sam mógłyby butelkować swój liryzm i sprzedawać go tym z deficytem. |
Haha, świetnie to ujęłaś Ale nie wiem czy nawet za duże pieniądze chciałby z własnej woli odstąpić go komuś chociaż cząstkę - w końcu to jego karta przetargowa i wielki atut Tak, ten jego czuły romantyzm do tej pory najbardziej uderzył mnie w Sylfidzie - Giselle z nim też widziałam, ale partnerkę miał tak marną, że cały spektakl pozostawił na mnie bardzo nijakie wrażenie. Widziałam nagranie z Maryjskiego gdzie Mathieu tańczył z Olesią Novikovą - kiedy podchodziłam do oglądania byłam pewna, że to będzie świetny duet - więc tym bardziej moje rozczarowanie mocno później wzrosło. Do tej pory utkwił mi obraz Novikovej, która tańczyła tak jakby "z głową w chmurach", w ogóle nie myślała o spektaklu i roli, a jej jedyny wysiłek ograniczał się do tego, żeby wyglądać na scenie uroczo i dziewczęco. Zero autentycznych emocji, zero zaangażowania - problem polega na tym że niektórym mogę zarzucić złą interpretacją, ale Olesia w ogóle nawet nie zrobiła jakichkolwiek wysiłków, żeby tę rolę jakoś zinterpretować. Była obecna na scenie tylko fizycznie. Więc tej zapory, kiedy tancerze nie mają ze sobą głębszego, duchowego kontaktu, nie był niestety w stanie przebić nawet afekt i zapał Ganio, szczerze mówiąc chyba nikt nie byłby w stanie go przebić - bo jak można skłonić partnera, żeby zaangażował się nie tylko fizycznie, ale też umysłowo? A to chyba najbardziej wymagający współpracy i dogrania partnerów klasyczny spektakl, bez tego wszystko się sypie. Strasznie narzekam, ale rzeczywiście, im więcej różnych interpretacji Giselle oglądałam, tym bardziej dochodziłam do przekonania, że żadna nie zadawala mnie w 100%.
No, ale duet Ganio plus Dupont - to mogłoby być coś naprawdę świetnego; ze strony księcia duży autentyzm, zapał i zaangażowanie, które Mathieu tak świetnie by oddał, z jej strony pewne wahanie i powściągliwość, niepewność - podsunęłaś mi Joanno temat do rozmyślań jak wypadliby razem, teraz już mi się snują po głowie obrazy podpowiadające że wspólnie mogliby stworzyć coś bardzo pięknego |
_________________ "Tańczcie głową." A. Pawłowa |
|
|
|
|
 |
Nagash
Adept Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 47 Posty: 131 Skąd: Shaolin Temple
|
Wysłany: Wto Mar 15, 2011 2:44 pm
|
|
|
Joanna Bednarczyk napisał/a: | mnie w tej wersji RB wyjątkowo denerwuje paczka z II aktu taka odchudzona i powystrzepiana na końcu, zupełnie nieromantyczna, Alina wygląda w niej jak kopciuszek. Nie wiem czy to miała być próba uwspólcześnienia tradycyjnego kostiumu. |
Uwspółcześnienia może nie ale może to delikatna próba uświadomienia że mamy do czynienia z widmami, duchami zmarłych kobiet które z natury nie są zbyt romantyczne lecz złowieszcze a zemsta nie jest im obca. Duchy,widma itd były zwykle przedstawiane w podartych szatach więc być może taka delikatnie postrzępiona paczka to nawiązanie do takiego wizerunku istoty niematerialnej.
(swoją drogą ciekawi mnie czy kiedykolwiek się doczekam zaakcentowanie kostiumem że Mirta to królowa i nie wypada żeby wyglądała identycznie jak jej podwładne wybaczcie ten mały off) |
|
|
|
|
 |
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet

Związek z tańcem: historyk, krytyk
Posty: 549
|
Wysłany: Wto Mar 15, 2011 5:45 pm
|
|
|
chodziło mi o typ paczki czyli paczka romantyczna w sensie fasonu i estetyki, ty piszesz o funkcji dramaturgicznej kostiumu, dookreślaniu bohaterów np. ich funkcji społecznej, charakteru, emocjonalności. W jakiejś ikonografii duchy czy zjawy mogą byc przedstawione w podartych ubraniach, ale w XIX wiecznych baletach paczka romantyczna miała przede wszystkim odróżniać wyraźnie istoty nadprzyrodzone od ludzi , podkreślać ich eteryczność, zwiewność ,niematerialność tak samo w Sylfidzie jak i w Giselle choć charakterologicznie i że tak powiem "ontologicznie" istoty nadprzyrodzone w obu tych baletach różnią się. W związku z tym co piszesz to właśnie byłoby uwspółcześnienie czyli nadanie kostiumowi dodatkowych znaczeń jakich nie miał w oryginale, ale też zmiana na poziome estetyki. Paczaka jest tu po prostu mniej dzwonkowata,obszerna niz przeważnie i ma powycinane te rąbki jakby tak złośliwa garderobiana .... |
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde |
Ostatnio zmieniony przez Joanna Bednarczyk Wto Mar 15, 2011 7:00 pm, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
|
|
 |
Ewa J.
Koryfej

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 33 Posty: 683 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Mar 15, 2011 6:44 pm
|
|
|
Chyba zrobię off, ale trudno, później już może nie być okazji, żeby podpytać Ty Joanno pewnie widziałaś na żywo "Giselle" w Operze, przynajmniej takie odnoszę wrażenie z powodu Twoich nawiązań odnośnie Mathieu, jeśli tak to może napiszesz chociaż krótko o obsadzie i swoich wrażeniach |
_________________ "Tańczcie głową." A. Pawłowa |
|
|
|
|
 |
Nagash
Adept Baletu

Związek z tańcem: miłośnik
Wiek: 47 Posty: 131 Skąd: Shaolin Temple
|
Wysłany: Wto Mar 15, 2011 6:52 pm
|
|
|
Dzięki za wyjaśnienie
Sagittaire napisał/a: | Cojocaru jest miarę OK ale mnie akurat nie rzuca na kolana tak jak Vishneva... - jak dla mnie Diana wyprzedza Alinę o mile świetlne |
W końcu obejrzałem wersję Giselle z Vishnevą i Malakhovem i...... nie chcę wywoływać jakichś kłótni Może ja się nie znam, może jako facet całkowicie inaczej odbieram balet było ok, oglądało się przyjemnie ale trochę mi u Diany zabrakło w pierwszym akcie odrobiny rozpaczy przed tym jak zaczęła popadać w obłęd. Cojocaru zaserwowała mi i zawstydzenie i żal, rozpacz, miałem wrażenie że sama się zaraz rozpłacze natomiast Diana przybrała minę permanentnie zawstydzonej i tak prawie cały pierwszy akt aż zaczęła popadać w obłęd. Malakhov dla odmiany trochę za mocno wszystko akcentował - może tak trzeba ale nie chcąc wyjść na ignoranta nie będę tego drążył dalej |
Ostatnio zmieniony przez Nagash Pon Mar 28, 2011 11:34 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
 |
Joanna Bednarczyk
Corps de Ballet

Związek z tańcem: historyk, krytyk
Posty: 549
|
Wysłany: Sro Mar 16, 2011 12:43 am
|
|
|
Widziałam Ganio i Claire - Marie Ostę szalenie mi się podobała właśnie relacja między nimi, taki rodzaj zestrojenia emocjonalnego i energetycznego, które jest wyczuwalne nawet gdy tancerze nie maja ze sobą kontaktu fizycznego. Osta może nie należy do wirtuozek ale jak wiadomo w Giselle nie ma to tak wielkiego znaczenia. Fizycznie i ekspresyjnie bardzo pasuje do tej roli. W pierwszym akcie była bardzo naturalna, i w porównaniu z Pujol dużo bardziej urokliwa , wdzięczna ale nie przesadzała z dziewuszkowatością, może jej scena szaleństwa nie była aż tak intensywna i znakomita jak interpretacja Ferri ale i tak wypadła przekonująco. Natomiast w II akcie to już była czysta poezja obojga i finezja i liryzm Ganio, który jest jak ocean (jego liryzm rzecz jasna). Od Sylfidy dojrzał i widać że jest coraz bardziej świadomy swoich interpretacji . Choć nawet wówczas gdy miał 20 lat bardzo mi się podobał, jak pewnie się domyślasz Ewo generalnie reprezentuje to wszystko co najbardziej lubię i cenię u tancerzy francuskich.
A co do Malakhova też uważam, że mocno akcentował i w niektórych momentach jak dla mnie za bardzo „szarżował emocjonalnie” choć jest w tym stylowy i elegancki ale zdecydowanie wolę bardziej naturalne, oczyszczone z manieryzmu interpretacje Le Riche'a, Ganio, Legris czy Murru. A jaki mowa o Giselle to jednak Alessandra, Alessandra……… Fracci/Diana..Osta
a jeszcze a propos tych kostiumów z RB to paczka II aktu wyjatkowo mnie razi w zestawieniu z kostiumami I, które sa bardzo stylowe, malarskie, piekne kolorystycznie. Taki smak i pietyzm najcześciej widać w baletach Neumeiera. Pod tym wzgledem Tokijska wersja jest dośc koszmarkowata - vide krótka, landrynkowa paczka Diany. Co do samej sceny szaleństwa to przyznam że tu Alina tez mi sie bardzo podoba, znana jest z niezwykle naturalistycznego warsztatu aktorskiego. choć według mnie w jej grze bardziej dominuje nie tyle rozpacz co bezsilność , absolutne niedowierzanie czy to możliwe, że ktoś mógł ja tak oszukać - biorąc pod uwagę że wcześniej budowała swą postać jako bardzo niewinną, naiwna czy wręcz dziecinną to tak zagrana scena obłedu jest wiarygodna. Ale niestety Alina mniejsze wrażenie robi na mnie w II akcie gdzie meczy mnie jej partner i brak porozumienia miedzy nimi. |
_________________ Nic nie powinno ukazywać ciała, tylko ono samo
O.Wilde |
|
|
|
|
 |
|
|